- Opowiadanie: Bartkowski.robert - Ruiny

Ruiny

Dyżurni:

brak

Oceny

Ruiny

Czasem, gdy przymykam oczy,

widzę ruiny.

Między błyskami, myślami.

Między życiami.

Są tam, czekają. Ruiny…

 

Murszejące chodniki i boiska z mych marzeń.

Życie zerka zza odbicia.

Partie betonu wlane na zawsze w zieleń kwietną.

Czas śmieje się w szczelinach.

Megality framug dzielących te błonia mokre.

Deszcze godzą się w odpływach.

Natłok wspomnień, których źródeł nie ma w wydarzeniach.

Łuny wirują po szybach.

 

Idę. Za głową spleść swe ręce?

W ruiny.

To mój koniec, czy początek?

W ruiny.

To się działo, czy dziać będzie?

 

Krzyk w ciszy, cisza w krzyku.

Cóż za spokój…

Brat na szosie, szosa w wodzie.

Cóż za spokój…

Rdza na stali, a stal w sercu.

Cóż za spokój…

Dom mój w myślach, myśli w domu.

Cóż za spokój…

 

Czasem, gdy otwieram oczy,

widzę ruiny.

Między ludźmi i słowami.

Między życiami.

Są tam, czekają. Ruiny…

Koniec

Komentarze

Trochę marnych wierszy napisałem, więc z ciekawości zajrzałem. Nawet zrymowało :D

Hmm… Sytuacja liryczna jest tu dość zadumana, bo to w końcu zagłębienie się w myśli podmiotu lirycznego. Wydźwięk (o ile dobrze to zinterpretowałem) dość pesymistyczny, bo wszędzie widzi kojarzące się z opuszczeniem, przygnębieniem i wspomnieniem dawnej chwały ruiny. 

Druga strofa nieco odbiega od pozostałych. Wersy znacznie dłuższe i bardziej plastyczne, co z jednej strony fajne, z drugiej nieco zaburza układ. Chyba że to wiersz o budowie nieregularnej wtedy można przymknąć na to oko. 

Osobiście zawsze staram się w wierszu ustalić jakiś konkretny układ i rytm, czy to bardziej minimalistyczne środki poetyckie, czy właśnie bardziej plastyczne. W tym wersie ok. 10 sylab, więc w następnym musi być podobnie itd. 

To takie moje przemyślenia, bardziej obeznani z poezją użytkownicy mogą napisać ci coś zupełnie innego. 

Ogółem jak na pierwszą próbę wierszowania nie jest źle. Moja wyglądała o wiele, wiele gorzej przypominając raczej słabą rymowaną prozę fabularną niż prawdziwą lirykę xD

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym wierszokleceniu! 

Storm

 

Dziękuje Ci bardzo za komentarz! 

Starałem się jakoś tam liczyć te sylaby i wersy, plus w założeniu miały być trzy strofy krótkie po 5 wersów i dwie dłuższe po osiem. Ta, o której wspomniałeś, faktycznie wyróżnia się długością wersów i trochę to kłuje w oczy. Co do pesymizmu, to fakt, wyszło finalnie raczej dołująco, pomimo mojej wstępnej wizji na bardziej neutralny wydźwięk owych ruin. No ale cóż, powiedzmy, że mój zamysł nieco ewoluował w trakcie. Mam mieszane uczucia co do tych moim wypocin, ale cieszę się, iż nie jest, aż tak tragicznie. 

Jeszcze raz dzięki za ocenę, pozdrawiam serdecznie;))

Kwestia wizji.

Hmmm.

Kurde blaszka. Niby jest tu dużo już wytartych fraz. Niby wielokropek w nadmiarze powinien wbijać się szpileczką pod powiekę. Niby to. Niby tamto.

Ale…

Jakoś to tak dobrze odmierzone. Tęsknie, ale bez pompatyczności. Bez taniości. I bez efekcjarstwa.

Podoba mi się powtarzalność w ostatnich strofoidach. Nie wiem, czy to jeszcze refren, czy już anafora, ale gada do mnie.

Całkiem zacna robota.

Canulas

 

I właśnie o tę tęsknotę tu chodzi. Owe ruiny same w sobie nie są złe. Nie wiem sam, jak to określić, to pewna kwestia wizji. Wyszło co prawda dosyć mrocznie, ale właśnie o ten ulotny, nienazwany spokój mi chodziło. Cieszę się, że się spodobało. Dzięki wielkie za komentarz:))

Kwestia wizji.

Przeczytałem. Wierszy czytam mało, prawie w ogóle. Na forum jest kilku wierszowych specjalistów i to oni dadzą ci najbardziej wartościowe opinie, na pewno nie ja :) 

Co sądzę? Trochę dużo kropek, które wybijały mnie z rytmu i nie do końca zrozumiałem, co chciałeś przekazać. 

Kto wie? >;

Nie znam się na poezji, więc absolutnie nie musisz brać sobie do serca mojego komentarza.

Dla mnie ruiny ostatnio kojarzą się bardzo politycznie, to wręcz można odczytać jako manifest.

Megality framug dzielących te błonia mokre.

A nie lepiej framugi przyrównać do trylitów?

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Dziękuje za komentarz! Spokojnie, u mnie też kiepsko z wiedzą nt. tworzenia liryki, toteż każdą uwagę biorę do serca.

 

Cóż, raczej żaden z tego manifest. Zabrzmi to głupio, ale pomysł na świat przedstawiony w wierszu wziął się z jednej z moich, nazwijmy to “wizji”. Myślę, że mogę pochwalić się sporą wyobraźnią, albo nawet wręcz zbyt sporą. Ma to swoje minusy, za często bujam w obłokach, trudno mi się skupić.

I teraz już bez żadnych przenośni i symbolizmów;

Czasem, gdy zamknę oczy, pojawiają mi się pod powiekami żywe pejzaże/sceny. Niby dzieje się to w głowie, ale są to bardzo żywe migawki, zupełnie jakbym na te rzeczy patrzył. Sam nie nie wiem, jak to tłumaczyć, gdyż większość tych “zwidów” przedstawia miejsca, w których nigdy w życiu nie byłem i nie pamiętam bym je kiedykolwiek widział (większość z nich to doprawdy dziwne miejsca).

 

A nie lepiej framugi przyrównać do trylitów?

O matko, nawet nie znałem takiego słowa. Dzięki za poszerzenie wiedzy:D Kiedyś na pewno gdzieś “trylitów” użyję.

Kwestia wizji.

Jak na pierwszy w życiu wiersz, wyszło Ci świetnie. Dalej pamiętam swój pierwszy w życiu wiersz i bardzo daleko mu do Twojego, hahah. No ale przejdę do trichę dokładniejszej oceny. Zastanowiłabym się nad zmianą wersu "między błyskami, myślami". Ma tyle samo sylab, co wers "Czasem, gdy przymykam oczy", ale rytmicznie troszkę zgrzyta. W obu tych wersach masz przerwę w czytaniu w innym miejscu i tak intuicyjnie mi się wydaje, że w tym jest problem. Poza tym, druga zwrotka rzeczywiście trochę zaburza układ. Dla mnie jest raczej na minus, jako że cała reszta wiersza jest raczej rytmiczna, melodyjna i taka, że możesz poczuć się, jak w transie. A ta druga zwrotka trochę ten efekt niszczy (chyba, że to miałeś na celu). I na dodatek wersy w niej nie mają za bardzo rytmu. Tak samo wers "Idę. Za głową spleść swe ręcę?" wybija z rytmu. Natomiast podoba mi się ten melancholijny klimat, taki pełen rezygnacji i pogodzenia z losem. Trochę mi się kojarzy z klimatem wiersza "Deszcz jesienny" Staffa. Podoba mi się czwarta zwrotka. Rytmicznie jest naprawdę w porządku (nie licząc pierwszego wersu, w którym brakuje mi jednej sylaby), poza tym podoba mi się powtórzenie zdania "cóż za spokój". To nadaje taki klimat monotonii. Ogólnie, tak jak napisałam, jak na pierwszy w życiu wiersz, wyszło Ci naprawdę dobrze. Gdybyś nie napisał, nie spodziewałabym się, że to Twoja pierwsza próba z poezją. Wspaniałego dnia!

DyingPoet

 

Jak na pierwszy w życiu wiersz, wyszło Ci świetnie. Dalej pamiętam swój pierwszy w życiu wiersz i bardzo daleko mu do Twojego, hahah.

DZIĘKI WIELKIE:D

 

Poza tym, druga zwrotka rzeczywiście trochę zaburza układ. Dla mnie jest raczej na minus, jako że cała reszta wiersza jest raczej rytmiczna, melodyjna i taka, że możesz poczuć się, jak w transie. A ta druga zwrotka trochę ten efekt niszczy (chyba, że to miałeś na celu).

Masz rację. Zaburza trochę te całe “nawiedzenie”, ale nie dałem rady inaczej. Jestem dość opisowy (ponoć za bardzo) i musiałem oddać trochę cech tych całych ruin. U mnie to chyba nie do przeskoczenia, ha ha.

 

Natomiast podoba mi się ten melancholijny klimat, taki pełen rezygnacji i pogodzenia z losem. Trochę mi się kojarzy z klimatem wiersza "Deszcz jesienny" Staffa.

No właśnie wyszło chyba zbyt gorzko. Zamysł był bardziej z naciskiem na tę melancholię.

 

(nie licząc pierwszego wersu, w którym brakuje mi jednej sylaby),

Cholerka, myślałem, że wszystko policzyłem, jak należy cool

 

Gdybyś nie napisał, nie spodziewałabym się, że to Twoja pierwsza próba z poezją. Wspaniałego dnia!

Jeszcze raz dziękuje bardzo!! Również pozdrawiam serdecznie:))

 

 

 

 

 

 

 

Kwestia wizji.

Nowa Fantastyka