- Opowiadanie: Kastala Nirlene Kawkata - Seria opowiadań ,,Biuro Rzeczy Znudzonych'', Początek - zatrudnienie Anieli Różyckiej

Seria opowiadań ,,Biuro Rzeczy Znudzonych'', Początek - zatrudnienie Anieli Różyckiej

Oceny

Seria opowiadań ,,Biuro Rzeczy Znudzonych'', Początek - zatrudnienie Anieli Różyckiej

Promienie słońca, które jeszcze aż tak niemiłosiernie nie spalało nas jak to prognozy ostrzegały nas przez cały lipiec, oświetlało stawy i rosnące wokół drzewa, których było niewiele przy strefie wejściowej do parku. Zbiorniki połączono ze sobą wąskim kanałem, nad którym zbudowano most. Na pewno zwracał na siebie uwagę innych stojący wysoki totem, który wykonano z wcześniej tam istniejącego uschłego drzewa. Szary budynek sklepu monopolowego, do którego poszłam, stał jeszcze tuż przy wjeździe do parkingu znajdującego się przed wejściem do parku.

W tej samej strefie jeszcze serwowała innym lody zielona mobilna lodziarnia, do której ustawiła się mała kolejka. Sama czasem lubię kupić od nich jedną czy dwie gałki, ale teraz nie miałam na to czasu.

W sumie ostatnio wpadłam w jakiś dołek. Wiem, że gdyby ktoś podsunąłby mi jeden z tych memów krążących na stronie kot student pod tytułem ,,I po co ja szedłem na te studia ?’’ utożsamiałabym się z tym. Po prostu kierunek, który wybrałam w jakiś sposób mnie rozczarował, ale nie wiedziałam, co dalej zrobić z tym coraz silniejszym we mnie przekonaniem lub kluczowym wnioskiem w zależności jak to nazwać. Dodatkowo potrzebowałam pieniędzy na lepszy sprzęt do nauki i opłacenie jednego warunku z przedmiotu. Ciekawe, czy będę miała czas przez te wakacje pomyśleć jakiej zmiany potrzebuję, aby poczuć się lepiej ?

Przerwałam te rozmyślania, bo i tak jak na złość wyszłam z domu o kilka minut za późno, a nie chciałam, aby przez tą wpadkę właściciel lokalu był mniej chętny do przyjęcia mnie do tej dorywczej pracy.

Gdy tylko weszłam i zamknęłam za sobą drzwi, wygląd pomieszczenia sklepu zmienił się jak w kalejdoskopie. Zamiast sklepowych regałów z różnymi towarami stała przede mną ciemnobrązowa lada wzdłuż całego pomieszczenia jak w jakieś recepcji lub szatni w klubach nocnych w Warszawie, zza której starszy mężczyzna – możliwe, że pracownik – wstał z krzesła i położył obok siebie czytaną przed chwilą gazetę. Dodatkowo jeszcze dziwne było to, że za nim widziałam zaledwie kontury przedmiotów, po których nie byłam w stanie ściśle określić, co przechowywano w tym miejscu. Było tak mimo światła wpadającego przez okna będące za mną, które poza zmianą barwy ściany i obramowania na ciemny brąz nie zmieniły swojego wyglądu.

Przez chwilę stałam zaskoczona, nie rozumiejąc, co się stało, a potem rozejrzałam się okręcając się wokół własnej osi. Przecież takie rzeczy mogły się dziać tylko w książce lub w filmie. Szkoda, że na to pierwsze ostatnio nie miałam czasu.

Jednak to na pewno jest jakaś sztuczka – przecież technologia jest na tyle rozwinięta, aby coś takiego zrobić. Może ukryta kamera ? Może jakiś naprawdę dziwaczny sprawdzian lub dowcip ? Nie ważne, udawajmy Anielo, że nic się nie dzieje i wszystko jest normalnie. Nie zmienia to faktu, że właściciel musiał być niezłym ekscentrykiem, ale mógłby naprawdę sobie darować ten pokaz. Ciekawe, co mu się stało, że tak mocno brakuje mu piątej klepki ?

A może lepiej odpuścić sobie ten sprawdzian i bezpieczniej będzie stąd wyjść ? Poszukać sobie innej pracy, która z wyglądu bardziej pasuje do tego, co zostało napisane w ogłoszeniu ?

Uznałam, że jednak dam mu początkową szansę i nie ucieknę stąd tak łatwo. Po prostu wyjdę z lokalu gdy coś mi się nie spodoba.

– Witaj w Biurze Rzeczy Znudzonych. -powiedział starszy mężczyzna o szarych, przenikliwych i pogodnych oczach. Pomyślałam, że to musiał być właściciel, który wyglądał na całkiem zdrowego na umyśle. Rozpoznałam jego głos, który usłyszałam, gdy zadzwoniłam pod wskazany telefon w ogłoszeniu o pracę. – Jeśli się nie mylę, jesteś Aniela Różycka, z którą ostatnio rozmawiałem przez komórkę ?

Czemu sklep nazwał Biuro Rzeczy Znudzonych ? To naprawdę dość nietypowa nazwa, ale wolałam powstrzymać swoje przemyślenia dla siebie.

– Tak. Tylko, że ogłoszenie mówiło o pracy dorywczej w okresie wakacji w sklepie spożywczym, a to wygląda mi na zupełnie inny rodzaj działalności. – nie potrafiłam nie skomentować tej kwestii. – Wierzę jednak, że będę potrafiła się odnaleźć w tej pracy. – w ostatnim zdaniu starałam się dodać większy entuzjazm na myśl o możliwości otrzymania posady w tym miejscu.

– Nie musisz się o to martwić. Wierzę, że tak będzie. Błyskawicznie załapiesz, o co w niej chodzi, gdy wytłumaczę ci to. – po tych słowach zmarszczył brwi. – W sumie wystarczy, że nawet pobędziesz jeden lub dwa dni na próbę, aby powiedzieć mi, czy ci to pasuje. Jeśli masz jakieś pytania, na które nie potrafią odpowiedzieć ci tutejsi pracownicy, pisz nawet podczas mojego czasu wolnego. Ostrzegam tylko, że będę odpowiadać wieczorem.

Po tych słowach uniósł kawałek lady w górę, dając mi znać, abym podeszła do niego, co zrobiłam. Starałam się omijać miejsca, gdzie jak dobrze pamiętałam stały sklepowe regały, aby w żaden z nich efektownie nie wpaść. Wydaje mi się, że na jeden musiałam się natknąć, ale najdziwniejsze jest to, że nic nie poczułam. Właściciel milczał jakby nie po raz pierwszy widział takie zachowanie. Zobaczyłam, że pod ladą ustawiono niskie komody, które ją podtrzymują.

– Pamiętam, że w rozmowie wspominałaś o wyjeździe. Nie musisz się o niego martwić . Weź go, kiedy chciałaś. Jak już ci mówiłem, nie jest to dla mnie żaden kłopot.

To dobrze, że to zostaje bez zmian.

Właściciel otworzył drzwiczki komody i wyjął umowę do podpisania. Niemal właściwie bez zastanowienia podpisałam myśląc, że to po prostu będzie zwykła praca i zaraz wszystko wróci do normy. Szybko zwróciłam swoją uwagę na jedno miejsce.

– Tutaj chyba jest błąd. – od razu wskazałam, zaskoczona tym zapisem. – Okres pracy miał być na czas wakacji, a nie na pięć lat.

– I tak będzie. – powiedział właściciel na spokojnie jakby nic się nie działo. Czemu tak się zachowuje ? Czy dalej musi ciągnąć swój pokaz ? Liczę, że szybko skoryguje ten błąd. Wygląda na życzliwą, ale zwariowaną osobę. Zawsze mogę się wycofać. Nie widziałam tu kar poza natychmiastowym zerwaniem umowy za porozumieniem stron. – Mówiłaś, że możesz dzisiaj zacząć pracę, prawda ?

– Tak.

– Idealnie. – powiedział wyraźnie zadowolony z tego faktu i poklepał mnie po barku. Spojrzałam na niego trochę dłużej przyglądając mu się. Naprawdę, już po wszystkim ? I czy dalej będzie ciągnął to przedstawienie ? – A teraz pilnuj ich. – głową wskazał na niewyraźne kontury, które zaczęły mnie zaciekawiać. Ciekawe, czy gdybym podeszła, zarysowałyby się konkretne kształty i dowiedziałabym się, co tam jest. Może wtedy przekonałabym się czy to wszystko mi się nie przewidziało lub może lepiej opuścić to miejsce. Może wtedy wszystko wróciłoby do swojego poprzedniego wyglądu. – Potrafią niezłe numery powywijać. – już trochę zmęczona tym pokazem ponownie skierowałam na niego swoje spojrzenie, które kpiąco i z niedowierzaniem przekazywało jedno słowo: Serio ? – Dzisiaj uwierzysz, że to naprawdę niezwykłe miejsce. Powiem tylko, że dopiero tutaj widać, że rzeczy wbrew pozorom też posiadają duszę, a to wnętrze mieści ich niezliczone egzemplarze. Jeśli mam użyć jakiegoś porównania, czym to miejsce jest dla nich, powiedziałbym, że Niebem chociaż prędzej powinno się mówić o zjawisku reinkarnacji, Czyśćcem, czy Piekłem, ale w tym przypadku raczej rozumianego jako ostateczny koniec ich życiowej drogi i o ich zapomnieniu.

Ledwo powstrzymałam skrzywienie ust na te fanaberie. Właściwie nadal nie brałam jego słów na poważnie. Naprawdę nie pomagały one upewnić mnie w tym, czy powinnam tutaj zostać.

Gdy podszedł do drzwi, jeszcze odwrócił się w moją stronę.

– Jeśli nikogo nie ma, możesz dobrowolnie rozporządzać swoim czasem w pracy – np. poczytać dobrą książkę. Pojawi się w szafce pod ladą i taka jaką będziesz chciała. Tak samo z innymi rzeczami, czy z obiadem w jadalni, do której trafisz idąc do drzwi po twojej lewej stronie lady. Jeśli zechcesz nauczyć się gotować, potrzebne składniki znajdziesz też w tamtym pomieszczeniu. – gdy spojrzałam w wskazanym kierunku, faktycznie dostrzegłam kontury, który mogłyby być drzwiami. To dziwactwo uznałam, że znów jest na pokaz, ale z drugiej strony tak jak pozostałe rzeczy w tym pomieszczeniu wydawało się mimo wszystko realne – Powiem ci jedno. Jeśli Biuro Rzeczy Znudzonych uznaje, że czas dać mi urlop, a komuś dorywczą pracę to nigdy nie jest przypadek. Ono wie kogo szukać. To jest dla ciebie szansa, która nigdy znowu nie przydarzy ci się, zwłaszcza jeśli jesteś w kryzysowym lub przełomowym momencie swojego życia. Albo jedno i drugie.

Naprawdę ? To może powie mi, co powinnam zrobić dalej z moimi studiami, których już mam dość ? Po chwili stwierdziłam bez ironii, że faktycznie przydałoby mi się wydarzenie, które byłoby dla mnie takim drogowskazem podpowiadającym, co powinnam dalej zrobić w tej sprawie.

Nie słyszałam, gdy zamykał drzwi. Może zaraz wszystko wróci do normy ? Przecież zjawiska paranormalne nie istnieją. Co do umowy zapewne wróci jeszcze z poprawioną wersją.

Usiadłam na wygodnym fotelu i tym razem niespokojnie spojrzałam na kontury mebli tym bardziej, że moje siedzenie w dotyku wydawało się takie prawdziwe. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam na poważnie, że może faktycznie właściciel wcale nie stroił sobie ze mnie żartów i to, co otaczało mnie jest jak najbardziej rzeczywiste. Już tym razem z lekką obawą i niepewnie spojrzałam dłuższą chwilę w stronę drzwiczek, które właściciel otworzył, gdy wyjął umowę. Postanowiłam znów sprawdzić jego słowa – chciałam zażyczyć sobie konkretną książkę do przeczytania, na którą akurat miałam chęć.

Tak teraz sobie pomyślałam, że może mam halucynacje. Może coś rozprowadził w powietrzu ? Jednak mimo wszystko nie wyglądał na osobę, która posuwa się do takich rzeczy. W razie czego są okna, przez które widziałam co jakiś czas osoby mijające ten sklep.

Otworzyłam drzwiczki i ostrożnie ją wyjęłam. Spojrzałam na nią, dłużej przytrzymując wzrok na okładce, ale ona nie znikała przed moimi oczami. Skierowałam swój wzrok na drzwi do jadalni, a potem znów na nią. Nawet po dłuższym zamknięciu oczu, widziałam po ich otwarciu, że trzymam książkę w ręce. Jeśli nie były to halucynacje, uznałam, że miałam szczęście, a właściciel miał podobny gust czytelniczy do mojego. Skoro nikt nie wchodził do lokalu, a pracodawca pozwolił mi na to, poczytam ją. Może wszystko wróci do normy, a ja tak naprawdę siedziałam na czymś zupełnie innym. Wolę nie zgadywać na czym. Jeśli ktoś wejdzie to dzięki mojej podzielnej uwadze powinnam to zauważyć.

Jednak czułam, że coraz mniej byłam w stanie wytłumaczyć sobie w racjonalny sposób, co się działo i, że to, co widziałam, nie było prawdziwe.

 

Poczytałam kawałek książki aż wyraźnie poczułam, że jestem głodna. O dziwo nikt nie wszedł do sklepu, więc nie musiałam przerywać czytania, z czego byłam zadowolona. Zapewne gdyby nie pozwolenie tego właściciela możliwe, że zanudziłabym się tutaj na śmierć. Wstałam z fotelu i zdziwiona rozejrzałam się wokół – nic nie wróciło do poprzedniego stanu.

Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić i podeszłam do drzwi. Z wahaniem, czy zaraz one nie znikną, otworzyłam je. Miałam ze sobą jedzenie, ale chciałam się przekonać, czy wejście do jadalni, o której mówił właściciel nie stanowiło kolejnej jego iluzji.

Weszłam do pomieszczenia, w którym połączono kuchnię i jadalnię. Sam wystrój był jasny, a po lewej stronie ciągnął się szereg maszyn i szafek, które można spotkać w każdym domu. Połączono je z wyspą tworząc w ten sposób kształt prostokąta bez jednej podstawy. Dalej stały z trzy białe proste stoliki, które każde z nich otaczało kilka krzeseł o tej samej barwie. Za nimi były drzwi, gdzie na jednych zawieszono tabliczkę pomieszczenie socjalne, a na drugich Zapłata, co było dość dziwną nazwą jak na pokój.

– Cześć. Jestem Aniela. Dzisiaj zaczęłaś tutaj pracę ? – odezwała się wysoka blondynka, która smażyła kotleta na patelni, a obok niej stał niewielki garnek z ziemniakami.

Zdecydowanie pachniał smakowicie. Od razu mój brzuch zaburczał jasno dając mi znać, że mam nawet nie myśleć o opuszczeniu pokoju. Na razie nie zamierzałam się kłócić z nim w tej kwestii.

– Tak. Mam na imię Aniela Różycka, więc jestem twoją imienniczką. – to chyba wywołało u niej radość.

Zrobiłam krok w stronę stolików i przystanęłam, bo teraz dotarło do mnie, że jest coś nie tak z jej wyglądem. W pierwszej chwili to zignorowałam. Jej bursztynowe oczy nie były naturalne, a włosy mogłyby być peruką, ale musiałabym lepiej się przyjrzeć, aby sprawdzić moje domysły. W końcu w mojej głowie pojawiło się odpowiednie słowo – manekin – i nie dało mi się je wypchnąć z moich myśli. I jeszcze w dodatku rozmawia ze mną tak jak każdy żywy człowiek.

– Usiądź. – wskazała krzesło, więc to zrobiłam. Jednak co jakiś czas patrzyłam na nią, nie wierząc własnym oczom i próbując przyswoić fakt, że wszystko wskazuje na to, że to dzieje się naprawdę. – Myślę, że jesteś głodna, więc ten kotlet będzie dla ciebie, a ja później zrobię dla siebie jeszcze jeden. My, rzeczy z duszą nie czujemy głodu, ale to nie oznacza, że nie chcemy czasem coś zjeść. Kuchnia to moje królestwo, więc jeśli masz ochotę na jakieś danie to tylko mi powiedz.

Po chwili postawiła przede mną kotleta z małą ilością ziemniaków z koperkiem, a potem usiadła naprzeciw mnie. Zachęciła gestem, abym się nie krępowała. Zaczęłam jeść.

– Przyzwyczaisz się do tego wszystkiego. – powiedziała to pewnie. – Nie jesteś pierwszą, która nie wierzy w to co widzi, ale szybko to się zmieni.

Niepewnie wzięłam nóż i widelec chociaż żołądek coraz bardziej domagał się, abym zabrała się za jedzenie. Teraz znów naszły mnie myśli, że może to wszystko jest prawdziwe skoro mój organizm tak reaguje na postawione przede mną danie. Wzięłam kawałek kotleta do ust i faktycznie poczułam jego smak. Zdecydowanie Aniela miała talent do gotowania. Zaraz po tym rozpędziłam się i szybko pochłonęłam resztę obiadu. Wygląda na to, że dziś nie będę potrzebowała kanapek – najwyżej na kolację.

– Do czego prowadzą te drzwi ?

Dobra, pobawmy się w to, że to, co widzę, istnieje faktycznie, a mój rozmówca to ożywiony manekin.

– Za tymi drzwiami oznaczonymi jako pomieszczenie socjalne znajdują się twoje pokoje. – trochę dziwne, ponieważ przecież po pracy, więc w sumie niedługo wrócę do domu, więc po co one są mi potrzebne. Wystarczy mi tylko toaleta. Może jednak okres trwania umowy napisany na niej nie był błędem ? Zaraz będę wychodzić to się przekonam o tym. – Natomiast co do drugiego pomieszczenia, to co chcesz dostać jako zapłatę za pracę w Biurze Rzeczy Znudzonych ?

– Potrzebne mi są pieniądze.

– Chodzi mi o coś niematerialnego.

Lekko przekrzywiłam głowę, nie rozumiejąc jej toku rozumowania. Aniela uśmiechnęła się pogodnie.

– Gdy to określisz, te drzwi otworzą się, kiedy stamtąd będziesz coś potrzebowała. Szybko zrozumiesz, czego chcesz. Dorywczym pracownikom zajmuje to najwyżej miesiąc. Biuro nigdy nie myli się jeśli chodzi o osoby, które zaprasza w swoje progi, gdy proponuje im pracę.

Gdy zjadłam, szybko wyszłam stamtąd jakby może coraz bardziej nie chciałam przekonywać siebie, że to wszystko naprawdę się dzieje.

 

Później kontynuowałam czytanie książki. Niedługo przed końcem pracy, sprawdziłam godzinę na komórce. Pokazała mi, że był kwadrans po piętnastej. Przyznam się, że to dziwne, że do tej pory żadni klienci nie weszli do tego sklepu – jak tak dalej pójdzie może on niedługo splajtuje. Mimo wszystko trochę szkoda pracowników i właściciela.

Po odłożeniu książki wzięłam swoje rzeczy położone przy komodzie pod ladą i chciałam wyjść. Nacisnęłam klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zaraz dla pewności, że faktycznie tak było zrobiłam to jeszcze raz – nic się nie zmieniło.

Nie podobało mi się to i spojrzałam gniewnie na klamkę. Ledwo powstrzymałam się od komentarza i wzięłam głębszy oddech. Z drugiej strony, dlaczego zostały zamknięte ? Takie zachowanie właściciela jest mocno podejrzane. To nie pomagało mu, aby zapałać do niego większą sympatią. Ponadto na pewno rodzice zaczną dzwonić lub przy obiedzie zadawać pytania dlaczego nie powiadomiłam ich, że nie wrócę do domu od razu po zakończeniu pracy. W sumie powinnam do nich zadzwonić, żeby nie szykowali mi zbyt dużo na obiad, ale całkowicie o tym zapomniałam. Teraz stanowiło to mój najmniejszy kłopot. Musiałam się uspokoić i zacząć działać.

Jedyne co przyszło mi do głowy to poprosić Anielę – jeśli faktycznie nie była moją halucynacją – o pomoc, więc natychmiast poszłam do jadalni. Jeśli to nie pomoże, znajdę inny sposób.

Faktycznie znów coś szykowała – podejrzewałam sałatkę – i jej uwaga była całkowicie skupiona na tym. Uśmiechała się i coś nuciła pod nosem, a jej ruchy były energiczne. Przy stole stał na trójnogu staromodny aparat fotograficzny, który odwrócił się w moją stronę, gdy tylko weszłam. Zignorowałam to.

Podeszłam do niej i przywitałam się. Aniela zadrżała jakbym gwałtownie ją wyrwała z innego świata, w którym przebywała i pechowo wypuściła nóż. Gdyby nie zatrzymał się w powietrzu, trafiłby mnie w stopę. Zaskoczona krótką chwilę wpatrywałam się w go, jednocześnie odruchowo cofając nogę. Ukucnęłam i przysuwałam ramię do noża. Były momenty, że musiałam walczyć ze sobą, aby jej nie cofnąć. Nie słyszałam, że zbliżał się do nas statyw.

Na pewno ramię przejdzie przez nóż, który nie miał prawa zaprzeczać prawom grawitacji, więc stanowi on kolejną iluzję. Może Aniela coś mi podała w trakcie obiadu? Ale to oznaczałoby, że Aniela faktycznie jest ożywionym przedmiotem.

Gdy poczułam pieczenie – nóż okazał się piekielnie ostry – i ból, a z rany pociekła mi krew, mimowolnie zaskoczona gwałtownie ją cofnęłam. Przez chwilę nie wiedziałam, co myśleć.

– Zaraz zagoi się tym bardziej, że rozcięcie nie jest głębokie. Do ostatniej chwili mimowolnie nie sądziłam, że to zrobisz, ale ..

Chyba chciała powiedzieć, że ,, powinnam to przewidzieć, bo wciąż nie wierzysz w to, że to miejsce naprawdę istnieje. ‘’A po drugie dlaczego powiedziała mi, że zaraz się zagoi ? Przecież rany nie goją się błyskawicznie chyba, że tutaj jest inaczej.

– Jakoś dziwnie byłoby, gdyby coś podobnego się nie wydarzyło. Mogło być gorzej. – usłyszałam.

Tego głosu jeszcze nie znałam, więc musiał należeć do aparatu fotograficznego. Wolałabym się nie przekonywać, co miał na myśli, że mogło być gorzej. Nie lepiej, żeby siedział cicho ?

Zdążyłam unieść palec z krwią do ust, gdy Aniela uklękła przy mnie, uważnie przyglądając mi się. Gdy tylko poczułam metaliczny smak krwi na moim języku, rana na moich oczach zagoiła się. Dopiero po chwili po zniknięciu rany dokładnie oglądałam miejsce, gdzie zraniłam się i macałam rękę, ale zaraz dałam sobie spokój.

Uznałam, że nie ma sensu dalej brnąć w zaprzeczanie temu, że to co tutaj widzę, jest czyjąś projekcją czy wymysłem mojego zdrowego psychicznie umysłu. W głowie pojawiło się wiele pytań i najpierw chciałam spytać o te związane z raną.

– W końcu uwierzyłaś. Usiądź przy stole. Wyjmę słodycze, które szykowałam na tą okazję. – powiedział z uśmiechem manekin, a ja zrobiłam, to co zaproponował.

Skończył gotować i postawił talerz przed aparatem fotograficznym oraz słodycze, na które zerknął.

– Niebo w ustach. Zostawcie coś dla mnie.– powiedział i zapewne dotyczyło to babeczek, które wyglądały zachęcająco.

Aniela obsadziła je dużą ilością owoców.

– O co chcesz najpierw zapytać ? – powiedział manekin, gdy usiadł przy stole. – Śmiało.

Tymczasem z talerza aparatu znikało jedzenie. To wyglądało jakby zasysał je do obiektywu kawałek po kawałku i gdy był on bliski dotknięcia soczewki, ono znikało.

– Jak to się stało, że zagoiła się rana ? Co sprawia, że tak się dzieje ?

– Najpierw odpowiem na pierwsze pytanie. Jest to w ramach pakietu ochronnego, który został umieszczony w jednym z podpunktów twojej umowy zawartej na okres pracy w Biurze. Ono nie obejmuje tylko tak jak widziałaś zatrzymanie w powietrzu jakiegoś przedmiotu na czas, abyś mogła uciec czy uleczenie rany. W jej zakresie jest także powstanie wokół ciebie niewidzialnej i nie do przebicia czymkolwiek bariery czy chwilowa lewitacja, aby uniknąć zagrożenia. Najrzadziej działa zmartwychwstanie. Wszystko zależy od sytuacji w jakiej będziesz.

Czułam jak mimowolnie moje plecy chwilowo sztywnieją, marszczę brwi i otwieram usta w wyrazie zdumienia, jednocześnie lekko przekrzywiając głowę. Dłuższą chwilę nie mogłam oderwać wzroku od jej twarzy, próbując się uspokoić.

Jednak ona nie żartowała. Nie mogliby wymyślić coś mniej przerażającego ? Nie było innej łagodniejszej i mniej bolesnej alternatywy niż … zmartwychwstanie ?

– Jeśli dobrze rozumiem masz na myśli, że naprawdę … na serio na chwilę stanie mi serce i zaraz potem wstanę zdrowa jakby wcześniej nic mi się nie stało ? – nawet w moim głosie słyszałam echo moich emocji.

– Tak, ale prawie nie poczujesz bólu. – odpowiedziała krótko. Zachęciła mnie gestem, abym wzięłam babeczkę, więc to zrobiłam. – To wszystko jest możliwe za pomocą magii, które też pomaga nam, rzeczom w zwyczajnym funkcjonowaniu. Sprawia, że wszystko jest możliwe, ale istnieją dla niej pewne ograniczenia.

Po pierwsze nie działa lub działanie jest jej zapobiegane jeśli ma to komuś szkodzić bezpośrednio lub narażać większe obszary magazynu na wyjątkowe olbrzymie szkody np. wybuch bomby. W przypadku tych mniejszych magia je naprawia. I tutaj jest jeszcze kwestia jej działania na kogoś jeśli ktoś inny tego zapragnie. W tym przypadku jest potrzebna zgoda tego, na którego ma zadziałać, ale nadal nie może być ona taka, że go krzywdzi i nie może być trwała. Dotyczy to też ludzkiego pracownika. Wtedy gdy magia jest z kategorii przemian chwilowo może zyskać nadnaturalne zdolności i w tym okresie dotyczą go powyższe ograniczenia.

Po drugie nie działa na zewnątrz Biura, gdy dotyczy ingerowania w świat zewnętrzny lub w samym świecie ludzkim. To oznacza też, że wszelkie przedmioty będące z tego świata nie mogą opuścić terenu Biura. Są pewne wyjątki od tej reguły – gdy magia pomaga niezauważalnie podczas wyszukiwania odpowiedniego ludzkiego pracownika do Biura, czy w kwestii umiejętności, które człowiek wykształci w ramach zapłaty podczas okresu swojej pracy. W ciągu pół, a najwyżej do roku odzyskuje je w świecie zewnętrznym. Osobną kwestię stanowi urlop stałych pracowników.

Zaciekawiło mnie wspomnienie o tych umiejętnościach. Pojawiła mi się w głowie myśl, że gdybym zdecydowała podczas tej pracy, co naprawdę chciałabym w życiu robić, mogłabym w rzeczywistym świecie rzucić studia, które już powoli mam dosyć. Poszłabym na coś, co naprawdę sprawiłoby mi radość zamiast ugrzęznąć w czymś, na co patrzyłabym z coraz większą niechęcią i traktowałabym to jak kulę u nogi, której nie będę w stanie już odczepić. Nie jestem osobą, która lubi zmuszać się do robienia czegoś, co jej nie pasjonuje.

Trzeba przyznać, że jej babeczki była świetna. Sięgnę później po kolejną aż uzyskam odpowiedzi na resztę pytań. Starałam się zapamiętać jak najwięcej z tego, co mówiła.

– A możesz bardziej wyjaśnić mi tą kwestię związaną z umiejętności ?

– Jasne. Biuro jest zobowiązane zapewnić ci wszelkie środki, aby wykształcić te umiejętności, które będziesz chciała zdobyć w danej dziedzinie, w tym tą jedną główną np. fotografia, dzięki czemu po wyjściu stąd mogłabyś budować na tym swoją przyszłość. Środki mogą być w postaci materialnej jak sprzęt potrzebny do rozwoju zdolności i znajdziesz go w pomieszczeniu o nazwie Zapłata, – na chwilę spojrzałam w kierunku drzwi z tą tabliczką – ale nie tylko w ten sposób. Ktoś może przyjść, aby stać się twoim mentorem i wszystkiego cię nauczyć w danym kierunku, który wybrałaś. Możemy sprawić, abyś miała na okres umowy szybszą regenerację organizmu i potrzebowała pół, a najwyżej godzinę snu. Wiesz, żebyś oprócz obowiązków miała czas popracować nad nimi. Zostanie wstrzymana na ten okres, w którym odmawiasz wykonania danych ci przez biuro zadań.

I jeśli chcesz je mieć, musisz w Biurze zostać przez cały okres umowy, czyli w tym przypadku pięciu lat. – spojrzałam trochę na nią ze złością. Serio, sądzi, że dam więzić się tutaj i wyjść dopiero po takim okresie ? Na pewno rodzina i znajomi zaczną się niepokoić, gdzie zniknęłam na ten okres. To nie jest coś, co mogłabym łatwo wytłumaczyć im i policji. Gdybym powiedziała prawdę, nie uwierzyliby mi lub dali mnie na leczenie psychiatryczne. Aniela natomiast uśmiechnęła się do mnie łagodnie na moją reakcję, a jej błysk w oczach zdawał się mówić, że domyślała się jakie myśli właśnie przelatywały mi przez głowę. – Po upływie, gdy wyjdziesz z tego Biura będzie ten sam rok, a nawet dzień kiedy przyszłaś tutaj po raz pierwszy. Pozostaną ci wspomnienia z okresu pracy w Biurze.

Natomiast jeśli wyjdziesz wcześniej, to owszem powrócisz do dnia, w którym tutaj weszłaś, ale nie odzyskasz ani umiejętności, które zdołałaś zdobyć ani nie będziesz miała żadnych wspomnień z tego miejsca.

Pamiętaj, że do Biura można trafić tylko raz w życiu, więc nie dostaniesz drugiej szansy. Ponadto przez pięć lat tutejszej pracy nie zestarzejesz się – po prostu twój organizm jakby zatrzyma się w czasie.

Co do drzwi do Biura zapewne jutro właściciel je otworzy i spyta ciebie, czy naprawdę chcesz tu pracować. Teraz po prostu zamknięto je, aby nie stało się tak, że wyjdziesz stąd przed końcem umowy bez świadomości konsekwencji swojej decyzji.

Masz jeszcze jakieś pytania ? Jeśli nie, polecam ci posiedzieć w naszykowanych dla ciebie pokojach w pomieszczeniu socjalnym, aby jutro wiedzieć czy podejmiesz pracę w Biurze. Zawsze możesz zapytać mnie o coś później.

– Nie mam.

Myślę, że na dziś usłyszałam i zobaczyłam już wystarczająco i potrzebuję chwili samotności, aby zdecydować, co dalej. Ponadto nie przychodziło na razie do głowy, o co chciałbym jeszcze zapytać.

Po tych słowach aparat, który musiał zjeść w czasie naszej rozmowy kilka babeczek, odszedł od stołu i na odchodne odwrócił się w moją stronę.

– Jeśli zdecydujesz się na rozwijaniu fotografii, może wezmę cię na ucznia, ale wtedy zapewne będziesz mi pomagać w mojej pracy. Robię różne rzeczy, ale moją specjalizacją w Biurze jest dokumentowanie tutejszych wydarzeń, przede wszystkim właśnie w postaci zdjęć. Jednak ostrzegam, że jestem dość surowym nauczycielem, a przez resztę pracowników uważany za jednego z najlepszych osób w tej dziedzinie.

Po tych słowach jakby przez chwilę przyglądał mi się. Jednak nie bałam się jego ostrzeżenia, bo jeśli czegoś chcę i na czymś mi zależy potrafię być wytrwała, czy wręcz uparta. Jego słowa zupełnie nie wywołały we mnie żadnej reakcji.

– Nic co jest cenne, nie jest łatwe do zdobycia.

Po tych słowach wyszedł z kuchnio-jadalni. Aniela natomiast uśmiechnęła się szeroko,

– Wiele nauczysz się od niego jeśli zdecydujesz się pójść w fotografię, ale tak jak mówił nie będzie to łatwe. – wstałam z krzesła. – Weź ze sobą kilka babeczek.

Wzięłam talerzyk, na który położyłam kilka z nich i poszłam do przeznaczonego dla mnie pokoju.

Weszłam do przytulnego salonu, w którym dostrzegłam trójkę drzwi. Uznałam, że w pierwszej chwili tutaj przemyślę, czy podjąć pracę w Biurze Rzeczy Znudzonych.

Miałam do wyboru dwa miejsca. Pierwszą możliwością była leżąca przede mną pufa, zza której stał regał z książkami, a kilka z nich zajmowały winyle czy płyty. Przed nią przy ścianie postawiono klimatyczny i dość klasyczny kominek z trzaskającym ogniem.

Po lewej stronie przy ścianie ustawiono dość potężne głośniki rozdzielone komodą. Stał przed nim prostokątny z zaokrąglonymi brzegami, biały stolik, a potem duża kanapa, która wyglądała na bardzo wygodną. Zza nią pozostawiono przestrzeń, która stanowiła jakby przedsionek mający drzwi do pozostałej dwójki pokoi. Przy ścianie naprzeciw kominka stały komody – na jednej ustawiono gramofon, a na drugim rzutnik z kablem, który wystarczyło podłączyć do rozgałęziacza pozostawionym przy jednym z głośników.

Wybrałam pufę, ale w drodze do niej postanowiłam spojrzeć na resztę pokoi, aby wiedzieć jakie warunki naszykowano mi gdybym zdecydowała się zostać tutaj na te pięć lat.

Najpierw zajrzałam do tego pokoju, którego drzwi znajdowały się blisko gramofonu i zawieszono na nich tabliczkę z nazwą – pracownia.

Nie było w nim nic poza białymi ścianami i jasną drewnianą podłogą, a także kartką. Podniosłam ją. Ewidentnie zostawiono dla mnie krótką notatkę z informacją o pracowni.

Napisali mi na niej, że przybiera różne funkcje np. ogrodu. Gdy wchodzi się do tego pokoju, ,,rozrasta‘’ się on do potrzebnych dla pracownika mieszkającego w danym pomieszczeniu socjalnym rozmiarów – maksymalnie 20 m na 20 m – i to jest wtedy jakby trochę inny wymiar bezpośrednio podłączony do salonu. Pokój może przejść pewne modyfikacje, aby jak najlepiej służył w spełnieniu celu jego użytkownika.

Wzięłam kratkę i położyłam ją w salonie na stole.

Następnymi drzwiami były w rogu salonu, tuż przy pracowni. Chowała się za nim przestronna sypialnia.

W rogu ustawiono łóżko, które wypróbowałam od razu. Jeśli chodzi o jego wygodę, było dla mnie idealne. Jednak poleżę na nim, gdy pomyślę nad swoją decyzją. Naprzeciw miałam brązowe ciemne biurko z krzesłem obrotowym, a obok niego lustro bez ramy. Po lewej stronie przy ścianie stał regał z książkami, a w rogu narożna komoda. Zaraz obok niej znajdowała się całkiem pojemna szafa na ubrania.

Zaraz obok sypialni dali mi łazienkę z pralką i suszarką. Miałam do wyboru zarówno nowoczesny prysznic z wbudowanym radiem w jego panelu oraz narożną ogromną wannę z hydromasażem. Gdy raz chodziłam z rodzicami po sklepie, zastanawiałam się jakby to byłoby mieć taką w swoim domu.

Trzeba przyznać, że dali mi na okres pracy naprawdę wygodne warunki. Postarali się nawet dać podstawowe kosmetyki, w tym do farbowanych włosów. Nie zużyję wiele tego szamponu, bo tylko pierwsze kosmyki z lewej i z prawej mam pofarbowane na ciemnoczerwona barwę trochę wyróżniając się na tle kruczoczarnych włosów. One z kolei mogły częściowo kontrastować z ciemnozielonymi z szarymi obwódkami na tęczówce oczami.

Dodatkowo moja fryzura wyróżniała się, że sięgała ciut poniżej barków z przodu, a stopniowo z tyłu, symetrycznie stawała się dłuższa. Na pewno niektórzy ludzie zwracali uwagę na delikatny tatuaż w miejscu podłużnej blizny na przedramieniu zdobytej w dzieciństwie na placu zabaw.

Pozostała jeszcze kwestia zobaczenia toalety. Jej drzwi znajdowały się mniej więcej naprzeciw pracowni przez co właśnie ten kawałek salonu sprawiał wrażenia przedsionka. Ogólnie ten ostatni pokój, do którego zajrzałam niczym specjalnym się nie wyróżniał.

Wróciłam do sypialni i patrzyłam w sufit, myśląc czy tutaj zostać. Wydaje mi się, że podjęcie decyzji nie zajęło mi zbyt długo.

W sumie praca tutaj może stanowić niezłą przygodę, a w dodatku będę miała czas pomyśleć co zrobić w sprawie moich studiów, których już powoli miałam dość. Zostając tutaj mogłabym na spokojnie odkryć, co takiego innego chciałabym robić w przyszłości niż brnąć dalej w to, co dotychczas. Zdążyłabym się nauczyć potrzebnych mi umiejętności, aby rozwijać się w wybranej przeze mnie dziedzinie, która przyniesie mi zdecydowanie większą radość i możliwe, że stanie się pracą mojego życia.

Zdaję sobie sprawę, że będę miała wspomnienia wydarzeń, w które nikt uwierzy, w tym moja rodzina i miejsca, o którym inni raczej nie zdają sobie sprawę z jego istnienia, ale jestem gotowa zapłacić taką cenę. Nie ma nic za darmo.

Jeśli w ciągu pięciu lat nie wytrzymam i wyjdę za wcześnie, nie będę nic z tego pamiętać, więc nawet nie będę wiedzieć, co straciłam. Jednak postaram się wytrwać, ponieważ według mnie korzyści z zostania tutaj są o wiele większe niż z zrezygnowania danej mi szansy.

 

 

Następnego dnia, gdy jadłam naszykowane przez Anielę śniadanie, właściciel wszedł do Biura i od razu uśmiechnął się, wyczuwając nawet w takim prostym daniu niezwykłe smakowite arcydzieło.

Manekin powitał go z wyraźnym szacunkiem i powiedział, że zaraz naszykuje dla niego jedzenie.

Właściciel lokalu usiadł naprzeciw mnie, gdy brałam kolejny kęs jajecznicy na maśle z kiełbasą i z szczypiorkiem.

– Miło cię widzieć Anielo. Teraz już wierzysz w to, co widzisz. Podjęłaś już decyzję w sprawie pracy w Biurze?

– Tak. Chcę spróbować.

– No to oficjalnie witam na pokładzie. – uśmiechnął się zadowolony. – Przyjdę do ciebie jeszcze raz, gdy zdecydujesz się, co chcesz otrzymać w ramach zapłaty. Ludziom nie zajmowało to więcej niż miesiąc odkąd zaczęliśmy ich zatrudniać, a już robimy to naprawdę długo. Smacznego.

– Dziękuję.

Gdy postawiono przed nim jajecznicę, zaczął ją jeść. Wyraźnie ucieszona z mojej decyzji Aniela dała też ciasto. Nie wiem, czy przypadkiem nie naszykowała je wcześniej i nie trzymała na specjalną okazję. Później po paru komplementach na temat piernika polanego czekoladą, właściciel pożegnał się z nami i wyszedł.

Uśmiechnęłam się do mojej imienniczki i wzięłam zadowolona ze swojej decyzji ciasto, które było cudowne. Nie umiałam powstrzymać wyraźnego odgłosu zachwytu i zamknięcia oczu, gdy jadłam swój kawałek. Rozkoszowałam się nim.

Teraz pozostaje mi przetrwać te pięć lat i szybko zdecydować jakie umiejętności chcę otrzymać w ramach Zapłaty za pracę w Biurze

 

Koniec

Komentarze

Promienie słońca, które jeszcze aż tak niemiłosiernie nie spalało nas jak to prognozy ostrzegały nas przez cały lipiec, oświetlało stawy i rosnące wokół drzewa, których było niewiele przy strefie wejściowej do parku.

 

Otwierasz opowiadanie zdaniem długim, zawiłym, z powtórzeniami i podejrzanymi konstrukcjami językowymi, żeby odstraszyć?;)

Po co ta strefa wejściowa? Nie może być wejście?

 

 

Na pewno zwracał na siebie uwagę innych stojący wysoki totem, który wykonano z wcześniej tam istniejącego uschłego drzewa.

 

Szary budynek sklepu monopolowego, do którego poszłam, stał jeszcze tuż przy wjeździe do parkingu znajdującego się przed wejściem do parku.

 

Już byłaś w parku, a teraz się cofasz. To jakby po wejściu Czerwonego Kapturka do domku Babci i po pytaniu o wielkość oczu, napisać że Kapturek lubiła chodzić do szkoły, chociaż miała średnie stopnie, ale bardzo lubiła przyrodę. Znowu komplikujesz niemożebnie, czy ten sklep nie mógł stać obok parkingu przy parku?

 

Przeczytaj sobie to zdanie na głos, jest złe, źle brzmi.

 

Może: Wyróżniał się wysoki, wykonany z uschniętego drzewa totem?

 

W tej samej strefie jeszcze serwowała innym lody zielona[,] mobilna lodziarnia, do której ustawiła się mała kolejka. Sama czasem lubię kupić od nich jedną czy dwie gałki, ale teraz nie miałam na to czasu.

Strefie? Jaka to jest zielona lodziarnia?

Nie mieszaj czasów, to dezorientuje czytających.

 

 

Wiem, że gdyby ktoś podsunąłby mi jeden z tych memów krążących na stronie kot student pod tytułem ,,I po co ja szedłem na te studia ?’’ utożsamiałabym się z tym.

 

Byboza w sumie wyszła. Zawiłe i niejasne.

 

 

Po prostu kierunek, który wybrałam w jakiś sposób mnie rozczarował, ale nie wiedziałam, co dalej zrobić z tym coraz silniejszym we mnie przekonaniem lub kluczowym wnioskiem w zależności jak to nazwać.

 

Upraszaj, używasz 20 słów, żeby napisać coś, co można ująć w 5.

 

Dodatkowo potrzebowałam pieniędzy na lepszy sprzęt do nauki i opłacenie jednego warunku z przedmiotu.

Co to jest lepszy sprzęt do nauki, może by go jakoś nazwać? Po co to z przedmiotu, warunek wystarczy.

 

Ciekawe, czy będę miała czas przez te wakacje pomyśleć jakiej zmiany potrzebuję, aby poczuć się lepiej ?

Myśli warto odseparować od narracji, można je również oznaczyć.

 

Nie wiemy do jakiego sklepu wchodzi bohaterka to gdzieś Ci uciekło.

 

 

Zamiast sklepowych regałów z różnymi towarami stała przede mną ciemnobrązowa lada wzdłuż całego pomieszczenia jak w jakieś recepcji lub szatni w klubach nocnych w Warszawie, zza której starszy mężczyzna – możliwe, że pracownik – wstał z krzesła i położył obok siebie czytaną przed chwilą gazetę. Dodatkowo jeszcze dziwne było to, że za nim widziałam zaledwie kontury przedmiotów, po których nie byłam w stanie ściśle określić, co przechowywano w tym miejscu. Było tak mimo światła wpadającego przez okna będące za mną, które poza zmianą barwy ściany i obramowania na ciemny brąz nie zmieniły swojego wyglądu.

 

Co mężczyzna zza lady (opisanej przesadnie długo) robił, bo nie wynika? Aaaa dziesięć słów dalej wstał, kto by pomyślał…

Po co piszesz na chińskiego boga, że czytaną przed chwilą? Po co obok siebie, gdzie mógł położyć, na parkingu?

Czemu dodatkowo dziwne, na razie gość czytający za ladą nie jest szokujący.

 

Jednak to na pewno jest jakaś sztuczka – przecież technologia jest na tyle rozwinięta, aby coś takiego zrobić. Może ukryta kamera ? Może jakiś naprawdę dziwaczny sprawdzian lub dowcip ? Nie ważne, udawajmy Anielo, że nic się nie dzieje i wszystko jest normalnie. Nie zmienia to faktu, że właściciel musiał być niezłym ekscentrykiem, ale mógłby naprawdę sobie darować ten pokaz. Ciekawe, co mu się stało, że tak mocno brakuje mu piątej klepki ?

A może lepiej odpuścić sobie ten sprawdzian i bezpieczniej będzie stąd wyjść ? Poszukać sobie innej pracy, która z wyglądu bardziej pasuje do tego, co zostało napisane w ogłoszeniu ?

 

Cala ta wypowiedź powinna być zaznaczona jako myśl i stanowić lity akapit, bo cały czas mysli bohaterka. To, że przegaduje to inna sprawa, ale nie ma dialogu.

 

 

Uznałam, że jednak dam mu początkową szansę i nie ucieknę stąd tak łatwo.

Po co początkową? Dać szansę zakłada, że na początek pozwalamy z opcją zmiany decyzji. Już jednak przedłuża, moim zdaniem niepotrzebnie.

 

Źle zapisujesz dialogi, radę na to znajdziesz tu: https://www.fantastyka.pl/loza/14

 

– Witaj w Biurze Rzeczy Znudzonych. -powiedział starszy mężczyzna o szarych, przenikliwych i pogodnych oczach. Pomyślałam, że to musiał być właściciel, który wyglądał na całkiem zdrowego na umyśle. Rozpoznałam jego głos, który usłyszałam, gdy zadzwoniłam pod wskazany telefon w ogłoszeniu o pracę. – Jeśli się nie mylę, jesteś Aniela Różycka, z którą ostatnio rozmawiałem przez komórkę ?

Bez kropki po znudzonych. Bez spacji przed pytajnikiem. Po co opisujesz mężczyznę, to nie jest facet z gazetą? Pod wskazany raczej numer. Czemu on mówi jak z nią rozmawiał, czy ona może tego nie wiedzieć?

 

w ostatnim zdaniu starałam się dodać większy entuzjazm na myśl o możliwości otrzymania posady w tym miejscu.

Początek zdania z dużej.

 

W sumie wystarczy, że nawet pobędziesz jeden lub dwa dni na próbę, aby powiedzieć mi, czy ci to pasuje. Jeśli masz jakieś pytania, na które nie potrafią odpowiedzieć ci tutejsi pracownicy, pisz nawet podczas mojego czasu wolnego.

 

Początek zdania z dużej. Gdzie pobędzie? Nadmiar zaimków jest zły!;)

Jak ma pisać, ja pisanie przez nią ma wpływ na jego czas wolny?

 

Po tych słowach uniósł kawałek lady w górę, dając mi znać, abym podeszła do niego, co zrobiłam.

W górę zbędne, nie podnosimy w dół, ani w bok.

 

 

Kastalo Nirlene Kawkato widać, że to początek Twojej pisarskiej drogi. Przed Tobą sporo nauki, ale nie zrażaj się. Poczytaj o tutejszej opcji betowania opowiadań. Możesz wrzucać takie surowe (jak to;) opowiadania, jakaś dobra dusza wytknie Ci błędy i wskaże kierunki rozwoju i będzie lepiej.

Dodatkowo lepiej publikować opowiadania niż fragmenty, bo fragmenty nikogo nie wciągają.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Już poprawiam. Jestem nowa i przyznam się, że nie wiem czemu, ale jestem pogubiona jeśli chodzi o poruszanie się po tej stronie. Nie wiem, czemu, ale z jakiegoś powodu nie mogę się połapać w tym.

Zarejestrowałam się tutaj, bo ktoś polecił mi tą stronę. Napisałam inną historię i dostałam właśnie sygnały od bet, które mogłabym podsumować jednym zdaniem – jest potencjał, ale kobieto, popracuj nad warstwą techniczną jeśli chodzi warsztat pisarski, w tym właśnie język. Zresztą dostrzegłaś to. Przyszłam tutaj, bo właśnie liczę na informację zwrotną, więc spodziewałam się jej, gdy znajdą się jakieś ,,kwiatki ‘’, choć starałam się wyłapać ich jak najwięcej.

Co do historii to sama nie wiedziałam, jak to co opublikowałam, mam sklasyfikować ze względu na to, że można powiedzieć, że stanowi on wstęp do tej całej serii opowiadań. Ich ideą jest to, że łączą się ze sobą właśnie tytułowym miejscem, czyli Biurem Rzeczy Znudzonych, bohaterką, z której perspektywy oglądamy historie konkretnych przedmiotów oraz zasadami, o których właśnie wspomniałam w tym wstępie. Po nim spróbuję jak działa z betowaniem, gdy będę wstawiać kolejne opowiadania z tej serii.

A tak na koniec – dziękuję za anielską cierpliwość

Nowa Fantastyka