
Gdy już zamarzniesz
twarzą padniesz do piachu
pamiętaj
iż twą pamięcią i sercem rządził
Cień Strachu
Na nic Ci para i żelazo
krew przelana za burtę
czy warto to nieść
owiń swą duszę
w płaszcz i ciepła kurtę
Nic Ci nie da siła tłoków
i żar z kotła wielkiego
dusza twa to już dusza
od dawna martwego
Gdy chwycisz już za ostrze
pamiętaj
oplotło się w szaleństwo
gdzież Twoje
liche trupie człowieczeństwo
Kiedy spojrzysz w chmury
dojrzyj Słońce
o wiele cieplejsze
niż kotła
Twojego płomienie jak strzały lecące
Wzbijesz się w przestrzeń
a wtedy zobaczysz
Cień Strachu
własnego głębokiego
duszy postrachu
Nie żyj już chwilą
szubienica czeka
stałeś się potworem
czy jest w Tobie choć trochę człowieka
Chwyć z ster i wyrusz na fale
kieruj się ku Słońcu
niczym dawny kapitan
z umiarem lecz zuchwale
Ciśnienie pary już dostateczne
zębatki krzeszą iskry w pracy
nikt Ci już nie pomoże
wyrzuć resztę racy
Straceńcze losy Cię tu przywiały
pociągnij za dźwignię
porusz sterem
zębatki zardzewiały
To będzie już koniec
podróży kres
śmierć czeka
twe człowieczeństwo straciło człowieka
Hmmm. Nie zrozumiałam. Jest tu jakaś lokomotywa, ale nie kumam, do czego ją przyrównujesz.
Być może fraza Cień strachu powinna mi coś mówić, ale nie mówi. Kojarzy się z użytkownikiem o nicku Cień Burzy, ale pewnie to przypadek.
Babska logika rządzi!