
Rod siedział przy stoliku w kącie. Sam. Butelka po whisky Johnnie Walkera stała przed nim pusta, ale nie zbierał się do wyjścia. Czekał. Zaraz po przyjeździe autobusu, do pubu weszło kilkunastu gości. Od razu zwrócili się z pytaniami do barmana. Ten wskazał im stolik Roda i zawołał:
– Chcą, żebyś opowiedział o Starym.
Kiedy przyjezdni usiedli i zamówili dla Roda nową butelkę, ten zaczął opowieść:
– Bradleya nazywaliśmy Starym, bo nie był młody i nikt nie znał jego wieku. Był dziwny. Mieszkańcy naszego Wild Creek nie mogli sobie przypomnieć, kiedy zamieszkał w opuszczonym domu na wzgórzu poza osadą. Nie schodził do sklepu, nie zaprzyjaźnił się z nikim. Nikt go nie odwiedzał, bo jakaś siła nie pozwalała ludziom wejść na jego wzgórze.
Tylko dzieci mogły zrywać jabłka z jego drzewa w sadzie przy domu. Nie przeganiał ich, ale do domu żadne nie było wpuszczone. Rozmawiał z nimi, nie bały się go i chętnie, jak to dzieci, opowiadały o wszystkich i co się dzieje w osadzie. Rodzice wypytywali je o starego, ale jedynie dowiedzieli się, że ma okulary i czasem mówi jakoś tak mądrze, że go nie rozumieją. Ciekawe, że gdy dzieci stawały się nastolatkami, nie mogły już wchodzić na wzgórze, tak samo, jak dorośli. Dzieci dorastały, ludzie w Creek starzeli się, a Bradley był ciągle taki sam.
Znikał co jakiś czas, potem się pojawiał, pewnie gdzieś jeździł zrobić zakupy, bo widać było, że miał bagażu ponad burty rovera. Niejednego kusiło, żeby pod nieobecność Starego zajrzeć do jego domu, ale kończyło się na gadaniu. Po którymś powrocie Bradleya, w nocy z dachowego okna jego domu zaświecił w kierunku nieba promień zielonego światła. Był wąski, ale silny, wydawało się, że sięga do gwiazd, bo nie było chmur. Przez kilka nocy tak świecił, a potem Bradley wraz z domem, garażem i wszystkim co było jego, znikł na zawsze. Po prostu znikł, wieczorem był, a rano już nie. Tylko sad został i każdy już mógł wejść na wzgórze.
Gdy skończył opowieść, słuchacze popędzili, żeby zobaczyć miejsce po gospodarstwie Starego.
Rod, po oddaniu nieotwartej butelki Jasia Wędrowniczka barmanowi, wrócił do swojego stolika, siadł i z rozbawieniem pomyślał, że tyle razy opowiadał tę historię dziennikarzom i turystom w pubie „Pod Wzgórzem”, aż w końcu sam w nią uwierzył.
Misiu, masz niebywały talent do snucia fajnych i zajmujących opowieści, całkiem jak Twój bohater Rod. :D
Rod siedział przy stoliku w kącie sam. → A może: Rod siedział samotnie przy stoliku w kącie. Lub:
Rod siedział przy stoliku w kącie. Sam.
Zaraz po przyjeździe autobusu weszło kilkunastu gości do pubu. → Zaraz po przyjeździe autobusu, do pubu weszło kilkunastu gości.
Ten im wskazał stolik Roda… → Ten wskazał im stolik Roda…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Fajny, krótki szorcik. Czytałem z zaciekawieniem. To jak, robił w końcu te zakupy, czy nie? :D
You cannot petition the Lord with prayer!
Reg, wprowadziłem poprawki. Jesteś nieoceniona. Dzięki. :)
Michaelu, tego nikt nie wie. Rod nie powiedział. ;)
Bardzo proszę, Misiu. Cieszę się, że masz o mnie tak dobre mniemanie. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, mam, nieustające. :)
Dziękuję, Misiu. Już chyba kiedyś wspomniałam, że jesteś nadzwyczaj przemiłym Misiem, w dodatku obdarzony talentem twórczym. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Trochę na inne kopyto, niż to, co zwykle czytam od Ciebie. Opowieść o manipulacji, miejskich (miejscowych?) legendach, naiwności. Coś z niczego.
Fajne.
Pozdrawiam!
Jaś Wędrowniczek rozbawił :D
Kto wie? >;
Reg, z tym talentem to przesadzasz, z resztą skromnie się zgadzam. :)
AP, może to znaczy, że się rozwijam. :)
Skryty, dobrze, że coś Cię rozbawiło. :)
Nie przesadzam, Misiu, wcale nie przesadzam. Wiem co piszę. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, zawsze się z Tobą zgadzam, więc łykam Twoje miłe słowa, jak gęś tuczona kluskami. :)
Mam nadzieję, Misiu, że nie cierpisz przy tym, tak jak tuczone gęsi. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, takie pochwały łyka się łatwo, tylko potem jest problem z dorównaniem oczekiwaniu. :)
Misiu, ależ spełniasz oczekiwania! :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, wywołujesz u mnie
aż w końcu sam w nią uwierzył.
Plot twist jakiego potrzebujemy! Cały szorcik jest taki jakiego potrzebujemy! I w końcu Ty Misiu jesteś taki jakiego potrzebujemy. ;)
Pozdrawiam. :D
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Misiu, ale co wywołuję u Ciebie? Rumieńce, czy może Misia z lasu? ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
OK, fajna historyjka. Misiowa w inny sposób niż zwykle.
Ale jeśli opowieść była zmyślona, to gdzie tu fantastyka?
Babska logika rządzi!
Gryzoku, staram się być odtrutką na horrory. :)
Reg, rumieniec zażenowania. :)
Finklo, w treści opowieści. Koniec dla żartobliwej prowokacji. Czyż nie są zmyślane nasze teksty? ;)
Misiu, nasze teksty są zmyślone. Ale one są o magii, podróżach kosmicznych itd., a nie o ludziach opowiadających o magii, podróżach kosmicznych itd.
Babska logika rządzi!
Finklo, opowieść Roda o Bradleyu zawiera elementy fantastyki. Jeśli to mało, to sorry. Czytelnik ma zawsze rację. :(
Misiu, jeśli napiszesz tekst o Sapkowskim piszącym o Wiedźminie, to będzie fantastyka czy nie? IMO, nie, bo Sapkowski faktycznie napisał sagę o Geralcie. I magia Yennefer tego nie zmieni.
Babska logika rządzi!
Bardzo sympatyczne opowiadanko, a jeśli ktoś potrafi opowiadać tak sugestywnie, że we wszystko można uwierzyć to prawdziwy dar.
Pozdrawiam serdecznie
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Finklo, jeżeli piszę o wyimaginowanym człowieku opowiadającym zmyśloną historię z fantastycznymi elementami, to, imo, już jest fantastyka, ale nie będę się upierał, bo w końcu nie jestem znawcą teorii literatury, tylko próbuję coś pisać i stale się uczę. Będę wiedział, że tu tak nie należy pisać i postaram się. Cenię sobie Twoje zdanie. :)
Gocho, cieszę się, że sympatyczne. :)
Finkla Ej, wywołałaś u mnie rozkminę na temat fantastyki.
Bo jeżeli np. jakiś pisarz Sci-Fi lat 40’ pisze o satelitach telekomunikacyjnych, no to jest to Sci-Fi. Ale kiedy potem naprawdę satelity komunikacyjne krążą po orbicie całymi setkami, to to jest wciąż Sci-Fi, czy się przeterminowało?
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Gryzoku, dla mnie to jest rozgraniczenie między tekstem fantastycznym a biograficznym.
Powieści Verne’a pozostają fantastyką, chociaż mamy łodzie podwodne itp.
Babska logika rządzi!
Mam wrażenie, że gdybym nie zasugerował, że Rod zmyślił swoją opowieść, nie byłoby pytania: “Gdzie tu fantastyka?”. Pouczające. :)
Koala75 Gdybyś nie zasugerował, że Rod zmyślił swoją opowieść, tekst nie miałby takiego wydźwięku. ;) Bynajmniej w mojej opinii.
Zatem i tak źle i tak niedobrze. :)
Pozdrawiam.
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Inny tekst niż zwykle, a jednak ta charakterystyczna “sympatyczność” Twoich tekstów daje się w nim odczuć. No i jak zwykle jest bardzo sprawie napisany.
Finkla nie jest bez racji, a jednak wcale nie byłbym oburzony, widząc taki tekst w jakiejś antologii fantastycznych miniatur, czy coś. Powiedziałbym, że to jest takie pogranicze fantastyki – jak horror, w którym potwór okazuje się nieprawdziwy, ale dopiero na samym końcu.
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Mam wrażenie, że gdybym nie zasugerował, że Rod zmyślił swoją opowieść, nie byłoby pytania: “Gdzie tu fantastyka?”. Pouczające. :)
Misiu, dokładnie tak. :-)
Zakapiorze, dzięki za wsparcie i zrozumienie. :-)
Babska logika rządzi!
Galicyjski, miło mi, a Finkla ma zawsze rację. :)
Finklo, jak pisałem, uczę się. :)
a Finkla ma zawsze rację. :)
Nieprawda. :-)
Babska logika rządzi!
Bardzo zgrabna opowiastka.
Jak to u Ciebie Misiu :)
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Finklo, akurat w ostatnim komentarzu nie masz, więc prawie zawsze. :)
Jimie, przynosisz radość takim stwierdzeniem. :)
Misiu, chyba przypadkiem wyszedł nam paradoks kłamcy. :-D
Babska logika rządzi!
Finklo, przypadkowo wierzysz w przypadki? Ja tylko w fantastyce i na forum Fantastyki. :)
Aha, czyli tak mnie sprytnie podprowadziłeś? ;-)
Babska logika rządzi!
Finklo, o co mnie podejrzewasz? Jestem prosty zwierzak. :)
Misiu, jeśli nie przypadek i nie Twoja świadoma gra, to co? ;-)
Babska logika rządzi!
Finkl, spisek Masonów oczywiście. Ewentualnie Światowego Kongresu Koali Iluminatów.
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Finklo, napisałem wcześniej, że na forum NF wierzę w przypadki. Na pewno, nie była to świadoma gra. Z Tobą bym się nie odważył pogrywać, zbyt Cię cenię.
Misiu, miło mi czytać takie słowa. Ale pamiętajmy, że nie święci garnki lepią. Można ze mną się pobawić w szermierkę słowną, można zaprosić do jakiegoś innego sparringu. A jeśli nawet ktoś sobie ze mną popogrywa, to przecież krzywdy mu nie zrobię i nie ma się czego bać. :-)
Babska logika rządzi!
Finklo, będę o tym pamiętał. ;)
Dla mnie jest wystarczająco fantastycznie. Jednocześnie przypomniałeś mi, że miodowy Jaś Wędrowniczek czeka w szafce i tęskni… ;)
Fajny króciak ;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Witam Misia i o zdrowie pytam!
Bradleya nazywaliśmy Starym, bo nie był młody
A ja się nazwałem „niebieski”, bo nie jestem zielony… XD
Ejże, dopiero się zaczęło i już się skończyło? Smuteczek. Wyczuwam tu jakąś metaforologię. Bradley był zapewne uosobieniem dziecięcej fantazji, czy coś w tym rodzaju?
Pozdrawiam cieplutko.
Precz z sygnaturkami.
Ciekawa historia, taka czeska… Niby wszystko jest zwyczajne, ale ma drugie dno i może nawet jeszcze jedno. No i mimo długości tekstu są tajemnice.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Łowuszko, nie wiedziałem, że czeskie historie mają kilka den. :)
Moczary Jożina z Bażin są bezdenne. ;-)
Babska logika rządzi!
Witaj. :)
Ja tam wierzę w tę opowieść. Gdyby nie była prawdziwa, podczas jej kolejnego snucia kiedyś komuś z mieszkańców na pewno by się wyrwało, że to zmyślone. :) A tak nie było. :)
Kwestia dopuszczania do sadu tylko dzieci nasunęła mi wspomnienie “Małego Księcia”. :)
Pozdrawiam serdecznie, dobijam klikiem. :)
Pecunia non olet
Bruce, dzięki. Słusznie jesteś uważana za dobrego duszka. :)
Ha, ha, ha, to dla zmyłki się tak mówi.
Pozdrawiam, Misiu.
Pecunia non olet
Bruce, dla Ciebie i eukaliptus. :)
Wzajemnie, Misiu, serducho dla Ciebie i wielkie dzięki.
Pecunia non olet
Bruce, ach, jak miło misię dzień zaczął. :)
I mnie także, pozdrawiam. :) Pogoda nie rozpieszcza, ale serdeczności mogą wiele nadrobić. :)
Pecunia non olet