- Opowiadanie: Areot - ***

***

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

***

Eriarowie

 

Najmożniejszymi spośród mieszkańców Jawy są bez wątpienia Eriarowie, nazywani Duchami Etruna – Et Run Etrun, co w języku Jawy wymawia się jako jedno słowo – Etrun. Są oni częścią Etruna, jego dłońmi czyniącymi rzeczy wielkie i wspaniałe. Jest czterech Eriarów i trzy piękne Eriary, zwane Córami Etruna. Wiele imion nadawali im ludzie oraz wszelakie istoty rozumne, lecz w mowie Ojca tak brzmią ich imiona: Jahm – Światłość, Iszchi – Mrok, Ohem – Tchnienie, Onjar – Pasterz Istnienia, Eresz – Żyjąca, Wejra – Piękność oraz Laja – Harmonia.

 

Jahm oraz Iszchi są bliźniaczymi braćmi poczętymi z myśli Etruna. Ze wszystkich Eriarów oni mają największą moc i zaraz po swym Ojcu uważa się ich za najważniejsze osobistości we wszechświecie zwanym Wielkim Domem – Te Tum. Oni są najbliżsi Etrunowi i najlepiej rozumieją jego wolę. Pierwszy z nich jest duchem światła – Shem Run, stworzonym na podobieństwo Najwyższego. Jego oblicze gęsto spowija świetlista aura, rozświetlająca duszę każdej istoty, którą szybko ogarnia niesamowita miłość. Jahm ukochał najbardziej blask swej porannej gwiazdy – Gwiazdy Ekinu – Słońca, które codziennie budzi się nad horyzontem, aby wyżywić swym blaskiem wszelakie istnienie, a później zasypia chyląc się ku czarnej toni morza, wśród pomarańczowej pościeli chmur. Jahm za sprawą swej gwiazdy, daje żyć wszelakim istotom, a bez niego nic by nie wyrosło, nawet najmniejsze, wątłe źdźbło trawy. Istota bez blasku marnieje, zamiera w nieprzeniknionym mroku, gdyż od światła wszystko pochodzi, a nie z cienia.

 

Bliźniaczym bratem Jahma jest Iszchi, uczyniony na podobieństwo Keloruna (Kel – zło, Run – duch). Różnił się on od Jahma niemalże we wszystkich aspektach, lecz łączyło ich jedno, a mianowicie dobroć bijąca szerokim strumieniem z ich serc. Iszchi, choć małomówny i skryty pod swym czarnym habitem, miał w sobie wielką dobroć. Budził wśród wszystkich respekt, jednak głównie przez swój mroczny wygląd. Jego to Etrun miłował najbardziej, i jako pierwszemu wyjawiał swoje plany i sekrety. Głównie dlatego, iż Iszchi przypominał mu brata utraconego podczas Wielkiej Bitwy. Mroczny Duch -Iszch Run, gdyż takie jest jego pełne imię rządził wszelakim cieniem i nocą. Dzięki niemu każde stworzenie, począwszy od roślin, a skończywszy na ludziach, mogło wypocząć podczas snu, aby przygotować się na nowe narodziny słońca, tuż nad ranem, kiedy jeszcze mgła zrasza i poi rośliny. Los Iszchiego był jednak inny, niż losy pozostałych Eriarów i jeżeli ktoś jest temu winien, to tylko sam Iszchi.

 

Ohem włada mocami nieznacznie tylko słabszymi od mocy Jahma oraz Iszchiego, lecz i one są potrzebne, aby życie mogło kwitnąc we wszelkich krainach. Rozporządza on wiatrami, które upodobał sobie najbardziej. Od porywistych wiatrów górskich, aż po delikatny, lekki wietrzyk roznoszący pyłki kwiatowe oraz nasiona roślinne. Ohe Run – Tchnący Duch, kieruje także ruchem białych chmur i obłoków, otulających gęstym kożuchem cały Ekin -Krainę Życia. Za jego sprawą z wysokości padają życiodajne deszcze oraz zimne śniegi, lecz mimo, iż są zimne, to jednak nie można zaprzeczyć ich piękna, tak różnego i odmiennego w każdym małym, niepozornym kryształku, spadającym co roku z wysokości na zmrożoną glebę. Ekin długo był niematerialny i nie istniały jeszcze wtenczas ostre mrozy, a pojęcie zimna nigdy nie miało zastosowania i nie było nikomu znane. Razem z Eresz panuje on nad morzami oraz oceanami, lecz górskie strumienie oraz rzeki i wszystkie zbiorniki słodkowodne znajdują się pod opieką innego Eriara, a mianowicie Onjara – Pasterza Istnienia. Ohem wzbudza ze snu fale i rozpętuje potężne sztormy, powiązane ze silnymi nawałnicami oraz lodowatym gradem. Z jego zaś rąk sypią się rozżarzone pioruny, a z błękitnych ust wieją tornada i trąby powietrzne, niszczące każdego, kto ośmieli się czynić zło w krainach Te Tumu i obrazi swą mową Najwyższego. Ohem najbardziej ze wszystkich istot żyjących, kocha swój lud, nazwany na jego cześć Ludem Tchnienia – EldeOhem, lecz prawdziwa nazwa tych istot, nadana im przez Ohema to Eldtramie -Ludzie Chłodu. Władca Oddechu – Eloh, gdyż tak go nazywa jego stworzenie, jest niczym wiatr przejrzysty, błyszczący błękitnym blaskiem mórz. Chociaż w Tramnorze było inaczej, to jednak Ohem rzadko ukazywał się komukolwiek, bowiem mało które oczy potrafią dostrzec jego ukrytą postać, obleczoną w długą, wietrzną tunikę. Według Eldtram, Eloh ma brodę sięgającą za pas, przypominającą cienką sieć pajęczą, a długie włosy opadające mu poniżej ramion, świecą się zimnym, śnieżnym blaskiem. Na rękach ma trzy lodowe bransolety z wyrytymi na nich napisami:

 

„Ohe mej" – Wietrze wiej

 

„Keru mej" – Silnie wiej

 

„Hehsen mej" – Szybko wiej

 

Słowa te zapisane są w języku Jawy, bardzo rzadkim języku, dziś już nie używanym. W dawnych czasach był on dość powszechnie znany, jednak do naszych czasów ostało się tylko kilka, bardzo starych zwrotów, takich jak te powyżej. Dawne księgi zaginęły lub zniszczył je czas lub też wojny i grabieże. Do dzisiaj w języku Jawy pozostało tylko pięć ksiąg, lecz nie sposób ich przetłumaczyć. Rozrzucone są one w różnych miastach w Ekinie, ale żaden z nich pożytek. Można jedynie poskładać litery w całość i cieszyć się brzmieniem wszystkich słów, lecz nic z tej mowy nie zrozumiemy. Ohem przemawia do wszelakich istot językiem wiatru, rozumieją ją jednak tylko Ludzie Chłodu, a w uszach innych brzmi on jak wietrzna muzyka.

 

Eresz nazywana przez Feurian Zieloną Panią, opiekuje się roślinami oraz wszelakimi istotami wyrastającymi z ziemi. Kocha je wszystkie począwszy od wysokich jak góry Krimów, aż do maleńkich glonów porastających kamienie w małych, bagnistych sadzawkach. Eresz jest jedną z najpiękniejszych Cór Etruna, a swą urodą przerasta ją tylko Wejra. Głos Zielonej Pani brzmi niczym śpiew ptaków, powiązany z kojącym dźwiękiem górskiego potoku, wartko spływającemu z gór. Mowa jej jest niezwykła, można usłyszeć w niej jakby wszystkie pory roku jednocześnie. Ciepły, delikatny powiew wiosny o poranku. Letnią burzę, a zaraz po niej radosny koncert świerszczy, pszczół, chrabąszczy, bąków oraz wszelakich owadów. Czuje się ich ruch skrzydełek na ciele, ich czułka ocierające się o skórę. Nieraz, jeśli ją spotkasz, usłyszysz jak barwne liście opadają na zmrożoną ziemię, po chłodnej, gwiaździstej nocy jesiennej. A niekiedy zimny odgłos zimy, porywistego wiatru niosącego ze sobą drobne kryształy śniegu z wysokich gór o północy. Suknia jej jest według Feurian zwiewna, cienka, jakby wykonana z pajęczej przędzy. Okrywa delikatne, zgrabne ciało, promieniując wszystkimi barwami tęczy. Na twarzy przepięknej Eresz rysują się silnie kobiece rysy, skóra jaśnieje zaś blaskiem. Raz jest różowa, raz pochmurna jak niebo podczas ciemnej nawałnicy, a raz chłodna i biała niczym płatki śniegu. Ponoć gdy Zielona Pani stąpa po ziemi, na jej cześć kwitną kwiaty, obdarzając ją swym przecudnym zapachem. Kelny to istoty stworzone przez Eresz, które razem z nią opiekują się grzybami, kwiatami, krzewami oraz drzewami rosnącymi na lądach Ekinu. Mają one widzialną postać, lecz kryją się w zielonych zagajnikach i starych puszczach, zwykle unikając wzroku ludzi. Eresz ulepiła ich ciała z gleby, dając Kelnom przeróżne formy. Najbliższym jej sercu Eriarem jest Onjar. Ten zaś włada lądami, włącznie z gorącym sercem Ekinu, rozżarzonym aż do czerwoności, bijącym pod ogromnymi warstwami ziemnymi. Onjar kocha zwierzęta i nimi się opiekuje. Ma długie, brązowe włosy, opadające, aż do ramion, a na jego twarzy kłębi się silny zarost. Pasterz Istnienia – On Jar, ma brodę sięgającą do pasa, krzaczastą brodę, w której rosną mchy i przeróżne porosty. Małe i duże, zielone i szare, szerokie oraz podłużne. Jego strój jest zielony, wykonany jakby z liści dębów klonów, jesionów i brzóz. W ręku dzierży kij pasterski wykonany z twardej, czarnej skały. Nim to przewodzi wszystkim zwierzętom wodnym, powietrznym jak i również lądowym. Kiedy zaś w gniewie uderza nim o ziemie, z wnętrza wydobywają się olbrzymie trzęsienia, niszcząc wszystko, co znajdzie się w ich gniewnym promieniu. Onjar tworzy lądy oraz baseny mórz, a na nich ogromne pasma górskie i rowy, jakby blizny na ciele Ekinu. Jego dziełem są także rzeki oraz jeziora słodkowodne do których woda spływa z masywów górskich. Onjar posiada moc zmieniania swojej postaci. Często hasa wśród swych ukochanych zwierząt jako biały jeleń. Niekiedy przemienia się w rybę, aby pokierować wodnym życiem. Czasem też wkracza do powietrznego świata Ohema – swego brata, bowiem tam wśród olbrzymich mas powietrznych lata wszelakie ptactwo, duże jak orzeł i małe jak wróbel, lecz wszystkie są zwierzętami, które Onjar bardzo kocha. Potrafi on też przemawiać w języku każdego z nich z osobna. Gdy zjawiał się w jakimś lesie lub na polanie, wszystkie okoliczne zwierzęta podchodzą do niego i słuchają jego barwnych opowieści o Etrunie, który daje żyć każdej istocie i kocha ją ponad wszystko, pragnąc jej szczęścia. Razem z Eresz i Ohmem sprawuje pieczę nad żywą częścią natury. Właśnie dlatego tę trójkę Eriarów zwie się Eriarami Istnienia.

 

Wejra jest najpiękniejszą Córą Etruna, która napawa każdego majestatem i chwałą. Ojciec przyodział ją w blask jutrzenki i nocne niebo gwiaździste, bowiem to ona stworzyła gwiazdy, które dzisiaj świecą w czarnej toni nieba. Przez Ulnów jest nazywana Królową Nieba – Kejnaan, a jej piękna nie sposób opisać w żadnym języku. Wejra upiększa każdy zakątek, w którym się znajdzie. Za jej sprawą szare niegdyś koralowce przyodziały się przeróżne barwy, ślimaki utworzyły muszle o fantazyjnych kształtach i kolorach. To ona nasyciła góry Onjara klejnotami i złotem, które są dziś tak bardzo przez nas pożądane.

 

Laja ma największą wiedzę na temat sprawiedliwości oraz równowagi we wszechświecie. Jej szata jest zaskakująco odmienna od wszystkich innych szat, bowiem wykonano ją z mroku i jasności, które razem tworzą jedną, piękną suknie, jedną idealną całość współgrającą ze sobą w niezwykłej harmonii. Symbolizowało to dawny Odiun, lecz nikt o tym nie wiedział, nawet Laja. Tylko Etrun znał symbolikę tejże sukni. Laja przybrała kształt zgrabnej, chudej kobiety o kruczoczarnych włosach opadających na ramiona. To za jej sprawą dzień i noc są sobie równe i trwają w Ekinie po tyle samo czasu na przestrzeni jednego roku. Ona utrzymuje w naturze niezachwianą równowagę pór roku. Wiosna, Lato, Jesień oraz Zima to siły które zostały przez nią stworzone. Laja dokonuje także sprawiedliwości, a żaden zły uczynek nie ujdzie jej uwagi.

 

To są imiona wszystkich Eriarów, którzy władają całym Ekinem w chwale Elnuna. Ich wizerunki są jedynie wspomnieniami, gdyż dziś rzadko ukazują się swemu stworzeniu, pozostając niewidocznymi dla oka. Eriarowie to najpotężniejsze istoty, które zostały powołane przez Etruna w bezmiarze Te Tumu i tylko ich Ojciec widzi prawdziwy majestat swoich dzieci, które czynią jego myśli widzialnymi.

 

Koniec

Komentarze

nie przejdzie jej uwagi - nie ujdzie jej uwagi

Dobra, było Ainulindale, jest Valaquenta, teraz szybko napisz ten nudny początek Quenta Silmarillion i przejdź do faktycznej opowieści:)

Mogę Cię zapytać, dlaczego zaczynasz od mitologicznej strony? Bo chyba cała ta kosmo-teologia ma chyba służyć dalszej historii, a nie być celem sama w sobie?

Powiem Ci tak. Poczytałem dużo mitologii, grecką znam prawie na pamięć. Mitologia to jest jakby wiara. Bez wiary życie nie jest ważne, jest nie potrzebne. Istnienie ma sens tylko wtedy, gdy ma swoje żródło, swój dobry początek. Jeżeli coś istnieje to musi mieć swe przeznaczenie, swą misję, która jest dla niego przyjemnością, lecz jest ważna. Jeżeli nie ma tej misji, nie ma celu, życie jest niepotrzebne. Po co żyć? - to jest pytanie, które zadawałem sobie codziennie w podstawówce. Zastanowiło mnie to i stwierdziłem, że istnienie musi mieć swój sens swoje zadanie. Dajmy na to drzewa. One nie rosną po to by tylko rosnąć ale produkują tlen, są siedliskiem życia oraz upiększają świat. Czyli jakiś cel mają. W tym wstępie, w tej "mitologii" chciałbym właśnie pokazać, że nic nie jest stwarzane bez przyczyny i bez zadania jakie ma spełnić. To miało być głębszym tłumaczeniem powstania fantastycznego świata - Ekinu. Dlaczego powstał? Po co jest? Czemu jest zło?, właśnie na takie pytania miał odpowiadać. Nie będę krył, że wieżę w Boga i wszystko, co robię jest z nim związane. Silmarilonu nie czytałem więc nie używaj z niego słownictwa, bo Cię po prostu nie zrozumiem. Jedyną styczność z tą książką miałem na lekcji polskiego, opowiadali o niej trochę moi koledzy.

"Poczytałem dużo mitologii, grecką znam prawie na pamięć." Tak z ciekawości. Jakie konkretnie?

"Istnienie ma sens tylko wtedy, gdy ma swoje żródło, swój dobry początek." Wniosek: istnienie Boga nie ma sensu.

"Jeżeli coś istnieje to musi mieć swe przeznaczenie, swą misję, która jest dla niego przyjemnością, lecz jest ważna." Nie rozumiem tego zdania, a konkretnie drugiej jego części.

"Po co żyć? - to jest pytanie, które zadawałem sobie codziennie w podstawówce." Areot, bez przesady...

"W tym wstępie, w tej "mitologii" chciałbym właśnie pokazać, że nic nie jest stwarzane bez przyczyny i bez zadania jakie ma spełnić." Muchy, komary, karaluchy...

"Dlaczego powstał? Po co jest? Czemu jest zło?, właśnie na takie pytania miał odpowiadać." Drogi kolego, jeszcze będziesz miał czas w życiu na filozofowanie.

Ogólnie rzecz biorąc, popełniasz (moim zdaniem) błąd, typowy dla początkującego twórcy. Tworzysz własny świat, więc wszystko musi być dokładnie uzgodnione, spisane. Otóż nie musi. Daj sobie spokój ze światotworzeniem na razie. Najpierw dużo czytaj, potem dużo czytaj i dużo pisz, a potem dopiero wymyślaj własne uniwersum.

Oj Michał gdybyś ty wiedział z jakim rozmawiasz filozofem?
Mitologie jakie przeczytałem to: Grecka, Rzymska, Egipska, Mezopotamska, Celtycka, Aztecka, Nordycka, ze słowiańską i chińską też miałem styczność ale to tak tylko liżnięte. W tym z greckiej to chłonęłem wszystkie książki jakie napotkałem na drodze, Markowską o ile dobrze pamiętam też czytałem.

Aha muchy też są ważne, chociażby po to aby zapylać kwiat raflezji.  I nie mów mi, że Boga nie ma, bo i z tym póżniej może być problem. Zazwyczaj przemienia się to w mój wielki wykład na temat Biblii i ateizmu i wszelkiego teizmu. Lepiej nie wątp w moje filozofowanie, bo z tym to akurat nie mam problemów. Nie poruszaj tematu Boga, bo zakończy się to moim ROCZNYM wykładem na tym forum, a nie chcę go zaśmiecać.

Pozdrawiam

Areot,

Przestań pisać pseudo-Genesis. Jeśli chcesz się popisać swoją znajomością (niekoniecznie zrozumieniem) mitologii, świetnie. Idź na forum o mitologii. Napisz opowiadanie z interesującą fabułą, bo na razie utknąłeś w klatce swojego własnego stylu. Nikomu się nie chce czytac Biblii w naszym świecie, a co dopiero twojej fikcyjnej.

"Aha muchy też są ważne, chociażby po to aby zapylać kwiat raflezji." Na kij komu raflezja?

" I nie mów mi, że Boga nie ma, bo i z tym póżniej może być problem. " Nie napisałem, że jest; nie napisałem, że nie ma. Napisałem krótki sylogizm.

"Zazwyczaj przemienia się to w mój wielki wykład na temat Biblii i ateizmu i wszelkiego teizmu." Napisałeś, że masz 13 lat. Ostrzegam cię - jeżeli wydaje ci się, że odkryłeś tajemnicę wszechświata, to ci się tylko wydaje. My, ludzie młodzi, myślimy, że wszystko już wiemy. Otóż gówno wiemy. Nie możemy nawet dowieść, że istniejemy.

Poza tym Helionis ma rację.

Czekajcie. Ja powiedziałem, że wierzę w Boga i już jest skakanina jaki to on głupi jest, bo wierzy w Boga. Ja bardzo przepraszam ale żyję w wolnym kraju i mogę wierzyć, w co chcę. To że to Wam nie pasuje mnie nie obchodzi, ale nie macie prawa mnie za to krytykować.

Naucz sie czytać ze zrozumieniem kolego...

Areot, nikt nie naskakuje. W fantastyce jest miejsce na wszystkie światopoglądy, jakie ktoś sobie zamarzy. A zapewniam Cię, że na stronie NF spotkasz się z o wiele życzliwszym przyjęciem i z o wiele mniejszą ilością chamstwa, niż na innym portalu literackim. Serio.

Spróbuj nawiązać kontakt z jakimś pisarzem, często też organizowane są warsztaty literackie, zwłaszcza w wikszych miastach. Kiedy zaczynałem przygodę z pisaniem w wieku jakichś dziesięciu lat (pisałem o trzy rzędy wielkości gorzej od Ciebie), wiele mi dały warsztaty, które prowadził w Tarnowie Andrzej Grabowski (ale nie ten od Kiepskich;)). Pomógł, wskazał błędy, jakie popełniam, trochę popchnął we właściwą stronę i wiele temu człowiekowi zawdzięczam. Także bardzo pomógł mi Jacek Dukaj, który bardzo rzetelnie ocenił moją tragiczną powieść, którą popełniłem byłem, kiedy zacząłem brać się za własną formę fantastyki;)  

... Proszę mi pokazać chociaż jeden zarzut przeciwko twojej cholernej wierze. Jedyną osobą, która na ten temat cokolwiek gada jesteś ty. Ty poruszyłeś swoją znajomość mitologii oraz fakt, że z tobą nie da się na ten temat normalnie rozmawiać bo zaraz zrobisz z tego wywód. Ani ja, ani Michał nie poruszyliśmy tego w żaden sposób. Porównanie tekstu do Genesis nie jest w żaden sposób oceną religii z którejkolwiek strony na to nie patrzeć. Jest PORÓWNANIEM.

Michał Strogow powiedział jedynie to, co powie ci każda osoba z dwoma szarymi komórkami pozostałymi po procesie dojrzewania: jesteś młody. Wydaje ci się, że coś wiesz o świecie, ale tak nie jest. Zmienisz swoje poglądy jeszcze wiele razy, przekształcą się, a za pięć lat spojrzysz się do tyłu i powiesz to samo co każdy z nas: "Wow... to nie było mądre". Wiem, że w to nie wierzysz. W porządku. Nie obchodzi mnie to. Co mnie obchodzi to żebyś nie nadintepretował tego co się o tobie mówi. Twoja praca będzie krytykowana. Pogódź się z tym.

Btw, mamy prawo cię krytykować. Każdy ma. Ty też masz to prawo.
Więc STFU, napisz coś ładnego i znieś to jak mężczyzna.

Teraz już tylko pozostaje czekanie na święty BANHAMMA'...

Przepraszam ale po mojej wypowiedzi, że wierzę w Boga Helionis napisałeś, że dziś nikomu nie chce czytać się Biblii. Jest to wyrażna podpowiedż tego, co sądzisz na prawdę. Jestem już nieco na to uczulony, bo już odwiedzałem kilka for internetowych, gdzie spotkała mnie krytyka innych. Dziś są moimi przyjaciółmi i zdołałem zmienić nieco ich poglądy.
O moją znajomość mitologi zapytał mnie kolega Michał Strogow więc nie jest to bynajmniej chwalenie, a mówienie że to wyraz pychy jest zupełnie nie trafny. Trochę serca koledzy, nie bądżcie jak skały. Skała niszczeje, kruszy się po mrozach, a uczucia są trwałe. Świat to nie tylko słowa, świat to uczucia.

Mocno pozdrawiam i na nikogo się nie obrażam, bo nie mam takiego zwyczaju.
Miłego wieczoru.

To bardzo miłe z Twojej strony, że nie obrażasz się.
Nie mam zamiaru krytykować Twojego "opowiadania", ponieważ żadnym tak naprawdę opowiadaniem ono nie jest. Stanowi zbiór jak gdyby notatek, streszczeń poszczególnych mitów z budowanego przez Ciebie świata --- i to wszystko. Tak też je traktuj --- jako wyjściowe materiały, robocze szkice.

Areot jest znakomitym przykładem na to, że nie wystarczy czytać. Trzeba jeszcze myśleć podczas czytania.

Areocie, bierzesz się za trudne mitologie, a nie potrafisz przeczytać ze zrozumieniem postu Helionisa...

Helionis powiedział tak

Mam przestać pisać pseudo Genesis

Jeśli chcę popisać się znajomością mitologi mam sobie iść na forum poświęcone mitologii

Mam napisać ciekawe opowiadanie uwalniając się od stylu pseudo Genesis

Helionis mówi mi, że nikt dziś nie czyta Biblii, a Biblii w moim wydaniu to już na pewno nie.

Poczekajcie. Helionis to wie, czy tylko tak mówi? On tylko tak mówi. Biblie czytam ja i ksiądz z parafii ;) i nam chcę się ją czytać, to że się jemu nie chce czytać to niech mówi za siebie, a nie za innych.

To zdanie powinno brzmieć tak: Mi nie chcę czytać się Biblii w dzisiejszym świecie, a co dopiero twojej fikcyjnej.

Pozdrawiam

Chryste...

1. Tak, masz przestać pisać pseudo-Genesis. Jeśli tworzysz mitologię swojego świata, to świetnie. Nie mam nic przeciw. Ale to powinny być notatki, materiały, dodatek do dania głównego. To nie jest ani fascynujące, ani ciekawe, jeśli twoje mity nie są przywołane w odniesieniu do jakiejś konkretnej fabuły. A gdy piszę "pseudo-Genesis", to możesz wstawić w miejsce Genesis jakikolwiek zbiór opowieści o powstaniu świata. Nie mówię o tym pogardliwie. Termin "pseudo-Genesis" ma negatywny wydźwięk w stosunku do tego co napisałeś, a nie księgi Rodzaju. To tak, jakbym nazywając Aslana z "Opowieści z Narni" Pseudo-Jezusem obrażał Chrystusa.

2. Nie obchodzi mnie twoja znajomość mitów. Przychodzę tutaj czytać opowiadania. Możesz być szyntoistą z anarchistycznymi zapędami, który nałogowo czyta Koran przy świetle księżyca, albo wyznawcą dawnych pogańskich wierzeń germańskich, zafascynowanym sztuką południowej mezopotamii. Obojętne. Co z tego? Przyszedłem czytać opowiadanie, poznać jakąś fabułę, nie listę twoich zainteresowań.

3. Patrz punkt 1.

4. Potraktowałeś ten punkt z przymrużeniem oka więc nie będę się tutaj rozwodzić ani żenić. Tak, są ludzie, którzy czytają biblię. Obojętne. Co z tego? Przyszedłem czytać opowiadanie, a nie powstanie świata fantasy, z którym nie mam absolutnie żadnego kontaktu ani emocjonalnego połączenia. To po prostu nie jest ciekawe.

Zapomniałem dodać:
STFU

Co to znaczy STFU? STFUrz coś fajnego?:)

Mam pomysł, więc dziś biorę się za pisanie. Miłego dnia ;)

Nowa Fantastyka