- Opowiadanie: Drugi - Rzemieślnik

Rzemieślnik

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Rzemieślnik

Mężczyzna w ciemnej pelerynie wszedł przez północną bramę miasta. Przystanął i rozejrzał się wokoło, z jego ust wydobył się kłębek pary, poprawił torbę i ruszył w kierunku centrum. Kobieta ciągnąca wózek w kierunku bramy przystanęła i zerknęła na niego badawczo. Po chwili ciężko ruszyła, mamrocząc gniewne słowa pod nosem. Uśmiechnął się do niej i ruszył dalej. Idąc mijał uliczki, domy i kramy, w których budziło się życie; im bliżej centrum tym budynki były większe, bardziej bogate. Szedł drogą pomiędzy ludźmi spieszącymi z porannymi sprawunkami.

Ratusz stojący na środku niedużego rynku posiadał zadziwiająco wysoką wieżę zwieńczoną dużym zegarem słonecznym. To wszystko co można o nim powiedzieć, nie odznaczał się niczym szczególnym w stosunku do innych ratuszy w tej krainie. Postać podeszła do mosiężnych drzwi i załomotała.

/////////

Pomieszczenie do którego wszedł sprawiało wrażenie często używanego, podłoga była miejscami przetarta a okna zaskakująco czyste.

Ciało leżało na drewnianym bogato zdobionym stole w głębi pokoju. Plama krwi ściekała na ciemny dywan.

“Tak go znaleźliśmy Panie, nie ruszaliśmy ino od razu posłaliśmy wiadomość”.

“Dobrze, możecie odejść” – powiedział, nie podnosząc na niego wzroku. Blady sekretarz szybko zamknął za sobą drzwi.

Podszedł do zmarłego, powoli wypuszczając powietrze. Ściągnął rękawiczkę i położył dłoń na ciemieniu zmarłego burmistrza miasta. Ręka sprawiała wrażenie martwej, jak u osób dotkniętych świerzobem. Mimo to palce sprawnie objęły głowę. Spokojny szept wydobył się z jego ust.

Świadomość momentalnie przeskoczyła, zaczęła szukać ostatniego wspomnienia nieboszczyka. Gdy ją znalazła chwyciła mocno i przesłała impuls.

“Siedzisz przy stole, świeca powoli się dopala. W rękach trzymasz list, skupiasz wzrok, litery zaczynają się składać w słowa i zdania. List pełen złości i nienawiści. Ostatnie zdanie jest podkreślone – Zginiesz już dziś…” Słyszysz za sobą skrzypnięcie podłogi a następnie ból w okolicy karku, padasz na stół”

Wzdrygnął się, oczy zmieniły kolor z niebieskich na brązowe.

“Nie widziałeś mój drogi swojego zabójcy? No cóż, trochę to utrudnia moją pracę. Nie martw się jednak, potrwa to trochę dłużej, ale znajdziemy go”

Rzekł te słowa, obchodząc ciało i delikatnie podniósł rękę nieboszczka. Sięgnął po przemoczony krwią pergamin. Zbadał go dokładnie, starając się odczytać słowa, lecz światło było niewystarczające. Następnie obszedł całe pomieszczenie, szukając śladów zabójcy.

/////////////

Jej Wielmożność była starszą kobietą, z licznymi zmarszczkami wokół oczu i w kącikach ust. Widać życie dawało wiele powodów do uśmiechu. Teraz jednak jej twarz była przykryta bólem, a oczy błyszczały od łez.

“Dlaczego on to zrobił, tyle lat, tyle lat i akurat teraz, kiedy Alfred…” – spazm płaczu przerwał jej słowa. Jej płacz nie różnił się od płaczu innych kobiet. Tak samo płacze pan jak i sługa. Te myśli zostały przerwane, kiedy do mężczyzny doszedł sens jej słów.

“Kto co zrobił? Wie Wielmożna kto mógł zabić Pani małżonka?” – spytał

Jej prawa ręka z mokrą chusteczką wskazała na kredens stojący pod dużym obrazem przedstawiającym burmistrza z małżonką, którzy dostojnie patrzyli w kierunku oglądającego.

Mężczyzna podszedł do kredensu i zaczął przeglądać listy; stojąc do kobiety tyłem, spytał spokojnym głosem.

“Czy Wielmożna wie kto je pisał? Proszę się zastanowić, czy mąż miał wrogów?”

“Wrogów? Był burmistrzem w tym piekielnym miejscu, każdy kupiec, od którego domagał się uczciwej zapłaty za towary był jego wrogiem. Każdy szlachcic, który musiał płacić składkę miejską przeklinał go co miesiąc… Ale nie zabił go wróg. Ktoś o wiele gorszy, jego syn”. Ostatnie słowo wypowiedziała szlochając.

“Listy zaczęły się pojawiać kilka miesięcy temu”– kontynuowała – “Pamiętam jak mi przyniósł pierwszy, położył na stoliku i stanął przy oknie bez słowa. Od razu rozpoznałam to pismo… Pomimo tylu lat, rozpoznałam od razu. Proszę je przeczytać, ja nie dam rady więcej powiedzieć, wszystko tam jest…”.

Skłonił się przed kobietą i wyszedł bez słowa z rękami pełnymi papierów. Przeszedł do pierwszego pomieszczenia obok. W pokoju nikogo nie było, jedynie krzesło przy małym stoliku i nadpalona świeca. Mężczyzna zamknął dokładnie drzwi za sobą, usiadł przy stoliku, przed sobą rozłożył listy, równo, jeden koło drugiego. Zdjął rękawice, wyciągnął dłonie nad stół i uspokoił oddech.

Poczuł lekką nić energii biegnącą od kartek. Nić pełną nienawiści i wściekłości, ale też poczucia ogromu niesprawiedliwości. Wziął głębszy oddech, czuł jak jego żyły zaczęły pompować szybciej krew.

Drewniany sufit, smród niemytego ciała i źle przetrawionego alkoholu, stłumiony dźwięk przesuwania krzeseł i pijackich okrzyków, miejsce gdzie przebywa zabójca.

//////

Wychodząc przystanął i spojrzał w niebo, słońce ledwie przebijało się przez gęste ciemne chmury, zapowiadające burzę. Zapiął płaszcz wysoko pod szyję i ruszył w kierunku karczmy, gdzie spodziewał się znaleźć ojcobójcę.

Mieszkańcy też czuli zmianę pogody, każdy spieszył się załatwić sprawunki zanim wiosenna burza zamknie ich w domach i chałupach. Tylko nieliczni się nie spieszyli, oni i tak wiedzą co ich czeka, grupka bezdomnych mężczyzn siedziała leniwie na ławce przed karczmą. Gliniany bukłak przechodził z rąk do rąk, tworząc jeden z najsilniejszych sojuszy w świecie. Patrzyli na ciemny front burzowy, który zajmował coraz większą część nieba.

Karczma była dobrze zadbana, ławy nie były zbyt krzywe a podłoga zbyt obrzygana. W kącie grupka kupców świętowała sprzedaż, jeden leżał i chrapał znacząco a trzech innych co chwilę ściskało się i cmokało w policzki, mówiąc o dozgonnej przyjaźni, ze łzami w oczach.

Za szynkwasem stał średniego wzrostu facet, jego włosy były ciemne i sięgały ramion. Mężczyzna usiadł, miska ciepłego gulaszu pojawiła się przed nim wraz z kuflem jasnego pachnącego chmielem piwa. Nie podnosząc wzroku, zjadł do czysta i wypił piwo. Dopiero wtedy położył srebrną monetę na blacie.

Od Was Panie nie wezmę – rzekł ciemnowłosy – sprawy rodzinne.

Zaskoczony cofnął rękę z monetą.

Więc może mi pomożesz, w ramach zapłaty? Szukam pewnego młodzieńca, który przybył jakiś czas temu, zajmuje u Was izbę.

Obecnie mam tylko dwie izby zajęte, ostatnie drzwi na prawo na piętrze, w drugiej jest jakaś parka… dość zajęta – znacząco zawiesił głos.

Dziękuję odstawił kufel i kiwnął głową. Poprawił sztylet za pasem i ruszył na piętro. W połowie piętra okiennica otworzyła się i silny wiatr z deszczem uderzył go w twarz. Burza szalała.

////

Powoli podszedł pod drzwi, spod drzwi nie przenikało żadne światło. Wypuścił powietrze i próbował wyobrazić sobie, że jest za drzwiami. W tym momencie usłyszał uderzenie okiennicy w pokoju. Cholera jasna naparł całym ciałem i zdążył zobaczyć skrawek materiału znikającego za oknem. Gdy do niego podbiegł, zabójca przeskakiwał na sąsiedni dach, kierując się w stronę miejskich stajni. Cholera jasna.

Deszcze, wiatr i cholernie śliskie dachy. Dwa razy mężczyzna prawie spadł na ulicę pełną przemykajacych ludzi. Na szczęście jego przeciwnik nie radził sobie lepiej.

Stracił go na chwilę z oczu, gdy musiał złapać się ciepłego komina, z którego unosił się ciemny cuchnący dym. Stój – krzyknął, nie wiedząc na co liczy, ale na pewno nie na to, że on usłyszy i posłucha. Ciemna sylwetka dwa dachy przed nim odwróciła się do niego.

Dwa skoki przez śliskie dachy. Mężczyzna stał przy rynnie, balansując na krawędzi; zabójca na kalenicy, przytrzymując się komina. Witaj przyjacielu – rzekł – zastanawiałem się który z Was mnie dopadnie, może to i dobrze, że to będziesz Ty.

Jego głos… fala wspomnień zalała mężczyznę, zachwiał się i stracił równowagę. Nagle ktoś złapał go za ramię i przyciągnął do siebie. Mężczyzna nie zdążył zareagować, zabójca wyszarpnął ostrze i wbił je w serce. Swoje serce. Patrząc mu w oczy, uśmiechnął się lekko i obaj spadli na mokrą ulicę.

 

Koniec

Komentarze

Hej, musisz popracować nad tym tekstem. Dialogi są do poprawy, dodatkowo podmiot, trąci się co chwilę i nie wiadomo, kto co robi i mówi. Z detali – zmień oznaczenie na szort, opowiadania są powyżej 10 tysięcy znaków i wrzuć jakieś tagi. Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Witam, całkiem przyjemne. Twoją mocną stroną bez wątpienia jest z łatwością budowany klimat i, nazwijmy to, “czucie opisywanej chwili”. Pomimo, że opisy są raczej dość skromne, to myślę, iż sprawny dobór słów odpowiednio tworzy nastrój i wystarczająco oddaje charakter opisywanych przez Ciebie wypadków. Do tego używasz często wyszukanego słownictwa, a to prawie zawsze, a na pewno w tym przypadku, wychodzi twórcom na plus. Jeśli chodzi o kwestie fabularne, to widzę w tej króciutkiej historii duży potencjał, który warto z niej wyciągnąć, wysycić i jeszcze raz wykorzystać i to w sposób jak najbardziej optymalny i rozbudowany. Postać wędrowca w pelerynie czytającego za opłatą myśli zmarłych bowiem na pewno zasługuje na swoje dalsze losy, które z chęcią przeczytam. 

Jeśli chodzi zaś o kwestie, nazwijmy to, estetyczne, polecam ustalić jeden spójny i poprawny schemat na budowę dialogów (jest ich mianowicie kilka, toteż możesz zawsze wybrać ten, który najbardziej przypadnie Ci do gustu). Co do estetyki na stopniu czysto wizualnym, to mógłbyś odrobinę poprawić dzielenie partii tekstu i proces rozmieszczenia w nich poszczególnych scen i myśli, ale to już są drobiazgi.

Podsumowując, uważam Twój debiut za udany:))

Jeśli o czymś pomyślałeś, to znak, że to gdzieś istnieje.

Uwagi mam takie same, jak Bardjaskier, więc nie będę powtarzał. Szkoda, że ograniczyłeś się do szorta, bo pomysł ciekawy, ale z drugiej strony dobrze, bo po poprawieniu warsztatu możesz stworzyć interesujący sequel. :)

 

Witamy świeżynkę. Świeżynka szykuje się na chrzest ognia :D potem może być wieża jaskółki ;)

Mężczyzna w ciemnej pelerynie wszedł przez północną bramę miasta.

Hmmmmmmmm. Zdanie jest zasadniczo poprawne, ale jakieś…

Przystanął i rozejrzał się wokoło, z jego ust wydobył się kłębek pary, poprawił torbę i ruszył w kierunku centrum.

Kłębki pary nie poprawiają toreb, a zdanie warto podzielić, ale i rozbudować. Dobra (nie uniwersalna, ale zwykle pomocna) reguła – jedno zdanie to jedna myśl. Poza tym zdanie powinno mieć cel. Jaki cel ma to konkretne? Pokazuje, dokąd bohater się udał (czyli naprowadza na zawiązanie akcji) i informuje o pogodzie (kłębek pary – swoją drogą, strasznie słodki ten kłębek, chyba za słodki, żeby go wziąć poważnie). Mogłoby też pokazywać charakter delikwenta.

Kobieta ciągnąca wózek w kierunku bramy przystanęła i zerknęła na niego badawczo.

Czyli było w nim coś niezwykłego. Dobrze. Po co to "w kierunku bramy"? Nie lepiej opisać trochę miasto?

Po chwili ciężko ruszyła, mamrocząc gniewne słowa pod nosem.

Czyli jak ruszyła? Może: Po chwili ruszyła z mozołem, mamrocząc coś gniewnie.

Uśmiechnął się do niej i ruszył dalej

"Ruszył" jest powtórzone, zresztą on nie przystawał.

Idąc mijał uliczki, domy i kramy, w których budziło się życie; im bliżej centrum tym budynki były większe, bardziej bogate.

Mało konkretne, "centrum" nie za bardzo pasuje w fantasy: Idąc, mijał uliczki, domy i kramy budzące się do życia; im bliżej centrum, tym budynki były większe, bardziej ozdobne.

Szedł drogą pomiędzy ludźmi spieszącymi z porannymi sprawunkami.

Nadal niekonkretne. Mogłoby też być zgrabniejsze. Ludzie spieszą ze sprawunkami, czyli niosą zakupy do domu – tak rano? Pokaż mi ten tłumek, może niech pachnie świeżym chlebem? Jest zimno (para z ust), więc są grubo poubierani – jakiś charakterystyczny szalik? Daj parę szczegółów, a resztę dośpiewam sobie sama.

Ratusz stojący na środku niedużego rynku posiadał zadziwiająco wysoką wieżę zwieńczoną dużym zegarem słonecznym.

Niezgrabne – jak zwieńczyć wieżę zegarem? Ratusz pośrodku niewielkiego rynku miał bardzo wysoką wieżę z dużym zegarem słonecznym.

To wszystko co można o nim powiedzieć, nie odznaczał się niczym szczególnym w stosunku do innych ratuszy w tej krainie.

W takim razie to zdanie jest niepotrzebnym balastem. Opisujemy to, co niezwykłe. Czasami zwykłość jest niezwykła, ale chyba nie tu.

Postać podeszła do mosiężnych drzwi i załomotała.

Jaka znowu "postać"? Postać to niewiadomoco, a tu masz konkretnego faceta, uśmiechniętego nawet, znaczy, nie dementora. Ponadto – kto robi drzwi z mosiądzu? Okute mosiądzem, tak, ale z mosiądzu?

/////////

Nie powiedziałabym, że to ładny separator, ale tak czy siak powinien być wyśrodkowany. Edytor strony jest trochę, mmm, starodawny, i czasem psuje formatowanie, więc sprawdzaj takie rzeczy.

Pomieszczenie do którego wszedł sprawiało wrażenie często używanego, podłoga była miejscami przetarta a okna zaskakująco czyste.

Dlaczego miałoby mnie dziwić, że ktoś tam od czasu do czasu sprząta? Czy może chodzi Ci, na przykład: Pomieszczenie, do którego wszedł, było dość czyste. Światło padające z okien podkreślało wgłębienia wytarte w deskach podłogi przez niezliczone stopy.

Ciało leżało na drewnianym bogato zdobionym stole w głębi pokoju.

Uporządkuj określenia: Ciało leżało na bogato zdobionym drewnianym stole w głębi pokoju.

Plama krwi ściekała na ciemny dywan.

Plama nie ścieka: Krew ciekła na dywan, rozlewając się ciemną plamą.

“Tak go znaleźliśmy Panie, nie ruszaliśmy ino od razu posłaliśmy wiadomość”.

Dużą literą piszemy zwroty do adresata w listach: “Tak go znaleźliśmy, panie, nie ruszaliśmy, ino od razu posłaliśmy wiadomość”.

“Dobrze, możecie odejść” – powiedział, nie podnosząc na niego wzroku.

Hmm? To retrospekcja?

Ręka sprawiała wrażenie martwej, jak u osób dotkniętych świerzobem.

Nie mam pojęcia, co próbujesz mi powiedzieć. To jest tekst, nie film – nie stoisz w tym pomieszczeniu z kamerą, ale zaglądasz przez ramię swojemu bohaterowi.

Spokojny szept wydobył się z jego ust.

Tak sam?

Świadomość momentalnie przeskoczyła

Czyli?

Gdy ją znalazła chwyciła mocno i przesłała impuls.

To jest to wspomnienie, rodzaj nijaki: Gdy je znalazła, chwyciła mocno i przesłała impuls.

W rękach trzymasz list, skupiasz wzrok, litery zaczynają się składać w słowa i zdania

Mmmm… czy tak wygląda czytanie? Dlaczego część retrospekcji jest kursywą, a część nie?

Słyszysz za sobą skrzypnięcie podłogi a następnie ból w okolicy karku, padasz na stół

Słyszysz za sobą skrzypnięcie podłogi, następnie ból w okolicy karku, padasz na stół.

Wzdrygnął się, oczy zmieniły kolor z niebieskich na brązowe.

Czyje oczy? Jeśli chcesz pokazać, jak nekromancja wygląda z zewnątrz, dodaj postać, która tego nie wie i niech ona obserwuje. Bo na razie mamy tu scenariusz filmowy. To nic złego, ale tu skupiamy się na literaturze.

“Nie widziałeś mój drogi swojego zabójcy? No cóż, trochę to utrudnia moją pracę. Nie martw się jednak, potrwa to trochę dłużej, ale znajdziemy go”.

“Nie widziałeś, mój drogi, swojego zabójcy? No cóż, trochę mi to utrudnia pracę. Ale nie martw się, potrwa to trochę dłużej, ale znajdziemy go”.

Rzekł te słowa, obchodząc ciało

O, skoro on to powiedział, to powinno być formatowane jak dialog. Polski, nie angielski. Sama tak kiedyś robiłam :) więc się nie przejmuj, tylko przeczytaj poradnik: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

Sięgnął po przemoczony krwią pergamin.

Lepiej: przesiąknięty. I dlaczego pergamin nagle pojawia się znikąd, hmm? Z tego, co powiedziałeś, domyśliłam się, że pomieszczenie jest puste, ale ono nie jest puste, prawda? To gabinet.

Zbadał go dokładnie, starając się odczytać słowa, lecz światło było niewystarczające.

Nie kombinuj: Usiłował odczytać słowa, ale było za ciemno. A w ogóle – nie miał lampy? To gabinet!

Następnie obszedł całe pomieszczenie, szukając śladów zabójcy.

Następnie obszedł całe pomieszczenie w poszukiwaniu śladów zabójcy. I? Znalazł coś? Nie znalazł? Co zmienia to zdanie?

Widać życie dawało wiele powodów do uśmiechu.

Widać życie dało jej wiele powodów do uśmiechu.

Teraz jednak jej twarz była przykryta bólem, a oczy błyszczały od łez.

Purpurowe: Teraz jej twarz była ściągnięta bólem, a oczy błyszczały od łez.

“Dlaczego on to zrobił, tyle lat, tyle lat i akurat teraz, kiedy Alfred…” – spazm płaczu przerwał jej słowa.

Nie jest to zbyt ładne. Interpunkcja – p. wyżej.

Jej płacz nie różnił się od płaczu innych kobiet. Tak samo płacze pan jak i sługa.

A dlaczego miałby się różnić? Skąd to nagłe filozofowanie?

Te myśli zostały przerwane, kiedy do mężczyzny doszedł sens jej słów.

Normalnie Poirot :) Zdanie bardzo niezgrabne. Lepiej pokaż tok jego myśli: filozofuje sobie, i nagle… zaraz. Co ona powiedziała?

“Kto co zrobił? Wie Wielmożna kto mógł zabić Pani małżonka?” – spytał

Nienaturalne. O dużych literach już mówiłam, o interpunkcji też, ale dialog jest psychologicznie niewiarygodny.

Jej prawa ręka z mokrą chusteczką wskazała na kredens stojący pod dużym obrazem przedstawiającym burmistrza z małżonką, którzy dostojnie patrzyli w kierunku oglądającego.

Poplątana składnia, zob. tutaj: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842857 Moja propozycja: Mokrą chusteczką machnęła w stronę dużego małżeńskiego portretu.

Mężczyzna podszedł do kredensu i zaczął przeglądać listy; stojąc do kobiety tyłem, spytał spokojnym głosem.

“Czy Wielmożna wie kto je pisał? Proszę się zastanowić, czy mąż miał wrogów?”

Na pewno kredensu? Mężczyzna podszedł do stojącego przed obrazem kredensu i zaczął przeglądać leżące na nim listy. – Czy Wielmożna wie, kto je pisał? Proszę się zastanowić, czy mąż miał wrogów? – spytał spokojnie.

Był burmistrzem w tym piekielnym miejscu, każdy kupiec, od którego domagał się uczciwej zapłaty za towary był jego wrogiem. Każdy szlachcic, który musiał płacić składkę miejską przeklinał go co miesiąc…

… czy ona trochę nie przesadza?

Ale nie zabił go wróg. Ktoś o wiele gorszy, jego syn”.

…?

“Listy zaczęły się pojawiać kilka miesięcy temu”– kontynuowała – “Pamiętam jak mi przyniósł pierwszy, położył na stoliku i stanął przy oknie bez słowa. Od razu rozpoznałam to pismo… Pomimo tylu lat, rozpoznałam od razu. Proszę je przeczytać, ja nie dam rady więcej powiedzieć, wszystko tam jest…”.

Mało naturalne i dość bezbarwne: Listy zaczęły przychodzić kilka miesięcy temu – ciągnęła. – Pamiętam, kiedy przyniósł pierwszy, położył na stoliku i stanął przy oknie, bez słowa. Od razu rozpoznałam to pismo… Minęło tyle lat, ale rozpoznałam od razu. Proszę je przeczytać, ja… nie mogę, wszystko tam jest…

Skłonił się przed kobietą i wyszedł bez słowa z rękami pełnymi papierów.

Skłonił się kobiecie i wyszedł, z rękami pełnymi papierów.

Przeszedł do pierwszego pomieszczenia obok. W pokoju nikogo nie było, jedynie krzesło przy małym stoliku i nadpalona świeca.

Skróć: W pokoju obok nie było nikogo, tylko krzesło przy małym stoliku i ogarek świecy.

Mężczyzna zamknął dokładnie drzwi za sobą, usiadł przy stoliku, przed sobą rozłożył listy, równo, jeden koło drugiego.

Mężczyzna starannie zamknął drzwi, usiadł, rozłożył listy na blacie, równo, jeden przy drugim.

wyciągnął dłonie nad stół

Wyciągnął dłonie nad stołem.

Poczuł lekką nić energii biegnącą od kartek. Nić pełną nienawiści i wściekłości, ale też poczucia ogromu niesprawiedliwości.

Czy te metafory trzymają się kupy?

Wziął głębszy oddech, czuł jak jego żyły zaczęły pompować szybciej krew.

Żyły nie pompują: Wziął głębszy oddech. Poczuł, jak serce szybciej pompuje krew.

źle przetrawionego alkoholu

A jak pachnie dobrze przetrawiony alkohol?

dźwięk przesuwania krzeseł i pijackich okrzyków

Okrzyk to dźwięk, więc – dźwięk dźwięków? Hmm?

miejsce gdzie przebywa zabójca

Miejsce, gdzie przebywa zabójca.

słońce ledwie przebijało się przez gęste ciemne chmury, zapowiadające burzę.

A to nie zima aby? Jaki masz cel w opisywaniu nieba?

Mieszkańcy też czuli zmianę pogody, każdy spieszył się załatwić sprawunki zanim wiosenna burza zamknie ich w domach i chałupach.

Czy oni nic innego nie robią, tylko zakupy? Mieszkańcy też czuli zmianę pogody. Każdy spieszył załatwić sprawunki, zanim wiosenna burza zamknie go w domu.

Tylko nieliczni się nie spieszyli, oni i tak wiedzą co ich czeka, grupka bezdomnych mężczyzn siedziała leniwie na ławce przed karczmą.

Połamane zdanie. O co w nim chodzi? Bezdomność w światach fantasy to… skomplikowany temat. Przemyślałeś go?

Gliniany bukłak przechodził z rąk do rąk, tworząc jeden z najsilniejszych sojuszy w świecie.

Bukłak nie jest gliniany. Całość – no, wiem, że chodzi o kumpelstwo od kufla, ale dziwnie to wygląda.

Patrzyli na ciemny front burzowy, który zajmował coraz większą część nieba.

Front burzowy to pojęcie z dziedziny meteorologii – nie widać go, o ile wiem.

Karczma była dobrze zadbana, ławy nie były zbyt krzywe a podłoga zbyt obrzygana.

To brzmi gryząco ironicznie, ale chyba nie ma takie być.

jeden leżał i chrapał znacząco a trzech innych co chwilę ściskało się

… czyli jak chrapał? Jeden leżał i chrapał, a trzej inni co chwilę ściskali się…

mówiąc o dozgonnej przyjaźni, ze łzami w oczach.

Jak już, to: ze łzami w oczach mówiąc o dozgonnej przyjaźni.

Za szynkwasem stał średniego wzrostu facet, jego włosy były ciemne i sięgały ramion.

Niezgrabne, niefantastyczne: Za szynkwasem stał człowiek średniego wzrostu, o ciemnych włosach do ramion.

miska ciepłego gulaszu pojawiła się przed nim wraz z kuflem jasnego pachnącego chmielem piwa

Nawet zamawiać nie musiał? Miska ciepłego gulaszu pojawiła się przed nim wraz z kuflem jasnego, pachnącego chmielem piwa.

Nie podnosząc wzroku, zjadł do czysta i wypił piwo. Dopiero wtedy położył srebrną monetę na blacie.

Dobra, a gdyby nie położył? Kazaliby mu zmywać?

Od Was Panie nie wezmę – rzekł ciemnowłosy – sprawy rodzinne.

– Od was, panie, nie wezmę – rzekł ciemnowłosy – sprawy rodzinne. Jakie sprawy rodzinne? O ile infodumpu na pewno unikasz, wskazujesz tu na coś, a ja nie wiem, na co. To ciut drażni. I – skoro już niepoprawnie formatujesz dialogi, to czemu nie konsekwentnie?

Więc może mi pomożesz, w ramach zapłaty? Szukam pewnego młodzieńca, który przybył jakiś czas temu, zajmuje u Was izbę.

– Więc może za to mi pomożesz? Szukam młodzieńca, który tu przybył jakiś czas temu, zajmuje u was izbę.

Obecnie mam tylko dwie izby zajęte, ostatnie drzwi na prawo na piętrze, w drugiej jest jakaś parka… dość zajęta – znacząco zawiesił głos.

Didascale zbędne, niefantastyczne sformułowania psują efekt: – Tylko dwie izby zajęte, na piętrze, ostatnie drzwi z prawej. Obok śpi jakaś parka… albo i nie śpi.

Dziękuję odstawił kufel i kiwnął głową.

– Dziękuję. – Odstawił kufel i skinął karczmarzowi.

Poprawił sztylet za pasem i ruszył na piętro. W połowie piętra okiennica otworzyła się i silny wiatr z deszczem uderzył go w twarz. Burza szalała.

Masz trzy zdania identycznej konstrukcji, a burza chyba czytała scenariusz. To mało wiarygodne. Poza tym – co to jest "piętro"? Co powiesz na: Poprawiwszy nóż u pasa, ruszył na piętro. W połowie schodów okiennica stuknęła o ścianę, powiew wiatru chlusnął mu deszczem w oczy.

Powoli podszedł pod drzwi, spod drzwi nie przenikało żadne światło.

Przeczytaj to na głos. Źle brzmi, nie? Wolno podszedł do drzwi.

Wypuścił powietrze i próbował wyobrazić sobie, że jest za drzwiami.

… po co? Nie dałeś mi się zapoznać ze zdolnościami bohatera, więc nie wiem. A to niedobrze. Ponadto: próbował sobie wyobrazić.

W tym momencie usłyszał uderzenie okiennicy w pokoju.

A może: Nagle usłyszał trzaśnięcie okiennicy.

Cholera jasna naparł całym ciałem i zdążył zobaczyć skrawek materiału znikającego za oknem. Gdy do niego podbiegł, zabójca przeskakiwał na sąsiedni dach, kierując się w stronę miejskich stajni.

Tnij, dynamizuj: – Cholera jasna! – Uderzył barkiem, zdążył zobaczyć, jak za oknem znika rąbek płaszcza.

Deszcze, wiatr i cholernie śliskie dachy. Dwa razy mężczyzna prawie spadł na ulicę pełną przemykajacych ludzi. Na szczęście jego przeciwnik nie radził sobie lepiej.

Właściwie czemu on go ściga? Skoro zawsze może gościa znaleźć, posługując się psychometrią? Czemu ludzie "przemykają" w czasie burzy? I powinno być: "jego przeciwnik radził sobie nie lepiej" (idiom).

Stracił go na chwilę z oczu, gdy musiał złapać się ciepłego komina, z którego unosił się ciemny cuchnący dym.

Dlaczego musiał się złapać?

Stój – krzyknął, nie wiedząc na co liczy, ale na pewno nie na to, że on usłyszy i posłucha. Ciemna sylwetka dwa dachy przed nim odwróciła się do niego.

Tnij: – Stój – krzyknął, nie wiedząc, na co liczy. Ciemna sylwetka dwa dachy dalej odwróciła się do niego.

Mężczyzna stał przy rynnie, balansując na krawędzi; zabójca na kalenicy, przytrzymując się komina.

Zabójca nie jest mężczyzną? Tak się mści nienadanie bohaterowi imienia.

Witaj przyjacielu – rzekł – zastanawiałem się który z Was mnie dopadnie, może to i dobrze, że to będziesz Ty.

Oddzielamy wołacz: – Witaj, przyjacielu – rzekł – zastanawiałem się, który z was mnie dopadnie, może to i dobrze, że to będziesz ty.

Jego głos… fala wspomnień zalała mężczyznę, zachwiał się i stracił równowagę.

Ale dlaczego?

Mężczyzna nie zdążył zareagować, zabójca wyszarpnął ostrze i wbił je w serce. Swoje serce. Patrząc mu w oczy, uśmiechnął się lekko i obaj spadli na mokrą ulicę.

Wut.

 

Co tu się stało, nie wiem. Nie wiem, czy Ty wiesz. Zdaje się, że mamy tu świat powleczony odrobiną lakieru w kolorze wiedźmińskim, ale pod spodem nie ma za wiele sensu. Sporo powtórzeń, używasz niektórych słów tak, jakbyś nie wiedział, co znaczą, no i – większość chyba została w Twojej głowie, bo dalipies, nie mam pojęcia, kim jest bohater, kim jest dla niego zabójca (chyba kimś jest…), po co jeden zabił, czemu drugi go ściga i co z tego wszystkiego ma wynikać.

Pomimo, że opisy są raczej dość skromne, to myślę, iż sprawny dobór słów odpowiednio tworzy nastrój i wystarczająco oddaje charakter opisywanych przez Ciebie wypadków.

Nie mogę się zgodzić. Opisy są nie tyle skromne, co skąpe, a dobór słów nie przekracza poziomu średnioświeżynkowego (tj. nie ma jakichś przerażających błędów, ale takie drobniejsze, niestety, są).

Do tego używasz często wyszukanego słownictwa, a to prawie zawsze, a na pewno w tym przypadku, wychodzi twórcom na plus.

Akurat wyszukane słownictwo zwykle na plus nie wychodzi. Ale tutaj? Nie zauważyłam go. To nie problem.

polecam ustalić jeden spójny i poprawny schemat na budowę dialogów

Patrz wyżej linkowany poradnik.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie spodziewałem się takiego szybkiego odzewu, dziękuję za wasze komentarze. Popracuję jeszcze nad tekstem.

Pomysł fajny, ale musisz, musisz popracować nad językiem:

“wydobył się kłębek pary, poprawił torbę” – wychodzi na to, że kłębek pary poprawił torbę.

Dalej się nie pastwię, bo masz całą listę od Tarniny ;)

Ale ogólnie szorcik w porządku.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Popracuję jeszcze nad tekstem.

I to jest słuszna postawa – ale pamiętaj, że teksty dzielą się na te, które można poprawić, i nienapisane ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na pewno pomysł na umiejętność głównego bohatera ciekawy, ale wykonanie mnie nie zachwyciło. Czasem czytało się trochę opornie. Natomiast po poprawkach myślę, że mógłby być z tego całkiem dobry tekst. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Nowa Fantastyka