- Opowiadanie: Koala75 - Szata

Szata

Inspiracją jest konkurs ogłoszony przez Realuca. Mam alergię na konkursy, więc ten szort jest poza, ale zachęcam do udziału. Termin deadline jeszcze przed Wami.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Szata

Rollo był garbarzem. Czasem też grabarzem, gdy ktoś przyniósł skórę na truchle zwierzęcym. Umiał sprawić, że skóra stawała się miękka i nie traciła naturalnej urody. Niestety, klientów miał mało, ubierał się byle jak, bo nie stać go było na lepsze odzienie i ludzie go nie doceniali. W końcu postanowił zrealizować skrywane marzenie. Sprzedał garbarnię, kupił wierzchowca i miecz, został wiedźminem. Zabił kilka strzyg, harpii i pomniejszych potworów, ale zapłaty starczało ledwie na jedzenie. W zamkach śmiano się z jego wyglądu i często precz wyganiano.

Wreszcie trafił do grodu, w którym usłyszał w karczmie:

– Kto zwycięży górskiego smoka, dostanie sowitą zapłatę i rękę córki grododzierżcy.

Gdy Rollo zaoferował grododzierżcy na kasztelu swoje usługi, nie tylko wyglądem nie wzbudził zaufania, ale spotkały go drwiny. Postanowił jednak odszukać smoka i podjąć stosowne działanie. Miejscowi wskazali mu drogę do pieczary, w której mieszkał smok. Po godzinie jazdy i po długiej wspinaczce dotarł przed wejście. Leżał tam martwy baran, a smok spał w pieczarze, bo słychać było potężne chrapanie. Śmiałek nie był głupi i ukrył się za wielkim głazem na wprost wejścia. Następnie mieczem uderzał w skałę, żeby narobić hałasu. Chciał obudzić smoka i udało mu się. Wylazło smoczysko przed pieczarę, rozejrzało się i ponieważ nikogo nie ujrzało, ryknęło:

– Pokaż się, kimkolwiek jesteś, nie zrobię ci krzywdy!

Garbarz, obecnie wiedźmin, wyszedł zza głazu, położył miecz na trawie i przedstawił się:

– Jestem Rollo i mam sprawę do pana, panie smoku.

– Chcesz mnie wygonić czy zabić tym twoim szydełkiem? – zapytał rozbawiony smok.

– Czy ja wyglądam na tak głupiego? – z urazą odparł Rollo i kontynuował: – Chcę zaproponować interes. Oczyszczę i upiekę ci tego barana, żebyś spróbował pieczeni, a nie jadł surowizny, jak zwykle. W zamian upolujesz lwa, który się kręci w pobliżu. Tylko nie używaj ognia, żeby nie uszkodzić skóry, którą wezmę dla siebie.  Potem wrócę do grodu i będę opowiadał, zgodnie z prawdą, że nikt cię nie pokona. Zawsze znajdą się ambitni głupcy i będziesz miał rozrywkę.

– Rozrywka się przyda, bo trochę się nudzę. Ale, ale, ty nie chcesz ręki tej dziewoi?

– Przydadzą się jej dwie do roboty, a ja wolę być ubogi, ale swobodny.

Rollo sprawił barana i upiekł z ziołami. Znęconemu zapachem lwu smok odgryzł głowę, a garbarz zajął się skórą.  Rozciął ją wzdłuż lwiego brzucha, oddzielił od reszty, którą zostawił wspólnikowi. Swoimi sposobami wyprawił skórę tak, że mógł ją założyć jak futro. Smok zadowolony z towarzystwa i nauki wolnego pieczenia mięsa nad ogniskiem, a nie spopielania, powiedział po parunastu dniach:

– Przypuszczam, że chcesz już mnie opuścić. Masz tu kilkanaście złotych monet, nie jestem skąpy. Opowiadaj, że je wykradłeś z mojego skarbca w jaskini, gdy byłem na polowaniu. Będzie więcej chciwych głupców i lepsza zabawa.

Wzruszony Rollo uściskał smoka, a smok jego nie, z oczywistych względów. Garbarz założył lwią skórę i zszedł w dolinę do swojego wierzchowca. Smok honorowo konia wspólnikowi nie zjadł. Trochę trzeba było zwierzę uspokoić, bo zapach lwa jednak pozostał w skórze, ale Rollo sobie z tym poradził. Gdy wjechał do grodu, dotarł do karczmy otoczony tłumkiem ciekawskich. Tam opowiadał, pijąc wyborne piwo, jak upolował lwa i okradł smoka. Wkrótce grododzierżca przysłał sługę z uprzejmym zaproszeniem dla bohatera.

Rollo pamiętał, z jaką pogardą patrzyli na niego w kasztelu nawet słudzy. Przed pójściem do grododzierżcy wykąpał się, kazał karczmarce kupić i przynieść najdroższe: koszulę, spodnie, nowe buty (dzięki smokowi stać go było), założył wszystko i na plecy narzucił skórę lwa. Tak odmieniony podjechał nieśpiesznie na wierzchowcu do bramy kasztelu. Strażnicy wyprostowali się i wyprężyli, gdy obok nich przejeżdżał. Słudzy kłaniali się nisko, a pan na kasztelu i sproszeni goście z pewną nieśmiałością pytali o przygody i plany wiedźmina.

Garbarz-wiedźmin pomyślał: Ne przypuszczałem, że szata aż tak zdobi człowieka.

 

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Przezabawna opowieść, brawa, Koalo75. :) Szkoda, że masz alergię, bo szorcik znakomity na konkurs! :)

A tytuł przypomniał mi powieść historyczną, czytaną na studiach. :)

Pozdrawiam, klik. :)

Pecunia non olet

Bardzo, bardzo zacna to opowieść, Misiu, a zakończenie na wyraz udane. Pędzę do klikarni. :D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miś, na nasze szczęście, w formie co najmniej dobrej! Od łachów do płaszcza z lwiej skóry, wszystko bez awanturniczych przygód, bez rozlewu krwi, no i to podsumowanie…

Ale ani słowa o córce grododzierżcy. No, jak to tak, czytelnika bez tak ważnej informacji pozostawiać? :-) :-)

Pozdrawiam

Koalo, zacna promocja konkursu! No i fajny szort przy okazji wyszedł :)

Bruce, konkursowe będą lepsze. Może powstanie Twój fantastyczny tekst historyczny na ten konkurs? Dzięki za klika. :)

Reg, też dziękuję za klika i bardzo się cieszę, że nie kłuły Cię babole i chochliki w tekście. Czyżby udał się bez nich? :)

Adamie, Rollo powiedział smokowi, że lepiej, żeby córka grododzierżcy miała dwie ręce (taki suchar), a on woli swobodę. :D

Realucu, fajny konkurs zasługuje na promocję. :)

Misiu, czytało się gładko, nie potykałam się na żadnych wybojach. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, przyznaję się, zawdzięczam to córce, która przeczytała tekst przed publikacją i kilka poprawek wymusiła. :)

Och, Misiu, rozumiem że stawiałeś opór, skoro do wymuszenia doszło. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bruce, konkursowe będą lepsze.

Niekoniecznie, Misiu. :)

Może powstanie Twój fantastyczny tekst historyczny na ten konkurs?

Cóż, stworzyłam wprawdzie tego “Persa”, lecz historii tam niewiele… :)

Dzięki za klika. :)

Cała przyjemność po mojej stronie, pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Cześć, Koala75

 Garbarz Rollo to niezły bajerant :-) Udało mu się przekonać smoka (a przecież te do mądrych stworzeń należą), dziewoja zachowała życie i ręce (wszak się przydadzą). Ostatecznie wszyscy byli zadowoleni… Może za wyjątkiem śmiałków, chcących ubić smoka. Podobało mi się. Klik ode mnie.

Pozdrawiam

Jak Herakles;) Faktycznie szata zmieniła człowieka, tym bardziej nie wiem czemu nie wrzucasz na konkurs.

Czytało się przyjemnie.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Reg, opór był słaby i raczej ‘pro forma’, bo miała rację. :)

Bruce, klik Twój się przydał, bo właśnie dostałem wiadomość, że “Szata” dostała się do Biblioteki, więc po mojej stronie też jest przyjemność. :)

Heskecie, widocznie smok miał dość surowizny. Suchar z ofertą ręki kobiety śmieszy mnie, ilekroć go sobie przypomnę. :D

Łowuszko, takie działanie szat możemy obserwować w realu, niestety. Od udziału w konkursie dostaję wysypki. :(

Brawa, Koalo75yes

Pecunia non olet

Napisane sprawnym piórem a i morał dobry. :))

 

Pozdrawiam.smiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

GOCHAW, dziękuję za taką ocenę pióra i morału. :)

Hej,

– Pokaż się, kimkolwiek jesteś, nie zrobię ci krzywdy! – któryś z przecinków zamieniłbym może na kropkę? Nie wiem w sumie.

Przyjemny szorciak, układ ze smokiem to ciekawa sprawa. Wychodzi na to, że jak w życiu ci nie idzie, to warto spróbować zostać wiedzminem.

 

Pozdrawiam :)

Pnzrdivie, przecinki, to dla koali wyższa szkoła jazdy, a nawet ekwilibrystyka. A, będąc wiedźminem, trzeba spotkać szczodrego smoka. :)

Niezmiennie, Koalo, przygotowałeś fantastyczną zajawkę konkursową. Musisz się kiedyś przełamać i wziąć udział w jakimś konkursie, chętnie bym przeczytał taki Twój tekst ;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cezarze, to temat konkursu był inspirujący. :)

No, sympatyczny tekst, ale morał mało zaskakujący. I w sensie przewidywalności, i oryginalności.

szata taż ak zdobi człowieka.

Coś się tu posypawszy.

Babska logika rządzi!

Finklo, chyba chochlik się wymknął chochelce i narozrabiał. Miało być: szata aż tak zdobi człowieka. Już zostało poprawione. Dzięki. :)

Domyśliłam się, jak miało być, ale oczęta me widziały coś innego. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, widziały błąd bezbłędnie. :)

Fajny tekst z morałem i zwrotami akcji. Tempo odpowiednie, podobał mi się też interes ubity ze smokiem. No i że dogadaniem się można czasem więcej osiągnąć (i prościej!) niż prostą przemocą.

“Misię” ten koncert fajerwerków.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Witam :) Przyjemna opowieść. Podobała mi się. :)

NWMie, fajnie, że tym razem tekst “Cisię”. To autora cieszy. :)

Jonaszu, witam nowego czytelnika i cieszę się, że chyba nie straciłeś czasu. :)

Witaj Koalo,

Udana wariacja na temat legendy szewca dratewki z konkursowym morałem, swojsko, gładko bez zbytniego patosu. Język jest lekki, a tekst nie popada w groteskę. Plus za “grododzierżcę”!

 

Zdecydowanie powinieneś próbować sił w dłuższych tekstach.

 

Tak się zastanawiałem, czy inspirowała cię historia pod tytułem “Lemur zwany Rollo”, czy imię głównego dogadywacza smoków to może zbieg okoliczności?

 

Swoją drogą masz specjalne względy u Ambush i Reg, ja, za zdanie: “Strażnicy wyprostowali się i wyprężyli” pewnie dostałbym po łapach, że jeden czasownik za dużo, bo to prawie synonimy laugh 

 

Serdecznie pozdrawiam!

 

 

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Piotrze, przypadek z imieniem Rollo (może widziałem gdzieś i nadawało się do rolowania/ negocjacji), a wyprostować się można bez wyprężenia, ale gdyby się tylko wyprężyli, to musieliby wcześniej być wyprostowani. Pozdrawiam :)

Nowa Fantastyka