
Pomysł wydawał mi się ciekawy, ale nie jestem pewien, czy jego realizacja jest spójna i poprawna.
Pomysł wydawał mi się ciekawy, ale nie jestem pewien, czy jego realizacja jest spójna i poprawna.
Dzień pierwszy
Spojrzał na pramaterię. Dotknął jej lekko z zadowoleniem, jakby zanurzał się w satynowej pościeli, która koiła jego żal. Pozostali również wykonali ten gest. Siedmioro Architektów rozpoczynało fazę pierwszą, czyli inicjowanie projektu “Inna Rzeczywistość”. Na początku należało zdefiniować cele i funkcjonalności owego przedsięwzięcia, co też uczynili.
– Morgan, przemyśl to dokładnie. Nie sposób stworzyć kompleksowy zarys algorytmu. Musisz zacząć od metody „dziel i zwyciężaj”. Rozumiesz? – powiedział jeden z architektów, spoglądając na dotychczasową pracę Morgana.
– Tak, jednak wciąż mam nieodparte wrażenie, że ta metoda ma swoje wady – odpowiedział Morgan patrząc łapczywie na pramaterię. Rosła w nim chęć nadania jej własnej intencji, jednak wiedział, że wówczas w najgorszym przypadku spotka go unicestwienie
– Nie mam zamiaru z tobą dyskutować nad fundamentalnymi metodami budowania algorytmu – odparł Architekt.
– A niech cię dekonstruktor pochłonie – rzekł Morgan.
– Nieładnie. Znaj swoje miejsce. Pamiętaj, że jesteś jedynie narzędziem woli Stwórcy – odparł Architekt, patrząc na Morgana z potępieniem.
Cały kolektyw określał cele w wielkiej, sferycznej kopule zawieszonej gdzieś w przestrzeni pierwotnej. W niej znajdowały się organiczne komputery kwantowe i wszelkie pierwiastki chemiczne. Architekci, byli z natury istotami łagodnymi i majestatycznymi, a ich białe skrzydła sugerowały pewną czystość i niewinność. Wszyscy posłusznie tworzyli algorytmy z idei, intencji wielkiego Stwórcy, którego nigdy nie ujrzeli. Idea została objawiona, dalsza część procesu była zadaniem architektów.
– Morgan, ocknij się! Teraz należy stworzyć dokładny algorytm w postaci kroków, lub też pseudokodzie. Jak wolisz? – Architekt stał przed zdezorientowanym bratem, nie dając mu chwili wytchnienia.
– A może schemat blokowy? – zapytał badawczo.
– Może być i schemat – machnął ręką.
Morgan zaczął budowanie schematu blokowego. Pierwszym krokiem było określenie danych wejściowych, czyli przedmioty martwe, następnie zostały one poddane przekształceniom. Ostatecznie blok wejścia-wyjścia zwracał dane.
Każdy Architekt miał własne, jasno określone zadanie. Morgan, w tym momencie był skoncentrowany, na rozwijaniu idei przedmiotów nieożywionych.
– To jest aż nadto nużące – pomyślał, ledwo manipulując w myślach formami.
Ponownie podszedł do niego jeden z architektów, który stał i przyglądał mu się podejrzliwie. Po czym westchnął i ruszył dalej, nadzorując prace. Projekt z wolna nabierał kształtów, choć wciąż był we wczesnej fazie rozwoju. Koncept został rozwinięty i ujednolicony. Wszelkie jednostki w “Innej Rzeczywistości” zostały określone. Co do zasad, Tal – jeden z architektów odpowiedzialnych za ich tworzenie – spełnił swoją rolę opracowując odrębny model praw podstawowych. Gdy faza wstępna została pomyślnie zakończona, a wszystkie człony został objęte syntezą, nadszedł czas na implementację.
Dzień drugi
Morgan zajmował się dotychczas przedmiotami martwymi. Teraz jednak przydzielono mu nieco inną funkcję. Miał stworzyć ogólny szkielet programu, podczas gdy reszta Architektów miała zająć się wprowadzaniem odpowiednich modułów do głównego bloku wykonywalnego. Morgan zaczął od określenia typu zwracanych danych przez cały program:
int main(int Inna_Rzeczywistość) // Główna funkcja i jej argument.
{
return Inna_Rzeczywistość // Zwracanie zmiennej przez program.
}
– Widzę, że wciąż pracujesz. Dobrze, nawet bardzo dobrze. Nasz Ojciec się ucieszy – powiedział z dumą Tal.
– “Ojciec” dobre sobie, spłodził nas tylko, ot co! Bardziej adekwatne określenie to „dawca nasienia”, a nie „Ojciec” – pomyślał zanurzywszy się już w głębinach pramaterii.
Pramateria była trudna do zaprogramowania, jej język zawierał bogatą składnię i skomplikowane konstrukcje. Dlatego nieprędko tworzyło się nowe “Inne Rzeczywistości”. Trwało to biliony lat.
– Tal ?
– Słucham.
– Skończyłem tworzyć szkielet, czym mam się teraz zająć? – zapytał Morgan lekko wzdychając.
– Zaczniesz od tworzenia zmiennych na obiekty bezduszne – odpowiedział Tal.
– Masz na myśli martwe? – zapytał aby Tal doprecyzował.
– Tak, jak zwał tak zwał.
– Pięknie…
Dzień trzeci
Architekci pracowali pełną parą. Byli na etapie dynamicznego rozwoju aktualnego projektu. Choć struktura prędko zyskiwała na kształcie, to jeszcze czekała daleka droga do finalnego etapu ba, były to zaledwie wczesne początki. Morgan na tym etapie uknuł intrygę – mały sabotaż mający na celu podważenie woli Ojca. Stworzył on małą lukę w programie, tak by później móc wnikać w jego strukturę i dowolnie modyfikować. Nikt o tym nie wiedział. Póki co. Dalszy rozwój programu polegał na wybraniu metody programowania. Czy tworzyć program liniowo, a może przeciwnie obiektowo? Architekci zgodnie zadecydowali wybierając metodę programowania obiektowego. Tak więc stworzyli instancje obiektów:
class Przedmioty_Martwe // Klasa obiektu
{
int Obiekt;
};
int main(int Inna_Rzeczywistość) // Główna funkcja i jej argument
{
Przedmioty_Martwe nowy_obiekt;
return Inna_Rzeczywistość; // zwrócenie zmiennej przez program
};
Morgan, wciąż pracował nad swoją własną ideą. Zaszczepiając w obiekcie pewne nietypowe właściwości czy też inaczej metody.
Dzień czwarty
Skoro obiekty mogą być powoływane do życia, nadszedł czas na określenie ogólnych praw fizycznych.
W tym właśnie celu Architekci wykorzystali pętle. Każda zmienna modyfikuje swoją wartość w zapętleniu tworząc iluzje ruchu, a jednocześnie zachowuje własne właściwości.
int main(int Inna_Rzeczywistość) // Główna funkcja i jej argument
{
for (i=0; i++) // pętla i inkrementacja zmiennej
{
Przedmioty_Martwe nowy_obiekt;
}
return Inna_Rzeczywistość; // zwrócenie zmiennej przez program
};
Dzień piąty
– Wszyscy mają się zaangażować bo przed nami niełatwe zadanie stworzenie instancji istot żywych.
– Nareszcie coś intrygującego – pomyślał Morgan
Architekci delikatnie zanurzyli dłonie w pramaterii. I zaczął się akt doniosły, kluczowy w historii nowej rzeczywistości. A oto jego kod:
class Obiekty_Żywe // Klasa obiektu
{
int Obiekt;
int Właściwości_obiektu()
{
return Właściwość_A;
};
};
Morgan nie mógł się opanować, nieustannie powoływał z klas nowe obiekty. Bawił się niewyobrażalnie. Każda istota dziedziczyła pewne metody i zmienne tworząc inne klasy obiektów, następowała pewna ewolucja.
– Tal, mam propozycję, jak usprawnić proces tworzenia nowych obiektów, które funkcjonowałyby bez wglądu w ich schemat działania. Mam tu na myśli abstrakcje.
– To całkiem nie głupie – Odrzekł Tal czesząc lotki skrzydła. – Można wówczas wykorzystać funkcje bez odwoływania się do jej treści to znacznie przyspieszyłoby proces tworzenia wyższych struktur.
– O to mi właśnie chodzi – odrzekł Morgan lekko się uśmiechając. Dumny z tego, że mógł się wykazać, jednak to małe zwycięstwo nie było wystarczające, chciał równać się stwórcy tak więc kontynuował swoje plany iniekcji złośliwego kodu.
Dzień szósty
Był to dzień znamienny z kilku istotnych względów. Pierwszym z nich było to, że projekt „Innej Rzeczywistości” przyjął swoją ostateczną formę. Obiekty martwe, żywe oraz zasady zostały jasno określone i zdefiniowane. Struktura rzeczywistości wydawała się spójna i stabilna. Obiekty ze względu na mechanizmy dziedziczenia i abstrakcji ewoluowały. Zmieniały się nieustannie bez potrzeby zewnętrznej ingerencji. Problemem okazuje się jedynie czas trwania programu. Ze względu na brak implementacji pętli nieskończonej, program kończy się po wykonaniu pewnej liczby iteracji. I co wówczas? Tego raczej nikt nie jest w stanie przewidzieć. Może się zacząć od początku, lub zwyczajnie przestać funkcjonować.
Kolejnym powodem istotności tego dnia jest odkrycie spaczenia programu przez Tal. Jak do tego doszło?
Był koniec dnia piątego. Nieuważny Morgan zostawił terminal pramaterii otwarty. Tal, sprawdzając, czy konfiguracja organicznych komputerów kwantowych jest prawidłowa natknął się na kod Morgana były to programy polimorficzne, modyfikujące dotychczasowe obiekty. Co takiego czyniły, jak się później okazało z pięknego i idealnego projektu stwórcy powstało spaczenie – zło które kontrastowało z idealnym modelem rzeczywistości.
Stwórca również dopatrzył się defektu realizacji swoich myśli. Co skutkowało może nie unicestwieniem, ale innymi reperkusjami.
– Nie będę błagał o łaskę kogoś, kto nawet nie dba o własne potomstwo – zwrócił się Morgan do Stwórcy.
Ostatecznie Morgan został wygnany. Strącony w dolinę ciemności gdzie spędził nieskończoność z odciętymi skrzydłami, na znak potępienia i ku przestrodze tym, którzy odważyli by się sprzeciwiać woli Stwórcy.
Dzień siódmy
Pomimo naruszenia fundamentów rzeczywistości, cały program wciąż funkcjonował. Wymagał większej ilości zasobów, aby nadal móc działać. Od czasu do czasu pojawiały się błędy i odstępstwa od ogólnych wytycznych algorytmu. Architekci dopełnili swojej roli, teraz zostało im nadzorowanie tak powstałego systemu, aż do… właśnie, aż do czego?
Wczoraj przeczytałem, teraz przejrzałem dla odświeżenia pamięci i praktycznie niczego to nie zmieniło. Autorska wersja biblijnej wersji z dodatkiem motywu objaśnienia, skąd wziął się Ten Zły. Poza tym w połowie hermetyczne, bo na programowaniu nie wszyscy muszą się znać.
Jednakże plusem jest wprowadzenie do akcji Architektów. Sprytny ten Najwyższy, jak co zostanie schrzanione, będzie na kogo zwalić winę… :-)
Mimo że na programowaniu co nieco się znam i znam większość z tych fraz, mnie nie urzekł koncept. Za to doceniam bardzo , że tekst został solidnie sprawdzony i przemyślany. Widać tu staranność :) może zabrakło zaskoczenia? Od początku było wiadomo, że do samego stworzenia dojdzie.
Cóż, Aryssie, Twoja wersja stworzenia świata nie przemówiła do mnie. Założenia te same, co zawsze, ale współczesna metoda okazała się dla mnie niezrozumiała.
Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.
…w najgorszym przypadku spotka go unicestwienie → Brak kropki na końcu zdania.
– To jest aż nadto nużące – pomyślał, ledwo manipulując w myślach formami. → Nie stawia się półpauzy przed myśleniem.
Proponuję: To jest aż nadto nużące – pomyślał, ledwo manipulując w myślach formami.
Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.
…podszedł do niego jeden z architektów, który stał i przyglądał mu się podejrzliwie. Po czym westchnął i ruszył dalej, nadzorując prace. → …podszedł do niego jeden z architektów, który stał i przyglądał się podejrzliwie, po czym westchnął i ruszył dalej, nadzorując prace.
…był we wczesnej fazie rozwoju. Koncept został rozwinięty… → Nie brzmi to najlepiej.
– Tal ? → Zbędna spacja przed pytajnikiem.
Morgan, wciąż pracował nad swoją własną ideą. Zaszczepiając w obiekcie… → Morgan, wciąż pracował nad własną ideą, zaszczepiając w obiekcie…
– To całkiem nie głupie – Odrzekł Tal czesząc lotki skrzydła. → Jedna spacja po drugiej półpauzie wystarczy. Didaskalia mała literą. Winno być:
– To całkiem niegłupie – odrzekł Tal, czesząc lotki skrzydła.
Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
– O to mi właśnie chodzi – odrzekł Morgan lekko się uśmiechając. Dumny z tego, że mógł się wykazać, jednak to małe zwycięstwo nie było wystarczające, chciał równać się stwórcy tak więc… → – O to mi właśnie chodzi – odrzekł Morgan, lekko się uśmiechając, dumny z tego, że mógł się wykazać, jednak to małe zwycięstwo nie było wystarczające, chciał równać się Stwórcy, tak więc…
Stwórca również dopatrzył się defektu realizacji swoich myśli. Co skutkowało… -> Stwórca również dopatrzył się defektu realizacji swoich myśli, co skutkowało…
…na znak potępienia i ku przestrodze tym, którzy odważyli by się sprzeciwiać woli Stwórcy. → …na znak potępienia i ku przestrodze tych, którzy odważyliby się sprzeciwiać woli Stwórcy.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Na programowaniu się nie znam, więc sekwencje kodów były dla mnie niezrozumiałe. Pomysł ok, ale poza wizję biblijną w sumie nie wychodzi. Jest stwórca, który coś sobie umyślił, tylko po co właściwie?
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Dotknął jej lekko z zadowoleniem, jakby zanurzał się w satynowej pościeli, która koiła jego żal.
… co. Dlaczego pościel ma koić żal? To brzmi jak tekst piosenki.
Pozostali również wykonali ten gest.
Rym. Jego towarzysze powtórzyli gest.
rozpoczynało fazę pierwszą, czyli inicjowanie projektu
Masło maślane – inicjowanie to rozpoczynanie. A "projekt" to po polsku rysunek, ale raczej nie przedsięwzięcie.
należało zdefiniować cele i funkcjonalności owego przedsięwzięcia
Żargon polityczno-informatyczny, w literaturze niestrawny: należało określić cele owego przedsięwzięcia.
Nie sposób stworzyć kompleksowy zarys algorytmu.
Nie sposób stworzyć kompleksowego zarysu algorytmu. Poprawiam tylko gramatykę, bo semantycznie to zdanie obraża moją inteligencję :P
Musisz zacząć od metody „dziel i zwyciężaj”.
…? Metodę można zastosować (albo się nią posłużyć), ale sprawdziwszy (bo moje programowanie przeminęło z padłym dyskiem bardzo dawno temu) dowiedziałam się, że ta konkretna metoda to stare, dobre połowienie przedziału: https://ujk.edu.pl/~stefanek/zfj/AiSD_Wyklad5_dzienne.pdf Więc pozostaję sceptyczna. W końcu trzeba będzie zrobić coś, co nie jest dzieleniem na pół.
powiedział jeden z architektów, spoglądając na dotychczasową pracę Morgana.
Hmmm. Architekci nie mieli być pisani dużą literą?
Tak, jednak wciąż mam nieodparte wrażenie, że ta metoda ma swoje wady
Przypomina mi się mój wykładowca od metod obliczeniowych XD
Rosła w nim chęć nadania jej własnej intencji, jednak wiedział, że wówczas w najgorszym przypadku spotka go unicestwienie
Co to jest "intencja"? I czemu to zdanie nie ma kropki?
– A niech cię dekonstruktor pochłonie – rzekł Morgan.
O co oni się kłócą? I dlaczego "rzekł"?
Pamiętaj, że jesteś jedynie narzędziem woli Stwórcy
To po co mu własna wola, że zapytam filozoficznie?
Cały kolektyw określał cele w wielkiej, sferycznej kopule zawieszonej gdzieś w przestrzeni pierwotnej.
…?
W niej znajdowały się organiczne komputery kwantowe i wszelkie pierwiastki chemiczne
Komputery, rozumiem, nie były zbudowane z pierwiastków? Jest tu pewna kategorialna nietentegesowatość.
Architekci, byli
Nie dawaj przecinka między podmiot a orzeczenie, p. tu: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842850
a ich białe skrzydła sugerowały pewną czystość i niewinność
Wypada to tak, jakby sugerowały kłamliwie. Zresztą – aniołowie, jako bezcieleśni, nie mają skrzydeł. To tylko konwencja w sztuce (owszem, ona coś oznacza, ale tylko konwencja).
Wszyscy posłusznie tworzyli algorytmy z idei, intencji wielkiego Stwórcy, którego nigdy nie ujrzeli.
Dobra, pytanie pierwsze – wiesz, co to jest "algorytm"? I co to znaczy "tworzyć"?
Idea została objawiona, dalsza część procesu była zadaniem architektów.
Mało zgrabne. I w końcu "architekci" czy "Architekci"? (Ważne Wielkie Litery: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859 )
Teraz należy stworzyć dokładny algorytm w postaci kroków, lub też pseudokodzie.
… https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/;3867807 :
algorytm, przepis postępowania prowadzący do rozwiązania ustalonego problemu, określający ciąg czynności elementarnych, które należy w tym celu wykonać.
Pomijając to, że proces stwarzania świata, czy – tutaj – subkreacji, raczej nie jest algorytmiczny (a działanie tegoż świata też niekoniecznie), nie ma znaczenia, na który z możliwych sposobów się go zapisze. To ten sam algorytm.
Architekt stał przed zdezorientowanym bratem, nie dając mu chwili wytchnienia.
Nie wiem, co się dzieje. To się kłócą (co sugerowałoby, że mają o co) to jeden zdezorientowany – o co chodzi?
– Może być i schemat – machnął ręką.
Kto machnął?
Pierwszym krokiem było określenie danych wejściowych, czyli przedmioty martwe, następnie zostały one poddane przekształceniom. Ostatecznie blok wejścia-wyjścia zwracał dane.
Ani to po polsku, ani sensownie z punktu widzenia tego, co mi się jeszcze kołacze po głowie z algorytmiki (a niewiele tego było nawet w najlepszych czasach).
Morgan, w tym momencie był skoncentrowany, na rozwijaniu idei przedmiotów nieożywionych.
Raz – te przecinki są błędne (oba) – p. link. Dwa – co właściwie robił Morgan? "Idea" ma co najmniej dwa znaczenia techniczne w filozofii (idee Platona to zupełnie co innego, niż idee Hume'a – drugie mogłyby się jeszcze rozwijać, pierwsze na pewno nie, ale za to drugie raczej nie powstałyby – przynajmniej nie te złożone – razem ze światem), nie wspominając o potocznym znaczeniu ("pojęcie" – bliżej Hume'a).
– To jest aż nadto nużące – pomyślał, ledwo manipulując w myślach formami.
Nie mając ciał, aniołowie się nie męczą, ale co tam. Chyba chodzi o to, że Morgan robi na pół gwizdka – ale czemu?
Ponownie podszedł do niego jeden z architektów, który stał i przyglądał mu się podejrzliwie. Po czym westchnął i ruszył dalej, nadzorując prace.
Przedłużone i źle podzielone, przez co mylące. Imiesłowy oznaczają jednoczesność, nie powiązanie przyczynowe. I Morgan sam nie jest Architektem?: Znów podszedł do niego jeden z Architektów. Postał chwilę, przyglądając się Morganowi podejrzliwie, po czym westchnął i ruszył dalej nadzorować prace.
Co do zasad, Tal – jeden z architektów odpowiedzialnych za ich tworzenie – spełnił swoją rolę opracowując odrębny model praw podstawowych.
Cały paragraf raczej mętny, ale to zdanie najbardziej.
wszystkie człony został objęte syntezą
Nie mam pojęcia, co to znaczy. Ty masz? A, i chyba jest literówka.
Miał stworzyć ogólny szkielet programu
A to już nie zostało załatwione?
Morgan zaczął od określenia typu zwracanych danych przez cały program:
Nie mam pojęcia, skąd się bierze maniera takiego przestawiania szyku. Wygląda to tak, jakby piszący w połowie zdania sobie przypomniał, że nie powiedział czegoś ważnego. Rozbierz zdanie:
Podmiot: Morgan
Orzeczenie: zaczął
Dopełnienie:
od czego zaczął? od określenia
określenia czego: typu
typu czego? danych
jakich danych? zwracanych przez cały program.
"zwracanych przez cały program" stanowi pewną CAŁOŚĆ. A Ty (i nie tylko Ty) ją dzielisz. Przez to czytelnik, który się spodziewa, że po "danych" będzie albo nowy temat, albo kropka, potyka się na dopowiedzeniu. Te lekcje polskiego w szkole – one nie były tylko po to, żeby dorośli nie musieli się Tobą zajmować.
Zwracanie zmiennej przez program.
Program nie zwraca zmiennej, tylko jej wartość.
– “Ojciec” dobre sobie, spłodził nas tylko, ot co!
– “Ojciec”, dobre sobie, spłodził nas tylko, ot co! Ekhm. Teologicznie bez sensu, to raz – ale czy to ma sens w Twoim własnym świecie? Czy mówimy o Stwórcy, czy o Demiurgu? Bo to duża różnica.
pomyślał zanurzywszy się już w głębinach pramaterii.
Pomyślał, zanurzywszy się już w głębinach pramaterii. Pramateria wskazuje na Demiurga. W takim razie – skąd tu aniołowie? Zresztą, filozoficznie rzecz biorąc, materia i tak niczemu sama nie da początku, ponieważ jest tylko możliwością.
jej język zawierał bogatą składnię i skomplikowane konstrukcje
Jej język charakteryzował się bogatą składnią. Dobra, to w końcu – skąd się bierze ten język programowania świata? Czy materia ma jakiś kod maszynowy (kody maszynowe nie są skomplikowane składniowo…), a forma to język wysokiego poziomu?
Trwało to biliony lat.
Antropomorfizujesz, co narzuca wniosek, że nie mówisz faktycznie o teologii, tylko o ludziach. Ale co o nich mówisz, nadal nie wiem.
czym mam się teraz zająć? – zapytał Morgan lekko wzdychając.
Rym, brak przecinka, zresztą można to przerobić: zapytał Morgan z cichym westchnieniem.
Zaczniesz od tworzenia zmiennych na obiekty bezduszne
Zmiennych się nie tworzy, tylko deklaruje. Poza tym – wut?
– Masz na myśli martwe? – zapytał aby Tal doprecyzował.
– Masz na myśli "martwe"? – zapytał. P. https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859 wyważanie drzwi otwartych.
Byli na etapie dynamicznego rozwoju aktualnego projektu
Korpolalia.
Choć struktura prędko zyskiwała na kształcie
Nonsens. Co to jest "struktura"? https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842880 I – nie można "zyskiwać na kształcie", a najwyżej zyskiwać kształt. Nabierać kształtu.
to jeszcze czekała daleka droga do finalnego etapu ba, były to zaledwie wczesne początki
Nastąpił błąd struktury. Gramatycznej. Kogo czekała droga? Jak daleko to przedsięwzięcie było posunięte? Bo raz mówisz, że daleko, raz, że nie.
Morgan na tym etapie uknuł intrygę – mały sabotaż mający na celu podważenie woli Ojca.
Spada z sufitu.
Stworzył on małą lukę w programie
"On" odnosi się do Ojca, czy jednak do Morgana? Jak działa podmiot domyślny, i dlaczego nie tak?
wnikać w jego strukturę i dowolnie modyfikować
"Dowolnie ją modyfikować", ale metafora Ci się chwieje. Traktujesz program jak coś fizycznego, czym program jako taki nie jest.
Dalszy rozwój programu polegał na wybraniu metody programowania.
… teraz? Od paradygmatu się zaczyna. To nie jest "metoda", tylko podstawa. Jasne, najpierw trzeba mieć pojęcie o tym, co się zamierza zrobić, ale Twój "programista" już zadeklarował pętlę główną!
Czy tworzyć program liniowo, a może przeciwnie obiektowo?
Ani to po polsku, ani merytorycznie nie trzyma się kupy. Obiekty to struktury danych (żargon, sorki).
Architekci zgodnie zadecydowali wybierając metodę programowania obiektowego.
Zdanie sztucznie przedłużone i gramatycznie kulawe: Architekci zgodnie wybrali jako paradygmat programowanie obiektowe.
Tak więc stworzyli instancje obiektów:
Co to jest "instancja"?
Morgan, wciąż pracował nad swoją własną ideą. Zaszczepiając w obiekcie pewne nietypowe właściwości czy też inaczej metody.
Źle podzielone, uważaj na przecinki: Morgan wciąż pracował nad własną ideą, zaszczepiając w obiekcie pewne nietypowe właściwości czy też inaczej metody. Swoją drogą – teraz nagle jest tylko jeden obiekt, a przed chwilą było wiele.
Skoro obiekty mogą być powoływane do życia, nadszedł czas na określenie ogólnych praw fizycznych.
Ale przed chwilą były martwe… Zresztą – życie (istnienie też) jest procesem (meta)fizycznym, który toczy się w świecie, wedle rządzących nim reguł – więc NAJPIERW wypadałoby określić zasady tego świata, a POTEM umieszczać w nim rzeczy. Nie?
Każda zmienna modyfikuje swoją wartość w zapętleniu tworząc iluzje ruchu, a jednocześnie zachowuje własne właściwości.
To jest bełkot.
pętla i inkrementacja zmiennej
Jak, mianowicie, chcesz wykorzystać pętlę ze zmienną inkrementowaną (for) – bez zmiennej inkrementowanej? I po co pisać komentarze, które nic nie wnoszą?
– Wszyscy mają się zaangażować bo przed nami niełatwe zadanie stworzenie instancji istot żywych.
Ale przecinki żywe nie są… Nie znam się na zarządzaniu, ale coś mi to nie ryksztosuje: – Wszyscy mają się zaangażować, bo przed nami niełatwe zadanie: stworzenie instancji istot żywych.
– Nareszcie coś intrygującego – pomyślał Morgan
– Nareszcie coś ciekawego – pomyślał Morgan.
Architekci delikatnie zanurzyli dłonie w pramaterii.
… https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842860
A oto jego kod:
Akt nie ma kodu…
Morgan nie mógł się opanować, nieustannie powoływał z klas nowe obiekty.
?
Bawił się niewyobrażalnie
Co to znaczy?
Każda istota dziedziczyła pewne metody i zmienne tworząc inne klasy obiektów, następowała pewna ewolucja.
Bo to nie znaczy nic. Gubisz metaforę, która miała być kręgosłupem tekstu (jasne, ma ciężką skoliozę, ale jednak) – każesz zachodzić procesom, które w programie nijak nie mają prawa zachodzić (nawet samomodyfikujący się program trzeba najpierw napisać, uruchomić, i dopiero będzie się modyfikował).
mam propozycję, jak usprawnić proces tworzenia nowych obiektów, które funkcjonowałyby bez wglądu w ich schemat działania. Mam tu na myśli abstrakcje
Primo – na tym etapie? I secundo – a po co? https://pl.wikipedia.org/wiki/Abstrakcja_(programowanie) Tertio – wypowiedź nienaturalna.
– To całkiem nie głupie – Odrzekł Tal czesząc lotki skrzydła.
– To całkiem niegłupie – odrzekł Tal, czesząc lotki skrzydła.
Można wówczas wykorzystać funkcje bez odwoływania się do jej treści to znacznie przyspieszyłoby proces tworzenia wyższych struktur.
Dobra, to jest bez sensu. Funkcje i tak działają na zasadzie czarnej skrzynki, więc jak niby miałoby to coś zmienić? Poza tym – klasyczne "jak wiesz, przyjacielu".
odrzekł Morgan lekko się uśmiechając
Odrzekł Morgan z lekkim uśmiechem.
Dumny z tego, że mógł się wykazać, jednak to małe zwycięstwo nie było wystarczające, chciał równać się stwórcy tak więc kontynuował swoje plany iniekcji złośliwego kodu.
Niegramatyczne: Dumny był z tego, że mógł się wykazać. Ale nie wystarczyło mu to małe zwycięstwo. Chciał dorównać Stwórcy, nadal więc wprowadzał złośliwy kod.
Był to dzień znamienny z kilku istotnych względów.
Nie. https://sjp.pwn.pl/szukaj/znamienny.html
jasno określone i zdefiniowane
Tylko dzięki metaforze komputerowej "zdefiniowane" nie jest tu błędem. Tylko. https://sjp.pwn.pl/szukaj/definiowa%C4%87.html
Obiekty ze względu na mechanizmy dziedziczenia i abstrakcji ewoluowały.
"Ze względu na" oznacza przyczynę celową, formalną – ale nigdy sprawczą. https://wsjp.pl/haslo/podglad/47303/ze-wzgledu-na
Ze względu na brak implementacji pętli nieskończonej, program kończy się po wykonaniu pewnej liczby iteracji. I co wówczas? Tego raczej nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Ale przy projektowaniu nikt o tym nie pomyślał? Rymy, bardzo brzydkie zdania.
Może się zacząć od początku, lub zwyczajnie przestać funkcjonować.
Zasadniczo programy nie wykonują się same. Wielki kosmiczny komputer – to pramateria?
Kolejnym powodem istotności tego dnia jest odkrycie spaczenia programu przez Tal.
Bardzo brzydkie, mylące zdanie – przez chwilę myślałam, że to Tal "spaczył" ("spaczyła"? Nie żenią się, ani za mąż nie wychodzą…) program.
Był koniec dnia piątego.
Czyli – nie dzień szósty.
Tal, sprawdzając, czy konfiguracja organicznych komputerów kwantowych jest prawidłowa natknął się na kod Morgana były to programy polimorficzne, modyfikujące dotychczasowe obiekty.
Tal, sprawdzając, czy konfiguracja organicznych komputerów kwantowych jest prawidłowa, natknął się na kod Morgana. Były to programy polimorficzne, modyfikujące istniejące obiekty.
Co takiego czyniły, jak się później okazało z pięknego i idealnego projektu stwórcy powstało spaczenie – zło które kontrastowało z idealnym modelem rzeczywistości.
Ten strumień świadomości należałoby uregulować: Co takiego czyniły? Jak się później okazało, w idealny projekt Stwórcy wprowadziły skazę.
Stwórca również dopatrzył się defektu realizacji swoich myśli.
Defektu w… umm. Nie, to bez sensu.
Co skutkowało może nie unicestwieniem, ale innymi reperkusjami.
Co poskutkowało może nie unicestwieniem, ale innymi reperkusjami.
– Nie będę błagał o łaskę kogoś, kto nawet nie dba o własne potomstwo – zwrócił się Morgan do Stwórcy.
Rozumiem, że Morgan ma być roszczeniowym i zadufanym palantem (archetypowym, można rzec), ale mógłbyś chociaż pokazać, że nie ma racji. Albo, że ma, nie wiem. Nie widzieliśmy jego interakcji z Ojcem i nie wiemy, czy mamy się z nim zgadzać, czy nie, i co właściwie chcesz powiedzieć. A tak w ogóle – wcześniej było, że Go "nigdy nie ujrzeli". To nie to samo, co "porzucił ich".
Strącony w dolinę ciemności gdzie spędził nieskończoność z odciętymi skrzydłami, na znak potępienia i ku przestrodze tym, którzy odważyli by się sprzeciwiać woli Stwórcy.
Odważyliby – "by" jest cechą trybu przypuszczającego.
Pomimo naruszenia fundamentów rzeczywistości, cały program wciąż funkcjonował.
Jakich fundamentów? Jedno, co mi się udało jako tako wyrozumować z przedstawionych wydarzeń, to to, że sama podstawa – pętla główna – działa.
Wymagał większej ilości zasobów, aby nadal móc działać.
I skąd te zasoby, co? Ech, dzieci, zapamiętajcie na całe życie – Bóg jest transcendentalny. Może nie uchodzi w takiej chwili rzucać gromów na świeckich katechetów, ale (z moich doświadczeń i z tego, co obserwuję na forum) – wyniki ich pracy są takie, że chyba lepiej, żeby zajęli się czym innym. Ja sama w dziedzinie teologii jestem zupełną amatorką (nawet na filozofii praktycznie się tym nie zajmowaliśmy, choć oczywiście ancilla theologiae pomaga w zrozumieniu) – ale ani jedna literka mojej wiedzy nie pochodzi ze szkoły. A przeciętny użytkownik forum nie wie na ten temat nic. Zupełnie nic. I mimo to się wypowiada. </rant> Kochany Autorze! Świat nie może czerpać "zasobów" spoza świata, ponieważ świat to całość materii (uformowanej odpowiednio). Poza nim nie ma "zasobów". Jest tylko Bóg, który podtrzymuje go w istnieniu (creatio continua), czego czerpaniem "większej ilości zasobów" nazwać nie sposób. Choćby dlatego, że Bóg jest nieskończony i ilość ma w odniesieniu do Niego bardzo mało sensu.
Od czasu do czasu pojawiały się błędy i odstępstwa od ogólnych wytycznych algorytmu
… co… to… jest… algorytm? :( (Programowania TEŻ uczyłam się sama. W zasadzie cała wiedza, której jestem w miarę pewna, pochodzi z moich własnych, osobistych studiów nad rzeczami, które mnie zainteresowały. Albowiem szkoła óczy i wyhowóje.)
Architekci dopełnili swojej roli, teraz zostało im nadzorowanie tak powstałego systemu, aż do… właśnie, aż do czego?
Architekci wypełnili swoją rolę, teraz zostało im nadzorowanie powstałego systemu, aż do… właśnie, aż do czego? No, Autorze? Do czego? O czym chciałeś opowiedzieć?
Pomysł wydawał mi się ciekawy, ale nie jestem pewien, czy jego realizacja jest spójna i poprawna.
Nie jest. Metafora komputerowa ledwo się trzyma, bo najwidoczniej nie wiesz dość o programowaniu (nie wspominając o metafizyce), żeby ją porządnie zbudować. Poza tym używasz słów, których znaczenia nie znasz (nie tylko z dziedziny programowania), jesteś na bakier z gramatyką i ogólnie z językiem (styl!), Twój Szatan ma nawet słabszą motywację niż zwykle (choć to mogłoby być celowe, ale coś mi się zdaje, że jest zupełnym przypadkiem, że po prostu się nie zastanowiłeś), piszesz o pierwiastkach chemicznych istniejących przed ustaleniem praw fizyki (co świadczy o zupełnym braku zastanowienia nad istotą sprawy), i ogólnie – ani ten tekst oryginalny (bardzo nie… już mieliśmy paru boskich programistów) ani mądry, ani dobrze napisany, ani nawet o czymś.
Idź i nie grzesz więcej.
Czyli – na drugi raz spróbuj napisać o czymś, o czym masz jakie takie pojęcie. Spróbuj to po pierwsze przemyśleć, a nie kopiować coś, co już jest kopią z kopii. Ale na razie nie pisz, tylko czytaj. Wyraźnie widać, że o wiele za mało czytasz.
Autorska wersja biblijnej wersji z dodatkiem motywu objaśnienia, skąd wziął się Ten Zły.
Gwizdniętego (po mocnym okrojeniu) Tolkienowi…
Poza tym w połowie hermetyczne, bo na programowaniu nie wszyscy muszą się znać.
Sęk w tym, że autor też się nie zna…
Jednakże plusem jest wprowadzenie do akcji Architektów.
Ekhm. Silmarilion. Czy tylko ja go czytałam?
Za to doceniam bardzo , że tekst został solidnie sprawdzony i przemyślany. Widać tu staranność :)
… https://sjp.pwn.pl/szukaj/sprawdzony.html
https://sjp.pwn.pl/szukaj/przemy%C5%9Blany.html
https://sjp.pwn.pl/szukaj/staranno%C5%9B%C4%87.html
(A jeśli to jest subtelna ironia, to nie tędy droga. Musi być krew, pot i łzy – ale wprost).
…na znak potępienia i ku przestrodze tym, którzy odważyli by się sprzeciwiać woli Stwórcy. → …na znak potępienia i ku przestrodze tych, którzy odważyliby się sprzeciwiać woli Stwórcy.
Reg, ale akurat powinno być ku przestrodze komu/czemu – tym… https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Archaizmy-typu-k-woli-k-niej-w-dawnych-tekstach;21139.html
Na programowaniu się nie znam, więc sekwencje kodów były dla mnie niezrozumiałe.
Kody są proste, choć komentarze bez sensu (po grzyba komentować deklarację klasy napisem, że to deklaracja klasy?). Ale nie wynika z nich nic. W ogóle – nie widzę sensu we wstawianiu fragmentów kodu do opowiadania o programistach. Raz, że czytelnik nie musi się znać, dwa, że to pójście na łatwiznę, ot, wystukam parę linii, a ty sobie, czytelniku, sam kombinuj, co one robią.
Pomysł ok, ale poza wizję biblijną w sumie nie wychodzi. Jest stwórca, który coś sobie umyślił, tylko po co właściwie?
Do wizji biblijnej, to on nie dorasta. W ogóle – Biblia jest tekstem literackim (zob. pogadanka: https://www.youtube.com/watch?v=_3yOXz9gJJw ). Taka jej obróbka, moim zdaniem, mija się z celem. Mitologia nie jest fizyką (ani metafizyką). Ale to już moje osobiste zdanie.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hermetyczne. Dla znających różnice między programowaniem liniowym i obiektowym oraz umiejących programować obiektowo. Stronę językową opisała dogłębnie Tarnina. Następny tekst skieruj do szerszego grona czytelników i popracuj nad nim. Powodzenia. :)
Faktycznie pomysł okazał się nietrafiony. Tekst nie był przemyślany ani dobrze sprawdzony, liczba błędów językowych przytłacza. Użycie słów, których znaczenia nie byłem pewien, też źle o mnie świadczy. Tarnina trafiła celnie, jeżeli chodzi o listę przeczytanych książek, faktycznie mało czytam, to prawda. Mimo to lubię pisać, może nie mam predyspozycji intelektualnych, jednak pisanie pomaga mi uporządkować myśli i nadać im formę. Czuję wtedy jakbym był prawdziwą osobą z krwi i kości, a nie tylko bezmyślnym warzywem lunatykującym przez resztę tego marnego życia. Ze względów “mentalnych” czasami gubię się, jestem zbyt rozkojarzony i co najistotniejsze zupełnie tracę kontakt ze “zdrowym rozsądkiem” . Dostrzegam te wady i być może zbyt pochopne publikowanie tego co piszę, bez głębszej analizy struktury i treści, to zły pomysł. Chciałbym myśleć jaśniej i wypowiadać się precyzyjniej, ale pewna moja ułomność z którą się mierzę mi to uniemożliwia, nie jest to żadne usprawiedliwienie. Na pewno wyciągam wnioski. Muszę więcej czytać. Co do programowania Tarnina ponownie miała rację, uczyłem się programowania w kilku językach, ale to były czasy szkoły średniej. Sam nie wiem, co chciałem przekazać pisząc ten tekst. Mogę tylko powiedzieć, że w głowie mam całe zastępy sprzecznych, zupełnie przypadkowych, rozszczepionych myśli.
Cóż… jesteś wśród swoich. (Ale czytaj więcej!)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.