
Czerwony autobus zatrzymał się na poboczu. Strugi deszczu nie pozwalały na dalszą jazdę. Kierowca spojrzał w lusterko wsteczne i odetchnął z ulgą. Teraz mógł spokojnie zapalić. Wyciągnął ze schowka paczkę żółtych cameli. Ostatni papieros na koniec trasy – zwieńczenie długiego i ciężkiego dnia.
Antoni – zawodowy kierowca od ponad trzydziestu lat, znikał w kłębach dymu, unoszącego się w stronę odsuniętej szyby.
Z dobrego samopoczucia został wyrwany głośnym kichnięciem – nie wszyscy wysiedli. Spojrzał w lusterko wsteczne i zobaczył na jednym z tylnych siedzeń czubek głowy.
– Na zdrowie – powiedział.
– Dziękuję – cichy głosik zapewne należał do kobiety.
Wyrzucił pośpiesznie niedopałek przez okno.
– Proszę się tym nie przejmować. Jestem osobą palącą i w ogóle mi to nie przeszkadza. Prawda jest taka, że myślę o papierosie od dawna. – Ciemna postać zbliżała się w jego stronę.
– Rozpadało się na dobre. – Młody mężczyzna patrzył z fascynacją na szalejącą burzę. – Ciekawe, jak długo to potrwa.
– Jeden pan Bóg raczy wiedzieć. – Antoni wpatrywał się w kaskady wody spływające po przedniej szybie.
– Bóg? Wierzy pan w Boga?
Przedłużające się milczenie przerywane błyskami piorunów, oraz grzmoty, sprawiały, że cała sytuacja stawała się coraz bardziej niecodzienna.
– Tak. Przynajmniej tak mi się wydaje.
– A w przeznaczenie pan wierzy?
– Czy to jakiś teleturniej, lub wywiad? – Antoni zaczynał się denerwować. Nie miał ochoty na pogawędki. Chciał wrócić do domu, usiąść w wygodnym fotelu, otworzyć ulubione piwo i zagryźć to wszystko kebabem, który… Możliwe, że zdąży kupić. Starał się nie patrzeć na rozmówcę, bo i nie było takiej potrzeby. Liczył na to, że chłopaczek sobie odpuści. A jeśli tego nie zrobi, grzecznie się rozstaną na kolejnym przystanku.
– Nie, ale jestem ciekaw pańskiego zdania.
– Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła – odgryzł się Antoni.
Człowieku, siadaj na swoje miejsce i daj mi spokój – pomyślał.
– Piekło… Właśnie – zaczął chłopak. – Bo widzi pan… Jeśli nie ma Boga, to nie ma i piekła. Chyba wolałby pan, żeby Boga w takim razie nie było. Przykładowo, jeśli okaże się, że pańskie życie było niewystarczające, aby osiągnąć Królestwo Niebieskie, to co wtedy?
Nastała cisza.
– To wyląduje pan w piekle…
– Posłuchaj młody człowieku. – Antoni spojrzał w oczy rozmówcy. – Nie mam teraz najmniejszej ochoty przerabiać tego typu tematów; to nie lekcje religii. Bądź tak miły i wróć sobie na miejsce, odpocznij, nie wiem… A ja dowiozę nas do ostatniego przystanku.
Błysk i grzmot, który nastąpił tuż po, był tak potężny, że Antoniemu wydawało się, jakby zadrżał cały autobus.
– Nie byłbym taki pewien. – Młody człowiek splótł palce dłoni.
– Czego? Tego że nie dojedziemy?
– Tak.
– Niby dlaczego?
– Ponieważ to nie pan o tym decyduje.
– A kto niby?
– Bóg.
Tego było za wiele. Antoni odpalił silnik i skinieniem głowy dał do zrozumienia natrętowi, żeby wracał na siedzenie. Nie musiał niczego mówić i o nic prosić. Zresztą… Gdyby nie dotarło do niego, na pewno nie owijałby w bawełnę – grzeczności się skończyły.
Bez słowa chłopak usiadł na swoim miejscu. Co kilka minut Antoni spoglądał w lusterko i widział czubek głowy. Jednak w którymś momencie, znikła z pola widzenia.
Pewnie śpi i osunął się – pomyślał. Obudzę go, jak będziemy na miejscu.
Kierownik dyspozytorni zadzwonił na policję dopiero po godzinie od chwili, kiedy ostatni raz próbował skontaktować się z Antkiem. Coś musiało się wydarzyć…
Przeczucia okazały się słuszne.
Policja z łatwością odnalazła autobus, oraz kierowcę z głową opartą o szybę. W toku postępowania stwierdzono, że zmarł nagle – przyczyną śmierci był rozległy zawał.
Jedyną zastanawiającą kwestią, było jedno z siedzeń, zabrudzone do tego stopnia sadzą, że wyglądało, jakby ktoś przed chwilą wyciągnął je z komina.
Moim zdaniem, dobrze poprowadziłeś tę krótką historię, budując napięcie krok po kroku. Zaczynasz od zwykłej sytuacji, ze zmęczonym kierowcą prowadzącym w strugach deszczu, a kończysz czymś, co zostawia lekkie ciarki na plecach. Zostawiasz czytelnika z otwartym zakończeniem, które każe się zastanowić, co tu się naprawdę wydarzyło. Dodatkowy plus za podjęcie tematu wiary i Boga. Podobało mi się.
Moja ostatnia twórczość: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/32290
Rzeczywiście klimacik noir… I taka naturalna scena otwierająca, przechodząca w zabarwioną zagadką, tajemnicą. Dobre.
Jeden pan bóg raczy wiedzieć ---> formułka powszechnie używana, ale tak ściśle związana z dominująca u nas wiarą, że napisałbym Pan Bóg. Lub bez “pana”, lecz “Bóg” nadal dużą.
Cichy głosik miał należeć do kobiety, a do Antoniego podszedł mężczyzna. Zwód czy pomyłka?
– Ciekawość, to podobno… ---> bez przecinka.
Czytało się dobrze, choć historia nie wywołała we mnie żadnych emocji czy jakiejś reakcji. Kierowca autobusu umarł i zapewne wylądował w piekle. Ale dlaczego? Nie zdążyłam go też ani polubić, ani znielubić, więc jego los był mi obojętny.
Sam pomysł z autobusem bardzo fajny.
It's ok not to.
Cześć, JustNobody.
Dziękuję.
Pozdrawiam.
Cześć, AdamKB, wprowadziłem poprawki, dzięki. To nie była pomyłka.
Pozdrawiam.
Cześć, dogsdumpling, dziękuję. Przecież nie napisałem, że wylądował w piekle :-)
Pozdrawiam.
Czytało się gładko, ale bez emocji. Motyw: Nie znasz dnia ani godziny jest mało fantastyczny. Bohaterzy mi obojętni. W ostatnim zdaniu sugestia z kim rozmawiał kierowca. Oczekiwałem więcej fantastyki. Wolę Twoje wcześniej czytane teksty. Pozdrawiam. :)
Cześć! Tekst przeczytałem bez zgrzytów, ale i bez jakichś większych wrażeń. Koncepcja autobusu nawet udana, ale niestety zupełnie jej nie wykorzystałeś. Myślę, że szort aż się prosi o dłuższą formę.
Pozdrawiam!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Hej, dobre:). Tak historyjka z dreszczykiem dobrze opowiedziana. No i gdyby Antoni dłużej porozmawiał z "pasażerem", to kto wie, może by się dowiedział gdzie za chwilę wyruszy:). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć Koala75, dziękuję. Pozdrawiam.
Cześć cezary_cezary, zgadzam się, można by o wiele więcej z tego wycisnąć. Pozdrawiam.
Cześć Bardjaskier, zapewne tak :-) Pozdrawiam.
Fajny tekst. Niby zwykła rozmowa. Wokół jednak wisi tajemniczość. Dobrze ci wyszło wprowadzanie w klimat i pozostawianie czytelnika z niedosytem. Warianty, co do osoby towarzyszącej kierowcy, mogą być różne, nie koniecznie ten, który nasuwa się jasko pierwszy, czyli śmierć – mi tak się skojarzyło. Ciekawi mnie, gdzie trafi kierowca. Nie był do końca pewien swoich deklaracji. Pozdrawiam. :)
Cześć, Tygrysica. Dzięki. Pozdrawiam.
Dobrze się czytało, jedynie dialogi trochę mi zgrzytały (kto, do kogo mówi). Ogólnie, szorcik prosty, ale całkiem ciekawy.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Młody pisarz, dzięki. Pozdrawiam.
Cześć Hesket !!
Tekst bardzo mi się podobał. Powiem tak; od początku do samego końca, naprawdę. Koniec super.
Pozdro!!!
Jestem niepełnosprawny...
Dzięki, dawidiq150. Pozdrawiam.
Historyjka, z treści której dość wcześnie można się zorientować, że kierowca nie spędzi tego wieczoru w domowych pieleszach.
Mimo kilku usterek czytało się nieźle. :)
Wyciągnął ze schowka paczkę żółtych Cameli. → Wyciągnął ze schowka paczkę żółtych cameli.
Nazwy papierosów piszemy małą literą.
https://sjp.pwn.pl/zasady/109-20-10-Nazwy-roznego-rodzaju-wytworow-przemyslowych;629431.html
Nikłe światło nad szoferką oświetliło bladą… → Nie brzmi to najlepiej.
– Bóg? Wierzy pan w boga? → – Bóg? Wierzy pan w Boga?
Chciał wrócić do domu, usiąść w swoim wygodnym fotelu… → Czy zaimek jest konieczny?
…który…Możliwe, że zdąży kupić. → Brak spacji po wielokropku.
Jeśli nie ma boga… → Jeśli nie ma Boga…
Chyba wolałby pan, żeby boga w takim… → Chyba wolałby pan, żeby Boga w takim…
…pańskie życie było niewystarczające, aby osiągnąć królestwo niebieskie… → …pańskie życie było niewystarczające, aby osiągnąć Królestwo Niebieskie…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cześć, regulatorzy
Dziękuję. Wprowadziłem poprawki. Cieszę się, że czytało Ci się nieźle.
Pozdrawiam
Bardzo proszę, Heskecie. Miło mi, że mogłam się przydać. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Niezłe dobrze się czytało.
Cześć, pusia. Dziękuję. Pozdrawiam.
Niezłe. Nic odkrywczego, a w zasadzie fakt, że kierowca nie żyje był do odgadnięcia na dośc wczesnym etapie tej krótkiej historii, ale napisane dobrze i dobrze poprowadzone, więc klik się należy :)
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Dzięki, Outta Sewer. Pozdrawiam.
Cześć! Nieźle napisane, dobrze budujesz napięcie, ale jakoś to wszystko dzieje się za szybko. Nie zdążyłem poznać kierowcy na tyle, żeby przejmować się jego losem. Pozdrawiam
Kto wie? >;
Cześć, skryty. Dziękuję. Pozdrawiam.
Bardzo fajny setup, prawie pusty autobus, ostatni pasażer, fajnie budowana atmosfera.
Jedna rzecz mnie wybiła na początku
– Dziękuję – cichy głosik zapewne należał do kobiety.
Liczył na to, że chłopaczek sobie odpuści.
Wszystkie zwroty pomiędzy tymi zdaniami są bezpłciowe. To był celowy zabieg? Bo miałem wrażenie że jest kobietą, a tu raptem – chłopaczek. Wróciłem do tekstu czy czegoś nie pominąłem, czy to ktoś inny etc. Tak miało być? :)
Tak miało być :-) To nie był błąd. Niestety nie mogę udzielić odpowiedzi kim był młodzieniec, bo cała zabawa uciekłaby.