- Opowiadanie: MichałBronisław - Pięta Achillesa

Pięta Achillesa

A co by było, gdyby... Achil­les był star­ym, zgorzk­nia­łym bo­ha­te­rem, a jego hi­sto­ria po­to­czy­ła się tro­chę ina­czej niż w ory­gi­na­le?

 

Za betę dzię­ku­ję Hol­ly­Hel­l91 i ce­za­ry­_ce­za­ry.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Pięta Achillesa

 Parys, syn Priama, stoi ćwierć stadionu dalej. Grozi mi śmiercią, krzyczy coś o pomście. Chyba mam zdaże vu. Tak, wiem, że nie ma takiego słowa, ale właśnie je wymyślam i nadaję mu znaczenie. Też jestem trochę bogiem, ich potomkiem, tylko wyobraź to sobie.

Wracając do tematu, przypominam sobie, jak stałem naprzeciwko jego brata, Hektora. Ten krzyczał coś, że jest niepokonany w dwudziestu ośmiu walkach. Uśmiecham się, bo pamiętam, że później też krzyczał, ale z bólu.

Wracam na chwilę myślami do poranka.

 

***

 

Odsypiałem Dionizje, a tu przychodzą, wyrywają ze snu. Trują, że Parys się wydziera, budzi wszystkich i chce ze mną walczyć. Za stary jestem na to. Każę przynieść trochę wina. Wychylam róg. Czym się strułeś, tym się lecz. Szukam broni, znajduję, jest mocno zdezelowana.

Wychodzę przed namiot, napinam mięśnie, ciało lśni od oliwy. Tak by to wyglądało jeszcze kilkanaście lat temu, zanim straciłem formę. No ale nic, jest robota do zrobienia, trzeba ruszyć dupę i wyrwać chwasta. Podstawiają mi rydwan, początkowo konie mają własne plany. Po chwili odzyskuję panowanie nad zwierzętami i kieruję się w stronę murów Troi.

 

***

 

Achajowie zaczynają rytmicznie klaskać. Ruszam. Widzę, jak Parys naciąga cięciwę, unosi łuk, wypuszcza strzałę. Robię zwód, ta wbija się obok. Biegnę dalej, widzę, jak przygotowuje się do kolejnego strzału. Z coraz większym trudem łapię oddech, chyba mam zadyszkę. Druga strzała opada, przyklękam, odbijam ją tarczą. Słyszę klaskanie braci, ale nie utrzymam tego tempa. Parys posyła mi trzecią strzałę. Przestępuję z nogi na nogę, robię unik.

– Kurwa! Za wolno.

Padam na ziemię, dostałem w stopę. Achajowie milkną.

Parys wznosi ręce. Tłum na murach Iljonu zaczyna skandować jego imię.

Boli jak… Nie powiem tego, zaciskam zęby. Po prostu wyobraźcie sobie, jak nadeptujecie na gwóźdź. To nie jest mała drzazga czy pszczółka. To solidna porcja bólu, gdzie szczyt doznań wznosi się wyżej, niż kiedykolwiek dotarł Dedal czy Ikar.

Parys, teraz to mnie wkurwił.

 

***

 

Podnoszę się jak pieprzony terminator. Wiem, że nie ma takiego słowa, właśnie je wymyśliłem. Mam zamiar eksterminować Parysa.

Idę w jego stronę. Przesadzam. Tak naprawdę to robię krok i powłóczę za sobą zranioną stopę. Krok i powtarzam mechanicznie czynność. Nie idzie to zbyt szybko.

Zastanawiacie się, czemu Parys nie strzela ponownie? Czemu nie ucieka? Bo paraliżuje go strach, a ja jestem jego emanacją.

 

***

 

Trochę to trwa, ale dochodzę. Staję przed Parysem twarzą w twarz. Obserwuję, jak trzęsą mu się ręce, wypada z dłoni łuk. Drży mu broda, rozpłacze się, wystarczy jeszcze chwilę poczekać.

– Jak to? Strzała miała cię zabić, obiecali! – krzyczy Parys.

Uśmiecham się, on zdecydowanie nie. Podchodzę, walę go z misia. Pada na ziemię.

– Nie ta pięta, kurwiu! – wyjaśniam.

Podnoszę Parysa za włosy, widzę żłobienia hełmu odbite na jego czole. Oceniam, przywaliłem trochę za mocno. Opuszczam go na piach. Przecinam mu nożem ścięgna Achillesa. Co za paradoks, przecież to jego ścięgna, nie moje.

Podnoszę się, stawiam Parysa na ziemi, niczym figurkę. Nie trzyma pionu, pada.

– Nie możesz chodzić, kurwiu? Podwiozę cię – proponuję.

Teraz próbuje uciekać, podciąga się na ramionach, czołga. Nie będę mu odbierał nadziei.

Idę po linę, tę samą z przejażdżki z Hektorem. Kuleję, może nie trafił mnie w tę stopę, ale jednak ból jest bólem.

Gdy wracam, znów się do niego uśmiecham.

– Przodem czy tyłem? – pytam. – Bo wiem, że niektórzy nie lubią jeździć tyłem.

– Nie, błagam!

– Twój brat miał więcej honoru niż ty, psie. Niewiele, ale jednak trochę więcej.

Wiąże linę do stóp, następnie przywiązuję drugi koniec z tyłu rydwanu. Przecież nie będę go ciągnął na piechotę, stopa boli jak cholera. Trzeba się nachodzić w tej robocie, ale ją kocham. Najważniejsze to kochać, to co się robi, przypominam sobie słowa centaura Chejrona. To on mnie wychował.

Z drugiej strony przez tego kurwia Parysa jestem już kilka lat na równinie Iljonu. Chcę wrócić do domu, trochę odpocząć. Nie mam już dwudziestu lat.

Pokonuję ból, wspinam się na rydwan.

– Spokojnie – mówię, spoglądam za siebie. – Nigdzie się bez ciebie nie ruszę.

Strzelam lejcami, rydwan rusza, pasażer ciągnie się za nami, trochę szura, ale na razie trzyma formę.

Skręcam, jedziemy równolegle do murów Troi, mam je po prawej. Miasto milczy, za mną słychać osamotnione wrzaski Parysa. Teraz przeprasza, już nie wini mnie za śmierć Hektora.

Zaraz spłoszy konie, zepsuje całą zabawę. Z drugiej strony lubię jak krzyczą. Dylemat, co zrobić?

– Niech bogowie go usłyszą! – Uderzam lejcami.

Konie przechodzą w kłus, przyśpieszamy. Kątem oka widzę, jak na murach mdleje Helena. No, kurwa, jaka wrażliwa. Przecież codziennie giną tysiące żołnierzy przez tę sukę. Zresztą czas leci, walczymy już o zwiędły kwiatek, cień jej dawnego piękna. Spluwam na piasek obok rydwanu.

Strzelam po raz trzeci lejcami. Konie zmieniają bieg z kłusu na galop, a za rydwanem unosi się kurz. Na trójce Parys już nie krzyczy.

Odwracam się i widzę cienką czerwoną linię. Uśmiecham się, równiutka wyszła. Niech wiedzą, że są granice, których nie można przekraczać. Może zrozumieją, że Parys sam sobie strzelił w stopę.

 

Koniec

Komentarze

Cześć, MichaleBronisławie!

 

Moją szczegółową opinię o tekście znasz z bety, więc teraz będzie krótko. Ciekawie przedstawiona scena z udziałem uwspółcześnionego i wyraźnie zmęczonego życiem Achillesa. Ogólnie interesujący szort, wyłamujący się z konwencji, w jakiej zazwyczaj osadzone są teksty dotyczące starożytności.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Zabawne :)

Dobrze się czytało ten dziwny i nieoczywisty retelling. Te współczesne odzywki są zabawne i powoduję, że to raczej pastisz, ale jakoś dziwnie mi tutaj pasują :)

Pozdrawiam i klikam

Q

Known some call is air am

No kurwa, jaka wrażliwa. ← dałbym przecinek po No 

Dobre. Czytałem z zainteresowaniem i z uśmiechem. Więcej takich chętnie przeczytam. :)

Ciekawy tekst. Mi najbardziej podoba się wizja niedoskonałego Achillesa, zmęczonego i narzekającego na starość. Kilka odnośników do współczesności nieźle wyszło. Zabieg z “nie tą piętą” jest taki prosty, a zarazem naprawdę zabawny (choć w kontekście “demityzowania mitu” ma też ciekawy wydźwięk symboliczny).

 

Mnie osobiście w tekście przeszkadzają wulgaryzmy. Rozumiem Twój zamysł, miał być żołnierz na wojnie i po prostu człowiek z emocjami, ale dla mnie niewiele dodają do tekstu, a trochę mi momentami nie pasują, a wręcz psują klimat. I nie, że z jakiejś wrażliwości, ja nie Helena :).

 

Dzięki za fajny tekścik,

Pozdrawiam!

cezary_cezary

Jeszcze raz dzięki za betę. Tekst krótki, ale twoje uwagi były trafne.

 

Outta Sewer

Takie było założenie. Muszę przyznać, że trochę obawiałem się reakcji na ten tekst. Nie odważyłem się go otagować jako “humor”.

Wielkie dzięki za klika.

 

Koala75

Skorzystałem i dodałem ten przecinek. Jest lepiej :)

Spodziewałem się skrajnych opinii, a raczej negatywnych. Tym bardziej mnie cieszy, że został dobrze odebrany. Wielkie dzięki.

Co dalej? Kusi mnie, żeby zrobić drugie opowiadanie, o aniołach walczących pod sztandarem Judasza Iskarioty.

 

beeeecki

Wiem, że wulgaryzmy są ryzykowne i zazwyczaj ich nie używam.

Tutaj chciałem z bohatera stworzyć wulgarnego brutala z żartami w stylu Jamesa Bonda. Miał być o wiele mniej taktowny niż 007, za to bardziej zmęczony życiem.

Założenie było takie, jak zauważyłeś. Bohaterowie w mitologii umierali młodo. Ten oszukał przeznaczenie, bo był za skuteczny i udało mu się zestarzeć ;)

Dzięki za pozytywny odzew.

Dybry,

 

– Twój brat, miał więcej honoru niż ty, psie. 

Nie wiem, czy przeoczyłam na becie, ale nie powinno być przecinka po bracie.

 

Mnie tekst bardzo rozbawił, (wulgaryzmy również), więc biegnę do Klikalni.

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

HollyHell91

Usunąłem przecinek.

 

Jeszcze raz dziękuję za betę.

No i klika.

Nie mogę powiedzieć, że Twoja wersja znanego wydarzenia mitologocznego okazała się zabawna, ale na pewno wprawiła mnie w zdumienie.

 

Odsypiałem dionizje, a tu przychodzą… → Odsypiałem Dionizje, a tu przychodzą

 

Coraz ciężej łapię oddech… → Z coraz większym trudem łapię oddech

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html

 

Parys wznosi ręce do góry. → Masło maślane – czy mógł wznieść ręce do dołu?

Wystarczy: Parys wznosi ręce.

 

a do góry za rydwanem unosi się kurz. → Kolejne masło maślane.

Wystarczy: …a za rydwanem unosi się kurz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy

Dziękuję za poprawki.

Naniosłem.

Bardzo proszę, MichaleBronisławie. I cieszę się, że uznałeś poprawki za przydatne. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No coś mi tutaj nie zagrało. Jest absurd, ale momentami mi nie pasował i tworzył taki zgrzyt. No, ale poza tym ciekawe wizja i nawet fajnie się czytało.

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

Chyba wiem o co chodzi. Powinienem dać tagi “brutalność” i “czarny humor” dla ostrzeżenia. Niestety takich nie znalazłem.

 

skryty, dzięki, że wpadłeś i skomentowałeś. Skoro fajnie się czytało, to może jest jeszcze dla mnie nadzieja ;)

Helloł

Bardzo me gusta. Krótkie zdania, cięty język, popkulturowe nawiązania.

Powiadam: baaardzo me gusta.

Sztos tekst.

Hej przygodo.

Canulas

Miód na zbolałe Achillesowe serce.

Dzięki.

Witaj, MichaleBronisławie. :)

Opowiadanie jest dla mnie przerażająco straszne i makabrycznie brutalne, ale z tego też względu – ciągle nie potrafiąc tak pisać – jestem nim zachwycona! Stworzyłeś wstrząsający obraz Achillesa, a każdy żart w tekście jest bolesny, pełen goryczy i żalu. Któż by pomyślał, że ów bohater spod Troi zamorduje obu jej królewiczów?! Genialne i straszne zarazem. 

Gratuluję i pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

bruce

Jest mi szczególnie miło, bo Ty pierwsza skomentowałaś kiedyś mój pierwszy short SF (jak wielu innym osobom, ale jednak zaglądasz i motywujesz do pracy).

Nie spodziewałem się tak ciepłych słów, tekst jest ryzykowny i budzi skrajne emocje.

Dziękuję :)

To bardzo miłe, co piszesz, dziękuję serdecznie, to wielka przyjemność i zaszczyt dla mnie. heart

Tekst jest ryzykowny, to prawda, ale i wielce odważny, obnaża sporo ludzkich wad, pokazuje je w całkiem innym świetle, każde nad nimi podumać i rozważyć, a to nie zawsze się udaje. :) Brawa, brawa, brawa! :)

Nie bardzo się znam, ale na wszelki wypadek kliknę, bo nigdy nie wiem, czy dany tekst trafił już do biblio, czy jeszcze czeka, mimo ogromnej wartości artystycznej (jak ten, bo jest doskonały). :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

W brawurowy sposób przerobiłeś mit o Achillesie. Nie bardzo lubię tego herosa, a w Twojej wersji jest jeszcze większym dupkiem niż w oryginale.

A co by było, gdyby… Achilles był starym…

Dziesięć lat wojny może postarzeć każdego i nawet dwudziestopięciolatek byłby już mocno zużyty. Ale załóżmy, co sugerujesz w przedmowie, jest jeszcze starszy. Tuż przed wyprawą na Troję ukrywał się w stroju dziewczynki na dworze Likomedesa. Nawet jeśli był chłopcem, to dość groteskowa sytuacja. A co jeśli był starym, no niech będzie tylko dorosłym facetem?

 

Klikam. Pozdrawiam.

bruce

Nie wiem, czy Achilles przeżyje tyle dobrych słów.

 

 

Dziękuję za klika.

 

AP

Fakt. Przebierałby się już jako dorosły, aż strach o tym myśleć.

 

Dzięki za klika.

 

Przebieranie się mnie nie rusza. Inną kwestią jest, po co to robił. 

Achilles wytrzymałym bohaterem był. :)

Pecunia non olet

Dobrze napisane (te narratorskie wstawki) i ciekawe. Musiałem sobie co nieco przypomnieć z oryginalnej historii, żeby docenić zmiany.

zygfryd89

Syn przerabiał oryginał w szkole. Wolę nie myśleć co by było, gdyby przedstawił ten wariant.

Dzięki za docenienie zmian i dobre słowo :)

Cześć,

 

Początek super – Gołota i Pakto robi robotę :D. Potem trochę siadło w akcji, ale za to punkt zwrotny z nie-tą-nogą – sztos :D! Tego się nie spodziewałem. 

 

pozdrawiam

M.

Jestem bandzior! Świr! Sadysta! Niepoprawny optymista!

MordercaBezSerca

Dobrze wychwyciłeś grę podtekstów, zabawę słowem. Podobnie jest z biegami. Początkowo się obawiałem, jak to zostanie odebrane ze względu na brutalność. Dodatkowo chciałem stworzyć wersję bohatera, którego niekoniecznie każdy pokocha, ale nie pozostanie obojętny.

Cieszy, że twist się spodobał.

Dobrze się czytało, nieźle też wyszedł motyw z wprowadzeniem słów nie z tej epoki, a także zabawy językiem. Spoko szorcik. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Młody pisarzu

Dziękuję za odwiedziny w imieniu Achillesa. Chłop nie da rady osobiście, znów zapił.

Nowa Fantastyka