- Opowiadanie: PasterzWilkow - Matka, część 1

Matka, część 1

Oceny

Matka, część 1

 

Matka

 

Dzień powoli zmierzał do końca. Nad Rabką zachodziło słońce, a cienie, jakby tylko czekając na ten moment, wydłużały się, skrywając miasteczko w mroku. Jadwiga szła powoli, marznąc, mimo że był to dopiero początek września. Z każdym krokiem czuła coraz większy ciężar w piersi, jak zawsze, gdy zbliżała się do kamienicy, w której mieszkała. Wiedziała bowiem, że ona tam jest. 

 

Matka.

 

Mogła ją sobie bez trudu wyobrazić, siedzącą w fotelu, z kieliszkiem taniego wina w ręku, przed telewizorem, w którym leciały programy, których treść dawno przestała mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie. Odkąd tata umarł, matka zaczęła się staczać, a życie z nią stało się piekłem. Każdy dzień kończył się awanturą. Każdy wieczór przynosił nowe wyrzuty, pretensje i te wieczne, niekończące się nigdy krzyki.

Otworzyła drzwi do mieszkania i od razu poczuła ostry, duszący zapach zgnilizny zmieszanej z alkoholem. „Znowu…” – pomyślała. Weszła ostrożnie do środka, omijając buty porozrzucane w korytarzu. Przeszła do kuchni. Talerze, które matka obiecała umyć, wciąż leżały na stole, a zaschnięte resztki jedzenia sprawiły, że zebrało się jej na wymioty.

– Znowu nic nie zrobiłaś – mruknęła cicho pod nosem.

Skierowała się do sypialni. Drzwi były uchylone, ale w środku panowała ciemność. Na szczęście pewnie już zasnęła, a ona naprawdę nie chciała jej obudzić. Z westchnieniem ulgi, odwróciła się na pięcie, gdy tuż za plecami usłyszała cichy dźwięk. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła matkę, stojącą w drzwiach.

– Znowu wróciłaś późno! – wykrzyknęła, chwytając się futryny, jakby ledwo mogła utrzymać równowagę. Jadwiga zmarszczyła brwi. Matka była pijana. Mocniej niż zwykle.

– Mamo, daj spokój. Jestem zmęczona.

– Zmęczona?! A co ja mam powiedzieć, co?! Cały dzień sama w domu! Gdzie byłaś?! Z kim się włóczyłaś?! – krzyczała plując przy tym. Jadwiga starła krople śliny z policzka.

– Pracowałam. Wiesz, że mam pracę. Musimy z czegoś żyć. – Naprawdę próbowała zachować spokój, ale głos jej drżał. Nie mogła powstrzymać dziecięcego strachu przed tą kobietą.

– A może masz kogoś! Może chodzisz z kimś za moimi plecami?! Tak jak twój ojciec… – głos matki przeszedł w chrapliwy szept, jakby w gardle coś jej utkwiło i zaczęło ją dusić. Jadwiga zacisnęła pięści. Znowu to samo. Znowu ten sam bezsensowny bełkot. Każdego dnia.

– Nie mogę tak dłużej! Mam dość! – wybuchnęła w końcu, nie mogąc już powstrzymać gniewu. – Nie masz prawa tak mnie traktować! Robię wszystko, żebyśmy mogły tu mieszkać, a ty tylko pijesz i mnie niszczysz!

Matka uśmiechnęła się szeroko, odsłaniając przy tym przegniłe zęby. Jej oczy, zwykle puste i zimne, nagle stały się zupełnie nieobecne.

– Nie masz pojęcia, co ja robię dla ciebie, Kalino. – Jej głos zmienił ton, stał się niski, niemal zwierzęcy. Jadwiga cofnęła się krok do tyłu, czując, jak coś zimnego przechodzi jej wzdłuż kręgosłupa.

– Idź spać, mamo – powiedziała już spokojniej, chcąc zakończyć tę absurdalną rozmowę. Ale matka nie zamierzała odpuścić. Zrobiła krok w jej stronę, ale potknęła się, a jej ciało osunęło na podłogę. Po jej nogach spływał powoli żółty, cuchnący płyn. Zsikała się. Jadwiga, przerażona, a może przede wszystkim zmęczona całą sytuacją, postanowiła pomóc jej wstać. Coś się jednak zmieniło. Kobieta chociaż cherlawa, wydała się niesamowicie ciężka, a ręce zacisnęły się na ramionach córki, wbijając paznokcie głęboko pod skórę.

– Mamo! – krzyknęła Jadwiga, próbując się wyrwać, ale było za późno. Matka jednym ruchem rzuciła nią o ścianę, tak mocno, że dziewczyna uderzyła plecami o zimny beton. Ból przeszył ją na wskroś. Leżała na podłodze, próbując gorączkowo złapać oddech. Była zdezorientowana, a jej oczy powoli się zamykały. Ktoś wszedł do mieszkania. Nie był to jednak żaden sąsiad ani znajomy. Jadwiga dostrzegła dwie zupełnie obce jej kobiety, ubrane w czarne, staromodne suknie.

Próbowała coś powiedzieć, ale głos nie chciał się wydobyć z jej gardła. Ciało odmawiało posłuszeństwa. Kręciło się jej w głowie, a ból w plecach rozrywał ją od środka.

Jedna z kobiet podeszła bliżej. 

– Może być naszą – szepnęła, głosem przesyconym spokojem i współczuciem. – Masz złamany kręgosłup. Powoli umierasz. Twój oddech zwalnia, a serce przestaje bić. Czujesz to, prawda? 

Próbowała coś odpowiedzieć, ale z jej ust wydobył się tylko cichy jęk. Kobieta patrzyła na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– Ale… – zaczęła druga, stojąca nieco dalej przy leżącej teraz nieruchomo matce. Jej głos był miękki, niemal kojący. – Nie musi tak być. Możemy ci pomóc, jeśli tylko tego chcesz.

– Pomóc… jak? – wykrztusiła dziewczyna, choć ledwie mogła poruszyć wargami. 

Kobieta, która była bliżej, wyciągnęła w jej stronę rękę.

– Wystarczy, że będziesz tego chciała i ujmiesz moją dłoń. Zwiążesz się z nami, a my uratujemy cię od śmierci. Będziesz mogła dalej żyć. W pełni zdrowa, silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.

– A… co potem? – wyszeptała z trudem.

Kobieta uśmiechnęła się teraz szerzej, odsłaniając szereg ostrych zębów.

– Będziesz nasza, ale nie martw się, nie wymagamy wiele… To nie jest tak, że masz wybór, Jadwigo – namawiała ją, a jej głos był teraz pełen fałszywej troski. – Umierasz. Jeśli nam odmówisz, odejdziesz. A kto wtedy zajmie się twoją matką? Kto będzie żył twoim życiem? 

Jadwiga wstrzymała oddech. Ból był tak intensywny, że z trudem udawało się jej zachować przytomność. Myśl o matce przebiła się jednak przez mgłę bólu. Wiedziała, że jeśli odejdzie, tamta całkowicie się zatraci. Zostanie sama, w tym mieszkaniu, z butelkami taniego wina, aż pewnego dnia zniknie w tej samej samotności, w której zginął jej ojciec. A ona? Zginie tutaj, na zimnej podłodze, przyciśnięta własnym losem.

Kobiety czekały, spokojne, pewne siebie. 

– Czas ucieka.

Ostatkiem sił skinęła głową I ujęła wyciągniętą w jej kierunku dłoń.

Koniec

Komentarze

Cześć, Pasterzu!

 

Niestety nie mogę napisać, że mi się podobało. Tekst oparłeś o dość wyświechtany motyw rodzica-alkoholika, który posypał się psychicznie po śmierci małżonka i dziecka, które próbuje sobie jakoś poradzić w tej niesprzyjającej konfiguracji. To samo w sobie nie jest złe, ale w tym tekście nic zupełnie z tego nie wynika. Wizyta “tajemniczych” kobiet, ubranych na czarno, jest urwana, więc ani nic szczególnego nie wnosi, ani niczego nie wyjaśnia. Ot, szort nagle się urywa i zostawia czytelnika bez jakichkolwiek przemyśleń. Możliwe, że to jedynie fragment – w takim wypadku bądź uprzejmy stosownie oznaczyć tekst.

 

Kolejna kwestia to brak fantastyki. Przemoc po alkoholu się nie zalicza, podobnie jak pojawienie się kobiet.

 

No i ostatnia kwestia, czemu właściwie służą odstępy pomiędzy linijkami tekstu? 

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej!

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Dzięki :) nie wiem jak to się stało z tymi odstępami już poprawiam. 

Zmienię też trochę zakończenie, by było, mam nadzieję, bardziej satysfakcjonujące:)

Poprawione i myślę, że na tym skończę fabułę. Dzięki za zwrócenie uwagi. Mam nadzieję, że teraz bardziej pasuje tematyką. :)

Mam szczerą nadzieję, że tekst nie jest pisany pod wpływem własnych doświadczeń. Kilka tekstów szczególnie mnie uderzyło (pewnie dlatego, że znam je z autopsji), ale nie wiem, czy to wystarczy do zbudowania prawdziwie przejmującej historii. Strasznie to krótkie i właściwie, zanim dobrze się zaczęło, to już się skończyło.

Pokazałeś nad wyraz przykrą sytuację córki usiłującej opiekować się matką alkoholiczką, ale nagłe pojawienie się kobiet w czerni sprawiło, że nie wiem, o co tu chodzi i mam wrażenie, że fantastyką tego chyba nazwać nie można.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Razi zwłaszcza nadmiar zaimków.

 

Dzień po­wo­li zmie­rzał do swo­je­go końca. → Zbędny zaimek – czy dzień mógł zmierzać do cudzego końca.

 

skry­wa­jąc mia­stecz­ko w swoim mroku. → Zbędny zaimek.

 

Mogła ją sobie bez pro­ble­mu wy­obra­zić… → Raczej: Mogła ją sobie bez trudu wy­obra­zić

 

przed te­le­wi­zo­rem, na któ­rym le­cia­ły pro­gra­my… → …przed te­le­wi­zo­rem, w któ­rym le­cia­ły pro­gra­my

 

omi­ja­jąc ster­tę butów po­roz­rzu­ca­nych w ko­ry­ta­rzy. → Skoro buty były porozrzucane, nie mogły tworzyć sterty. Literówka.

Proponuję: …omi­ja­jąc buty po­roz­rzu­ca­neko­ry­ta­rzu.

 

a za­schnię­te, ob­śli­zgłe reszt­ki je­dze­nia spra­wi­ły… → Skoro resztki jedzenia były zaschły, nie mogły być oślizgłe.

 

– Nie mogę tak dłu­żej! Mam dość! – wy­bu­chła w końcu… → – Nie mogę tak dłu­żej! Mam dość! – wy­bu­chnęła w końcu

http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/06/zniko-czy-znikneo-wybucho-czy-wybuchneo.html

 

– Idź spać, mamo. – po­wie­dzia­ła już spo­koj­niej… → Zbędna kropka po wypowiedzi.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

po­tknę­ła się, a jej ciało osu­nę­ło się na pod­ło­gę. Po jej no­gach… → Zbędne zaimki.

Proponuję: …po­tknę­ła się i osunęła na pod­ło­gę. Po no­gach

 

zmę­czo­na całą sy­tu­acją… → Zbędny zaimek.

 

wy­da­ła się jej nie­sa­mo­wi­cie cięż­ka, a jej ręce za­ci­snę­ły się na ra­mio­nach córki, wbi­ja­jąc jej pa­znok­cie głę­bo­ko pod skórę. → Zbędne zaimki.

Wystarczy: …wy­da­ła się nie­sa­mo­wi­cie cięż­ka, a ręce za­ci­snę­ły się na ra­mio­nach córki, wbi­ja­jąc pa­znok­cie głę­bo­ko pod skórę.

 

 – Może być naszą – szep­nę­ła… -> – Może być nasza – szep­nę­ła

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To miał być taki short właśnie, który powinien zostawić po sobie uczucie pewnego niedosytu. Wiem, że dużo mi jeszcze brakuje i pracuje nad tym :). W tym opowiadaniu było jednak coś, czym chciałem się podzielić, mimo tego że faktycznie temat może być lekko wyeksploatowany. Postaram się by mój kolejny tekst był lepszy. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Współczuję trudnych chwil. Mogę tylko mieć nadzieję, że teraz jest już lepiej.

Dziękuję regulatorzy. Bardzo mi pomogłeś/Aś :) poprawione i w kolejnym tekście postaram się bardziej. 

To miał być taki short właśnie, który powinien zostawić po sobie uczucie pewnego niedosytu.

PasterzuWilków, szort nie sprawił, że czuję niedosyt. Ja zwyczajnie nie wiem, co tam się wydarzyło.

Ale miło mi, jeśli w czymkolwiek pomogłam.

Życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to zawaliłem. Może hjednak warto było dopisać dalszą część. 

Myślę, że chyba tak, choć nie wiem, jaki miałeś pomysł na rozwinięcie szorta.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W sumie pomysł by się znalazl. Zmienię to w takim razie na fragment i postaram się dokończyć w taki sposób, by chociaż trochę parę rzeczy się wyjaśniło. Jeszcze raz dziękuję:)

Bardzo proszę i powodzenia! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka