- Opowiadanie: GOCHAW - Ciężkostrawna Gocha

Ciężkostrawna Gocha

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Ciężkostrawna Gocha

Noc jest wyjątkowo chłodna. Za oknem wieje grozą, błyski i deszcz bijący o szyby jak zagubione ptaki. Mrok snuje się czarnym aksamitem i wkrada cichutko do zakamarków zapomnianego domu. Nie jest to typowy dom, bowiem zamieszkuje go znana w całej okolicy wiedźma Teresa. Wybrała sobie peryferie niewielkiego miasteczka i tam też odbywa karę za urok rzucony na krasnoludki.

 

Tymczasem krasnoludki, które mogą się zmieścić w garstce dziecka, ukartowały plan. Od dawna są postrachem okolicy. Pod płaszczem nocy wymykają się z ukrytych w lesie ziemianek i buszują po domostwach. Uzbierała się niezła ferajna. Gustaw Krwiopijca, Maniek Samozwaniec, Rysiek Pilnik, Grzesiek Grabarz i największy rozrabiaka, Czarek Winowajca. Wszyscy doskonale uzupełniali się w bezeceństwach, a horyzonty poszerzali przez całkowity brak sumienia. Sam wygląd krasnoludków (pod lupą) doprowadzał ludzi do histerii.

 

Około północy dotarli do domu Teresy na ogonie kulawego psa. Wyskoczyli niczym opite pchły wprost na wycieraczkę. Zaczęli chrobotać metalowymi drucikami do drzwi Teresy. Czas na wyrównanie rachunków. Krasnoludki były ubrane w skórzane czarne kurtki i dżinsy z dziurami. Każdy miał wyczyszczone glany i ogoloną głowę. Zamiast czapeczek nosili ciemne kominiarki. (Czasami używali motorka z napędem ze sklepu zabawkowego, którego ukradli małemu Dawidowi. Motor obecnie był w naprawie u Sierotki Stokrotki).

 

Teresę okrutnie łamało w kościach, czuła przez skórę, że nadchodzi jakieś niebezpieczeństwo. Tego dnia była sama w domu, no prawie, bo w piwnicy trzymała Suchą Gochę, znaną z powodu okropnego charakteru. Gocha nadepnęła w kolejce (po świeżą krew) na odcisk Teresie i stąd adekwatna kara. Od dwudziestu lat Sucha Gocha jest przykuta do kaloryfera żelaznym łańcuchem. Teresa od czasu do czasu przypomina sobie o niej i kiedy ma dobry humor, podrzuca pożywienie.

 

*

 

Teresa usłyszała jakieś bliżej nieokreślone szmery przy drzwiach. Pomyślała, że to pewnie zagubione koty. Leniwie człapiąc, otworzyła drzwi, po czym centymetrowe krasnoludki wpakowały się z rozmachem do wnętrza jej piekielnego domu.

 

Na środku salonu stał wielki żeliwny kocioł, w którym gotowały się żabie udka, komarze skrzydełka, odwłoki os i inne pyszności. Zapach przenikał wnętrze dokładnie, krasnoludki natychmiast zgłodniały.

– Najpierw coś przekąsimy, musimy trochę podrosnąć i wtedy zajrzymy w każdy kąt, by rozeznać się w planie domu – rzucił Grzesiek Grabarz.

– Po co tracić czas, na pewno tutaj kogoś ukrywa, to będzie lepsza wyżerka – zaproponował Czarek Winowajca.

Kiwnęli do siebie głowami i ruszyli w stronę piwnicy. Rysiek Pilnik nie mógł się już doczekać, kiedy zje kawałek świeżego mięsa.

Burza szalała za oknem, siejąc ogólne spustoszenie. Co kilka sekund potężny piorun uderzał w kolejny dach bez piorunochronu. Straż Pożarna nie miała chwili wytchnienia. Tymczasem wiedźma Teresa wyczuła długim nosem intruzów. Założyła okulary i wybrała się na obchód.

 

*

Intuicja jej nie zawiodła. Pod stopami poczuła jakiś chrzęst. Niestety rozdeptała Mańka Samozwańca. Reszta intruzów co sił w nogach zmykała przed siebie. Co prawda, długość ich kroków była niezauważalna dla „prawie” człowieka. Teresa – lekko przygarbiona bagażem swoich uczynków – tuptała uparcie wokół miejsca, gdzie wyczuwała obcy zapach skóry. Nagle jej nasłuchiwanie przerwał długi skowyt wilczycy Hery. Zerwała się i pobiegła w tempie żółwia ninja w stronę kuchni. W tym czasie krasnoludki pozbierały zwłoki kolegi i przerażone wbiegły do piwnicy.

 

*

Tam też doznały powtórnego szoku. Przy kaloryferze był jakiś nieziemski stwór. Rysiek Pilnik aż się zająknął na widok tej istoty i jej dwudziestoletnich paznokci u rąk i nóg. To była nimfa straszniejsza niż ta z horrorów Hitchcocka. Zapomnieli o zwłokach kolesia i zafiksowali się na Suchej Gosze. Ta ostatnia resztką sił prosiła o wodę. Biedactwo, nie miała pojęcia, że jej strach powoduje przyśpieszony wzrost ego krasnoludków. Te zaś rosły jak na drożdżach z marketu. Po chwili cały kwartet mierzył po kilkadziesiąt centymetrów. Gocha zeszła na zawał widząc ogromne krasnoludy.

 

*

Teresa po nakarmieniu psa zamyśliła się. Przypomniało się jej istnienie intruza w piwnicy. Pewnie stąpała po starych, prawie spróchniałych schodach. Widok, który zastała, przeraził nawet ją. Sucha Gocha miała genialnie wypiłowane paznokcie, co prawda była dziwnie sina, ale Teresa nie lubiła skupiać się na szczegółach.

– Dobra, banda, zameldować się – rzekła ochryple.

Krasnoludki grzecznie zdjęły kominiarki pokazując twarze. Widok był (uwierzcie na słowo) odrażający.

– Kurwa mać, skąd się wzięliście? – zapytała słodko wiedźma.

– Z twoich koszmarów, madame – rzucił Czarek Winowajca.

– Przynieście ciało Gochy i do gara! – odpowiedziała zadowolona.

 

Takim sposobem krasnoludki w końcu najadły się do syta, a Sucha Gocha zaznała spokoju (umiarkowanego, bo ciągle się odbijała).

 

 

Koniec

Komentarze

Ciężkostrawne są tylko fragmenty, całość dość łatwo daje się przełknąć.

Cytacik: […] odbywa wieczną pokutę za rzucony urok na krasnoludki. ===> czy tu nie mamy do czynienia z fatalnym szykiem?

 – dziękuję za czytanie i ślad. Poprawiłam.

 

Cudnego dnia!smiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Hej. Jest tu pewien malowniczy pomysł, ale czytałbym to raczej tylko jako makabreskę, nie doszukiwał się głębszej treści. Być może tekst zyskałby, gdybyśmy dostali parę zdań z perspektywy Gochy, by nie była tylko narzędziem w opowieści – chociaż mogłoby to być dla Ciebie trudne, obsadzenie swojego porte-parole w takiej roli i tak jest odważną decyzją twórczą. Nic dziwnego, że ciężkostrawna: jak się kogoś głodzi przed zjedzeniem, to trudno oczekiwać, żeby miał smaczne, tłuste mięsko. Niestety, warstwa językowa pozostawia bardzo dużo do życzenia; postaram się odsiać błędy w możliwie pomocny sposób.

Jeden problem, który szczególnie rzuca się w oczy, to losowo przemieszany czas przeszły i teraźniejszy. Proponuję to wszystko uzgodnić, raczej do przeszłego. A uwagi szczegółowe…

ukartowały niecny plan.

Słowo “ukartować” jak gdyby zawiera już w sobie element planowania, plan można raczej ułożyć, uknuć.

ziemianek ukrytych w lesie

Odwróciłbym szyk: ukrytych w lesie ziemianek.

Każdy z nich uzupełniał się w bezeceństwach życia doskonale

Napisałbym “Wszyscy doskonale uzupełniali się nawzajem w bezeceństwach” (dopisek “życia” niekoniecznie potrzebny). Ostatecznie samego siebie nikt nie uzupełnia.

Zaczęli metalowymi drucikami chrobotać

Chyba bardziej naturalnie: chrobotać metalowymi drucikami.

Obecnie jest w naprawie

Jeżeli zmieniasz czas na przeszły, to tutaj coś w rodzaju chwilowo był w naprawie… akurat wtedy był w naprawie…

Tego dnia była sama w domu, no prawie, bo w piwnicy trzymała Suchą Gochę, za jej znaną ogółowi niesubordynację. Gocha nadepnęła w kolejce (po świeżą krew) na odcisk Teresie i stąd adekwatna kara.

To jest wyjątkowo niejasne – dlaczego “za niesubordynację” (nie np. “z powodu”), na czym miała ta “znana ogółowi” niesubordynacja polegać, w jakim sensie kara jest adekwatna.

przywiązana do kaloryfera żelaznym łańcuchem.

Zwykle raczej “przykuta”.

i kiedy ma dobry humor, podrzuca pożywienie.

Wydzielenie przecinkiem zdania podrzędnego.

Leniwie człapiąc, otworzyła drzwi, w tym czasie centymetrowe krasnoludki wpakowały się z rozmachem do wnętrza jej piekielnego domu.

Raczej “po czym” niż “w tym czasie” – najpierw otworzyła, potem się wpakowały.

Zapach przeszywał wnętrze dokładnie

Częściej “przenikał”, ale nie będę się upierał, jeśli wolisz tak zostawić.

Burza szalała za oknem, siejąc ogólne spustoszenie.

Tymczasem ze stoickim spokojem Wiedźma Teresa wyczuła swoim długim nosem intruzów.

Dlaczego “Wiedźma” wielką literą? W ogóle może tak: Tymczasem wiedźma Teresa, zachowując stoicki spokój, wyczuła

Założyła grube jak dno musztardy okulary

Musztarda ma jakieś dno? Można powiedzieć po prostu okulary “musztardówki”.

Co prawda, długość ich kroków była niezauważalna dla „prawie” człowieka.

Teresa  lekko przygarbiona bagażem swoich uczynków – tuptała uparcie

Obustronne wydzielenie wtrącenia.

Nagle jej trop przerwał długi skowyt Hery (to osobisty pies Teresy).

Wyjątkowo niezgrabne zdanie: pomijając już dziwną formę wyjaśnienia w nawiasie, w jaki sposób skowyt przerywa trop i co to jest osobisty pies?

Zerwała się i pobiegła w tempie Żółwia Nindża w stronę kuchni.

Typowo pisze się “ninja”, chociaż o pędzących żółwiach nie mam zdania.

Krasnoludki odetchnęły z ulgą. Pozbierały zwłoki kolegi i przerażone wbiegły do piwnicy.

Niezła karuzela emocji.

Tam też doznały wtórnego szoku.

Lepiej “powtórnego”.

Rysiek Pilnik, aż się zająknął na widok (tego istnienia) i jej dwudziestoletnich paznokci u rąk i nóg.

Pierwszy przecinek niezasadny (tkwiłby między grupą podmiotu a orzeczenia). Znów duża niezgrabność. Może po prostu: Rysiek Pilnik aż się zająknął na widok tej istoty… Co do paznokci, przy długotrwałej głodówce zwykle się łamią lub złuszczają, nie miałyby szans osiągnąć imponującej długości (chyba że czary wiedźmy im pomogły).

To była nimfa straszniejsza, niż ta z horrorów Hitchcocka.

Bez przecinka, bo nie ma tu rozbieżnych orzeczeń. W dodatku zdanie sugeruje, że istniała jakaś jedna nimfa wspólna dla licznych horrorów Hitchcocka.

Zapomnieli o zwłokach kolesia i zafiksowali się na Suchą Gochę.

Zafiksowali się na kim? na czym? – na Suchej Gosze. Dosyć rzadki wzorzec, ale tak samo odmienia się “darmocha”, “socha” (historyczne narzędzie rolnicze), “rosocha” (dwoisty pień drzewa) i “Zgniłocha” (miasteczko pod Olsztynem), pewnie znalazłyby się też inne przykłady.

Gocha zeszła na zawał po widoku pogrzebowego czworokąta.

Raczej “na widok”, i co to właściwie jest “pogrzebowy czworokąt”?

Teresa po nakarmieniu psa, zamyśliła się.

Niepotrzebny przecinek (grupa podmiotu i orzeczenia, jak wyżej).

Widok jaki zastała nawet ją przeraził.

Widok, który zastała, przeraził nawet ją.

– Dobra, banda, zameldować się – rzekła ochryple.

Wołacz wydzielamy obustronnie przecinkami.

Krasnoludki grzecznie zdjęły kominiarki, pokazując swoje twarze.

– Zatem zbierajcie resztki Gochy i do gara! – dodała zadowolona.

Raczej odpowiedziała niż dodała. Nie wiem też, dlaczego “resztki”, skoro Gocha zmarła na zawał serca, a krasnoludki jeszcze się nią nie pożywiły (piszesz, że najadły się do syta dopiero potem).

 

Pozdrawiam ślimaczo!

Ślimaku – dziękuję bardzo za poprawki, zauważyłam że mam ogromny dar robienia mnóstwa błędów.devil 

Wszystko poprawiłam, teraz pewnie będzie czytało się całkiem fajniesmiley

 

Pozdrawiam serdecznie, fajnego dnia!smiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

GOCHOW, nie wiem czym sobie zasłużyłam na dedykację, ale bardzo dziękuję, :)

Natomiast szort zdał mi się tak mocno absurdalny, że chyba nie pojęłam, co miałaś nadzieję opowiedzieć.

 

wymykają się ze swoich ukrytych w lesie ziemianek i buszują po domostwach. → Czy zaimek jest konieczny?

 

(Czasami używali motorka z napędem z zabawkowego, który ukradli małemu Dawidowi. Chwilowo był w naprawie u Sierotki Stokrotki). → Z czego zabawkowego był napęd? Czy dobrze rozumiem, że skoro mały Dawid był w naprawie u Sierotki Stokrotki, to krasnoludkom łatwo było mu coś ukraść?

 

wiedźma Teresa wyczuła swoim długim nosem… → Zbędny zaimek.

 

Założyła okulary musztardówki i wybrała się na obchód. → Okulary musztardówki – jakie to?

Zgaduję, że miałaś na myśli okulary o szkłach grubych jak denka słoików.

Mam wrażenie, że – skoro w słoiki służą nie tylko do przechowywania musztardy – bardziej zrozumiałe byłoby zdanie: Założyła okulary słoikówki/ denkówki i wybrała się na obchód.

 

To była nimfa straszniejsza niż ta z horrorów Hitchcocka. → Nie przypominam sobie nimfy w żadnym horrorze Hitchcocka, no ale też nie widziałam wszystkich jego filmów.

 

Krasnoludki grzecznie zdjęły kominiarki pokazując swoje twarze. → Zbędny zaimek.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy – wszystko poprawione! Ależ jestem zmęczona pisaniem!!!

 

Jestem pewna, że regulatorzy zapamiętają mnie na długodevildevildevil

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

re­gu­la­to­rzy lubię absurdy nie do pobicia angelcoolwink

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Witaj. :)

Jestem mocno zaskoczona tym tekstem. :) Czy to na nowy konkurs bizarro? :) Bo ja nie nadążałam za fabułą. :) 

 

Wszyscy doskonale uzupełniał się nawzajem w bezeceństwach doskonale, a horyzonty poszerzali przez całkowity brak sumienia. – czy tu celowo takie niejasne zdanie? 

 

Tytuł zapowiadał mi całkiem inną opowieść… surprise

Dzięki za oznaczenie wulgaryzmów. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

bruce – oj, tam! Czasami trzeba mocno odjechać, by móc w tęsknocie wracaćheart

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Fakt, GOCHAWlaughheart

Pecunia non olet

heartheartheart

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

kisslaugh

Pecunia non olet

Jestem pewna, że regulatorzy zapamiętają mnie na długodevildevildevil

GOCHOW, nie byłabym taka pewna – z racji podeszłego wieku może mnie niebawem dopaść starcza demencja! :D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy – o, nie! Jestem wyjątkowa!devil Nie da się zapomnieć takiej gadziny!

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cóż, GOCHOW, skoro tak twierdzisz… Czas pokaże. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy – przecież wiecie, że Gocha to żywioł!

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

re­gu­la­to­rzy – to jedna z moich pierwszych prób opowiadania czegokolwiek. Każdy błąd jest cenny ;))

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Witaj GOCHAW,

Muszę powiedzieć, że tekst jest nieco zbyt mocny, nawet biorąc pod uwagę moje ciężkie standardy…

Historia nieskomplikowana, sprawnie opowiedziana, aczkolwiek kiedy skończyłem czytać, nie byłem pewien, że chcę o niej pamiętać.

“Keep up the good work”.

Serdecznie (niemrocznie) pozdrawiam!

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

piotr_jbklaughtak jakoś wyszłolaugh

 

Cudnego dnia i dziękuję za czytanie!

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cześć Gochaw,

Twój short mnie rozbawił, uśmiechnąłem się kilkukrotnie. Podobają mi się namalowane przez Ciebie obrazy (upiorny domek, krasnoludy w glanach, skrzydełka komara w zupie), eklektyczne wtrącenia, które zostały wprowadzone w bardzo zgrabny sposób (np. drożdże z marketu) – chapeau bas! To nie lada wyzwanie narracyjne, zrobić to w sposób nie wywołujący u czytelnika zgrzytu. Podoba mi się też wplecenie postaci o Twoim imieniu do tekstu (co również sam uczyniłem w najnowszym tekście, który jest obecnie w betowni – zobaczymy czy u mnie też wyjdzie to dobrze). 

Gdybym miał takie uprawnienie (jeszcze się nie dorobiłem), dałbym na pewno klika. Ostatnio sporo dobrego humoru na forum :).

Uszanowanko,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

 – dziękuję pięknie za docenienie moich starań. Uwielbiam abstrakcyjne poczucie humorulaugh.

Czekam na Twoje opowiadanie niecierpliwie!

 

Wspaniałego dnia!smiley 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Hmmm. Tekst wydaje mi się abstrakcyjny w jakiejś bardzo głębokiej warstwie. Etycznej czy podobnej. Gocha za nadepnięcie na odcisk została uwięziona w piwnicy na wiele lat. Ale Teresa włamywaczy częstuje zupą i Gochą. Samą Teresę ktoś ukarał za przeklęcie krasnoludów, które wydają się niezłymi zbirami. No, jakoś moralność tego świata nie chce mi się skleić w rozsądną całość.

Ale czytało się dobrze.

Babska logika rządzi!

Fin­kla – czasami lubię napisać po bandzie, ale już będę grzecznadevil.

 

Uff, jak czytało się dobrze, to najważniejszeheart

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Gocho, odjechałaś od wcześniej czytanych przeze mnie Twoich tekstów, ale nie szkodzi. Jest to tak absurdalne, że bawi. Uśmiechałem się i podobało mi się. :)

Ko­ala­75 – i o to właśnie mi chodziłosmiley.

 

Pozdrawiam z uśmiechemsmiley

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Ło matko, jaki straszny świat. Czy tam ktoś w ogóle ma odrobinkę przyzwoitości, czy też wszyscy nadeptują sobie na odcisk, przeklinają innych, włamują się, więżą, przykuwają do kaloryfera i co tam jeszcze?

Absurdzik fajny

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

– miło mi bardzo, kłaniam sięlaugh.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Nowa Fantastyka