
Zdarzyło się wieczoru pewnego
iż majster sklecił Maszynkę z metalu lśniącego
niewielkie trybiki
sprężynki
zmyślne koła
– Cóż za cudo – rady majster woła
Czy jednak takie maleństwo
piękne dzieło rąk zmyślnych
przetrwa próbę czasu
bez strat w swej krasie
zniknie wśród tysięcy innych
dzieł podobnie ślicznych
Majster wiedział i to
więc nie zwlekając
co prędzej
kuł młotem wielkie pasy i kręgi
zmontował inne dzieło
i nie uczynił nic więcej
Wyczerpany padł w trawę
a druga maszyna szybko ruszyła
i inne cuda po prostu zniszczyła
Sam bowiem pozostał
nikt mu nie zabroni
majster spojrzał w niebo
otarł pot z czoła i skroni
Hej, nie zrozumiałem, to znaczy, ok zniszczył inne dzieła i właściwie nie wiem, co o tym myśleć. Ale na wierszach się nie znam, z interpretacją też u mnie słabo, więc oddaję wiersz pod ocenę innym. Ale dodam, że rymy i konstrukcja skojarzyła mi się z wierszem dla dzieci :). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Mam podobnie jak Bard.
Babska logika rządzi!
Cześć!
Jestem zbyt ograniczony, by czytać wiersze ze zrozumieniem, niemniej ze wszystkich ostatnio czytanych tu wierszy, ten czytało mi się najprzyjemniej :)