- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Leje jak z Cerbera

Leje jak z Cerbera

Anonimo przeprasza z góry za splugawienie tak wielu świętości;)

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Leje jak z Cerbera

W tawernie „Pod pijaną syreną” siedzieli starzy bywalcy, jak co dzień wierząc, że ktoś im postawi. Wszyscy byli tutejsi, osmagani wiatrem i zawzięci (nie tylko w oczekiwaniu na darmową kolejkę). Zwykle w takie sztormowe dni nie działo się nic ciekawego. W powietrzu unosiła się woń suszonej ryby, smutku i pleśni.

Obcy wszedł z impetem, niemal rozwalając drzwi. Miał plecy szerokie jak niedźwiedź, mocną szczękę i jasnoniebieskie oczy, które skrywał pod kapturem szerokiego płaszcza. Wybrzuszenie na plecach wskazywało, że pod płaszczem miał również jakąś broń, albo podłużny garb…

– Leje jak z Cerbera… – zaczął.

Właściciel lokalu wywrócił oczami.

– Nie trzeba nam tu bohaterów, herosów, mutantów! – warknął, przesuwając brudną szmatą muchy po blacie. – Może i mamy w mieście pewne problemy, ale obcym nic do tego!

– Podobno macie tu jakieś problemy – szepnął konspiracyjnie olbrzym. – Mogę pomóc, całkiem niedrogo.

No, kolejny idiota, który nie kuma, co się do niego mówi! – pomyślał właściciel i połowa obecnych na sali, ale nikt się nie odezwał, bo już nie raz oberwali od obcych, a mieli swoją godność i woleli, kiedy gębę obijali im miejscowi.

– Może jakiś potwór porywa dziewice… – kusił bohater niezrażony brakiem reakcji.

– Ależ skąd tam, panie! W takim małym, portowym mieście dziewice?! – zaprzeczył energicznie właściciel tawerny.

Jego lewe oko śledziło dziewki, zbliżające się do obcego i coraz bezwstydniej prezentujące wdzięki. Za to prawe obserwowało krewkich marynarzy przy szerokiej ławie, którzy najwyraźniej oceniali swoje szanse w bójce w ulubionym w tym lokalu stylu „wszyscy na jednego”, . 

Właściciel dostrzegł, że przybysz, po nieudanej próbie spojrzenia mu prosto w oczy, obserwował obie grupy.

Zaraz się przekonamy, co woli, pipkę czy bitkę… – pomyślał. A głośno powiedział:

– Lepiej by było, gdybyście już poszli. Chłopcy nie lubią takich, jak wy…

– To może i dobrze, bo ja też nie gustuję w krzywonogich, łysych i brzuchatych. – Tamten beztrosko wzruszył ramionami. – Co innego takie pięknotki. – Przyciągnął obie dziewki do szerokiej piersi, posyłając miejscowym bezczelny uśmieszek. – A gdzie znajdę potwora?

– My ludzie biedni, nie stać nas… Ruch mały, podatki duże…

– Nie pytałem o pieniądze. Wezmę to, co właśnie masz w domu, a czego się wcale nie spodziewasz.

Tak właśnie zaczęła się ta historia. Bohater zabił olbrzymiego lwa i odjechał odziany w jego skórę. Wraz z nim podążał prezent-niespodzianka, lokalny łazęga imieniem Abderos.

 

***

 

– Wchodzić pojedynczo! – wrzasnęła Elpida – I zdecydowanie bez tej bestii!

Bogowie, ależ z niej zołza – westchnął w myślach heros, kryjąc zdenerwowanie pod szerokim uśmiechem, gdyby nie te zręczne palce i magiczne formuły przestałbym korzystać z jej usług!

– To pies służbowy… – spróbował bez przekonania. – To znaczy, że może mi…

– Powiedziałabym, co on ci może, ale się powstrzymam! Dla nas, nimf, najważniejsze jest być prawdziwą damą! – burknęła. – Ma zostać za drzwiami, bo przy nim warzą mi się dekokty!

Herakles westchnął ciężko i przywiązał smutnego Cerbera do pobliskiego drzewa, po czym wrócił i padł na materac jak kloc.

– Co dolega? – spytała nadąsana.

– Nic mi się nie udaje – jęknął płaczliwie. – Ostatnie zadanie ten gnojek Eurysteusz zaliczył mi warunkowo! Słyszałaś? Warunkowo!

Jakby w odpowiedzi piekielny pies zaczął żałośnie wyć.

– No, nie mów?! Przecież miałeś tylko złapać świnkę… – Elpida pogardliwie wydęła pełne, całuśne wargi.

Spojrzał na nią z pretensją. Bogowie, ileż kiedyś miał fantazji związanych z tymi ustami, z całą Elpidą, a nawet z nimi obojgiem, no i z tym ciepłym źródełkiem. Okazało się jednak, że nimfa tylko źródło miała gorące.

– Dzik! – wrzasnął, widząc, że nie doczeka się współczucia. – Wielki jak byk, czarny niczym mroczne dno Tartaru, z kłami długimi, niby, niby… – Bezskutecznie szukał odpowiedniego porównania.

– Niby, niby zdechłe ryby! – zaśmiała się złośliwie. – Złapać dzika i dowlec do pałacu, to chyba żadna sztuka dla takiego dużego chłopa?!

– W zasadzie wszystko poszło dobrze! Złapałem bestię, doniosłem na własnych plecach, ale król kazał czekać w nieskończoność, a Cerbuś był głodny. Ja w sumie też trochę… I tak jakoś wyszło. A potem, kiedy już oddałem do pałacowych kuchni połowę dzika, a wiedz, że była wielka jak dorodna świnia, to ten żałosny uzurpator zaczął grymasić! I jeszcze mówił na mnie „heros o zafajdanych ramionach!”. Przecież, gdyby sam świnię niósł tyle drogi, to lepiej by nie wyglądał! A teraz, kiedy idę przez miasto, to byle chłystki trzepią się na mój widok po ramionach i chichoczą głupawo. Jakbym go złapał, jakbym… – Herakles przyłożył do siebie zaciśnięte pięści i pokręcił w prawo i w lewo, zaciskając zęby.

Nimfa słuchała z zainteresowaniem, a na koniec uniosła różowy jak pięty Eos palec i powiedziała protekcjonalnie:

– A co zawsze powtarza twoja mama?!

– Wszystkich nie złoisz! – odpowiedział nadąsany. – Plecy mnie bolą!

– Plecy ci wymasuję, ale nie możesz po kolei zawalać wszystkich misji! – burknęła gniewnie. – Ucisz się tam, bo zmienię cię w pająka – wrzasnęła przez okno.

Cerber zamilkł.

– Jestem niezwyciężonym herosem! – Herakles chciał się poderwać z posłania, ale nimfa pchnęła go z gniewnym błyskiem w oku.

– W zamian za masaże i leczenie ran obiecałeś mi udziały w zyskach. Tak, czy nie?! – fuknęła. – No to sobie teraz podsumujmy! Przyniosłeś królowi fiolkę z jadem hydry, ale krążą pogłoski, że żmija jednak przeżyła, tylko zaplatała się w setki odrastających głów. Hesperydy twierdzą, że po zdobyciu złotego jabłka piłeś przez tydzień z piratami, z których rąk podobno je uratowałeś!

– Wy, kobiety, nigdy nie zrozumiecie więzi między towarzyszami broni…

– Oni byli twoimi wrogami!

– Ile można żywić urazę?

– A byk kreteński, którego dostarczyłeś, daje ponoć mleko…

Po tych słowach Herakles obraził się i milczał demonstracyjnie do końca masażu.

 

***

 

Gdy heros znany do wyroczni wkroczył,

Odór z wulkanu nieco go zamroczył,

Pytię zapytać chciał o swoje sprawy,

Choć w retoryce nie miał wielkiej wprawy.

Rzekła mu krótko: Hera chce twej zguby,

Lecz nie przebije cię miecz, nawet gruby,

Tyś słynny heros, co niesie nadzieję

War w kocioł, z Cerbera się leje

 

Pieśń barda z jaskrą

 

***

 

 – Cerbuś! – zawołał Herakles i przeciągle zagwizdał na palcach, aż klacz pod nim podskoczyła, spłoszona. – Gdzie się podziało to psisko?!

– Koni się przestraszył… nie on jeden… – stwierdził smętnie Joalos, próbujący siedzieć w siodle po damsku.

– Myślisz, że już nie wróci? – Zmartwiony Herakles obejrzał się, wypatrując wśród drzew oliwnych i ciemnych cyprysów łaciatego psa. – Odkąd została mu jedna głowa, ludzie mniej się go boją. No i świetnie aportuje, zamiast wszczynać awantury sam ze sobą.

– Przestań się oglądać! – syknął bratanek i najlepszy, bo ostatni przyjaciel. – Łydek pilnuj! Własnych, a najlepiej moich też!

– Że co? – Nie zrozumiał heros.

– Że już mam obie ciut nadjedzone! Chłopie, to są słynne mięsożerne klacze Diomedesa, król znowu wpuścił nas w najgorsze w bagno! Przy okazji, muszę z tobą pogadać o Abderosie!

– Oj wiem, że on z każdym próbuje, ale jak nie chcesz, to mówisz mu “nie” i powinien odpuścić! – powiedział Herakles uspokajająco.

– Trzy dni temu poszedł pętać klacze na postoju i gdzieś zapodział! A z tej kasztanki, na której, mój wodzu, właśnie jedziesz, wczoraj wyszły jego naramienniki! Wiesz, te z bursztynami, ciemnymi jak jego oczy, te, na które podrywał kochanków obojga płci. Nie wystarczyłoby, gdybyśmy dostarczyli królowi same końskie łby?

– Nie bardzo – syknął heros. – Znowu matka musiałaby dawać łapówki za uznanie zadania… Bo wiesz, tata chce być bezstronny! A ile byłoby gadania! Cerbuś!

– Herakles, nie wiem, czy zauważyłeś, ale odkąd konie zeżarły mu dwie głowy, nieszczęsny pies nie ma ochoty na wspólną włóczęgę. Zresztą wyznam ci szczerze, że nie tylko on…

 

***

 

– Przestań się wychylać i osłaniaj głowę! – szepnął Jolaos. – Błagam cię, wracajmy, tych ptaków nie da się przegnać, ani złapać! Czuję, że zginiemy marnie!

Herakles leżał płasko w tataraku, cały czas zasłaniając się tarczą.

– To już ostatnie zadanie, mama mówi, że po nim będę miał nieśmiertelną sławę i królestwo!

– I pewnie na dodatek rękę przepięknej królewny, ale tylko jeśli dożyjesz! Może jeszcze nie załapałeś, ale te ptaki zieją ogniem, plują trucizną, a ich pióra są jak zatrute strzałki! Znowu będzie mi noga ropieć miesiącami, a ledwie się zagoiła po klaczach… – jęknął płaczliwie.

Herkles od dziecka nie obrażał się, kiedy ktoś wyzywał go od głupków. Domyślał się, że Atena poskąpiła mu mądrości, ale wiedział też, że jest silny i zawsze może użyć pałki. Lubił sobie, jak teraz, liczyć te argumenty na palcach. Gdy już policzył, uniósł się na łokciu i zaproponował:

– Może potrzeba nam trochę polityki? Pamiętasz, jak powiedziałem Augiaszowi, że wypuszczę mu w stajniach klacze Diomedesa? Sam sobie wszystko posprzątał i jeszcze nam glejt za wykonanie pracy podpisał… Da się? Da! Zresztą wszyscy wiedzą, że ostatnio mam liczne sukcesy! – Herakles starał się dumnie wypiąć pierś, choć ograniczała go niewygodna pozycja.

– Sukcesy?! Mam tylko nadzieję, że się ktoś kiedyś nie wygada, w jaki sposób zdobyliśmy pas… – szepnął młodzieniec, zerkając niespokojnie na boki.

– Eee, kto by się odważył?!

– Nie ukrywam, najbardziej boję się, że to będziesz ty…

– Przecież ja milczę jak głaz! Poza tym akurat tę misję wspominam naprawdę bardzo dobrze… Uczty, polowania, uczty, dziczyzna, uczty, wino, uczty i te namiętne noce z królową, jej siostrami i dwórkami. Ech, zaszaleliśmy wtedy! Uczty i żar, aż mi się Cerbuś przypomniał.

Sandały Heraklesa zachlupotały w błocie. W odpowiedzi na ten dźwięk rozległ się przeraźliwy klekot zbudzonych ptaszysk. Wielkie jak sępy bestie o piórach z brązu krążyły nad ich głowami, wypatrując okazji do kolejnego ataku.

– Herakles, czemu tobie z seksem kojarzy się trójgłowy, piekielny pies?! Różne sprawki mieliśmy na sumieniu, zwłaszcza po winie, albo w trakcie misji, ale to się nie liczy… No, ale Cerber?! Czy ty mi chcesz coś wyznać?

– Daj spokój! – żachnął się heros. – Nie wiesz, jak w tym Tartarze było strasznie i gorąco.

– Rozumiem… wszystko rozumiem, poczułeś się samotny. To mi wyjaśnia, po coś go potem wlókł ze sobą wszędzie…

– Nic mnie nie łączyło z trójgłowym psem!

– Głowa nisko! – ostrzegł Joalos.

– Mówiłem o żarze, bo przypomniały mi się te bestyjki Amazonki! – podkreślił Herakles, osłaniając się tarczą.

– No, sam nie wiem – westchnął młodzieniec. – Kazały nam chodzić w samych pasach, podszczypywały tu i ówdzie i wrzeszczały: „Teraz do mnie, muskularna dupko!” Albo „Droga hetera, ale warta swej ceny!” Nie czułem się z tym dobrze…

– A jak wszystkie naraz krzyczały “Hera kleos, obsłuży lepiej niż Eros”! I też dobre było to drugie…

– To, po którym Hera zamieniła je w stado koziorożców, które po dziś dzień żyje na Kaukazie? – przerwał mu szybko Joalos, wskazując oczami niebo i robiąc znaczące miny.

– A, no tak – zreflektował się Herakles. – A co tam mamy w zestawie ratunkowym?

– Talerze?! – Zdumiony Joalos wyciągnął z worka tuzin lśniących krotali.

– Mamy ptaszydła zjeść, czy im zaśpiewać?! – oburzył się heros. – Co to jest za zestaw herosa?! Złożyłem w ofierze cztery jałówki, a one mi dały przepowiednię, której nie zrozumiałem, i te śmieci?! Wrócę tam i…

Przyjaciel spojrzał na niego wymownie a potem zdecydował.

– Zasłonię nas obu tarczą i pobiegniemy do tamtej jaskini! Zagrasz i zaśpiewasz tę piosenkę, którą tak lubiła Hippolita, a ja będę stał na straży.

Podnieśli się, a Joalos ustawił tarczę na sztorc. Skuleni przebiegli do jaskini. Tam Herakles uderzył w krotale i zaczął:

„Przez te oczy, te oczy zielone oszalałem!”

Już po chwili na bagnach jeziora Stymfalon nie było ani jednego ptaka.

Koniec

Komentarze

Hej,

 

Nowa, humorystyczna werjsa mitu, która wypada naprawde świetnie. Nawiązanie do Prawa niespodzianki z Wiedźmina po prostu mnie urzekło (i teraz zostałem z przemyśleniami o przygodach Geralta w starożytnej Grecji…). Całokształt wyszedł bardzo przyjemnie – wspomnienia bohaterów o poprzednich wydarzeniach ładnie kreślą ich przeżycia i płynnie zlewają się z narracją. A Zenek na końcu definitywnie mnie pokonał :D

 

Pozdrawiam :)

Anonim dziękuję, też ma słabość do siwego mutanta;)

Cześć. Anonimie:

 

Biedny Cerbuś :D

Bardzo fajny tekst. Humor trafiony, przyjemnie się czytało.

 

Klik i pozdrawiam :)

Całkiem zgrabne, parę gagów wywołało mój uśmiech. Sądzę, że początki kolejnych fragmentów są nieco przegadane ekspozycją, dużo szybciej można by przejść do żartowania.

Bard z jaskrą i dziewki portowe to moi faworyci tutaj. <3

Powodzenia w konkursie!

Anonim dziękuje za opinie.

Kilka razy się uśmiechnąłem, więc powodzenia w konkursie, :)

Nie doszukałem się jednak w tekście nawiązania d0 frapującego tytułu. Tego mi brakuje, ale plus za całość. :)

– Może i mamy w mieście pewne problemy, ale obcym nic do tego!

– Podobno macie tu jakieś problemy – szepnął konspiracyjnie olbrzym ← może: kłopoty z lwem, żeby uniknąć powtórzenia

Szanowny Koalo75, to miał być dowcip z tymi problemami, bo bohater jest dość ograniczony.

Nawiązanie do tytułu dodane;)

Anonim dziękuje za wizytę.

Witam!

 

Pomysł zacny i zabawny. Wtrącenie kilku rozwiązań z Wiedźmina do mitologii greckiej – ciekawe. Nawet bez nich tekst o przygodach Heraklesa byłby interesujący. Gdybym miał na coś narzekać, to wolałbym jedną przygodę rozpisaną z humorem, niż kilka krótszych scenek z różnych zadań herosa.

Nie wszystkie żarty przypadły mi do gustu. W i tak przesyconym seksem świecie greckich mitów dodatkowy żart z wątkiem zoofilii (Cerber) nie był moim zdaniem konieczny.

W kilku miejscach rozproszyłem się:

 

Właściciel dostrzegł, że przybysz po nieudanej próbie spojrzenia mu prosto w oczy, popatrzył na obie grupy.

Tutaj się pogubiłem. Czyja próba była nieudana?

 

bo przy nim warzą mi się dekokty!

To ona dużo ich ma?

 

odkąd konie zżerały mu dwie głowy

Robiły to w sposób ciągły? Ale horror!

 

Znowu będzie mi się noga ropieć miesiącami,

Bez “się” brzmi moim zdaniem lepiej.

 

Pozdrawiam!

Anonim dziękuje za wizytę.

Dekotów miała tyle, ile przygotowała, bo to oznacza magiczne mikstury.

Co do zoofilii anonim zaśmiał się, przypominając sobie Pazyafe, Ledę, czy Europę…

Sam nie wiem, dlaczego poruszając się w tym obszarze nie kojarzę jeszcze fauna z zoofilią, a Cerber to już dla mnie przekroczenie pewnej granicy… no jakoś tak jest, obyczajowo, kulturowo…między innymi dlatego temat mitów jest dla mnie wciąż żywy, i wykorzystanie go było dobrym pomysłem!

Przypomniał mi się rysunek Andrzeja Mleczki, bohaterowie syrena i centaur, tekst “Ty się nie zastanawiaj, czy to zrobić, ty się zastanów jak to zrobić!”

Taki humor lubię! Nie będąc specem od mitologii, zakładam, że nie wszystkie niuanse odczytałem ale mimo to wiele razy się uśmiechnąłem.

Tekst składa się z trzech dosyć luźno związanych ze sobą scen, w których główną część stanowią dialogi. Zabrakło mi wątku wiążącego te sceny ze sobą.

 

Herakles westchnął ciężko i przywiązał smutnego Cerbera do pobliskiego drzewa, po czym wrócił i padł na materac jak kloc.

Literówka.

@kronosie.maximusie Anonim jest rad, że niesie radość, tylko teraz zastanawia się, czy nie jest Anet;)

“Splugawienie świętości” to nic, ale ta “pieśń barda z jaskrą”… Anonimie, wymiatasz! Wielkie brawa!laugh Klik, powodzenia, pozdrawiam serdecznie. :)

Anonim kłania się nisko, lękając się co to będzie, kiedy zaglądnie tu jeden Bard…

Salve, Anonimo! ;]

 

Bardzo fajne opko. Wrzuciłeś do kociołka z magicznym Walaszkiem (jakoś tak konstrukcja gagów i dialogów mi pod złotą myśl grubasa podchodzi…) pęczek mitologii, doprawiłeś wywarem z Wiedźmina i wyszedł całkiem zabawny efekt. A do tego lekkostrawny! 

 

Pieśń Barda z jaskrą wymiata :D

 

Zwracam też uwagę, że tawerna “Pod pijaną syreną” to chyba jednak pomyłka. Bo nie pijaną, a wstawioną. No i nie “syreną” a “trytonem”. Czyli: “Pod wstawioną trytonem”. Cieszę się, że mogłem pomóc… ;]

 

Z uśmiechem na twarzy dobijam do biblio.

siedzieli starzy bywalcy, jak co dzień wierząc, że ktoś im postawi

Hmmmmmmmmmmmmm.

osmagani wiatrem

Wysmagani.

Zwykle w takie sztormowe dni nie działo się nic ciekawego.

Jak to się łączy z poprzednim zdaniem, i czy w ogóle jest potrzebne? Wprawdzie informuje o pogodzie, ale – potrzebujemy tego?

jasnoniebieskie oczy, które skrywał pod kapturem szerokiego płaszcza

Ale wszyscy je widzieli?

Wybrzuszenie na plecach wskazywało, że pod płaszczem miał również jakąś broń, albo podłużnego garba…

Kogo, co? garb: Sądząc po wybrzuszeniu na plecach, że pod płaszczem miał również jakąś broń, albo podłużny garb…

przesuwając brudną szmatą muchy po blacie

Cute.

No, kolejny idiota, który nie kuma, co się do niego mówi!

Najważniejsze wyłapał :D

woleli kiedy

 Woleli, kiedy.

kusił bohater niezrażony brakiem reakcji

Ja bym tam przecinek dała…

W takim małym, portowym mieście dziewice?!

https://instantrimshot.com/index.php?sound=rimshot&play=true

Jego lewe oko śledziło dziewki, zbliżające się do obcego i coraz bezwstydniej prezentujące wdzięki.

Hmmmmmmm. Tak samo z siebie śledziło?

obserwowało, krewkich marynarzy

Co. To. Za. Przecinek?

Właściciel dostrzegł, że przybysz po nieudanej próbie spojrzenia mu prosto w oczy, obserwował obie grupy.

Consecutio temporum, przecinki: Właściciel dostrzegł, że przybysz, po nieudanej próbie spojrzenia mu prosto w oczy, obserwuje obie grupy.

pipkę czy bitkę…

Tu się kursywa zbuntowała.

Chłopcy, nie lubią takich jak wy

A ja nie lubię przecinka między podmiotem a orzeczeniem: Chłopcy nie lubią takich, jak wy. P. tutaj: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842850

Przyciągnął dziewki do szerokiej piersi

… ale że wszystkie naraz? XD

Bohater zabił olbrzymiego lwa i odjechał odziany w jego skórę

… ale że co?

łazęga o imieniu Abderos

Lepiej: imieniem. Hmm. Czyżbyśmy byli w Grecji?

– Wchodzić pojedynczo! – wrzasnęła Elpida – i na pewno bez tej bestii!

Na pewno?

gdyby nie te zręczne palce i magiczne formuły przestał bym korzystać z jej usług!

Infodump, "przestałbym" piszemy razem, bo "bym" jest cechą trybu przypuszczającego, nie osobnym słowem.

Dla nas nimf najważniejsze jest być prawdziwą damą!

Dla nas, nimf, najważniejsze to być prawdziwą damą!

spytała nadąsanym głosem

To nie głos jest nadąsany, tylko nimfa.

Jakby w odpowiedzi na te słowa piekielny pies zaczął żałośnie wyć.

"Na te słowa" zbędne.

Elpida wydęła pogardliwie, pełne całuśne wargi.

Przecinek dajemy między przydawki, ale w żadnym wypadku przed ich zespół: Elpida wydęła pogardliwie pełne, całuśne wargi. A najlepiej: Elpida pogardliwie wydęła pełne, całuśne wargi.

A potem kiedy już oddałem do pałacowych kuchni połowę dzika, a wiedz, że była wielka jak dorodna świnia, to ten żałosny uzurpator zaczął grymasić!

A potem, kiedy już oddałem do pałacowych kuchni połowę dzika, a wiedz, że była wielka jak dorodna świnia, to ten żałosny uzurpator zaczął grymasić!

lepiej nie wyglądał

Angielskawe.

przyłożył do siebie zaciśnięte pięści i pokręcił w prawo i w lewo

Hmmmmmmm.

protekcjonalnym tonem

Protekcjonalnie.

Ucisz się tam, bo zmienię cię w pająka – wrzasnęła przez okno.

Wrzaśnij takie długie zdanie…

Pomogło, Cerber zamilkł.

Less is more: Cerber zamilkł.

zaplatała się w setki odrastających głów

Na pewno nie miało być "zaplątała"?

Hesperydy twierdzą, że po zdobyciu złotego jabłka piłeś przez tydzień z piratami, z których rąk podobno je uratowałeś!

I co w tym złego? :D

Wy kobiety nigdy nie zrozumiecie

Wy, kobiety, nigdy nie zrozumiecie.

A byk kreteński, którego dostarczyłeś, daje ponoć mleko…

Pożyteczne bydlątko, znaczy :D

Pytii zapytać

Kogo, co? Pytię zapytać.

Pieśń barda z jaskrą.

Kropka zbędna, bard zawsze w cenie (aluzja wyłapana) :D

gwizdnął przeciągle na palcach, aż klacz pod nim podskoczyła spłoszona

Szyk: przeciągle zagwizdał na palcach, aż klacz pod nim podskoczyła, spłoszona.

stwierdził smętnie Joalos, próbując siedzieć w siodle po damsku.

Lepiej: próbujący. Próbowanie wprawdzie jest jednoczesne ze stwierdzaniem, ale tylko przez chwilkę. A, i: Jolaos.

próbując dostrzec

A nie prościej: wypatrując?

słynne, mięsożerne

Zbędny przecinek.

Oj wiem, że on z każdym próbuje, ale jak nie chcesz, to mówisz mu nie i powinien odpuścić!

Oj, wiem, że on z każdym próbuje, ale jak nie chcesz, to mówisz mu "nie" i powinien odpuścić!

uspokajającym tonem

A może: uspokajająco? Zresztą mógłby np. perswadować. Urozmaić budowę zdań.

te na które podrywał kochanków

Czyli Abderos był tylko do dwóch gagów?: te, na które podrywał kochanków.

Znowu matka musiałaby

Wprawdzie to dialog, ale lepiej: Matka znowu musiałaby.

dawać łapówki w zamian za uznanie zadania

"W zamian" zbędne.

Herakles, nie wiem, czy zauważyłeś, ale odkąd konie zeżarły mu dwie głowy, nieszczęsny pies nie ma ochoty na wspólną włóczęgę.

Trochę tu skaczesz po tonach.

szepnął ostrzegawczo Joalos

Nadal Jolaos, a ostrzegawczość jest widoczna z samej jego wypowiedzi i nie ma co jej tłumaczyć.

Błagam cię, wycofajmy się

Rym. Możesz po prostu wyciąć "cię".

Może jeszcze nie załapałeś, ale te ptaki zieją ogniem, plują trucizną, a ich pióra są jak zatrute strzałki!

Trochę jednak infodump…

Lubił sobie, jak teraz, liczyć te argumenty na palcach.

Jakie argumenty? Sztuki broni? XD

policzył, podniósł się na łokciu

Może lepiej: uniósł?

Pamiętasz, jak powiedziałem Augiaszowi, że wypuszczę mu w stajniach klacze Diomedesa?

Aaa, to tak to się robi… :3

mimo iż ograniczała go niewygodna pozycja

Mało konkretne (i – czemu nie "choć"?).

Nie ukrywam, że najbardziej boję się, że to będziesz ty…

Naturalniej: Nie ukrywam, najbardziej się boję, że to będziesz ty…

W odpowiedzi na ten dźwięk rozległ się przeraźliwy klekot zbudzonych ptaszysk.

Dlaczego w odpowiedzi?

To mi wyjaśnia, po coś go potem wlókł ze sobą wszędzie…

Hmmm.

Teraz do mnie muskularna dupko!

Wołacz rozbudowany pozostaje wołaczem: Teraz do mnie, muskularna dupko!

wszystkie na raz krzyczały

Wszystkie naraz. https://sjp.pwn.pl/szukaj/naraz.html https://sjp.pwn.pl/szukaj/na%20raz.html

przerwał mu szybko Joalos, wskazując oczami niebo

Hmmm. Wznosząc oczy do nieba?

– Talerze?! – Zdumiony Joalos wyciągnął z worka tuzin lśniących krotali.

(Musiałam sprawdzić XD To niekoniecznie dobrze.)

przepowiednię, której nie zrozumiałem i te śmieci

Wtrącenie: przepowiednię, której nie zrozumiałem, i te śmieci.

Przyjaciel spojrzał na niego przeciągle

Trochę szumi.

na bagnach jeziora Stymfalon, nie było ani jednego ptaka

Nie dawaj przecinka między podmiot a orzeczenie. Serio.

 

Nieco chaotyczny popis erudycji, ale jakiś taki… przyjazny? Z przymrużeniem oka? Chociaż nie śmiałam się głośno, przyznam, że raz czy dwa się uśmiechnęłam. Pierwsza scena ma niewiele wspólnego z resztą (po co właściwie był ten łazęga?), ale reszta sympatyczna. Trochę wyrwana z czegoś większego, co prawda.

Nawet bez nich tekst o przygodach Heraklesa byłby interesujący. Gdybym miał na coś narzekać, to wolałbym jedną przygodę rozpisaną z humorem, niż kilka krótszych scenek z różnych zadań herosa.

Tak, ale cóż. Komedia jest trudna. Przekonujemy się o tym za każdym razem, kiedy jakaś pełna nadziei dusza rozpisuje konkurs na humorystyczne teksty.

W i tak przesyconym seksem świecie greckich mitów dodatkowy żart z wątkiem zoofilii (Cerber) nie był moim zdaniem konieczny.

Zgoda.

To ona dużo ich ma?

Jako zawodowa ich warzycielka, pewnie ma.

Bez “się” brzmi moim zdaniem lepiej.

Nie tylko brzmi lepiej, ale z "się" nie byłoby poprawne.

Co do zoofilii anonim zaśmiał się, przypominając sobie Pazyafe, Ledę, czy Europę…

I to też prawda :)

Anonim jest rad, że niesie radość, tylko teraz zastanawia się, czy nie jest Anet;)

Oooo, czyżby, czyż? :D

“Splugawienie świętości” to nic, ale ta “pieśń barda z jaskrą”…

E, tam, świętości XD Też się spodziewałam nie wiedzieć czego. A tu całkiem przyjemne czytanko ^^

Bo nie pijaną, a wstawioną. No i nie “syreną” a “trytonem”. Czyli: “Pod wstawioną trytonem”. Cieszę się, że mogłem pomóc… ;]

Wuuut? XD

Anonim dziękuje za wizyty i opinie. Nie zdawał(a) sobie sprawy, że w tak krótkim tekście może się trafić aż tyle błędów…

Dobrze, że chociaż ciut rozbawił(a).

Nie zdawał(a) sobie sprawy, że w tak krótkim tekście może się trafić aż tyle błędów…

Oj, Anonim jeszcze niewiele widział XD

A tu byś się zdziwiła;D

osmagani wiatrem

Wysmagani.

A czemu nie O?

 

jasnoniebieskie oczy, które skrywał pod kapturem szerokiego płaszcza

Ale wszyscy je widzieli?

 

No jak w tego typu opowieściach????

 

Jego lewe oko śledziło dziewki, zbliżające się do obcego i coraz bezwstydniej prezentujące wdzięki.

Hmmmmmmm. Tak samo z siebie śledziło?

 

Chodziło o to, że był zezowaty i te oczy działały niezależnie (od niego również????

 

 

Trochę tu skaczesz po tonach.

Jak klacz?????

 

Może jeszcze nie załapałeś, ale te ptaki zieją ogniem, plują trucizną, a ich pióra są jak zatrute strzałki!

Trochę jednak infodump…

 

No, ale to istotne!;)

 

Pamiętasz, jak powiedziałem Augiaszowi, że wypuszczę mu w stajniach klacze Diomedesa?

Aaa, to tak to się robi… :3

Dupka pracuje!;)

 

W odpowiedzi na ten dźwięk rozległ się przeraźliwy klekot zbudzonych ptaszysk.

Dlaczego w odpowiedzi?

 

Bo je obudził?

przerwał mu szybko Joalos, wskazując oczami niebo

 

Hmmm. Wznosząc oczy do nieba?

 

No nie unosił jak święta Teresa, tylko pokazywał, gdzie mieszka Hera.

 

Nieco chaotyczny popis erudycji, ale jakiś taki… przyjazny? Z przymrużeniem oka? Chociaż nie śmiałam się głośno, przyznam, że raz czy dwa się uśmiechnęłam. Pierwsza scena ma niewiele wspólnego z resztą (po co właściwie był ten łazęga?), ale reszta sympatyczna. Trochę wyrwana z czegoś większego, co prawda.

 

Chaos też z Grecji????

Nie było wyrywania!

Popis? Foch!

 

Anonim jest rad, że niesie radość, tylko teraz zastanawia się, czy nie jest Anet;)

Oooo, czyżby, czyż? :D

 

Nieeee ????

 

 

 

A czemu nie O?

A, bo pierwszy raz takie coś widzę i zinterpretowałam jako metaforę. Teraz patrzę na PWN, i on dopuszcza o (o: https://sjp.pwn.pl/szukaj/osmaga%C4%87.html ) ale, kurczę, dziwne to jakieś.

No jak w tego typu opowieściach????

Noooo…

Chodziło o to, że był zezowaty i te oczy działały niezależnie (od niego również????

XD

Jak klacz?????

Rasowa :)

No, ale to istotne!;)

No, ale mogłyby trochę poziać i postrzelać na wizji, a nie, że Jolaos reklamuje :D

Bo je obudził?

Hę?

No nie unosił jak święta Teresa, tylko pokazywał, gdzie mieszka Hera.

Hera bardziej na Olimpie :)

Chaos też z Grecji????

No, z Grecji :D

Popis? Foch!

Hej, 

 

Zabawny tekst, mieszanka heroik fantasy i mitów – i drwina z jednego jak i z drugiego :). Świetnie się bawiłem przy lekturze. Czyta się z z uśmiechem od pierwszych zdań aż po czarne oczy :) 

 

Pozdrawiam :)

I ani słowa o jaskrze?;D

Anonim kłania się nisko.

Gyd myrning,

 

W tawernie „Pod pijaną syreną” siedzieli starzy bywalcy, jak co dzień wierząc, że ktoś im postawi.

Postawi co? Kolejkę? Brak podmiotu.

 

„wszyscy na jednego”, . 

A co tu się wydarzyło?

 

pomyślał. A głośno powiedział:

Chyba powinien być przecinek a nie kropka.

 

Rozumiem, że opowiadanie ma nawiązywać do Wiedźmina. No i do mitologii greckiej.

Musiałam sobie wygooglać Abderosa, zapomniałam o nim.

 

kryjąc zdenerwowanie pod szerokim uśmiechem, gdyby nie te zręczne palce i magiczne formuły przestałbym korzystać z jej usług!

A tu bym oddzieliła kropką:

--> kryjąc zdenerwowanie pod szerokim uśmiechem. Gdyby nie te zręczne palce i magiczne formuły przestałbym korzystać z jej usług!

 

Dla nas, nimf najważniejsze

→ Dla nas, nimf, najważniejsze

 

a Cerbuś był głodny

Awww, Cerbuś, ale słodkie heart

 

Tak, czy nie?!

Tutaj bez przecinka.

 

– A byk kreteński, którego dostarczyłeś, daje ponoć mleko…

Ale czy to na pewno mleko? ;p

Tak, to jest właśnie mój typ humoru. Infantylny i trywialny ;p

 

Pieśń barda z jaskrą

XD

 

Przyjaciel spojrzał na niego wymownie a potem zdecydował.

→ Przyjaciel spojrzał na niego wymownie, a potem zdecydował.

 

 

Hehe, nawet śmieszne, zwłaszcza końcówka. No i sprawnie napisane. Zadowalający tekst, Anonimie :)

Zadowalający?! Brzmi jak dopuszczający.

Anonim idzie płakać;)

Musiałam sobie wygooglać Abderosa, zapomniałam o nim.

Oż, kurczę, ja to już w ogóle XD

Dla nas, nimf, najważniejsze

Anonimie, czasami trzeba dodać dwa przecinki od razu, a nie po jednym :)

Szastacie tymi nieszczęsnymi przecinkami…

Stać nas!

Pierwsze opowiadanie konkursowe, które z czystym sumieniem mogę uznać za naprawdę zabawne. Przypadły mi do gustu zarówno pomysł, jak i sposób opisania wyczynów Heraklesa, że o bardzie z jaskrą nie wspomnę. :D

 

W tawernie „Pod pijaną syreną… → W tawernie „Pod Pijaną Syreną”…

 

przesuwając brudną szmatą muchy po blacie. → …brudną szmatą przesuwając muchy po blacie.

 

w ulubionym w tym lokalu stylu „wszyscy na jednego”, . → czemu służy przecinek przed kropką i spacja między nimi?

 

żmija jednak przeżyła, tylko zaplatała się w setki odrastających głów. → Literówka.

 

– Trzy dni temu poszedł pętać klacze na postoju i gdzieś zapodział! → Chyba miało być: – Trzy dni temu poszedł pętać klacze na postoju i gdzieś się zapodział!

 

– Rozumiem…wszystko rozumiem… → Brak spacji po wielokropku.

@Regulatorzy uśmiecha się radośnie.

 

 

I owszem, Anonimie. I to za Twoją sprawą. :D

Miało być autor uśmiecha się radośnie;), ale tym bardziej cieszy, że nie sam.

Bo wspólna radość jest bardziej radosna. ;)

Anonim jest Finklą, duma!angel

Przeczytawszy.

Finkla

Anonim dziękuje za wizytę.

Anonim kłania się szarmancko.

Podobało mi się, ale nie rozbawiło. Humorystyczny, żartobliwy to tekst jest, ale liczyłam na więcej (bo spojrzałam wcześniej na komentarze – mój błąd). Uważam za najsłabszy fragment z zoofilią.

Na plus: sięgnięcie do mitologii, obalenie mitu herosa i sklejenie kilku opowieści w jedną.

Pozdrawiam

MG

Ganimedes chichocze z purytańskich chrześcijan;)

A Anonim kłania się nisko.

 

Przejęli się, wiem, bo mieliśmy zebranie. devil

 

Odkłaniam się niżej. wink

Bardzo fajne. Czytało się gładko, baboli brak, bo Tarnina wypatrzyła je już wcześniej a Regulatorzy wykończyła na gładko. 

Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zasłużyło na kliczka. 

“Uśmiech lepszy niż kawa” – Anonim z Amfory.

 

– A byk kreteński, którego dostarczyłeś, daje ponoć mleko…

Dobra dojarka nawet byka wydoi.

 

 

Ogólnie udany mitologiczny retelling, czytało się gładko, bez potknięć.

Kliknąłbym, ale widzę, że już doklikane.

Dobra dojarka nawet byka wydoi.

I byk zadowolony, i dojarka ma zajęcie… wink

Nowa Fantastyka