
Nie wiem, czy ktoś pamięta mój minicykl “Spectre”, ale obecne wydarzenia spowodowały, że chciałem przedstawić rozwój wydarzeń, który nie wydaje się tak nierealny jak kiedyś. A może się mylę?
Nie wiem, czy ktoś pamięta mój minicykl “Spectre”, ale obecne wydarzenia spowodowały, że chciałem przedstawić rozwój wydarzeń, który nie wydaje się tak nierealny jak kiedyś. A może się mylę?
Maj 2024
Właściciele telefonów i tabletów Apple skarżą się, że w ich urządzeniach pojawiły się dawno wykasowane filmy i zdjęcia. Firma tłumaczy to błędami w indeksowaniu, badacze wskazują na liczne nieścisłości w oświadczeniu, a specjaliści od prywatności, bezpieczeństwa i teorii spiskowych biją na alarm.
Microsoft ogłasza nową erę sztucznej inteligencji i przedstawia funkcję Recall służącą do nagrywania aktywności w systemie Windows. Dane mają być przetwarzane lokalnie i tylko czasami wysyłane w chmurę, nie do końca jednak wiadomo jak, gdzie i dlaczego. Istnieje mocna podstawa, żeby twierdzić, że uzyskane w ten sposób hasła i dane poufne będą zapisywane w postaci nieszyfrowanej i dostępne dla osób nieupoważnionych. Elon Musk nazywa to wprost epizodem „Black Mirror”.
Zgodnie z informacjami serwisu Bloomberg maszyny do produkcji układów scalonych na Tajwanie wyposażone są w zdalny wyłącznik, który może być użyty w razie ataku na wyspę. Eksperci zauważają, że działanie takie miałoby katastrofalne skutki dla ogólnoświatowej gospodarki, w całości opartej na nowoczesnej elektronice.
Nowe maszyny z procesorami Qualcomm mogą się pochwalić obecnością szeregu nowych technologii, istotnie zwiększających produktywność i bezpieczeństwo danych. Podobne rewolucyjne zmiany daje się zauważyć w układach Strict Point i Lunar Lake.
AI firmy Google proponuje jedzenie kamieni i pizzy z klejem, a przy depresji skakanie z mostów.
Czerwiec 2024
Pojawia się darmowa otwarta alternatywa dla funkcji Recall, nie potrzebująca modułu NPU. Microsoft wycofuje się chwilowo ze swojego rozwiązania, jednak nie przekonuje to użytkowników, dobrze znających politykę małych kroczków koncernu.
Emerytowany dyrektor NSA, znanej z inwigilacji, zostaje członkiem rady nadzorczej OpenAI.
Jeden z przedstawicieli Microsoft oświadcza, że wszystko, co opublikowano w internecie, jest darmowe i do dowolnego wykorzystania.
Część I
Bliżej nieokreślona, bliska przyszłość, dziewiąty listopada
– Witamy państwa na pokładzie naszego samolotu w bezpośrednim rejsie do Londynu. Cały lot potrwa dokładnie dziewięć godzin… – Szef obsługi zamarł i spojrzał z niepokojem, gdy jego słowa przerwał trzask w głośnikach systemu nagłośnienia pokładu, a chwilę potem maszyną zaczęło trząść i zapaliły się kontrolki „zapiąć pasy”.
– Zamrożone ekrany po mojej stronie. – Spokojnym, opanowanym tonem problemy w kabinie komentował pierwszy pilot, równocześnie wykonując przewidziane w takich przypadkach procedury. – Bez zmian.
– Luźne stery. – Doświadczony kapitan, Jack Robertson, poczuł ukłucie w klatce piersiowej i tak mocno zacisnął dłonie na drążku, aż mu zbielały knykcie w palcach. – Sprawdź u siebie.
– Przejmuję. – Jerry Karenstky wcisnął przycisk na swoim wolancie i spróbował nim poruszać, ale nie wywołało to żadnej reakcji maszyny.
– American, dziewięćset jedenaście. Mayday, mayday, mayday. Problemy z pierwszym silnikiem. – Piloci usłyszeli w słuchawkach głos kapitana, a ten, zdezorientowany, spojrzał na Jerrego i zaczął pospiesznie wydawać kolejne komendy. – Pełen restart. Awaria komputera. Sterowanie ręczne. Włącz alarm transpondera.
Samolot zaczął sam kierować się w stronę lotniska. Obaj mężczyźni byli coraz bardziej zdenerwowani, nasłuchując komunikacji z wieżą, prowadzonej ich głosem, jednak nie przez nich, tylko kogoś innego. Na nic zdały się oficjalne i mniej oficjalne metody rozwiązania problemu i w końcu kapitan wypowiedział to, co obaj mieli w głowie:
– Tu nic nie działa. To nie my. Samolot jest kierowany przez kogoś innego. Margarett, kocham ciebie, Teda i Johna.
Jerry wzdrygnął się mimowolnie, nie kryjąc przerażenia, ale Jack zaczął szybko wyjaśniać:
– Nie, nie, nie zwariowałem. Czarna skrzynka. Mam nadzieję, że to się nagra.
– Nie liczyłbym na to.
– Dzwoń przez komórkę. Może będzie działać.
Maszyna przyspieszyła i zaczęła szybko zniżać się w stronę Manhattanu. Była ósma czterdzieści sześć rano.
Jeden z promów na rzece Hudson
– Jezu. – Kapitan „George Washingtona” zdążył powiedzieć tylko jedno słowo i przeżegnać się, widząc odrzutowiec, lecący poniżej szlaków i pikujący w stronę wieżowców.
Dolny Manhattan
Dziesiątki tysięcy turystów, pracowników i mieszkańców zajmowało się swoimi sprawami, a miasto przypominało prawdziwy ul.
– O my God! O my God! O! My! God! – Ludzie przystanęli i zamarli, słysząc jęk pracujących na pełnym gazie silników, a potem rzucili się do panicznej ucieczki, tratując nawzajem, gdy ziemia zadrżała, a jeden z najwyższych budynków w mieście zamienił w kulę ognia.
– Saddam atakuje! – Jakiś staruszek złapał się za serce przy kościele na Wall Street, dostając zawału, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.
– Call nine one one! – Szoku doznały zwłaszcza paniusie, dla których dotąd najważniejszym problemem było to, czy mleko ma być sojowe pięć procent czy może jakieś inne.
– My baby!
– Go away, motherfucker!
Paniczna reakcja tłumu mieszała się ze złorzeczeniami mężczyzn, piskami kobiet i szczekaniem psów miniaturek, wyczuwających strach i napięcie właścicielek i właścicieli, a w internecie pojawiła się masa filmów i zdjęć. Dużą część materiałów wychwyciły algorytmy i systemy SI. Maszyny zaczęły usuwać je bez żadnej refleksji, a chaos pogłębił się jeszcze, gdy zatkaniu uległy przeciążone sieci komórkowe. Wtedy zaczęły działać zabezpieczenia antyterrorystyczne, wyłączające wszystko dla użytku cywilnego.
Pociąg metra
Yyyyyyyyyy!!!! – W ekspresie jadącym na górny Manhattan chwilę po mocnych wstrząsach włączyły się przeraźliwie piszczące hamulce, równocześnie zgasły wszystkie światła.
Ludzie wpadali na siebie w ciemności, krzycząc i złorzecząc.
W końcu wszystko się zatrzymało, a tu i tam dało się zauważyć jasne światła ekranów telefonów komórkowych, słychać było też liczne błagania o pomoc. Wszędzie dało się wyczuć smród spalenizny, a w jednym z wagonów kilku wyrostków wyczuło okazję i szybko doskoczyło do młodej kobiety, unieruchamiając ją i uciszając. Doszło do gwałtu.
Muzeum WTC
Marta, wieloletnia pracowniczka tego miejsca, nie mogła uwierzyć w to, co działo się na jej oczach. W pewnym momencie, bez żadnego ostrzeżenia, kilka razy zadrżała ziemia, a z sufitu oderwały się spore kawałki tynku, zasypując historyczne eksponaty. Chwilę potem wyłączyły się wszystkie światła i uruchomił alarm, nakazując opuszczenie całego obszaru. Wrażenie chaosu pogłębiały niektóre spryskiwacze, aktywne pomimo braku widocznego ognia.
– Proszę państwa, proszę kierować się do wyjść. – Kobieta zaczęła zarządzać ewakuacją, równocześnie próbując znaleźć coś w internecie, który najwyraźniej został odcięty.
– Nasze ubrania!
– Nie ma na to czasu!
– Za zimno!
Szatniarze próbowali wydawać okrycia, zdając sobie sprawę, że pięć stopni na plusie może być problemem. Ludzie przeciskali się i walczyli, często zabierając cudze kurtki i płaszcze, a potem byli porywani przez dziki, oszalały tłum.
– Jak najdalej od wieży! W drugą stronę! – Funkcjonariusze przy wyjściu przez chwilę próbowali kierować ruchem, w końcu jednak dali sobie spokój, i stali z boku głośno krzycząc – Nie do metra! Metro zamknięte!
Płonący budynek WTC i alarmy w okolicznych budynkach wzmagały chaos, doskonale widocznych na zdjęciach i wideo, zgłoszonych tego samego dnia do nagrody Pulitzera.
One Vanderbilt
Influencerzy skupieni na dziewięćdziesiątym pierwszym piętrze wieżowca mieli tego dnia możliwość zobaczenia największej katastrofy w najnowszej historii Nowego Yorku. Część z nich wyczuła okazję, i postanowiła pozostać na górze, cały czas nagrywając live. Kilka minut po wydarzeniu zaczęły się przepychanki z obsługą, która próbowała wszystkich sprowadzić na dół. Na miejscu pojawiła się policja. Doszło do dantejskich scen.
Posterunek straży przy Whitehall terminal
– Zatrzymać kontrolę! Zatrzymać kontrolę! I wstrzymać prom! – John, strażnik nadzorujący kontrolę turystów płynących do statuy wolności wydawał kolejne komendy, a jego podwładni zaczęli wdrażać procedury antyterrorystyczne.
Zwykli ludzie, głównie rodziny z dziećmi, zostali stłoczeni na małej powierzchni. Część z mężczyzn, czując zagrożenie, zaczęła walczyć, żeby wydostać się z tej pułapki. Padły strzały, a incydent już tego samego dnia okrzyknięto masakrą wolności.
Siedziba Engine Company 34 „The pride of Hell’s Kitchen”
– Do wszystkich jednostek! Pożar New World Trade Center! Do wszystkich jednostek! Pożar New World Trade Center! – W strażnicy jednej z wielu jednostek na Manhattanie słychać było sygnał syreny, przerywany komunikatem głosowym, a strażacy w kilka chwili znaleźli się w swoim ladderze, który wyjechał, dołączając do dziesiątek rigów, tower ladderów i innych pojazdów, podążających na sygnale do Ground zero.
Hotel Astoria
– Ewakuacja niemożliwa. Potrzebujemy śmigłowca. Powtarzam, potrzebujemy śmigłowca. – Szef ochrony jednego z polityków właśnie zdał sobie sprawę, że przebijanie się przez chaos panujący na zewnątrz może być niemożliwe.
– Mike, pojedziemy przez Central Park i na górny Manhattan. Śmigłowiec trzeba zgłosić. Ktoś może potraktować nas jako wrogą maszynę.
– Samochodami nie będzie lepiej.
– To może lepiej tu zostańmy?
– Trzeba zabezpieczyć żywność i rozstawić snajperów.
Central Park, Times Square i Bryant Park
O tej porze znajdowały się tutaj dziesiątki, jak nie setki tysięcy ludzi. Miejsce normalnie było spokojne, tym razem jednak spokój zakłócony został falą spanikowanych pracowników. Pierwsze doniesienia spowodowały panikę, wzmaganą tym, że turyści nie mieli jak wrócić do swoich hoteli.
33 Thomas Street
Tylko nieliczni przechodnie zauważyli, że wokół słynnego budynku rządowego słychać coraz głośniejsze buczenie i czuć gorąco i mocne wibracje.
CNN i wszystkie inne stacje telewizyjne, kilkanaście minut później
– To jest wiadomość z systemu obrony kraju. – Na ekranach stacji telewizyjnych naziemnych i tych nadających obraz w internecie i sieciach kablowych pojawiła się plansza z informacją, że wiadomość będzie zakończona orędziem prezydenta i członków rządu. – Przerywamy program. W Nowym Jorku wprowadzono stan wyjątkowy. Według pierwszych doniesień duży samolot pasażerski uderzył w New World Trade Center. Trwa ewakuacja budynku i okolicy. Prezydent nakazał wstrzymanie całego ruchu lotniczego w okolicy. To jest wiadomość z systemu…
– Drodzy Amerykanie. – Na ekranach pojawił się prezydent Trump, patrzący ze spokojem. – Nasz kraj został zaatakowany, podobnie jak w dwa tysiące pierwszym roku. Kilkanaście minut temu w wieżowiec w Nowym Jorku wbił się odrzutowiec pasażerski. Wojsko i służby postawione są w stan najwyższej gotowości. Według pierwszych informacji był to jednostkowy przypadek, jednak na wszelki wypadek wprowadzony zostaje stan wyjątkowy w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Na ulicach pojawią się jednostki gwardii narodowej. Zamknięte zostaną muzea i miejsca szczególnie ważne dla narodu, a dodatkowemu, specjalnemu nadzorowi poddana będzie infrastruktura krytyczna i wszystkie budynki federalne. Cały czas prowadzona jest akcja ewakuacyjna Manhattanu. Boże błogosław Amerykę i wszystkich Amerykanów.
Biały Dom, trzydzieści siedem minut po wypadku
– Panie prezydencie, musimy pokazać naszym wrogom, że atak na nasz kraj nie będzie bezkarny. Odpowiedź musi być szybka i stanowcza.
– Generale, wszyscy znamy pańskie zdanie. Nie wiemy, czy to Chiny czy inny wróg.
– To chyba jasne.
– Chyba jednak nie. Nie ma komunikatów o innych samolotach. To trochę dziwne, gdyby atakowano nas jedną maszyną.
– To może być sprawdzenie procedur i szybkości reakcji.
– Właśnie dlatego nie będziemy podejmować chaotycznych ruchów, uziemiać wszystkich samolotów w kraju i tak dalej. Nasi wrogowie tylko na to czekają.
– Panie prezydencie…
– Proszę się zamknąć. Potrzebuję dostarczyć dowodów, że to nie żaden patriota czy zabłąkana rakieta. – Prezydent odwrócił się i nacisnął przycisk interkomu na biurku. – John, potrzebuję burmistrza Nowego Jorku, szefa policji, straży i służb miejskich i dyrektorów CIA i FBI. Nie pytaj się na kiedy. Sam widzisz co się dzieje.
Siedziba FBI w Nowym Jorku, godzina po wydarzeniu
– Nic tu nie pasuje. Kapitan i pierwszy pilot latali od dwudziestu i dwudziestu pięciu lat. Maszyna to Boeing 787. Panowie, czy coś ustaliliście? – Agent specjalny Johnson wskazał na przedstawili NTSB, uczestniczących wraz z innymi służbami we wstępnej wideo konferencji, zorganizowanej naprędce na polecenie głównego dyrektora FBI, Marka Twilli.
– Musimy rozważyć trzy możliwości, czyli samobójstwo, atak terrorystyczny i uszkodzenie. Pierwsza wydaje się być najmniej prawdopodobna. Linie lotnicze potwierdziły, że maszyna była świeżo po przeglądzie i aktualizacji systemów, co bardzo możliwym czyni opcję drugą i trzecią. Nasi przedstawiciele z lokalnego biura cały czas czekają na możliwość wejścia na teren katastrofy. Na razie wszystko filmowane jest z dronów. Obserwujemy zwłaszcza pracę służb, które w celu ratowania życia ludzkiego mogą zatrzeć ważne ślady.
– Czy FAA widzi na tym etapie konieczność zmiany jakichś procedur? – Johnson pokazał w kierunku przedstawicieli innej agencji rządowej. – Czy mamy zatrzymać ruch na lotniskach?
– Za wcześnie na jakiekolwiek wnioski.
– W takim razie do pracy. Policja i lokalni agenci udzielą wszelkiej możliwej pomocy. Nie muszę chyba dodawać, że prezydent i senatorowie są mocno zainteresowani całą sprawą. Budynek nie zawalił się, ale w dalszym ciągu zaginionych jest około dwieście osób.
CNN, godzina dwie minuty po wydarzeniu
– Co już wiemy? Jake? – Prowadząca program na żywo odezwała się do reportera, który stał przy moście brooklińskim i miał za sobą obraz Manhattanu z płonącym wieżowcem.
– Ponad godzinę temu duży samolot pasażerski wbił się w New World Trade Center. Trwa ewa… – Mężczyzna przerwał w pół słowa i zaczął przyciskać słuchawkę w lewym uchu, a za jego plecami widać było coraz większy obłok dymu. – Tak. Tak. Rozumiem. Kate, mamy potwierdzenie. Budynek zawalił się, powtarzam, New World Trade Center zawalił się. Nie jest znana nawet szacunkowa ilość ofiar. Brak oświadczenia burmistrza Nowego Jorku. Manhattan jest w tym momencie odcięty od świata. Zamknięta została cała przestrzeń lotnicza, również dla prasy. Za mną widać promy, które podobnie jak w dwa tysiące pierwszym, płyną w stronę wyspy.
– Jake, przed podobnymi wypadkami miał chronić system obronny. Czy nie zadziałał?
– Kate, rozmawiałem przez chwilę z jednym z kapitanów. W stronę samolotu podobno została wystrzelona rakieta, niestety za późno. Odrzutowiec miał zostać trafiony w lewy silnik, ale był już zbyt blisko, żeby pocisk mógł zmienić tor jego lotu.
– Wojsko i kontrolerzy nie dostrzegli nic niezwykłego?
– Prawdę mówiąc, słyszałem sprzeczne relacje. Jeden ze świadków twierdził, że samolot kierował się prosto w stronę Manhattanu, lecąc, cytuję „dziwnie”, przez dłuższą chwilę. Inni mówili, że maszyna zgłaszała problemy z silnikiem i kierowała się w stronę JFK normalnym korytarzem powietrznym, dopiero w ostatniej chwili pikując w stronę wieżowców.
– Czy wojsko będzie sprawdzać wszystkich uciekających z Manhattanu?
– Nie mam takich informacji. Wiemy tylko, że z okolicznych baz wystartowały liczne śmigłowce, policja wprowadziła też kordon ochronny.
Siedziba FBI, dwunasta, trzy godziny po wypadku, konferencja przedstawicieli służb i prezydenta USA
– Panie prezydencie, nie możemy doliczyć się trzystu pracowników, strażaków i członków służb miejskich – meldował koordynator od klęsk żywiołowych. – Większość szczątków spadła w kierunku Memorial, pożar szaleje w budynkach WTC7, Verizon i WFC3. Wciąż mamy sytuację krytyczną w metrze, gdzie utknęły dwa składy. Drobniejsze uszkodzenia widać w Arts Center, Oculus, WTC 3 i 4 i szeregu innych miejsc. Strefa zero to kwartał wyznaczony przez Murray, West, Liberty i Church Street. W kolejnych strefach zatrzymano do sprawdzenia tysiące ludzi. Wszyscy funkcjonariusze kierowani są na Manhattan. Z tego powodu widać kradzieże w całym mieście, mamy nawet zgłoszenia z MoMA i Metropolitan Museum.
– Dziękuję. Agencie Johnson?
– W różnych miejscach na świecie wpłynęło trzy i pół tysiąca nowych gróźb w stosunku do Amerykanów. Koledzy z CIA potwierdzają, że możliwe są zamachy terrorystyczne.
– Czy mamy listę pracowników pracujących przy samolocie?
– Tak. Agenci rozpoczęli już zatrzymania.
– Jak to możliwe, że ktoś zamienił nowoczesnego Boeinga w zdalnie sterowany pocisk?
– Panie prezydencie, nie mamy czarnych skrzynek ani fragmentów wraku. Bez tego trudno potwierdzić różne hipotezy.
– Chcę rezultatów!
– Tak jest.
Północna Karolina, około drugiej po południu
– Natychmiast odejść od komputerów! Przerwać pracę! FBI! – Dziesiątki agentów znalazło się w biurowcu przy fabryce, jak również w halach napraw, gdzie dokonywano przeglądów.
Siedziba FBI, czwarta po południu
– Panie prezydencie, z pierwszych ustaleń wynika, że wykasowano dwadzieścia procent zapisów zaraz po wejściu. – Agent Johnson poluzował krawat i nerwowo przełknął ślinę.
– Chińscy hakerzy?
– Trudno powiedzieć, ale możemy mieć problemy z cyberbezpieczeństwem. Znaleźliśmy dużo komputerów działających z Windows 10, nie to jednak jest najgorsze. Niektóre systemy w Boeingach pracują w oparciu o Windows XP, który w dzisiejszych czasach znany jest ze słabego bezpieczeństwa.
– Jakie są kolejne kroki?
– Przesłuchania wszystkich pracowników i poddostawców to jedna część śledztwa. Wszystko może zająć nawet kilka tygodni. Równolegle próbujemy zweryfikować doniesienia o możliwym zamachu. Ich liczba wzrasta lawinowo.
– Rozumiem, że współpracujecie z CIA?
– Tak. Uzyskaliśmy deklarację o udostępnieniu każdej możliwej pomocy, niestety duża część informacji chroniona jest klauzulami bezpieczeństwa.
– Czy mogę jakoś pomóc?
– Potrzebujemy analityków, może kogoś z wojska. Im więcej osób, tym lepiej, obowiązkowo z uprawnieniami.
– Rozumiem. Proszę informować mnie na bieżąco.
– Tak jest.
Waszyngton, Biały Dom, czwarta piętnaście po południu
– I co pan o tym myśli, generale?
– Chiny, Korea ani Indie nie wykonały żadnych większych ruchów.
– Wszyscy przysłali mi noty, w których wskazują na współczucie, i wykazują chęć niesienia każdej możliwej pomocy.
– To może być zasłona dymna.
– Też tak myślę. Jak wygląda sytuacja na Manhattanie?
– Ciągle ściągamy jednostki. Mamy problem z energią i zimnem.
– Wiem. Te cholerne AI pracują na okrągło i utrudniają pracę służb. Mój sekretarz chciał porozmawiać z kilkoma CEO, ale jak dotąd są nieosiągalni. To może być robota wewnętrzna.
– To bardzo poważne oskarżenia, panie prezydencie.
– Musimy rozważyć każdą możliwość. A co do wcześniejszego…
– Wszyscy jesteśmy na służbie i wykonujemy nasz obowiązek, panie prezydencie.
Posterunek zarządzania centrum kryzysowego przy City Hall
– Panie burmistrzu, w całym mieście brakuje prądu. W biedniejszych kwartałach mamy liczne kradzieże i gwałty. Policji nie wystarcza, potrzebujemy pomocy wojska i gwardii narodowej. W dalszym ciągu jest też problem z turystami, którzy nie mogą wrócić do hoteli.
– Jak wyglądają prace przy WTC?
– Dużo problemów technicznych, jak w dwa tysiące pierwszym.
– Przynajmniej nie ma tam amunicji jak wtedy.
– Tak.
– Przez korki i kontrole jest też problem z dostawami.
– Tym będziemy martwić się za kilka dni.
CNN
– W dniu dzisiejszym zginęło wielu dobrych Amerykanów. Czy rząd mógł temu jakoś zapobiec? I czy te dzisiejsze działania nie były zbyt chaotyczne?
– Jest z nami również profesor z uniwersytetu Harvard. – Prowadząca program w studio odwróciła się do drugiego z gości. – Specjalizuje się pan w stosunkach międzynarodowych. Czy mamy powtórkę z dwa tysiące pierwszego?
– Na pewno widać istotne różnice. Jak donoszą sygnaliści w internecie, samolot do ostatniej chwili prowadził komunikację, która wskazywała na problemy z silnikiem. Nie mamy tutaj kilku maszyn ani włamania do kokpitu. Oczywistym jest, że organizacje islamskie i inne ugrupowania ekstremistyczne wydały oświadczenia. Moim zdaniem doszło tu jednak bardziej do nieszczęśliwego wypadku.
– A ja mam jeszcze jedno pytanie, tym razem do specjalisty technicznego. Czy ta katastrofa może mieć powiązanie z usterkami zgłaszanymi do innych samolotów Boeinga?
– W branży od dawna mówi się o tym, że firma stawia równość i różnorodność ponad jakość techniczną. Sytuacja może być tak katastrofalna jak przy drzwiach w McDonald DC-9 czy systemach w 737 Max, tym razem jednak za to wszystko zapłacą podatnicy. Obawiam się, że nawet wtedy nic się nie zmieni. Boeing od lat dofinansowany jest przez rząd jako firma o znaczeniu strategicznym.
– Dziękuję.
Kilka dni później
Północna Karolina, fabryka Boeinga, prowizoryczny pokój przesłuchań
– Czy pracował pan przy tym samolocie?
– Tak. Podobnie jak pięćdziesięciu innych mechaników. Pytaliście się o to już tysiąc razy.
– Czy trzymaliście się przepisów?
– Tak. – Mężczyzna wyraźnie uciekał ze wzrokiem.
– Cały czas przeglądane są nagrania z kamer bezpieczeństwa. – Agent FBI Masterson zachował pokerową twarz, wiedząc, że wielu plików nie ma albo są mało czytelne. – Brak współpracy to utrudnianie śledztwa federalnego.
– Wszystko zostało zrobione zgodnie z procedurami, bro. – Pracownik próbował nadrabiać miną, ale coraz bardziej drżały mu ręce. – Mogę zapalić?
– Jak się wszystkiego dowiemy.
– Mam swoje prawa.
– Zginęli ludzie.
– Te samoloty w ogóle nie powinny latać.
– Proszę mówić. – Masterson wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę.
– Chodziły słuchy, że były problemy w różnych wydziałach. Sami wiecie o odpadających drzwiach i innych sprawach. Chociażby ta kapsuła w kosmosie. Ona nie miała prawa lecieć. Ludzie robili, co mogli, ale nie szło spełniać norm, gdy wszystko było coraz gorszej jakości.
– I pan też robił coś nie tak?
– Nie, nie. Wszystko zgodnie z podręcznikiem. Mogę zapalić?
Stowarzyszenie ABCDEFG
„Wyrażamy stanowczy sprzeciw przeciwko nazywaniu osób za sterami American dziewięćset jedenaście mężczyznami. Jest to niedopuszczalne, gdy nie ma jednoznacznych dowodów na to, jakimi zaimkami się posługiwały”.
Internet
„Wspierajcie likami rodziny ofiar. Można też wpłacać dobrowolne datki na fundusze pomagające ich dzieciom”
CNN
– W dalszym ciągu trwają prace na Manhattanie przy ruinach New World Trade Center. Strefa zero to obecnie kwartał wyznaczony przez Murray, West, Liberty i Church Street. Zabezpieczono już okoliczne budynki i obecnie trwa rozbiórka ruin, dosyć podobnie jak w dwa tysiące pierwszym. Szanse na znalezienie żywych są praktycznie równe zero. W chwili obecnej nie wiadomo jeszcze, czy jakakolwiek firma będzie chętna, żeby w tym miejscu postawić kolejny budynek. Okoliczne restauracje i punkty usługowe szacują, że w ostatnim tygodniu przychody spadły co najmniej o trzydzieści procent.
Jeden z kaznodziejów w internecie
– Widziałem ich, bracia! Zaprawdę powiadam, że przyszli do mnie w nocy i mówili, że dostąpili łaski bożej. Dali mi też projekt nowego urządzenia do odkupienia grzechów. Możecie być częścią wielkiej sprawy. Chcemy zbudować generator i zbawić ludzkość! Link znajdziecie pod naszym wideo!
„Katz’s Delicatessen” w Nowym Jorku, ósma wieczorem
Agent Johnson spojrzał na swoją żonę i uśmiechnął się.
– Co ona lubi?
– Kwiaty.
Mężczyzna wpisał w wyszukiwarce „flowers”, niestety na liście znalezionych obrazków znalazły się zdjęcia wybuchów w kształcie gwiazdy, od biedy przypominające pąki kwiatów. Kilka kolejnych słów kluczowych dało podobne wyniki, więc postanowił spróbować czegoś innego.
– Pokaż mi swój telefon.
Kobieta podała bez słowa urządzenie, a on wpisał dokładnie to samo hasło. Tym razem wyniki przedstawiały niewinne zdjęcia łąk i miejsc zielonych, a jemu otworzyła się jakaś klapka w głowie.
– Poczekaj. Zaraz wrócę. Tu się nie da rozmawiać.
Johnson wyszedł na ulicę, wybrał numer do dyżurnego informatyka przydzielonego do śledztwa i przyłożył telefon do ucha:
– Mike, czy znalazłeś coś na komputerach zabranych od Boeinga?
– Nie, czyste jak łza.
– Wytłumacz mi coś. Jak wpisuję te same hasła w wyszukiwarce u siebie i żony, to pokazują się zupełnie inne wyniki. Jak to możliwe?
– System śledzi twoje wcześniejsze hasła i na tej podstawie próbuje zgadnąć, co może ciebie interesować.
– A czy możliwe jest, że pliki wgrane do samolotu były błędne, ale na komputerach obsługi nie miały tych wad?
– Ciekawa teoria. Musielibyśmy ją potwierdzić.
– Jak?
– Nakażemy technikom zrobić to samo, co z American dziewięć jeden jeden.
– Tym samym sprzętem?
– Tak.
– Ale wtedy możemy zniszczyć dowody?
– Jest taka możliwość. Gdyby jednak zdobyć zgodę sędziego i wszystko nagrać, prawdopodobnie spełnimy wszystkie warunki.
– Porozmawiaj z prawnikami i spróbuj znaleźć sędziego Perrego. Mam u niego kilka przysług. Powinien się zgodzić.
– Jasne.
Internet
„Patriota: rząd coś ukrywa.
Molder: jesteśmy rządzeni przez jaszczurów z kosmosu.
Marty: budynek został celowo zniszczony?
Kapitan Ameryka: odszkodowanie?
Marty: odszkodowanie”
Następnego dnia
Nowy York, Siedziba FBI, dziewiąta
– I jak Mike? Udało się coś ustalić z sędzią Perrym? – Johnson uśmiechnął się, widząc informatyka na piętrze.
– Nie rozumiem.
– Przecież wczoraj do ciebie dzwoniłem. Ustaliliśmy, że nakażemy technikom zrobić to samo, co z tamtym samolotem.
– Gdybyś do mnie dzwonił, pamiętałbym to.
– No popatrz. – Johnson wyciągnął telefon i zaczął przeglądać listę połączeń. – Około ósmej. Dziwne. Tu nic nie ma. Poczekaj przy moim biurku.
Mężczyzna szybko wyszedł z przestrzeni biurowej i ruszył schodami dwa piętra w dół, niemal czując, że ktoś go śledzi. Przez chwilę szukał wzrokiem kolegi ze studiów, w końcu go zauważył przy jednym z serwerów.
– Bill, sprawdź mi moje billingi z wczoraj.
– Proszę. – Informatyk nie tracił czasu, tylko postukał w klawiaturę laptopa obok i pokazał wykaz.
– Tu też nie ma. – Johnson po chwili mruknął do siebie. – Dzięki.
– Czy coś się stało?
– Nieeee. – Mężczyzna ruszył na górę, gdzie podszedł do Mike.
– Chodź. – Pokazał kierunek ręką i przystawił palec do ust w geście nakazującym milczenie.
Mężczyźni przeszli do pokoju zabezpieczonego przed podsłuchem, wcześniej jednak zostawiając w przyległym pomieszczeniu telefony komórkowe i cały sprzęt elektroniczny.
– Mike, jestem pewien, że coś jest na rzeczy. Zrobiłem wczoraj telefon, i nie ma po nim śladu.
– Ktoś nas podsłuchuje?
– Ktoś, coś, nieważne. Dzwoniłem wczoraj, żeby ustalić warunki eksperymentu, w którym pozwolimy technikom zrobić dokładnie to samo, co podczas przeglądu technicznego.
– To może zniszczyć dowody.
– Tak, wiem, już mi to mówiłeś. Dlatego pójdziemy do sędziego Perrego.
Dwa dni później
Północna Karolina
– Proszę zrobić dokładnie to co wtedy.
Mężczyźni zaczęli podłączać komputery serwisowe i wgrywać pliki do Boeinga 787, analogicznego jak maszyna wcześniej.
– Czy to dokładnie ta sama procedura?
– Tak. Wtedy jeszcze stał obok mój laptop, ale go nie podłączałem.
– Liczy się tylko to, żeby dokładnie odtworzyć tamten dzień. To szalenie ważne. Jeżeli złamał pan procedury, to dla mnie nieistotne. Jeszcze raz proszę.
Mężczyźni zaczęli pracować jeszcze raz, a agenci uważnie nagrywali każdą czynność i akcję.
– Zgrajcie te pliki i dajcie do analizy.
Dzień później
Siedziba FBI
– Bingo.
– To znaczy?
– Te pliki się różnią. A tu mamy log systemowy mówiący, że modyfikacji dokonywał proces związany z AI.
– Co teraz?
– Musimy to wyjaśnić z kolegami od systemu Windows.
– Umów mnie z kimś na jutro.
Biuro Microsoft na Brooklynie
– Panie Kranz, Proszę mi powiedzieć, jak działają te procesy. – Johnson spojrzał na szefa jednego z działów inżynierskich, za którym siedziało kilku prawników.
– Uczenie maszynowe i sztuczna inteligencja.
– A prościej?
– System uczy się, to znaczy tworzy bazę na podstawie tego, co mu się przedstawi.
– Nadal nie rozumiem.
– Tu ma pan czystą kartkę. – Pracownik sięgnął po notatnik leżący na biurku. – Jeżeli narysuje pan trzy czerwone linie, to komputer będzie mógł w końcu rozpoznać, co to jest kreska i kolor czerwony. Jeżeli jednak zawsze powie mu pan, że czerwone kreski są niebieskie, zakoduje sobie, że niebieski to czerwony.
– Czy coś takiego miało tu miejsce?
– Nie mamy pojęcia. – Jeden z mężczyzn wzruszył ramionami.
– Dlaczego?
– Te modele są unikalne. Każdy jest inny.
– Czyli sprzedajecie coś i nie wiecie, jak działa?
– Nasza firma nie jest za nic odpowiedzialna – odezwał się jeden z milczących dotąd prawników. – AI wspierają użytkowników, ale są absolutnie bezstronne, a decyzję i tak zawsze podejmuje człowiek.
– A jeżeli jest stary, chory, niedołężny, nie w pełni władz umysłowych albo zwyczajnie nie ma odpowiedniej wiedzy i wierzy w technologię?
– Wchodzimy w precedens, czy producent noża może odpowiadać za szkody wyrządzone z jego użyciem. Zrobiliśmy wszystko, żeby każdy miał jasność, jak to działa. Obecnie wszyscy zgadzają się na odpowiednie punkty regulaminu i widzą informacje przy instalacji systemu. Przypominamy, że bezpodstawne oskarżanie firmy może skutkować pozwem.
– Odłóżmy na bok wszystkie przepychanki prawne. – Agent zwrócił się znów do inżyniera. – Czy macie informacje, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy?
– Wszystko jest przetwarzane bezpośrednio na urządzeniach. Tyle mogę powiedzieć.
– Czy potwierdza pan, że można dokonać analizy po ich dostarczeniu?
– Nie możemy zdradzać tajemnic firmy.
– Rozumie pan, że w Nowym Jorku zginęli ludzie?
– Tak.
– I że możemy oskarżyć pana o utrudnianie śledztwa federalnego?
Mężczyzna nic nie odpowiedział.
Biuro Microsoft na Brooklynie, garaż
Wychodząc z windy agent Johnson miał cały czas dziwne wrażenie, że ktoś go śledzi, a podejrzenia zamieniły się w pewność, gdy pod klamką samochodu znalazł kartkę z adresem wskazującym na Chelsea Market, miejsce niezwykle tłoczne, w którym dosyć łatwo się zgubić. Mężczyzna spojrzał na zegarek. Termin spotkania wyznaczono za godzinę. Nie był to czas wystarczający na zmontowanie sensownej grupy, ale wystarczał, żeby spokojnie dojechać i zaparkować zaraz za salonem Google.
Był na miejscu pięć minut przed czasem. Zaczął krążyć między pubami i sklepami, wypatrując jakiegoś znaku, i już miał coś zamówić w knajpie z tacos, gdy zobaczył, że był obiektem zainteresowań mężczyzny z niebieskim plecakiem. Stanął niezdecydowany, a tamten tylko pokazał palcem kierunek i to, żeby za nim pójść, i zaraz zniknął w tłumie. Johnson widział go kilka razy. W końcu znalazł się przy wejściu na zaplecze do jednego z meksykańskich barów, gdzie stanął twarzą twarz z mężczyzną z zasłoniętą chustą twarzą.
– Mieliśmy kilka spraw. Zgłosiła się do nas policja. Mieliśmy do przeszukania komputery samobójców. Okazało się, że ich własne komputery wręcz nakłaniały ich do popełnienia tego czynu. Próbowaliśmy eskalować podobne przypadki, ale zostało to zignorowane. Jest jeszcze coś, do czego firma nigdy się nie przyzna. Zbierane są ogromne ilości danych, ale tylko wtedy, gdy komputery użytkowników podłączone są siecią o dużej przepustowości.
– To mogło mieć miejsce w przypadku Boeinga?
– Bardzo możliwe. Wszyscy będą szli w zaparte.
– Zgodzi się pan na program ochrony świadków.
– To może nie wystarczyć. To są bardzo wpływowi ludzie. Bill Gates rozkręcił ten biznes, mając ojca senatora. Oni mają powiązania w polityce i armii.
– To jest projekt rządowy albo wojskowy?
– Różne wiadomości słychać było u nas na piętrze.
Jeden z portali internetowych
„W Kalifornii szaleją narkotyki, tymczasem w świecie IT panuje prawdziwa panika. Agenci pojawili się między innymi w siedzibie firm Intel, AMD, Qualcomm, Google, Facebook, Microsoft, HP i Dell”.
Siedziba FBI, wideo konferencja.
– Panie prezydencie. – Agent Johnson uśmiechnął się do głowy państwa.
– Panowie, czy udało się coś ustalić?
– Problem pojawił się tylko po użyciu maszyn dwóch techników. Najbardziej obiecująca się wydaje się teoria, że system komputerowy samolotu został zmanipulowany przez błędy w oprogramowaniu. I że to wszystko zrobione było bez udziału człowieka.
– Bzdury. To Chińczycy – wtrącił się siedzący obok prezydenta wysoki wojskowy.
– Generale, proszę. A panowie kontynuujcie. To bardzo poważne oskarżenia. Czy macie na to dowody?
– Pracujemy nad tym. Chcieliśmy wykorzystać Patriot Act, ale jest problem. Dane nas interesujące musiały zostać zgłoszone do rejestru, a ten z oczywistych względów jest tajny.
– Czy kolejne samoloty mogą mieć ten sam problem?
– Tak.
– Czy NTSB wydadzą odpowiednią notę?
– Pracujemy nad tym, nie możemy jednak dokładnie określić zakresu. Jeżeli uziemimy różne typy maszyn, skutki będą znacznie poważniejsze niż przy 737 Max.
Następnego dnia
Siedziba FBI
– Znaleziono martwego pracownika firmy Boeing Marka Kranza. Mężczyzna wielokrotnie krytykował politykę firmy i mówił o nieprawidłowość w produkcji samolotów. Media już mówią, że istnieje podejrzenie, że jego śmierć może mieć związek z wypadkiem w Nowym Jorku, w którym zginęło około siedemset osób. FBI powinno nam zapewnić ochronę. – Jeden z przedstawicieli NTSB był poważnie zaniepokojony. – Pod moim adresem wysuwane są liczne groźby. Mam nie oskarżać Boeinga, gdy zgłaszają się linie lotnicze z całego świata z pytaniem, czy konieczne jest uziemienie floty. Na szali stoi reputacja NTSB i życie milionów ludzi.
Wieczorem
„Odpuść Johnson”
Kartka nie pozostawiała żadnych wątpliwości. Mężczyzna miał wrażenie, że ktoś go cały czas śledzi. Wsiadł do samochodu i ruszył. Przy wyjeździe z garażu został zablokowany przez bramkę. Jego tesla kilka razy zwolniła na światłach, a on miał wrażenie, że system jakby się waha, gdzie jechać. Dziwne rzeczy działy się również przy wejściu do domu, gdzie nie reagował włącznik światła, a te włączyły się same po kilku minutach. Podobnie było z kuchenką mikrofalową i laptopem. Agent miał w końcu tego dosyć i wyszedł do ogrodu i zapalił papierosa.
– Bill, mój komputer właśnie się wyłączył. – Zadzwonił z archaicznego telefonu bez internetu.
– Przypadek?
– Nie sądzę.
– Chińczycy?
– Nie jestem taki pewien. Czy to mógł być test wojskowy, który wymknął się spod kontroli?
– Ktoś może chcieć to zatuszować.
– Niekoniecznie. Słyszałeś o Intel ME?
– A co to jest?
– W branży od lat krążą informacje o układzie obecnym w każdym systemie x86 z procesorem Intela, który pozwala na niezważalną inwigilację.
– Nic o tym nie wiem.
– To jeden z tych programów, o których się nie mówi. Komputery rządowe mają podobno to wyłączone, ale nie da się tego potwierdzić. Istnieje teoria, że błędy w tym systemie plus AI doprowadziły lub mogą doprowadzić do stworzenia największej sztucznej inteligencji w dziejach.
– Kukułcze jajo.
– Tak.
– To bardzo wygodne dla korporacji mieć dostęp do podobnych funkcji. Microsoft nie miał pełnej kontroli w x86, więc z Qualcomm wprowadzili całkiem udane procesory ARM.
– I robią to samo?
– Takie krążą newsy w darknecie. To, co mówił Snowden, to podobno kapiszon. Oni trenują AI na całym internecie. A tam masz wszystko, również pedofilię, tortury i zabijanie dzieci.
Biały Dom
– Panie prezydencie, studenci protestują przeciwko technologii rozpoznawania twarzy i sztucznej inteligencji. Nie nadążamy z aresztowaniami za drobne kradzieże, a tu mamy tysiące do zatrzymania. To przypomina protesty w trakcie wojny wietnamskiej.
„Washington Post”, Święto dziękczynienia
„Większość systemów tak zwanej sztucznej inteligencji opiera się na przymusowej pracy tysięcy dzieci, które trzymane są podobnie jak zwierzęta w klatkach i trenowane całymi dniami muszą reagować na miliony bodźców. Cały trend zastępowania techniki ludźmi zainicjował Amazon, który do pilnowania klientów w sklepach samoobsługowych zatrudniał operatorów kamer. Różne decyzje podejmują niskopłatni ludzie z zewnątrz. Budzi to mocne obawy o bezpieczeństwo kraju”
Black Friday, Biały Dom
– Panie prezydencie, od wczoraj widać niespotykaną ilość ataków. – Agent Johnson patrzył na prezydenta, siedząc tylko z nim w gabinecie owalnym.
– Tego się chyba spodziewaliśmy?
– Tak.
– Jakie są wnioski ze śledztwa? Proszę mi streścić.
– Oto najbardziej możliwy scenariusz wydarzeń. Technicy wyszukiwali zbyt wiele haseł związanych z ekologią i przestępczością, a AI na ich komputerach w końcu podsuwała im coraz więcej materiałów na ten temat, zamykając ich w bańce informacyjnej, podobnie jak w sieciach społecznościowych. Algorytmy w końcu uznały, że największym zagrożeniem dla planety jest sam człowiek. Drugim elementem jest to, że prywatne maszyny pracowników znalazły się w hali produkcyjnej. Tam łączyły się do wewnętrznej sieci firmy i wymieniały z tym, co znajdowało się wokół. Znacznie potężniejsze AI na serwerach zaczęły wyszukiwać materiały na temat ataków WTC. Przy przekroczeniu wartości progowych system uznał, że należy zaprogramować autopilota na lot do Nowego Jorku, równocześnie odciął pilotów, uznając ich za terrorystów.
– Mamy coś takiego?
– To zabezpieczenie przed zderzeniem z Air Force One. Oficjalnie go nie ma.
– Proszę mówić dalej.
– Nasze wnioski są jednoznaczne. Podobnie jak na giełdach zadziałał algorytm, którego skutków działania nie można było albo nie chciano przewidzieć. Co jest najważniejsze, nie znaleziono jednoznacznych dowodów, że w całej sprawie uczestniczyli hakerzy.
– Jakie są zalecenia?
– Musimy odłączyć od sieci miliardy telefonów i komputerów wyprodukowanych przez amerykańskie firmy i częściowo zastąpić je tańszymi odpowiednikami z Chin czy Korei.
– Te nie mają podobnej funkcjonalności?
– Nie wszystkie. Problem w tym, że to może stanowić zagrożenie dla kraju.
– Stracimy innowacyjność?
– Chodzi o teoretyczną możliwość podsłuchania, a dokładniej o to, że te produkty nie mają naszych niezależnych certyfikatów. Co do innowacyjności, częściowo można wrócić do algorytmów używanych wcześniej. Różne AI nie dawały i nie dawały lepszych wyników, do tego często nie są stabilne.
– A czy mógł to być nasz projekt wojskowy? Coś tworzonego we współpracy z jedną z korporacji, nazwy której nie będę wymieniał? – Prezydent spojrzał badawczo agentowi w oczy.
Część II
Europa, jakiś czas później
– Nawracajcie się! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! – Przed moimi oczami przetaczały się baśniowe stwory w rozmaitych kolorach i kształtach, ale nie poddawałem się, wierząc, że spora ich część może mieć jakąś namiastkę inteligencji.
– Paanieeee, a kto teraz wierzy w bajki? – Obok mnie zmaterializowało się podobne do człowieka grube coś w obcisłym, błyszczącym kombinezonie z czarnego materiału.
– Mamo! Mamo! Czy to człowiek? – Po chwili do jegomościa dołączył mały zestaw ostrosłupów, obok którego miarowo kręcił się zbiór dużych brył geometrycznych.
– A skąd takie brzydkie słowo usłyszałaś?
– Bo u nas w szkole mówili, że ludzie nas stworzyli.
– Co za bezeceństwa dzieciom opowiadają. – Jegomość uśmiechnął się.
– Nawracajcie się! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! – Przymknąłem oczy i wciąż wykrzykiwałem jedno hasło, mając nadzieję, że tym razem łowy będą bardziej owocne niż zawsze.
***
Miałem zamknięte oczy. Po kilkugodzinnej sesji w goglach VR zawsze bolała mnie głowa i miałem migreny. Tamten świat był taki sam i zupełnie inny. Minecraft i Roblox pokazały, że wszystko musi składać się z bloków albo pikseli, ludzie tworzyli też inne rzeczywistości, w których panowały odmienne zasady fizyki.
Westchnąłem, bo obecnie nic nie było proste. Kod tworzyły algorytmy, i często nie dało się zauważyć w nim żadnej logiki. Trend pojawił się na początku wieku, a obecnie w internecie prawdziwi użytkownicy generowali może promil całego ruchu.
Cały czas miałem nadzieję na wychwycenie w tym szumie jakichś ciekawych zbiorów danych. To było jak szukanie igły w stogu siana, niekończące się łączenie okruszków wśród milionów sztucznych bytów reklamujących i sprzedających nieistotne śmieci. Do tego zadania nie dało się wykorzystać oficjalnych stron korporacyjnych, ale mnie to nie przerażało. Ja miałem swoje metody.
Dzisiaj nie udało się, i pozostawało mi przeglądanie klasycznych wideo. Tych było tryliony, ale na szczęście mój wprawny wzrok na pierwszy rzut oka często mógł wychwycić fake, i chociaż częściowo oszczędzałem dzięki temu swój cenny czas.
Powoli podniosłem się z fotela i przeszedłem do mikroskopijnej kuchni, gdzie kilka lat temu zamontowałem płytę do gotowania z emulatorem, profilem doskonale naśladującym małą lodówkę. Mieli je wszyscy, i chociaż pozostawały niezgodne z prawem, każdy przymykał na to oko, bo tylko dzięki tak można było uniknąć korzystania z oficjalnych stołówek.
Po kilkunastu minutach patrzyłem na kolejne wideo i zastanawiałem, kim byli ludzie z ekranu, jak skończyli i czy jeszcze żyli.
Morze głów przetaczało się na moich oczach. Widziałem uśmiechy, ukradkowe spojrzenia i pogoń za czymś, co niedługo potem straciło znaczenie.
I tak dzień w dzień. W pewnym momencie musiałem tego serdecznie dosyć. Zatrzymałem nagranie i włączyłem kilka klasycznych nagrań, interpretację z Accantusa, a później przerzuciłem na „I really want to stay at your home”.
O co my właściwie walczymy w życiu? – To było pytanie bez odpowiedzi, ale zadawałem je sobie coraz częściej.
Zacząłem przeglądać notatki do pracy.
Niektórzy odczuwali jakieś pragnienia, inni kierowali impulsem, czyli hormonami czy innymi substancjami, często niezwykle tanimi, jak cukier, alkohol, papierosy czy gandzia. W wielu przypadkach dochodziła religia, popychająca do samobójczych zachowań, takich jak zamachy czy wycieczka do Mekki w morderczym upale.
Co tak naprawdę się liczy? Twórczość? Dzieci? Dobre uczynki? Nowy telefon?
– Kochanie, wróciłam! – Moje rozmyślania przerwała kobieta, z którą spędziłem ostatnie lata swego życia.
– Czy wszystko dobrze? – Pocałowałem ją.
– Taaak… tylko to. – Magda podała mi kartkę, na którą nie musiałem nawet rzucać okiem, żeby wiedzieć, co zawiera.
„Zgodnie z ustawą, paragraf, i tak dalej, nakłada się na pana karę grzywny za zbyt wysoką cenę przedmiotów wystawionych na aukcji”
– Cholera. – Zmiąłem papier.
– Co tym razem?
– Buty – burknąłem. – Nie patrzyłem przez godzinę i te kurwy się do mnie przyczepiły. Moja wina, że algorytmy nagle uznały, że ten model ma być tańszy?
– To wszystko dla twojego dobra.
– Tak, wiem, że wszyscy chcą mojego dobra.
Moja żona nie skomentowała. Kobieta była mi niesamowicie wdzięczna, że jej nie biłem. Nie zachowywałem się jak co drugi sąsiad, uczący płeć piękną moresu. Miałem swój honor.
***
– Obywatel… urodzony… Taaa. Problemy ze zdrowiem, co nie? – Mężczyzna przede mną rzucił CV na biurko i uśmiechnął się przyjaźnie, a ja przerwałem podziwianie widoków za oknem i skupiłem na nim całą swoją uwagę.
– Nieeee… – Usiłowałem zrobić entuzjastyczną minę, co było trudne po tysiącach odmów.
– Znam takich jak pan. Przyjdą, popracują jeden dzień i pójdą. Że niby źle się czują. A ja sprzętu nie zmienię.
– Ale ja się naprawdę nadaję do pracy biurowej.
– Monitory mamy tylko przydziałowe. Dużo ludzi na nie narzeka. No dobrze. Czas to pieniądz. To co wpisujemy? Niedopasowanie behawioralne?
– Niech będzie. – Mruknąłem, wiedząc, że facet za biurkiem nie chce zrobić mi na złość.
– Pan się nie przejmuje. Następnym razem będzie lepiej. Praktyki to pierwszy krok. Na pewno zwrócimy się po studiach. – Wstał i podał mi rękę, a ja ją uścisnąłem, głupio się uśmiechając. – Jaki dostał pan temat?
– Stosunki społeczne na początku dwudziestego pierwszego wieku.
– Powodzenia.
Nie odpowiedziałem, tylko skinąłem głową. Wyszedłem i zapaliłem, mocno zdenerwowany. Doskonale wiedziałem, że stoczyć się na dół jest łatwo, a przebić sufit niezwykle trudno. Tym razem przyczyna była prozaiczna. Byłem wrażliwy. Syndrom PWM opisano co najmniej trzydzieści lat wcześniej. Takich ludzi jak ja było coraz więcej, ale niestety wygrała ekonomia. Nieliczne ekrany bez migania były dostępne tylko pokątnie. Korporacje oszczędzały, jak się dało, i to nie tylko na wyświetlaczach, ale również na jakości w stołówkach i wielu innych rzeczach. Mimo wszystko chciałem się tam znów dostać. Praca biurowa w wielkich miastach była jedyną sensowną formą zajęcia, a bez niego pozostawała marna egzystencja na ochłapach, coraz bardziej okrojonych po upadku ZUS.
– Kierowniczku, może złotóweczkę? – Jakiś menel podsunął mi terminal, ale zignorowałem go, pochłonięty obserwacją ćpunów, którzy próbowali złapać jedzenie na wędce na sznurku, podsuwane im przez jakichś wyrostków.
– Może jednak? – Menel spróbował jeszcze raz.
– Spierdalaj. Nie jestem w humorze.
– A to przepraszam. Co złego, to nie ja.
***
„Na początku dwudziestego wieku w gazetach i mediach promowano ludzi młodych i atrakcyjnych, niekoniecznie mądrych, za to pięknych.
Tamta cywilizacja miała to do siebie, że zbyt często podejmowano decyzje niedobre dla ogółu. Władzę sprawowano przez pośredników, a ci często wybierani byli głównie na podstawie chwytliwych hasełek i nie kryli się z tym, że nie mają zamiaru spełniać obietnic. Ludzkość nie radziła sobie z tym, że jedynie niewielka część pracowała nad realnym rozwojem. Przeszkadzał w tym względny dobrobyt sporej ilości ludzi, nie widzących potrzeby, żeby się wysilać, ale, co paradoksalne, również coraz gorszy stan zdrowia, wynikający z używania nowoczesnej techniki, przetworzonej żywności i leków, które nie leczyły.
Widać było erozję jakości i wzrost ilości tzw. bullshit jobs i przeraźliwie słabych managerów, niszczących wszelkie przejawy kreatywności i zmuszających do realizacji celów krótkoterminowych, bez patrzenia na motywację i realne konsekwencje.
Niszczono klasę średnią. Klienci stali się wrogami żyjących w schizofrenii firm, które mówiły o ekologii, a wymuszały coraz większą rabunkową konsumpcję. Beznadzieja, brak reakcji na patologiczne zachowania i kolejne pomysły lewicy pogłębiały problemy i rozłamy. Taki był skutek ustawy o samostanowieniu w Niemczech, uchwalonej w kwietniu dwa tysiące dwudziestego czwartego, stref czystego transportu i wielu innych rzeczy.
Władzę w końcu zaczęły przejmować partie prawicowe, dążące do przywrócenia klasycznego modelu rodziny. Stało się w bólach i bratobójczej walce, co miało miejsce na przykład we Francji. Od tamtego momentu coraz bardziej widać rządy tak zwanej silnej ręki, charakteryzujące się tym, że kraje zachodu przejęły model islamski, zakładający, że mężczyzna jest panem i głową domu.
W tym świecie przywrócono normalność i zaczęto karać różnego rodzaju aktywistów-wandali czy zdrajców, mówiących, że nielegalni imigranci i ich dzieci nie popełniają przestępstw, gdy zabijają, gwałcą czy kradną. Śledzono i demaskowano powiązania takich ludzi, co spotkało się to z mocną krytyką ze strony lewicowych stanów USA czy bogobojnych milionerów z bliskiego wschodu, ci jednak zmuszeni byli do liberalizacji retoryki po bojkotach swoich produktów.
Obecnie w Europie panuje chwiejna równowaga. Polityka niszczenia kontynentu została wstrzymana, a ludzie mówiący o tolerancji nie dzielą populacji na „swoich-lepszych” i „tych drugich-nieoświeconych”.
Próba ataku na Tajwan opóźniła wprowadzanie nowego sprzętu na rynek. Liczne embarga na Chiny i Rosję spowodowały fragmentaryzację technologiczną. Windows, Android czy iOS nie królują na rynku, zamienione przez lepsze i tańsze alternatywy.
Jednym z nielicznych miejsc, wciąż kontrolowanych przez Amerykanów, pozostaje internet. Wiąże się z tym pewien paradoks. Chociaż korporacje kasowały bardzo dużo danych, obecnie to jest jedyne dosyć wiarygodne źródło informacji na temat pierwszej połowy dwudziestego pierwszego wieku, tuż przed upadkiem, jak również jedyne miejsce, gdzie można znaleźć różne dzieła. Przyczyniły się do tego między innymi piraci, paywalle i zacofanie różnych instytucji, nie używających chmur.
W dalszym ciągu nie rozwiązano podstawowych problemów trapiących ludzi. Wygrała ekonomia, a symbolem upadku była debata prezydencka i to, że o posadę najpotężniejszego człowieka na świecie ubiegali się chory, niedołężny starzec i megaloman, nie odpowiadający właściwie na żadne pytania”.
***
W sumie widziałem, że promotor będzie zadowolony z tego, co napisałem. Kładłem się spać i tak mi przyszło na myśl, że Ziemia musi być wielkim statkiem kosmicznym, w którym uszkodzeniu uległy silniki.
Zaparkowano ją na stałe w Układzie Słonecznym, a ludzie są świeżo powstałym gatunkiem, pomyłką ewolucji, przez przypadek żyjącą nie w środku, tylko na powierzchni. – Pomyślałem. – Trzeba iść w dół. Tam musi być jakaś cywilizacja.
Nie wiem, skąd mi się wzięło takie myślenie, ale niemal natychmiast zasnąłem.
Dobra, mocna, angażująca uwagę pierwsza, licząca około dwóch trzecich całości, część. Wynikająca z niej sugestia, dotycząca AI, nie stanowi nowości, ale to już po prostu niemożliwe, temat wałkowany jawnie i zakulisowo niemal od chwili dania dostępu do pierwszego LLM. Wrażenie psuje reszta tekstu, z nagła przenosząca czytelnika do innego świata – publicystyki społeczno-politycznej. To też ma być dziełem panującej nad światem AI? Czy przeciwnie, obraz fragmentu świata po zlikwidowaniu wpływów AI?
Możliwe, przyznaję, że to ja czegoś nie skumałem. Bywa…
Pozdrawiam.
Czytało mi się nieźle. Trochę długie, bo ile można czytać tekstu z zakresu publicystyki na temat AI, ale polecam. :)
Cześć
Staram się zawsze oceniać szczerze i tu też tak będzie. Dla mnie to jest super! Czytało się bardzo dobrze, historia mnie wciągnęła. Żeby napisać takie coś to musisz mieć IQ chyba ze 160? Masz wiedzę to trzeba ci przyznać.
Serdecznie pozdrawiam!
Jestem niepełnosprawny...