
pierwszą rzeczą
na którą natknąłem się w arktycznym lesie
był mój grób
tabliczka na butwiejącym krzyżu
nie pozostawiała wątpliwości
zmarłem
ponad dwadzieścia lat temu
czas skręcił w bok
od północy do wschodu
chronologia kpiła z faktów
uwodząc nieszczęśników
których nie boli iluzja
od wschodu do południa
pęczniały puste godziny
ubierając kości w ścięgna
udowodniłem że istnieję
w kolejnej wersji
nie płaczemy nad zrujnowaną rzeczywistością
na ziemi którą można dowolnie wykrzywiać
opłakujemy gruzy po marzeniach
Witaj. :)
Wiersz smutny, melancholijny, ponownie skłaniający do refleksji. Oryginalny tytuł i oryginalne wykorzystanie jego znaczenia. :)
Pozdrawiam serdecznie, klikam. :)
Pecunia non olet
Cześć! Ładny tekst, z dobrym w mojej ocenie, rytmem. Nakłania do refleksji. A że odwołuje się do chyba mojego ulubionego pojęcia geograficznego, to klikam!
Podziwiam temat wiersza oraz talent.
Pozdrawiam ciepło
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
… i klik ode mnie
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Hmmm. Ładnie napisane, ale nic nie zrozumiałam. A już najbardziej – co ma do tego loksodroma.
Babska logika rządzi!
Trochę się pogubiłem i ostatecznie nie wiem co mam wyciągnąć z tego wiersza. Klimat jest, ale przesłanie i wewnętrzna spójność gdzieś uciekły.
Zapraszam na mój kanał YouTube
Początek przywiódł mi na myśl Frankensteina Mary Shelley. Ciekawy wiersz. Podoba mi się połączenie motywu śmierci, kierunków upływania czasu i istnienia różnych wersji podmiotu lirycznego. Trzy ostatnie wersy trącą banałem i psują mi odbiór całości.
It's ok not to.
bardzo dziękuję wszystkim Czytelnikom i Komentującym;
pozdrowienia serdeczne :)
Ładnie napisane…
opłakujemy gruzy po marzeniach
Fajne, zapisuję w kajeciku ;)