
Pojawiła się moja Wena, podsunęła pomysł, kazała pisać i teraz śpiewa w łazience, kąpiąc się w pachnącej pianie.
– Ciszej, proszę cię, bo sąsiadki będą miały nowy temat do plotek i przychodzą mi do głowy obrazy i myśli nie te, co potrzeba – błagałem bezskutecznie.
Widzicie więc, że warunki nie były sprzyjające powstawaniu dobrego tekstu, lecz czegoś innego. Sami osądźcie.
Jaś i Małgosia szli przez las, niezbyt głośno podśpiewując, żeby nie płoszyć zwierząt. Jaś niósł koszyk wypełniony pysznościami dla babuni. A że były tam pierniczki oprócz pasztetu i domowej naleweczki dla zdrowia, wolał sam się nimi opiekować, skubiąc od czasu do czasu, bo ciężko mu było. Wkrótce dziewczyna i chłopak wędrowali do babci oddzielnie, bo Janek wolał skróty, a Małgorzatka wygodną dróżkę, co biegła przed nią (magiczna była dróżka, nie dziewczyna). Siostra Janka była wystrojona, jakby szła na randkę, więc nie chciała się ubrudzić. Po kilku zakrętach dróżka doprowadziła dziewczynę przed piękną willę-pałacyk z marmuru. Na pewno nie był to domek babci. Drzwi były otwarte, więc ciekawska nastolatka weszła do hallu, zapukawszy wcześniej kołatką. O jej stopy zaczął się ocierać, radośnie mrucząc, duży czarny kot. Gdy schyliła się, żeby go pogłaskać, usłyszała słowa schodzącej po wewnętrznych schodach kobiety:
– Witaj. Długo na ciebie czekałam. Jestem Straszną Wiedźmą, panią tego lasu. Będziesz moją następczynią. Możesz tu zamieszkać ze mną, albo wrócić do domu, ale wiedźmy mocami będziesz władać, dopóki nie znajdziesz zmienniczki. Swego losu nie zmienisz.
Wiedźma była piękna, elegancka, bez oznak upływu czasu.
Właściwie, czemu nie? – pomyślała Małgosia i powiedziała głośno:
– To będzie dla mnie zaszczyt, ale wolałabym mieszkać w domu z rodzicami i bratem, bo tu na pewno jest strasznie nudno i lepiej, żebym była czarodziejką niż wiedźmą.
Strasznej Wiedźmie spodobało się, że młoda nie okazała strachu i stawiała warunki. Poza tym miała już dosyć mieszkania w tym lesie. Mając w pałacyku wszelkie wygody, była w nim najczęściej sama ze zwierzętami. Ustanowiwszy Małgosię, choćby tylko czarodziejką, mogła wrócić na rodzinną planetę W-1234, nikt by się o to jej nie czepiał.
Po wspaniałym posiłku, złożonym z darów lasu, ustaliły zgodnie, że Małgosia bierze na siebie ochronę lasu. W razie potrzeby będzie używać wiedźmiej mocy, ale na co dzień może być w domu czarodziejką, skoro tego chce. Potem się pożegnały, obficie kropiąc łzami miejsce po marmurowym pałacyku i każda ruszyła w swoją stronę.
W tym czasie Janek dotarł skrótami do domu babci. Zdziwił się, że drzwi nie były zamknięte. Wszedł i w pokoju zastał babcię grającą w pokera z ładną dziewczyną, ubraną dokładnie tak, jak jego siostra.
– Poznaj Wilczycę. Przyszła mnie zjeść, ale zażyczyłam sobie, że jeżeli ją ogram, to zabierze się za ciebie, mój ty uparty singlu. I mam pokera pikowego, więc pora na was, ale koszyk mi zostaw – powiedziała babcia i wygoniła młodych.
Co było dalej, napiszę później, bo słyszę z łazienki wołanie:
– Może znajdziesz większy ręcznik, bo ten jest strasznie mały? Mogę wytrzeć tylko twarz.
Spróbuję przekonać Wenę, że taki jest w sam raz.
(magiczna był dróżka, nie dziewczyna)
była
Siostra Janka była wystrojona, jakby szła na randkę, więc nie chciała się ubrudzić, Po
kropka zamiast przecinka
Potem się pożegnały, obwicie
obficie
Skoro wena potrafi podsuwać sympatyczne rzeczy (jak szorcik powyżej) to mimo zajmowania łazienki, nie jest chyba taka zła. ;-)
„Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf
Koalo?!
Opowiadanie, a może nawet dwa, super Jak wszystkie Twoje teksty przyjemne i z humorem.
Ciekawi mnie, czy są męskie odpowiedniki Weny?
Pozdrawiam i cieszę się, że przyczyną przerwy w pisaniu była Wena Ostatnio się martwiłam, czy nie zachorowałeś.
Podaj większy ręcznik
Rosso, obficie obwił mą twarz rumieniec wstydu za taki szkolny błąd. Dwie pozostałe usterki to sprawka chochlika. Wszystko poprawione, a Wenie wcale nie mam niczego za złe.
Milis, o męskim Wenie mam tekst gotowy, będzie wkrótce tu wrzucony. W tych upalnych dniach większy ręcznik jest zbyteczny i nie wiem czy na prawdę chciany.
Mając w pałacyku wszelkie wygody, była w nim najczęściej sama ze zwierzętami.
Mieszkanie samemu w pałacyku ze zwierzętami to przecież cudowna przygoda, a nie jakaś kara… Szczególnie jak są tam koty.
Przyjemny szorcik.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
(magiczna był dróżka, nie dziewczyna)
była
Nie “magiczna”, a “czarodziejska” i nie “dróżka” a “trakt”.
Czarodziejska trakt.
:)
Nie do końca jestem pewien, czy zrozumiałem to, co właśnie przeczytałem. Ale niech mnie cholera, dobra to była lektura, Koalo :D
Ufam, że Wena będzie łaskawa, bo strasznie mnie ciekawi kontynuacja :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Zawsze mam problem jak w bohaterowie na tak niezwykłe rzeczy reagują totalnie bez emocji i zdziwienia. Koalo to nie był Twój najlepszy tekst :)
Pisarzu, Straszna Wiedźma jednak tęskniła za swoją planetą. :)
Cezarze, to był las bez traktu, tylko z dróżkami. Chyba jednak nie napiszę kontynuacji, bo konkurs Jima Księga Miliona i Jednej Rozkoszy już się skończył i staram się być dżentelmenem, chociaż jestem zwierzakiem.
Lenti, Janka dopadną emocje dopiero na spacerze z Wilczycą, a Małgosi nic nie dziwi, bo ma brata, Janka.
Dobrze, że to nie był mój najlepszy tekst, bo nie byłoby sensu pisać kolejnych, a tak mam przyszłość przed sobą. ;D
Niezmiernie żałuję, że pewna bajka przedstawiona w nowym kształcie okazała się taka króciutka, ale w zasadzie już nas do tego przyzwyczaiłeś, że w niewielu słowach potrafisz zawrzeć mnóstwo treści.
Wiem, że Wena nie sługa, ale cierpliwie czekam na kolejne opowieści, z których każda będzie lepsza od poprzedniej. :)
…będą miały… → Jedna spacja wystarczy.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Twój tekst to intrygująca interpretacja, starego klasyka. Opowiadanie wyróżnia się oryginalnym podejściem i kreatywnym twistem fabularnym. Zręcznie łączysz elementy znane z tradycyjnych bajek z nowoczesnym, nieco surrealistycznym podejściem, tworząc świeżą narrację, która wciąga czytelnika w swój fantastyczny świat.
black
nie te, co potrzebne
Nie te, co potrzeba.
że warunki nie były sprzyjające powstawaniu dobrego tekstu, lecz czegoś innego
Hmmmmmm.
pysznościami dla seniorki
Oj, te "seniorki".
Wkrótce dziewczyna i chłopak wędrowali osobno
Hmm.
słowa, schodzącej
A co to za przecinek? Mmm?
tu musi być strasznie nudno
Tu na pewno jest strasznie nudno.
Strasznej Wiedźmie spodobało się, że młoda nie okazała strachu i stawiała warunki.
A odpowiedzialność, to gdzie? :P
Ustanawiając Małgosię, choćby tylko czarodziejką, mogła wrócić na rodzimą planetę W-1234
Ustanowiwszy, bo imiesłów współczesny nie oznacza przyczynowości. A planetę rodzinną (rodzima jest miedź).
nikt by się za to jej nie czepiał
Nikt by się jej o to nie czepiał.
w razie potrzeby używając wiedźmiej mocy
Imiesłów!
Spróbuję przekonać Wenę, że taki jest w sam raz.
Oj, Misiu, Misiu… skąd Ty bierzesz tyle energii do pisania?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Reg, od dawna sobie obiecuję, że zmienię okulary, ale na razie to są obiecanki, cacanki. Dzięki za dobrą opinię o moich możliwościach, ale będę się cieszył, jeżeli kolejne teksty nie okażą się gorsze. :)
Edmundzie, witam i dziękuję za pozytywny komentarz. :)
Tarnino, usterki zostały usunięte. Jak zawsze, masz rację i ciekawe grafiki. Energię do pisania czerpię z dobrych… relacji z moją Weną. ;)
…będę się cieszył, jeżeli kolejne teksty nie okażą się gorsze. :)
Misiu, nie bądź minimalistą! :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, jestem ‘fantastycznym’ realistą. :D
Misiu, i niech tak zostanie. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Reg, może się uda. Oby!
Tarnino,
Misiu, nie może, a na pewno! :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, miło mieć do czynienia z taką optymistką. ;)
Dziękuję, Misiu. I PSNP. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, czyżbyś miała do czynienia z MONem, bo usiłując rozszyfrować PSNP, znalazłem na stronie MONu, a dokładnie Wojskowego Centrum Metrologii, że to oznacza procedury szanowania niepewności pomiaru? ;)
A uchowajcież bogowie! Z żadnym MON-em nigdy nie miałam nic wspólnego!
Misiu, PSNP –to Polecam Się Na Przyszłość. ;D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, jestem prosty zwierzak i nie rozumiem wielu skrótów. Teraz będę znał jeden więcej i wobec tego: ja też PSNP.
Misiu, chyba właśnie na tym polega samopomoc koleżeńska. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
TLS – TrzyLiterowy Skrót :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Reg, fajnie, że można liczyć na Twoją pomoc nie tylko w poprawianiu tekstów. :)
Tarnino, ;D
Misiu, to miło, że tak uważasz. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Sympatyczny miszmasz bajek. Ciekawe, że magiczne moce dostaje się właściwie przez przypadek, bez konieczności długiej nauki albo talentu.
Wątek z weną nieźle się zapowiada.
Babska logika rządzi!
Finklo, może nie skończy się źle. Chociaż z kobietą i boginią nigdy nie wie , oj nie wie się… :)
Nie wie się, ale chyba panuje opinia, że warto spróbować. ;-)
Babska logika rządzi!
Finklo, ryzyk fizyk, raz kozie śmierć. :D
I na dwoje babka wróżyła. ;-)
Babska logika rządzi!
Finklo, co ma wisieć… :)
a Małgorzatka wygodną dróżkę, co biegła przed nią (magiczna była dróżka, nie dziewczyna).
Wtręt zdaje się odnosić do czegoś wcześniej, jakby coś ucięło.
Po kilku zakrętach dróżka doprowadziła dziewczynę przed piękną willę-pałacyk z marmuru.
Kojarzy mi się z kroniką kryminalną mimo wszystko :)
Ustanowiwszy Małgosię, choćby tylko czarodziejką, mogła wrócić na rodzinną planetę W-1234, nikt by się o to jej nie czepiał.
Ja bym dał tryb przypuszczający.
Po wspaniałym posiłku, złożonym z darów lasu, ustaliły zgodnie, że Małgosia bierze na siebie ochronę lasu.
Odrobina baśni, kosmitka i szczypta sprośności, bardzo udane połączenie.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Kojarzy mi się z kroniką kryminalną mimo wszystko :)
Ja bym dał tryb przypuszczający.
Dlaczego?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Wstęp i zakończenie – jak z erotyka.
Małgosia i wiedźma z innej planety – niczym u Gaimana (polecam “Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach?”)
Jasio, o którego pożarcie toczy się gra – nastrój groteski i horroru.
Całość mile absurdalna, ale myślę, że na kształt tekstu miała wpływ kąpiel Weny. W takich warunkach trudno się skupić, w tym zgodzę się z narratorem.
Pozdrawiam
Greasy, dzieki, że zajrzałeś. Dałeś drugie życie tej bajce.
Tarnino,
Zanaisie, rzeczywiście warunki nie sprzyjały skupieniu nad pisaniem.