
Kamil otworzył oczy. Był zdezorientowany, zamroczony. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że stoi przy drewnianym słupie, oparty o włócznię, ubrany w dziwną zbroję. Przed nim rozciągał się kamienny mur.
– Co jest…? – powiedział do siebie, sięgając ręką głowy.
Zamarł. Był łysy, a z tyłu głowy sterczał pukiel włosów.
– Dlaczego mój łeb wygląda jak tyłek konia? – powiedział, rozglądając się w panice.
Za nim stał budynek przypominający te widywane w starych azjatyckich filmach. Zmrużył oczy, próbując sobie przypomnieć, co robił wcześniej.
– Piłem w barze… Urwał mi się film…
Uszczypnął się w ramię. Zabolało.
– Nie śnię – stwierdził z niedowierzaniem.
Wszystko było zbyt realne jak na kolorowe sny, które śniły mu się co noc. Nagle przypomniał sobie komiksy o ludziach, którzy po śmierci reinkarnowali się w innych ciałach.
Może mam jakieś supermoce ! Tylko jak to sprawdzić?
Usłyszał wrzawę. Spojrzał w stronę hałasu i zobaczył przy bramie grupę zbirów oraz kobietę w długim kimonie. Bandyci mierzyli do ofiary z broni, krzycząc niezrozumiałe słowa.
No cóż… to chyba najlepszy sposób, żeby sprawdzić moją teorię!
Wyciągnął włócznię przed siebie i zaczął biec w stronę zbirów. Grupa opryszków zamarła, patrząc na niego z niedowierzaniem. Po kilku krokach serce Kamila zaczęło walić jak oszalałe. W połowie drogi przestał biec, zgiął się wpół, podpierając się włócznią, łapiąc oddech z trudem.
– Kurde, jednak kondycja została ta sama – wysapał. – Jeszcze chwila! – krzyknął w stronę bandytów. – Uratuję cię, kobieto!
Wypiął dumnie pierś, choć ledwo łapał oddech. Zbiry patrzyły na niego niezrozumiale, a ich ofiara powoli wstała z klęczek, rozglądając się w osłupieniu.
– Poddaj się! – zawołał jeden z bandytów niepewnie.– Eee… i tak nie dasz nam rady!
Kamil uśmiechnął się szeroko.
W końcu jakaś przygoda!
W poprzednim życiu był nudną biurwą, a teraz czekała go wielka misja. Ocali kobietę, zyska sławę i wdzięczność dziewki! Uniósł włócznię i ponownie ruszył w stronę zbirów. Już prawie był na miejscu, czuł ich oddechy. Nagle czknął głośno, potykając się o wystającą płytkę. Runął jak długi, uderzył kolanami o bruk.
– Co jest?! – usłyszał przerażonego bandytę.
Kamil podniósł obolałe ciało, rozglądając się dookoła. Zamarł. Kobieta wiła się na ziemi, krzycząc. Miała wbitą włócznie w bok ciała.
– No już, już, czego tak wrzeszczysz?! – zawołał Kamil.
– Ty… ty mnie zraniłeś! – krzyknęła kobieta, chwytając się za bok.
– Chciałem cię tylko ocalić!
Kamil sięgnął po włócznię.
– Nie, nie, co ty robisz?! Zostaw! – zawołali spanikowani bandyci.
Jednym ruchem wyciągnął wbitą włócznię z ciała kobiety.
– Może to nie na miejscu, ale wyglądasz trochę jak kebab – stwierdził, próbując rozładować napięcie.
– Ratunku… – Powiedziała kobieta, mdlejąc.
– Na miłość boską, łapcie go! – krzyknął ktoś z grupy.
Kamil, wciąż pełen zapału, ruszył na zbirów, mierząc w ich stronę włócznią.
Hik! – czknął ponownie.
Potknął się, a włócznia upadła na ziemię. Kamil runął wprost na ostrze.
– Ja pier… – powiedział, zanim stracił przytomność.
*
– Możesz pocałować pannę młodą.
Kamil usłyszał donośny głos. Przed nim stał brunet ubrany w elegancki garnitur, z uśmiechem zbliżający się do niego. Kamil spojrzał w dół i zamarł. Miał na sobie śnieżnobiałą suknię ślubną.
Co jest do diabła?!
Cały kościół pełny był gości. Kamil stał w ciele kobiety podczas ceremonii ślubu. Mężczyzna stojący przed panną młodą wyciągnął rękę, zamierzając odsłonić welon. Nie myśląc dłużej, Kamil zamachnął się i wymierzył mu siarczysty policzek.
– Gdzie z tą mordą?! – wykrzyknął dziewczęcym głosem.
Ludzie na sali zamarli. Wstrzymali oddechy, a ksiądz spoglądał na scenę z rosnącym zmieszaniem. Pan młody dotknął policzka i patrzył na Kamila z niedowierzaniem.
– Co ty wyprawiasz? – spytał zaskoczony.
– Ślubu nie będzie! – oznajmił Kamil stanowczo, choć czkawka brutalnie przerwała jego deklarację.
W tym momencie złapał się na zaskakującej myśli: – Ale on jest przystojny. Szarpałabym jak Reksio szynkę!…
Co jest?! – krzyknął do siebie w myślach.
– Jak to, Andżelika?
Pan młody wyglądał na kompletnie zdezorientowanego.
– Mam tam na dole to, co ty! – powiedział Kamil na cały głos.
Kościół wypełniły szepty i odgłosy zgorszenia. Ksiądz spoglądał na nich z dziwnym wyrazem twarzy.
– Co?! Ale przecież my już… – powiedział pan młody. – Było cudownie…
Kamil walczył z napływającymi myślami, które nie należały do niego.
– Jestem mężczyzną! – krzyknął zrozpaczonym głosem Andżeliki, po czym podciągnął suknię ślubną i ruszył w stronę wyjścia, ze łzami w oczach.
Goście zaniemówili. Drzwi kościoła zatrzasnęły się z hukiem, pozostawiając wszystkich w totalnym osłupieniu. Kamil z trudem złapał oddech. Widząc pobliski przystanek autobusowy, postanowił ruszyć w tamtą stronę. Przechodząc obok wystawy sklepowej, zatrzymał się na chwilę i spojrzał na odbicie.
– Jezu, co za glonojad… – mruknął, widząc sztucznie powiększone usta i wyrazisty makijaż Andżeliki.
Zaczął przechodzić przez ulice. Zamroczony wydarzeniami, nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki. Usłyszał jedynie przeraźliwy dźwięk klaksonu.
– Szlag! – wykrzyknął, ale było już za późno.
Poczuł uderzenie, po czym wszystko zniknęło w ciemności.
*
Jezu, co teraz? – pomyślał, wstając.
Zauważył pod sobą krótkie, włochate łapy. Rozejrzał wokół i dostrzegł, że leży na małym posłaniu. Zrobił kilka kroków do przodu, idąc korytarzem. Mijając lustro, spojrzał na swoje odbicie.
– Świetnie, tego brakowało! Jestem psem! – stwierdził, choć bardziej przypominał szczura.
Małe ciało, krótkie łapki… Piesek rasy chihuahua. Podreptał dalej, przeciskając się przez otwarte drzwi. W pokoju na sofie siedziała para, popijając alkohol i oglądając telewizję. Poszedł na środek dywanu i usiadł.
– Przepraszam! – powiedział ludzkim głosem z pyska psa.
Właściciele zamarli w bezruchu, patrząc na siebie niezrozumiale.
– Czy ja mówię nie po ludzku?
Skrzywił się pies.
– Co jest… – powiedział zdezorientowany właściciel, unosząc puszkę piwa przed siebie. – Też to słyszałaś?
– Dosypałeś coś do alkoholu? – zapytała zdezorientowana.
– Sprawa jest taka… – odpowiedział Kamil.
– Ale odjazd – powiedział mężczyzna, uśmiechając się szeroko.
A walić to! – pomyślał Kamil. – Jedziemy z tym koksem!
– Jestem z planety Mars – powiedział z powagą – Zadecydowaliśmy, że zostaniecie naszymi niewolnikami. Zjemy wasze mózgi… czy coś w tym stylu.
Kobieta zaczęła krzyczeć. Wstała z kanapy, gotowa do ucieczki, ale poślizgnęła się na dywanie i uderzyła głową w ścianę. Kamil zaczął warczeć na mężczyznę, który wstał i z wrzaskiem kopnął małego psa. Zwierzak poczuł, jak leci w stronę otwartego okna. Zobaczył pod sobą jadące samochody i twardy chodnik.
– Nie, no znowu… – wykrzyczał.
– Aaaaa!
Kamil zerwał się z lady baru, opętańczo wrzeszcząc. Rozejrzał się dookoła. Był w barze. Spojrzał na swoje ciało.
– Uff… moje! To był tylko sen… – westchnął z ulgą.
Barman przecierał szklanki, a nad nim grał telewizor. Drzwi lokalu otworzyły się z hukiem. Do budynku weszła policja i mężczyzna w garniturze. Zaczęli wypraszać ludzi.
– DSW! – krzyknął funkcjonariusz, unosząc odznakę. – Proszę wyjść z lokalu!
Barman, zdziwiony, ruszył w stronę drzwi. Kamil również szykował się do wyjścia.
– Nie ty! – powiedział mężczyzna w garniturze, siadając przy barze. – Masz dar. Potrzebujemy takich ludzi jak ty.
– Ja? Dar? – prychnął Kamil, sięgając po niedopite piwo.
– Najświeższe wiadomości! – powiedział głos z telewizora. – Podczas próby rekonstrukcji historycznej mężczyzna ugodził kobietę włócznią, po czym popełnił samobójstwo…
Kamil zakrztusił się piwem. Słuchał wiadomości przerażony.
– Więc to wszystko, co zrobiłem… – wyszeptał.
– Tak, mogło być gorzej – odpowiedział mężczyzna w garniturze. – Mój pierwszy raz też nie był zbyt ciekawy. – Drżąc, sięgnął po kufel piwa.
– Dobra… co teraz? – zapytał Kamil.
– Teraz? – Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. – Teraz zaczynamy zabawę na serio.
Autor niewątpliwie jest szalony, w związku z tym mam typ.
Zazwyczaj historie kiedy bohater ma szalone przygody, a potem okazuje się, że to sen są nudne jak flaki. To znaczy to okazuje się zabija emocje, ale tutaj “zaczynamy zabawę na serio”.
Wczułam się w sytuację bohatera i bawiłam się wyśmienicie.
Zwłaszcza bohater dźgający księżniczkę mnie ujął.
Czy będzie cała seria?!;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Super, że się podobało! Szczerze mówiąc, nie myślałem o kontynuacji, ale kto wie. Bawię się w pisanie dziennika snów i świadome śnienie. Dziś rano po prostu przerobiłem sen na opowiadanie. :D
Witaj. :)
Ze spraw technicznych mam wątpliwości co do (tylko do przemyślenia):
Zbiry patrzyły na niego niezrozumiale, a ich ofiara powoli wstała z klęczek, rozglądając w osłupieniu. – brak „się”?
Kobieta leżała na ziemi, wijąc i krzycząc. – znowu?
Runął jak długi, uderzając kolanami o twardą nawierzchnie. – literówka?
Jednym ruchem wyciągnął wbitą włócznię w ciało kobiety. – może nieco inny szyk?
Jednym ruchem wyciągnął włócznię, wbitą w ciało kobiety.
– Jestem mężczyzną! – krzyknął zrozpaczonym głosem Andżeliki, po czym podciągnął suknię ślubną i ruszył w stronę wyjścia z łzami w oczach. – ze?
Pozostawiając wszystkich w totalnym osłupieniu. – trzeba to zdanie rozbudować?
– Czy ja mówię nie po ludzku?
Skrzywił się pies. – czy to zdanie nie miało być, zapisane w dialogu w wersie wcześniejszym?
– Co jest… – powiedział zdezorientowany właściciel, unosząc puszkę piwa przed siebie. – czy właściciel nie zadaje tu pytania?
– Przepraszam! – powiedział ludzkim głosem z pyska psa.
Właściciele zamarli bezruchu, patrząc na siebie niezrozumiale.
– Czy ja mówię nie po ludzku?
Skrzywił się pies.
– Co jest… – powiedział zdezorientowany właściciel, unosząc puszkę piwa przed siebie. – Też to słyszałaś? – spytał kobietę.
– Dosypałeś coś do alkoholu? – zapytała zdezorientowana.
– Przepraszam, sprawa jest taka… – odpowiedział Kamil.
– Ale odjazd – powiedział mężczyzna, uśmiechając się szeroko.
A walić to! – pomyślał Kamil. – Jedziemy z tym koksem!
– Jestem z planety Mars – powiedział poważnym tonem. – Zadecydowaliśmy, że zostaniecie naszymi niewolnikami. Zjemy wasze mózgi… czy coś w tym stylu. – powtórzenia?
– Nie, no znowu… – wykrzyczał.
– Aaaaa! – tu znowu się chyba posypał dialog?
– Tak, mogło być gorzej – odpowiedział mężczyzna w garniturze. – Mój pierwszy raz też nie był zbyt ciekawy.
Drżąc, sięgnął po kufel piwa.
– Dobra… co teraz? – zapytał Kamil.
– Teraz? – Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. – Teraz zaczynamy zabawę na serio. – do kogo odnosi się zdanie: Drżąc, sięgnął po kufel piwa?
Pomysł oryginalny, wykonanie jeszcze bardziej, chwilami byłam zszokowana tym, co przydarzyło się Kamilowi oraz realizmem opisów. :)
Klikam za pomysł. :)
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Dziękuje za łapanke :)
I ja dziękuję, pozdrawiam, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Przeczytałem. Śnij i pisz. Edytuj przed i po publikacji. Powodzenia w konkursie :)
Dziękuję. Przyda się. Nie pisałem tego z myślą o konkursie (akurat pasował temat), bardziej po to, by poćwiczyć, ale miło, że nie tylko mnie podoba się ten tekst. To dodaje otuchy i chęci do dalszej pracy nad pisaniem. Wyobraźnię mam bujną, tylko narzędzia pisarskie jeszcze tępe. :D
sięgając ręką do głowy
"Do" zbędne.
Był łysy, a z tyłu głowy sterczał pukiel włosów.
… fryzura prosto z anime? https://wsjp.pl/haslo/podglad/37030/sterczec/4196042/wlosy
Za nim stał budynek przypominający te widywane w starych azjatyckich filmach.
I nie możesz go opisać, bo? Jeden szczególik?
próbując przypomnieć
Próbując sobie przypomnieć.
Uniósł rękę i uszczypnął w ramię. Poczuł ból.
Uszczypnął się w ramię. Zabolało.
– Nie śnię – stwierdził z niedowierzaniem.
Łopata.
Wszystko było zbyt realne jak na kolorowe sny, które śniły mu się co noc.
…? Coś mi tu nie gra.
Nagle przypomniał sobie komiksy o ludziach, którzy po śmierci reinkarnowali się w innych ciałach.
"Reinkarnować się" to tyle, co "wcielić się ponownie", więc masełko, ale sam pomysł troszkę z sufitu.
– pomyślał zadowolony. –
Zbędne.
Usłyszał wrzawę. Spojrzał w stronę hałasu i zobaczył przy bramie grupę zbirów oraz kobietę w długim kimonie. Bandyci mierzyli do ofiary z broni, krzycząc niezrozumiałe słowa.
Skrótowe to.
Wyciągnął włócznię przed siebie
Hmmm.
zaczął biec
Ruszył. Pobiegł. Poszerzcie wokabularzyk, ludziska.
, patrząc na niego z niedowierzaniem.
Zbędne.
W połowie drogi przestał biec, zgiął się wpół, podpierając się włócznią, łapiąc zadyszkę.
Przecież dlatego stanął, że złapał zadyszkę? https://wsjp.pl/haslo/podglad/67763/zadyszka/5177935/trudnosc-w-oddychaniu A teraz łapie oddech.
powiedział, sapiąc ciężko
A może: wysapał?
Zbiry patrzyły na niego niezrozumiale
A co jest do rozumienia w patrzeniu zbójów? Wzrok dziki, suknia plugawa, wszystko widać.
– Poddaj się! – krzyknął jeden z bandytów niepewnym głosem.
To nie głos jest niepewny: – Poddaj się! – zawołał jeden z bandytów niepewnie.
pomyślał z ekscytacją.
Zbędne. I dajcież se, ludzie, spokój z tą ekscytacją.
Nagle czknął głośno, potykając o wystającą płytkę. Runął jak długi, uderzając kolanami o twardą nawierzchnię.
Imiesłowy: Nagle czknął głośno, potykając się o wystającą płytkę. Runął jak długi, uderzył kolanami o bruk.
usłyszał przerażony głos jednego z bandytów
Od kiedy głosy się boją?
Kamil podniósł obolałe ciało
Purpurowe.
rozglądając dookoła
Rozglądając się dookoła.
Kobieta leżała na ziemi, wijąc się i krzycząc.
No, to nie leżała: Kobieta wiła się na ziemi, krzycząc.
Miała wbite ostrze broni w bok ciała.
Nie po polsku. I mętne, bo myślałam, że to zbóje zrobili: W bok miała wbitą włócznię.
– Ty… ty mnie zraniłeś! – krzyknęła kobieta, chwytając się za bok.
… hę? Niedopowiedzenie trochę.
Jednym ruchem wyciągnął wbitą włócznię w ciało kobiety.
Można coś włożyć w ciało kobiety (wszelkie zbereźne skojarzenia są wyłącznie Twoją sprawą), ale nie można czegoś wyciągnąć w. Tylko z: Jednym ruchem wyciągnął włócznię wbitą w ciało kobiety. Albo: Jednym ruchem wyciągnął łopatę… nie, nie :P
stwierdził, próbując rozładować napięcie.
Lepiej: skomentował. Nieśmieszne,
powiedziała kobieta mdlejąc.
Powiedziała kobieta, mdlejąc.
Na miłość boską
W filmie kung-fu?
mierząc w ich stronę włócznią
… nie.
Hik! – rozległ się kolejny dźwięk czkawki.
Też nie. Hik! – czknął ponownie.
Potknął się, a włócznia upadła na ziemię.
Kto, bo wychodzi na to, że dźwięk?
Runął wprost na ostrze.
… jak, u Boga Ojca, upuścić patyk, żeby się ustawił cięższym końcem do góry? Już po tym widać, że to sen.
Kamil usłyszał donośny głos.
?
Kamil spojrzał w dół na strój i zamarł.
"Na strój" zbędne, zaraz go opisujesz.
, ogarniając sytuację.
Doskonale zbędne.
Cała sala pełna była gości. Znajdowali się w kościele, a on teraz w ciele kobiety stał na środku własnego ślubu.
Kościół to nie sala, a ślub nie ma środka.
Ludzie na sali zamarli. Wstrzymali oddechy,
Hmm.
z rosnącym zmieszaniem. Pan młody dotknął policzka i patrzył na Kamila z niedowierzaniem
Rym.
choć czkawka brutalnie przerwała jego deklarację.
Hmmm?
Pan młody wyglądał na kompletnie zdezorientowanego.
Łopata.
odgłosy zgorszenia
Czyli co?
Kamil walczył z napływającymi myślami, które nie należały do niego.
Myśli ogólnie nie należą.
zrozpaczonym głosem Andżeliki
Głos nie może być zrozpaczony, bo nie jest osobą.
Goście zaniemówili. Drzwi kościoła zatrzasnęły się z hukiem, pozostawiając wszystkich w totalnym osłupieniu.
The Author doeth protest too much.
wyrazisty makijaż Andżeliki
Czy to takie pejoratywne? https://wsjp.pl/haslo/podglad/15850/wyrazisty/4968240/kolor
Zaczął przechodzić przez ulice.
Ile tych ulic?
Zamroczony wydarzeniami
?
Rozejrzał wokół
Rozejrzał się wokół.
Zrobił kilka kroków do przodu, idąc korytarzem.
Przeszedł korytarzem parę kroków.
Podreptał dalej, przeciskając się przez otwarte drzwi
Jednocześnie?
zamarli bezruchu
Zjadłeś "w".
patrząc na siebie niezrozumiale
Na pewno wiesz, co to znaczy? https://wsjp.pl/haslo/podglad/11967/niezrozumiale
– Czy ja mówię nie po ludzku?
Skrzywił się pies.
? Chyba: – Czy ja mówię nie po ludzku? – warknął pies.
unosząc puszkę piwa przed siebie
Jak w toaście?
powiedział mężczyzna, uśmiechając się szeroko.
Naraz?
powiedział poważnym tonem
Powiedział z powagą.
Kamil zaczął warczeć w stronę mężczyzny
Kamil zaczął warczeć na mężczyznę.
Rozejrzał dookoła
To naprawdę wymaga "się". https://wsjp.pl/haslo/podglad/20437/rozejrzec-sie
Do budynku weszła policja i mężczyzna w garniturze.
Zeugma.
w garniturze, siadając przy barze
Rym.
Kamil wypluł piwo, kaszląc i próbując dojść do siebie.
Kamil zakrztusił się piwem. Kropka.
Słuchał wiadomości z przerażeniem.
Łopata.
Ekhm. Było. https://dresdencodak.com/2006/10/07/summer-dream-job/ Ale sam pomysł jest fajny niezależnie od tego, natomiast wykonanie – byle jakie. Skoro stać Cię na taki pomysł, Anonimie, stać Cię na to, żeby z nim zrobić coś wystrzałowego. Wystarczy ruszyć pupcię :P Bo tutaj się nie postarałeś. I śmieszne też nie jest.
Wyobraźnię mam bujną, tylko narzędzia pisarskie jeszcze tępe. :D
To trzeba podostrzyć :D
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Myśli ogólnie nie należą do nikogo.
Jeśli jednak myślę, to czy te myśli są moje, czy nie?
W przypadku, gdy w jednym umyśle istnieją dwie osoby, można założyć, że myśli należą do kogoś. Gdy ktoś ma rozdwojenie jaźni, często każda z osobowości funkcjonuje bez świadomości istnienia pozostałych. Dlatego przypisywanie myśli staje się kwestią sporną.
Jeśli bohater znajduje się w ciele kobiety i myśli płyną zarówno od niego, jak i od tej kobiety, czy można jednoznacznie określić, do kogo te myśli należą?
Kwestia humoru jest równie dyskusyjna. Każdego śmieszy coś innego. Jednych rozbawia coś, czego ty nie rozumiesz, a z kolei ty możesz śmiać się z rzeczy niezrozumiałych dla nich.
A Twoja noga należy do Ciebie, czy nie?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Tak, ale idąc tym tropem: czy myśli należą do mnie? Są wytworem mojego umysłu, nad którym poniekąd panuję, który jest mój. Więc jeśli są wytworem mojego umysłu, czy nie czyni to ich moimi? A skoro są moje to należą do mnie?
Hmmmmmm. No, nie wiem.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Czytałam bez szczególnego entuzjazmu, ale i bez przykrości. Było dziwnie, ale czy śmiesznie…?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
– DSW! – krzyknął funkcjonariusz, unosząc odznakę. – Proszę wyjść z lokalu!
Co to jest DSW?
Dziś rano po prostu przerobiłem sen na opowiadanie
Zazdroszczę ci tak rozbudowanych snów. Dzisiaj mi się śniło, że esesmani gonili mnie po lesie.
Całość bardzo surrealistyczna, ale bez wyraźnej fabuły i wyjaśnienia, o co tu chodziło.
– DSW! – krzyknął funkcjonariusz, unosząc odznakę. – Proszę wyjść z lokalu!
Wymyślona organizacja, działająca w świecie, w którym toczy się akcja.
Co do snów, to kwestia wprawy – każdy śni, tylko mało kto pamięta. Trzeba ćwiczyć, w ciągu nocy mamy zwykle 3–4 sny :P
Podobało mi się! Szaleństwo, humor też całkiem! Najbardziej podobał mi się sam pomysł! :)
Pozdrawiam cieplutko!
Dzięki. Również pozdrawiam. :)
Cześć Anonimie. Tekst jak na mój gust mógłby być nieco dłuższy i troszkę więcej by się wyjaśniło, jak DSW. Ale może to tylko pole do kontynuacji. Tekst z pomysłem, operujesz motywem znanym, ale zręcznie to czynisz. Jak na mój gust można by podkręcić humor do tego absurdu. Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie!
Co do humoru – trochę się wstrzymywałem, nie wiedząc, na co mogę sobie pozwolić. ????
Przeczytawszy.
Babska logika rządzi!
Szalona, wciągająca historia. Przy psie z Marsa uśmiałem się do łez. Dialogi sprawnie pisane, dobrze współgrają z dynamiczną akcją.
A z humorem leciałbym na całego. Skoro jest już odrobina absurdu w samym pomyśle, to można sobie na więcej pozwolić.
Uwagi “techniczne” – na leżącą włócznię trudno się nadziać. Scenę z kobietą kupiłem, tej z samobójstwem nie mogłem sobie wyobrazić. Nieszczęśnik musiałby upaść twarzą na grot, żeby coś sobie zrobić.
Tekst niewątpliwie zaskakujący, muszę przyznać, że w kilku miejscach się uśmiechnęłam, a jeśli chodzi o długość – moim zdaniem idealna, bo (bez szalonego twistu) coś dłuższego zaczęłoby nużyć (a z twistem mogłoby już być wszystkiego za dużo). Ale to wszystko kwestia indywidualnych preferencji… Mnie się podobało!
Pozdrawiam :)
Edytka: Klik ;)
Dzięki wszystkim! Również pozdrawiam!
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Cześć,
Zdecydowanie większa część tekstu to taki humor sytuacyjny, slapstickowy, trochę jakby z kreskówek. Mnie nie specjalnie rozbawiło, no ale zapewne taki jest urok tego konkursu, że do kogoś tego typu opowiadanie trafi nieco mocniej, a do kogoś innego nieco mniej. Ja akurat preferuję dość ciężki, sarkastyczny i nieco absurdalny dowcip.
Ten fragment z psem podobał mi się najbardziej i szczerze rozbawił. Udane zamknięcie historii, coś jakby zaczerpnięte z filmu “Faceci w czerni”.
Podobnie jak w przypadku kilku innych tekstów konkursowych, które przeczytałem, myślę, że lepiej można było wykorzystać limit znaków, i pod względem “zabawności” tekstu, i z korzyścią dla fabuły.
Powodzenia i pozdrawiam
Pierwszy podrozdział raczej nie trafił w moje gusta humoru. Potem było już lepiej i zacząłem się dobrze bawić. Motyw raczej znany, ale wyszło ciekawie :)
Klikam i pozdrawiam!
Kto wie? >;
Dziękuje. Pozdrawiam :)
Mój pierwszy tekst w bibliotece. Poprawiło mi to humor na cały dzień.
Hej!
– Ratunku… –Powiedziała kobieta, mdlejąc.
Spacja przed “Powiedziała”.
Szalone sny, które ostatecznie okazują się czymś więcej, niż tylko snami. Bardzo fajnie przemyślane, oglądałam kiedyś taki film, w którym bohater śnił o różnych rzeczach i później budził się z nimi, więc te sny też nie do końca były snami. ;)
Całość dynamiczna, momentami zabawna, podobało mi się. :)
Pozdrawiam,
Ananke
Dzięki. Pozdrawiam.
Chyba jestem zmęczony, bo nie załapałem przesłania tekstu. Rozbawiło mnie zdanie o kebabie, ale to w sumie tyle. Scena z nieudanym ślubem trochę trąci oklepanymi schematami, chociaż dialogi wyszły całkiem nieźle.
Powodzenia w konkursie!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Dzięki. Pozdrawiam.
Nawet ciekawa historia. Bałam się zakończenia „to był tylko sen”, ale na szczęście to nie ten przypadek.
Gorzej z humorem. No, facet porozrabiał we śnie jak pijany zając. Ale czy któryś z tych numerów był zabawny? Może gadająca chihuahua, ale też nie do zerwania boków.
Fantastyka jest, acz pod tym względem to dopiero początek opowieści. Co dalej stanie się z narratorem? Jakieś szkolenia w świadomym śnieniu?
Fabularnie – zaczęło się mało obiecująco, ale później akcja się rozkręciła. Tylko czym jest DSW?
Bohater z potencjałem, bo ma jakiś dar, tyle że ten dar pozostaje tajemniczy.
Nie mam zastrzeżeń do języka.
Babska logika rządzi!
Raczej nie planowałem kontynuacji, choć myślałem, by napisać kontynuację. Jestem bardziej zajęty rozwijaniem swojego uniwersum. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam.
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Dziękuje za komentarz.
Jest specjalna kategoria snu, która nazywa się fałszywe przebudzenie (ang. false awakening). Wykorzystałeś to po mistrzowsku. Chylę czoła.
Uwielbiam sny, przed chwilą się o tym rozpisałem pod innym opkiem, więc żeby się nie powtarzać wskażę jedynie, że wiele wątków, które przyśniły mi się wprowadzam do swoich opowiadań np. płonący wrak autobusu czy rozsypane w błocie monety w najnowszym opku na forum.
Ale gdyby mi się przyśniło coś takiego, jak Twoje opko, posikałbym się ze szczęścia (żona by tego nie pochwaliła) :).
pzdr
zygi
teksty publikuję również na www.zygisonar.com