- Opowiadanie: cezary_cezary - Wyzwanie #31 Koszmar daltonisty

Wyzwanie #31 Koszmar daltonisty

Wątek organizacyjny.

 

Poprzednie wyzwania:

Wyzwanie #1: Fragment fantasy

Wyzwanie #2: Prawda jak oliwa

Wyzwanie #3: Poleje się krew

Wyzwanie #4: W zawieszeniu

Wyzwanie #5: Bo to się zwykle tak zaczyna

Wyzwanie #6: Opisy, fatalne zauroczenie

Wyzwanie #7: Przejęte dowodzenie

Wyzwanie #8: Pandora uchyla wieczko

Wyzwanie#9: Casting na bohatera

Wyzwanie#10: Więcej was matka nie miała?

Wyzwanie#11: Fantastyczny projektant

Wyzwanie #12: Między ustami a brzegiem pucharu

Wyzwanie #13: Gdy za długo patrzysz w ciemność...

Wyzwanie #14: Zagrajmy na emocjach nieznaną melodię

Wyzwanie #14a: Morskie opowieści

Wyzwanie #15: Perspektywa i czas

Wyzwanie #16: Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku

Wyzwanie #17: Oko w oko z wrogiem

Wyzwanie #18: Znów musimy się pogodzić

Wyzwanie #19: Gdy patrzę w twoje oczy, zaczyna się dzień

Wyzwanie #20: Jakaż to była wielka gra!

Wyzwanie #21: Mistrz i uczeń

Wyzwanie #22: Wejście smoka

Wyzwanie #23: Jaki to piękny dom!

Wyzwanie #24: Moje uniwersum jest mojsze niż twojsze, bo to właśnie moje uniwersum jest najmojsze !

Wyzwanie #25: Do trzech razy sztuka

Wyzwanie #26: W końcu go zabiłem, a wy chcecie mnie sądzić?

Wyzwanie #27: Węże. Dlaczego węże?

Wyzwanie #28: Nie spodziewałem się hiszpańskiej inkwizycji!

Wyzwanie #29: Cholera, nie zgadniecie, skąd właśnie wracam...

Wyzwanie #30: Kolektywna historia

Oceny

Wyzwanie #31 Koszmar daltonisty

 

 

Za­ło­że­nia wy­zwa­nia:

 

– Świat bez ko­lo­rów musi być smut­ny, praw­da? A gdyby tak opi­sać jakiś przed­miot, który wy­raź­nie ko­ja­rzy się z okre­ślo­nym ko­lo­rem, bez na­zy­wa­nia tego ko­lo­ru, tak, żeby czy­tel­ni­cy po­czu­li, usły­sze­li albo po­wą­cha­li ten kolor? ;)

– Uczest­ni­cy wy­zwa­nia mają za za­da­nie na­pi­sać krót­ki tekst opi­su­ją­cy jakąś rzecz (np. za­rdze­wia­ła bla­cha), je­dze­nie (np. po­ma­rań­cza) bądź zja­wi­sko (np. zorza po­lar­na) wy­raź­nie ko­ja­rzą­cy się z ja­kimś ko­lo­rem bez na­zy­wa­nia go wprost i bez uży­wa­nia ja­kich­kol­wiek ko­lo­rów albo wy­ra­żeń su­ge­ru­ją­cych okre­ślo­ny kolor.

– Za­da­niem in­nych uczest­ni­ków jest od­ga­dy­wa­nie, co autor miał na myśli;)

– Klu­czo­wym ele­men­tem wy­zwa­nia są po­my­sło­we me­ta­fo­ry i umoż­li­wie­nie czy­tel­ni­kom do­zna­wa­nia ko­lo­rów 

– de­adli­ne przy­pa­da na nie­dzie­lę do końca dnia.

 

Ufam, że wszyst­ko jasne ;) Sam też skrob­nę tekst, ale to póź­niej:p

 

 

Koniec

Komentarze

Leżało na stole, okrągłe, jak piersi Ewki. I jak sąsiadka czasem kwaśne czasem słodkie. Przekleństwo ludzkości zdaniem katolików, a dla fizyków błogosławieństwo, choć chyba Newton wolałby mniej bolesny zbieg okoliczności. Tyle można powiedzieć o tym wspaniały płodzie natury, ale ja najbardziej lubię go w szarlotce. – Co ja mam z tym rymowaniem naprawdę nie wiem :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cieszy się serduszko, gdy widzi czerwone jabłuszko ^^ (też rymem polecę, a co!)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

I dobrze :D – kurczę muszę pić mniej piwa bo dostrzegam korelację między browarem a rymowaniem ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Zwracam ci BUELEeE! Moc dziewico! Kurczę, to wygląda jak połączenie mojej kolacji z testem wielokrotnego wyboru. Cholerni faszyści!

Czołg może wpaść w poślizg na zwłokach, na asfalcie

Tęskniłem:)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Przekleństwo ludzkości zdaniem katolików

Bezdura :P A wyzwanie super, prawie jak ćwiczenie z opisu fenomenologicznego na studiach ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Uzasadniej – mam ochotę się dziś pogrążyć;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Po pierwsze, w Biblii nie ma nic o jabłku cheeky to podobno dowcip językowy świętego Hieronima, bo po łacinie “malum” to i jabłko i złe (tj. coś złego).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A może właśnie o to chodzi jabłko jest synonimem zła, tak jak kobieta ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej lubię tę piosenkę:D lata tego nie słyszałem :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Chłopy jednak coś źle to zinterpretowali ;) – https://youtu.be/vV0NoICl7cE?si=5XDzawQb4qR99tBA

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

laugh

 

ETA: Dobra, ale uprzedzam, że wyszło purpurowo :)

 

Aksamitne usteczka, ułożone w "o", jakby dziwiły się jedwabistym falbankom, które je otaczają, kropli wody spływającej po ich krawędzi, a może temu, że nic innego w pobliżu nie jest takie zwiewne, takie delikatne. Wszędzie ciernie i skórzaste, błyszczące powierzchnie, jakby całe otoczenie skupiło się na ochronie skarbu – może należałoby ją uzupełnić i schować go pod kloszem?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Coś mi się zdaje, że należą Wam się komentarze poetyckie.

 

Bardzie:

Newton gdy widział jabłko spadające

z drzewa, olśniony w swojej kontemplacji

znalazł, czego się znaleźć przez tysiące

lat nie udało ludzkiej kalkulacji:

prawdę, że Ziemia jest to wirujące

ciało powszechnej prawem grawitacji.

I to jedyny w świecie był wypadek,

że człeka wzniosły: jabłko i upadek.

(lord Byron, tłum. E. Porębowicz)

 

Powiedzieć o tym wspaniałym płodzie natury. Dlaczego Ewki? To Baśka miała fajny biust, a Ewka rozbijała szyby.

 

Tarnino:

Coś jak muzyki spoza kotar dźwięk,

przerwanej w środku osnowy…

A jednak żywy mam w oczach twój wdzięk,

gdy ujrzę hiacynt różowy.

W złotych swych włosach nosiłaś ten kwiat,

co lśnił wśród nich po kryjomu,

jak u dziewczyny w świeżej wiośnie lat

różowa koncha (– – –).

(Leopold Staff)

 

Nie mam zupełnej pewności, czy trafnie odgadnąłem Twoje intencje, ale raczej tak. Jakoś nie pasuje mi “ją uzupełnić” – może gdyby wcześniej była pojedyncza “powierzchnia”?

Ale to Ewka zerwała owoc co Newtonowi nabił guza. A wiesz Ślimaku czym ona te szyby rozbijała, hmmm… Baśka miała fajny biust, a Ewka taki, co rozbijał szyby ;).

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

blush

Nie mam zupełnej pewności, czy trafnie odgadnąłem Twoje intencje, ale raczej tak

Mmm, ja też nie mam pewności, czy dobrze odczytuję Twoje, ale chyba blisko :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina dodała swoją zagadkę, niczym rasowy ninja :D Zupełnie przegapiłem edycję posta ;]

 

Aksamitne usteczka, ułożone w "o", jakby dziwiły się jedwabistym falbankom, które je otaczają, kropli wody spływającej po ich krawędzi, a może temu, że nic innego w pobliżu nie jest takie zwiewne, takie delikatne. Wszędzie ciernie i skórzaste, błyszczące powierzchnie, jakby całe otoczenie skupiło się na ochronie skarbu – może należałoby ją uzupełnić i schować go pod kloszem?

Róża? ;]

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

A ja myślę, że Tarnina chciała opisać – Róża to kwiat albo imię umarłej dziewczyny. Różę w ciepłej dłoni można złożyć albo w czarnej ziemi. Czerwona róża krzyczy złotowłosa odeszła w milczeniu. Krew odeszła z bladego płatka kształt opuścił suknie dziewczyny. Ogrodnik troskliwie krzew pielęgnuje ocalony ojciec szaleje. Pięć lat mija od Twej śmierci kwiat miłości, który jest bez cierni. Dzisiaj róża rozkwitła w ogrodzie pamięć żywych umarła i wiara. – Różewicz

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Czyli czerwony 2:0 dla czerwonego ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ha, ha, zgadliście :) a myślałam, że będzie trudne. To teraz czekamy na inne kolory ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A ja przegapiłem Cezarego wpis :D, Cezary oczywiście zgadł pierwszy :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Od zawsze lubiłam przystojnych młodzieńców.

Cóż, przeważnie niestety nie zwracali na mnie uwagi. Przychodzili do parku, siadali u mych stóp, pili wino i ohydnie plugawili język.

A ja stałam jak głupia, ściskając dzban.

Lecz od czasu, do czasu bywało inaczej. Na przykład dzisiaj rano do parku przyszedł chłopiec o przejrzystych oczach i szerokich ramionach. Siedział na ławce sam i czytał wiersze. Po czym nagle wskoczył na postument, objął mnie i szepnął z zapałem:

– Jesteś taka piękna! Zachwycająca!

Milczałam wystraszona, ale kiedy pogładził mój policzek, zamrugałam. Podał mi dłoń i ruszyliśmy przez park. Pocałował mnie opodal fontanny. Z początku delikatnie, a potem coraz namiętniej. Ukąsiłam jego wargę i poczułam na języku żar. Pulsujące życie, które połaskotało moje podniebienie. Objęłam kochanka i wpijałam się w niego, chłepcząc coraz bardziej łakomie tętniące, metaliczne źródło.

Gdy odkryłam, że chłopiec nie żyje, zawstydzona wróciłam na swoje miejsce.

Co pomyślą ludzie, kiedy mnie zobaczą… taką.

Na szczęście nadszedł deszczyk, który obmył mnie i sprawił, że znów zastygłam w kamiennym spokoju.

 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

U mnie nawet dwa kolory, ale nie wiem czy nie za długo;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Chyba już nie wiem :D no ale czerwony i szary, coś jakoś tak mi się widzą

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Brawo, myślałam o białym i czerwonym ale w sumie kamień, to kamień.

Język mi uschnie za takie gadanie, bo byłam edukowana z geologii i powinnam wiedzieć, że to skała a nie kamień;)

Kurcze łatwiej opisać wyraziste kolory. Czy ktoś da radę zgaszony róż?;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Ambush, ja tu widzę biało-czerwony, a nawet ściślej: marmurowo-szkarłatny.

Ukąsiłam jego wargę i poczułam na jeżyku żar.

Czyli to jest rzeźba Damy z jeżykiem?

 

Tarnino, te jedwabiste falbanki i skórzaste powierzchnie… przyznam, że nie byłem pewien, czy opisujesz wnętrze kwiatu, czy żeńskie narządy płciowe. Realna wydawała mi się nawet możliwość, że sama chciałaś pozostawić dwuznaczność, stąd też dobór cytatu. W każdym razie kolorystykę obstawiałem raczej różową niż czerwoną.

– Miłość to ból – powiedziała małpa całując jeża.

Nie planowałam pisać o jeżu;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

– Odpadasz. Następny!

Do pokoju wszedł niewyrośnięty brodacz. Ubrany był w surdut, a w ręku trzymał fajkę.

– Co za brak wychowania? Proszę wyjść i nie zasmradzać powietrza – fundator wyprawy zareagował ostro na widok kolejnego kandydata.

– Zaraz, zaraz. Proszę zostać. Jaki uprawia pan zawód? – Jednego z członków komisji rekrutacyjnej coś tknęło.

– Jestem szewcem.

– Przyjęty – zadecydował przewodniczący.

Ekipa wyznaczona do odszukania skarbu od razu po sformowaniu wyruszyła na wyprawę. Gdy dotarli do wskazanego przez informatora miejsca, kurdupel powiedział:

– Stop! Możemy wracać. To fałszywka. Brakuje jednego koloru. 

Wydaje mi się, że chodzi o tęczę, ale nie wiem z jakich kolorów się składa :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

@AP nie mam pojęcia.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Gratuluję, Bardzie! Zastanawiałem się, czy zagadka nie jest za trudna, ale od razu wpadłeś na właściwy trop.

To, o czym mówi skrzat, jest popularnym symbolem i różni się od pierwowzoru jednym kolorem.

A jakim :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

AP, sprawnie zrobiona zagadka. Może kurdupel ma nadzieję zastać swój upragniony skarb na końcu takiej tęczy i odsyła ekipę podstępem, żeby mieć przecież trochę prywatności? Przyznam, że mnie tęcza w naturze wydaje się zwykle tylko czerwono-żółto-niebieska, a więcej niż sześciu kolorów nigdy nie widziałem, nie udało mi się zaobserwować cyjanu ani indygo.

Ekipa wyznaczona do odszukania skarbu, od razu po sformowaniu wyruszyła na wyprawę.

Nie oddzielamy przecinkiem grupy podmiotu od grupy orzeczenia. Ten dałby się od biedy bronić jako doprecyzowujący znaczenie (że nie chodzi o sformowanie skarbu), ale to dość naciągane.

 

A teraz moja próba…

 

Kamienne podłogi i sufity zlewały się w jedno z metalowymi ścianami. Twierdza czyniła przytłaczające wrażenie. Oficer w perfekcyjnie skrojonym mundurze mógłby wtopić się w takie tło niczym kameleon, gdyby nie chromowane naszywki. Zza rogu wyszedł właśnie jakiś obcy mu lekarz, holując młodą kobietę o słowiańskiej urodzie ukrytej pod przydużym pasiakiem. Dziewczyna słaniała się na nogach, a z jej twarzy odpłynęła wszelka żywość.

– Co tam tym razem, konowale? – burknął podkomendant, jak na swoje standardy niemal przyjaźnie.

Doktor uniósł przenikliwe oczy znad szerokiej maseczki o półsztywnej fakturze, jaką przybiera lniana tkanina, gdy wygotować ją w ługu kilkadziesiąt razy za dużo:

– Podejrzenie tyfusu płucnego – odpowiedział bez żadnego wyrazu. – Na pańskim miejscu, majorze, odsuwałbym się nader energicznie.

Brawo, myślałam o białym i czerwonym ale w sumie kamień, to kamień.

Ja pomyślałam o szarym, bo parkowe rzeźby raczej nie bywają z marmuru, ale potem rzeźba zwampirzała :D i już nie wiem.

przyznam, że nie byłem pewien, czy opisujesz wnętrze kwiatu, czy żeńskie narządy płciowe

A tym facetom tylko jedno w głowie :P Ale róża jest symbolem Afrodyty… w każdym razie myślałam o takiej czerwonej.

– Miłość to ból – powiedziała małpa całując jeża.

XD

Wydaje mi się, że chodzi o tęczę, ale nie wiem z jakich kolorów się składa :D

Ale to nie jest opis/zagadka poetycka, tylko po prostu zagadka :D

Nie oddzielamy przecinkiem grupy podmiotu od grupy orzeczenia.

Właśnie…

 

Ślimaku, co to u licha jest "półsztywna faktura"? Faktura to charakter powierzchni, niewiele ma wspólnego ze sztywnością. Twój obrazek zdecydowanie jest szary, ale jaki przedmiot przedstawia – hmm, nie wiem. Może później coś mi do głowy wpadnie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Biały – a jest to moim zdaniem obóz koncentracyjny i uśmieszek dla kontrastu :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ślimaku, co to u licha jest "półsztywna faktura"? Faktura to charakter powierzchni, niewiele ma wspólnego ze sztywnością.

Chodziło mi o coś takiego, że dotykasz materiału, a on ustępuje i chrzęści Ci pod palcami, tworząc drobniutkie zagięcia i załamania, które wyprostują się z powrotem dopiero po dłuższym czasie…

Twój obrazek zdecydowanie jest szary, ale jaki przedmiot przedstawia – hmm, nie wiem.

Tak, szary. Nie do końca przedmiot…

a jest to moim zdaniem obóz koncentracyjny

Właśnie, to dobry trop. Nie do końca obóz koncentracyjny, raczej miejsce internowania lub taki areszt okupacyjny w twierdzy, z którego można ewentualnie trafić do obozu. Nie twierdzę, że charakter miejsca jest szczególnie ukryty (wprost użyłem słowa “twierdza”), skupiłem się bardziej na opisie kolorystyki.

i uśmieszek dla kontrastu :)

Nie do końca dla kontrastu – starałem się tu zasugerować pewną dodatkową treść sceny, ale tak, żeby narracja pozostała scentrowana na oficerze.

Stalowy?

Może też być inny odcień szarości. Do munduru i metalu pasuje też brąz (rdza), zieleń (patyna). Nie wiem, kto w 45 pełnił służbę w tym gdańskim areszcie. 

Rzeczywiście miałem przed oczami właśnie coś takiego, stalowo– lub granitowoszary. Przyznam, że nie jestem pewien, co podsunęło Ci Gdańsk, może podpowiesz mi coś ciekawego? Jeśli chodzi o tyfus, to przecież epidemie były w wielu miastach. Albo może pomyślałeś o Ince, ale to byłby już 1946, zresztą oficer wydaje się raczej nazistowski (myśli w kategoriach “słowiańskiej urody”).

Zastanawiałem się nad mundurem nazistowskim, zwłaszcza że był perfekcyjnie skrojony. Przychodził mi do głowy kolor brunatny (”Nie do końca przedmiot…”). Innym tropem, który by na to wskazywał, była ta „słowiańska uroda”. Jednak przeważyło słowo „twierdza”. W „Twierdzy Gdańsk” znajdował się areszt, w którym w 1945 roku wybuchła epidemia tyfusu. Polak, czy Rosjanin też mógłby zwrócić uwagę na słowiańską urodę, wobec tego, że w większości ofiarami byli Niemcy.  

 

A wracając do mojej zagadki…

Może kurdupel ma nadzieję zastać swój upragniony skarb na końcu takiej tęczy i odsyła ekipę podstępem, żeby mieć przecież trochę prywatności?

Można i tak to interpretować.

 

Ale to nie jest opis/zagadka poetycka, tylko po prostu zagadka :D

W takim razie jeszcze jedna próba:

 

Sylwetka zgięta

Ostatnia pora życia

Polska jest piękna

Jesień i wszystkie jej kolory :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nie ostatnia to zima i biel :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ostatnia to zima i biel? Oj tam, oj tam. Jesień i wszystkie jej kolory? Z jesienią dobrze, ale ma być jeden kolor!

Żółty:)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Złota polska jesień? Albo japońska…

 

Tyfus był powszechnym problemem podczas II wojny światowej i zaraz po niej, więc nie wpadłem na to, że w połączeniu ze słowem “twierdza” może wskazać konkretnie Gdańsk, dziękuję za wyjaśnienie! Mój pomysł zasadzał się raczej na tym, że właściwie nie istnieje takie pojęcie jak “tyfus płucny”. Tyfus plamisty może przebiegać z zajęciem płuc (i wtedy był prawie zawsze śmiertelny, przynajmniej przed epoką antybiotyków), ale nawet w takim przypadku nie przenosi się drogą wziewną. To sugeruje, że lekarz próbuje nastraszyć oficera, aby ten się bliżej nie przyglądał.

Bingo! I to jeśli chodzi o kolor, jak i japoński trop.

 

Też zwróciłem uwagę na “tyfus płucny”, ale nie pociągnąłem tego. A scenkę odebrałem, jako opis momentu, gdy dowiedziano się wybuchu epidemii. Stąd ten 1945.

Chodziło mi o coś takiego, że dotykasz materiału, a on ustępuje i chrzęści Ci pod palcami, tworząc drobniutkie zagięcia i załamania, które wyprostują się z powrotem dopiero po dłuższym czasie…

Mmm, dobrze opisane, ale nie nazwałabym tego fakturą.

Nie do końca przedmiot…

Może zjawisko?

To sugeruje, że lekarz próbuje nastraszyć oficera, aby ten się bliżej nie przyglądał.

Tak też pomyślałam.

I to jeśli chodzi o kolor, jak i japoński trop.

Liść miłorzębu, taki listopadowy. Jest żółty :) albo całe żółte jesienne drzewo (miłorząb, oczywiście, choć on ma raczej prosty pokrój, to nie wierzba płacząca). Ale może konkretny miłorząb? Ten w Hiroshimie, po wybuchu atomowym? https://web.archive.org/web/20170329060433/http://www.unitar.org/hiroshima/sites/unitar.org.hiroshima/files/A-bombed%20trees%20worddoc%20as%20of%20Dec.%202011_1.pdf (s. 28) jest pochylony, jak widać na zdjęciu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Kolor złoty. I to jest odpowiedź, jaką chciałem uzyskać. A słowa o japońskim tropie dotyczyły czegoś innego.

Że to haiku, to widać gołym okiem (chyba, sylab nie liczyłam), ale… zaraz. Chryzantema? Też raczej żółta, nie złota… i raczej się nie garbi. Ze złotem w Japonii kojarzy mi się jeszcze Złota Pagoda, ale ona nie jest pochylona i nie ma nic wspólnego z końcem życia. A z Polską to już w ogóle.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W pierwszej wersji było: Już głowa siwa, ale zmieniłem, by dodatkowym kolorem nie robić konkurencji złotu. Wymyśliłem więc inną oznakę starości.

Wierzba zatem. W Japonii też występuje.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ładne rzeczy, wyzwanie pięknie się rozrosło, a autora poniósł melanż dogłębnie pochłonęło dwudniowe szkolenie wyjazdowe… ;]

 

Jutro wrzucę moją zagadkę :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

“Ubrany był w zielony surdut”

Chciałam tylko zaznaczyć, że mieliśmy nie używać kolorów, także ten, tego… No.

To coś może takiego: 

 

 

Jesteś taki niewielki, nieważny, niemal we mnie, a jednak poza mną, nigdy mnie nie sięgniesz. Widzisz mnie, gdy jestem daleko. Tęsknisz za mną. Gdy jestem blisko, znikam. Myślisz z nadzieją, że kiedyś  pójdziesz tam, gdzie ja jestem. Ale przecież ja nie czekam na ciebie. Człowieku. 

Hmmmmm… parę rzeczy przychodzi mi na myśl, ale żadna kolorowa.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

JolkaK – coś mi chodzi po głowie gwiazdy, niebo, słońce – ale ostatecznie nic w 100% niepasuje – więc się poddaję:)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Jolko, chyba masz na myśli naszą Ziemię, więc…

Błękitna planeta? ;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Pocieszasz mnie w płaczu, wspomagasz w drodze. Zimą porzucona, momentalnie znikasz, chowasz się przed moimi oczami. Choć jesteś jeszcze dzieckiem, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

 

Pamiętam, czytałem kiedyś o twojej matce. Tej samej, która powieszono, a jednak nikt po niej nie płakał. Samotna i naga stanowiła symbol. Miała znaczenie. Byli tacy, co uważali to za hańbę, ale i znaleźli się i tryumfujący z jej powodu. To były jednak inne czasy, z innego materiału wykuto wtedy człowieka… i ciebie…

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Chyba mam niż, nic mi nie przychodzi do głowy.

 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

To razem mamy dwa niże :D, a to już dobry początek ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Zrobimy sobie Holandię?;)

 

 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cha Holandia będzie nam mogła zazdrości będziemy miel taki niż, że pod nami to już tylko piekło będzie ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Zrobimy sobie Holandię?;)

To nie jest zielony xD

 

A poważnie, zastanawiałem się czy zagadka nie będzie za prosta, a tu proszę…

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Biały

A konkretnie biala chusteczka i jej mama, biała chusta ;) brawo!

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

… wut.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No… chusteczka służy do wycierania łez, ale też jest niezbędnym wyposażeniem podczas podróży (a już na pewno z dziećmi). Jest biala i raczej delikatna, więc w śniegu szybko się zlewa kolorystycznie, a po chwili (jak już namoknie) znika całkiem.

 

Białej chusty zawieszonej na patyku, jako symbolu kapitulacji chyba nie muszę rozwiać? XD

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jestem. Wreszcie się wyspałam. :) Bardjaskier miał rację: chodziło mi o niebo niebieskie. Niebieskie robi się tylko z daleka (no bo to powietrze jest), gdy jest bliżej nas, to go nie widać, im dalej tym bardziej niebieskie, a chcemy często “do nieba”… :)

Dzięki za zabawę! :)

O, czyli byłem dokładnie na drugim biegunie. Myślałem o Zidmi widzianej z kosmosu (wtedy jest błękitna) ;p

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

JolkaK :D trafiłem :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Niebieskie robi się tylko z daleka (no bo to powietrze jest), gdy jest bliżej nas, to go nie widać, im dalej tym bardziej niebieskie, a chcemy często “do nieba”… :)

Glum, glum, takie pomieszanie kategorii ontycznych to nie na moją głowę :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Myślałem o niebie, ale zwątpiłem po słowach “nie czekam na ciebie. Człowieku”. Wydają mi się nie pasować do nieba. To znaczy, istnieje taka utarta fraza “niebo na ciebie nie czeka”, ale raczej jest wyrazem skrajnej dezaprobaty niż czymś stosowalnym ogólnie.

 

Dlaczego biała flaga ma być matką chusteczki i jak się ją, przez litość, wykuwa??

Ślimaku, nie biała flaga, a biała chusta. Z tym wykuciem troszkę mnie poniosło, wybacz.

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Nie ma czego wybaczać, bawię się równie dobrze jak Ty, może nieco zbyt emfatycznie sformułowałem pytanie, ale miało być w humorystycznej konwencji.

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

smiley ja zagadki nie zrozumiałam. Może przez to wykuwanie ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Może przez to wykuwanie ;)

Oj tam, już nie czepiajcie się :P Chciałem dodać trochę patosu, a zamiast tego zepsułem zagadkę :P Życie ;]

 

Niemniej, dziękuję wszystkim za udział w wyzwaniu :) Teraz tydzień przerwy i w następny poniedziałek lecimy z koksem :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Myślałem o niebie, ale zwątpiłem po słowach “nie czekam na ciebie. Człowieku”. Wydają mi się nie pasować do nieba. To znaczy, istnieje taka utarta fraza “niebo na ciebie nie czeka”, ale raczej jest wyrazem skrajnej dezaprobaty niż czymś stosowalnym ogólnie.

No bo tego, no, my wzdychamy do nieba, czasem staramy się całe życie, żeby “iść” do nieba, a ono ma to gdzieś… :D

Ja też dziękuję za wspólna zabawę i czekam na kolejną! :)

W nawiązaniu do hasła tego wyzwania przypomniało mi się, że po pół roku mieszkania na studiach w jednym pokoju z kolegą dowiedziałem się od niego, że jest daltonistą. Odróżniał świetnie odcienie, ale nie widział kolorów Wszystko było dla niego w odcieniach szarości. Z kolei opowiedziała mi koleżanka ‘koszmar’ jaki się jej przytrafił. Na jakąś imprezę wybrała się z chłopakiem, umawiając się z nim, że ona będzie w zielonej sukience, a on w zielonym swetrze w tym samym odcieniu. Gdy się spotkali, miał sweter różowy, bo odcienie się zgadzały, a nie widział kolorów. Podobno sprzedawczyni w sklepie upewniała się czy na pewno to ma być ten sweter, gdy go wskazał i z dziwną miną zapakowała. Obok na półce leżał właściwy.

Jeden wykładowca na chemii opowiadał o studencie, który wyznał, że jest daltonistą, dopiero na zaliczeniu (z analizy, co prawda ilościowej, ale mieliśmy to potworne wykrywanie już zapomniałam, czego, którego nikt nie robi w prawdziwych laboratoriach, ale studenci muszą się nauczyć, a trzeba wypatrzeć minimalną różnicę w odcieniu). Koleżanki mu pomagały laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka