
Nie podnosił wzroku znad tacy z żarciem. A jednak znów się przyczepili.
– Cześć, śliczny. To co? Jesteśmy umówieni na prysznic?
Milczał.
Ciągle nie mógł uwierzyć, że tu trafił.
Zbieg niefortunnych okoliczności.
– Jeśli nie przyjdziesz, to odwiedzimy cię w celi, ale będzie nas więcej.
Boże! Przecież tylko jechał na hulajnodze. Ta starowinka wybiegła mu pod koła.
No i ten głupi dzieciak, który wycofał zeznanie, że prowadził.
Zerwał się i pobiegł do klawisza.
– Oni mnie zgwałcą! Jeśli mi nie pomożecie, zabiję się.
– Panie Sławomirze, chyba nie targnie się pan na niewinne życie w obawie o drobne nieprzyjemności?
To była przecież absolutnie wyjątkowa sytuacja. :-)
Drabble, że tak powiem, zaangażowany. To na plus. Na minus, że niestety wchodzimy na grunt polityczny. :-/
Witaj. :)
Dla mnie tekst niezrozumiały, przepraszam. Sporo treści, świetnie dobrany tytuł, lecz sprawy nie znam. :) Domyślam się z powyższego komentarza, ale sama na nic takiego bym nie wpadła.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Osobliwą, Anonimie, widzisz przyszłość jednego z kandydatów na najważniejsze stanowisko w państwie. :D
Wielkie dzięki, Bolly, od pewnego, dłuższego już czasu, unikam polityki w mediach, stąd jestem całkiem zielona. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Spodobało mi się, między innymi dlatego, że tamte słowa “polityka” uznaję za karygodne. Zasłużył sobie nimi na nieprzyjemności.