
Witam,
Praca pisana na spotkaniu kreatywnego pisania. Chciałbym usłyszeć czyjąś opinię :)
Pozdrawiam,
Agzaran
Witam,
Praca pisana na spotkaniu kreatywnego pisania. Chciałbym usłyszeć czyjąś opinię :)
Pozdrawiam,
Agzaran
R-World
– initiating the neurolink… connection established
– accessing the R-World server… access key correct… access granted
– downloading the awatar… completed
– safepoint secured
– terminal coordinates 8119'1724 world -d --e "town center"
J'lee skrzywiła się czując charakterystyczny, intensywny ból z tyłu głowy oznajmujący nawiązanie połączenia. Najdroższe wszczepy pozwalały na maksymalne wyciszenie konsekwencji połączenia umysłu z NeuroSferą, zmieniając moment immersji w uczucie zanurzania się w chłodnej kąpieli. Hellow twierdził, że pracował z takimi, którzy specjalnie to wzmacniają, do bólu, i odlatują na tym. J'lee zawsze dziwiło, jak ktoś może lubić łączenie. Ona czuła się, jakby pod skórą polano ją wrzątkiem. Zmełła przekleństwo i chcąc potrzeć kark zorientowała się, że właśnie podniosła swoją, i jednocześnie obcą, rękę.
“No tak, wzmocniona immersja”.
Miała na sobie żółtą skórzaną kurtkę, ciemne spodnie. Jej długie włosy zawsze migające w rogu lewego oka zniknęły. Ciało wydawało się znajome, ale obce. Zniknęły małe bóle, do których już dawno się przyzwyczaiła i zdążyła o nich zapomnieć, zniknęło swędzenie za uchem, które czuła tuż przed podłączeniem. Czuła za to wagę ciała swego awatara, dotyk ubrania na ciele, nawet skarpetki. Nie widziała nic poza swoim awatarem, więc zaczęła mrugać przyzwyczajając się do neurowzroku. Po kilku sekundach pojawiła się plątanina kolorów, po kolejnych zaczęła przyjmować kształty.
I od razu przywitała ją kaskada popupów, w większości reklam, które pojawiały się i momentalnie znikały przechwytywane przez blokera. Kilku najwyraźniej udało się ominąć blokady i J'lee wyłączyła je gestami.
"Welcome to "R-World", the new, improved NeuroSfere reality with enhanced NeuroLink full immersion allowing to…"
Skip!
“Your character is Hawkar, a skilled pilot and smuggler, who…”
Machnięciem obcej ręki J'lee odtrąciła ostatni popup. Ale popup zaprotestował.
"Confirmation required! Please select the disconnection agree…".
"Ah! For fuck's sake!"
Zirytowana potwierdziła migający checkbox i wreszcie mogła się rozejrzeć.
Plac zapchany był najróżniejszymi awatarami, pojazdami i cholera wie czym jeszcze. Otoczony był zniszczonymi, wysokimi budynkami, które przesłaniały światło zachodzącego słońca, ale nadrabiały odblaskami wszechobecnych neonowych billboardów i hologramów. Pomiędzy betonowymi ścianami od deszczu zaczynały się niezliczone wąskie uliczki, szybko znikające w cieniu. Całość aż tchnęła klimatem obiecywanym w reklamach gry. A jak to nazwał Hellow? "Odjazd lepszy od utopijnej orgii zmysłów NeuroEdenu. To pieprzony Cyberpunkowy Dziki Zachód".
"No właśnie, gdzie on jest?" pomyślała i włączyła interchat.
– Jestem – warknęła do mikrofonu. I znów zaskoczyła ją immersja. Nie czuła żadnego mikrofonu, choć wiedziała, że ma go przy ustach w momencie łączenia, w szufladzie, gdzie siedziała na twardym, zużytym fotelu przy konsoli. Zawsze korzystała z publicznych neuroboksów zwanych "szufladami", gdy łączyła się na tego typu zlecenie. Szufladowe konsole były proste do zhackowania i modyfikacji. To, plus jej zabezpieczenia, powinno wystarczyć, aby nikt nie był w stanie jej wyśledzić.
– Gdzie jesteś? – powiedziała. Otaczał ją natłok przeróżnych stojących, rozmawiających postaci. Czuła ich zapach, skórę, perfumy, pot, brud. Uszy wypełniał odgłos dziesiątek rozmów, krzyków, dronów ustawiających produkty w kontenerach, nawet szczekanie psów i miauczenie kotów. Gdzieś niedaleko beczało jakieś dziecko. W powietrzu unosił się podświetlany neonowym blaskiem pył, który osiadał na wyciągniętej dłoni. Nagle ktoś ją potrącił i warknął "fuck off".
– Hellow! – rzuciła ostro, wyrwana z zamyślenia rozcierając ramię, które zakłuło prawdziwym bólem.
– Zwrt… Hrrnnn… Na lewo… – Rozejrzała się za głosem znikąd. – Czerwony płaszcz. Kapelusz z rondem.
– Mam cię. Idę.
Obce ciało awatara zadziałało bezbłędnie i zaczęła energicznie przepychać się w kierunku wysokiej postaci w kapeluszu. Kilkanaście kroków później zapomniała, że nie jest sobą. Awatar Hellow stał nieruchomo, leniwie oparty plecami o słup migającej latarni. W jej świetle twarz wydawała się bez wyrazu, bez uczuć.
– Co to jest, Hellow? – zapytała odtrącając czyjeś dłonie, które próbowały ją złapać za wiszący na biodrze pas z kieszeniami.
– Immersja najwyższego poziomu – jego usta nie poruszyły się, ale jego głos zabrzmiał naturalnie, inaczej niż przed chwilą, chropowato. Ledwo słyszalny zlewał się z hałasem otoczenia. Podeszła bliżej. – Nie korzystaj z interchatu. Przejdź na komunikację w grze.
– Ok, ok – głos jej awatara brzmiał, tak jak czuło się jej ciało – znajomo, choć obco. – Gdzie jest cel?
– Tutaj, na głównym placu, ewentualnie w którejś uliczce. To nie jest duża lokacja. Jeśli zbliżysz się do granicy, poczujesz zawrót głowy, aż w końcu teleportuje cię tutaj.
– Typowe. Nie będzie łatwo go znaleźć w tym ścisku. To wszystko NPC?
– Tak, poza wami, no i mną, w pewnym sensie. Na tym polega zadanie. Stąd taka cena. Ale jesteście jedynymi graczami w lokacji. Znajdź go pośród NPC i obudź.
J'lee przymknęła oczy przywołując wspomnienie. Zaskoczył ją brak reakcji wszczepu pamięci.
– To nie zadziała – Hellow odgadł co robi. – W tym trybie nie będzie działać nic z zewnątrz. Żadne wszczepy, wzmocnienia, injecty. System blokuje wszystko, poza interchatem, ale to nie ma znaczenia, zapomnisz o nim. To kompletnie inny rodzaj immersji, pełna. Jeśli próbowałaś sczytać jego opis, to nie dasz rady. Szczegóły zadania masz w kieszeni kurtki. Ma na imię Teddy.
J'lee wyjęła kartkę. Ze zdjęcia spoglądał na nią młody chłopak, z niebieskimi oczami, śmieszną rzadką bródką i policzkami pełnymi pryszczy. Przeczytała instrukcje.
„To chyba żart”.
– Mam robić ten – J’lee prychnęła – ten dialog, i to wywoła reakcję pozwalającą na znalezienie gracza pośród NPC? I po co mi jego zdjęcie, skoro może wyglądać kompletnie inaczej?
– Dokładnie i dokładnie. Może wyglądać dowolnie w ramach reguł gry. A żadna z postaci NPC nie będzie w stanie tak zareagować na ten dialog. Ten aspekt jest zakodowany na twardo. Tylko gracz jest w stanie w ogóle podjąć taką próbę. A on nie pamięta już, że jest człowiekiem, zatracił się. To powinno zadziałać instynktownie. A wybudzenie nastąpi poprzez złamanie reguł pierwszego stopnia.
– Czemu nie zapytać każdego czy ma na imię Teddy?
– Próbowaliśmy. Nie reaguje. I bardzo możliwe, że nie pamięta, a w takim razie, wywołanie jego imienia może spowodować szok, który skończy się paraliżem. Zresztą i tak możesz nie zdążyć, więc pośpiesz się. Im dłużej tu jesteś tym większa możliwość na powikłania podobne do jego.
– Jestem zawodowcem, mogę siedzieć na neurolinku nawet czterdzieści godzin.
– Nie tu. Czy ty nic nie czytałaś? – w głosie Hellow, zabrzmiała nuta zdziwienia. I czyżby troski? – „R-World” to nie to samo, co inne NeuroSfery.
– Jak to?
– Immersja jest pełna, a kierująca systemem AI rozwija to bardziej z każdą chwilą. Wszystkie zmysły. Czujesz przyjemność, ale i ból. Ale najważniejsze, że to działa też na twoją świadomość. Tu nie jesteś J’lee grającą postacią Hawkar. Tu jesteś Hawkar, pilot i przemytniczka, uzdolniona w targowaniu i ujeżdżaniu pustynnych jaczuropsów.
– Pierdolisz! – zaśmiała się. – Coś takiego nie istnieje. Usłyszałabym o tym.
– To prototyp. Tajny. I nie ma w tym nic śmiesznego – oblicze Hellowa było spokojne, niewzruszone. – To cały zamysł tego prototypu. Po pewnym czasie stajesz się odgrywaną postacią. Praktycznie zapominasz o zewnętrznym świecie, w granicach rozsądku. Tylko, że AI przesadziła z interpretacją zadania i przekroczyła te granice. I teraz naprawdę zapominasz. I nie trwa to czterdziestu godzin. Dużo krócej.
– To znaczy, ile dokładnie?
– Różnie. To zależy od osoby, siły świadomości.
– Ile?!
– To stopniowy proces. Parę godzin? Może krócej.
– Kurwa mać, Hellow! Co to za gówno?! Nie zgodziłam się na takie zadanie!
– Zgodziłaś się. I potwierdziłaś zaraz po połączeniu. To nie moja wina, że nie czytasz drobnego druku. Po prostu skup się na zadaniu i wszystko będzie dobrze. Znajdź awatara tego chłopaka i wybudź go.
– Czemu po prostu nie wyłączcie go z palca? Albo całego systemu?
– To nie zadziała. Sprawdzaliśmy już – Hellow przerwał na chwilę. – To musi się odbyć w ramach reguł gry. Po połączeniu to jak realny świat. Nie ma tu żadnych opcji, menu, konfiguracji. Gracz sam musi zdecydować o wyjściu, inaczej po drugiej stronie wraca… nie w całości. Marnujesz czas. To naprawdę nie są żarty!
– No to sam go poszukaj!
– Mnie tu nie ma. To tylko kapsuła. Nie mogę się ruszyć. Mogę pojawić się tylko w kilku miejscach i mówić jedynie do kogoś w bardzo ograniczonym zasięgu.
Nagle stało się to oczywiste. Nieruchome usta, brak wyrazu twarzy.
– Posłuchaj, to zaawansowany prototyp, ale wciąż w fazie testów. Wydarzyły się nieprzewidziane komplikacje. Jeśli to wszystko działałoby tak, jak trzeba, nie potrzebowalibyśmy pomocy.
– W co ty mnie wplątałeś, Hellow? Chcę natychmiast wyjść.
– To twoja decyzja, ale wtedy nie będzie zapłaty. Poza tym…
– Jak mam to wyłączyć? – przerwała mu.
– Tu jest problem. AI poleciała z tematem, krótko mówiąc, całkowicie wyłączyła opcję wyjścia. Pełna immersja. Ty też wyjdziesz tylko, jak złamiecie tę zasadę.
J’lee zaklęła i zaczęłą intensywnie myśleć.
– Posłuchaj – głos Hellow złagodniał. – Jestem świadomy, że jesteś w stanie to zhackować i przerwać połączenie, ale chłopak jest w grze już od prawie tygodnia i powoli zamienia się w warzywo. Nie chcemy więcej ofiar. Płacimy naprawdę dużo. A do tego, nie wiemy, ile jeszcze wytrzyma. Możesz być jego ostatnią szansą.
J’lee poczuła się, jakby nagle otrzeźwiała.
– Powodzenia, J’lee.
– Fuck you, Hellow. I najwyraźniej, “fuck me”…
Odwróciła się od nieruchomego awatara. Rozejrzała po placu. Zamyśliła się.
– Pełna immersja, tak? – postanowiła i uśmiechnęła się. Zaczęła zdejmować kurtkę. Skończywszy, podziwiała przez chwilę detale symulacji.
– Niech mnie, Hellow, to naprawdę niesamowite – zaśmiała się odrzucając skarpetkę na stertę ubrań. – Są nawet włoski, pieprzyki i pryszcze. I zimno tu.
– Co ty wyprawiasz?
– Co? Nie podobam ci się? W życiu tak dobrze nie wyglądałam.
– To nie zabawa.
– A czy ja się bawię cyckami? Przyspieszam rozwiązanie zadania. Dialog będzie trwał za długo. To mnie nie wyrzuci dopóki nie będzie interakcji z innym graczem?
– Nie.
– Więc odczep się!
Ruszyła energicznym krokiem pomiędzy postaciami, rozglądając się na każdą stronę. Prócz powiewu wiatru, czuła na sobie spojrzenie niezliczonych oczu. Szybko zauważyła, że żadne nie pozostaje na niej długo.
– Halo! Chodź tu do mnie! Jestem gotowa i najwyraźniej tylko dla ciebie!
– Fiu, fiu… – krótko ostrzyżony mężczyzna z błyszczącym na połowie twarzy wszczepem wypuścił dym z e-papierosa. – Niezła sztuka! Chętnie pokazałbym ci co i jak!
– Świetnie! To dawaj, pokazuj.
Mężczyzna nawet nie zatrzymał się i za chwilę zniknął w tłumie.
Przez tłumek przecisnęła się barczysta postać, ale zanim doszło do dialogu, AI najwyraźniej zablokowała reakcję i postać minęła J'lee bez słowa. Nerwowo rozglądała się szukając jakiegokolwiek zainteresowania.
„Cholera. Jakiego awatara może wybrać młody chłopak chcący pełnej immersji?”
Jej wzrok przemykał po wysokich, wysportowanych sylwetkach, najdziwniejszych kosmitach z dodatkowymi kończynami, kobietach z nierealnymi proporcjami. Bez skutku zaglądała do kolejnych uliczek. Czas mijał, ale żadna z postaci nie reagowała na jej obecność w jakikolwiek sposób zbliżający się do łamania reguły z kartki. Hawkar zaczynała tracić cierpliwość.
“Co ja tu właściwie robię?”
Zatrzymała się, potrząsnęła głową.
“Teddy! Szukam Teddy’ego”.
W końcu dostrzegła postać smukłej kobiety, w zakurzonym topie z głębokim dekoltem i ewidentnie za ciasnej i za krótkiej spódniczce, która nie odwracała od niej zaskoczonego, zaniepokojonego spojrzenia. Zrezygnowana podeszła do kobiety i zatrzymała się tuż przed jej twarzą.
– Hej, ty! Masz na imię T… – w ostatniej chwili ugryzła się w język. – Nie bardzo jest czas na porządne flirtowanie, więc… Podoba ci się to co widzisz?
– T… tak. Chyba tak – odpowiedziała.
– To dobrze. W takim razie, bądź tak dobra i pocałuj księżniczkę.
– Warning… 0 class rule breaking…
– Player teddy45 is now banned!
– Player unkn0 is now banned!
– We hope you have enjoyed the “R-World” NeuroSfere full immersion experience.
– Please consider providing feedba…
J’lee zamknęła połączenie.
z Neurosferą <– dalej piszesz NeuroSfera
zemła ← ???
Plac zapchany był najróżniejszymi awatarami, pojazdami, petami(?) i cholera wie czym jeszcze.
ścianami pochlapanymi od deszczu ← może: mokrymi od deszczu albo zmoczonymi deszczem
znów zaskoczyła ja immersja. ← literówka chochlika
bez uczyć.<- j.w.
w granicach rozsadku .<- j.w.
Choć tu do mnie! ← Chodź…
Pomysł interesujący. Wykonanie mniej. Wprowadź poprawki, będzie lepiej. Pozdrawiam.
Przeczytałam i to wszystko, do czego mogę się przyznać, albowiem zupełnie nie znam się na tym, o czym traktuje opowiadanie. :(
Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.
Zemła przekleństwo… → Czy na pewno chodziło Ci o Zemłę? A może miało być: Zmełła przekleństwo…
Otaczał ją natłok przeróżnych postaci stojących, rozmawiających, mijających ją. → Czy oba zaimki są konieczne?
– Jestem zawodowcem, mogę siedzieć na neurolinku nawet 40 godzin. → – Jestem zawodowcem, mogę siedzieć na neurolinku nawet czterdzieści godzin.
Liczebniki zapisujemy słownie, zwłaszcza w dialogach.
I nie trwa to 40 godzin. → I nie trwa to czterdzieści godzin.
– Tzn. ile dokładnie? -> – To znaczy, ile dokładnie?
Nie używamy skrótów.
Choć tu do mnie! → Chodź tu do mnie!
Sprawdź znaczenie słów choć i chodź.
“Teddy! Szukam Teddy’ego.” → “Teddy! Szukam Teddy’ego”.
Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej @Koala, @regulatorzy,
Literówki, kropki i “40” to przeoczenia. Tak, chodziło o “zemleć przekleństwo” tak, więc – “zmełła”. Dzięki za wyłapanie pozostałych pomyłek i błędów.
Poprawione, dziękuję za przeczytanie i skomentowanie!
Bardzo proszę, Agzaranie. Miło mi, że mogłam się przydać i pozostaję z nadzieją, że lektura Twojego kolejnego opowiadania dostarczy mi więcej przyjemności. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
downloading the awatar
Auć.
Nie do końca rozumiem sens angielskich wstawek. Program jest anglojęzyczny i próbujesz to oddać? Ale te komunikaty mają jakieś znaczenie dla fabuły, a nie każdy włada językiem Szekspira…
Co do samej historii – nie wiem, co powiedzieć. Początek OK, chociaż to kolejna powtórka z ,,Ready Player One” i niezliczonej liczby podobnych utworków. Później jest długa w stosunku do całości odprawa przed misją. Dopiero na końcu coś się dzieje, chociaż to, że bohaterka ratuje dzieciaka z symulacji uprawiając z nim wirtualny seks, wywołało u mnie coś pomiędzy rozbawieniem a zażenowaniem. Chyba nie tak miało być.
Praca pisana na spotkaniu kreatywnego pisania.
Jako ćwiczenie, wprawka – nieźle. Jako ,,utwór”… No, ani ziębi, ani grzeje. :\
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Hej, ja ten tekst znałem już wcześniej i zrobił na mnie duże wrażenie. Teraz po prawie roku chyba jestem w stanie wyłapać niedoskonałości:
“…Najdroższe wszczepy pozwalały na maksymalne wyciszenie konsekwencji połączenia umysłu z NeuroSferą, zmieniając moment immersji w uczucie zanurzania się w chłodnej kąpieli. Hellow twierdził, że pracował z takimi, którzy specjalnie to wzmacniają, do bólu, i odlatują na tym. J'lee zawsze dziwiło, jak ktoś może lubić łączenie…” – To jest tak zwane “info dumping” daje nam informacje o świecie, ale łamie zasadę “show don’t tell”. Czasem się tego nie da uniknąć ale w tak krótkim opowiadaniu lepiej chyba omijać takie szczegóły.
”…Ona czuła się, jakby pod skórą polano ją wrzątkiem. Zmełła przekleństwo i chcąc potrzeć kark zorientowała się, że właśnie podniosła swoją, i jednocześnie obcą, rękę. …” – Pierwsze zdanie już nam coś pokazuje. Drugie jest już trochę skomplikowane. Może przez złożoność gramatyczną. Zastanawiam się po co miałaby teraz potrzeć kark? Przez przekleństwo?
Obce, obcy – powtórka
“małe bóle” – niezbyt literackie określenie. może niedokuczliwe bóle, ćmiące bóle, ledwo odczuwalne …
Potem czyta się bardzo dobrze. No ale to pierwszy akapit a nawet pierwsze zdanie sprawia, że znikają uprzedzenia i pojawia się zainteresowanie historią. Akurat najważniejsza część powstaje, wtedy gdy jesteśmy jeszcze nierozpisani.