- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Inwazja

Inwazja

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Ambush

Oceny

Inwazja

 W roku 2027 olbrzymi statek obcych włączył kamuflaż i wleciał na ziemską orbitę.

Otworzył się w nim nieduży właz i zamaskowane, niewidoczne dla oka drony wystartowały w stronę Ziemi, by zebrać różne informacje.

Pierwsze dane, które przesłały do bazy, to odczyt składu atmosfery, siły grawitacji, ciśnienia i tym podobnych. Potem miały za zadanie sfotografować Ziemię od biegunów, aż po równik. Zostały też wysłane sondy szukające szkodliwych dla przybyszów pierwiastków, a także bakterii i wirusów.

Po siedmiu miesiącach badań obcy wiedzieli już sporo o ludziach i planecie. Nic im nie zagrażało, Ziemia była dla ich organizmów przyjazna, więc zdecydowano się na utworzenie ukrytej placówki, gdzie planowano dalsze działania, których celem było przejęcie planety.

Wielki zamaskowany statek niezauważenie wylądował na odludnej łące, gdzieś w Polsce, tam bowiem według obliczeń sztucznej inteligencji, było najlepsze miejsce na bazę.

 

&&&

 

Państwo Kowalscy, wraz z dwoma nastoletnimi synami, wybrali się do lasu na grzyby. Mieli wypatrzone miejsce, w którym byli już cztery razy. Zaplanowali też kąpiel w jeziorze.

Dotarli i z koszykami ruszyli w las. Szli, wypatrując borowików szlachetnych i podgrzybków, oddaleni od siebie o kilkanaście metrów. Nagle piętnastoletni Maciek zauważył jakiś ruch katem oka. Obrócił się i stanął jak wryty. Ujrzał bowiem przedziwną istotę. Liczyła sobie jakieś dwa metry wzrostu, posiadała aż sześć rąk, a jej ciało miało szary kolor i było półprzeźroczyste. Zobaczył wewnątrz dwa duże pulsujące organy, w granatowym kolorze, które prawdopodobnie – jak pomyślał – były sercami. Całe ciało przecinały tysiące ciemnoniebieskich żyłek. W ciele dziwoląga znajdowało się też wiele innych narządów o przeróżnych kolorach tak, że wyglądał jak postać z dziecięcej kolorowanki. Głowę miał idealnie okrągłą, z pięciorgiem oczu i wieloma dziwnymi czułkami, niczym gigantyczny ślimak z Czarnobyla.

Jedną rękę wycelował w chłopaka i wydał głośny świst. Wtedy z góry spadła rozciągliwa sieć, która momentalnie skurczyła się, krępując ofierze ruchy.

– Mamooo!!! – krzyknął chłopak – Ratunkuuu!

Rodzice i brat Maćka rzucili się na pomoc. I po chwili także oni leżeli uwięzieni w sieciach.

Dziwne latające urządzenia, które wypuściły sieci, opuściły teraz haki i zaczepiwszy je, podniosły do góry by przetransportować do placówki.

 

&&&

 

Rodzina Kowalskich uwięziona została w niedużym pomieszczeniu bez okien, oświetlonym przez lampę na suficie. Oprócz niej nie było tu kompletnie nic. Około kwadransa nic się nie działo, potem drzwi się otwarły i wjechało jakieś urządzenie. Wyglądało jak wysoka na metr komoda, z tym, że zamiast blatu miała dziurkowaną płytę. Posiadała też długie ramię, wyposażone w szpikulec. Drzwi ponownie się zamknęły i przez dłuższą chwilę znowu nic się nie działo.

Kowalscy w milczeniu przypatrywali się obiektowi, bardzo zaciekawieni. Nagle z dziurek zaczął wydostawać się fioletowy dym, o nieprzyjemnym zapachu. Musiał to być jakiś narkotyk, gdyż zaczęli mieć różne omamy i po chwili pletli trzy po trzy, w dodatku bez ustanku.

Gdy młodszy syn się zmęczył, położył na podłodze i zamknął oczy, ramię ze szpikulcem poruszyło się, zbliżyło do niego i dźgnęło porażając prądem.

– Ałaa! – krzyknął chłopak i odsunął się.

Dźgnęło go znowu, aż pojął, że ma otworzyć oczy. Gdy to zrobił, ujrzał jeszcze więcej omamów i znowu zaczął mówić różne rzeczy.

Sztuczna inteligencja obcych umieszczona w wielofunkcyjnym urządzeniu, słuchając, uczyła się ludzkiego języka. Kowalscy przetrzymywani byli przez trzy miesiące. Dostawali pokarm i gaszono na osiem godzin światło by mogli się wyspać i odpocząć. Raz na jakiś czas mogli wyjść też do małego ogrodu, by załatwić potrzebę fizjologiczną. O ucieczce nie mogło być mowy, gdyż ogród otaczała wysoka ściana.

Gdy obcy nauczyli się już rozmawiać po polsku jeden z nich odwiedził uwięzionych. Osobnik innej rasy chciał posiąść całą wiedzę, jaką miała czwórka ludzi. Kazał im odpowiadać na pytania, których oczywiście miał bez liku.

Szesnaście godzin na dobę, przez trzy tygodnie, porwani byli zmuszeni do konwersacji.

 

&&&

 

Kowalscy bardzo cierpieli i nie mogąc dużej znieść tych osobliwych tortur z radością usłyszeli, że zostaną teraz zabici.

Zaprowadzono ich do znacznie większego pomieszczenia, gdzie zgromadzeni byli obcy w kole. Kazano im usiąść na krzesłach ustawionych w środku. Potem jeden z obcych stanął przed nimi i zaczął mówić:

– Zanim was uśmiercę, winny jestem przynajmniej krótkie wyjaśnienie. Przemierzamy kosmos zabijając inne rasy. Jest tak, bo rozmnażamy się bardzo szybko i potrzebujemy nowych planet, na których będziemy mogli zamieszkać. To tyle, a teraz czas na żart.

Potem powiedział do drugiego obcego.

– Daj listę!

Ten podszedł i podał mu kartkę papieru. Obcy zaczął czytać.

Gdy kończył, Kowalscy zdumieni zrozumieli, że opowiada im się dowcip. Do tego bardzo śmieszny. Tak bardzo, że zaczęli się histerycznie śmiać.

Na twarzach zgromadzonych pojawiło się zadowolenie. Czytający skończył, zrobił kilkusekundową przerwę i zaczął czytać drugi kawał. Egzekucja trwała kilka minut. W tym czasie Kowalscy zwymiotowali i pospadali z krzeseł, śmiejąc się do rozpuku. Po przeczytaniu dziewięciu niezwykle pomysłowych i śmiesznych dowcipów porwani leżeli martwi. Ich ciała drgały jeszcze konwulsyjnie.

 

&&&

 

Krótko potem najeźdźcy podjęli zmasowany atak. W zaludnionych miejscach takich jak na przykład Rynek Krakowski, w powietrzu na wysokości kilkunastu metrów pojawiły się dziwne obiekty o obłym kształcie. Następnie rozległ się z nich głos tak donośny, że słyszeli go wszyscy.

– Posłuchajcie dowcipów z obcego układu słonecznego!

Ludzie pomyśleli, że to jakaś nowa atrakcja turystyczna, popatrzyli w górę i czekali, co będzie dalej.

Głos zaczął opowiadać dowcip. Gdy skończył, niemal wszyscy ryknęli szczerym śmiechem. Potem był następny. I tak po dłuższej chwili ludzie śmiali się do rozpuku, jedni wymiotowali, inni się posikali. Jeszcze inni trzymali się za brzuchy, rechocząc. Po ośmiu dowcipach organizmy słuchających nie wytrzymały, trup ścielił się gęsto. Ocaleli tylko ci co mieli słabe poczucie humoru.

Wieści o wydarzeniach rozniosły się po całym globie. Makabryczne zdjęcia z miejsc, w których przypuszczono ataki, pojawiły się w serwisach informacyjnych we wszystkich krajach.

W internecie pojawiły się filmiki nagrane przez agresorów. Zanim je zablokowano, ze śmiechu zmarły setki tysięcy osób.

Co robić , zastanawiali się wszyscy.

W Warszawie zebrała się grupa studentów filozofii i debatowali do drugiej w nocy. Potem przekazali mediom, że może mają sposób na zniszczenie wroga. Potrzebują jednak skontaktować się z obcymi.

Polscy hakerzy namierzyli komputery, z których na youtube wysłano zabójcze filmiki. Potem wysłali do nich wiadomość, były to jedynie dwie strony tekstu zapisanego na najprostszym edytorze.

Nieświadomi podstępu najeźdźcy otworzyli plik i zaczęli czytać. A były to nieudane dowcipy o ufoludkach. Całkowicie nieśmieszne i spartaczone.

Dla nich to okazało się świętokradztwem. Ugodziło ich w to co wierzyli. Zaczęli kłócić się i obwiniać innych, a także siebie.

– To przez nas doszło to tego szyderstwa – mówili. – Nie musieliśmy atakować tej planety, na razie mamy ich wystarczająco dużo.

I prędko odlecieli z Ziemi. Wielu z tych, którzy przeczytali wiadomość studentów filozofii popadło w ciężkie depresje.

Ludzkość zwyciężyła.

Koniec

Komentarze

Monty Python się kłania. 

Szczerze pisząc trudno mi się zdecydować, tekst na plus czy na minus. Oprócz samego jądra pomysłu na szorta niczego w nim pozytywnie wstrząsającego czytelnikiem nie znajduję… Szoku w przeciwną stronę także, co ważne, nie wywołuje. Z racji stylu i obecności potknięć stylistycznych, interpunkcyjnych oczywiście też, wydaje mi się, że to dzieło młodej, początkującej osoby. Jeśli mam rację, to duży plus za odwagę i tak zwana dobra rada: naczytać się klasyki, chłonąc nie tylko treści, ale język. To pomaga płynnie się potem “wypisywać” {przez analogię do “wypowiadać”}.

Pozdrawiam

Chyba raczej w ciężką depresję.

Piękny, ksenofobiczny tekst, wzruszyłam się niemal do łez;)

Nie ukrywam, że myślałam, iż wyjdzie na to, że Polacy nie mają poczucia humoru;P

 

Osobiście jestem urażona, że to Krakusów eksterminowałeś, ale przymknę na to oko.

Co do śmieszności, to może nie groziło mi zaśmianie się na śmierć, ale czuję się rozbawiona.

 

Wtedy z góry spadła na niego rozciągliwa sieć ← Z poprzedniego zdania można rozumieć, że na Obcego.

Mam wrażenia, takie jak AdamKB.

Tekst zdaje się ma być komediowy i realia schodzą na dalszy plan. Ale dość prymitywne metody naukowe mają ci kosmici. Wydaje mi się, że grawitację powinni móc ocenić z bardzo daleka zanim w ogole wlecieli po wielkości i masie obiektu. Podobnie skład chemiczny atmosfery raczej powinni móc ocenić po widmie. Sfotografowanie powierzchni też raczej mogliby zrobić z krańców US conajmniej, Ziemia nie ma tak gęstej atmosfery aby była nieprzenikalna dla światła widzialnego. 

 

Samo zachowanie kosmitów też conajmniej dziwne ale zakładam, że znów priorytetem był konwencja komediowa a nie “real”. Wybranie jednej i to niewielkiej nacji jako próbka dla nauczenia się lokalnego języka, bardzo lokalnego jest moocnoo naciągane. Czemu nie nacja z dominującym językiem jak angielski, hiszpański, francuski? :) 

 

Uczyć się języków i to nie tylko polskiego, kosmici by mogli bez żadnego lądowania czy porywania mieszkańców. Wystarczyłoby posłuchać sygnałów radiowych i tv jakie obiegają naszą planetę. Byłaby szansa nauczyć się każdego języka jakiego dałoby się podsłuchać. 

 

Powyższe punkty sprawiają, że zachowanie kosmitów niezbyt trafia mi do przekonania a przez co trudno mi dać wiarę opowiadanie o nich. Za wadę uważam też polskocentryzm skoro mowa o całej ludzkości i Ziemi. Bardziej komediowo by mi brzmiało gdyby chodziło o jakąś randomową nację lub powszechnie znaną albo nawet wymyśloną. To by wyglądało bardziej groteskowo czyli sprzyjałoby komediowej konwencji. Pod komediowym względem niezbyt mnie rozbawiło to opowiadanie. Ogólny pomysł doceniam, odbarcie inwazji kosmitów w bitwie na humor i żarty jest oryginalny i tutaj za to spory plus. 

W roku 2027, olbrzymi statek obcych włączył

Bez przecinka.

Otworzył się w nim nieduży hangar

https://sjp.pwn.pl/szukaj/hangar.html

Pierwsze dane jakie przesłały do bazy, to skład atmosfery, siłę grawitacji, ciśnienie i tym podobne.

Pomieszanie kategorialne i przecinkowe: Pierwsze dane, które przesłały do bazy, to odczyty składu atmosfery, siły grawitacji, ciśnienia i tym podobnych. Wszystko to można sprawdzić z orbity.

Następnie miały za zadanie sfotografować Ziemię od biegunów, aż po równik.

Potem miały za zadanie sfotografować Ziemię, od biegunów aż po równik.

Zostały też wysłane sondy szukające szkodliwych dla przybyszów pierwiastków, a także bakterii i wirusów.

Nie jest to najzgrabniejsze zdanie.

Po tych badaniach, które trwały siedem miesięcy, obcy posiadali już niemałą wiedzę na temat ludzi i planety.

Po siedmiu miesiącach badań obcy wiedzieli już sporo o ludziach i planecie.

Ziemia była dla ich organizmów przyjazna

Anglicyzm.

więc zdecydowano się na utworzenie ukrytej placówki, gdzie planowano dalsze działania, których celem było przejęcie planety

Planowano w tej placówce, jak rozumiem? Sztucznie przedłużone.

Wielki zamaskowany statek niezauważenie wylądował na odludnej łące, gdzieś w Polsce, tam bowiem komputer ze sztuczną inteligencja obliczył najlepsze miejsce na bazę.

Wielki zamaskowany statek niezauważenie wylądował na odludnej łące, gdzieś w Polsce, tam bowiem, według obliczeń sztucznej inteligencji, było najlepsze miejsce na bazę.

Małżeństwo Kowalskich, razem z dwójką nastoletnich synów, w sobotę wybrało się do odległego od ich miasta o około czterdzieści kilometrów lasu na grzyby.

Nadmiar zbędnych informacji i zbyt pokręcone zdanie. Państwo Kowalscy, wraz z dwoma nastoletnimi synami, wybrali się w sobotę do lasu na grzyby.

Mieli wypatrzone miejsce, byli tu już cztery razy, zaplanowali też kąpiel w jeziorze.

Mieli upatrzone miejsce, w którym byli już cztery razy. Zaplanowali też kąpiel w jeziorze.

Dotarli na miejsce i z koszykami ruszyli w las.

Zbędne, powtarza "miejsce".

Szli wypatrując borowików szlachetnych i podgrzybków, oddaleni od siebie o kilkanaście metrów.

Szli, wypatrując borowików szlachetnych i podgrzybków, oddaleni od siebie o kilkanaście metrów. Ale nie jest to zbyt obrazowe.

W pewnym momencie starszy z synów, piętnastoletni Maciek kątem oka zobaczył przed sobą jakiś ruch. Spojrzał w tamtą stronę i stanął jak wryty, ujrzał bowiem przedziwną istotę.

Tnij zbędne informacje i ogólne pustosłowie: Nagle piętnastoletni Maciek zauważył jakiś ruch kątem oka. Obrócił się i stanął jak wryty.

posiadała aż sześć rąk

Miała.

a jej ciało miało szary kolor i było półprzeźroczyste

A przez ciało w szarym kolorze było widać pnie drzew. Jak Ci to wygląda?

Zobaczył wewnątrz dwa duże pulsujące organy, o granatowym kolorze, które prawdopodobnie – pomyślał – były sercami

Zobaczył wewnątrz dwa duże pulsujące organy w granatowym kolorze, które prawdopodobnie – jak pomyślał – były sercami.

Całą postać przecinały tysiące ciemnoniebieskich żyłek.

Nie "postać", tylko raczej całe ciało.

W ciele dziwoląga znajdowało się też wiele innych narządów o przeróżnych kolorach tak, że wyglądał jak postać z dziecięcej kolorowanki

Nie wiem, Anonimie, jakie kolorowanki miałeś w dzieciństwie, ale takich z atlasem anatomicznym nie widziałam.

Głowę miał idealnie okrągłą, posiadał pięć oczu i wiele dziwnych czułków, niczym gigantyczny ślimak z Czarnobyla.

Głowę miał idealnie okrągłą, z PIĘCIORGIEM oczu i wieloma dziwnymi czułkami, niczym gigantyczny ślimak z Czarnobyla. (?)

Osobnik, jedną z rąk wskazał na chłopaka i wydał jakiś głośny świszczący odgłos.

 

Jedną rękę wycelował w chłopaka i wydał głośny świst.

Wtedy z góry spadła na niego rozciągliwa sieć, która momentalnie skurczyła się, krępując ofierze ruchy.

Primo – z budowy zdania wynika, że sieć spadła na kosmitę. Secundo – zdanie jest bardzo rozwlekłe i ani trochę nie obrazowe.

Rodzice i brat Maćka rzucili się mu na pomoc. I po chwili także oni leżeli na ziemi uwięzieni w sieciach.

Rodzice i brat Maćka rzucili się na pomoc. Po chwili także oni leżeli na ziemi, uwięzieni w sieciach.

Z góry, dziwne latające urządzenia, które wypuściły sieci, opuściły teraz haki i zaczepiwszy je, podniosły do góry by przetransportować do placówki.

Dziwne latające urządzenia, które wypuściły sieci, spuściły teraz z góry haki i, zaczepiwszy je, powiozły złapanych ludzi do placówki badawczej obcych.

Rodzina Kowalskich uwięziona została w niedużym pomieszczeniu bez okien, oświetlonym przez lampę na suficie. Oprócz niej nie było tu kompletnie nic.

Kowalscy byli uwięzieni w pustej celce bez okien, oświetlonej lampą w suficie.

Przez około kwadrans nic się nie działo, potem drzwi się otwarły i wjechało jakieś urządzenie.

Około kwadransa, ale czemu nie opiszesz, co Kowalscy tam robią? Skąd wiedzą, ile czasu minęło?

Wyglądało jak wysoka na metr komoda z tym, że zamiast blatu jej powierzchnia była dziurkowana.

Nie po polsku: Wyglądało jak wysoka na metr komoda, z tym, że zamiast blatu miało dziurkowaną płytę.

Miała też długie ramie, wyposażone w szpikulec.

…? Ramię.

Kowalscy w milczeniu przypatrywali się obiektowi bardzo zaciekawieni.

Widzę, że nigdy nie porwali Cię obcy… Kowalscy w milczeniu przypatrywali się obiektowi, bardzo zaciekawieni.

Musiał to być jakiś narkotyk, gdyż zaczęli mieć różne omamy i po chwili pletli trzy po trzy, w dodatku bez ustanku.

Opisz to. Nie zapewniaj, tylko opisz.

Gdy młodszy syn się zmęczył, położył na podłodze i zamknął oczy, wtedy ramię ze szpikulcem poruszyło się, zbliżyło do niego i dźgnęło porażając prądem.

Gdy młodszy syn się zmęczył, położył na podłodze i zamknął oczy, ramię ze szpikulcem poruszyło się, zbliżyło do niego i dźgnęło, porażając prądem.

Dźgnęło go znowu, aż pojął, że ma otworzyć oczy.

Pojętny młody człowiek.

Gdy to zrobił, ujrzał jeszcze więcej omamów i znowu zaczął mówić różne rzeczy.

Od kiedy halucynacje zależą od tego, czy się ma otwarte oczy?

Sztuczna inteligencja obcych umieszczona w wielofunkcyjnym urządzeniu słuchając, uczyła się ludzkiego języka.

Sztuczna inteligencja obcych, umieszczona w wielofunkcyjnym urządzeniu, słuchając, uczyła się ludzkiego języka. Jest to oczywiście bezsens, ale gdyby było śmiesznie, dałby się przeżyć.

Dostawali pokarm i gaszono na osiem godzin światło by mogli się wyspać i odpocząć.

Dostawali pożywienie, co jakiś czas na osiem godzin gasło światło.

Raz na jakiś czas, mogli wyjść też do małego ogrodu, by załatwić potrzebę fizjologiczną. O ucieczce nie mogło być mowy, gdyż ogród otaczała wysoka ściana.

Raz na jakiś czas mogli też wyjść do małego ogrodu, by załatwić potrzebę fizjologiczną. O ucieczce nie mogło być mowy, gdyż ogród otaczała wysoka ściana. … ogród. Na statku kosmicznym. Really.

Gdy obcy w miarę dobrze potrafili już rozmawiać w ludzkim języku, po polsku, odwiedził uwięzionych jeden z nich.

Jeśli jesteś obcym, zapowiadam, że będę walczyć do ostatniej kropli krwi (niekoniecznie własnej): Gdy obcy nauczyli się już rozmawiać po polsku, jeden z nich odwiedził uwięzionych.

Osobnik innej rasy chciał posiąść całą wiedzę, jaką miała czwórka ludzi.

Nie po polsku.

Nakazał by odpowiadali na jego pytania. Których oczywiście było bez liku.

Kazał im odpowiadać na pytania, których oczywiście miał bez liku.

Kowalscy bardzo cierpieli i nie mogąc dużej znieść tych osobliwych tortur z radością usłyszeli, że zostaną teraz zabici.

… tortury torturami, ale nie przesadzasz aby?

gdzie w kole zgromadzeni byli obcy

Obcy mogli stać kręgiem, ale zgromadzeni byli w pomieszczeniu.

Zanim was uśmiercę winny jestem chociaż krótkie wyjaśnienie. Nasze statki przemierzają kosmos zabijając inne rasy. Jest tak, bo rozmnażamy się bardzo szybko i potrzebujemy nowych planet, które można zamieszkać.

Zanim was uśmiercę, jestem wam winny przynajmniej krótkie wyjaśnienie. Przemierzamy kosmos, zabijając inne rasy. Jest tak, bo rozmnażamy się bardzo szybko i potrzebujemy nowych planet, na których będziemy mogli zamieszkać.

Potem powiedział do swojego ziomka, który stał niedaleko niego:

Potem powiedział do drugiego obcego.

Gdy kończył, Kowalscy zdumieni zrozumieli, że opowiada im się dowcip. Do tego bardzo śmieszny. Tak bardzo, że zaczęli się histerycznie śmiać.

… Monty Python zrobił to lepiej. Dużo lepiej.

Na twarzach zgromadzonych pojawiło się zadowolenie.

Uczucie i wyraz uczucia – to nie to samo.

Kowalscy, zwymiotowali i pospadali z krzeseł śmiejąc się do rozpuku

Kowalscy zwymiotowali i pospadali z krzeseł, śmiejąc się do rozpuku.

Po przeczytaniu dziewięciu niezwykle pomysłowych i śmiesznych dowcipów porwani leżeli martwi.

A ja jestem zupełnie żywa, i nawet nie uśmiechnięta…

Krótko potem, najeźdźcy podjęli zmasowany atak.

Nie stawiaj przecinka między podmiot a orzeczenie.

W zaludnionych miejscach, takich jak na przykład Rynek Krakowski w powietrzu, na wysokości kilkunastu metrów pojawiły się dziwne obiekty o obłym kształcie.

Dzięki przecinkom wyszło na to, że rynek krakowski fruwa w powietrzu.

Następnie rozległ się z nich głos tak silny, że słyszeli go wszyscy.

Głos może być donośny.

czekali co będzie dalej.

Czekali, co będzie dalej.

Gdy skończył niemal wszyscy ryknęli szczerym śmiechem.

Gdy skończył, niemal wszyscy ryknęli szczerym śmiechem.

I tak po dłuższej chwili

?

Jeszcze inni trzymali się za brzuchy rechocząc.

Jeszcze inni trzymali się za brzuchy, rechocząc.

Ocaleli tylko ci co mieli słabe poczucie humoru.

 I oto korzyści z ponuractwa, panie i panowie. Tylko ci, co mieli.

Wydarzenia te rozniosły się po całym globie.

Po całym globie mogą się roznieść wieści o wydarzeniach, ale nie wydarzenia.

miejsc, w których przypuszczono ataki,

To… nie jest po polsku.

Zanim je zablokowano ze śmiechu zmarły setki tysięcy osób.

Zanim je zablokowano, ze śmiechu zmarły setki tysięcy ludzi.

– Co robić? – wszyscy się zastanawiali.

Co robić, zastanawiali się wszyscy.

W Warszawie zebrała się grupa studentów filozofii i debatowali do drugiej w nocy.

Studentem filozofii też chyba nie byłeś…

Potem przekazali informacje do mediów, że być może mają sposób jak zniszczyć wroga.

Potem przekazali mediom, że być może mają sposób na zniszczenie wroga.

Polscy hakerzy namierzyli komputery, skąd na youtube wysłano zabójcze filmiki.

Komputery, z których.

były to jedynie dwie strony tekstu zapisanego na najprostszym edytorze.

Zapisanego w najprostszym formacie. Ale oczywiście w pełni zgodnym ze standardem galaktycznym.

A były to nieudane dowcipy o ufoludkach. Całkowicie nieśmieszne i spartaczone.

Aaaa. To zmienia postać rzeczy.

Dla nich to okazało się świętokradztwem. Ugodziło ich w to co wierzyli. Zaczęli kłócić się i obwiniać innych, a także siebie.

… serio?

nie musieliśmy atakować tej planety na razie mamy ich wystarczająco dużo.

Zdania zaczyna się dużą literą… Nie musieliśmy atakować tej planety, na razie mamy ich wystarczająco dużo.

Wielu z tych, którzy przeczytali wiadomość skleconą przez studentów filozofii popadło w ciężkie depresje.

Wielu z tych, którzy przeczytali wiadomość studentów filozofii, popadło w ciężką depresję.

 

Zdarzają się zdania bardzo długie i niepotrzebnie złożone. Strasznie streszczasz i, wybacz brutalność, po prostu przynudzasz. Niewiele się tu dzieje, i nic z tego nie jest śmieszne. Kowalscy jako bohaterowie są absolutnie nijacy (zresztą – zbędni). A kosmici jeszcze bardziej. Gramatyka i opisy kuleją. Fabuły brak. A sedno? Monty Python zrobił to pierwszy i o wiele lepiej. Końcówka jest po prostu złośliwa.

Podsumowując, tekst mnie nie rozśmieszył, a zdołował.

Jeśli mam rację, to duży plus za odwagę

Odwaga powinna być moderowana przez inne cnoty…

Nie ukrywam, że myślałam, iż wyjdzie na to, że Polacy nie mają poczucia humoru;P

Cześć, Anonimie! 

 

Z przykrością muszę napisać, że tekst zupełnie do mnie nie trafił. Po części wynika to z faktu, że jestem miłośnikiem Monty Pythona, do którego pokrętnie nawiązujesz. A to sprawia, że oczekiwania mam wysokie. Jednak niestety, ale Twój żart ani nie wyszedł najzabawniejszy na świecie, ani nie przyczynił się do masowej eksterminacji hitlerowców…

 

Językowo nie jest najgorzej, widać, że naniosłeś uwagi Tarniny. 

 

Życzę powodzenia w konkursie!

cezary_cezary

 

Co wy z tym Monthy Pythonem??? Nie mam pojęcia o co wam chodzi! :)

 

Tarnina

 

Dzięki za korektę, na pewno coś z tego wyniosę. :)))

 

AdamKB

 

Myślałem, że jesteś trochę złośliwy, dopiero post Tarniny mi uświadomił ile w tekście było błędów :)

 

Ambush

 

Wielkie dzięki!!! Choć jeden pozytywny komentarz :)))

 

Koala75

 

Dzięki za komentarz! :DDD

 

Pipboy79

 

Uświadomiłeś mi, że mam jeszcze długą drogę przed sobą jak chcę zostać pisarzem :) Dzięki!!!

:)))))

 

Nieźle, czuję się jakbym odkrył koło.

Monty Python pomieszany z ekranizacją (tą z Hollywood przed pożarem) "Wojny światów". Juz po pierwszym akapicie rozpoznalem autora. Niestety, opko nieudane. Pisałeś, juz tu, Dawidzie, o kilka poziomów lepsze.

Dla mnie nie do końca zabawne. Pomysł dobry, ale moim zdaniem nie pasuje do konkursu. Teksty miały bawić, a tutaj tak nie do końca i za bardzo nie ma humoru. Oczywiście oprócz żartów, które opowiadają kosmici, no ale to nie rozbawia czytelnika, co nie.

 

Pozdrawiam :) 

Rybak3

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz! Jak to się mówi “nie każdą broszkę przypina się zgodnie z zaleceniem charakteryzatorki” :)

 

skryty

 

Dzięki! Ale czytałem kilka innych teksów na ten konkurs i też nie są jakoś specjalnie śmieszne. Może po prostu jesteśmy pisarzami a nie komikami.

Może po prostu jesteśmy pisarzami a nie komikami.

Ekhm. Stanisław Lem, Janusz Domagalik, Douglas Adams, Terry Pratchett, Henry Kuttner (choć przyciężki miał dowcip), R. A. Lafferty, Connie Willis, Ewa Białołęcka. To tak z głowy.

 

Komedia jest trudna! W innych komediowych konkursach też było sporo tworów nieudanych, bo komedia jest trudna.

Tarnina łatwiej jest wywołać śmiech przez połaskotanie :)))

 

Kojarzy ktoś Marię Pakulińską – Radną? Chodzi mi o program JUNIOR. Który tworzył Jerzy Petersburski. Pamiętam wagarowałem z ostatnich lekcji w szkole by zdążyć obejrzeć. Napisałem nawet ze dwa e-maile do Jerzego. Niestety mi nie odpisał. Gościu ma humor. Najlepszy komik jakiego znam. Stworzył postać Mari Pakulińskiej – Radnej. :DDD

Ano, łatwiej. Ale, jak dotąd, przez Internet się nie da.

Przeczytawszy.

Finkla

 

PS. Też nie znałam tego filmiku Monty Pythona. Fajny.

 

 

Czyli są jeszcze żarty, których Finkla nie zna. Hmmm :3

Tego z filmu to akurat dobrze, że nie znam. ;-)

Nie ma, że dobrze, albo że niedobrze :)

Hej dziewczyny!!! Miło mi, że wpadłyście do mnie. Bo w muzeum nie zawsze sprzątający patrzy z podziwem na podobne eksponaty. :)))

Hej,

 

podniosły do góry by przetransportować do placówki. – może: w celu przetransportowania do placówki 

Około kwadransa nic się nie działo – przez około kwadrans[…]

Raz na jakiś czas mogli wyjść też do małego ogrodu, by załatwić potrzebę fizjologiczną. O ucieczce nie mogło być mowy, gdyż ogród otaczała wysoka ściana. – powtórzenie 

Co robić , zastanawiali – zbędna spacja przed przecinkiem 

Sam zamysł jest generalnie ciekawy, ale jak dla mnie, brakuje jakiś szczegółów czy opisów. Chociaż wygląd obcych wyszedł fajnie :) 

pnzrdiv.17

 

dzięki!!! pozdrawiam.

Anonimie, mam wrażenie, że się starałeś, ale cóż – „Inwazja” nie zdołała mnie rozśmieszyć. :(

reg nie opowiadaj, trochę śmieszne było!

Mylisz się, Anonimie. Tu nie było nic śmiesznego, nawet krztyny śmieszności. :(

Hej!

 

tam bowiem komputer ze sztuczną inteligencja obliczył najlepsze miejsce na bazę.

Jak to obliczył? :D

 

Hm, no porwanie takie dość typowe. XD Trochę mnie tekst zmęczył, niestety. ;p Ale poszukam plusów. ;)

 

Nakazał by odpowiadali na jego pytania. Których oczywiście było bez liku.

Szesnaście godzin na dobę, przez trzy tygodnie, porwani byli zmuszeni do konwersacji.

 A to jest fajne – czarny humor, może niezaplanowany, ale dobry. ;)

 

Zanim je zablokowano ze śmiechu zmarły setki tysięcy osób.

W sumie zabijanie śmiechem – może i stare, ale pomysł na plus. :D

 

Poza tym – dość skrótowo, nie ubawiłam się, choć widzę, że autor dopiero próbuje swoich sił i myślę, że warto ćwiczyć i czytać różne humorystyczne teksty, a będzie lepiej. :)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Jak to obliczył? :D

Jak w grze XD

Jak to obliczył? :D

Miał jakąś funkcję celu i znalazł jej maksimum przy zadanych warunkach brzegowych. ;-)

Hej Ananke !!!

 

Dzięki, fajnie, że są jakieś plusy. Mnie zainspirowała taka sytuacja; założyłem się kiedyś z takim kolegą, że trafie w bilardzie bilą do dołka. Jak trafię on ściąga majtki jak nie trafię ja ściągam. No i trafiłem. A on ściągnął majtki i pokazał mi tyłek. Tak mi się cholernie chciało śmiać, że jak sobie to przypomniałem pomyślałem, że można takie opko napisać, że śmiechem można zabić. Więc to był mój pomysł nie spotkałem się z tym wcześniej. :)))

Co do pomysłów – to, że czegoś nie znamy, to nie znaczy, że tego nie było. :) 

Pomysł jest dobry. Układ zdarzeń również, zakończenie może mnie nie zabiło ze śmiechu, ale uśmiech się pojawił*. Długość w sam raz, styl w miarę lekki.

Wykonanie… no takie chropowate. Czytając historię podświadomie czekam na te dowcipy, ale ich nie ma. Gdyby pojawił się chociaż jeden zabójczy, i chociaż jeden nieudany**, nie miałbym wrażenia, że jem kanapkę z samego chleba, a ktoś zapomniał nałożyć twarożku ze szczypiorkiem i rzodkiewką.

 

 

*ten etanol od młodej lekarki czyni cuda

**wzorców nie trzeba daleko szukać, aczkolwiek można podpaść innym autorom

Cześć,

 

Pomysł na fabułę uważam za dobry. Obca cywilizacja, która atakuje ludzkość i zabija za pomocą dowcipów, a potem sama obrywa rykoszetem to niezła koncepcja. Niestety, jak dla mnie, opowiadanie jest trochę za mało zabawne, właściwie to przynajmniej do połowy tekstu “nic śmiesznego” w nim nie znalazłem. Może efekt byłby lepszy, gdyby tekst był bardziej rozbudowany, od samego początku znalazło się w nim sporo żartów sytuacyjnych czy językowych, nawet słabszych, ale podanych ilościowo, tak żeby uśmiech nie schodził z twarzy czytelnika. Mam mieszane uczucia, dopiero w końcówce poczułem się trochę rozbawiony. Odnoszę również wrażenie, że fabuła została mocno streszczona, co pozbawiło ją komicznego wydźwięku.

Pojawiają się literówki, interpunkcja też w niektórych miejscach kuleje, tekst jest do przejrzenia pod tym względem.

“Maciek zauważył jakiś ruch katem oka” – kątem oka powinno być… Było tego więcej.

 

Powodzenia i pozdrawiam

 

*ten etanol od młodej lekarki czyni cuda

Maciek zauważył jakiś ruch katem oka.

Wyglądało jak wysoka na metr komoda, z tym(-,) że zamiast blatu miała dziurkowaną płytę.

Naturalniej bez akcentu.

dźgnęło(+,) porażając prądem.

Dostawali pokarm i gaszono na osiem godzin światło(+,) by mogli się wyspać i odpocząć.

Mało zgrabne zdanie. Warto przemyśleć przeredagowanie.

Gdy obcy nauczyli się już rozmawiać po polsku(+,) jeden z nich odwiedził uwięzionych.

Kowalscy bardzo cierpieli i nie mogąc d(ł)użej znieść tych osobliwych tortur(+,) z radością usłyszeli (przyjęli?), że zostaną teraz zabici.

 

Przemierzamy kosmos(+,) zabijając inne rasy.

To tyle, a teraz czas na żart.

Potem powiedział do drugiego obcego.

– Daj listę!

Ten podszedł i podał mu kartkę papieru. Obcy zaczął czytać.

Gdy kończył, Kowalscy zdumieni zrozumieli, że opowiada im się dowcip.

Odpowiednich przedstawicieli gatunku wybrali, nie ma co.

Ocaleli tylko ci(+,) co mieli słabe poczucie humoru.

W Warszawie zebrała się grupa studentów filozofii i debatowali do drugiej w nocy.

Grupa debatowali? To trzeba przeredagować.

dwie strony tekstu zapisanego na najprostszym edytorze.

Na kartce, ale w edytorze.

Ugodziło ich w to(+, w) co wierzyli.

To przez nas doszło to tego szyderstwa

Wielu z tych, którzy przeczytali wiadomość studentów filozofii(+,) popadło w ciężkie depresje.

 

Oj! Uśmiechnęłam się kilka razy, ale to nie były chyba te momenty, które zaplanowałeś, Anonimie. Dużo masz jeszcze tutaj do poprawy. Pomysł był ciekawy, końcówka nieco rozczarowała, ale chciałabym poznać chociaż dwa te mordercze żarty.

Pozdrawiam

MG

Wariacja na temat pythonowskiego zabójczego żartu.

Niestety, niezbyt udana.

Całość jest slaba, a końcówka mocno rozczarowuje (choć w tym momencie i tak już się niczego specjalnego nie spodziewałem).

Niestety zgadzam się z M.G.Zanadra, że jeszcze sporo, naprawdę sporo pracy…

Z plusów: fajnie, że rzecz umieszczono w Polsce (choć ta Polska jakaś taka generyczna i płaska).

Życzę powodzenia.

Jim

 

Wariacja na temat pythonowskiego zabójczego żartu.

Niestety, niezbyt udana.

Cieszy mnie, że wszyscy to podkreślają :))) Nic nie wiedziałem o tym żarcie.

 

Dzięki za przeczytanie i pozdro!

Tematyka bardzo typowa dla Autora, zabrakło tylko szachów. ;-)

Z humorem tak sobie – to tekst bardziej o dowcipach niż zabawny. Gdybyś chociaż jakiś przytoczył… Ale doceniam sposób egzekucji.

Za to fantastyka głośna i wyraźna – bez niedobrych ufoków nic tu by się nie zadziało.

Fabuła może nie trzymała w napięciu, ale ciekawa byłam, którą drogą potoczy się akcja.

Bohaterowie naszkicowani kilkoma kreskami – nazwisko, imię, wiek i to by było na tyle.

Jest stosunkowo dużo usterek językowych – jakaś literówka, „ała” zamiast „aua”, interpunkcja…

Nowa Fantastyka