- Opowiadanie: bruce - Sam Sam

Sam Sam

Niecodziennym zdarzeniem zainteresowałam się, gdy wpadła mi w oczy internetowa „pocieszajka”, zamieszczona w pierwszym komentarzu, tuż pod opowiadaniem. Co ciekawe, zdjęcie nie przedstawia bohatera szorciku, choć o nim mówi. Przypuszczam, że – tworząc sama w wyobraźni taką opowieść – napotkałabym na liczne głosy, wskazujące nielogiczność, brak sensu, przesadę. A jednak zdarzenie jest autentyczne i przeszło już do legendy oraz historii sportu. :) Życie, jak widać, pisze nietypowe scenariusze, nierzadko dziwaczne oraz całkiem nielogiczne. :) Zapraszam, dziękuję za Wasz czas, pozdrawiam. :)

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Ambush, Użytkownicy III, Finkla

Oceny

Sam Sam

Był 1937 rok i rozgniewany Pan spojrzał z nieba na londyński stadion Stamford Bridge, pytając anioły:

– A cóż to za porządki?!

Następnie Bóg rozkazał Michałowi:

– Przerwij ich grę! Dziś jest przecież Boże Narodzenie!

Anielski posłaniec dmuchnął silnie w kierunku drużyn Chelsea i Charlton Athletic.

Poskutkowało błyskawicznie.

– Mgła, panie sędzio! – zawołał jeden z piłkarzy.

– Prawie nic nie widzimy! – żalił się drugi.

– Przerwa! – zarządził sędzia.

 

Wznowienie meczu po kilku minutach nie poprawiło sytuacji, a Archanioł Michał nadal intensywnie dmuchał z niebios na murawę.

– Już nie widać piłki! – krzyczeli rozgoryczeni zawodnicy, choć początkowo sędziowie liniowi oponowali.

Ostatecznie mecz został przerwany, a boisko i trybuny szybko opustoszały.

 

Tymczasem Sam Bartram, bramkarz Charlton, wytężał wzrok, spoglądał w opary gęstej mgły i myślał z satysfakcją:

„Naszym musi świetnie iść, skoro tyle czasu tamci jedynie bronią się pod swoją bramką, a tu, przy mojej, nikogo nie widać!”.

 

– Uczyniłeś, Michale, co ci kazałem? – zapytał zadowolony Bóg, widząc pokryte oparami boisko.

– Tak, Panie, lecz nie będziesz usatysfakcjonowany…

– A czemuż to? Meczu nie przerwano?

– Owszem. Nie wszyscy jednak zeszli z murawy.

Bóg spojrzał uważniej i rzeczywiście dostrzegł we mgle Sama, nadal stojącego w bramce.

– Minął już kwadrans, a nikt nie powiadomił go o przerwaniu meczu. Koledzy w szatni żartują sobie teraz z całej sytuacji – wyjaśnił Archanioł Michał.

– Postawa Sama Bartrama wielce mnie usatysfakcjonowała. Mało dziś takich sumiennych ludzi, a będzie jeszcze mniej! – Zadowolony Bóg przyklasnął. – W nagrodę zadbaj o to, aby w przyszłości postawiono mu pomnik i nakręcono film o jego pasji. I koniecznie uczyń go sławnym w historii. Niechaj stanie się legendą, bo w pełni zasłużył!

– Dobrze, Panie Boże, wszystko wedle twej woli.

– A teraz, wyślijże jakiegoś ochroniarza, niechże już biedak nie tkwi w tej bramce! Sam Sam…

 

 

 

Pomnik Sama Bartrama, onetpl

Koniec

Komentarze

Wspomniana w przedmowie “pocieszajka” internetowa:

Pecunia non olet

do Ciebie warto zaglądać :)

ukłony i serdeczne :)

Dzięki gapowatości kolegów Sam Bartram zapisał się w historii i ma pomnik. 

bruce, dzięki za kolejną historyczną ciekawostkę.

Ave, Bruce!

 

Historię Bartrama znałem z oficjalnych źródeł, ale przyznam, że Twoja brzmi lepiej ;] Fajny tekst!

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Witaj Bruce,

Bardzo ciekawa, obudowana sensowną fabułą, pocztówka z przeszłości. Spędziłem w Londynie trochę czasu, choć o historycznym meczu słyszałem, to pomnika nigdy nie widziałem. W kulturze angielskiej ta historia to duża rzecz, tym bardziej że sam Sam był wybitnym zawodnikiem, no i ‘kibicowanie’ jest tam dużo głębiej zakorzenione.

Pozdrawiam Serdecznie!

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Miło mi bardzo, AS, zaglądaj zatem częściej, zapraszam i dziękuję. ;)

Fakt, AP. :) Tacy kumple, to prawdziwy skarb. :) Dzięks. :)

Ave, Cezarze! A ja nie znałam, przypadkiem się natknęłam. Dziękuję. :) 

Rzeczywiście, tam jest to znany motyw, a Sam był genialnym zawodnikiem; dziękuję bardzo, Piotrze_jbk. :)

 

Pozdrawiam Was serdecznie. heart

Pecunia non olet

Jeśli jesteśmy przy Londynie, pozwolę sobie (jeśli pozwolisz laugh) podrzucić Ci ciekawy temat na horror. Kolega z pracy opowiadał mi tę historię o zabójczej mgle, którą jego ojciec przeżył jako dziecko.

Zmarło wtedy kilkanaście tysięcy ludzi, a żadnej wojny nie było. Aż się prosi o jakiś horror z elementem fantastyki:

https://en.wikipedia.org/wiki/Great_Smog_of_London

 

Pozdrawiam Serdecznie!

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Wielkie dzięki, Piotrze, oglądałam kilka horrorów “Mgła”, zatem wiem, że to znakomity temat, ale pozostawiam Pomysłodawcy. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Wielkie dzięki, Piotrze, oglądałam kilka horrorów “Mgła”, zatem wiem, że to znakomity temat, ale pozostawiam Pomysłodawcy. :) 

Może kogoś zainspiruje, ja nie jestem w stanie przerobić nawet połowy pomysłów…

Pozdrawiam Serdecznie!

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Może kogoś zainspiruje, ja nie jestem w stanie przerobić nawet połowy pomysłów…

Pozdrawiam Serdecznie!

Skądś to znam… :) Teraz jest super konkurs na horror, zachęcam. :) 

Wzajemnie, dzięki, pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Cześć

Wywiązał się Sam ze swojego zadania na medal. Szort zacny. Podobał mi się.

Pozdrawiam

Fajny pomysł na zaprezentowanie interesującej i zabawnej historyjki ze świata sportu sprzed wielu lat. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hihi;)

Ale historyjka.

Super bruce, propagujesz naszą dyscyplinę, jak Lewandowski!

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Taki luźny, humorystyczny szorcik. Idealny na poniedziałek :) Fajny pomysł na przedstawienie wydarzeń.

Pozdrawiam :)

Witam Was serdecznie i bardzo dziękuję za odwiedziny oraz za poświęcenie czasu tej historyjce. ;)

O, tak, Heskecie, Sam na medal! :) 

Miło mi, Regulatorzy, dziękuję. :)

Łoł, Ambush, co za porównanie, dzięki. :)

Cieszę się, Pnzrdiv.117; faktycznie – w poniedziałek idealnie o czymś tak nietypowym poczytać. ;) 

Pozdrawiam Was serdecznie i raz jeszcze bardzo dziękuję. heartkiss

Pecunia non olet

Dzięki Tobie wiem coraz więcej, sport mało mnie interesuje, ale to imię i nazwisko na pewno zapamiętam. Piszesz bardzo sprawnie, czyta się lekko i z uśmiechem na twarzy.

 

Pozdrawiam ciepło, dobrego dnia życzęheartheartheart

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Dziękuję bardzo, GOCHAW. :)

Ja sportem obecnie też nie bardzo się interesuję, wspominając z łezką w oku drużyny Górskiego czy Piechniczka (fotki poniżej, źródła: fundacjakazimierzagorskiego.pl, pilkajestpiekna), które znało się na pamięć. :) 

Pozdrawiam serdecznie, wzajemnie. heart

 

 

Pecunia non olet

Bruce, masz swoją bramkę i nikt nie strzeli Ci gola, może nawet dostaniesz pomnik, jeżeli nadal będziesz tak grać. Masz we mnie kibica. :) 

Hahaha, dzięki, Koalo75, i wzajemnie, ja zawsze tak samo kibicuję Tobie. Pozdrowionka. heart

Pecunia non olet

Hej! 

 

A to chyba pierwszy raz, gdy piszesz o jakimś wydarzeniu, które znam.

Zastanawiam się jak to było, że nikt nie zauważył jego zniknięcie. Przecież jeśli zeszli do szatni/tunelu to na pierwszy rzut oka byłoby widać, że nie ma bramkarza.

Pozdrawiam :) 

Kto wie? >;

Znając męską mentalność, szczególnie w kontekście wspólnego sportu, ominięcie okazji do takiego żartu byłoby nie do pomyślenia, więc nie dziwię temu wydarzeniu wcale a wcale. Dobrze jednak, że Sam był sam tylko przez piętnaście minut, bo co dowcipniejsi zostawiliby go tam do końca dnia. Może faktycznie taki był plan, ale Opatrzność rzeczywiście nad nim czuwała?

Pozdrawiam,

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Cieszę się, Skryty, a historia faktycznie szokująca. :) Zgadzam się z Nikodemem_Podstawskim – tu prawdopodobnie chodziło o ubaw po pachy. :) Ponoć. gdy wściekły wbiegł do szatni, mało nie pobił kolegów, ale potem sam żartował z całej tej sytuacji. :)

Pozdrawiam Was. :) 

Pecunia non olet

Słyszałem o tym wydarzeniu, niezły trolling bramkarza. Swoją drogą, nasz Szczęsny bez pomocy sił wyższych sam mógłby sobie taką mgłę w okolicach bramki sprokurować – if You know what I mean ;)

Pozdrawiam serdecznie 

Q

Known some call is air am

Malownicze. W okresie wczesnoszkolnym wychowawczyni zdołała mnie w bardzo podobny sposób porzucić na boisku, ale nie wiedziałem, że miało to taki historyczny pierwowzór.

Przyznam jednak, że wizja Boga ingerującego tak drobiazgowo w ludzkie sprawy w roku 1937 budzi we mnie pewne zdziwienie. Może – jako przejaw nader czarnego humoru – gdyby jakiś wątek związany z tym zdarzeniem zraził go ostatecznie do wtrącania się w “szczegóły” (ale to już i tak po Guernice)…

nie polepszyło sytuacji

“Poprawiło” zawsze wydawało mi się bardziej literackie, ale całkowitej pewności nie mam, może to kwestia różnic regionalnych.

– Przyklasnął zadowolony Bóg. –

Skoro zapisujemy to pełnym zdaniem jako wstawkę narracyjną w wypowiedzi, to chyba jednak w zwykłym szyku, podmiot przed orzeczeniem.

 

Dziękuję za tę chwilę miłej lektury, pozdrawiam serdecznie!

Sympatycznie opisałaś tę historyjkę. Musiał się człowiek nieźle wściekać…

Fantastyka wydaje mi się wepchnięta na siłę, w przypisy, ale niech Ci będzie.

Babska logika rządzi!

Hmm… wcię­ło mi ko­men­tarz i stro­na się na dość długo za­wie­si­ła, zatem prze­pra­szam za zwło­kę i piszę raz jesz­cze. :)

 

Witaj, Outta Sewer (przez pe­wien czas, nie wiem, dla­cze­go, na­zy­wa­ny tu prze­ze mnie Qu­ot­tą Ser­we­rem, za co raz jesz­cze ser­decz­nie prze­pra­szamblush), rze­czy­wi­ście – Szczę­sny jest zdol­ny nie­jed­no cudo u sie­bie w bram­ce prze­pro­wa­dzić. :)

 

Śli­ma­ku Za­gła­dy, dzię­ku­ję, zaraz po­pra­wiam; opo­wieść o bo­isku świet­na, a wspo­mnie­nie Gu­er­ni­ci, na­su­wa­ją­ce od razu przed oczy wstrzą­sa­ją­cy obraz Pi­cas­sa – wia­do­mo – przy­gnę­bia i za­smu­ca… crying

 

Cześć, Fin­klo; po­dob­nie, jak wielu Ko­men­ta­to­rów, za­sta­na­wia­łam się, ile by to trwa­ło oraz – kto mógł­by uli­to­wać się i przyjść z po­mo­cą bied­ne­mu Sa­mo­wi (bo na kum­pli ra­czej nie miał co li­czyć) i wy­bra­łam Boga, choć­by z tego po­wo­du, że aku­rat wtedy przy­pa­da­ły świę­ta. :) 

 

Po­zdra­wiam Was ser­decz­nie i dzię­ku­ję. heart

Pecunia non olet

Strona od rana robi dziwaczne rzeczy, ale może teraz nareszcie uda mi się zamieścić zdjęcie tego znakomitego i równocześnie przesympatycznego bramkarza:

(źródło: https://www.shutterstock.com)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka