
Takiego miałem pomysła :) Zapraszam!!!
Takiego miałem pomysła :) Zapraszam!!!
Rok 2314, Ziemia.
– Jacek, oderwij się na chwile i przyjdź do dużego pokoju. – zawołała matka.
Chłopak musiał przerwać granie na konsoli, ale zrobił to od razu. W pokoju czekali na niego uśmiechnięci rodzice.
– Wszystkiego Najlepszego z okazji czternastych urodzin – powiedziała mama i uściskała syna. To samo zrobił ojciec, a potem wręczył mu kopertę.
– Otwórz – powiedział.
Jacek zrobił to, następnie wyciągnął ze środka prostokątny tekturowy bloczek i przyjrzał się mu. Ogarnęła go radość.
– Bilet do Muzeum Osobliwości? Naprawdę? Mówiliście, że nas nie stać.
– Jakiś czas temu dostałem awans – powiedział ojciec Jacka – zarabiam dwa razy więcej.
– Ale super! – powiedział chłopak i uściskał rodziców.
&
Muzeum Osobliwości mieściło się na księżycu, który został przystosowany dla ludzi. Więc posiadał teraz atmosferę dokładnie taką samą jak ziemska. Grawitacja została również, przy pomocy nowoczesnej techniki odpowiednio zwiększona. Tak więc przebywając na księżycu ludzie czuli się niemal identycznie jak na Ziemi.
Ludzie, około sto lat temu osiągnęli taki punkt rozwoju, że włączono ich do Międzygwiezdnej Republiki i uświadomiono. Na Ziemi, w porównaniu do większości innych planet późno powstało życie. Była ona od zarania dziejów obserwowana przez najbardziej stare rasy.
Muzea Osobliwości są jedną z bardziej fascynujących rzeczy, które można odwiedzić w kosmosie. Filia na ziemskim księżycu została założona pięćdziesiąt cztery lata temu. Bilet wstępu dość drogi, jednak jest wart swojej ceny.
W tym gmachu można obejrzeć wyjątkowo dziwaczne okazy ludzi, które narodziły się od początku dziejów Ziemi. Te okazy, po śmierci zostały zabrana do laboratorium, gdzie poddano je specjalnym zabiegom, by można było je oglądać teraz i w przyszłości.
&
Tydzień później.
Jacek z tatą udali się na lotnisko międzyplanetarne, gdzie wsiedli do statku pasażerskiego. Była to pierwsza taka podróż, zarówno dla Jacka jak i jego ojca. Lot trwał trzynaście godzin. Wysiadłszy na księżycu, udali się na pobliski dworzec, a stamtąd powietrznym pociągiem dotarli w pobliże Muzeum.
Widzieli już jak wygląda księżyc na filmach w internecie i telewizji, ale zobaczyć go na żywo okazało się całkiem innym przeżyciem. Wszystko wyglądało nowocześnie i z uwagi, że powstawało dzięki najnowocześniejszej technologii, takież było.
Gdy weszli do budynku Muzeum, tata Jacka odprowadził go do kasy biletowej i powiedział:
– Baw się dobrze, ja idę pozwiedzać księżyc. Jak skończysz, a mnie nie będzie to się zdzwonimy – i poklepał syna po plecach, ciesząc się jego radością.
Jacek podał bilet do kasy i został przepuszczony dalej. Pani kasjerka, która była innej rasy o czym świadczył czerwony kolor jej skóry, czworo oczu i wiele innych rzeczy powiedziała:
– Usiądź chłopcze, zaraz zjawi się twój osobisty przewodnik.
Jacek siadł na jednym z krzeseł i chwilę przyglądał się otoczeniu. Minęło kilka minut i zjawił się niski mężczyzna tej samej rasy co kasjerka.
– Zapraszam – powiedział uprzejmie. Następnie poszli korytarzem. – Zwiedzanie trwa czterdzieści pięć minut.
Na końcu korytarza było kilkanaście wind. Stał tam też stół, a na nim wiele elektronicznych notatników, jeden na drugim. Przewodnik wziął egzemplarz i wręczył Jackowi.
– Zobacz i zdecyduj się co chcesz zobaczyć.
Na urządzeniu była bardzo długa ułożona alfabetycznie lista, a także przeglądarka, w której można było wpisać to, czego się szukało.
– Nie musisz tak naprawdę z tego korzystać, wystarczy, że sam mi powiesz co chcesz obejrzeć, żeby nie tracić czasu.
Jacek był ogromnie podekscytowany. Powiedział co pierwsze przyszło mu do głowy.
– Chciałbym zobaczyć największego człowieka.
– W porządku.
Weszli do windy i istota obcej rasy wcisnęła siódme piętro. Po chwili byli w niedługim korytarzu. Skierowali się do trzecich drzwi po lewej.
To co zobaczył Jacek wprawiło go w ekscytację. W niedużym pomieszczeniu stała szklana klatka, a w niej olbrzym ubrany w skóry.
– Miał trzy metry i dwa centymetry wzrostu i ważył trzysta siedem kilogramów – zaczął opowiadać przewodnik – żył w czternastym wieku przed nową erą. Był wojownikiem i siał postrach wśród wrogów, dzięki czemu jego ród podbił znaczne tereny tworząc duże państwo. Umarł w wieku dwudziestu czterech lat na zawał serca.
Opuścili pokój i teraz Jacek zażyczył sobie ujrzeć najinteligentniejszą osobę.
Musieli udać się na inne piętro, gdzie po wejściu do kolejnego pokoju chłopak ujrzał starca. Ubrany był w łachmany, jego twarz była ogromnie pomarszczona, sylwetkę miał przygarbioną a włosy długie, spięte w kucyk.
– To najinteligentniejszy człowiek jaki kiedykolwiek żył. Jego IQ wynosiło około 350 plus minus 50 (trudno to było dokładnie zmierzyć), czyli ponad trzy razy więcej niż przeciętnego człowieka. Żył siedem tysięcy lat przed nową erą. Zajmował się zbieraniem ziół. Był bardzo cenny dla swojego plemienia. Sam dożył stu czterdziestu sześciu lat dzięki wywarom, które tworzył i spożywał. Odkrył wiele wynalazków takich jak koło, pismo, pieniądz. Jednak te wynalazki nie przyjęły się, gdyż były zbyt nowoczesne.
Kolejnym okazem był najmniejszy człowiek, miał 45 cm wzrostu.
Jacek chwilę się zastanawiał i spytał z rozbawieniem:
– A czy macie mężczyznę z… wie pan. Największym przyrodzeniem?
– Oczywiście, że mamy odparł przewodnik również uśmiechając się. Tym razem wejdziemy do większego pokoju bo… zresztą zobaczysz sam.
Pojechali winda na ósme piętro, znowu przeszli korytarzem i weszli do pierwszego pokoju po lewej.
Czternastolatek, w znacznie większym pokoju ujrzał kilkadziesiąt szklanych klatek a w nich ludzi wyróżniających się wielkim nosem, uszami, głową, oczami, szyją i wiele wiele innych. Oglądając to czuł się wspaniale, a jego ekscytacja była ogromna.
Znalazł też człowieka z największym penisem. Mężczyzna był nagi i miał jakieś metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Jego członek sięgał mu prawie do kolan i był bardzo gruby.
– Nie był zbyt szczęśliwy – powiedział przewodnik – z prostego powodu, nie mógł znaleźć kobiety, z którą mógłby współżyć.
– Chciałbym zobaczyć teraz osobę najbardziej upośledzoną.
Udali się na inne piętro do następnego pokoju. To co ujrzał Jacek przeraziło go. Na pierwszy rzut oka można by się pomylić, czy to co się widzi jest człowiekiem. Nieszczęśliwiec nie miał nóg ani rąk jedynie kikut lewej ręki, głowę miał od razu przy karku, bez szyi.
– Był niewidomy i głuchy – powiedział przewodnik.
Następne co chciał zobaczyć chłopak, to człowieka, który najdłużej żył. W klatce w następnym pomieszczeniu ujrzał łysego starca, który niczym szczególnym się nie wyróżniał. Przewodnik znowu zaczął opowiadać.
– Przeżył trzysta osiem lat. To jeden z największych ziemskich wybryków natury. Urodził się z jakimiś hormonami, we krwi. One zapewniły mu długowieczność.
Przyszła pora na najcięższego człowieka. W szklanej klatce znajdował się kolosalnych rozmiarów mężczyzna. Jego głowa w porównaniu do ogromnego brzucha wydawała się nienaturalnie mała. I znowu pracownik Muzeum wyjaśnił:
– Uważany przez jedno ze starożytnych plemion za Boga w ludzkim ciele. Oddawali mu cześć i tuczyli go wbrew jego woli. Ważył siedemset kilogramów. Biedak nie mógł się w ogóle poruszać.
– Niezwykłe – powiedział Jacek.
Przewodnik spojrzał na zegarek i powiedział:
– No niestety czterdzieści pięć minut minęło. Możesz dokupić kolejne jeśli chcesz.
– Nie dziękuję.
I udali się z powrotem na parter. Jacek zauważył już czekającego ojca. Wrócili razem do statku lecącego na Ziemię.
– Musimy kiedyś pójść do Muzeum we trójkę – powiedział do taty, kiedy byli w drodze, a potem zaczął opowiadać o niezwykłych rzeczach, które zobaczył i usłyszał.
E, no, nie wiem, Dawidzie. Nie wiem jaki był cel napisania tego szorta, bo nic się w nim nie dzieje. Przyszłość zdaje się wesoło anachroniczna, Jacek z tatą również. Nie masz tutaj żadnej puenty, żadnej myśli przewodniej, tylko wyliczanka, co Jacek zobaczył, okraszona jakimiś zdawkowymi informacjami, wygłaszanymi przez czterookiego.
Czytałem kilka Twoich opowiadań, które coś w sobie miały, a tutaj był może jakiś pomysł, ale zamiast opowiadania wyszła Ci scena, która mogłaby być częścią większej historii, jednak samodzielnie niczym się nie broni ¯\_(ツ)_/¯
Pozdrawiam serdecznie:)
Q
Known some call is air am
Witaj OS !!!!
Cóż to się dzieje. Czyżbym cofnął się w moich umiejętnościach? :))) Dobrze, że jesteś szczery. No cóż, chciałbym wejść w inną skórę i przeczytać mój tekst. Czy by mi się spodobał? Kurcze myślałem, że to będzie ciekawe. Naprawdę tak myślałem. Inaczej bym nie napisał tego szorta. Kurcze nie wiedziałem, że jestem taki odporny psychicznie :)))
Biorę się za następne opowiadanie. Może mi się teraz UDA? xDDD
Jestem niepełnosprawny...
Jak to mówią, Dawidzie, raz na wozie, raz pod wozem ;)
Known some call is air am
Dawidiqu, niestety, nie udał Ci się ten szort. W pełni się zgadzam z uwagami Outty. Uderzyło mnie jeszcze, że piszesz “księżyc” z małej, mimo że piszesz o naszym Księżycu Ziemi. Jest trochę też ‘chochlików’ do wyłapania. Następny tekst dopracuj, myśląc o czytelnikach. Stać Cię. Pozdrawiam. :)
Spoko Koala75 dziękuję!!!
Jestem niepełnosprawny...
– Jacek [przecinek[ oderwij się na chwile i przyjdź do dużego pokoju. – zawołała matka.
Tak więc teraz, [przecinek chyba zbędny] księżyc posiadał atmosferę dokładnie taką samą jak ziemska.
Dość potoczna fraza, raczej typowa dla języka mówionego.
Grawitacja została również, przy pomocy nowoczesnej techniki odpowiednio zwiększona.
Tak więc przebywając na księżycu czuło się niemal identycznie jak na Ziemi.
Strona bierna nie wypada zbyt dobrze w tym zdaniu.
Nie będę dalej czepiał się przecinków, ale uczulam na szyk i interpunkcję.
W tym gmachu można obejrzeć wyjątkowo dziwaczne okazy ludzi, które narodziły się od początku powstania człowieka.
Brzmi to dość niezgrabnie, poszukałbym możliwości powiedzenia tego prościej.
Ciekawe i dość starannie opracowane pod kątem przedstawiania “dnia z życią”, ale trochę mało jak na samodzielne opowiadania. Poza tym aż się prosi, żeby to zestawić z innymi rasami albo futurystyczną technologią.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Witam GreasySmooth !!!
Dzięki. Poprawiłem błędy, raz na wozie raz pod wozem :)))))))))))))))))))
Jestem niepełnosprawny...
Zgadzam się z przedpiścami, tym razem nie pykło. Ale nie przejmuj się, to normalne, że raz człowiekowi coś wychodzi lepiej, raz gorzej.
Muzeum takie jakieś… No, kojarzyło mi się z tanimi odpustowymi atrakcjami. Wiesz, kobieta z brodą i takie tam…
Babska logika rządzi!
Finklo wiesz, że dzisiaj leci “Mission Imbossible”? Uwielbiam filmy z Olbrychskim!
O sory pomyłka, nie z Olbrychskim tylko z Tomem Cruizem. :)
Jestem niepełnosprawny...
Hej!
Również zgadzam się z moimi poprzednikami. Tym razem coś nie pykło.
Zaczynasz od rozmowy, która wydaje się trochę sztuczna. Może dlatego, że ojciec od razu mówi skąd ma pieniądze. Moim zdaniem, przynajmniej u mnie tak było, rodzice nie wprowadzają dzieci w swoje sprawy finansowe. No a tutaj ojciec od razu mówi, że dostał awans, zarabia dwa razy więcej itd. No jakoś mi to nie gra.
Potem mamy infobumb o księżycu, można by to jakoś wpleść w historię. Następnie jest opis recepcjonistki. Piszesz, że miała czerwoną skórę, cztery oczy i wiele innych rzeczy. Jakich rzeczy przydałby się jakiś opis :)
Poza tym wizja przyszłości wydaje mi się zbyt współczesna. Główny bohater gra na konsoli, potem ma w ręku elektroniczny notatnik, który przywodzi na myśl tablet.
Poza tym pomysł jest ciekawy. Z chęcią dowiedziałbym się w jaki sposób takie "okazy" trafiły do muzeum :)
Pozdrawiam!
Kto wie? >;
Hej skryty !!
Dzięki, że przeczytałeś. Uwagi jak najbardziej trafne. Muszę uważać na logikę w moich tekstach :)
również pozdrawiam!!!
Jestem niepełnosprawny...