
Huk wybuchu wstrząsnął pędzącym tuż nad taflą kryształowego morza myśliwcem, który jakby żywy poderwał się w bok i rozpryskując wodę puścił się przed siebie ze dużą prędkością. Nie minęła jednak chwila, gdy w bliskiej odległości za nim znalazły się dwie inne maszyny, które plując ogniem z plazmowych działek, zamieniały wodę blisko uciekającego we wrzącą, pulsującą pianę. Ścigany tymczasem manewrował pomiędzy skałami i tropikalnymi wysepkami archipelagu, próbując jakby wpędzić swych prześladowców w pułapkę. W kokpicie pilot chciał otrzeć pot z czoła, lecz domyślił się po chwili, że pancerny hełm, kształtem przypominający pysk psa, to uniemożliwia. Jego oddech był szybki a ręka, zaciśnięta kurczowo na manetce maszyny, zaczęła piec niemiłosiernie. Tymczasem prześladowcy zbliżali się. Zauważył ich od strony słońca, gdzie wysoko błyszczały filary stacji orbitalnej. Dwa odrzutowce pulsacyjne typu Viper z iskrzącymi się od słońca i wody złotymi znakami sześciokątów obniżyły lot i znów ruszyły do ataku. Pilot zaklął pod nosem w samym sobie tylko znanym języku i przekręcając drążek prawie do oporu skręcił gwałtownie w prawo, niemalże uderzając w wyższe partie tropikalnych drzew pokrywających lagunę. Wrogie myśliwce po chwili dezorientacji ruszyły za nim. On tymczasem leciał wyżej w stronę słońca, którego wielka tarcza zdawała się wypełniać kokpit maszyny. Było widać tylko blask. Pilot zamarł na chwilę, wpatrując się w ten obraz, ale pociski wroga, które wystrzelone zapewne na ślepo wybuchły ledwie kilka metrów przed dziobem jego pojazdu, przywróciły mu świadomość. Zadziałał instynktownie. Ster zajęczał obracając się praktycznie do końca a silniki odrzutowca zgasły z głośnym sykiem. Zapadła cisza, było tylko słychać świst powietrza i zgrzyt zwalniającego kadłuba. Pilot zacisnął zęby. Przeciążenie było niezmiernie nieznośne na tej wysokości. Szybko jednak opanował się. Gdy tylko dziób zaczął opadać, manetka powędrowała z jękiem do przodu. Dwie dysze ryknęły błękitnym płomieniem i samolot ruszył do przodu z siłą wgniatającą pilota w fotel. Chmury zbliżały się, potem zniknęły, a oczom pilota ukazały się dwa myśliwce. Szukały go. Gdy jednak już dostrzegły, było za późno. Pilot szarpnął drążek i wiązka promieni trafiła z sykiem jeden z wrogich odrzutowców, który dymiąc opadł w dół i z impetem wpadł w płytkie wody laguny, wyrzucając z siebie części i płonącą amunicję. Drugi myśliwiec wyminął promień i zdaje się już wiedząc, skąd nadeszła śmierć dla jego towarzysza, wyrwał do przodu aktywując dopalacz. Pilot ruszył za nim. Teraz to on miał przewagę. Myśliwy zamienił się w zwierzynę. Wrogi odrzutowiec kluczył i próbował go zmylić, ale nic to nie dało. Ścigający otworzył ogień i tył pojazdu wybuchł wyrzucając w powietrze części. Pilot zacisnął pięść z dumą, ale coś przykuło jego uwagę. Z płonącego ogona jego przeciwnika nagle odłączyło się kilka błyszczących metalicznie pojemników. Pilot znów zaklął siarczyście i chciał skręcić, ale nie zdążył. Pierwszy pojemnik eksplodował gradem ciemnobrunatnych odłamków, które trafiły w kadłub, owiewkę i wloty powietrza. Na tablicy kontroli zabłysło kilka czerwonych punktów i rozległ się przeraźliwy skrzek. "Uszkodzenie układu napędowego, uwaga! uwaga!" – w uszy uderzał zniekształcony metaliczny głos. Pilot był jednak niewzruszony. Naprowadził cel, który, uszkodzony, wariował i przesuwał się chaotycznie po wyświetlaczu hełmu, i nacisnął spust. Odrzutowiec zadrżał uwolniony od ładunku rakiety impulsowej, która świecąc niebieskim promieniem pomknęła przed siebie. Po chwili rozległ się huk, tak potężny, że nawet siedzący w migającym na czerwono kokpicie pilot poczuł wstrząs. Przed nim wykwitła niebiesko czarna gęsta chmura, przez którą przeleciał, zbierając po drodze resztki spalonego kadłuba, które z brzękiem odbijały się od szyby i bocznych powierzchni jego maszyny. Odetchnął z ulgą. Chciał krzyknąć z radości, wykrzyczeć swoje zwycięstwo, ale wtedy myśliwiec zatrząsł się i zadygotał. Obejrzał się z przerażeniem. Lewy silnik padł i rzęził wyrzucając kłęby smolistego czarnego dymu. Myśliwiec zaczął opadać, niebezpiecznie zbliżając się do iskrzącej w dole kryształowej tafli wody. Próbował hamować. Odpowiedział mu tylko komunikat o zablokowaniu przednich silników. Podwozie tak samo. Dryfował w powietrzu już jakby martwy, ale nadal świadomy. Oddech zwolnił a ręka, do tej pory tak kurczowo zaciśnięta wokół drążka, rozluźniła się i oparła o kolano. Powinien krzyczeć, próbować się ratować, ale nie robił tego. Odpiął hełm, który z sykiem oznaczającym dekompresję systemu opadł na podłogę maszyny. Był młodym chłopakiem, może nie więcej niż trzydziestoletnim, o opalonej twarzy i mocno zarysowanych policzkach. Na jego twarzy zamiast przerażenia zagościł spokój. Powierzchnia zbliżała się coraz szybciej. Widać było palmy i turkusową lagunę, w której wodach odbijało się zachodzące słońce. Pomarańczowa tarcza i… zdjęcie. Staroświeckie, papierowe, już prawie nie do zdobycia. A na nim kobieta. Młoda, może dwudziestolatka, o kasztanowych włosach i hipnotyzujących niebieskich oczach. Stała na farmie ubrana w kowbojski strój, rozpromienia i szczęśliwa. Pilot zobaczył to zdjęcie. Wpatrywał się w nie przez chwilę a potem nagle jego wzrok się zmienił. Po policzku popłynęła łza. Coś w niego wstąpiło. Poderwał się i szarpnął z całej siły drążek do siebie. Myśliwiec zazgrzytał i przechyliwszy się na bok zaczął już łagodniej, jakby przez czyjąś dłoń, zniżać lot, zmierzając ku lagunie. Kadłub drgał chaotycznie a na panelu pilota świeciły się chyba wszystkie możliwe ostrzeżenia i raporty o uszkodzeniach. Jednak nie zwracał na to uwagi. Nie słyszał nic. Tylko znowu zaciskał dłonie na manetce. Ziemia zbliżała się. Jeszcze trochę. Jeszcze trochę. Jeszcze… Pojazd zarył głęboko w biały piasek plaży, wyrzucając w powietrze tumany kurzu i płosząc lokalną faunę. Małe skórzaste gady o wyglądzie jaszczurek poderwały się z bulgoczącym wrzaskiem ponad korony tropikalnych drzew, a małe świecące kraby o skorupkach mieniących się kolorami na tle chowającej się za horyzontem tarczy poczęły ciągnąć całymi setkami do wraku, licząc na pożywienie się padliną. Zapanowała cisza. Tylko morze wylewało z szumem wodę na piaszczysty brzeg. I w tej ciszy coś zasyczało. Owiewka rozbitej maszyny wyleciała z cichym tąpnięciem. I z jeszcze cichszym plaśnięciem wylądowała na piasku. Z iskrzącego i jarzącego się czerwienią wnętrza wyszedł pilot w podartym czerwonym kombinezonie. Jakby nie zważając na siebie, zeskoczył z wraku i stanął wpatrując się w morze. Był spokojny. Znowu. Ściskał w dłoniach swoje wybawienie. Podarte nadpalone zdjęcie kobiety. Oddychał powoli, miarowo. Nie zważał na nic. Wokół niego szumiało morze, a gdzieś w dali rozległo się gardłowe nawoływanie jakiegoś stworzenia. Przez moment wydało mu się, że widzi błyszczący tułów jakiegoś morskiego stworzenia, które wychynęło z głębiny. Spojrzał w górę. Wysoko nad nim niebo mieniło się milionem gwiazd zdających się oświetlać swym blaskiem taflę oceanu. A przecież były daleko…
Hej, Skyspire2346.
Całkiem udany opis walki statków powietrznych, tylko trochę nic z niej nie wynika.
Skąd wiadomo, że ta walka nie toczy się na Ziemi? Space opera charakteryzuje się międzyplanetarnym rozmachem. Tutaj akcja rozgrywa się na jednej planecie:)
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Hej, a przecinko to gdzie? Fantastyki też nie za wiele. Całkiem nieźle napisana akcja. Wykonanie trochę gorzej.
…i mocno zarysowanych policzkach. – chodziło Ci o mocno zarysowane kości policzkowe?
Prawie trzydziestoletni , to nie młody chłopiec, tylko młody mężczyzna.
Pozdrawiam;)
Skysprite2346, niespełna siedem tysięcy znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT. Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.
Sugeruję też, abyś zwarty blok tekstu podzielił na akapity, co ułatwi jego lekturę.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Skysprite2346 sprawnie opisałeś walkę statków powietrznych, ale myśle, że to co napisałeś powinno być filmem. Jako opowiadanie nie jest bardzo efektowne. Nie umiałem się utożsamić z pilotem, ani mu nawet szczególnie kibicować. Myślę, że mogłoby pomóc nasanie imienia bihatera. Po za tym odnosze wrażenie, że jest to fragment oderwany od całości.
O moich kolegach nauczycielki mówiły, że są zdolni, ale leniwi. O mnie mówiły, że jestem szalony i leniwy. Jestem z tego bardzo dumny.
Skysprite2346 sprawnie opisałeś walkę statków powietrznych, ale myśle, że to co napisałeś powinno być filmem. Jako opowiadanie nie jest bardzo efektowne. Nie umiałem się utożsamić z pilotem, ani mu nawet szczególnie kibicować. Myślę, że mogłoby pomóc nasanie imienia bihatera. Po za tym odnosze wrażenie, że jest to fragment oderwany od całości. Pozdrawiam.
O moich kolegach nauczycielki mówiły, że są zdolni, ale leniwi. O mnie mówiły, że jestem szalony i leniwy. Jestem z tego bardzo dumny.
Cześć, Skysprite2346! Środowy dyżurny melduje się na pokładzie (ha!).
Po pierwsze, gratuluję debiutu na forum! Fajnie, że postanowiłeś podzielić się tekstem :)
Co do samego szorta, jest nienajgorszy opis akcji, ale głębszej fabuły nie dostrzegłem. Ot, wyrwana z kontekstu scenka. Pod względem językowym potrzeba jeszcze dużo pracy. Punktem wyjścia powinno być rozbicie tekstu na akapity, o czym pisała już Regulatorzy.
Początki bywają trudne, ale nie zrażaj się! Poniżej podrzucam garść poradników bezwstydnie zajumaną z posta Arnubisa:
Garść poradników i przydatnych wątków:
Cześć, jestem tu nowy – czyli temat powitalny
Złote, srebrne i brązowe piórka – wyjaśnienie portalowych odznaczeń
Poczekalnia i Biblioteka – wyjaśnienia głównych kategorii w dziale opowiadań
Betuj bliźniego swego jak siebie samego – poradnik dotyczący betowania opowiadań wg PsychoFisha
Portal dla żółtodziobów – poradnik dla nowych użytkowników wg Drakainy
Interpunkcja dla początkujących – poradnik dotyczący interpunkcji wg Tarniny
Składnia dla początkujących – poradnik dotyczący składni wg Tarniny
Jak zapisywać dialogi – poradnik zapisu dialogów wg Mortycjana
Wykopalisko – poleć swój stary tekst – wątek do przypominania użytkownikom o swoich starszych opowiadaniach, wiszących na portalu od dłuższego czasu
Wzajemna pomoc merytoryczna przy pisaniu opowiadań – wątek samopomocowy dotyczący kwestii merytorycznych
Wzajemna pomoc językowa przy pisaniu opowiadań – wątek samopomocowy dotyczący kwestii językowych
Wzajemna pomoc różna przy pisaniu opowiadań – wątek samopomocowy dotyczący kwestii niemieszczących się w dwóch wcześniejszych
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Naprowadził cel, który, uszkodzony, wariował i przesuwał się chaotycznie po wyświetlaczu hełmu, i nacisnął spust.
???
Przeczytałem i dołączam do przedpiśców. Powodzenia.
Huk wybuchu wstrząsnął pędzącym tuż nad taflą kryształowego morza myśliwcem, który jakby żywy poderwał się w bok i rozpryskując wodę puścił się przed siebie ze dużą prędkością.
Ojej. Długie, trudno się parsujące zdanie, a scena chyba ma być dynamiczna. Jest parę sposobów, żeby to poprawić. Po pierwsze: tnij nadmiar słów. Jeśli masz jakąś metaforę na myśli, np. chcesz ożywić ten myśliwiec, to wokół tego zorganizuj opis.
Nie minęła jednak chwila, gdy w bliskiej odległości za nim
Nie minęła jednak chwila, a tuż za nim.
Ścigany tymczasem manewrował pomiędzy skałami i tropikalnymi wysepkami archipelagu, próbując jakby wpędzić swych prześladowców w pułapkę.
"Jakby"? A może faktycznie próbował ich wciągnąć w pułapkę? Poza tym – on lata. Oni też. Mają do dyspozycji trzy wymiary, nie dwa. Mogą wylecieć ponad… tę formacje geologiczną (nie mam pojęcia).
lecz domyślił się po chwili, że pancerny hełm, kształtem przypominający pysk psa, to uniemożliwia.
Domyślił się? Hmm?
Jego oddech był szybki a ręka, zaciśnięta kurczowo na manetce maszyny, zaczęła piec niemiłosiernie.
Oddech hełmu?
Zauważył ich od strony słońca, gdzie wysoko błyszczały filary stacji orbitalnej.
Spójrz w słońce i spróbuj coś zauważyć. Rachunek od okulisty przyślesz mi pocztą.
Dwa odrzutowce pulsacyjne typu Viper z iskrzącymi się od słońca i wody złotymi znakami sześciokątów
Co to jest znak sześciokąta?
Pilot zaklął pod nosem w samym sobie tylko znanym języku
Pilot zaklął pod nosem. Nie ma języka indywidualnego.
przekręcając drążek prawie do oporu skręcił gwałtownie w prawo, niemalże uderzając w wyższe partie tropikalnych drzew pokrywających lagunę
I pchnięciem drążka prawie do oporu skręcił gwałtownie w prawo. Omal nie skosił tropikalnych drzew porastających atol. https://sjp.pwn.pl/szukaj/laguna.html
Wrogie myśliwce po chwili dezorientacji ruszyły za nim.
Streszczenie.
Pilot zamarł na chwilę, wpatrując się w ten obraz, ale pociski wroga, które wystrzelone zapewne na ślepo wybuchły ledwie kilka metrów przed dziobem jego pojazdu, przywróciły mu świadomość.
…? Co tu się właściwie dzieje? Jaki obraz? Jak pociski mogą "przywrócić świadomość"? (Zemdlał od przeciążeń?)
Ster zajęczał obracając się praktycznie do końca a silniki odrzutowca zgasły z głośnym sykiem. Zapadła cisza, było tylko słychać świst powietrza i zgrzyt zwalniającego kadłuba.
Czy jest na sali fizyk? Bo bardzo nie chce mi się wierzyć, żeby rozpędzony kawał tytanu zauważalnie zwolnił tylko dlatego, że ktoś wyłączył napęd.
Przeciążenie było niezmiernie nieznośne na tej wysokości.
Czyli bardzo nieznośne. Czy coś może być mniej lub bardziej nieznośne? Ponadto przeciążenie nie ma nic wspólnego z wysokością.
manetka powędrowała z jękiem do przodu. Dwie dysze ryknęły błękitnym płomieniem i samolot ruszył do przodu z siłą wgniatającą pilota w fotel
I to właśnie jest przeciążenie. Powtarzasz "do przodu", "ryknęły płomieniem" to dziwna fraza.
wiązka promieni trafiła z sykiem
Szyk: wiązka promieni z sykiem trafiła. Inna rzecz, że on tego chyba nie słyszał…
który dymiąc opadł w dół i z impetem wpadł w płytkie wody laguny, wyrzucając z siebie części i płonącą amunicję
Brzmi jak ta gra komputerowa, której się lata samolocikiem, i jako takie jest mało przekonujące. Nie można opadać inaczej niż w dół.
zdaje się już wiedząc, skąd nadeszła śmierć dla jego towarzysza, wyrwał do przodu aktywując dopalacz.
Bardzo patetyczne. Jeśli ożywiasz samoloty (dobra myśl), to konsekwentnie.
Myśliwy zamienił się w zwierzynę.
Klisza.
Wrogi odrzutowiec kluczył i próbował go zmylić, ale nic to nie dało. Ścigający otworzył ogień i tył pojazdu wybuchł wyrzucając w powietrze części.
… użył mocy?
Pilot zacisnął pięść z dumą, ale coś przykuło jego uwagę.
…?
Z płonącego ogona jego przeciwnika nagle odłączyło się kilka błyszczących metalicznie pojemników.
I on to widział. Z daleka. W pełnym słońcu. A one są małe.
tablicy kontroli
Desce rozdzielczej, albo tablicy kontrolnej.
"Uszkodzenie układu napędowego, uwaga! uwaga!" – w uszy uderzał zniekształcony metaliczny głos.
Bardzo źle to brzmi. Szyk też jest dziwny.
Naprowadził cel, który, uszkodzony, wariował i przesuwał się chaotycznie po wyświetlaczu hełmu
…? https://sjp.pwn.pl/szukaj/cel.html
Odrzutowiec zadrżał uwolniony od ładunku rakiety impulsowej, która świecąc niebieskim promieniem pomknęła przed siebie
Odrzutowiec zadrżał, uwolniony od ładunku rakiety impulsowej, która świecąc niebiesko pomknęła przed siebie.
w migającym na czerwono kokpicie
…?
wykwitła niebiesko czarna gęsta chmura
Niebiesko-czarna. To też było w Gwiezdnych Wojnach…
Lewy silnik padł i rzęził wyrzucając kłęby smolistego czarnego dymu.
Niespójne.
Odpowiedział mu tylko komunikat o zablokowaniu przednich silników.
Na co odpowiedział ten komunikat?
Odpiął hełm, który z sykiem oznaczającym dekompresję systemu
Systemu?
mocno zarysowanych policzkach.
…?
Staroświeckie, papierowe, już prawie nie do zdobycia. A na nim kobieta. Młoda, może dwudziestolatka, o kasztanowych włosach i hipnotyzujących niebieskich oczach. Stała na farmie ubrana w kowbojski strój, rozpromienia i szczęśliwa.
…? Rozpromieniona. Ale – to nie jest film. Możesz pokazywać myśli bohatera, nie musisz ich zaczepiać o żadne fizycznie obecne przedmioty.
jego wzrok się zmienił
?
zaczął już łagodniej, jakby przez czyjąś dłoń, zniżać lot
Nie mam pojęcia, co to znaczy.
Kadłub drgał chaotycznie
Bo normalnie wygrywałby melodyjkę?
panelu pilota świeciły się chyba
Bez "się".
Pojazd zarył głęboko w biały piasek plaży, wyrzucając w powietrze tumany kurzu i płosząc lokalną faunę.
I tak Luke wylądował na Hoth…
bulgoczącym wrzaskiem
…?
poczęły ciągnąć całymi setkami do wraku, licząc na pożywienie się padliną
Pomijając patos i aliterację – te kraby są inteligentne? Bo skąd bezkręgowce wiedzą, że takie wielkie paskudztwo zawiera żarełko?
Tylko morze wylewało z szumem wodę na piaszczysty brzeg.
…? Byłeś kiedy nad morzem?
z cichym tąpnięciem
https://sjp.pwn.pl/szukaj/t%C4%85pni%C4%99cie.html
Z iskrzącego i jarzącego się czerwienią wnętrza wyszedł pilot w podartym czerwonym kombinezonie
…?
Jakby nie zważając na siebie,
Co próbujesz mi przekazać?
Podarte nadpalone zdjęcie kobiety.
Podarte, nadpalone zdjęcie kobiety.
Wysoko nad nim niebo mieniło się milionem gwiazd zdających się oświetlać swym blaskiem taflę oceanu. A przecież były daleko…
I co z tego, że daleko?
No, bawiłeś się, jak widać, setnie – ale ja nie bardzo. Wszystko to już widziałam na różnych filmach, głównie w Gwiezdnych wojnach, problem w tym, że film nie działa tak samo, jak literatura. Zdecydowanie przydałby się jakiś motyw przewodni, coś, co uspójniłoby tekst (choćby ożywienie myśliwców). Jakieś motywacje dla pilota (samo to, że ma dziewczynę, nie wystarczy). Jakiś sens tego wszystkiego. Jest chyba jakiś konflikt? Jakieś dwie strony? Na razie wszystko wisi w próżni.
No, i – podziel żeż to na akapity, bo ciężko się czyta.
W tej ciężkości ma duży udział drewniany język tekstu – zdania są przedłużone, nietypowej konstrukcji, trudno się parsujące, co spowalnia tempo akcji i kłóci się z dynamiczną sceną. Ogólnie mam wrażenie, że ktoś mi właśnie opowiedział scenę ze swojego ulubionego filmu akcji – podniecony, rozkrzyczany, a ja nie widziałam tego filmu i nie wiem, o co chodzi.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Tarnina dziękuję za opinię ale muszę zaznaczyć że to o czym piszesz na końcu było od początku moim pomysłem i nie rozumiem zarzutów kopi z gwiezdnych wojen. Doceniam wskazówki. Pozdrawiam
Mmmm… może tak. Nie twierdzę, że kopiujesz Gwiezdne wojny świadomie. Ale – no, spójrz sam:
wybuchające myśliwce: https://www.youtube.com/watch?v=6H0vFP_jXN4&t=112s (długie)
więcej wybuchających myśliwców: https://www.youtube.com/watch?v=dv45FxbXb_0
Luke ląduje na Hoth: https://www.youtube.com/watch?v=J9nv-IUWCWA
Tekst jest bardzo, ale to bardzo filmowy – a to wcale nie dobrze. Wszystkie rzeczy typu pościgi samochodowe, walka powietrzna i tym podobne wściekle trudno opisać, a tym bardziej trudno je opisać realistycznie i ciekawie naraz. Ale wcale nie ma takiej potrzeby! Zostawmy filmom szybki montaż i akcję dla samej akcji, a zajmijmy się tym, do czego my mamy lepsze narzędzia, czego filmy nie potrafią.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Kto, co, gdzie, kiedy, jak, dlaczego, z jakim skutkiem – to pytania, na którepowinien odpowiadać przyzwoity tekst prasowy. I właściwie te same pytania można zastosować przy opku. U Ciebie wygląda to tak:
Kto? – Nie mam pojęcia. Nie wiem, kim jest pilot, nawet nie wiem, czy jest agresorem, czy broni swojego kraju/planety. Nie wiem, kim są goście, którzy próbują go zestrzelić, nie wiem, kiem jest kobieta na zdjęciu.
Co? – Ok, walka powietrzna.
Gdzie? – Nie mam pojęcia. Nie wiem nawet, czy to Ziemia, czy jakaś obca planeta.
Kiedy? – Pewnie gdzieś w przyszłości, bo z tego, co wiem współczesne myśliwce nie mają działek plazmowych.
Jak? – Jest rozszerzeniem “Co?” I niby ładnie opisujesz walkę, ale samej opowieści to nie posuwa naprzód.
Dlaczego? – Nie mam pojęcia, czemu się napieprzali, nie mam pojęcia, kto tu jest ten dobry, a kto zły. Nie pokazujesz tła tej potyczki. Ot, po prostu się napieprzają.
Skutek? – On rozwalił, jego rozwalili. Ok, tylko co z tego wynika?
To nie jest opko, to jest scenka wycięta z jakiejś rzeczywistości, którą pewnie dobrze znasz. Tylko, że czytelnik nie zna, bo nie siedzi w Twojej głowie.
W ten sposób nie osiągniesz nawet tego, że czytelnikowi zrobi się przykro z powodu pilota. Gość mnie ani ziębi, ani grzeje, bo nie wiem kto zacz.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
To tylko scenka, wyrwana z kontekstu, nie wiadomo, o co chodzi. Mało fantastyki.