
Nowy tydzień, nowe wyzwanie! Wiecie co to jest “oksymoron”? Słyszeliście w swoim życiu taki długi wyraz?! W prostych słowach (za SJP):
oksymoron «metaforyczne zestawienie wyrazów o przeciwstawnym, wykluczającym się znaczeniu, np. gorzkie szczęście
Założenia wyzwania:
– przedmiotem wyzwania jest napisanie krótkiej scenki o tematyce dowolnej, której trzon będą stanowić oksymorony (może być pokręcona historia, w której główną rolę odegra biały kruk, albo żywe trupy popijające piwo bezalkoholowe w wirtualnej rzeczywistości – ograniczenie stanowi wyłącznie wyobraźnia uczestników… ;])
– wymagana przynajmniej minimalna spójność fabularna, ale nie oczekuję pełnoprawnej historii… ;]
– żadnego limitu nie narzucam, ale scenka w założeniu ma być krótka
- deadline przypada na niedzielę dwudziestego trzeciego lutego (23:59)
Powodzenia! :D
Bronisław Wymoczek, harcerz bez honoru,
Sklecił raz bombkę wielgachną z ciężkiego wodoru.
Usadził na ramieniu białego kruka,
runy czytała zaś milutka Buka.
Rozbłysły ciemne wnet błyskawice,
a wkoło tańczyły sprośne dziewice.
Strasznie fajne harcerza dzieło
w białą dziurę opadać zaczęło.
Bezgłośnie huknęło i przestrzeń złamało,
bo pełne pustki się wydawało.
Zrzedła szybko złoczyńcy mina,
bowiem powstała wesoła Tarnina!
Czytając Funtastów konała ze śmiechu,
rechocząc subtelnie przy każdym oddechu.
W pomroczność jasną wpadły imiesłowy,
gdy nikt już za nimi nie ruszał na łowy.
Spiesząc się powoli, spisałem pomału
na arcyciekawej Radzie Wydziału.
P.S. Nie wszystkie zastosowane środki to oksymorony, a niektóre oksymorony nie funkcjonują w roli oksymoronów, i nie w każdym wersie jest oksymoron. Jest ich kilka i tyle. Mam nadzieję, że to będzie dobry początek :)
Marzanie, to jest bardzo dobry początek! ;)
Ale z wesołą Tarniną to poleciałeś na grubo… xD
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Obudziłam się dzisiaj we śnie na jawie. Zjawisko było o tyle ciekawe, że nie byłam pewna, po której stronie przebywam. Leżąc chwilę, przecedziłam na sucho wszystkie nierzeczywiste fakty i postanowiłam, że jest piątek. Spionizowałam więc swój poziom i zwlekłam się energicznie z łóżka. Było całkiem nieźle, nawet udało mi się wyjść z domu wejściem. Jednak, gdy uszłam parę skoków, zaczęło padać. Już po chwili lało jak cebra zimnymi ogniami, a ja gorączkowo szukałam schronienia. Nie spiesząc się, oczywiście. W końcu znalazłam zagubione schronisko dla normalnie obłąkanych i rzuciłam się powoli pod zbawienny dziurawy dach kaplicy dla przeklętych. To nie był dobry wybór pod przymusem, bo kaplica była pełna przeklętych i ich przekleństw, którymi błogosławili mnie do tego stopnia, że zasnęłam natychmiast po godzinie męczarni, które okazały się niezwykle przyjemne. Czułam relaksujący mętlik w głowie, bo okazało się, że to jednak był czwartek. Cholera jasna!
Jolko, Dzień Świstaka i Dzień Świra wymiękają!
W porównaniu z Twoim to jest nic, bo ty oprócz oksymoronów masz jeszcze rymy!!! :D
Ale dziękuję, dziękuję! :)
Odnalezienie zagubionego schroniska dla normalnie obłąkanych brzmi jak wyborny temat na osobne opowiadanie… Jolko, zainspirowałaś mnie xD
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Tam, nienawiści. Wszystko jest dla ludzi, jak mawia tatko – ale bez przesady :D
powstała wesoła Tarnina
Ta zniewaga krwi wymaga :D
Spionizowałam więc swój poziom
Będąc młodą lekarką na wysuniętej placówce? :D
schronisko dla normalnie obłąkanych
Tam wkrótce zamieszkam :)
Odnalezienie zagubionego schroniska dla normalnie obłąkanych brzmi jak wyborny temat na osobne opowiadanie… Jolko, zainspirowałaś mnie xD
Dorzuć jeszcze muzę imieniem Jolka (>< jak Wy to robiiicieeee???)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Dorzuć jeszcze muzę imieniem Jolka
Jolka, Jolka pamiętasz, czyli rzecz o przypadkowo zaplanowanym odnalezieniu zagubionego schroniska dla normalnie obłąkanych, lekkiej ciężkości życia i wykluczających się podobieństwach
Czas, start… ;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
… zostaję wampirem. Strzeż się.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cezary2, czekam na opko z cierpliwą niecierpliwością! Dawaj! Tarnino, nie martw się, jeśli trafisz do schroniska, wyciągniemy Cię! No chyba, że będziesz się opierać… :)
Oksymorony, widzę oksymorony.
Jak zwykle, przyszły o świcie. “Oksymorony, widzę Oksymorony!” – rozległ się wrzask strażnika, który na szczęście nie śnił na jawie, jak to niestety czasem się zdarzało. Zerwałem się na równe nogi, zza cienkich ścian słychać było trzaski łóżek, skrzypienie podłóg, dudnienie stóp i inne mniej lub bardziej niezidentyfikowane dźwięki.
Rzuciłem się najpierw do książek. Zaczytane prawie na strzępy Harlequiny wylądowały w skrytce w kominku, z której wyciągnąłem – starannie zawinięte w folię – pierwsze angielskie (z autografem!) i polskie (to z rysunkami Stasysa), wydania Tolkiena. Oba w idealnym stanie. I na półkę. Białe kruki odfajkowane.
Spociły mi się ręce, bo z parteru doszedł zwierzęcy ryk kogoś, kto nie zdążył. O mało co nie wyślizgnęła mi się z rąk nuklearna lampa, którą musiałem przecież wymienić na czarnodziurową. Udało się, ciemne światło z głowy.
Łomot do drzwi…
Inwazja oksymoronów! Ciekawe, co mogą zrobić z Tolkienem…. hmmm… :D
Na skraju pustego tłumu, pośród radosnego blasku neonowego mroku przepełnionego smutkiem, na samym środku peryferiów gwiezdnego imperium Pcimia Dolnego, na pustynnej, pokrytej oceanem księżycowej planecie stał leżąc, nasz nieruchawy żwawy bohater, piechur na koniu będącym dżdżownicą, zwaną również czerwiem pustyni, czyli kałamarnicą – Jaś Gwiezdny Wędrowniczek.
Jaś zgubił gdzieś Małgosię, w czasie poszukiwań braku sensu wyimaginowanej rzeczywistości, która otaczała go wewnętrznie, niczym butelka Kleina, przy wtórze rozbudowanej wielogodzinnej opery Eine Kleine Nachtmusik, którą głuchy Mozart skomponował dla niegłuchego Ludwiga van, w podzięce za Toccatę i fugę d-mol, tudzież BMW czy innego Maybacha, mrok ziąb zima sukin kot choć suchy.
Czy mechaniczne pomarańcze marzą o elektronicznych szczypiorkach?
Więc Jaś, Jasiek, Jasieniek, Jasiulek – ale na pewno nie Jan, upupiony, ubezwłasnowolniony, skołtuniony zewnątrzsterowny jak pies Pawłowa, człowiek niezdolny wybierać to już nie człowiek, a jednak istota ludzka – upadł pod niepowstrzymanym ciężarem nieznośnej lekkości bytu, upadł po raz jedyny, ciągle i wciąż, odtwarzając w nieskończoność, to co jednostkowe i niepowtarzalne, w szklance chwili ostatecznej wielkości i lewitując spadał, do samego jądra ciemności, które znajdowało się na zewnątrz.
Świetlistymi istotami jesteśmy, nie surową materią – zamilczał do niego gniewnie łagodny spokojnie wzburzony Mistrz Jogurt.
Z true… truskawką.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Czyżby Jaś w swym nieupojeniu nie zajarzył, że nie należy wzburzać Mistrza, a tym bardziej z truskawką? Cóż za ignorant!
Ależ zakręcony tekst! :D
“Czy mechaniczne pomarańcze marzą o elektronicznych szczypiorkach?”… Może przyśni się to androidom oprócz elektrycznych owiec…. :)
Zakręcony jak słoik na zimę papierowy, perforowany i hermetyczny, szczelnie podziurawiony i bezczelnie nieśmiały, nieśmiesznie śmiejący wesołym ponuro chichotem grobowej powagi.
Jaś pewnie Mistrza wzburzył truskawkowo, że myślał o krótkoszyich żyrafach Małgosi.
Może tak, być że sami się tylko śnimy androidom, nawet o tym nie wiedząc, a cała nasza złuda świadomości, jest tylko fragmentem cudzego snu, gdzie nikt nie jest tym, kim jest, a ja jestem który jestem.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Wariaty…
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
A żyrafy skubią te złote sreberka… :D
I tak powstaje…
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Kolejna niespodziewana kolektywna historia w komentarzach… :D
A teksty wyczesane w kosmos :D
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Spóźniony. bo spieszyłem powoli z pytaniami: Czy “TAK” i “NIE” mogą być najkrótszymi oksymoronami? Czy fantastyka i real są oksy… ? Co z tezą i jej zaprzeczeniem? A gepard i ślimak? ;)
Oj tam, od razu spóźniony… ;] Odpowiadając zbiorczo na postawione przez Ciebie pytania: jesteśmy na forum fantastycznym (a w dodatku o fantastyce traktującym!), więc wszystko może być oksymoronem, jeżeli tylko jesteś dostatecznie odważny… :D
A z mojej strony, spóźnione, podziękowania dla wszystkich uczestników. W następny poniedziałek kolejne wyzwanie ;]
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
jesteśmy na forum fantastycznym (a w dodatku o fantastyce traktującym!), więc wszystko może być oksymoronem, jeżeli tylko jesteś dostatecznie odważny… :D
Jak ja Cię Ziembińskim popieszczę, to inaczej zaśpiewasz XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
W internetach jest masa śmiejącego się Rickiego, więc mogę tak bez końca… ;]
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Wywrotowych stołów też jest masa XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.