- Opowiadanie: Koala75 - Aniołek

Aniołek

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Aniołek

Po ukończeniu studiów w Akademii Magii z wynikiem celującym widziałem przed sobą świetlaną przyszłość. Marzyłem o stolicy, o byciu wziętym uzdrowicielem, a tu nagle dostałem skierowanie do przychodni weterynaryjnej na jakimś, z przeproszeniem, zadupiu na Podlasiu.

– Dlaczego? Za jakie grzechy? – spytałem rektora.

Spojrzał na mnie ze współczuciem i powiedział:

– Polecenie z ministerstwa. Może coś chlapnąłeś niepochlebnego przy piwie i ktoś doniósł.

Jechałem do tej wiochy trzy godziny. Nawigacja zaprowadziła mnie najpierw nad jezioro, potem pod kościół i tam dopiero miejscowa kobieta, gdy dowiedziała się, że jestem ‘dochtór od zwierząt’, wskazała drogę do, jak to z dumą powiedziała, lecznicy. Na skraju wsi stał jednopiętrowy domek. Miałem mieszkać na piętrze, a na parterze leczyć zwierzaki. Podjechałem przed drzwi i wysiadłem.

Ciekawe, czy ktoś na mnie czeka i wpuści? – pomyślałem. W tym momencie w drzwiach pojawiła się ładna młoda kobieta, dobrze ubrana, jak mieszkanka stolicy, nie takiego… zadębia. 

– Czekam na pana. Będę pańską asystentką.

Z niewytłumaczalnego powodu straciłem wobec niej zwykłą śmiałość. Po kilku dniach zaproponowała, żebyśmy mówili sobie po imieniu. Pierwszy bym tego nie zrobił, chociaż była moją równolatką. Z radością się zgodziłem. Ewa mieszkała sama w sąsiednim domu i często po pracy rozmawialiśmy w lecznicy o wszystkim. Wkrótce zacząłem o niej marzyć i kombinowałem, jak ją poderwać. W końcu zaprosiłem Ewę na wycieczkę moim autem nad jezioro. Wiedziałem, że tam nie dochodzi sygnał komórkowy. Miło spędziliśmy razem cały dzień. Wieczorem, gdy mieliśmy wracać, użyłem zaklęcia, którego nauczyli mnie koledzy na studiach. Nie mogłem uruchomić silnika.

– Chyba rozładował się akumulator. Będziemy spać w samochodzie, a rano pójdę po pomoc – powiedziałem, myśląc o wspólnej nocy.

Ewa się uśmiechnęła, dotknęła kluczyków w stacyjce i silnik zaskoczył. Zrozumiałem, że miała magiczne umiejętności i moc, większą niż moja. Nie rozmawiając, podjechaliśmy przed jej dom i wtedy zaproponowała herbatę. Oczywiście nie odmówiłem. Przy śniadaniu dowiedziałem się, że jej rodzice pracują w ministerstwie magii i to jej ‘zawdzięczam’ skierowanie do pracy tu, bo mnie sobie upatrzyła. Po wspólnej nocy byłem przekonany, że nie mogłem lepiej trafić.

Mogła pracować w stolicy, mieć własną przychodnię, ale chciała uciec od wielkomiejskiego życia i założyć normalną rodzinę. Łatwo mnie do tego przekonała, wystarczyła jej naturalna kobieca magia.

Wkrótce się okazało, że jest w ciąży. Ewa swoimi sposobami rozpoznała, że to będzie dziewczynka. Oboje powtarzaliśmy:

– Wychowamy ją na zwyczajne dziecko, bez czarów i magii.

Zosia była ślicznym niemowlakiem. Do wszystkich się uśmiechała. Kobiety, które spotykały Ewę z Zosię w wózku, rozczulały się nad małą:

– Istny aniołek.

Rzeczywiście, nigdy nie płakała i nie wrzeszczała, jak dzieci potrafią. Ale wkrótce odkryliśmy, że kiedy  zaczyna wyć nasz Burek, a potem wszystkie psy we wsi, to znaczy, że Zosia jest głodna. Pieluszkę do zmiany sygnalizował Mruczek, miaucząc, jakby mu ktoś na ogon nadepnął. Zwierzaki, które przynoszono i przyprowadzano do przychodni, gdy Zosia była na piętrze, uspokajały się i często nie musiałem nic robić.

Uzyskaliśmy potwierdzenie teorii, że jednak na geny nie ma rady, nawet nasza połączona magia nie pomogła i pogodziliśmy się z tym, że nasz aniołek będzie…

 

Koniec

Komentarze

Ale za te śmieszki z Podlasia to Cie kiedyś, Koalo, nawiedzi Duch Puszczy i wtedy się doigrasz… ;>

 

Sympatyczny tekst z przesłaniem, a nawet dwoma. Jak kobieta coś (kogoś?) wypatrzy, to nie ma rady… ;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Milutkiem i zabawne. :D

 

Dobrze się bawiłem czytając :) 

Kto wie? >;

Misiu, masz coraz magiczniejsze pomysły, a przy tym nieodmiennie sympatyczne i jakże Misiowe. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cóż, jak to napisał najbardziej spóźniony wieszcz, najbardziej genialny z polskich prozaików przed Lemem, a zarazem największy z grafomanów – “Prawdziwa kobieta nie jest zła ani dobra, jest k o b i e t ą – to wystarcza, a winni są zawsze tylko i jedynie mężczyźni”.

Opowiadanie jest ślicznie Misiowe, jak to tylko misie potrafię i czegóż chcieć więcej? ;-)

 

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Fajniutkie i cieplutkie :)

Cezarze, do Podlasia mam sentyment, bo moja żona była Podlasianką z urodzenia. :)

Skryty, Dobrze, że Cię rozbawiłem. :)

Reg, awatar zobowiązuje, więc staram się. :)

Jimie, tak, kobiecie (i nam) wystarcza, że jest k o b i e t ą. :)

Beeeecki, cieplutkie, bo na kilka chłodniejszych dni przed upałami. :)

 

Sorry, że tak hurtowo odpowiadam, ale korzystam z cudzego komputera, gdy jest dostępny.

Misiu, Twoje dotychczasowe starania wiele obiecują na przyszłość. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, cieszę się chwilą, pamiętając, że nie znam dnia ani godziny. ;)

Pytanie tylko… skąd Ewa o nim wiedziała? Chciałoby się powiedzieć LITERALNIE 1984, ale ten szorcik jest zbyt misiowy, bym posądzał cię o takie rzeczy. ;)

Pozdrawiam!

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Szort jakoś specjalnie mnie nie porwał, niestety. Wydał mi się cokolwiek niespójny, jakby poszczególne elementy do siebie nie pasowały, ale to tylko moje wrażenie.

 

Może coś chlapnąłeś niepochlebnego przy piwie

Niepochlebnego dla kogo?

 

‘dochtór od zwierząt’

‘zawdzięczam’

Dlaczego nie normalny cudzysłów?

 

Ciekawe czy ktoś na mnie czeka i wpuści?

Po “ciekawe” brakuje przecinka.

 

Łatwo mnie do tego przekonała. przy pomocy tylko naturalnej kobiecej magii.

Albo przecinek po “przekonała”, albo “przy” wielką literą.

Rozdzióbią nas kruki, wrony i ptaki ciernistych krzewów.

Reg, cieszę się chwilą, pamiętając, że nie znam dnia ani godziny. ;)

Jak my wszyscy, Misiu, jak my wszyscy… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Będzie słodką córeczką, a świat będzie usiłował przychylić jej nieba.

Staram się unikać cukru Koalo, a tu taka dawka, że dieta poszła precz!;)

delulu managment

Gryzoku, gdzie go Ewa wypatrzyła? Nie wiem, ale wierzę w kobiece zdolności. :)

Bolly, dzięki za poświęcony czas na tak dokładne przyjrzenie się temu tekstowi. Poprawiłem wskazane usterki. Pojedynczego cudzysłowu używam, gdy chcę mrugnąć do czytelnika, bo wydaje mi się niezbyt poważne to, co ujmuję w ten cudzysłów. :)

Reg, o przyszłości myślę tylko w kontekście przyszłości dla dzieci. :)

Łowuszko, dałem trzykropek, bo dopuszczam możliwość bycia istotą o nadzwyczajnych mocach magicznych rodziców, a chcieli wychować zwykłe dziecko. Zresztą: “Cukier krzepi…” :)

 

@Koalo75 chciałem spytać, bo chyba mózg mi dziś zgrzyta – czemu właściwie @Ambush jest Łowuszką? W sensie, że jakaś łowiecka zasadzka, czy coś? Czy że błędy wytrwale łowi?

 

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Łowuszka to pułapka po rosyjsku. To dowcip Koali działający od mojego pojawienia się na forum.

delulu managment

No cóż, wszelkie języki obce, mimo lat nauki, nadal dla mnie pozostają obce.

W przypadku języka rosyjskiego nie pomogło nawet powtarzane przez rodziców, że język wroga trzeba znać. Podobnie zresztą z niemieckim (Wo ist Ihre Artillerie stationiert?) i innymi językami, których byłem zmuszony się uczyć. Skoro kaleczę nawet ojczysty, to jaka jest szansa, że wyrozumiem coś z innostrannych?

Ale Łowuszki się powinienem domyślić :)

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Łowuszka bardzo mi się spodobała, gdy po raz pierwszy usłyszałem to określenie w czasie gry w szachy od kolegi, który był po studiach w Rosji. :)

Gyd myrning,

 

z przeproszeniem

A nie powinno być: za przeproszeniem?

 

że nasz aniołek będzie…

Że nasz aniołek będzie czym?

 

Ugh, denerwuje mnie to urwane zdanie. No, czym będzie?

 

To byłoby bardzo ciekawe opowiadanie, ale zdecydowałeś się na miniaturowego szorta, w którym tempo wydarzeń było ekspresowe. Szanuję, bo wszyscy wiemy, że preferujesz krótkie formy, ale jestem pewna, że ten pomysł wybrzmiałby lepiej w dłuższym tekście.

Pozdrawiam serdecznie :)

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Holly, zdanie jest urwane celowo po to, by każdy mógł rozwinąć losy dziewczynki, jak chce (przykład: pierwszy komentarz Ambush i moja odpowiedź). :)

Hm, no dobra, zagram w tę grę.

 

Uzyskaliśmy potwierdzenie teorii, że jednak na geny nie ma rady, nawet nasza połączona magia nie pomogła i pogodziliśmy się z tym, że nasz aniołek będzie…

NIEŚMIERTELNY!

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Holly, może rozwinęłabyś swoją propozycję w sequel tego szorta? :)

A ktoś to w ogóle będzie czytał? ;p

O, a może zorganizujmy taki łańcuszek? Że każdy będzie pisał kontynuację szorta kogoś innego? Co Wy na to?

Eeej, ale to by było dobre! W ramach treningu.

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Holly, był całkiem udany ‘łańcuszek’ z wiedźmą Ostycją. Powstał bez ogłaszania i zachęcania we wrześniu ‘23. :)

A to znaczy, że już nie można tego powtórzyć? :O

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Sympatyczny i Misiowy szorcik.

A Aniołek będzie magiczką potężniejszą od rodziców razem wziętych.

Babska logika rządzi!

Holly, myślę, że byłoby zabawne i jestem za. :)

Finklo, cieszę się, że widzimy tak samo przyszłość Aniołka. :)

Sympatyczny, misiowy tekst. Twoje szorty zawsze mi poprawiają humor:-)

Pusiu, to dobrze. Znaczy, spełniają swą rolę. :)

Całkiem cieplutki i sympatyczny szorcik. W sam raz do czytania przed południem :))

 

Pozdrawiam ciepło :)smiley

 

klik

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Gocho, dzięki za klika i czytanie przed południem. Rozumiem, że potem łatwiej wchodzą horrory i dystopie. :)

Ewa stalkowała bohatera i wykorzystała wpływy, a wy wszyscy zachwyceni i nie dostrzegacie patologii. Pewnie miała jeszcze kapliczkę z jego zdjęciem podczas studiów.

“dochtór od zwierząt” super.

Super shorcik.

Michale, kobieta potrafi osiągnąć cel. wink

Czarodziejki, nie czarodziejki, kobiety mają jednak dużo bardziej praktyczne podejście do życia. Gdyby nie Ewa, męczyliby się w tym samochodzie i może jeszcze poprzeziębiali albo nabawili kontuzji. Szkoda gadać :)

Czytałem z uśmiechem :)

Czeke, fajnie, że z uśmiechem. A Ewy są szczególnie praktyczne. :)

 Moja babcia ma na imię Ewa. Mogę zatem w pełni potwierdzić twoje słowa. Kiedy miałem trzy lata, przekonała mnie, że zabawa w piaskownicy to strata czasu. Nauczyła mnie podstaw spekulacji giełdowych, a przez kolejne lata doskonaliłem się sam. Obecnie dzięki niej jestem na drodze do wykupienia calutkiej amerykańskiej giełdy oraz ustanowienia marionetkowego rządu na Kubie, który będzie sprzyjał moim interesom w branży cukrowej.

Tak więc potwierdzam, wszystkie Ewy są niesamowite.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Gryzoku, od pierwszej, biblijnej :)

Witaj, Misiu. :)

Zaskoczyłeś tak nietypową, miłosno-magiczną fabułą. :) 

Ciekawe, co zrobiłaby Ewa, gdy bohater miał już dziewczynę. :)

Ja bym ostatnie zdanie dokończyła tak: “Magiczną Waterynarką” (wyrażenie z serialu “Bluey”. :)

Oczywiście znowu mam skojarzenie filmowe – z bardzo przeze mnie lubianym serialem sprzed kilkudziesięciu lat pt. “Wszystkie zwierzęta duże i małe”. :)

Klik, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Bruce, myślę, że Ewa miała dobre rozeznanie. Wykonała dokładny research. Serialu nie znam. Dzięki za klik. :)

Dzięki także, sprytna ta Ewa; pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Bruce, jednak szkoda, że pierwsza nie była tak sprytna. Pozdrowienia. :)  

Zaufała gadzinielaugh

Pozdrowionka! heart

Pecunia non olet

Bruce, może to prawda, że nie należy ufać nikomu, a szczególnie specom od marketingu i reklam. wink

Pewnie tak, Koalo75. :)

Pozdrawiam. heart

Pecunia non olet

widziałem swoją świetlaną przyszłość w stolicy jako wzięty uzdrowiciel. Marzenia rozwiał nakaz pracy w przychodni weterynaryjnej na jakimś, z przeproszeniem, zadupiu na Podlasiu.

Widziałem przed sobą świetlaną przyszłość. Marzyłem o stolicy, o byciu wziętym uzdrowicielem, a tu nagle dostałem nakaz pracy w przychodni weterynaryjnej na jakimś, z przeproszeniem, zadupiu na Podlasiu.

Za jaką karę?

Za jakie grzechy? albo: Za co ta kara?

Spojrzał na mnie współczująco

Ze współczuciem.

Może coś chlapnąłeś niepochlebnego dla ministerstwa przy piwie i ktoś doniósł.

"Dla ministerstwa" zbędne.

Nawigacja zaprowadziła

Zaaraz… nakaz pracy wskazuje na czasy słusznie minione, to skąd nawigacja?

tam dopiero miejscowa kobieta, gdy dowiedziała się, że jestem ‘dochtór od zwierząt’, wskazała drogę do lecznicy, jak powiedziała z dumą

Może: tam dopiero miejscowa kobieta, gdy dowiedziała się, że jestem ‘dochtór od zwierząt’, wskazała drogę do, jak to z dumą powiedziała, lecznicy.

Na skraju wsi stał jednopiętrowy domek, w którym miałem mieszkać na piętrze, a na parterze leczyć zwierzaki.

Hmmm. Na skraju wsi stał jednopiętrowy domek. Miałem mieszkać na piętrze, a na parterze leczyć zwierzaki.

W tym momencie w drzwiach pojawiła się ładna młoda kobieta. Wyglądała wielkomiejsko, na mieszkankę stolicy, nie takiego… zadębia.

Może tak: W drzwiach stanęła ładna młoda kobieta, dobrze ubrana, jak mieszkanka stolicy, nie takiego… zadębia.

Z niewytłumaczalnego powodu straciłem wobec niej zwykłą śmiałość.

Miśku, znowu streszczasz. Pokaż to.

Po miesiącu zacząłem o niej marzyć i kombinowałem, jak ją poderwać.

Tak dokładnie sobie odmierzył? XD

Wiedziałem, że tam nie ma sygnału dla komórek.

Wiedziałem, że tam nie dochodzi sygnał komórkowy.

Gdy mieliśmy wracać wieczorem

Wieczorem, gdy mieliśmy wracać.

silnik zaczął pracę

Silnik zaskoczył.

Zrozumiałem, że miała magiczne umiejętności i moc, większe niż ja.

C.t. Zrozumiałem, że ma magiczne umiejętności i moc, większą od mojej.

Przy śniadaniu dowiedziałem się

Czyli jednak?

to jej ‘zawdzięczam’ nakaz pracy tutaj, bo mnie sobie upatrzyła

Ummmm… tylko wcześniej jej nie znał, ani nic, więc trochę to manipulatorsko wygląda. Niezależnie od tego, że on też kombinował. Nie znam się na tym, ale dlaczego ludzie nie mogą po prostu rozmawiać?

 Łatwo mnie do tego przekonała, przy pomocy tylko naturalnej kobiecej magii.

 Łatwo mnie do tego przekonała, wystarczyła jej naturalna kobieca magia.

Wychowamy ją na zwyczajne dziecko, bez czarów i magii.

Czemu, skoro najwyraźniej istnieje magiczne społeczeństwo, do którego oni należą i nie przeszkadza im ten fakt?

Kobiety, które spotykały Ewę, wiozącą Zosię w wózku, rozczulały się nad małą:

Kobiety, które spotykały Ewę z Zosią w wózku, rozczulały się nad małą:

Rzeczywiście nigdy nie płakała

Rzeczywiście, nigdy nie płakała.

Tylko prędko odkryliśmy, że kiedy nasz Burek zaczynał wyć, a potem wszystkie psy we wsi, to znaczy, że Zosia jest głodna.

Ale wkrótce odkryliśmy, że kiedy zaczyna wyć nasz Burek, a potem wszystkie psy we wsi, to znaczy, że Zosia jest głodna.

stawały się spokojne i często nie musiałem na nie oddziaływać leczniczo.

Uspokajały się i często nie musiałem nawet nic robić.

Uzyskaliśmy potwierdzenie teorii, że jednak na geny nie ma rady

?

 

Misiu, kurka wodna. Słodkie jak ulepek, a streszczone jak bryk dla studentów. Taka literacka krówka (ciągutka). Opracuj żeż czasem któryś z tych pomysłów, które Ci latają wokół głowy jak trzmiele wokół śliwy, bo człowiek wpada w kompleksy :D

Pytanie tylko… skąd Ewa o nim wiedziała? 

Nie tylko, nie tylko, pytań można nastawiać ho-ho-ho.

 Eeej, ale to by było dobre! W ramach treningu.

Mmmmoże… XD 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, wprowadziłem poprawki. Dziękuję. :)

Opracujże czasem któryś z tych pomysłów, które Ci latają wokół głowy jak trzmiele wokół śliwy

Jeżeli masz na myśli pisanie opowiadań, a nie szortów, to nieprędko to nastąpi. Całe życie przekazywałem tylko niezbędne informacje, więc mi to “weszło w krew”. Ozdobniki są zbyteczne. ;)

Miśku, ale przekaz jest przekaźnikiem, piękno żywi duszę, a niezbędne informacje są dla robotów laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, postaram się, żeby nikt z fantastów nie czuł się robotem, gdy będzie czytał mój tekst. ;D

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

blush

Nowa Fantastyka