
Na poprawę humoru:))
Na poprawę humoru:))
Nie wiem w sumie, po co tam idę… Dobra, tylko przez chwilę poobserwuję ten tłum desperatów. Na drugie mam „stara panna”, na pierwsze „jędza”. No więc wejście trzydzieste czwarte.
Samochodów w pip, jak mawiał tata. Jeden przy drugim, aż las skwierczy od ciepła nasłonecznionych szyb. Wychodzą jedno po drugim, jak niekończące się mrowie na wycieczce po łup padłej larwy muchówki. Wrzaski, potem kwilenie i sfrustrowane matki. Dzieciaki toczą się z kapiącymi lodami w rękach, oblatują je muchy. Drą się, jakby ktoś obdzierał je ze skóry. Matki z zapasami na biodrach i wokół pasa odganiają dziadostwo od potomków. Ojcowie patrzą pod nogi, bo na resztę nie mają ani ochoty, ani siły. Dzieciaki ryczą dalej. Każde ma inny powód.
Idę przed siebie wkurzona, bo miało być sielsko, anielsko i cicho. Nie jest. Przede mną jakaś przedstawicielka rodzaju żeńskiego w krótkich spodenkach. Z łydek wypadają jej czarne włosy, aż kręci mnie w nosie. Pomyślałam: ta, to ma lustro tylko z widokiem na twarz. Ciągnie za rękę wściekłego bachora, który krzyczy coś o nadmuchiwanym krokodylu. Jak dobrze, że mnie wystarcza tylko jedna, mała, niepozorna książka.
Od plaży dzieli mnie jakieś pięć minut. Wylewa się na mnie następna fala ze strony przeciwnej, osobnicy ze swoimi pomniejszonymi kopiami, które wyją jak syreny przeciwlotnicze, bo są głodne…
Jezu! Jak oni mogą nazywać to urlopem? Od czego?
Piasek jest za gorący, ale zniosę, byle jak najdalej od tych człekokształtnych plażowych dandysów.
Ożeż, a ta co? Zapomniała, że nosi się normalne bikini, a nie cała dupa na wierzchu? Aż wzięło mnie obrzydzenie, nawet nie chcę się bliżej przyglądać! Ma jakieś dwadzieścia lat, chuda tyczka. I pewnie 75 B. Chamstwo w biały dzień. A ten jej gach? Skąd go wytrzasnęła? Wygląda jak z komiksu o Tytusie! Nie! No, ku… nie wytrzymam.
Nie da się czytać w takich warunkach!
Hej, GOCHAW, uśmiałam się!
Znakomity tekst, jeśli ktoś chce samemu sobie wytłumaczyć, czemu nigdy nigdzie nie wyjeżdża. :) Albo – podać argument przy codziennym, złym humorze podczas wczasów. :)
No, jest jeszcze inne wyjście – być obłędnie bogatym miliarderem, kupić prywatny apartamentowiec, mieć prywatną plażę, ciągnącą się setki kilometrów i wypoczywać pośrodku niej, zawsze z dala od zgiełku czy tłoku. :) Czy też – na swoim jachcie, w bezpiecznej zatoczce, przy zawsze idealnej pogodzie. :)
Pozdrawiam serdecznie, kliczek. :)
Pecunia non olet
Jeśli “uśmiechnęłam”, to czuję się szczęśliwa!
Wspaniałego dnia!
Napisz mi proszę, jak się klika po kolei do biblioteki, ok?
Poza tym chyba nie mam ciągłości w czasie, bo była czteroletnia przerwa?
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
GOCHA, ja ma stale z tym problem, ciągle mnie przywołują do porządku, że źle klikam; co do pobytu, przerwa w czasie chyba tu nie gra roli, o ile wiem, liczy się ilość komentarzy, czas pobytu od zarejestrowania i ilość przeczytanym tekstów. :)
Ja obecnie klikam tak:
kopiuję z listy “Poczekalni” wers danego tekstu, np. Twój:
Potem przechodzę do HP, Biblioteka – Nominacje i tam wklejam ten link, a potem podświetlam Autorkę i dwukropek i klikam na drugą ikonkę od prawej, taki spinacz przekreślony, żeby nie było odniesienia do Twojego profilu, a tylko pozostał ten do opowiadania:
Fakt jednak faktem, że to jest dość skomplikowane, na wstępie powinno być jakieś wyjaśnienie. :) Kiedyś pomogła mi pewna bardzo uprzejma Lożanka, ale potem znowu jakoś tamten sposób mi nie działał…
Pozdrawiam!
Edit, w tamtym wątku są wymogi:
“3. Nominować mogą tylko te osoby, które spełniają następujące warunki: posiadają co najmniej trzymiesięczny staż na portalu oraz nie mniej niż pięćdziesiąt skomentowanych tekstów”.
Pecunia non olet
Rozumiem, tylko ja nie mam opcji: Nominacje
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Nie bardzo to kumam… Niedawno nawet była tam dyskusja, bo jeden z Użytkowników klikał, a jeszcze nie miał uprawnień. Nie możesz w ogóle wejść w “Biblioteka Nominacje”?
Edit: Z Twojego profilu wynika, że spełniasz wymogi przecież…
Pecunia non olet
Nie. Nie widzę takiej zakładki… Chyba, że jestem ślepa…
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Czemu zakładki? Kliknij Hyde Park i tam jest Biblioteka– Nominacje. I tam wchodzisz, w ten wątek.
Pecunia non olet
Zwyczajnie klikasz na “Hyde Park” w górnej belce i wchodzisz w ten dział Portalu. Jeden z pierwszych wątków, które są przyczepione u góry, to “BIBLIOTEKA – nominacje”.
Opowiadanko odczytuję jako satyrę na pseudointelektualistów, którzy uważają się za lepszych od reszty społeczeństwa, to w sumie dość oczywiste, ale też trudno o nim coś więcej powiedzieć. Może inni odbiorcy je bardziej docenią, moje poczucie humoru bywa specyficzne lub nikłe.
Drobiazgi interpunkcyjne – wydzielanie zdań podrzędnych:
Nie wiem w sumie, po co tam idę…
Drą się, jakby ktoś obdzierał je ze skóry.
Pozdrawiam!
bruce – nie mam w hp wyboru biblioteka
GOCHAW, jak Ci doradził Ślimak Zagłady, tam nie ma wyboru, po prostu to jeden z wątków w HP. :) Poszukaj na spokojnie. :)
Pecunia non olet
Och, jakże rozumiem urlopowiczkę. I choć wygląd i stroje innych urlopowiczów nigdy mnie nie ruszały, to czynionego przez nich hałasu i wrzasku dzieci serdecznie nie znoszę. Wniosek – omijać takie miejsca. ;)
No, ku…, nie wytrzymam. → No, ku… nie wytrzymam.
Po wielokropku nie stawia się przecinka!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
GOCHAW, jest ok, tylko zrób, jak Ci wcześniej radziłam z profilem Autora, bo mnie pouczono, żeby do profilu nie odsyłać. :)
Pecunia non olet
Ślimak Zagłady – mam nadzieję, że brak poczucia humoru nie wynika z wady genetycznej braku uzębienia? Obiecuję, że kiedyś uda mi się rozbawić Twoje specyficzne poczucie humoru i będziesz się zwijał ze śmiechu:))
Póki co dziękuję za pomoc! Udało się!
Pozdrawiam ciepło
bruce – dziękuję dobra kobieto za wszystko!!!
regulatorzy – cieszę się, że nie jestem sama z tym odczuciem plażowania
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Czołem,
bardzo prawdziwy tekst, obrazujący doświadczenia, które chyba każdy kiedyś miał :). Inna sprawa, że nie widzę fantastyki, choć a) można powiedzieć, że metaforki trochę jej dodają, b) w sumie portal czytelniczy, a tekst puentuje czynność czytania – ergo absolutnie się nie czepiam. A że planów wakacyjnych jeszcze nie robiłem, dziękuję za przypomnienie czego nie chcę :)
Pozdrawiam!
Przerysowane te opisy, ale w tym akurat przypadku nie stanowi to wady, lecz nawet przeciwnie, bo to nie reportaż, ale refleksja, wspólna dla (na pewno} większości z nas.
{Byłem dawno temu, w Olsztynie nad jeziorem Krzywym, mimowolnym świadkiem pysznej scenki. Siedzi sobie cichutko wędkarz, mniej więcej trzydziestolatek, a tu przyłazi smark na oko sześcio– siedmioletni i bezceremonialnie włazi do wody, tak metr obok wędki. Facet ani drgnął, poczekał, aż gówniarz dochlapie się do końca wędziska, i ruchami, świadczącymi o doświadczeniu w takiej akcji, owinął smarka czterokrotnie żyłką w pasie, krępując, oczywiście, ręce. Cisza jak makiem zasiał, odwinięcie żyłki, intruz ulotnił się jak kamfora, Ja podobnie, bo już mnie dławiło od powstrzymywanego śmiechu. }
Witaj GOCHAW,
Bardzo sympatyczny i ładnie opisany obrazek. Na co chciałem zwrócić uwagę i co mi się spodobało, że to satyra nie tylko wobec hałaśliwej społeczności plażowo-parawanowej, ale i samej narrator: Na drugie mam „stara panna”, na pierwsze „jędza”.
Puenta świetna!
Jako rodzic hałaśliwych pociech, zwykle unikałem kumulacji entropii na bałtyckich plażach i spędzałem urlop w jakimś miłym hotelu z prywatną plażą na Mare Mediterraneum, co swoją drogą jest sporo tańsze
Po lekturze przypomniał mi się dowcip fajnie ukazujący, jak ważna jest perspektywa obserwacji każdego zjawiska:
Żona zwraca się do męża, unosząc wzrok znad książki:
– Kochanie, czy to nasze pociechy słodko kwilą, czy bachory sąsiadów drą ryje?
Serdecznie pozdrawiam!
Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...
Uśmiechałem się czytając. Wcale nie jędza ta ‘stara panna’, bo nikogo nawet nie skrzyczała. Cierpiała wewnętrznie i nie uzewnętrzniała emocji. Prawdziwa intelektualistka. Nie to, co ja, który kliknę, żeby dać ujście emocjom. :)
Żona zwraca się do męża, unosząc wzrok znad książki:
– Kochanie, czy to nasze pociechy słodko kwilą, czy bachory sąsiadów drą ryje?
Piotrze, padłam!
Pecunia non olet
Zwyczajnie klikasz na “Hyde Park” w górnej belce i wchodzisz w ten dział Portalu. Jeden z pierwszych wątków, które są przyczepione u góry, to “BIBLIOTEKA – nominacje”.
Dodam, że jest jeszcze jedna zasada:
4. Aby głos został uznany za ważny, pod nominowanym opowiadaniem musi znaleźć się merytoryczny komentarz nominującego użytkownika. Przez “merytoryczny komentarz” rozumiemy taki, który odnosi się bezpośrednio do treści tekstu i zawiera rzetelnie sformułowaną opinię na jego temat.
Czyli powinnaś wytknąć autorowi, jak beznadziejne jest jego opowiadanie, co w nim jest bez sensu, dlaczego nic nie rozumiesz i w ile dziur logicznych wpadłaś, a także gdzie zgubił przecinki i zapadł na siękozę. To trochę jak targowanie na dalekowschodnim bazarze. Dopiero po tym rytuale oboje doznajecie katharsis.
Uff, to teraz do Twojego opowiadania, czyli czas się potargować :)
To… eee… wszystko mi się podobało? Marny ze mnie kupiec :( No dobra, wziąłem lupę i znalazłem
osobnicy ze swoimi małymi kopiami
Zrozumiałem za drugim razem, co było wynikiem głównie tego, że przed minutą jeszcze dopisywałem akapit w opowiadaniu fantasy. Zatem wyobraźnia nie zdążyła się przestawić i zobaczyła tłum rycerzy z mizernymi kopiami, ale jednak wycelowanymi w stronę czytelnika :)
Propozycja “pomniejszonymi kopiami” – jest jednoznaczne, kieruje wyobraźnię czytelnika w stronę urządzeń do kopiowania.
Reszta naprawdę zabawna, zwłaszcza powrót “intelektualistki” do pierwotnych instynktów. Świetnie opisałaś plażową “menażerię”. Ładne porównania i przyjemny w odbiorze styl. Wulgaryzmy też podkreślają to, co powinny – wbrew pozorom trudno jest ich dobrze użyć, a Tobie się udało.
To jeszcze komentarz do komentarzy – Bruce
być obłędnie bogatym miliarderem, kupić prywatny apartamentowiec, mieć prywatną plażę, ciągnącą się setki kilometrów i wypoczywać pośrodku niej, zawsze z dala od zgiełku czy tłoku. :) Czy też – na swoim jachcie, w bezpiecznej zatoczce, przy zawsze idealnej pogodzie. :)
i piotr jbk
zwykle unikałem kumulacji entropii na bałtyckich plażach i spędzałem urlop w jakimś miłym hotelu z prywatną plażą na Mare Mediterraneum, co swoją drogą jest sporo tańsze
![]()
Jest wariant pośredni – dotłuc się nad owe Mare dwudziestopięcioletnią terenówką i znaleźć na zdjęciach satelitarnych z googla stare dróżki do zbioru oliwek. Można mieć całe zatoki dla siebie, poznawać tubylców (woda pitna kiedyś się kończy, trzeba od kogoś zdobyć), gotować zupę w ruinach rzymskiego pieca i takie tam… ale tylko kiedy dzieci są małe, później to nie działa. Nastolatki już zauważają, że trzeba inaczej ;)
Przyjeżdża intelektualistka na popularną plażę, samochodów w pip, pogoda dopisuje i się dziwi, że miało być sielsko, anielsko i cicho, a nie jest.
Brak elementu fantastycznego? Proponuję lekką modyfikację. Wchodzi intelektualistka na plażę, na której pełno dorosłych i dzieci czytających książki. Cisza jak makiem zasiał. Można się zrelaksować.
Przyjeżdża intelektualistka na popularną plażę, a ona dzika i można zbierać bursztyny.
Pecunia non olet
Bruce, to jest chyba już realizm magiczny :)
A może SF? W kolejnej scenie okazuje się, że cywilizacja dawno zgładzona i bursztyny radioaktywne. Owa intelektualistka po wejściu do wody ze zgrozą zauważa, że jest androidem, bo sól doprowadza do zwarcia kabelków w stopach… Zastyga na wieki, w plażowym stroju i z książką w ręku, jako niemy pomnik upadku :D
na której pełno dorosłych i dzieci czytających książki. Cisza jak makiem zasiał. Można się zrelaksować.
AP, można łatwo przejść do innej konwencji:
Zamiast ratownika siedzi osobnik z karabinem maszynowym, pilnując, czy aby wszyscy uważnie czytają. Nieuważnymi czytelnikami zajmują się mewy :)
beeeecki – dziękuję pięknie za komentarz. Polskie morze polecam, oczywiście są i plaże, gdzie nie ma tłumów, da się posłuchać szumu morza.
Pozdrawiam ciepło
AdamKB – obecnie to dzieci rządzą rodzicami i takie są efekty. Nawet w kawiarniach, czy restauracjach, opiekunowie dzieci nie zwracają im uwagi na głośne zachowanie. Niektórym to naprawdę przeszkadza, w tym mi, ale życie życiem i trzeba jakoś wytrzymać. Dziękuję za niezłą scenkę, uśmiechnąłeś.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za czytanie.
piotr_jbk – to prawda, własne dzieci jakby zawsze mniej hałasują.
Pozdrawiam serdecznie i miło, że zajrzałeś
Koala75 – pięknie zrozumiałeś poświęcenie jędzy, zwłaszcza, że to jej już 34 wejście na plażę, w poszukiwaniu spokoju, a co biedaczka się napatrzyła…
Dziękuję Ci ślicznie za czytanie, fajnie, że rozśmieszyłam, a za klik dygam grzecznie
marzan – hmm… co do merytorycznego komentarza i czepiania się, drugie nie leży w mojej naturze, a z pierwszym będzie ciężko. Dopiero uczę się prawidłowo pisać, uwierz, nie wyobrażam sobie doczepić się, np. do Tarniny. Zwyczajnie nie mam takiej wiedzy, więc walka na argumenty zawsze będzie przeze mnie przegrana. Poza tym z zasady jestem milczkiem, tylko lubię pisać…
Co do szorta, poprawię te kopie:)) i cieszę się, że potrafię rozbawiać.
Serdeczności wszelkie posyłam
AP – dziękuję za rozbawienie!!! Niezła wizja.
Pozdrawiam ciepło
bruce -
Wspaniałej niedzieli wszystkim życzę!!!
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Dopiero uczę się prawidłowo pisać, uwierz, nie wyobrażam sobie doczepić się, np. do Tarniny. Zwyczajnie nie mam takiej wiedzy, więc walka na argumenty zawsze będzie przeze mnie przegrana. Poza tym z zasady jestem milczkiem, tylko lubię pisać…
Pierwsze – nie widać, piszesz świetnie.
Drugie – ja tam się Tarniny nie boję (od razu zobaczymy, czy jest czujna i tu zagląda XD)
Trzecie – piszesz i czytasz sercem, co dla odmiany wyraźnie widać. Więc pozwól więcej mu się wypowiadać :)
W tej opowieści nie lubię nikogo. Czuć tutaj wakacje, wierzę w ten tłum ludzi i upał… więc jest napisane dobrze, ale humoru nie poprawia. Raczej stresuje, że ten czas nadchodzi.
Pozdrawiam
MG
Zabawny tekst
Dlaczego bohaterka ładuje się w te całe plaże, przecież może sobie pójść, gdzie tylko chce.
Na szczęście mam mnóstwo miejsc, gdzie słyszę tylko śpiew ptaków, a ludzi tam nie dostrzegam. To z jednej strony smutne, ponieważ sam jestem człowiekiem.
Może dlatego czasami trzeba wolnej przestrzeni. Innym razem chętka, żeby wyjść i z kimś pogadać. W domach ekrany świecą, jak stroboskopy na dyskotece. Wszystko się zmienia, ale potrzeby pozostają, jak i niechęci, czy uprzedzenia. Jednemu to, drugiemu tamto. Lubię się legnąć w polach, patrzeć na morze kwitnącego rzepaku, czuć jego zapach – esencja.
Aha
Nie współczuję bohaterce, jak również jej nie polubiłem. Jest mi obojętna. Chyba to źle…
Pozdrawiam
M.G.Zanadra – jeśli dobrze napisane, to bardzo się cieszę. Przyznam, że ja też nikogo w tym szorcie nie lubię.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę.
Hesket – Cóż, trudno polubić jędzę i do tego taką, która narzeka na wszystkich.
Jeśli zaś chodzi o mnie, uwielbiam totalne odludzie…
Dziękuję za czas, opinię i czytanie. Pozdrawiam serdecznie
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Ave, GOCHAW!
To chyba moja pierwsza wizyta pod Twoim tekstem, więc nie wiedziałem czego się spodziewać;) A wyszła Ci całkiem zabawna scenka zawierająca elementy krytyki społecznej. Czytało się naprawdę dobrze i tylko szkoda, że poza humorystycznym narzekaniem narratorki, w zasadzie brak tu fabuły.
Chętnie przeczytałbym pełnoprawne opowiadanie spod Twojego pióra;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
cezary_cezary – dziękuję za odwiedziny i komentarz
Chętnie przeczytałbym pełnoprawne opowiadanie spod Twojego pióra;)
Zapraszam zatem do lektury.
Pozdrawiam serdecznie!
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
no i…
poprawiłaś mi humor :)
serdecznie pozdrawiam :)
AS – dziękuję i wspaniałego dnia życzę
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem