
Gdybyś miał do wyboru dwoje drzwi i wiedział, że gdy otworzysz jedne, drugie na zawsze zostaną zamknięte i nigdy nie dowiesz się, co było za nimi, zapewne potrzebowałbyś dłuższej chwili zastanowienia. A gdybyś musiał wybierać spośród miliona milionów, za którymi kryłyby się miliardy kolejnych? I za każdym razem, po podjęciu decyzji, pozostawałaby w twojej głowie świadomość, że wybrałeś niewłaściwe.
Pierwsze, co pamiętam z tamtego dnia to sunący po niebie samolot. Lubiłem na nie patrzeć, w pewnym stopniu mnie to relaksowało. Było ciepłe letnie popołudnie. Urządziliśmy rodzinny piknik pod lasem. Koce, jedzenie, rozmowy, odpoczynek na łonie natury. Sielanka.
Obserwację nieba przerwała mi jedna z kuzynek, Natalia. Chciała, żebym poszedł z nią do lasu. Rzekomo odkryła tam coś ciekawego. Nie mieliśmy wtedy więcej jak szesnaście lat. Byliśmy spragnieni przygód i ciekawi świata. Podążyłem za nią, a gdy już zagłębiliśmy się w gęstwinę, w pewnym momencie zatrzymała się pod grubym, starym drzewem i zapytała:
– Podobam ci się?
Może nie była wielką pięknością, ale miała w sobie pewien urok. Łączyło nas jednak zbyt bliskie pokrewieństwo, żebym powiedział prawdę.
– Paskudna z ciebie brzydula – odparłem.
Wtedy mnie pocałowała. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Odsunąłem ją szybko od siebie i rozejrzałem, czy przypadkiem nikt tego nie widział. Byliśmy jednak sami, tylko nam chciało się włóczyć po mrocznym lesie, zamiast opalać na słońcu.
– Co ty wyprawiasz? – warknąłem. – Nie powinniśmy tego robić.
– Dawniej kuzyni brali śluby i nikomu to nie przeszkadzało.
– Ale teraz jest teraz i takie rzeczy są niemile widziane.
– A gdybym była zupełnie obcą dziewczyną?
– Wtedy bym się zastanowił.
– Czyli jednak ci się podobam, ale udajesz, żeby zachować pozory?
– Przestań już, dobrze?
– Zgoda, ale miałam ci coś pokazać. Niezwykłą rzecz.
– Co w tym lesie jest tak interesującego? Tylko drzewa, drzewa i drzewa.
– Chodź, sam zobaczysz.
Pobiegła, myśląc, że podążę za nią. Ja jednak zawróciłem. Domyślałem się, że pewnie będzie chciała mnie dalej uwodzić, a ja wcale nie miałem na to ochoty. Zaraz pojawiłyby się głupie plotki o naszym rzekomym romansie i rodzice utarliby nam uszu. Dopiero potem odkryłem, że być może wiedziała coś, o czym ja nie miałem pojęcia. I że powinienem za nią wtedy pójść, ale wybrałem inne drzwi.
Wróciłem na teren pikniku. Wszyscy śmiali się i dokazywali, nie mając pojęcia o tym, że moja kuzynka się we mnie podkochuje. Nie zamierzałem więcej wracać do tego tematu i odsuwać się od niej za każdym razem, gdyby próbowała kolejnych podchodów.
Zaczynało się ściemniać, chcieliśmy wracać i dopiero wtedy wszyscy zauważyli, że Natalia nadal nie wróciła. Byłem ostatnią osobą, która ją widziała. Wszyscy dobrze o tym wiedzieli. Zauważyli, że poszliśmy razem do lasu, a potem wróciłem sam. Gdybym został na kocu i obserwował niebo, nie wpakowałbym się w kłopoty. Zaczęły się setki pytań. Początkowo tłumaczyłem, że po prostu bałem się zgubić i zawróciłem, a ona poszła dalej, ale w końcu dodałem też kwestie związane z pocałunkiem i całą resztą. Dostrzegłem zgorszenie widoczne na ich twarzach. Pytali jak mogliśmy wyrabiać takie obrzydliwe rzeczy i co się działo później? Kręciłem głową. Wiedziałem tyle, co oni.
Szukaliśmy jej długo i wytrwale, zgłosiliśmy zaginięcie na policję, ale nic to nie dało. Natalia się nie odnalazła. Przepadła w lesie. Zastanawiałem się, co takiego chciała mi pokazać i czy wiązało się to z jej zniknięciem. Czy gdybym poszedł za nią, to oboje byśmy nie wrócili?
Wielokrotnie przeczesywałem tamtą okolicę, próbując znaleźć ślad, który być może policja przeoczyła. Nadaremnie. Nawet psy tropiące się pogubiły. Las je omamił. Było w nim coś groźnego, ale pewnie tylko tak mi się wydawało. W końcu odpuściłem. Pewnie zacząłem się obawiać, że ja też zniknę, jeśli zbyt długo będę przebywał na tamtym terenie. Tajemnica pozostała niewyjaśniona.
Minęło kilka miesięcy. W jednej z knajp spotkałem dziewczynę, która przypominała Natalię. Pracowała tam, roznosiła dania. Początkowo nie śmiałem do niej zagadywać, bo przecież nieraz zdarzają się podobne osoby, na dodatek aż tak bardzo się nie zmieniłem, żeby mnie nie poznała. Pomyślałem jednak, że mogła doznać jakiegoś urazu głowy i stracić pamięć, dlatego nie wróciła.
– Natalia? – zapytałem, gdy przechodziła obok, ale nawet nie odwróciła głowy. Ludzie zgromadzeni wewnątrz knajpy przyglądali mi się badawczo. Dałem za wygraną i odpuściłem. Postanowiłem zaczekać na zewnątrz, gdyż wkrótce miało nastąpić zamknięcie lokalu i wtedy spróbować ponownie. Kiedy dziewczyna wyszła i zapaliła papierosa, zbliżyłem się i stanąłem obok. Obrzuciła mnie szybkim spojrzeniem i powiedziała:
– Nie jestem dziwką. Za chwilę będzie tu mój chłopak, więc lepiej stąd spadaj.
Wtedy iluzja prysła, zdałem sobie sprawę z pomyłki. Jej głos był zupełnie inny niż zapamiętałem, ochrypły, przeżarty przez setki wypalonych papierosów. Do tego ten grubiański ton zupełnie nie pasował do dziewczęcego wyglądu. Stała przede mną wydmuszka, jedynie z zewnątrz przypominająca Natalię.
– Przepraszam – odrzekłem. – Chodzi o coś innego.
– Domyślam się.
– Jesteś podobna do kogoś.
– Pewnie do jakiejś aktorki porno, co?
– Do mojej kuzynki. Zaginęła jakiś czas temu.
– I?
– Myślałem, że ona to ty.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a potem zaczęła kaszleć.
– Lepiej, żebyś sobie poszedł. Mój chłopak bywa zazdrosny. Nie chcesz wiedzieć, co robi, gdy wpadnie w furię.
– Może powinnaś znaleźć sobie kogoś mniej agresywnego?
– Gdybym tylko mogła… Naprawdę, idź już sobie.
– Jesteś tak do niej podobna. Nie pamiętasz mnie?
Przedstawiłem jej się, opowiedziałem o dniu zaginięcia, ale ona pokręciła głową.
– Namolny z ciebie gość. To naprawdę nie ja.
Dziewczyna ze zdenerwowania przeczesała dłonią włosy. Jeden z nich spadł jej na ubranie, szybko strzepnęła go na ziemię. Tuż obok upadł niedopałek papierosa, który przygniotła obcasem. Potem odeszła. Widocznie nie miała zamiaru czekać na swojego chłopaka, który oczywiście mógł być zmyślony. Wsiadła do taksówki, jednej z wielu krążących po mieście. Już więcej nie spotkałem tamtej dziewczyny. Kiedy ponownie odwiedziłem knajpę, w której pracowała, nie zastałem jej. Powiedziano mi, że się zwolniła. Nie wiedzieli, dokąd odeszła. Nie utrzymywała z nikim bliższych kontaktów. Przemykała między stolikami jak cień, nie wdawała się w pogawędki. Z tego co mówili wywnioskowałem, że nie miała chłopaka. Ciekawe, czy tylko w tej kwestii mnie okłamała.
Mógłbym zabrać ten włos, o ile miałby cebulkę, i spróbować przeprowadzić badania DNA, ale to i tak nic by nie dało. Rodzice Natalii zginęli w wypadku kilka miesięcy po jej zaginięciu. Tuż po tym dowiedziałem się, że tak naprawdę nie była to ich biologiczna córka, ani moja prawdziwa kuzynka. Adoptowali ją. W dniu pikniku musiała poznać prawdę i dlatego uciekła. W sumie to by wyjaśniało, czemu zaczęła wtedy ze mną flirtować. Czy chciała mi wyznać prawdę? A może w tym lesie naprawdę coś odkryła?
Udałem się tam ponownie. Nie miałem wielkich nadziei na znalezienie czegokolwiek nowego. Przystanąłem pod ogromnym dębem, gdzie się rozstaliśmy. Podążyłem na wprost, w kierunku, w którym pobiegła. Długo szedłem, starając się nie schodzić z wyznaczonej trasy. Wreszcie dalszą drogę zagrodził mi głaz. Nie wyróżniał się niczym szczególnym, nie przypominał żadnych świętych kamieni. Ot, po prostu zwykła skała. Tylko skąd ona się tam wzięła? Jakoś nie pasowała mi do otoczenia, jakby ktoś ją tam zaciągnął w konkretnym celu i ustawił w linii prostej od wielkiego dębu.
Nie doszedłem do żadnego sensownego wniosku, co mógłbym zrobić z tym nowym odkryciem, więc wróciłem do domu. W nocy przyśniła mi się Natalia. Znów staliśmy w lesie, pod dębem i zapytała mnie, czy tym razem pójdę za nią. Nie wiedzieć czemu znów zacząłem się wahać, skarżyć na późną godzinę i na to, że rodzice odjadą bez nas. Przecież tak bardzo zależało mi na tym, żeby się dowiedzieć, co takiego chciała mi wtedy pokazać. Z drugiej strony, gdybym faktycznie otrzymał taką szansę, czy na pewno podjąłbym ryzyko? Wydawało mi się, że tam czyha nieokreślone niebezpieczeństwo.
– Zdradzę ci, że posiadam niezwykłą umiejętność – powiedziała. Oczywiście wciąż śniłem. – Potrafię stać się kimś innym, jeśli tylko bardzo tego pragnę.
– I w kogo teraz chciałabyś się zmienić? – zapytałem.
– W ciebie.
Obudziłem się. Resztki snu wciąż pozostały w głowie, choć coraz więcej szczegółów mi umykało. Po jakimś czasie pamiętałem już tylko dwa ostatnie zdania, które wypowiedzieliśmy. Wprawiły mnie w niepokój. Nie rozumiałem, co ten sen miał oznaczać.
Był środek nocy. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Zacząłem gapić się w niebo. Sunęło po nim migające światełko. Dawniej pomyślałbym, że to statek kosmiczny, który przybył do nas z odległej galaktyki, ale nie, to tylko zwykły samolot. Stracił cały swój urok, jak bajki, które czytałem, będąc dzieckiem.
Hej, początek bardzo dobry, motyw z drzwiami świetnie otwiera opowiadanie. Wątek obyczajowy plus nagłe zniknięcie i bohater, który próbuje rozwikłać zagadkę z przeszłości – to wszystko super zagrało. Pomysł godny by go rozwinąć :). W dalszej części tekstu jednak coś się zgubiło. Chyba chciałeś zbyt dużo wyjaśnić, ale z drugiej strony sama końcówka nic nie wyjaśnia :). Generalnie fajny szort i szkoda, że nie jest to dłuższa historia. Klikam i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Też uważam, że początek jest dobry. Jednak końcówka nie. Może trzeba było bardziej położyć nacisk, podkreślić motyw wyboru drzwi/decyzji i zastanawiania się, co by było, gdyby… Mało też fantastyki, nawet dla mnie. :)
A mi się spodobała całość, bo końcówkę zinterpretowałam jako chorobę psychiczną bohatera ;p nie wiem, czy słusznie, ale taki odbiór tekstu mnie zadowala.
Daję klika :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Początek intryguje i podrzuca do głowy motyw wieloświatów, który zostaje już ze mną do końca. Niestety opowiadanie zostawia mnie z dużą liczbą pytań bez odpowiedzi.
Nie podeszły mi też dialogi :(
Cześć.
Ja po przemyśleniu doceniam całość tego opowiadania.
Bardzo trafnie ukazałeś tym tekstem problem wyboru. To, jak nasze decyzje (lub ich brak) mogą wpłynąć na przyszłość. Jaką lawinę konsekwencji może to nieść i jakim być obciążeniem dla człowieka. Na wydarzenie, na którym poznałem żonę, miałem nie jechać. Znalazłem się tam w ostatniej chwili, w zasadzie przez przypadek. I jak taka decyzja wpłynęła na dalsze życie? Ustawiła je już do końca. Ile takich mniejszych lub większych decyzji mogło drastycznie wpłynąć na nasze życie? Pewnie nieskończenie wiele. Ilość drobnych decyzji, które sklejając się do kupy tworzą naszą rzeczywistość jest czymś niezwykłym. Wystarczy przeanalizować własne sytuacje w życiu i wyobrazić sobie, że w danym momencie postąpiło się inaczej. Ostatnio rozmyślałem na ten temat, tak więc wstrzeliłeś się w moje przemyślenia, być może temu też odebrałem tekst mocno pozytywnie. Ale na pewno nie tylko dlatego.
Opowiadanie jest klimatyczne, to żadna nowość. Niesie ze sobą przemyślenia, o których nieco się rozpisałem wyżej, ale również zostawiasz dużą porcję tajemnicy. I o ile zazwyczaj lubię niedopowiedzenia do pewnego poziomu, i pewnie w innych okolicznościach przyrody tak jak komentujący wyżej narzekałbym nieco na koniec, tak tym razem ta niepewność, z którą zostawiasz czytelnika, zwyczajnie pasuje mi do tej historii.
Pozdrawiam
Ja też uważam, że dzięki tej niedopowiedzianej końcówce, historia zyskuje na przestrzeni.
Tekst jest niby krótki, ale pozostaje w głowie na dłuższy czas, zmuszając do zastanowienia się nad każdą scena i każdym słowem. Za to, jak dla mnie, wielki plus.
Dzięki wszystkim. Do napisania zainspirowała mnie książka “Piknik pod wiszącą skałą”. Zależało mi, żeby zbudować podobny klimat tajemnicy i pozostawić całą sprawę nierozwiązaną.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Przeczytałam i miałam wrażenie, że coś mi umknęło, że chyba nie pojęłam właściwie Pytań bez odpowiedzi. Potem przeczytałam Twój komentarz i wszystko stało się jasne, choć nie sposób szukać wytłumaczenia tego, co się wydarzyło.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ooo, a mnie się podobało bardzo. Uwielbiam pokręcone wątki rodzinne i wielkie stężenie tajemnic. Pewnie, że nie pogniewałabym się o dłuższą formę, ale nawet w krótkiej wersji tekst przekazuje naprawdę dużo. Jest mrocznie, trochę w duchu weird, a to już bardzo me gusta. ;-)
Klikam.
„Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf
Tez mialam nadzieję na odnalezienie jeśli nie dziewczyny to chociaż rozwiązania. Ja z takich co lubią szczęśliwe zakończenia albo przynajmniej zakończenia.
Nie będę oryginalna pisząc, że świetny początek i klimat :)
Zacząłem gapić się w niebo. Sunęło po nim migające światełko. Dawniej pomyślałbym, że to statek kosmiczny, który przybył do nas z odległej galaktyki, ale nie, to tylko zwykły samolot. Stracił cały swój urok, jak bajki, które czytałem, będąc dzieckiem.
Dla mnie to jest wystarczające zamknięcie historii, podkreślenie skłonności, by w niewiadomych zamiast prozaicznych możliwości szukać fantastyki (tak jak w zniknięciu Natalii) ;)
E.
Hmmm… Dla mnie tu w ogóle nie ma zakończenia. Ale czytało się przyjemnie :)
Przynoszę radość :)
Podobało mi się. Ciekawy klimat niepokoju, nierozwiązana tajemnica. Dobrze się czytało.
Świetny początek, a później nie przestawało wciągać.
Z tego co mówili wywnioskowałem, że nie miała chłopaka.
Brakuje przecinka.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze