- Opowiadanie: Eldil - Studium w ultrafiolecie (Cezary vs. Eldil vs. Żongler, fantasy noir)

Studium w ultrafiolecie (Cezary vs. Eldil vs. Żongler, fantasy noir)

Po­je­dyn­ku­ją się (pod­wój­ku­ją?) Ce­za­ry, Eldil, Żon­gler

 

Hasła – dwa do wy­bo­ru z trzech: most, dynia, ko­bie­ta fa­tal­na

 

Do­dat­ko­we wy­ma­ga­nie: w szor­cie ma się po­ja­wić kok­ta­il frosé (ostrze­ga­łam!). Po­nad­to mile wi­dzia­ne będą moż­li­wie ezo­te­rycz­ne na­wią­za­nia do Sher­loc­ka Hol­me­sa (czyli takie, żeby ich wilk_zi­mo­wy ze swoją AI nie za­uwa­żył

^^ https://en.wikisource.org/wiki/The_Strand_Magazine/Volume_2/Issue_7/A_Scandal_in_Bohemia ).

 

Ob­ję­tość: do 15 ty­się­cy zna­ków wg. licz­ni­ka stro­ny.

 

Ga­tu­nek: fan­ta­sy noir ( https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/FantasticNoir )

 

Ter­min: pu­bli­ka­cja 22 wrze­śnia; gło­so­wa­nie do 4 paź­dzier­ni­ka.

 

Gło­so­wa­nie: jawne,  jeden czło­wiek – jeden głos (bez ułam­ków!) w tym wątku.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Studium w ultrafiolecie (Cezary vs. Eldil vs. Żongler, fantasy noir)

Wie­czór za­po­wia­dał się nudny; re­flek­to­ry Ply­mo­uth De­lu­xe chyba z czy­stej zło­śli­wo­ści ukry­wa­ły przede mną wszyst­ko, co cie­ka­we. Teraz na przy­kład wy­do­by­ły z pół­mro­ku je­dy­nie za­pla­mio­ny krwią as­falt, zwło­ki ko­bie­ty i prze­rdze­wia­ły most. Naj­pow­szech­niej­szy widok w Mie­ście. Tylko deszcz, jak zwy­kle, wy­cią­gał mnie z ma­ra­zmu, bęb­niąc ryt­micz­nie o szybę. Nawet nie zwol­ni­łem, kiedy coś ude­rzy­ło w maskę i za­ko­tło­wa­ło się pod ko­ła­mi.

– Za­pła­cę – po­my­śla­ło „coś”, od razu przy­ku­wa­jąc moją uwagę. Dałem po ha­mul­cach. Zdro­wy roz­są­dek to rzad­ka i godna po­dzi­wu cecha w tych cza­sach. Po­tra­fię go do­ce­nić nawet u je­ło­pa, który pcha mi się pod koła.

Jełop był oszo­ło­mio­ny, ale my­ślał wy­raź­nie. Usta­li­li­śmy staw­kę zanim otwo­rzy­łem drzwi.

– Mam na imię Hop – „Bla­bla­bla, je­stem Jełop”. – Matuś mó­wi­ła, że tak się uro­dzi­łem: hop i je­stem. Do­brze, że to pan, panie Rusty. Ma pan re­no­mę. Wszyst­ko opo­wiem, jak nic.

Zna­czy, ple­ciu­ga. Nie wie, że ze­zna­nia świad­ków tylko za­ciem­nia­ją spra­wę? Uci­szy­łem go i wy­pa­ko­wa­łem z ba­gaż­ni­ka cięż­ką lampę aku­mu­la­to­ro­wą. Fio­le­to­we świa­tło spra­wi­ło, że nowe i stare plamy krwi, moczu i czego tam jesz­cze roz­świe­tli­ły się nie­mal na każ­dym frag­men­cie szosy i mostu. Nie­któ­re były im­po­nu­ją­co wy­so­ko. Za­klą­łem. Drogi sprzęt oka­zał się zu­peł­nie bez­u­ży­tecz­ny, do śla­dów krwi wy­star­czył­by mi nos. Lampa po­win­na ujaw­nić trój­wy­mia­ro­we po­wi­do­ki wszyst­kie­go, co tu się ostat­nio wy­da­rzy­ło. Po­psu­ła się? „Nie ma dla mnie miej­sca w świe­tle”, zro­zu­mia­łem nagle. Szlag, wy­da­łem sto pa­ty­ków na ma­gicz­ny ar­te­fakt a mam zwy­kłą la­tar­kę UV, bo taki ze mnie mrocz­ny typ. Trud­no, nie je­stem nowy w tym fachu, de­tek­tyw musi cza­sem po­wę­szyć.

Przy­znam, że la­tar­ka ro­bi­ła ro­bo­tę. Roz­świe­tlo­ne plam­ki krwi wokół two­rzy­ły gwiaz­do­zbiór pięk­niej­szy niż z lip­ne­go ob­ra­zu Ver­me­era. Naj­śwież­sze ślady ota­cza­ły stopy de­nat­ki i żebra mostu nad nimi. Spora ka­łu­ża utwo­rzy­ła się też wokół bez­gło­wej szyi.

– Cie­ka­we, na co zmar­ła, hie hie. Żar­cik taki – po­my­śla­łem.

Jełop nie zro­zu­miał, ale znów się roz­ga­dał:

– Bo my tu z ma­mu­sią szli mo­stem, a tu na nas takie dziew­cząt­ko idzie, sie­rot­ka, jak nic. No to matuś bije mnie po gło­wie, że pomóc trza, bo ma­tu­la bar­dzo wraż­li­wa na takie sa­mot­ne bi­dul­ki. A rękę miała cięż­ką, to mnie przy­ćmi­ło. Idzie­my na dzie­wu­chę, matuś aż się trzę­sie, tak chce pomóc. A tamta nagle chaps. Zna­czy się, nawet żem nie wi­dział, jak chap­sła. Stoją obie, uśmie­cha­ją się, aż strasz­no, a tu matka pada bez głowy, jucha try­ska, a tamta czer­wo­na na ryju. I idzie se dalej, nazad nie pa­trzy. Zna­czy, bi­dul­ka idzie, a matka nie idzie, jak nic.

***

Po­trze­bo­wa­łem olśnie­nia, bły­sko­tli­wej myśli, rady mę­dr­ca. John miał to wszyst­ko. To naj­mą­drzej­szy gość, ja­kie­go zna­łem.

Jeśli nie spo­tka­li­ście Johna W., to… pew­nie le­piej. Taki stary oprych. Ponoć kie­dyś uzdra­wiał, ale tra­fił na pa­cjen­ta, który mało mu ku­la­sa nie urwał. Odtąd uty­kał, a na życie za­ra­biał pro­wa­dząc knajp­kę. Ciem­no jak w gro­bie, na cały lokal tylko jedna świecz­ka, za­wsze się tam po­ty­ka­łem. Za­pach trupi a je­dze­nie psie. Ale mówię wam, jak de­tek­tyw po­trze­bu­je rady, dr John H. W. prze­bi­ja wróż­ki. Otrze­pa­łem ka­pe­lusz z desz­czu, na pod­ło­gę upa­dło pięć pe­stek dyni. Bez wa­ha­nia od progu po­my­śla­łem do niego:

– Co mi do­ra­dzisz, John?

– Kok­tajl frosé. Wy­na­la­złem w sta­rych książ­kach, ta­kich sprzed Prze­ło­mu. Mro­żo­ne ró­żo­we wino, tru­skaw­ki…

Tru­skaw­ki, wino? Od­wa­li­ło chło­pu? Chyba po­my­śla­łem to za gło­śno, bo dodał szyb­ko:

– Pies, z któ­re­go spu­ści­łem juchę, wabił się Tru­ska­wek. Ale nazwa ładna, frosé; już wsta­wi­łem w kartę.

– W ofi­cjal­nej kar­cie na­pi­sa­łeś „kok­ta­il”, przez „i”? Nie po­ka­zuj mi tego, bo zmie­nię o tobie zda­nie. Pies Ba­sket­bal­lów trą­cał kok­tajl i Tru­skaw­ka, za­bie­raj to. W spra­wie mi do­radź. Cze­goś nie widzę, a czuję, że od­po­wiedź jest tuż, mam ten cały wi­do­czek wciąż przed ocza­mi. Krew świe­ci w ul­tra­fio­le­cie, baba z urwa­nym łbem, jełop brud­ny jak nie­szczę­ście… Cze­kaj, może to jest trop?

– Mhm.

– On był wy­ma­za­ny zie­mią. I pa­mię­tam, to samo z tru­pem, jakby oboje jakie rowy ko­pa­li. To chyba ważne!

– Mhm.

– Upie­rał się mocno, żeby nie od­da­wać matki ko­ro­ne­ro­wi, tylko po­cho­wać przy domu… To było dwoje ghuli!

– Mhm.

– Mówił, że matka miała taki cios w łapie, że roz­wa­la­ła wszyst­ko. Deski, kurna, stoły, nor­mal­nie wszyst­ko. – Uwiel­biam takie drob­ne na­wią­za­nie do kla­sy­ki*. – Jak dała sy­no­wi po gło­wie, to przy­siadł. Co by się stało, gdyby tak zdzie­li­ła chudą pa­nien­kę? Dwoje ghuli aż trzę­sie się na widok sa­mot­nej dziew­czy­ny, ra­czej nie chcie­li za­pro­wa­dzić ją na dwo­rzec. A tu nie­spo­dzian­ka…

– Mhm.

– Jak ją od­na­leźć? Ghule wpa­dły na nią, kiedy szu­ka­ły je­dze­nia. Przej­dę się po Sta­rym Mo­ście, jak­bym był głod­ny, może się po­ka­że. John, ge­niusz z cie­bie, po­wi­nie­neś otwo­rzyć wła­sną agen­cję de­tek­ty­wi­stycz­ną!

– Oho?

***

Stała po­środ­ku mostu w desz­czu, drob­na, za­gu­bio­na, bez­bron­na. Za­telepało mną z pra­gnie­nia, by pod­biec, wziąć w ra­mio­na, po­ło­żyć usta na szyi… Nie trać głowy, chło­pie, nie trać głowy dla dziew­czy­ny. Wal­ną­łem ją z ta­se­ra i zwią­za­łem taśmą. Teraz można gadać.

– Co ty je­steś? Har­pia? Strzy­ga? – Wciąż po­ja­wia­ły się nowe ro­dza­je po­two­rów, z braku lep­sze­go po­kar­mu od dawna po­że­rały się na­wza­jem. Ponoć przed Prze­ło­mem świat na­le­żał do ludzi, współ­cze­śnie dawni wład­cy świa­ta żyli tylko w ho­dow­lach. Bo­ga­cze gu­sto­wa­li w de­li­cjach. Nikt nie wie­dział, co spo­wo­do­wa­ło Prze­łom. Krą­ży­ły różne plot­ki: może nie­uda­ne za­klę­cie, może szcze­pion­ki na Covid… Przy­grza­łem jesz­cze raz z ta­se­ra. Kurna, znowu będą gadać, że mam złe po­dej­ście do dziew­czyn.

– Ke­fa­lo­fag. Głowy zże­ram.

– Uro­czy z cie­bie kwia­tu­szek. A teraz zo­bacz, co na­ro­bi­łaś. – Po­świe­ci­łem lampą UV po oko­li­cy, po­ka­zu­jąc ślady jej uczto­wa­nia.

– Ten od­ku­rzacz, co nim ma­chasz, to jakaś la­tar­ka? Głu­piś czy nie­nor­mal­ny? Je­ste­śmy po­two­ra­mi, isto­ta­mi zła i mroku. Wi­dzi­my ciem­ność, świa­tło dla nas nie ist­nie­je. Lampy, świe­ce, ogni­ska – jeśli co­kol­wiek tam wi­dzisz, to chyba je­steś je­dy­ny. Za mało mroku w tobie, chłop­ta­siu, za dużo zasad. I o co ci cho­dzi, o tę babę ze wczo­raj? Wiesz, co dla mnie szy­ko­wa­li, panie dobry z za­sa­da­mi? Po­chó­wek żyw­cem w trum­nie. Lubią, jak je­dze­nie umie­ra im po­wo­li i ład­nie kru­sze­je. Sma­ko­sze, psia ich mać. Chcesz kogoś ża­ło­wać, dzi­wo­lą­gu, to żałuj mnie!

Trze­ci strzał z ta­se­ra za­koń­czył roz­mo­wę. Przej­rza­łem po­bież­nie to, co miała przy sobie. Do­ku­men­ty, szmin­ka, mokre chu­s­tecz­ki. Żad­nej broni ani tru­cizn. Ot, zwy­kła dziew­czy­na, która chce się po­do­bać i zna­leźć mi­łość. Wsa­dzi­łem ją do ba­gaż­ni­ka i od­wio­złem, gdzie trze­ba.

Wciąż padał deszcz i pest­ki z dyni stu­ka­ły o szybę auta. Po­dob­no przed Prze­ło­mem z nieba pa­da­ła woda. Nikt nie wie­dział, jak i dla­cze­go to się zmie­ni­ło. Może nie­uda­ne za­klę­cie, może szcze­pion­ki na Covid? Do­brze, że dziś nie było gradu: dynia spa­da­ją­ca z wy­so­ko­ści dzie­się­ciu ki­lo­me­trów jest do­praw­dy za­bój­cza.

***

Sie­dzie­li­śmy we trój­kę w moim ga­bi­ne­cie: ja, Jełop i zwią­za­na po­stać z wor­kiem na gło­wie. Klient roz­glą­dał się wokół, wy­raź­nie roz­cza­ro­wa­ny. No jełop, jak babci nie ko­cham. Moja re­pu­ta­cja do­ty­czy roz­wią­zy­wa­nia spraw, nie de­ko­ra­cji i sprzą­ta­nia! Po­zwo­li­łem, by w moich my­ślach wy­raź­nie dało się od­czuć roz­draż­nie­nie:

– Zanim ci ją oddam i przyj­mę za­pła­tę, muszę wie­dzieć co za­mie­rzasz zro­bić. Wiem, że żadne z was ofia­ry, gdyby nie za­bi­ła two­jej matki, sama już by nie żyła.

– Mia­łem pana za twar­dzie­la, a pan takie smęty rzuca, jak nic. Jak kto chce się mścić, to co go ob­cho­dzi, kto za­czął i kto wi­nien?

– O to cho­dzi? O ze­mstę?

Ghul się za­ru­mie­nił. Cie­ka­we, nie wie­dzia­łem, że to po­tra­fią. Od­po­wia­dał z na­my­słem:

– Widzi pan, panie Rusty, ja to za­wsze z ma­mu­sią żyłem, jak nic. Su­ro­wa była, rękę miała cięż­ką. Bałem się jej. A teraz co? Ta ke­po­pag, co pan mówił, za­bra­ła mi mamę, to ona teraz po­win­na ze mną być, na­le­ży mi się, jak nic. Strasz­na jest, nada się.

Tak mnie za­tka­ło, że przez chwi­lę nie wie­dzia­łem, czy wy­śmiać chło­pa­ka, czy kła­niać się z sza­cun­ku. Ona go zeżre w pięć minut!

– Ona cię zeżre w pięć minut! Wiesz w ogóle co ro­bisz?

– Facet po­wi­nien za­ry­zy­ko­wać dla mi­ło­ści. A je­dze­nie dla niej mam. Matuś przy kości była, star­czy dla dwoj­ga na mie­siąc.

Hop, przy­po­mnia­łem sobie. Ma na imię Hop. Prze­su­ną­łem ku niemu kart­kę z ad­re­sem dziew­czy­ny. On po­pchnął ku mnie czło­wie­ka. Spo­co­ny ze stra­chu je­niec pach­niał tak in­ten­syw­nie i osza­ła­mia­ją­co, że aż za­krę­ci­ło mi się w gło­wie.

– Z wol­ne­go wy­bie­gu, jak nic.

Ro­ze­śmie­li­śmy się obaj. Od dawna nie było wol­nych ludzi, tego pew­nie wy­kradł z ja­kiejś uzbro­jo­nej po fun­da­men­ty ho­dow­li. Chło­pak był mą­drzej­szy niż są­dzi­łem, miał po­czu­cie hu­mo­ru i nie­sa­mo­wi­ty ta­lent do zdo­by­wa­nia sma­ko­ły­ków. Muszę spo­ty­kać się z nim czę­ściej. Jeśli prze­ży­je pierw­szą rand­kę.

 

 

 

____

* Por. KNŻ „Koń­skie ścię­gna”, z al­bu­mu „Las Ma­qu­inas de la Mu­er­te”, 1999.

Koniec

Komentarze

Mistrzu/Mistrzyni powodzenia w truejedynku. Po przeczytaniu mi przez Koalę podyktowałem mu. Goblin-niegawiedź.

Autor, Anonim i ja wspólnie dziękujemy Koali, Goblinowi, Niegawiedzi i Tobie za wspólne czytanie tak dużą ekipą! smiley

The KOT

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej, jestem po lekturze wszystkich opowiadań i czas na komentarz :). Początek zbił mnie z trop, nim dowiedziałem się kim jest bohater i napotkane postacie. Ale dalej był deszcz z pestek dyni, była rozmowa z barmanem, która mnie rozbawiła, dodatkowy plus za nawiązanie do KNŻeta:) i przedstawienie świata baśniowych stworów i to tych najstraszniejszych. Było zabawnie i ciekawie, więc będzie klik :) Pozdrawiam :).

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Kurde, trochę za dziwne dla mnie (pestki z dyni?). Przejrzałem dwa razy, dopiero za drugim chyba skumałem, kto, z kim i dlaczego. Opko niby ma jakiś ,,gimmick”, jak w tym filmie o świecie rządzonym przez wampiry (,,Daybreakers”? Nie pamiętam), ale, Anonimie, muszę cię zmartwić, że ze wszystkich podwójkowych propozycji ta zrobiła najmniejsze wrażenie. :\

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Dobra, przeczytałem przedmowę trzy razy i wtf XD

 

Dobra, przeczytałem przedmowę trzy razy i wtf XD

Tarnina, Pan do Ciebie.

 

 

Bard, SND: dzięki za lekturę, komentarze i udział w głosowaniu. Wilk: dzięki za trzykrotne przeczytanie przedmowy z warunkami, jakie ma spełniać tekst w tej bitwie. Liczę, że napiszesz też, czy faktycznie je spełnia -jesteś teraz specjalistą smiley

The KOT

Dobra, przeczytałem przedmowę trzy razy i wtf XD

Ale że co? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej!

 

Wieczór zapowiadał się nudny

Jakoś tak nie lubię, kiedy narrator opisuje nudę, bo to mnie negatywnie nastraja. XD Ale tutaj fajnie wygląda zestawienie nudy z morderstwem.

 

Hm… Sporo tekstu, ale głównie widzimy trupa i rozgadanego jełopa. A potem przeskok do następnej sceny. I następna scena też dosyć szybka, ale jakoś dostosowałam się do tempa. ;)

 

Wciąż pojawiały się nowe rodzaje potworów, z braku lepszego pokarmu od dawna pożerały się nawzajem. Ponoć przed Przełomem świat należał do ludzi, współcześnie dawni władcy świata żyli tylko w hodowlach.

A to bardzo fajne, Przełom skojarzył się z Wiedźminem i Koniunkcją Sfer.

 

Cała scena jest mocna i dobra, opisana tak fachowo i to robi robotę.

 

może szczepionki na Covid?

Znowu te szczepionki. XD

 

Tak mnie zatkało, że przez chwilę nie wiedziałem, czy wyśmiać chłopaka, czy kłaniać się z szacunku. Ona go zeżre w pięć minut!

Mnie też zatkało. I w ogóle jestem w szoku odnośnie tego, co czytam. Lubię być zaskakiwana, podoba mi się ghul i cała scena.

Brutalny świat (no kurczę, skojarzenie z Sin City – wersja z potworami :D) i łapówka na koniec w postaci świeżego człowieka.

Naprawdę mi się podobało. ;)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Tarnino, podejrzewam, że Pan Wilk (jak każda istota przywołana magią), cierpi z powodu oszołomienia, nie wiedząc, jak się tu znalazł. A jeszcze bardziej, dlaczego wink


 

Jakoś tak nie lubię, kiedy narrator opisuje nudę, bo to mnie negatywnie nastraja. XD Ale tutaj fajnie wygląda zestawienie nudy z morderstwem.

Dokładnie to samo pomyślałem, świadomie podejmując spore ryzyko, to w końcu pierwsze zdanie – i na taki efekt cichutko liczyłem laugh

 

Cała scena jest mocna i dobra, opisana tak fachowo i to robi robotę.

heart

 

Mnie też zatkało. I w ogóle jestem w szoku odnośnie tego, co czytam.

 

heartheart

 

Wydrukuję i powieszę nad łóżkiem laugh

 

Dzięki!

The KOT

Tarnino, podejrzewam, że Pan Wilk (jak każda istota przywołana magią), cierpi z powodu oszołomienia, nie wiedząc, jak się tu znalazł. A jeszcze bardziej, dlaczego 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czytałam z niejaką ciekawością i nadzieją, że w końcu pojmę, o co tu chodzi, ale cóż… nie pojęłam. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zawsze jak widzę ten nick “regulatorzy” na liście jako osobę ostatnio wpisującą się w moich tematach, pierwsza myśl, to niepokój, że złamałem jakoś regulamin i mnie tu zaraz wyregulują jakim banem. Świetny nick, budzi mój respekt laugh 

 

Czytałam z niejaką ciekawością i nadzieją, że w końcu pojmę, o co tu chodzi, ale cóż… nie pojęłam. :(

 

Jak przeczytałem Twój wpis u konkurencji, miałem minę podobną jak na Gifie Tarniny ciut wyżej. Zaglądam do siebie i co? I dobrze mi tak! laugh Obiecuję poprawę! laugh

 

 

The KOT

Anonimie, skoro obiecujesz, pozostaję z nadzieją, że może kiedyś pojmę. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dość chaotyczne. Fragment początkowy – o tym jak bohater w kogoś wjechał, “coś” pomyślało – nieczytelny. Potem jest już lepiej, mniej więcej zaczyna się to składać w całość i wychodzi całkiem ciekawa historia. Klimat noir wyczuwalny, trochę kreskówkowy, ale w pozytywnym sensie. 

Frose i dynia w tekście są tylko dekoracjami i to takimi, które właściwie do niczego nie służą. Są, bo są. 

Pomieszanie ras postaci wyszło bardzo fajnie. Czarny humor niewymuszony i zabawny. 

Przyjemna lektura. 

It's ok not to.

– Ciekawe, na co zmarła, hie hie. Żarcik taki – pomyślałem.

To pomyślał, czy powiedział?

 

 

Pojedyncze sceny intrygujące, jak dzieweczka odrywająca głowę matusi;) Jednak w całości jakoś się nie odnalazłam.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Dogsdumpling – dzięki za ważny feedback. Taki był zamysł, żeby elementy składały się w całość w trakcie, ale to działa, jeśli czytelnik tyle wytrwa smiley Fajnie, że znalazłaś coś dla siebie! smiley

Zauważyłaś, że w lokalu mieli psie jedzenie? Kto wie, może i pierogi? wink

 

To pomyślał, czy powiedział?

Ambush cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę, bo ten element sam uważam za ważny dla tego świata. Odpowiedź – oczywiście – jest w tekście smiley

Dziękuję Ci za lekturę i ocenę. Oraz, w imieniu pojedynczych scen, dziękuję za sympatię im okazaną smiley

The KOT

Kto wie, może i pierogi?

Pewnie dyniowe laugh (Psie jedzenie zauważyłam. )

It's ok not to.

Hmmm. Trochę się w tym wszystkim pogubiłam. A może nieopatrznie wyszłam na dyniowy deszcz i coś mi uszkodziło. Ale interpretacja drinka interesująca.

Babska logika rządzi!

Nie wiem co napisać, ale napiszę. Zmienię podświetlenie w klawiaturze… Wyszedł fiolet jakiś.

 

Tekst jest trochę odjechany, pod względem myśli postaci. Wydaje się, że przebieg zdarzeń oraz projekcja plam krwi, zaprowadzi nas w odpowiednie klimaty, ale wesołkowate dygresje oraz hejżeho humor, usilnie starają się nas odciągnąć od tego klimatu. Jakby bohater ciągle chciał powiedzieć “Walić ten świat przedstawiony, ja mam tu lepszy numer”.

 

Napiszmy coś takiego: “Za oknem sztuczny księżyc z trudem walczył z blaskiem neonów. Reklamy zastygłych korporacji niknęły za dymem sączącym się ze ściśniętego w palcach papierosa. Rozpadało się. Razem z krasnoludami usiadłem w karczmie i było klawo jak na deskorolce, żonglując zgniłymi jajkami. Mówię, mam to w dupie. Ale tam przecież nie ma już miejsca na moją przeszłość. Haha”. ;)

Artystom więcej, szybko!

Ooo, już sam tytuł holmesowski ^^

przerdzewiały most

Jest most ^^

kiedy coś uderzyło w maskę i zakotłowało się pod kołami.

…?

Ustaliliśmy stawkę zanim otworzyłem drzwi.

Ustaliliśmy stawkę, zanim otworzyłem drzwi.

rozświetliły się niemal na każdym fragmencie szosy i mostu

Hmmmmmmmmmmmm. Fragmencie?

„Nie ma dla mnie miejsca w świetle”, zrozumiałem nagle.

? To wygląda na ważne, ale nie jest całkiem zrozumiałe.

wydałem sto patyków na magiczny artefakt a mam zwykłą latarkę UV

Wydałem sto patyków na magiczny artefakt, a mam zwykłą latarkę UV.

Rozświetlone plamki krwi wokół tworzyły gwiazdozbiór piękniejszy niż z lipnego obrazu Vermeera.

… wut. Moffat się nie liczy :P

żebra mostu nad nimi

Od kiedy most ma żebra?

No to matuś

No, to matuś.

John miał to wszystko.

John miał olśnienie? A sprzedawał na funty, czy na kilogramy? :D

Jeśli nie spotkaliście Johna W., to… pewnie lepiej.

a na życie zarabiał prowadząc knajpkę.

A na życie zarabiał, prowadząc knajpkę.

pięć pestek dyni

Dynia plus Holmes yes

Bez wahania od progu

Wybierz jedno. Za dużo tego.

Koktajl frosé.

Odhaczone i z truskawkami :)

Pies Basketballów

XD

wymazany ziemią

Umazany raczej.

Upierał się mocno, żeby nie oddawać matki koronerowi, tylko pochować przy domu… To było dwoje ghuli!

… a wcześniej nie można było? Choć fakt, ghulowi przejechanie autem niestraszne :D

Uwielbiam takie drobne nawiązanie do klasyki

Literówka.

raczej nie chcieli zaprowadzić ją na dworzec

Raczej nie chcieli jej zaprowadzić na dworzec.

John, geniusz z ciebie, powinieneś otworzyć własną agencję detektywistyczną!

Tak zwana metoda na gumową kaczuszkę wampira XD

współcześnie dawni władcy świata żyli tylko w hodowlach

Wut. Może lepiej: dziś?

Bogacze gustowali w delicjach.

Słabo się łączy.

Poświeciłem lampą UV po okolicy, pokazując ślady jej ucztowania.

Poświeciłem lampą UV po okolicy, żeby ujawnić ślady jej uczt.

Wciąż padał deszcz i pestki z dyni stukały o szybę auta. Podobno przed Przełomem z nieba padała woda.

… whaaat XD?

Dobrze, że dziś nie było gradu

"Dziś"?

No jełop

No, jełop.

Moja reputacja dotyczy rozwiązywania spraw, nie dekoracji i sprzątania!

Taka sobie fraza.

muszę wiedzieć co zamierzasz

Muszę wiedzieć, co zamierzasz.

Wiesz w ogóle co robisz?

Wiesz w ogóle, co robisz?

Przesunąłem ku niemu kartkę z adresem dziewczyny.

Hmm.

On popchnął ku mnie człowieka.

A, niespodziewajka.

uzbrojonej po zęby hodowli

Gdzie hodowla ma zęby?

Muszę spotykać się z nim częściej.

Szyk! Muszę się z nim częściej spotykać.

 

Mrooooczne :D Ale znowu – potrzebuje więcej miejsca, żeby pooddychać, bo łamie trzecie prawo Sandersona, a łączność między scenami mogłaby być ściślejsza (John spadł z sufitu, na przykład). Fatalność kobiety dość, jak na ten świat, powszednia, hem, hem (ale miałam się nie czepiać wampirów :D) – ale jest najfatalniejszą w pojedynku, co warto docenić. A dyniowy deszcz cudny XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Vacter – nie wiem, co odpisać. Chyba muszę więcej czytać, skoro brakuje słów laugh

 

Tarnina – dzięki za rozwijające wena zadania pojedynkowe, kompetentne i aktywne prowadzenie. Oraz (zacznę od nowego zdania, żebyś mi podziękowań nie podkreślała na czerwono laugh ) wyczerpujący komentarz.

Widzę, jak długo go chowałaś – o zębach pomyślałem krótko po wrzuceniu i zmieniłem na “uzbrojonej po fundamenty”. Btw., to świetna gra słów, marnuje się, bo nikt nie zauważył wink

 

… wut. Moffat się nie liczy :P

Liczy się. I to Twoja wina laugh

Po pierwsze primo (cierp! laugh ), nie sprecyzowałaś, do jakiego Sherlocka ma być nawiązanie. Aż się prosi wynaleźć jakiegoś, który nawet nie był detektywem.

Po drugie primo, własnopaluszkowo zatwierdziłaś Sherlocka BBC gifem smiley Zatwierdzenie gifem przebija podpisy, pieczęcie i ustępuje tylko krwi wink

 

? To wygląda na ważne, ale nie jest całkiem zrozumiałe.

Trochę się dziwię, bo dostałem kilka komentarzy, w których jako trudne opisane są momenty, wyjaśnione dalej w tekście. Nie wiem, jak to traktować. Równie prawdopodobne jest, że motam, jak i to, że specyfika tego portalu, przyjmującego masę tekstu różnej jakości, skłania do pobieżnego czytania… Co nie jest usprawiedliwieniem – miałem swoją szansę, żeby wymusić na czytelnikach uwagę wink

The KOT

Btw., to świetna gra słów, marnuje się, bo nikt nie zauważył wink

Bóle pisarstwa XD

Po pierwsze primo (cierp! laugh ), nie sprecyzowałaś, do jakiego Sherlocka ma być nawiązanie.

…eee… a link? XD (Cierpię!)

Zatwierdzenie gifem przebija podpisy, pieczęcie i ustępuje tylko krwi wink

dostałem kilka komentarzy, w których jako trudne opisane są momenty, wyjaśnione dalej w tekście. Nie wiem, jak to traktować

Ja komentuję na bieżąco, ale akurat tę linijkę czytałam parę razy i dalej nie wiem.

heart

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja zauważyłam te fundamenty. Nawet mi się pomyślało, że to dziwna przeróbka, bo po zęby oznacza wysoki poziomo (prawie jak po kokardki), a co mają sugerować fundamenty? Nie lepiej po kalenicę?

Tylko zapomniałam o tym wspomnieć w komentarzu.

Babska logika rządzi!

Ej, ja Moffata odkryłam dopiero przy wklejaniu. Po prostu mnie olśniło.laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja komentuję na bieżąco, ale akurat tę linijkę czytałam parę razy i dalej nie wiem.

 

Znaczy, źle napisane smiley Na razie to zostawię, może ktoś to odczytał i da znać w komentarzu? Za jakiś czas dopiszę, jak to wyglądało w zamyśle.

 

Ja zauważyłam te fundamenty. Nawet mi się pomyślało, że to dziwna przeróbka, bo po zęby oznacza wysoki poziomo (prawie jak po kokardki), a co mają sugerować fundamenty? Nie lepiej po kalenicę?

 

Moje skojarzenia wobec przysłowia “uzbrojony po zęby” związane są raczej z tym, że też są bronią w razie walki. Jakby chodziło o wysokość, pewnie by było faktycznie coś w stylu “po czapkę”.

Wobec budynku to i tak metafora. Fundamenty wydały mi się zabawne, bo są… zbrojone smiley

The KOT

Pacz pan, na zbrojenia fundamentów nie wpadłam. Ale tylko fundamenty się zbroi?

Babska logika rządzi!

Fundamenty wydały mi się zabawne, bo są… zbrojone smiley

This is a pun, or play on words :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć! Pojedynkowy kurz opadł, emocje także, więc można skomentować :)

 

Tekst jest nieziemsko zakręcony, ale pozytywnie. Po pierwszym czytaniu zostałem z niemym “WTF?” na ustach, ale potem przeczytałem po raz drugi i już wszystko mniej więcej się skleiło w jedną całość :D

 

Jełop wymiata :D

 

Dziękuję raz jeszcze za udział w trzyjedynku! :D

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Pacz pan, na zbrojenia fundamentów nie wpadłam. Ale tylko fundamenty się zbroi?

Może stropy, rogi, kolumny? Nie wiem, więc założyłem, że czytelnicy też nie wiedzą. Gdybym wpadł na kalenicę, tobym jej… nie użył – podejrzewam, że jeszcze mniej czytelników wiedziałoby, co to.

 

potem przeczytałem po raz drugi i już wszystko mniej więcej się skleiło w jedną całość :D

Tekst, który pozwala odkryć w sobie coś nowego przy każdym kolejnym czytaniu, jest świetny. Tekst, który trzeba przeczytać kilka razy, żeby w ogóle załapać, o co w nim chodzi, jest… co najmniej do przepracowania. A taki odzew powtarzał się. Vox populi, vox dei (z papieru wink ).

 

Tekst jest nieziemsko zakręcony, ale pozytywnie.

Jełop wymiata :D

Mnie samemu ten świat się spodobał smiley

 

Dzięki i jeszcze raz gratuluję! 

The KOT

Noir szarobury i kryzys psychiczny detektywa, check. Misię. Ponure realia trochę kontrastowały ze swobodą narracji i nonszalancją protagonisty. Ale też z łatwością wyobraziłam sobie, że Rusty jest albo tak odklejony od rzeczywistości, albo pod wpływem. Fajna warstwa fantasy i ghulowy brutalizm.

Może stropy, rogi, kolumny? Nie wiem, więc założyłem, że czytelnicy też nie wiedzą. Gdybym wpadł na kalenicę, tobym jej… nie użył – podejrzewam, że jeszcze mniej czytelników wiedziałoby, co to.

Kalenicy chyba się nie zbroi… https://www.extradom.pl/porady/artykul-co-to-jest-zbrojenie laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No to może uzbrojone po strych?

Babska logika rządzi!

Bardzo to odjechane. Tyle upakowałeś w krótki tekst, że mnie trochę przytłoczyło. Wydaje się, że z zadania wywiązałeś się w pełni. Wszystko jest, co miało być. Klimat noir jak z definicji. Świetne nawiązanie tytułem do Holmesa i jeszcze niezły Watson.

 

Klikam. Pozdrawiam!

No to może uzbrojone po strych?

Po orle gniazdo na dachu! laugh

 

AP, dzięki za dobre słowo!

The KOT

Po orle gniazdo na dachu! laugh

Nie polezie orzeł… na dach XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie polezie orzeł… na dach XD

Finkla, przykro mi, fundamenty zostają wink

The KOT

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

laugh

 

#tarninapodżegaczka

#jamtoprzewidział

 

laugh

The KOT

… ale że co? :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

… ale że co? :D

Ja sam się krępowałem odgryzać Finkli, czy żarty nie przejdą w zgrzyt. A Tarnina proszę, jaka zadowolona laugh

 

”Prowadź, okrutna Mistrzyni!” laugh

 

_________________

 

Mam tak samo, jak paru innych czytelników – przy każdym kolejnym przeczytaniu, coraz bardziej ten tekst mi się podoba smiley

The KOT

Czyli nie chciałeś podtrzymywać ze mną żartobliwego dialogu? Foch. ;-)

Babska logika rządzi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czyli nie chciałeś podtrzymywać ze mną żartobliwego dialogu? Foch. ;-)

 Wiosną czy latem, Finklo szczerozłota

Tęsknie ku Tobie wyciągam ramiona

Nie dbam o słońce, nie dbam o kwiaty

Bez Ciebie serce me w mroku skona

 

Jedno w mej głowie tylko przestaje

Nie skryje tego żadna zasłona

Słowo tak krótkie, a wciąż powtarzane

To Ona, Ona, Ona, Ona!

 

Łańcuchem srogim nas rozdzielono

I żadną siłą tego nie zmienię

I mrozi nas bezdusznych lód

I parzą nas złości płomienie

 

I uciec chciałem z Tobą w miriady

Światów, co dają zbiegom schronienie

A w żadnym miejsca dla nas nie stało

A w każdym nam szepczą: nie, nie, nie!

 

Najgorsza z przeszkód nam jest przeszkodą

Pisane nam – nic, prócz tylko zawodu

Bo Tyś Capuletti, o światło mych snów

Tyś Capuletti, jam z Montecchich rodu…

The KOT

O ja! Piękna odpowiedź, Eldilu, ściągnę jakieś wiersze w odpowiedzi, jak wrócę do domu. Tak na szybko, to pamiętam tylko, że cóż w nazwie, czyż róża pod jakąkolwiek inną nazwą pachniałaby mniej pięknie?

Babska logika rządzi!

“Czegóż oni ich uczą w tych dzisiejszych szkołach?” Pfff… ściągania. A ja ułożyłem nawet nie własny – ułożyłem Twój laugh

The KOT

OK, sam tego chciałeś:

 

Eldil podstępny herbu Mandaryna

Srodze dziś z Finklą sobie poczyna.

 

W poezję uciekł, do żartów nieskory

Tym samym wielkie przyznał sobie fory.

 

Wszak na Portalu wie już o tym każdy:

Między Finklą a wierszem stare leżą wrażdy.

 

Mało tego: miast fraszki tworzyć miraż,

On działa wytoczył: romanse Szekspira!

 

Cóż czynić ma Finkla na polu minowym?

Zakazane ściągi, musi pisać “z głowy”.

 

Każdy – mam nadzieję – Finkli rację przyzna:

Nie łaskocz poezją, zawalcz jak mężczyzna.

 

Ale wiesz, że to tylko takie przyjacielskie dogryzanie, prawda? :-)

Babska logika rządzi!

Szkoła óczy i wyhowóje XD

 

ETA: A Finkla wstawia wiersze tymczasem XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

ETA: A Finkla wstawia wiersze tymczasem XD

Inspiruję! laugh

 

 (Co to ETA? Znalazłem tylko Estimated Time of Arrival. Albo baskijska ETA laugh).

 

Ale wiesz, że to tylko takie przyjacielskie dogryzanie, prawda? :-)

Zaraz… dowiodłem i wywierszowałem, że między nami być nic nie może i zakończyłem, co się nawet nie zaczęło… A Ty przeczysz moim wywodom i w żart obracasz… To co teraz będzie?

 

 

 

Nie łaskocz poezją, zawalcz jak mężczyzna.

Odmawiam! Kulturalny i rozsądny mężczyzna nie walczy z kobietą! Kulturalny i rozsądny mężczyzna chce żyć!

 

 

 

Tarnina – zobacz, znalazłem kobietę fatalną, sama przyszła! I dopiero pojąłem głębię terminu – ona jest kobietą, a ja fatalnie skończę…

 laugh

The KOT

Zaraz… dowiodłem i wywierszowałem, że między nami być nic nie może i zakończyłem, co się nawet nie zaczęło… A Ty przeczysz moim wywodom i w żart obracasz… To co teraz będzie?

A kto powiedział, że ja rozumiem poezję? Już w szkole doszłam do wniosku, że gdyby ci wszyscy wierszokleci mieli coś ważnego do powiedzenia, to podaliby to otwartym tekstem, bez rymowanych szyfrów. Nie rozumiem Twojego dowodu, zatem i nie uznaję.

Odmawiam! Kulturalny i rozsądny mężczyzna nie walczy z kobietą! Kulturalny i rozsądny mężczyzna chce żyć!

O! A tu masz bezsprzeczną rację. Widzisz, jak chcesz, to potrafisz. ;-)

Babska logika rządzi!

(Co to ETA? Znalazłem tylko Estimated Time of Arrival. Albo baskijska ETA laugh).

Edited To Add. Bo zawsze byliśmy w stanie wojny ze Wschódazją ;)

między nami być nic nie może

Jak to facet, wykorzysta i porzuci XD 

Kulturalny i rozsądny mężczyzna nie walczy z kobietą! Kulturalny i rozsądny mężczyzna chce żyć!

Ja mogę się poczepiać niepoprawnej formy dokonanej, albowiem.

Tarnina – zobacz, znalazłem kobietę fatalną, sama przyszła! I dopiero pojąłem głębię terminu – ona jest kobietą, a ja fatalnie skończę…

No, taki właśnie jest sens terminu XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zakończenie rewalacyjne, kupiłeś mnie tą przyjaźnią jak Hop człowiekiem.

 

Nowa Fantastyka