- Opowiadanie: cezary_cezary - Wyzwanie #32 - Bo to dobry chłopak był!

Wyzwanie #32 - Bo to dobry chłopak był!

Wątek organizacyjny.

 

Poprzednie wyzwania:

Wyzwanie #1: Fragment fantasy

Wyzwanie #2: Prawda jak oliwa

Wyzwanie #3: Poleje się krew

Wyzwanie #4: W zawieszeniu

Wyzwanie #5: Bo to się zwykle tak zaczyna

Wyzwanie #6: Opisy, fatalne zauroczenie

Wyzwanie #7: Przejęte dowodzenie

Wyzwanie #8: Pandora uchyla wieczko

Wyzwanie#9: Casting na bohatera

Wyzwanie#10: Więcej was matka nie miała?

Wyzwanie#11: Fantastyczny projektant

Wyzwanie #12: Między ustami a brzegiem pucharu

Wyzwanie #13: Gdy za długo patrzysz w ciemność...

Wyzwanie #14: Zagrajmy na emocjach nieznaną melodię

Wyzwanie #14a: Morskie opowieści

Wyzwanie #15: Perspektywa i czas

Wyzwanie #16: Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku

Wyzwanie #17: Oko w oko z wrogiem

Wyzwanie #18: Znów musimy się pogodzić

Wyzwanie #19: Gdy patrzę w twoje oczy, zaczyna się dzień

Wyzwanie #20: Jakaż to była wielka gra!

Wyzwanie #21: Mistrz i uczeń

Wyzwanie #22: Wejście smoka

Wyzwanie #23: Jaki to piękny dom!

Wyzwanie #24: Moje uniwersum jest mojsze niż twojsze, bo to właśnie moje uniwersum jest najmojsze !

Wyzwanie #25: Do trzech razy sztuka

Wyzwanie #26: W końcu go zabiłem, a wy chcecie mnie sądzić?

Wyzwanie #27: Węże. Dlaczego węże?

Wyzwanie #28: Nie spodziewałem się hiszpańskiej inkwizycji!

Wyzwanie #29: Cholera, nie zgadniecie, skąd właśnie wracam...

Wyzwanie #30: Kolektywna historia

Oceny

Wyzwanie #32 - Bo to dobry chłopak był!

 

Znacie tę sytuację, gdy na pełnym luzie chillujecie sobie przed blokiem, a tu nagle wpada reporter i wypytuje o sąsiada spod siódemki, jak się okazuje mordercę i gwałciciela?

 

Założenia wyzwania:

– Tekst ma być stylizowany na spontaniczną wypowiedź z zaskoczenia (dosłownie, nagle wpada reporter z mikrofonem i kamerą, a wy musicie coś powiedzieć w materiale na żywo)

– Wasz sąsiad okazał się gwałcicielem/mordercą/degeneratem/terrorystą (do wyboru jedno, albo kilka), a wy o tym nie mieliście pojęcia, do tej chwili

– Możecie wykazać totalną ignorancję (ale to był taki dobry chłopak, zawsze mówił dzień dobry!) albo rozżalenie, że nikt was do tej pory nie słuchał (a on podejrzany był!)

– Brak limitu znaków, ale raczej preferujemy krótkie teksty, jak to w reportażach ;]

– Każdy Użytkownik może wrzucić nieograniczoną ilość tekstów

 

Deadline: standardowo, do końca niedzieli ;]

Koniec

Komentarze

W obliczu mikrofonu wyglądam tak:

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale tym razem musisz coś "powiedzieć", nie ma zmiłuj;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Ojejujeju…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tekst ma być stylizowany na spontaniczną wypowiedź z zaskoczenia (dosłownie, nagle wpada reporter z mikrofonem i kamerą, a wy musicie coś powiedzieć w materiale na żywo)

,,Yyy… Eee… Yyy…” blush

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

O, to, to właśnie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mówisz i masz (niektóre czasowniki tekstu w intencjonalnie niepoprawnych formach).

Kobiecy bohater, ponieważ z jakiegoś powodu odniosłem wrażenie że organizuje Tarnina. Wyszło nieco sztampowo, ale co mi tam:

Malina Chędowska. Relacja specjalna dla programu X-Media.

Proszę państwa, jutro zostanie przetransportowana do Polski domniemana Czarna Kobra, psychopatyczna morderczyni, która przez długie lata kariery w szeregach Yakuzy wymykała się policji, aż do aresztowania w Japonii.

Stoimy przed odrapanym post pegeerowskim blokiem w miejscowości Wieje Dolne. To miejsce w którym Ksymena Korbańska spędziła dwadzieścia siedem lat.

– Czy może pani powiedzieć kilka słów na temat Ksymeny Korbańskiej, która mieszkała w tym bloku?

– Ja pani coś powiem. Te prokuratory to nic nie wiedzom. Ksymenka, to dobra dziewczyna była. Z chłopakami się nigdy nie prowadzała, jak te inne lampicury, co tylko dyskoteki w głowie. Był tylko taki jeden, czy dwóch, ale oni albo coś szybko gdzieś wyjeżdżali, albo się rozchodzili. Inne to wymalowane jak spod latarni, a Ksymenka zawsze skromnie, warkocz, bluzeczka, spódniczka plisowana z takim ładnym wzorkiem, coś jakby okularki ładne tam były. A dzień dobry to zawsze powiedziała, a nie to co te nowobogackie, jak im mamona rozum przewraca.

W kościele zawsze w pierwszej ławce siedziała, a nie to co poniektórzy, że na polu stojom. Raz to mi taką laleczkę ładną zrobiła dla wnuczki. Mówię pani, włosy były jak prawdziwe, chociaż wnuczka coś nie chciała się bawić i azor ją porwał, a potem od razu zakopał.

Jednemu sąsiadowi to prawie co dzień siatki pomagała nosić, a jak gdzieś tak zniknął, to nawet szukać go pomagała. Pani kochana, toć ona jak była mała, nawet żaby ze stawu ratowała, żeby się nie potopiły jak powódź szła. Kotkom pomagała, co chwile ratowała jakiegoś, a jak mój Mrauczuś nie wrócił do domu, to mi innego przyniosła, złota dziewczyna mówie pani.

Te psychopaty to oni tam w tej Warszawie majom, a nie tu u nas. Tu cisza, spokój, lasy dookoła, nawet wilki tak swojsko wyją.

#PełenChill

 

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Swojsko wyjące wilki :D – dobre :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Całkiem klimatyczna wizja. Rozumiem, że teksty należy dodawać w komentarzach pod tą informacją, nie w osobnej publikacji? 

Jeśli o czymś pomyślałeś, to znak, że to gdzieś istnieje.

Robercie, w komentarzach ;)

 

Piotrze, bardzo dobra realizacja wyzwania ;) Przy okazji, teraz wszystko jest na pełnym chillu:)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cezary, To tylko taki naleśnik na szybko, ale na nic więcej nie ma w tej chwili zasobów.

Składam samokrytykę za błędną identyfikację autora wyzwania, ale zgubiła mnie wizualizacja w komentarzu Tarniny blush

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Szedłem sobie ulicą, gdy wpadł na mnie mikrofon i reporter na jego końcu. Nie usłyszałem pytania ale dostrzegłem pełne wyczekiwania spojrzenie dziennikarza. No to zacząłem gadkę szmatkę. O tym i tamtym, kto którędy chodzi i gdzie wyrzuca, jak się miewa kondycja państwa i co sądzę o kandydatach na prezydenta. Usłyszałem coś w stylu: "Pytałem, czy robi pan zakupy w Lidlu". Robię w Aldim, ale skłamałem reporterowi – cholera, w końcu uwielbiam wywiady.

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

zgubiła mnie wizualizacja w komentarzu Tarniny blush

?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

zgubiła mnie wizualizacja w komentarzu Tarniny blush

Znaczy miał być “dobry chłopak” ale pomyślałem, że będzie “dobra dziewczyna”, jak zobaczyłem to zdjęcie z mikrofonem …

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Nie wydaje mi się, żeby dobra dziewczyna przeczyła założeniom zadania.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobra dziewczyna jest okej. Zarówno w wyzwaniu, jak i w prawdziwym życiu ;>

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

– Panie SNDWLKR, jak odniesie się pan do najnowszych rewelacji?

– E… Słucham?

– Pański sąsiad, Onufry K., zeszłej nocy odprawił bluźnierczy rytuał i sprowadził do swojego salonu przedwieczną abominację, która porwała go do siódmego wymiaru. Co pan o tym sądzi?

(oczy większe niż u Czarodziejki z Księżyca) Słucham?!

– Nie słyszał pan piekielnych jęków dobiegających zza ściany?

– Nie…

– A krzyków pani K., która odpędziła ów koszmar z otchłani przy pomocy patelni i lakieru do włosów? Ani desperackiego szczekania ich yorka?

– Nie.

– Ale poczuł pan smród zgnilizny i nieludzkie wstrząsy, które…

– Nie!

– Dlaczego jest pan taki nerwowy?

– A dlaczego pan mnie nęka? Nic nie widziałem, nic nie słyszałem, a tak w ogóle to jak dla mnie człowiek we własnym mieszkaniu może robić co chce. Nawet przywołać Cthulhu, tylko potem trzymać go z daleka ode mnie.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

laugh Oto prawdziwy duch obywatelski :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ha, dobre xD

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Dzięki. :)

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Fajny koncept yes Ja najbardziej chciałbym usłyszeć, jak reporter wymawia razem te wszystkie spółgłoski z Twojego nicka!

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

A mój został przemilczany :( teraz to ja już nie chce się bawić:P

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem założenia wyzwania :D

 

– Przepraszam, pan tu mieszka?

– Tak. Druga klatka.

– Super. Zgodzi się pan coś powiedzieć do kamery? Panie…

– Trytek. M. Trytek. Mogę się zgodzić. A o co chodzi?

– To pan nic nie wie?

– Gdybym wiedział, to bym nie pytał.

– Dziś rano zatrzymano pana sąsiada, Romana X. Podejrzany jest o anarchizm, terroryzm i satanizm. Jaki jest pana komentarz?

– A pesymizm?

– Słucham?

– Czy był podejrzany o pesymizm?

– Nic mi o tym nie wiadomo. Ale pan chyba nie rozumie – Roman X był poszukiwany przez Interpol! To groźny człowiek, mordował ludzi za granicą. Czemu pan pyta, czy był pesymistą?

– Tam od razu groźny… Bo co? Bo hobby miał? To miły i uczynny chłopak był. Nigdy kłopotów z nim nie było, zawsze uśmiechnięty chodził i pomagał. Pytam, czy nie był podejrzany o pesymizm, bo skoro już wszystko wiecie, to może powiecie. Przeraża mnie myśl, że mógł ludzi zarażać pesymistycznymi myślami.

– A nie przeraża pana, że mieszkał pan w jednej klatce z mordercą?

– Tam od razu mordercą. Kogo niby zabił?

– W Hiszpanii zabił wybuchem 12 osób, we Włoszech – na zlecenie mafii – 8, w Bułgarii zrobił przewrót polityczny, w wyniku którego zginęło…

– A w Polsce?

– Co w Polsce?

– Czy w Polsce kogoś zabił?

– Nie, wydaje mi się, że nikogo.

– Proszę pana, to kto jak spędza wakacje i jakie ma hobby, mnie nie interesuje. On to zawsze uśmiechnięty był, zakupy pomagał nosić, „dzień dobry” mówił, a nie jak pan – zaczepia starsze osoby. Poza tym mrożonki mi się topią. Do widzenia!

Bardzie, rzeczywiście, wybacz! Tekst wyszedł ci dość ciekawy, chociaż nie do końca zgodny z założeniami wyzwania :P Z drugiej strony, jak się poczyta Internety, to wojny między dyskontami potrafią być bardziej “krwawe” niż niejedne porachunki mafijne, więc… :D

 

M.Trytku, u Ciebie z kolei zadanie wykonane w 100%, dokładnie o to chodziło :) I zgodzę się, pesymizm to zło, a sposób spędzania wolnego czasu to indywidualna sprawa każdego jegomościa :D

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Zawsze miałem dwóje z prac domowych :/

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Oj tam, ważne, że próbowałeś ;) A teraz łap Scooby-Snacka na pocieszenie ;)

 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Ja się zastanawiam jak tych dwóch mogło myśleć tylko o jedzeniu gdy – https://youtu.be/DIzME5gibG4?si=su7QqcwlblB3rw1G

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Przeraża mnie myśl, że mógł ludzi zarażać pesymistycznymi myślami.

<zuy śmiech zua>

pesymizm to zło

Oj, będzie felietonik :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

SNDWLKR, M.Trytek – puenta wyszła wam taka sam :D Oba teksty zabawne na poprawę humoru przed pracą:)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Oj, będzie felietonik :)

Koniecznie :) Przy czym – optymizm to także zło, tylko inne :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Bardjaskier nie potrafię sobie wyobrazić przy tematach osiedla innej, bardziej typowo polskiej cechy niż „a daj mi pan spokój”, która aż się prosi o humor :D

 

cezary_cezary coś w stylu, że optymista światełko w tunelu nie skojarzy z nadjeżdżającym pociągiem?

 

Tarnina Wyczuwam nosem jakiś dobry pomysł!

– Przepraszam, czy znał pan Elizę L. spod ósemki?

– Przepraszam, słucham?

– Czy znał pan Elizę L.?

– Nie mam pamięci do twarzy. Tę taką wielką grubą ba… ten… rudowłosą starszą panią zmagającą się z chorobą otyłościową?

– Nie, chyba nie. Spod ósemki?

– A, tę! Zawsze mówiło się Ela. Wie pan, to taki typ femme fatale, czarujący uśmiech, nogi do nieba, po prostu może się człowiekowi przyśnić. A dlaczego pan pyta?

– Została aresztowana jako terrorystka i seryjna gwałcicielka. Powiedział pan “femme fatale”, rozumiem więc, że podejrzewał ją pan o tego rodzaju działania?

– Czy rzeczywiście? Całkiem niezwykłe połączenie.

– Według zarzutów rozpętała kampanię terroru indywidualnego przeciwko politykom i szefom firm paliwowych. Włamywała się do nich po nocy i gwałciła.

– Jak to?

– Czasem używała środków chemicznych, czasem przemocy, szantażu…

– Szantażu?… Rozumiem, groziła, że obudzi żonę? A czemu to miało służyć: zakażała ich umyślnie chorobami wenerycznymi, a może pobierała próbki materiału genetycznego do niecnych celów?

– Nie, o ile wiadomo, nic w tym rodzaju.

– Ależ w takim razie to nie wypełnia definicji terroryzmu, to po prostu jakaś forma nimfomanii połączonej z pociągiem do sławnych ludzi.

– Czyli pan uważa, że kobieta nie może zgwałcić mężczyzny?

– Nic takiego nie powiedziałem! Co to za zwyczaje, łazić z mikrofonem i wkładać porządnym ludziom słowa w usta! Terroryzm charakteryzuje się, niech pan sobie wyobrazi, zamiarem wzniecania strachu. Nie można przypuszczać, aby oficjele naprawdę się obawiali pięknej nieznajomej przychodzącej w nocy i żądającej stosunku; to raczej treść męskich fantazji. Niezależnie od tego, jak bardzo takie wydarzenie może być w rzeczywistości traumatyzujące. Czy jasno się wysławiam?

– Zupełnie jasno, ale niech się pan zastanowi, jak musiały się czuć ofiary!

– Wie pan, kiedy już o tym mowa, to ja się zaczynam zastanawiać, skąd mi się wzięły takie plastyczne sny o tej Elce… I dlaczego zamek w drzwiach mi coraz gorzej chodził…

– I jak się pan teraz czuje?!

– Bez komentarza. (Odchodzi nucąc pod nosemI’m guided by the beauty of our weapons. First we take Manhattan, then we take Berlin

 

 

W stosunku do poprzednich tekstów: trzy z czterech (oprócz tego króciutkiego Jaskra) wydały mi się zrobione w bardzo podobnym schemacie, ukazujące w krzywym zwierciadle postawę typu “moja chata z kraja”, humorystyczna krytyka ludzi niedbałych o wszystko, co nie dotyka ich bezpośrednio. Dlatego pomyślałem, że spróbuję porwać się na coś bardziej złożonego i wieloznacznego, aczkolwiek też nie jestem pewien, czy dobrze mi wyszło. Jeżeli chodzi o błędy, to raczej drobne interpunkcyjne, chociaż wytropiłem jedno efektowne pomieszanie podmiotów:

wnuczka coś nie chciała się bawić i azor ją porwał, a potem od razu zakopał.

Hej, fajne te teksty! Bardzo mi się wszystkie podobają! Każdy ma jakiś smaczek… A to zakupy w Lidlu, a to gwałcicielka, opary pesymizmu, czarne otchłanie siódmych wymiarów, morderczyni, no same smaczki smakowite smakowitością reportażową. :D

No to mój: 

– YYY, że co? Że ten tam z trzeciej klatki? No, ja też z trzeciej… Ale który? A, ten. Ja tam nie wiem. Bardziej bym tą z parteru podejrzewał. Ona zawsze drzwi nie domyka, tak dziwnie jakoś uchylone są i dźwięki jakieś dziwne dochodzą. Ona nawet wygląda jak czarownica, pod nosem coś zawsze mruczy, laską się podpiera i kota ma. Co? A że on? No, on na drugim mieszka… Razem z taką rodziną, wie pan, bo to na każdym piętrze dwoje drzwi. No, to ta rodzina to dopiero! Jakaś sekta chyba, dzieci w domu uczą, tylko po zmroku wychodzą, przemykają w takich kapturach, jak robinhoody jakieś. I zawsze do tego spod jedynki zaglądają. Po co? A ja tam wiem? Pewnie autobiografię piszą, bo pod jedynką poeta mieszka. Że poeta tylko wiersze? No, to ja już tam nie wiem, ale chodzą. A do mnie nie przyjdą. A ja co tydzień urządzam, wie pan, wieczorki integracyjne: “Poznaj sąsiada, póki żyje”. Podnoszę świadomość. Niektórzy mówią, że ciśnienie podnoszę, ale ja tam nie wiem. I oni nie przychodzili. A ten? Ten przyszedł raz. No, spoko. Umościł się pod sufitem, grzecznie, i spytał, czy jak już jest za późno, to on jeszcze może… No przecież nie będę wyganiał… Kiedy? No, teraz w sobotę. Gdzie pan idzie? A w jakiej telewizji to będzie? Co? To ja nie chcę! Bo nie i już! 

Pewnie tej samej TV co ta gwałcicielka :) – wybaczcie taki zdawkowy komentarz, ale nie mam mocy, a że chęci są to coś tam napisałem :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Taka tylko drobna dygresja, bo Ślimak dotknął ważnego tematu:

Jeżeli chodzi o błędy, to raczej drobne interpunkcyjne, chociaż wytropiłem jedno efektowne pomieszanie podmiotów:

“wnuczka coś nie chciała się bawić i azor ją porwał, a potem od razu zakopał.”

To moje Ślimaku, jak najbardziej intencjonalne. Ponieważ w dialogu mają zastosowanie inne standardy jeśli chodzi o poprawność, niż w narracji.

Jeśli postać zwykłego zjadacza chleba wypowiada się jak absolwent polonistyki UJ, to dialog jest źle napisany! Może nie będzie tego widać na pierwszy rzut oka, ale sztuczność takiej wypowiedzi będzie wyczuwalna i odbierze tekstowi wiarygodność.

Wypowiedź powinna przekazywać informację, być zrozumiała i zgodna z charakterem postaci, która ją wypowiada. Tutaj, według mnie, te kryteria zostały spełnione. Abstrahuję przy tym od oceny wartości artystycznej (lub jej braku) tego konkretnego zdaniawink

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Przy czym – optymizm to także zło, tylko inne :)

:D Co myślisz o tytule chestertonowskim "Samobójca optymista i samobójca – pesymista"? XD

spróbuję porwać się na coś bardziej złożonego i wieloznacznego, aczkolwiek też nie jestem pewien, czy dobrze mi wyszło

Wyszedł cokolwiek czarny humor, tak na moje oko ;)

“Poznaj sąsiada, póki żyje”.

XD https://www.youtube.com/watch?v=tiUhuba2YwI

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To moje Ślimaku, jak najbardziej intencjonalne. Ponieważ w dialogu mają zastosowanie inne standardy jeśli chodzi o poprawność, niż w narracji.

Jeśli postać zwykłego zjadacza chleba wypowiada się jak absolwent polonistyki UJ, to dialog jest źle napisany!

Piotrze, oczywiście masz rację: zdanie jest zgodne z charakterem wypowiedzi przedstawianej postaci oraz założeniami ćwiczenia. Przepraszam za niepotrzebne (czy wręcz błędne) zwrócenie uwagi.

To akurat realna słabość mojego warsztatu literackiego, że nie umiem różnicować stylistyki wypowiedzi, moi bohaterowie używają zbyt formalnego języka. Kiedy wezmę intencjonalny błąd, zawsze od razu mam wrażenie, że należy on do autora, a nie do postaci – zarówno w swoich tekstach, jak i w cudzych (co było do okazania).

Piotrze […] Kiedy wezmę intencjonalny błąd, zawsze od razu mam wrażenie, że należy on do autora, a nie do postaci – zarówno w swoich tekstach, jak i w cudzych (co było do okazania).

Ślimaku, Bardzo dobrze, że zwróciłeś uwagę, bo podjęliśmy ważny temat! Ja również zmagam się z problemem zbyt formalnego języka (oprócz przegadywania devil). Zobacz fajne wideo na temat pisania dialogów od ‘Hello Future Me’ (pewnie znasz ale zawsze warto dać link do wartościowego materiału):

https://www.youtube.com/watch?v=ecEuw8usnDM

 

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Co myślisz o tytule chestertonowskim "Samobójca optymista i samobójca – pesymista"? XD

Podoba mi się, ale jest trochę zbyt krótki. Rozwiń proszę;)

 

Ślimaku, naprawdę udany tekst! W tym przypadku dość formalny sposób wypowiedzi bohatera tylko dodał fajnego wydźwięku. Czarny humor, co się patrzy;)

 

Jolko, ja to czasami mam wrażenie, że w ujęciu literackim jestes moim kobiecym alter ego xD Uśmiechnął mnie Twój tekst ;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Podoba mi się, ale jest trochę zbyt krótki. Rozwiń proszę;)

I tak powstają teksty, których nie trzeba czytać, bo wszystko jest w tytule :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Piotrze, nie znałem! W ogóle bardzo mało słucham podcastów, wolę czytać artykuły; ale ten jest rzeczywiście fajny, przekazuje pewne wskazówki z wyjątkową jasnością, zwłaszcza ta część o różnicowaniu postaci.

 

Jolko, ciekawy tekst. Wydaje mi się, że bardzo zręcznie przedstawiłaś bohatera pod kątem chaotycznego procesu myślowego i niezdolności do poprawnych wnioskowań. Tylko nie mogę się połapać, dlaczego ten sąsiad, o którego wypytuje reporter, “umościł się pod sufitem” – czy ta wzmianka ma przekazać coś konkretnego o jego tożsamości, coś, co chciałaś pozostawić dla domysłu czytelnika?

Cezar_cezary, ty już masz alter ego, bo Was jest dwóch, ale możemy być Trójcą, nawet fajnie by było! Cieszę się, że się podobało!

Ślimaku, imprezka była “poznaj sąsiada, póki żyje” a on się spóźnił, bo już nie żył, więc to jego duch przyszedł… Może za mało to podkreśliłam… :D Ale dobrze, że reszta podeszła! :)

Pozdrowienia dla wszystkich reporterów, szacunek za zebranie tylu ciekawych wywiadów! :)

Spróbowałam podejść do tematu odmiennie;)

 

Młodzieniec w todze bakałarza wszedł w pospólstwo ściśnięte na rynku miasta.

– Czy słyszał pan może coś złego o młodym Hortensjuszu, synu Eliwisjusza?

– Ależ skąd! – Siwy jegomość w kubraku tak opiętym na brzuchu, że stojący na wprost zazwyczaj osłaniali oczy, aż poczerwieniał na twarzy. – Znałem go od wielu lat! Uczciwie pracował, kłaniał się grzecznie. Cichy…

–  A jaki grzeczny! – Drobniutka staruszka przepchnęła się do przodu. – Nie raz, nie dwa pomagał mi nosić tobołki z targu!

Pozostali zgromadzeni przytakiwali.

– Nie chuliganił – krzyknął jeden ze strażników z halabardą. – Nie był on z tych, co to wina się ożłopią i burdy po karczmach urządzają!

– A nawet jeśli – dodał jego kolega – to łatwo dawał się uspokoić.

– Szczodry nad podziw!

– Sprawiedliwy!

– Bogobojny! – padało to z lewa, to z prawa.

– I żaden z was tu zgromadzonych nie oskarżyłby go o okrucieństwo, niepohamowaną żądzę władzy, terroryzm polityczny czy symonię?! – spytał surowo bakalarz, wiodąc oskarżycielskim wzrokiem po zgromadzonych.

– No, ależ skąd, złociutki! – zapewniła pulchna karczmarka.

– Wszyscy go tu kochaliśmy i kochamy! – zapewniła, sepleniąc blondyneczka bez górnych jedynek, a pozostali kiwnęli głowami.

– Wszyscy są zgodni! – krzyknął bakałarz, wyciągając szyję. Starał się przy tym nie patrzeć na zatkniętą na pice, odciętą głowę króla Nenufara.

– Dobrze! – huknął radośnie siedzący na podwyższeniu Hortensjusz. – Puść ich zatem wolno, niech wracają do swoich spraw. Cieszę, że żeśmy to sobie wyjaśnili…

 

 

 

 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Super tekst! Mam tylko drobną uwagę w kwestii formalnej – warto usunąć „halabardy”, bo pojawiły się dopiero w późnym średniowieczu, a tu mamy typowo rzymskie klimaty. Trzeba uważać, żeby młodzież nie odniosła wrażenia, że Rzymianie barbarzyńców halabardami naparzali! ????

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Także pojęcie symonii ukształtowało się dopiero na przełomie VI–VII wieku, a terroryzmu to już w ogóle później. I warto pamiętać, że żądza, nawet żądza władzy, nie ma nic wspólnego z rządzeniem.

Ambush – miodzio! Humor, twist, starożytność – czego tu nie lubić!  :) 

Dobrą są szkołą dla obserwujących te “Wyzwania”. :)

Koalo, serdecznie zapraszam Cię do udziału;) to nie są żadne zawody, tylko dobra zabawa połączona z nauką;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cieszę, że żeśmy to sobie wyjaśnili…

Cute.

I warto pamiętać, że żądza, nawet żądza władzy, nie ma nic wspólnego z rządzeniem.

A jedynie z żądaniem i pożądaniem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisząc siedziałam w średniowiecznej Anglii, tak w mniej więcej w czasie wojny dwóch róż;)

Może stąd ten ortograf… kajam się, choć to nie pierwszy i pewnie nie ostatni;P

 

@piotr_jbk No, jakbym oglądała program Jaworowicz!;)

@SNDWLKR Osobiście wolałabym żeby sąsiedzi nie zapraszali demonów, nawet szczelnie zamkniętych. Bardzo osobisty tekst;)

@Bardzie Ty poplynąłeś jak twoja ulubienica Astrid:P

M.Trytek Bardzo naturalnie wyszło. Też pamiętam z TV takich staruszków;)

@Ślimaku Przypomniał mi się sukub Sapkowskiego;)

@JolkaK bywają tacy sąsiedzi. Broń nas przed nimi Boże;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cezar mnie namówił. Ryzyk, fizyk. Bez niego nie ma zabawy. smiley

 

– Pan robisz wywiad dla TV? Wszystko opowiem, ale będą za to pieniądze? Bo za darmo, to będzie marno. Że pokażą mnie na ekranie? No, dobra. Kościółkowo to szlag trafi, że nie ją. Tylko mam mieć tą, no, wyłączoność.

Ten gość, co pan pytasz, porządny był tylko dziwny. Domek kupił i od razu dach zrujnował. Taką rure zamontował i patrzał przez niom w niebo. W nocy najczęściej, jak było gwiazdy widać. Wiem, bo sąsiadka jestem i nieraz, jak do wygódki wstawałam, to widziałam go na dachu.

W dzień to taki śpiący chodził, że często w kałuże wdepnoł, ale jak go kto pozdrowił, zawsze kapelusza uchylił. Kapelusz nosił stale, bo całkiem łysy był i głowe to miał nieforemno. U Majakowej w sklepie nie brał nic na kreske, zawsze płacił. Nie wiem, skąd miał kase, bo chciał pracować w szkole, miał uczyć fizyki, mówił, że się na tym zna, ale Mańka dała dyrektorowi, to ją wzioł. Ten, co o niego pan pytasz, zawsze wspomógł, jak komu brakło na wino i nie żeby się bał odmówić. Najgorsze żule kłaniały mu się nisko, gdy spojrzał, a nie był duży. Coś takiego miał we spojrzeniu.

Dobry był sąsiad do wczoraj. W nocy koło domu wylądował mu taki wielki bąk, jak zabawka dziecinna i tak się kręcił, aż przestał. Akurat szłam do wygódki. Sąsiad mnie zobaczył i zawołał:

– Nareszcie przylecieli po mnie. Wracam do domu.

Wszedł do tego bąka. Bąk zamrugał światłami i odleciał do góry, tak wysoko, że znikł. Szkoda, że nie ma sąsiada, bo porządny był, a nie wiadomo kogo licho przyniesie. Może przyleci jeszcze tym bąkiem.

I co? Miś potrafi.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tylko Ty się Misiu trzymaj od bąków z daleka!

Bardzo proszę!;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Oba teksty zabawne na poprawę humoru przed pracą

A wszyscy mówią, że nie mam poczucia humoru. :P

wydały mi się zrobione w bardzo podobnym schemacie, ukazujące w krzywym zwierciadle postawę typu “moja chata z kraja”, humorystyczna krytyka ludzi niedbałych o wszystko, co nie dotyka ich bezpośrednio.

Hmmm… Raczej nie celowałem w satyrę, przynajmniej nie świadomie. Trochę się zastanawiałem, jakbym zareagował w takiej sytuacji i doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej – właśnie – przegapiłbym całą akcję i posłał pismaka na drzewo. Nie wiem, czy to dobrze. ;(

Bardzo osobisty tekst

Ano. :)

Jeszcze raz dzięki wszystkim za przeczytanie i sorry, że nie komentuję innych tekstów, ale ostatnio mam jakieś problemy z poskładaniem myśli. :( Prześpię się i jutro spróbuję.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Ach przepraszam ale muszę odpuścić zabawę za dużo wszystkiego :(

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Koalo, od teraz każdemu bączkowi będę się przyglądać… Fajnie się czytało! Te wygódki… Człowiek dzięki nim wszystko wiedział… :D

No nic, kolej i na mnie;

 

Dzień był obrzydliwie pośledni. Wracałem jakoś o godzinie piętnastej piechotą z wydziału. Jesień nie odpuszczała jeszcze ze swą wilgocią i smrodem, zaś z natury bardziej elegancka od niej zima bała się widać nadejść, chyba z uwagi na zawziętość poprzedniczki. Posyłała jedynie nieśmiałe zapowiedzi swej corocznej wizyty w formie nocnych przymrozków. Intensywny, zimny kapuśniak zdążyć już w pełni przemoczyć mi włosy i górne skraje kurtki, zaś przecieranie zroszonych mikroskopijnymi kropelkami okularów, nawet co minutę, dawało raczej mierny efekt. Zapach mokrej i ofajdanej przez ptactwo papy na blokach i dym spalanych śmieci drażnił moje nozdrza. Całe niebo pokrywała jednolicie kapa szarych chmur. Nie było ani ciemno, ani jasno. Temperatura też była raczej nijaka. Może z jakieś siedem stopni.

 

„Jeszcze tylko dwie minuty”, pocieszałem się w myślach.

 

Skręcałem w lewo przed spożywczakiem, gdy akurat moja lewa kamasza zatopiła się po kostkę w małej, niewidocznej, choć całkiem głębokiej kałuży. Naraz poczułem też wodę na skarpecie. Zakląłem głośno, zaś pijaczki siedzące na metalowym płotku okalającym żywopłot przed sklepem posłały mi ciekawskie spojrzenia. Poprawiłem kołnierz i jeszcze bardziej zdołowany wszedłem wreszcie w alejkę biegnącą wzdłuż mojego bloczyska. I wtedy z daleka ujrzałem tę całą hecę. Ze trzy radiowozy, z pięć furgonetek telewizji i całkiem spory tłum gapiów. W pierwszej chwili przemknęło mi przez głowę, że może to któraś ze staruszek poczęła przeciekać przez sufit przy błogiej niewiedzy wiecznie zabieganej rodziny, jednak skala wydarzenia wskazywała na coś innego. Z zaintrygowaniem pomaszerowałem w stronę mojej klatki, pod którą to niestety właśnie zebrał się owy tłum. Jakiś policjant stał pod daszkiem nad schodach przed drzwiami i odpowiadał na pytania dziennikarzy. Co dokładnie mówił? Nie słyszałem, bo kilkanaście rzędów gapiów blokowało mi skutecznie dostęp do upragnionego ciepła wewnątrz klatki. Zacząłem przepychać się pomiędzy słuchaczami i wtedy właśnie musiała zobaczyć mnie jedna z prezenterek stojących z ekipą za żywopłotem. W pośpiechu przedarła się przez krzaki, za nią podążyli wiernie operatorzy ze sprzętem. Dopadli mnie gdzieś między drugim a trzecim rzędem gapiów.

– Przepraszam, przepraszam! Dzień dobry, pan tu mieszka?

– Zgadza się. Stało się coś?

– Cóż, owszem. Zamieni pan z nami parę słów? Panie…?

– Robercie. Jasne, czemu nie.

– Super. To proszę, przejdziemy tutaj.

Z ciekawości i w obliczu perspektywy nudnego, wczesnego popołudnia poszedłem z nimi kawałek na ubocze.

– Dobrze, możemy zaczynać? – zapytała mnie.

– Tak, proszę.

– Tadziu – zwróciła się do brodatego operatora z kucykiem. – Zaczynamy!

– Panie Robercie, domyślam się, że jest pan studentem.

– Zgadza się.

– Tu u nas, w Toruniu?

„Nie, w Toronto”, odpowiedziałem jej złośliwie w myślach.

– Tak.

– Dobrze, mieszka pan w klatce numer 100?

– Tak, na trzecim piętrze.

– Kojarzy pan może Marcela S.?

– Chodzi o Sobotę?

– Tak. I proszę bez nazwiska od teraz.

– Przepraszam.

– Spokojnie, wytniemy w post produkcji. To znał go pan?

– Cóż, kiedyś chodziłem z nim jakiś czas na zajęcia z doktryn. Do tego mieszkam w lokalu vis-à-vis. A coś się stało? Nie żyje?

– Żyje, ale jest w tym momencie podejrzany o siedem zabójstw.

– Marcel? Jak? To pewnie pomyłka, proszę pani, wszystko się wyjaśni. Siedem zabójstw?

– Owszem. Półtorej godziny temu został aresztowany. W jego mieszkaniu znaleziono ciała nalężące do dwóch ostatnich ofiar.

Zmroziło mnie. Cichy skurwiel trzymał trupy pięć metrów od moich drzwi.

– No cóż, faktycznie nie najlepiej to o nim świadczy. Ale wie pani może coś więcej? Coś było mówione? Jakiś szerszy kontekst?

– Właśnie rozmawiamy z mieszkańcami. Teraz padło na pana. A zatem…

– Co mówili? – przerwałem jej.

– Że notorycznie chodził w ubłoconych butach.

– O Boże, mógł z grzybów wracać. Albo skąd inąd. Pełno błota teraz, to jeszcze nic.

– Albo, że, cytuję, słychać było krzyki po nocach.

– To potwierdzam, parę razy sam słyszałem.

– Nie zapytał pan go o to?

– Był trochę podejrzany pod względem psychicznym, nie chciałem go peszyć pytaniami. Rozumie pani, myślałem, że to on sobie krzyczy.

– No tak, rozumiem. Wątek zdrowia psychicznego tutaj też się pary razy przewijał. Powie pan coś więcej na ten temat?

– No cóż, dziwny był. Wiecznie przygnębiony, powolny taki…

– No dobrze, ale chodził pan z nim na zajęcia, tak? Znał go pan dobrze?

– No, tak z grubsza. Kiedyś, myślę, że się nawet lubiliśmy. Ale potem kontakt przygasł. Cóż, ha… Przestał mnie chyba lubić.

– Ma pan jakiś pomysł dlaczego?

– Cóż, mam. Za często się uśmiechałem.  

– Słucham? 

– No za często się uśmiechałem. Chyba tego nie lubił. Mówiłem, to zgorzkniały typ. W pełni tego słowa znaczeniu.

– To bardzo ciekawe, co pan mówi, gdyż, według niepotwierdzonych informacji, Marcel S. wycinał swoim ofiarom smutny grymas na twarzach.

– Jaki grymas?

– No smutną buzię. Rozcinał zwłokom poliki w dół żyletką.

„Odwrócony Joker, psia mać”, pomyślałem.

– O. Hm… Może miałem być następny? – zaśmiałem się nerwowo, jednak w duchu mnie już dość mocno zmroziło.

– Smutny wampir, rzeźnik z Bielan. Na pewno coś pan słyszał.

– No tak, coś kojarzę… Hm. Cóż, no makabra. Sprawa sprzed dwóch lat, dobrze pamiętam?

– Zgadza się. I chyba właśnie doczekała się finału.

– Miejmy nadzieję. Bo szkoda, jeśli coś powstrzymywałoby ludzi przed uśmiechaniem.

Jeśli o czymś pomyślałeś, to znak, że to gdzieś istnieje.

Dzięki za tekst, Robercie! Realizacja zadania wzorowa :)

 

Dziękuję wszystkim uczestnikom wyzwania, teraz tradycyjny tydzień przerwy i wracamy w następny poniedziałek :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

cezary_cezary

 

Dziękuję bardzo!

Jeśli o czymś pomyślałeś, to znak, że to gdzieś istnieje.

Nowa Fantastyka