
15 września
Nie da się żyć. Termometry wskazały 30 °C w nocy i 48 w dzień. Klimatyzatory ledwo dają radę utrzymać znośną temperaturę w budynku – sieć jest zwyczajnie przeciążona. Nikt za dnia nie wychodzi na dwór bez potrzeby. Ludzie szaleją z rozpaczy. W mieszkaniu na przeciwko cała rodzina popełniła samobójstwo.
22 września
Noc 29 °C, dzień 50 °C. Żar palił ziemię i to tu na samym biegunie. Ciekawe jak teraz jest na równiku? Przed trzema miesiącami podano ostatni komunikat ze stacji pomiarowej w mieście Leopoldis, dawnej naszej stolicy na równiku – w nocy 67 °C, w dzień 99 °C. Więcej danych nie było – stacja przestała odpowiadać, nie wytrzymała temperatury, wszystko tam się gotuje.
Płoną resztki lasów – to jeszcze jakieś ostały!?, oraz budowle, podobno płomienie widać z wieży obserwacyjnej na skraju dawnych czap polarnych, ale czy to prawda?
1 października
Noc 25 °C, dzień 46 °C. Przed 250 laty odkryto ten mały, ale ginący świat. Księżyc z własną atmosferą, pełen bujnej tropikalnej roślinności i niewielkich czap polarnych na biegunach wraz z własnym morzem lub oceanem, okrążający swojego gazowego olbrzyma od początku skazany był na zagładę. Czerwony gigant, jego własne słońce już wtedy zadecydowało o jego końcu. Dziś już lasów nie ma, czap polarnych również. Woda wyparowała, pozostały nieliczne źródełka tutaj na naszym biegunie i może na samym południu. Kres się zbliża i to szybciej niż przewidywano.
2 listopada
Noc 29 °C, dzień 52 °C. W nocy odwiedziłem groby swych bliskich. Najstarszy z rodziny tam pochowany, dziadek pamiętał jeszcze roślinność równika i lody północy, temperatury ujemne które teraz zdają się być snem wariata. Wiedział, że świat ginie i uciekając przed nieuchronnością wyemigrował na północ by odwlec to co nie uchronne.
Ile nowych mogił przybyło na cmentarzu. Większość to oszaleli z rozpaczy samobójcy. Ostatnio podano, że jakiś mężczyzna włamał się do bazy i z lotniska porwał helikopter którym podążył na południe. Nie dotarł, maszyna nie wytrzymała temperatury.
4 listopada
Noc 28 °C, dzień 54 °C. Ludzie dzielą się na dwa rodzaje – tych co szaleją i tych co z rezygnacją i apatią przyjmują swój los. Tych drugich jest więcej – w tym moja skromna osoba.
Ciekawe czy na równiku są jeszcze jacyś ludzie? Może pochowani w schronach dożywają ostatnich chwil? Kontaktu z hipotecznymi podziemnymi schronami brak, a zresztą to nas też czeka. Jak mówią uczeni za maksymalnie 20 lat nie da się tu żyć na powierzchni i ostatni ludzie w ostatnich godzinach życia księżyca będą wegetowali w schronach podziemnych przez 100 może 150 latnim słońce pochłonie swoje satelity.
A jak na południu? Przed dwoma dniami podano, że już nikt nie pozostał na powierzchni, wszyscy zeszli pod ziemię. Księżyc jest tak ustawiony, że tam jest cieplej niż u nas. Dwadzieścia tysięcy ludzi już nigdy nie wyjdzie ze schronienia-grobu.
6 listopada
Noc 26 °C, dzień 49 °C. Podano w komunikatorach, że urodziły się pięcioraczki, radość przez łzy. Nic ich nie czeka. Aresztowano kilku wariatów próbujących się podpalić na głównym placu.
Przez 40 lat pod odkryciu naszego świata tylko ekipy badawcze eksploatowały powierzchnię księżyca. Odkryto i przebadano tutejszą florę i faunę składającą z czegoś podobnego do ptaków lub nietoperzy i insektów. Odkryto pokaźne zasoby ród żelaza które zaczęto eksploatować. Przed trzydziestoma laty zamknięto ostatnie kopalnie i huty, a ostatnich pracowników ewakuowano. Nigdy z nimi nie mieliśmy kontaktów, zawsze mieszkali w wydzielonych strefach, a teraz pozostały tylko szkielety budynków świadczące o byłym dostatku mieszkańców.
14 listopada
Noc 28 °C, dzień 49 °C. Kolejny komunikat o szaleńcach próbujących zdobyć środki lokomocji i udać się na równik. Zadecydowano, że dzieci i młodzież przed ukończeniem osiemnastego roku życia mają na stałe przebywać w podziemnych schronach, dotyczy to również kobiet w ciąży i matek karmiących.
Za co właściwie mego pradziada skazano na tutejszą katorgę? Nie wiem, ale dziadek wspominał, że pluł sobie na koniec życia w brodę. W imperium miał wszystko co niezbędne do życia, Imperator troszczył się o niego, a jemu się zachciało… ech, życie.
17 listopada
Noc 26 °C, dzień 55 °C. Komunikat podaje, że wszelkie fabryki zakończyły przenosiny do podziemi. Czyli zmiana niewielka i tak wszystko kupowano w podziemiach.
Znalazłem starą książkę kucharską wydaną jeszcze na Ziemi. Dziwne opisy produktów potrzebnych do sporządzenia potraw. Mój ojciec i matka z dzieciństwa jeszcze pamiętali smak naturalnego jedzenia, przynajmniej niektórych produktów, ja nie. Teraz tylko mamy chemiczną fabrykowaną żywność.
19 listopada
Noc 25 °C, dzień 47 °C. Cóż za diabeł wcielony wpadł na ten iście szatański pomysł by podsunąć Imperatorowi zamysł przerobienia księżyca na kolonię karną. Nie rozstrzelają cię po zniknięciu, nie ześlą do Zony, zachowasz nazwisko, rangę, pozycję społeczną i przydział oraz rodzinę, ale trafisz do świata skazanego na zagładę. Mój pradziad żył na tyle krótko, jak każdy człowiek, by nie zobaczyć końca, ale na tyle długo by ujrzeć już pierwsze symptomy i to było dla niego najgorsze. Mawiał, że to najgorsza kara wiedzieć, że jego wnuki zginą nieuchronnie wraz tym światem. Jak cię rozstrzelają to koniec, kulka i nie myślisz. W Zonie nadzieja, że po odsiadce zostaniesz wiecznym zesłańcem, a tu? Żyj ze świadomością zagłady której ty nie doświadczysz, ale bogu ducha winni potomkowie.
1 grudnia
Noc 28 °C, dzień 53 °C. Pod wieczór spadł lekki deszcz – ludzie masowo, w środku dnia wybiegli na powierzchnię i po za obręby budowli by tańczyć z radości. Tak rzadko widzimy coś co jeszcze trzy dekady temu było normą, a teraz to pierwszy i pewnie jedyny w tym roku opad od przeszło trzech lat.
27 listopada
Noc 28 °C, dzień 54 °C. Oglądałem stare nagrania przedstawiające nasze miasta. Interesująca podróż do niedalekiej przeszłości pozwalającej uświadomić sobie zmiany jakie dokonały się w układzie urbanistycznym. Najpierw zwykłe miasta z domami, blokami i wieżami wraz z ulicami i parkami na świeżym powietrzu, następnie powolne, ale systematyczne zabudowywanie ciągów komunikacyjnych przez wiaty i tunele, a na końcu zamknięcie wszystkiego w kopuły i budowa miasta podziemnego. Coraz mniej natury i zewnętrznego świata, a wszystko to w celu ochrony człowieka przed palącym słońcem i temperaturą.
Komunikatory podały, że do szpitali trafiło sto siedem osób na skutek poparzenia słonecznego. Nie podano gdzie się tego nabawili. Pewnie kolejni zdesperowani.
7 grudnia
Noc 22 °C, dzień 50 °C. Dawno tak chłodniej nocy nie było. Niesamowita moc drzemie w opadzie, ale dzień nadrobił to wszystko i po deszczu śladu żadnego.
Mój dziadek gdy doszedł do lat trzydziestu zdecydował się przenieść z równika na północ. Widział już postępujące ocieplenie i wysychanie księżyca i to, że niezadługo nie da się tam żyć – nastąpiło to szybciej niż ktokolwiek przypuszczał. Pradziad postanowił, jako jedyny z rodziny, pozostać pod Leopoldis gdzie mieszkał i tam po dekadzie zmarł. Ciekawe czy jego kamienny grób jeszcze istnieje czy prażące słońce czerwonego olbrzyma nie dopełniło swego dzieła?
10 grudnia
Noc 30 °C, dzień 51 °C. Przekształcając księżyc w kolonię karną z odwleczoną egzekucją zapewnił Imperator osadzonym luksusowe warunki pobytu. Zbudowano miasta, wsie i osady, pobudowano zakłady pracy, wielu otrzymało gospodarstwa rolne z inwentarzem oraz zakłady rzemieślnicze i sklepy gdzie mogli prowadzić działalność. Samochody – fakt przedpotopowe, na benzynę, ale miał co drugi. Powołano rząd który otrzymał niezbędne środki potrzebne do rządzenia i utrzymania porządku. Wszystko to, choć stare, ciągle jeszcze służy, ale za tą szczodrobliwością krył się okrutny wyrok który teraz się dopełnia.
2 stycznia
Noc 27 °C, dzień 49 °C. Smutne to były święta jak zresztą wiele w ciągu minionych lat. Właściwie to żadnych świąt nikt specjalnie nie obchodził. W Boże Narodzenie nie odprawiono żadnych nabożeństw z powodu braku duchownych. Ostatni ksiądz zmarł przed dekadą i nikogo nowego nam nie przysłali. Na południu ostatni miał zemrzeć przed trzema laty, a może wcześniej? Nie lepiej było w Sylwestra. Czego można sobie życzyć w takim świecie? Gdyby nie puszki owocowe wydane przez rząd na tą okoliczność nikt by nie zauważył świąt.
5 stycznia
Noc 29 °C, dzień 53 °C. Odbyło się spotkanie w naszym biurze. Dyrekcja zadecydowała, że nasza firma z dniem 1 lutego zacznie się przenosić do podziemnego miasta. Planowany termin zakończenia przenosin to 10 marca.
W bloku mieliśmy spotkanie mieszkańców. Przedstawiono plan przenosin. Mamy wszyscy wejść pod ziemię nie później niż do końca lipca. Uzasadnia się to szwankującą działalnością klimatyzatorów które coraz bardziej nie wyrabiają i istnieje obawa, wkrótce całkowicie padną. Fakt jeszcze w tamtym roku można było schłodzić mieszkanie do 15 °C, kilka lat temu nawet do 5, a teraz? 22 to maksymalna liczba.
7 stycznia
Noc 30 °C, dzień 50 °C. Odnaleziono mieszkańca naszego bloku w stanie agonalnym na polach za miastem. Po spotkaniu mieszkańców w nocy opuścił lokal i zniknął. Służby, zaalarmowane przez rodzinę, dopiero dziś go odnalazły. Zapewne nie przeżyje, wszyscy podejrzewają próbę samobójczą.
8 stycznia
Noc 29 °C, dzień 51 °C. Dziś komunikatory podały straszną wiadomość. Rozszalały tłum wdarł się do dzielnicy rządowej i zamordował ministra gospodarki w jego willi. Powód? Wyszło na jaw, że w epoce reglamentacji wody minister miał nie tylko zażywać codzienne kąpiele, ale też posiadał swój własny basen na dwadzieścia metrów długi, pięć szeroki i dwa głęboki. Ludzie go rozszarpali. Dobrze mu tak, ja już nie pamiętam czasów gdy mogłem się wykąpać, tylko szybciutki prysznic jak większość.
15 stycznia
Noc 27 °C, dzień 46 °C. Komunikatory przekazały, przechwycone przez satelitę – to jeszcze jakaś krąży na orbicie?, Bożonarodzeniowe życzenia Imperatora. Podano również informację, że do podziemi przeniosło się już dziesięć tysięcy ludzi czyli jedna trzecia naszej populacji. W ostatnich dniach zabiło się ok. siedemdziesiąt osób. Trwa śledztwo w sprawie incydentu w dzielnicy rządowej.
Ze swej strony, będąc w bibliotece oglądałem film dokumentalny o byłej florze naszego księżyca. Patrząc na otaczającą przestrzeń ma się wrażenie podróży do krainy baśni. Nie ma już tego świata, a gatunki go zamieszkałe wymarły w chwili mych urodzin. Ciekawe czy jakieś okazy nie zostały przeniesione na Ziemię i tam nie żyją w ZOO?
20 stycznia
Noc 33 °C, dzień 55 °C. Od kilku dni co noc mam sen w którym widzę zieleń i pasące się zwierzęta. Za moich czasów już nie uświadczyłem zwierząt. Flora księżyca okazała się nieodporna na wzrost temperatury. Hodowlane zwierzęta najpierw przeniesiono w okolice biegunów, następnie wybito masowo gdy okazało się, że zużywają za dużo cennej wody i gdy zaczęło brakować paszy. Za dziadka były jeszcze czapy lodowe, za ojca zielony step i nieliczne lasy które ruszyły za zanikającym lądolodem, a teraz tylko wypalona, sucha trawa, piach i kamień.
1 lutego
Noc 29 °C, dzień 48 °C. Po co oglądam stare filmy i czytam książki? Przez to myślę teraz o śniegu. Na południu miał zniknąć za życia pradziada, u nas za dziadka. Ojciec mój sporadycznie widywał opad śnieżny we wczesnej młodości tak do ok. dziesiątego roku życia.
Jakaś kobieta, matka z sąsiedniego kwartału wybiła szybę okienną mieszkania i wyskoczyła z dwójką dzieci. Upadku z jedenastego piętra nie przeżyli.
3 lutego
Noc 29 °C, dzień 49 °C. Na skutek ponawianych desperackich prób zdobycia środków lokomocji rząd nakazał konfiskatę samochodów i prywatnych pojazdów lotniczych. Żadna strata i tak większość już nie działa czy to na skutek braku odpowiednich części, paliwa czy temperatury topiącej obwody.
4 lutego
Noc 35 °C, dzień 55 °C. Zaczęły się przenosiny w biurze. Spotkany sąsiad mówił, że część ludzi nie chce przenosić się do podziemi i rząd planuje wyłączać klimatyzatory w tych sektorach gdzie będzie bunt mieszkańców. Nie wiem czy to prawda czy zwykła pogłoska, czas pokaże.
20 lutego
Noc 44 °C, dzień 60 °C. Siódmego lutego nastąpił jakiś rozbłysk czy wybuch na słońcu, do końca nie wiem – zbyt zawiła jest dla mnie nowomowa naukowców na temat zjawisk astronomicznych, i gwałtownie podskoczyła temperatura. Od feralnego dnia w nocy utrzymuje się powyżej 40 stopni, a w dzień jeszcze gorzej.
W wielu kwartałach popadały klimatyzatory i w domach jest jak w piecu. Służby mają pełne ręce roboty. W moim bloku również padła Klima, ale tylko na wyższych kondygnacjach. Ludzie pomieszkują u znajomych i sąsiadów, albo giną z przegrzania.
3 marca
Noc 41 °C, dzień 59 °C. Wypadki ostatnich tygodni przyśpieszyły przenosiny biura i dziś pracuję już w podziemiu. Na spotkaniu osiedlowym odczytano komunikat, że na skutek działań słońca następuje przyśpieszenie przesiedleń w głąb ziemi. Mamy ruszyć za kilka dni. Udało się naprawić w bloku klimatyzatory, ale chłodzą tylko do 27 °C, więcej nie dają rady, choć i to dobre.
10 marca
Noc 43 °C, dzień 61°C. Na wyższych kondygnacjach rozpoczęły się przenosiny. Moja skromna osoba ma być przeniesiona do końca marca. Ileż tego wszystkiego mam, jak dam radę to zabrać.
Wszystko się teraz przenosi na gwałt. Kina, teatry, biblioteki, muzea czy sale odpoczynkowe o barach i innych lokalach nie wspominając są pozamykane. Wszystko schodzi do podziemi. Wkrótce na powierzchni pozostaną tylko szkielety osiedli, martwe jak i cała powierzchnia.
15 marca
Noc 38 °C, dzień 57 °C. Pierwszy dzień od siódmego lutego gdy nocna temperatura spadła poniżej 40 stopni.
16 marca
Noc 39 °C, dzień 63 °C. Ciekawe są przemyślenia na omylnością człowieka. Gdy odkryto ten świat zakładano, że ma przed sobą jakieś trzysta-czterysta lat istnienia nim własne słońce spopieli go doszczętnie. W tamtym rokuj dawano nam do dwudziestu lat życia na powierzchni, a teraz? Natura zdecydowała inaczej. Wszystko przyśpieszyło. Musimy już teraz zejść pod powierzchnie bo jak wszystko na to wskazuje dzienne temperatury będą ciągle większe niż pięćdziesiąt stopni, a noce poniżej czterdziestu staną się rzadkością. Świat nasz zostanie spopielony w ciągu dwustu lat i tylko wnętrze zapewni nam życie przez jakieś sto, może sto pięćdziesiąt lat.
22 marca
Noc 41 °C, dzień 61 °C. Rozpoczęły się moje przenosiny. Widziałem już swoje nowe mieszkanie w bunkrze pod ziemią. Metraż ten sam, ale okien brak. Już nigdy nie zobaczę zewnętrznego świata nawet tak spalonego. Zawsze to pozwalało człowiekowi jakoś żyć gdy widział za oknem naturę, a teraz jak to będzie? Kilku moich sąsiadów zabiło się lub trafiło do izolatki z oznakami szaleństwa gdy zostali przeniesieni do nowych lokum. Czy mnie też to czeka? Jak bardzo człowiek może być odporny na diametralne zmiany? Co wygra w człowieku, jego prymitywna natura dążąca do przetrwania czy coś innego?
25 marca
Noc 40 °C, dzień 63 °C. Postanowiłem zakończy zapiski. Zdecydowałem, że to co już przelałem na dysk wyślę w przestrzeń kosmiczną z nadzieją, że zostanie odebrana i przekaże nasz los ludzkości. Nie liczę, że to coś zmieni w naszym losie, ale niech choć ślad po nas pozostanie.
Wysyłam to teraz bowiem gdy zaryjemy się we wnętrze księżyca nie da się już nic wysłać. Nasze nadajniki nie mają takiej mocy by to zrobić, a i sytuacja naszego księżyca nie ułatwia tego.
To już ostatnie słowa jednego z mieszkańców księżyca skazanego na zagładę w ogniu jego słońca.
Cześć, kalinowski100mk. Sprawnie napisane, ale czegoś mi tutaj zabrakło. Tak na dobrą sprawę niewiele się dzieje. Grzeje, temperatury wysokie, tu i tam ludzie popełniają samobója, ale nic więcej. Zwróć uwagę na zakończenie, fragment od 25 marca, ponieważ jest kilka powtórzeń, które rzucają się w oczy. Opowiadanie na plus, ale szału nie ma. Pozdrawiam.
Gdybym musiała egzystować w 50 stopniach w dzień, też pewnie wolałabym umrzeć. Właściwie to mam ochotę umrzeć nawet przy obecnych temperaturach xd
Przekonywające przedstawienie problemów życia na jakimś ciele niebieskim, skazanym na unicestwienie przez rozszerzającego się, “puchnącego” na przedostatnim etapie życia gwiazdy typu naszego Słońca, czerwonego olbrzyma.
Temperatury wydają mi się nieco przesadnie wysokie, klimatyzacja chyba nie dawałaby rady, bo wymaga do działania różnicy temperatur, im większej, tym lepiej, ale mniejsza z tym. Pytanie bez odpowiedzi, możliwej do znalezienia w tekście, brzmi: czy to księżyc typu Tytana czy Ganimeda, krążący wokół giganta w rodzaju Jowisza czy Saturna, czy “samodzielna” planeta? To miałoby wpływ na tekst, w znaczeniu, że kłaniałyby się niewielkie zmiany, usuwające pewne niezgodności.
Imperium, którego centrum jest Ziemia, nie ma dla fabuły żadnego istotnego znaczenia.
Był tu jakiś pomysł, został jednak pogrzebany fatalnym wykonaniem i ostała się tylko szalenie nużąca relacja ostatnich dni życia mieszkańców bliżej nieznanej planety, sprowadzona do podawania rosnących wartości temperatury, małej garści wspomnień i wielkiej niewiadomej, co dalej.
Wykonanie, jak wspomniałam, pozostawia bardzo wiele do życzenia.
W mieszkaniu na przeciwko… → W mieszkaniu naprzeciwko…
Płoną resztki lasów – to jeszcze jakieś ostały!?, oraz budowle… → Płoną resztki lasów – to jeszcze jakieś się ostały!? oraz budowle…
Zbędny przecinek.
Księżyc z własną atmosferą, pełen bujnej tropikalnej roślinności i niewielkich czap polarnych na biegunach wraz z własnym morzem lub oceanem, okrążający swojego gazowego olbrzyma od początku skazany był na zagładę. Czerwony gigant, jego własne słońce… → Czy to celowe powtórzenia?
…uciekając przed nieuchronnością wyemigrował na północ by odwlec to co nie uchronne. → Brzmi to fatalnie, a w dodatku zdanie kończy paskudny błąd.
Ostatnio podano, że jakiś mężczyzna włamał się do bazy i z lotniska porwał helikopter którym podążył na południe. → Czy to znaczy, że byle jakiś mężczyzna umiał uruchomić helikopter i odlecieć nim?
…i tych co z rezygnacją i apatią przyjmują… → Rezygnacja i apatia to synonimy – znaczą to samo.
…przez 100 może 150 latnim słońce pochłonie swoje satelity. → Brak spacji.
…zamknięto ostatnie kopalnie i huty, a ostatnich pracowników ewakuowano. → Nie brzmi to najlepiej.
…zginą nieuchronnie wraz tym światem. → …zginą nieuchronnie wraz z tym światem.
…ale bogu ducha winni potomkowie. → …ale Bogu ducha winni potomkowie.
…i po za obręby budowli by tańczyć… → …i poza obręb budowli, by tańczyć…
Najpierw zwykłe miasta z domami, blokami… → Bloki to też domy.
…zamknięcie wszystkiego w kopuły… → …zamknięcie wszystkiego pod kopułami…
Nie lepiej było w Sylwestra. → Nie lepiej było w sylwestra.
…wydane przez rząd na tą okoliczność… → …wydane przez rząd na tę okoliczność.
…spotkanie w naszym biurze. Dyrekcja zadecydowała, że nasza firma… → Czy oba zaimki są konieczne?
…zacznie się przenosić do podziemnego miasta. Planowany termin zakończenia przenosin to 10 marca. W bloku mieliśmy spotkanie mieszkańców. Przedstawiono plan przenosin. → Powtórzenia.
…i istnieje obawa, wkrótce całkowicie padną. → …i istnieje obawa, że wkrótce całkowicie padną.
…minister miał nie tylko zażywać codzienne kąpiele… → …minister miał nie tylko zażywać codziennych kąpieli… Lub: …minister miał nie tylko codziennie zażywać kąpieli…
…ale też posiadał swój własny basen… → Zbędne zaimki.
…przechwycone przez satelitę – to jeszcze jakaś krąży na orbicie?, → Satelita jest rodzaju męskiego, więc: …przechwycone przez satelitę – to jeszcze jakiś krąży na orbicie?
…i nieliczne lasy które ruszyły za zanikającym lądolodem… → Nie bardzo wiem, jak lasy mogły ruszyć?
W moim bloku również padła Klima… → Dlaczego wielka litera?
Pierwszy dzień od siódmego lutego gdy nocna temperatura spadła poniżej 40 stopni. → Czy dobrze rozumiem, że w dzień spadła temperatura nocna?
Musimy już teraz zejść pod powierzchnie… → Literówka.
Nasze nadajniki nie mają takiej mocy by to zrobić, a i sytuacja naszego księżyca… → Czy zaimki są konieczne?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ludzie szaleją z rozpaczy. W mieszkaniu na przeciwko cała rodzina popełniła samobójstwo.
Ale aż tak, skoro klimatyzatory jednak jakoś dają radę? Nieco dramatyczne.
nie wytrzymała temperatury, wszystko tam się gotuje.
Rozumiem stylizację na język potoczny, ale jednak nagminne mieszanie czasu przeszłego i teraźniejszego trochę mi wadzi.
Przed 250 laty odkryto ten mały, ale ginący świat. Księżyc z własną atmosferą, pełen bujnej tropikalnej roślinności i niewielkich czap polarnych na biegunach wraz z własnym morzem lub oceanem, okrążający swojego gazowego olbrzyma od początku skazany był na zagładę. Czerwony gigant, jego własne słońce już wtedy zadecydowało o jego końcu.
Nieco infodump, warto by było wpleść w narrację.
Kontaktu z hipotecznymi podziemnymi schronami brak, a zresztą to nas też czeka.
Hipotetycznymi?
Jak mówią uczeni za maksymalnie 20 lat nie da się tu żyć na powierzchni i ostatni ludzie w ostatnich godzinach życia księżyca będą wegetowali w schronach podziemnych przez 100 może 150 latnim słońce pochłonie swoje satelity.
Zdanie do radykalnej korekty.
Za co właściwie mego pradziada skazano na tutejszą katorgę? Nie wiem, ale dziadek wspominał, że pluł sobie na koniec życia w brodę. W imperium miał wszystko co niezbędne do życia, Imperator troszczył się o niego, a jemu się zachciało… ech, życie.
Dość nagły wtręt o pradziadku.
Dość ponura opowieść, mniej abstrakcyjna, niż byśmy chcieli. Dobrze oddaje klimat przybicia i beznadziei, ale z drugiej strony wiele wpisów zawiera dość wtórne elementy i gdzieś koło połowy kolejne suche informacje o ofiarach czy poparzeniach nie robią tak dużego wrażenia, jak by mogły. Brakuje jednak jakieś spajającej historii, która by czytelnika porwała.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Jest tu fajny pomysł, sam tekst też czyta się dobrze. Trochę jednak brakuje tu jakiegoś większego spoiwa czy nawet większego uderzenia na koniec – tekst ma monotonne tempo, które mnie w pewnym momencie zaczeło usypiać.
Tak więc w tym koncercie fajerwerków jest pomysł, ale trzeba by go jeszcze przetrawić.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?