
Inspiracje to Hopper (Soir bleu) i Antonioni (Powiększenie)
Inspiracje to Hopper (Soir bleu) i Antonioni (Powiększenie)
W tamtym czasie fotografowałem głównie młode kobiety, skupiając się na ich twarzach, na detalach, które umykają nam w chaosie codzienności, na minach, które robiły, często nieświadomie. Nie miały imion, nie znałem ich wcześniej, spotykałem przypadkowo na ulicy i proponowałem krótką sesję. Nie potrafiły pozować, nie posiadały żadnego doświadczenia w tej kwestii, ale właśnie na tej naturalności najbardziej mi zależało. Odchodziły po zrobieniu zdjęć i już nigdy więcej ich nie spotykałem. Młodość nigdy nie umiera, po prostu przybiera coraz to nowszą formę.
Niestety tym razem coś nie wyszło. Twarze kobiet były kompletnie zamazane, choć starałem się jak mogłem, żeby uzyskać jak najlepszy efekt. Żaden ze mnie mistrz w tej dziedzinie, ale przecież potrafię zrobić wyraźne zdjęcie. Tym, co od razu zwróciło moją uwagę, był tajemniczy osobnik w stroju w biało-czarne pasy. Makijaż na twarzy sugerował, że to mim albo klaun. Jego postać wyróżniała się na tle rozmazanych form, jakby stanowił najważniejszy element kompozycji. Znajdował się na każdym zdjęciu, wprowadzając chaos, burząc normalność, przyćmiewając piękno.
Dlaczego te pieprzone zdjęcia nie wypadły tak, jak chciałem? Czemu wszystko się rozmazało, oprócz tego dziwacznego osobnika wpatrującego się z uporem w obiektyw? Kim on, do cholery, jest? I co, mam jeszcze raz wybrać się w trasę i cyknąć kolejne dziesiątki fotek? Nie, nie zrobię tego. Straciłem wenę. Nie mam już ochoty wychodzić z domu i szukać kolejnych kobiet, które zgodzą się zapozować.
Przesyłam powiększony obraz tego dziwacznego mima mojemu znajomemu pracującemu w kawiarni „Soir noir”. Przez jego lokal przewija się mnóstwo osób.
„Znasz tego typa?” – pytam go.
On po godzinie odpisuje, że owszem, widuje go czasami. Przyłazi i zaczepia klientów. Dziwny koleś. W tym swoim makijażu wygląda nieco upiornie, jak trup, który wstał z grobu.
„Zalazł ci za skórę? Czemu o niego pytasz?”
„Nic takiego. Po prostu widziałem go parę razy na mieście. Wpadł mi w kadr, kiedy robiłem zdjęcia. Jak go jeszcze kiedyś spotkasz, to opierdol go ode mnie.”
„Jasne. Dostanie mu się.”
Jak mogłem nie zauważyć tak charakterystycznego osobnika, kiedy przechodził tuż przed obiektywem? Jednak skupiając się na detalach, często przegapiamy to, co dzieje się obok.
Drę na kawałki wszystkie zdjęcia i wyrzucam do kosza. Przeraża mnie ten dziwaczny osobnik. Jakim cudem znajdował się wszędzie tam, gdzie ja? Przecież nie stałem w jednym miejscu, tylko krążyłem po mieście. Czyżby z jakiegoś powodu cały czas podążał za mną, a ja go nie dostrzegłem?
Mija kolejne kilkanaście minut i zaczynam się dusić w ciasnym wnętrzu. Ogarnia mnie rozdrażnienie. Wyciągam aparat i opuszczam mieszkanie. Czeka mnie kolejna sesja. Tym razem będę uważniejszy.
Na zewnątrz panuje okropny skwar. Wyobrażam sobie siebie w tym dziwacznym stroju klauna. Przecież bym się ugotował. Zaczepiam przechodzące obok dziewczyny, ale nie chcą pozować. Pocę się jak świnia, może to je odstrasza.
W końcu znajduję dwie głupiutkie studentki, które mają ochotę zarobić parę groszy. Ustawiam je pod pomnikiem jakiegoś zapomnianego generała i mówię, żeby się ładnie uśmiechnęły, a sam rozglądam dookoła, ale nigdzie nie dostrzegam żadnego podejrzanego mima. Może odpuścił i tym razem nie zamierza zrujnować mi sesji.
Chcę, żeby oparły się o pomnik, ale one twierdzą, że jest brudny, obsrany przez gołębie. Okej, okej, niech będzie, musi wystarczyć to, co mamy. Dzięki, macie tu parę drobniaków. Nawet dziękuję nie powiecie? A teraz do książek i uczyć się na kolokwium, pizdy.
Normalnie jestem znacznie grzeczniejszy, ale wnerwia mnie ten mim. Czuję jego fantomowy wzrok na sobie. Skurczybyk jednak gdzieś się skrył i mnie obserwuje? Dookoła kręci się pełno ludzi, ale żadnego w charakterystycznym dziwacznym ubranku. Czyżby tym razem ubrał się jak normalny człowiek, dla zmyłki? To może być każdy, jego makijaż skutecznie zamazywał rysy twarzy.
Skup się na swoim zadaniu. Jeszcze zostało sporo zdjęć do zrobienia.
Młoda kobieta w okularach siedzi na ławce i czyta książkę. Pani Mądralińska. Ku mojemu zaskoczeniu szybko mięknie i zgadza się na sesję. Pewnie wyczuła we mnie artystę. Okazuje się, że książka, którą trzyma w ręce jest jej autorstwa.
– To dlaczego ją czytasz? – pytam.
– To jedyna lektura, która mi się podoba.
No tak, narcystyczna dusza. Lubię takie. Proponuje mi kawę, a ja się zgadzam. Mój wybór pada na „Soir noir”. Znajomy podnosi rękę, gdy mnie widzi, a ja początkowo kompletnie go ignoruję. Dopiero, gdy panna usadawia się przy stoliku, podchodzę do kolegi.
– Ten typ, o którego cię pytałem… Był dzisiaj?
– Jeszcze nie. Nie przychodzi codziennie.
– Twierdzisz, że jest nienormalny?
– Tego nie powiedziałem, ale… Lepiej na niego uważaj.
– Ładne macie tu kelnerki – mówię, gdy mija mnie cycata brunetka, niosąca słodkości.
– Nowa. Mam cię zarekomendować?
– Nie trzeba.
– Coś ci podać? – pyta znajomy. Dobrze wie, że nie znoszę kawy. Smakuje obrzydliwie, zwłaszcza latte.
– Tak, poproszę caffe latte.
– A dla twojej koleżanki?
– Nawet nie wiem, jak ma na imię.
– To zapytaj.
– Po co? I tak nigdy więcej się już nie spotkamy.
Wracam do oczytanej panienki. Zamówiła de-sernik i sok pomarańczowy. Nie wiem, po co dałem się jej namówić na przechadzkę. Powinienem dalej robić zdjęcia. Niedługo zapadnie wieczór. Czego ona ode mnie chce? Czy to kolejna samotna dusza, pragnąca odrobiny towarzystwa?
Kelnerka przynosi ciasto i napoje. Spoglądam na swoją caffe latte i robi mi się słabo. Zwilżam usta. Kurewsko gorąca. Czego się niby spodziewałem?
– Jesteś zawodowym fotografem? – zagaduje oczytana. Nie chcę mi się z nią gadać. Wygląda bardzo przeciętnie, sam nie wiem, dlaczego akurat ją wybrałem.
– Nie, traktuję to tylko jako hobby.
– Yhm.
Milczymy. Niezręczna sytuacja. Tracę ją. Rozgląda się, ja także. Mój wzrok przesuwa się po innych klientach kawiarni, aż nagle dostrzegam mima. Jednak przyszedł. Mam wrażenie, że zrobił to specjalnie. Przez cały czas czaił się w pobliżu, aż w końcu zaatakował. Wpatruje się we mnie. Ten pieprzony dziwak uczepił się mnie, nie wiadomo dlaczego.
– Coś nie tak? – pyta oczytana.
– Nie, wszystko w porządku, tylko… trochę mi słabo. Ten upał…
– O rety. Mogę coś dla ciebie zrobić.
Mim odwraca się i wygląda na to, że zamierza odejść. Instynktownie wyciągam aparat i robię mu serię zdjęć, aż do momentu, gdy kończy się klisza. Oczytana przygląda mi się badawczo.
– Kto to?
– Nikt. Mieszkasz w okolicy?
– Jeśli liczysz na seks, to zapomnij.
– Kurwa, mogłem się domyślić, że nie będziesz łatwa.
– Dlaczego jesteś taki niemiły?
– Przepraszam, ja…
Zostawiam ją samą i wracam do domu. Bez sensu był cały ten wypad. Po co miałbym budować kolejną znajomość, która rozpłynie się we mgle, tak jak wszystkie dotychczasowe?
Mija tydzień. Wywołałem wszystkie zrobione tamtego dnia zdjęcia. Na każdym z nich oczywiście znajduje się ten pierdolony mim. Stoi tuż przy obsranym przez gołębie pomniku oraz przy ławeczce, gdzie panna oczytana przegląda własną książkę. Za to nie ma go na żadnej z fotografii, które zrobiłem w „Noir Soir”. Co to wszystko może oznaczać?
Cześć, fanthomas. Ten mim to niezły gagatek – mistrz pierwszego planu. Bohater ma pasję, fotografuje, spotkał miłą dziewczynę, ale najwidoczniej nie wystarczyło mu, że panna jest grzeczna… Pewnie marzył o niegrzecznej. No tak, i zostawił ją. Dałbym szansę tej znajomości. A próba nie strzelba, może zobaczyłby w niej coś więcej. No dobra, zapachniało romantyzmem. A może to wszystko wynika z samotności fotografa? Mim, jako milczący świadek jego cierpienia. Nie może się go pozbyć i od niego uwolnić. Samotność przeraża. Opowiadanie jest sprawnie napisane, dobre prowadzenie fabuły. Ciekawił mnie mim, ale jak to mimowie, nic nie gadał. Pozdrawiam.
Hej, no i wróciłeś do swojego sowobdnego stylu :) Bardzo udany tekst, jest tylko jedno ale "Co to wszystko może oznaczać?" – a no to, że nie kończysz opowiadań:P A przecież czytałem i sporo i wiem, że takie urywanie tekstu to nie jest u Ciebie standard :) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Witaj fanthomas,
Ciekawy wątek tajemniczego mima i bohater z problemami. Sprawnie poprowadzona fabuła.
Ale moim zdaniem potencjał nie jest tutaj wykorzystany.
Gdyby narrator potrafił wskazać wydarzenie z przeszłości, od którego problem z mimem się zaczął? (nakreślenie tajemnicy)
Gdyby dodać nici łączące oba wątki (problemy narratora i mim na fotografiach)?
Gdyby dodać zakończenie, zamiast pytania, na koniec?
Wtedy byłoby z tego dobre opowiadanie, a nie tylko short.
Mimo tego i tak fajnie się czytało.
Pozdrawiam!
Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...
Może mim daje mu do zrozumienia, że uganiając się za pięknymi kobietami, traci kontekst;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Ave, Fanthomasie!
Tekst zapowiadał się naprawdę nieźle. Czytałem żywo zainteresowany, jak rozwiniesz wątek zamazanych twarzy na fotografiach i pojawiającego się mima. No i w ogóle nie rozwinąłeś xD
Podobnie, szukałem jakiejś głębszej myśli w scenie w kawiarni, z kawą. Ale nie dowiedziałem się nic poza tym, że narrator kawy nie lubi i w sumie pije na siłę, z sobie znanego powodu.
Albo za dużo fabuły zostało Ci w głowie, albo celowo urwałeś tekst w połowie, a ja tego nie pojąłem należycie. Za to czytało się bardzo dobrze pod względem językowym, za co ukłony.
Pozdrawiam!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Mim miał symbolizować przemijanie, często nie zauważamy ludzi, którzy są obok, a przypominamy sobie o nich, gdy ich już nie ma.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Czytało się dobrze, ale nawet dla mnie ten szort był zbyt short. ;)
Hahaha, ubawiłam się niesamowicie! Nawet wulgaryzmy mi nie przeszkadzały, bo zdecydowanie dodawały smaczku. :) Robisz niezły przekrój całego społeczeństwa. :) Humor genialny, brawka! :)
Nie chcę mi się z nią gadać.– tu literówka wpadła
Pozdrawiam serdecznie, klik. :)
Pecunia non olet
Mocno intrygujące. Czytałam zaciekawiona opisanymi zdarzeniami, ale zupełnie mi nie przeszkadza, że nie wyjaśniła się sprawa czarno-białego mima.
…choć starałem… → Jedna spacja wystarczy.
…pracującemu w kawiarni „Soir noir”. → …pracującemu w kawiarni „Soir Noir”.
…to opierdol go ode mnie.” → …to opierdol go ode mnie”.
Kropkę stawiamy po zamnknięciu cudzysłowu.
„Jasne. Dostanie mu się.” → „Jasne. Dostanie mu się”.
Mój wybór pada na „Soir noir”. → Mój wybór pada na „Soir Noir”.
…fotografii, które zrobiłem w „Noir Soir”. → Wcześniej była to kawiarnia „Soir Noir”.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hmmm. Tak wiele pytań, żadnych odpowiedzi.
Babska logika rządzi!
Hmmm… podobało mi się. Główny bohater jest dobrze nakreślony. Na początku go lubimy, potem trochę mniej. I ja to zrozumiałem tak, że on jest tym mimem. Nie wyciągnęłem z lektury tego, co chyba chciałeś przekazać, ale short i tak zrobił na mnie wrażenie :D
Masz świetny język :)
Kto wie? >;