- Opowiadanie: maciekzolnowski - Basen

Basen

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Ambush, Użytkownicy IV, Użytkownicy V

Oceny

Basen

W jednym ze znanych hiszpańskich kurortów znajduje się basen, którego miejscowi unikają jak ognia, uważając, że jest przeklęty. Ciepła, krystalicznie czysta woda, niczym niezmącona toń, która odbija bezchmurne, zawsze jednakowo błękitne niebo, refleksy świetlne, które jawią się tak przepięknie i leniwie – wszystko to zachęca do kąpieli. Lecz co z tego? Wystarczyły trzy nieszczęśliwe wypadki, by ludzie zaprzestali korzystania z la piscina.

Pierwszy z tych wypadków wiąże się z osobą młodego Polaka, który przybył do Hiszpanii wraz z rodzicami z zamiarem osiedlenia się. Człowiek ten, który leczył się psychiatrycznie, uważał, że jest zbyt mało samodzielny i nie wyobrażał sobie życia bez swoich rodziców, a tak się pechowo złożyło, że ci zaraz po przyjeździe do Katalonii zginęli w wypadku samochodowym, osierocając go. Nie minął tydzień od tragedii, a sierota kupił sobie mnóstwo alkoholu w pobliskim sklepie, po czym wybrał się nocą na basen i zaczął ostro drinkować. Miał zamiar upić się i po pijaku utopić. I tak też zrobił. Na drugi dzień ogrodnicy odkryli jego ciało. Na pomoc było jednak oczywiście za późno.

Nad drugim z feralnych wydarzeń unoszą się opary absurdu i tajemnicy, a wszystko przez to, że ktoś – najprawdopodobniej nie z własnej woli – zaćpał się na śmierć i został rano odnaleziony na basenie martwy. Podobno w nocy była jakaś impreza, podobno ktoś chciał, by ofiara przedawkowała, podobno były to gangsterskie porachunki, o których za wiele z perspektywy czasu powiedzieć dziś nie można. A co? Mało to w pięknym kraju Cervantesa i Velázqueza problemowych imigrantów, na przykład takich Rumunów, wśród których szerzy się przestępczość zorganizowana? Jednak po wszystkim nikogo nie zatrzymano, a lokalna policja autonomii – Mossos d'Esquadra – umorzyła śledztwo z braku dowodów.

Ostatnie tragiczne wydarzenie miało miejsce pięć lat temu, a jego bohaterem stał się pewien nieszczęśliwie zakochany Holender, który akurat spędzał w Lloret de Mar – o ironio – miesiąc miodowy. Zdradzony przez swoją wybrankę – rudowłosą piękność – udał się na basen, gdzie powiesił się na rosnącym tam figowcu, mogącym nomen omen uchodzić za symbol słonecznego raju. No właśnie, „Śmierć w raju”… Jest chyba nawet taki kryminał?

Trzy opisane ludzkie dramaty wystarczyły do tego, by obiekt zamknięto. Ale nie ma tego złego! Być może jeśli wybierzesz się do Hiszpanii, do czego cię szczerze zachęcam, basen będzie już czynny i będzie czekał. Na ciebie!

Koniec

Komentarze

Cześć, Anonimie

Pamiętam ten tekst. Ale nie przypominam sobie, kto go napisał. Historia ciekawa, możnaby na bazie tego pomysłu wygrzać pełne opowiadanie. Podoba mi się. Klik.

Pozdrawiam

Hmm jest to całkiem ładnie napisany short, wyłączając jakieś tam małe powtórzonka, ale z drugiej strony jego jedyną prawdziwą atrakcją jest puenta w ostatnim zdaniu.

 

Także narzekać nie ma specjalnie na co, ale i zachwycać się ciężko. Przydałoby się więcej mięsa.

 

Pozdrawiam, Anonimie.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witaj, Anonimie. :)

W moim odczuciu to relacja z podróży po Hiszpanii i urywek, dotyczący tego konkretnego basenu. Liczyłam na fantastykę. :) I tajemnicę. :) Bo – skoro horror – co tutaj morduje? :)

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Edit:

O, widzę, że tajemniczym Anonimem okazałeś się Ty, Maćku. :) Niezła zmyłka, nie spodziewałam się dwóch tekstów tego samego Autora opublikowanych pod rząd – jeden za drugim. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Niezła zmyłka, nie spodziewałam się dwóch tekstów tego samego Autora opublikowanych pod rząd – jeden za drugim.

Cześć Bruce! Lubię zaskakiwać. :) Zachorowałem ostatnio na horrory w formie szortów (krótkie creepypasty). Co ja bym dał, by wyszło mi coś w rodzaju klasycznej już “Baletnicy”. Znasz może? Dzięki za komentarz, Bruce, pozdrawiam! :) MZ

Hesket, Zakapior, dziękuję. 

Przydałoby się więcej mięsa.

Jak horror, to tylko mięsisty (rym do “krwisty”). ;)

Nie, nie znam, za to rozumiem Cię doskonale, bo też chciałabym umieć straszyć opowiadaniami, ale – ciężko mi to idzie. :)

Pozdrawiam, Maćku, i także dziękuję. :) 

Pecunia non olet

chciałabym umieć straszyć opowiadaniami…

Straszyć albo śmieszyć, tak jak to robi nasz Fanthomas. :)

Jak miło! Basen dla mnie?!

Fajna, codzienna, wakacyjna groza.

delulu managment

No dobra, a gdzie tu jest fantastyka? Że się trzech ludzi utopiło w jednym basenie, to jeszcze nic niemożliwego.

Babska logika rządzi!

Przepraszam, chyba nie jestem w stanie czuć niepokoju, czytając o hotelowym basenie. Zwłaszcza że historie śmierci brzmią jak coś, co dzieje się co drugą sobotnią noc w każdym większym mieście. Brakuje mi czegoś niezwykłego w tym horrorze. 

Sam styl bardzo mi się podobał i czytało się to przyjemnie. Pozdrawiam i powodzenia dalej ;)

Jeśli się nie mylę, jest to kolejna wersja opowiastki, którą już dane mi było przeczytać, więc tym razem bez entuzjazmu. 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj Reg. Masz rację. Coś tam tylko poprawiłem, ale nie za wiele. Przepraszam, jeśli zawiodłem oczekiwania. :) 

Przepraszam, chyba nie jestem w stanie czuć niepokoju, czytając o hotelowym basenie.

:) Ja mam to samo, Bogdanoff. Wieczornic się boję, ale Południc już jakby mniej; noc jest ciemna i straszna, dzień i blask słońca są wyjątkowo mało lękotwórcze wg mnie. Od kiedy zamieszkałem w Hiszpanii, nic mnie nie jest w stanie przestraszyć. Kiedyś żyłem, działałem w Beskidach, gdzie groza czaiła się na każdym dosłownie kroku. I to mi bardzo odpowiadało. Tylko że niestety wtedy jeszcze nie pisałem. :( Pozdrawiam i dziękuję za komentarz. 

Dziękuję Finkla i Ambush za wizytę i pozdrawiam pięknie! :)

Przegrałem kiedyś bitwę literacką, bo założyłem, że horror to po prostu straszna opowieść, albo taka, w której dzieje się coś paskudnego. Błądziłem, musi być w tym fantastyka. Dowiedziałem się, że warto czytać definicje gatunków…

Skoro tu autor sugeruje, że basen może być przeklęty, a potem sam dowodzi, że jednak nie, to jest to realizm prawie, niemal, okołomagiczny wink

 

Polemizowałbym też z zamykaniem ośrodka, nawet w Hiszpanii. Każdy basen ma swoje ofiary (wasze lokalne baseny też pożerały ludzi). Kiedy ktoś się topi, trwa akcja ratownicza, odwożą zwłoki – wielu turystów nawet nie przerywa opalania czy kąpieli. Przecież zapłacili…

 

Podtrzymując zastrzeżenie Finkli, że fantastyki tu brak (choć przechodziła obok i lekko tekst musnęła. Fantastyka. Bo Finkla to zatrzymała się i wzięła w objęcia wink ), jestem pozytywnie nastawiony do tej miniatury.

The KOT

Cieszę się, Eldil, że napisałeś taki długi komentarz, że Ci się w ogóle chciało napisać… No cóż, horror – tym razem – mi się nie udał. Zabrakło też fantastyki. Biję się w pierś. I pozdrawiam serdecznie, MZ:)

Nie udał się horror, udał się tekst. Więc proszę tu nie bić Pana Autora, bo to już walka z kulturą jest wink

The KOT

Dobrze, nikt nikogo nie będzie bił, dziś jeszcze nie, a jutro? Jutro się zobaczy. ;)

Bo Finkla to zatrzymała się i wzięła w objęcia wink

Nie przesadzałabym. Jeśli dotykam tekstu bez fantastyki, to bardzo ostrożnie szturcham długim drągiem. ;-)

Babska logika rządzi!

Nie przesadzałabym. Jeśli dotykam tekstu bez fantastyki, to bardzo ostrożnie szturcham długim drągiem. ;-)

 

 

Ismo: Ten foot pole (link)

The KOT

Nie sprawdzam, czy drąg jest dziesięciostopowy. ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka