- Opowiadanie: AHTKasprzyk - Bajka o Starym Lalkarzu

Bajka o Starym Lalkarzu

Dzień dobry wieczór! Przed laty napisałam bajkę. Wierszem, choć teraz zapis jest ciągły, a nie typowy dla poematu, bo taki jakoś bardziej mi pasuje. Narysowałam nawet do tej bajki ilustrację, do której, co teraz zauważyłam, o słodka dziecinności, podejrzanie się przez lata upodobniłam (i którą też tu wrzucam). Bajka miała być o lalce. Innych celów nie miałam, lubię dać rymom prowadzić się za rączkę.

Nie powiem, że poszukuję sposobów na uperfekcyjnienie tego tekstu, bo to nieprawda, niemniej chętnie przyjmę wszelkie opinie. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zdecydują się przeczytać i życzę przyjemnie spędzonego na czytaniu czasu!

Dyżurni:

brak

Oceny

Bajka o Starym Lalkarzu

Gdzieś w morza głębinach, wedle Kronikarza, mieści się siedziba Starego Lalkarza. Różne o nim krążą legendy i bajki. Różne… Choć ujmują wszystkie rolę lalki, o której wysłuchać dam Tobie już wkrótce. Wpierw jednak przedstawię te bajki (pokrótce).

Jedna opowiada o stworze niezwykłym, do ludzi kompanii wcale nieprzywykłym. Inna mówi znowu o starcu przeklętym, co dłonią syreny został raz dotknięty i wyjść już nie może z ciemnej morskiej toni; który za swym życiem wciąż łzy słone roni. Jeszcze inna bajka snuje swoje treści w zgoła innej, równie dziwnej opowieści: mówi o zaklęciu, nie postaci wcale, co krąży pod wodą w swym pierwotnym szale i w rzecz niepozorną skrzącym magii tchnięciem życie chytrze wkłada – takież to zaklęcie.

Jedno tylko pewne – co w Kronice stoi: każdy, kto w głębinę zstąpić się nie boi, ujrzy nie Lalkarza, nie oblicze jego, a coś znacznie, znacznie bardziej niezwykłego…

Kołnierz, guzik, lico splamione czerwienią, oczy, co jak diament najczystszy się mienią, nogi oraz ręce z trzaskiem rozkładane, cienkimi kreskami brwi wymalowane, lśniące niczym łuska wyrzeźbione loki, uśmiech tajemniczy (chociaż nieszeroki) zastygły na twarzy nieruchomej wcale… Każdy, kto z odwagą zanurzył się w fale musi stawić czoła widokowi temu, jak Kronikarz pisze: „niespodziewanemu”. Co tam najdziwniejsze? Sznurki oraz światło. Skąd to drugie płynie odkryć jest niełatwo, lecz lśni i na twarzy, i w oczach zaszklonych, i w uszach drewnianych, trochę zakrzywionych; a pierwsze? Jak wszystkie marionetek sznury, te też opuszczają swoje w rękach dziury, i w nogach, i w głowie, i ku górze wiodą, by tam się zatracić w ciemnościach pod wodą.

Oto Marionetka. Wchłonięta przez morze, w wciąż żywym magicznie, niezblakłym kolorze. Dziwny jest jej widok; w końcu tajemniczy. Każdy, kto choć trochę się z swym życiem liczy nie powinien wnikać w komnaty podwody ani ryzykować dla złudnej nagrody, bo ponoć ta lalka, gdy ujrzy przybysza, przekrzywia swą głowę… Wnet umiera cisza, a wbrew wszelkim prawom, w wewnątrzmorskim świecie głos rozbrzmiewa i sieć słów podstępnie plecie na dzielnych wędrowców, którzy oczekują na wielką przygodę; którzy dech wstrzymują, by móc jej doświadczyć… I sieć owa mota. Obiecuje chwały, obiecuje złota, lecz jest zagadkowa, jak nic podobnego, i nie wróży, sądzę, niczego dobrego. Czy to jest przekleństwo? Przepowiednia może? Grunt, że nikt, kto gościł w starym morskim dworze, nad wody powierzchnię nigdy nie wypłynął.

W jaki zatem sposób Lalkarz tu zasłynął? Czemu to na lądzie wciąż jest o nim mowa? Skąd te bajki wszystkie? Skąd wymyślne słowa?

Otóż to, mój drogi, jest dzieło szczęściarza, a konkretniej mówiąc – syna Kronikarza. Zwany Lekkoduchem, żądny przygód wszelkich, wieczoru, którego dojrzał dna butelki, postanowił zrobić coś niespodzianego (jak sam wówczas sądził – wielce odważnego). Nie był sam w pomyśle, był z nim kompan jego, równie lekkomyślny, równie pewny swego.

Nura dali w głębię, gdzie przed nimi wielu straciło swe życie w równie głupim celu dowiedzenia komuś, że są chojrakami…

Tamtego wieczoru burza z piorunami nadeszła nad morze; przypłynęły chmury. Lekkoduch, co dowieść chciał swojej brawury, walcząc z silnym prądem, wstrzymując powietrze, czuł jak nad nim groza razem z ciężkim deszczem mieszają się w sztormu zapowiedzi postać.

Piorun przeciął niebo. Szansę taką dostać, to szczęście niezwykłe. Światło błyskawicy zabrało mrok cały podwodnej ciemnicy, oświetliło wszystko: dno, rośliny, ryby… Dojrzał wówczas chłopak podwodnej sadyby i wnet dostrzegł w onej, w sumie przez przypadek, broniącą dostępu do jej wnętrz zagadek Marionetkę dziwną, kolorową, smukłą, co go odstraszyła swą twarzą wypukłą i spojrzeniem pustym, i swą samotnością.

Wykazał się wówczas wielką roztropnością; chciał uciec. Niestety, towarzysza jego zdążyło coś spotkać bez wątpienia złego.

Szybciej zanurkował, szybciej spłynął ku dnie, lalka go dojrzała, uśmiech spiął ułudnie policzki czerwoną farbą malowane. Rozbrzmiał głos w głębinie. Sieci zaplątane słów niezwykle dziwnych doszły Lekkoducha. Uciekł stamtąd prędko, już dłużej nie słuchał.

Gdy już się oddalił stanowczo od brzegu, gdy już złapał oddech i zaniechał biegu, wszystko postanowił opowiedzieć komuś. Wybrał na to ojca.

Zatem po kryjomu, szeptem, drżącym głosem zdawał mu relację. By mu pomógł, by choć pojął desperację, z jaką chciał znów wskoczyć w wód zimne odmęty. Mówił więc dokładnie, mówił więc przyjęty, lecz kiedy zakończył, zrozumiał, że strata jest nieodwołalna, że zostawił brata, a sztorm go na wieki zamknął pode wodą; że żadne starania tutaj nie pomogą.

Kronikarz rozumiał rozpacz swego syna, powiedział z powagą, że nie jego wina, jak każdy by ojciec zrobił w tej sytuacji. Potem ujął pióro. Spisał część relacji, byle najtreściwiej. Głównie ku przestrodze, by nikt nie pomyślał, że swe życie może ryzykować w imię dowodu odwagi.

I tak powstał zapis.

Sprawy wielkiej wagi mają to do siebie, że w swym wnętrzu noszą znamiona cierpienia; że o rozum proszą na przykładzie czyimś. Tak i tutaj było. Choć by się bez śmierci chłopaka obyło, tak właśnie legenda Starego Lalkarza na podstawie słowa syna Kronikarza zamieszkała w słowach piastunki niejednej, w historiach szeptanych nocami i we dnie, w opowieściach cichych bywalców karczemnych, w srogich słowach ojców, przestróg trudnych pełnych…

I wciąż mieszka tamże, jako tajemnica.

Bo czy to wiadomo jaka jest różnica pomiędzy Lalkarza a ludzi naturą?

Może strach przed głębią podszyty jest bzdurą, a tego, co prawdą nigdy nie przesiano? Wszak ciał zaginionych dotąd nie widziano.

Może Marionetka – strażnik stworzyciela – szukała dla niego tylko przyjaciela…?

Koniec

Komentarze

Hmmm. Mam wrażenie, że tekst zyskałby, gdyby był napisany po prostu prozą.

Rymy bardzo często są gramatyczne, a one nigdy mi się nie podobają. W tej chwili IMO, fabuła ginie pod tymi wysilonymi rymami.

I jak na mój gust – za dużo opisów.

Babska logika rządzi!

Finkla,

w założeniu miał to być wierszyk, więc gdyby był prozą, to by go nie było. Myślisz, że byłoby lepiej, gdyby nie udawał prozy sposobem zapisu? I jak probonowałabyś rozwiązać kwestię opisów? Wpleść dialog? Może więcej elementów gawędy?

Dziękuję Ci bardzo za opinie!

mobilis in mobili / Hej, możesz zwracać się do mnie Aga!

Hmmm. W tej chwili jest ni pies, ni wydra – są rymy, ale zapis zwyczajny, jednym ciągiem. Męczyło mnie podświadome szukanie tych rymów, przy wierszowym zapisie nie trzeba szukać, bo wiadomo, że są na końcach linijek.

Ja lubię, kiedy od początku coś mnie w tekście zahacza, a najlepiej – jeśli coś się dzieje. U Ciebie to wygląda całkiem inaczej. Ale to kwestia gustu, poczekaj na inne opinie, zanim zaczniesz zmieniać sobie styl.

Babska logika rządzi!

Tytuł mnie przyciągnął. Gdy ujrzałem, że to wiersz, miałem nie czytać, bo nie znam się na wierszach. Forma zaciekawiła, więc przeczytałem. Nie skomentuję merytorycznie. Nie przeszkadzają mi rymy wszelkiego rodzaju, ale pomyślałem, że spróbuję czytać głośno i odebrać po dziecinnemu. Pozwolę sobie na pewne uwagi:

Różne o nim krążą legendy i bajki. Różne… Choć ujmują wszystkie rolę lalki, o której wysłuchać dam Tobie już wkrótce. Wpierw jednak przedstawię te bajki (pokrótce).

Zmieniłbym na:

Choć różne o nim krążą legendy i bajki, ujmują wszystkie rolę lalki.

 

mówi o zaklęciu, nie postaci wcale, co krąży pod wodą w swym pierwotnym szale i w rzecz niepozorną skrzącym magii tchnięciem życie chytrze wkłada – takież to zaklęcie.

zmieniłbym na:

mówi o zaklęciu, co krąży pod wodą i w rzecz niepozorną, skrzącym magii tchnięciem życie chytrze wkłada.

 

Każdy, kto choć trochę się z swym życiem liczy nie powinien wnikać w komnaty pod(+spacja)wody ani ryzykować dla złudnej nagrody, bo ponoć ta lalka, gdy ujrzy przybysza, przekrzywia swą głowę…

 

w wewnątrzmorskim świecie ←  we wnątrzmorskim świecie (lepiej mi brzmi, ale?)

 

Grunt, że nikt, Nikt kto gościł w starym morskim dworze, nad wody powierzchnię nigdy nie wypłynął.

 

Nura dali w głębię, gdzie przed nimi wielu straciło swe życie w równie głupim celu dowiedzenia komuś, że są chojrakami…

Tamtego wieczoru bBurza z piorunami nadeszła nad morze; przypłynęły chmury. Lekkoduch, co dowieść chciał swojej brawury, walcząc z silnym prądem, wstrzymując powietrze, czuł jak nad nim sobą grozaę razem z ciężkim deszczem. mieszają się w sztormu zapowiedzi postać.

 

Szansę taką dostać, to szczęście niezwykłe.

 

Dojrzał wówczas chłopak podwodneją sadybyę

 

Bo czy to wiadomo(+przecinek) jaka jest różnica pomiędzy Lalkarza a ludzi naturą?

 

lecz kiedy zakończył, zrozumiał, że strata jest nieodwołalna, że zostawił brata, a sztorm go na wieki zamknął pode wodą; że żadne starania tutaj nie pomogą. ← lecz kiedy zakończył, zrozumiał swą stratę, bo utracił brata, a sztorm go na wieki zamknął pode wodą i żadne starania tutaj nie pomogą.

 

Głównie ku przestrodze dla przestrogi, by nikt nie pomyślał, żeby swe może ryzykować życie w imię dowodu odwagi.

 

P.S. Mam jeszcze problem, bo kompan okazał się nagle bratem. Może mógłby być najpierw bratem, a później wspominany jako kompan?

 

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te propozycje psują Ci Twoją koncepcję wiersza, ale chciałaś, to masz. ;) Pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źle się czyta. :( Próbowałem na głos i co chwilę gubiłem rytm. Moim zdaniem powinien być albo normalny wiersz, z podziałem na wersy, albo po prostu tekst prozą.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Przybyłam z nadzieją na tekst równie zajmujący jak Twoje pierwsze opowiadanie, ale cóż, nadzieja okazała się płonna, a ja upewniłam się, że od rymowanki udającej prozę zdecydowanie wolę opowieści napisane prozą, która niczego nie udaje.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Finkla,

dziękuję. Może faktycznie niepotrzebnie odeszłam od normalnego zapisu? Stylu zmieniać nie będę, jakkolwiek się to robi, bo to stary tekst; dopytuję, bo chciałam wyciągnąć z Twojej opinii jak najwięcej. ❤️

 

Koala75,

propozycje świetne, więc dziękuję, że poświęciłeś czas, by spisać. Czy psują koncepcję wiersza? Może kilka lat temu, gdy miałam obsesję na punkcie rownoważnej średniówki w dwunastozgłoskowcu i traktowałam to jak jakiś niedościgniony wzór, może wtedy bym się zgodziła, ale teraz…? Naprawdę fajnie zobaczyć tekst z innej perspektywy. Traktuje bratakompana jako synonimy – ciekawe, że zwróciłeś na to uwagę.

 

SNDWLKR,

dzięki. Trochę zatem popełniłam faux-pas z tym zapisem, czytałam niedawno o Bulbulezarze i chyba przez to chciałam przeleśmianować, ups. Będę się teraz zastanawiać, czy zapis wpłynąłby jakoś na pierwsze wrażenie…

 

regulatorzy,

kurcze, mogłam wyraźniej zaznaczyć, że pisałam to kilka lat wcześniej, jako dzieciak. Tak czy inaczej, dziękuję, że zerknęłaś. ❤️

mobilis in mobili / Hej, możesz zwracać się do mnie Aga!

Owszem w przedmowie napisałaś, że bajka powstała przed laty i mogę wnosić, że wtedy Twój talent jeszcze nie rozkwitł, ale też uważam, że dawne teksty raczej nijak się mają do tego, co potrafisz dzisiaj.

Serdeczności.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jestem podobnego zdania co inni. Gdyby był to zwykły wiersz, czytałoby się lepiej. 

Co do treści to bajka napisana ładnie, na liryce nie za bardzo się znam, więc mogę tylko powiedzieć, że z mojego laickiego punktu widzenia rymy i rytmika nie raziły w oczy. 

Ogółem myślę, że warto było podzielić się tym tekstem, nawet jeśli ma klika lat na karku i zapisany jest dość niestandardowo :)

Pozdrawiam!

Nowa Fantastyka