
Drouble.
Same okropieństwa: brak fantastyki, wulgaryzmy.
Drouble.
Same okropieństwa: brak fantastyki, wulgaryzmy.
Idę. Naprzeciwko kilka dziewczyn. Śmieją się, rozmawiają. Młode laski, skąpo ubrane. Och! Rozmarzyłem się. Cały chodnik ich. Schodzę z drogi. Tak zostałem nauczony.
Kolejny raz. Ileż można?
O, nie! Koniec.
Idę. Naprzeciwko grupka młodych. Śmieją się. Młodość. Kiedy to było? Kilka wspomnień. Schodzę z drogi. Zwykły odruch. Tak mam. Mijają mnie. Co drugie słowo kurwa. Tak kiedyś nie było. Dziaders ze mnie.
Co jest?
Idę. Rozmawiam przez komórkę. Naprzeciwko paru chłopaków. Odruchowo ustępuję im z drogi. Z jednym nawiązuję kontakt wzrokowy. Dostrzegam kpinę, czy mi się zdaje?
Idę. Kilku szalikowców. Chodnik, ba!, świat ich. Ich świat? Ich? Jestem chyba z innej czasoprzestrzeni. Kiedyś tam, w latach dziewięćdziesiątych uprawiałem boks. Z sukcesami. Poza tym opublikowałem kilka tomików wierszy. Publika ciepło przyjęła. Krytycy docenili. Zszedłem z chodnika na asfalt. Nigdy się nie oduczę.
Idę. Naprzeciwko para. Chłopak dopija piwo. Dziewczyna pali papierosa. Schodzę z drogi. Panna chucha mi dymem w twarz. Ożeż ty! Obracam się i widzę, jak młodzieniec rzuca puszkę w trawę. Gotuję się, ale nie reaguję.
Idę. Naprzeciwko kilku karków. Wyciągam ręce z kieszeni. Nie zejdę z drogi. O nie! Nie tym razem! Ustąpili. Rozeszli się. Słyszę bluzgi. Że niby brak mi kultury. Puściłem mimo uszu, ale następnym razem przypierdolę.
Cześć anonimie !!!
Przeczytałem. Ciekawe. Dobrze się czytało :)
Jestem niepełnosprawny...
Witaj. :)
Hahaha, rozbawiłeś mnie, Anonimie.
Dziękuję za oznaczenie i za kpinę ze wszystkiego i ze wszystkich. Ten tekst ma mega potencjał.
Klikam za znakomity humor, nawet w Przedmowie.
Pozdrawia “dziadersowa”.
Pecunia non olet
Świetne!
Coś mi ten króciaczek przypomina. Hehe…
Może pomógł by dyskretny urok rozpiętej marynarki? Kto zaryzykuje sprawdzanie
co to za kaliber i czy czasami nie na naboje do syfonu…
Dum spiro spero. Albo coś koło tego...
Cześć wszystkim!
dawidiq150, dzięki za opinię. Miło mi.
bruce, cieszę się, że dostrzegłaś humor, ale szczerze, to boję się narastających w społeczeństwie złych emocji. Dzięki za klika.
Fascynatorze, fajnie, że świetne. Bardzo mi miło!
Zachodzę w głowę, co Ci ten tekst przypomina. Ech…
Zachodzę w głowę, co Ci ten tekst przypomina. Ech…
No cóż, nie da się wszędzie wjechać samochodem (choć niektórzy uparcie
próbują), więc bywam też często-gęsto na chodnikach w sytuacjach powyższych.
A ponieważ mam wredny charakter nie zbaczam z trasy…
No chyba, że idą dresy… Hehe.
Dum spiro spero. Albo coś koło tego...
A… rozumiem. Czyli to nie tylko moje spostrzeżenie.
Anonimie, i ja dziękuję.
Pecunia non olet
Cześć,
tekst jednocześnie smutny i zabawny ;)
Pozdrawiam
BioHazard, dziękuję i pozdrawiam!
Ave, Anonimie!
Tak właśnie wyobrażam sobie miniaturowego szorta “drogi” napisanego przez Bartosza Walaszka. Uśmiechnęło mnie podczas lektury.
Pozdrawiam!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Dzięki i ave ave, cezary_cezary!
Takie misiowe i niemisiowe zarazem.
Czy Anonim jest bardziej misiem czy niedźwiedziem?
Któż to może wiedzieć.
“Fajne”
Na licencji Anet.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Jimie, fajnie, że “fajne”.
Tak się zastanawiam, czy misiu użył kiedyś w jakimś tekście słowa powszechnie uznanego za wulgarne.
Nieźle opisane liczne uliczne przypadki. Zacny pomysł, zacny szort. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
regulatorzy, dziękuję!
Bardzo proszę, AP. :D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
AP Anonimem? :) Gratuluję ponownie tak znakomitego poczucia humoru. :)
Pecunia non olet
AP Anonimem? :)
Też się sobie dziwię.
Taki mały eksperyment. Ciekaw byłem, czy ktoś odgadnie autorstwo. Jedynie Jim spróbował.
Ja bym nie zgadła, bo się nie spodziewałam. :)
Pecunia non olet
Cześć AP
Dostrzegam, pozytywną przemianę bohatera. Chociaż droga była wyboista i wiodąca przez mękę.
Pozdrawiam:)
No, najwidoczniej czasami człowiek musi, inaczej się udusi.
Seria scenek w porządku, a że fantastyki nie ma, to sam wiesz.
Babska logika rządzi!
AP, mi nie przeszkadza brak fantastyki, gdy tekst dobry. Poczułem się dowartościowany podejrzeniem o autorstwo. Może pisz takich więcej. :}
@AP
W życiu bym Cię nie podejrzewał.
Owszem co do misia mi tu wiele zgrzytało, ale drogi @Koala75 potrafi nieraz tak zaskoczyć, że byłem niemal pewien, że to on wywinął tego psikusa :)
Gratuluję Wam, chłopaki (Tobie AP bardziej, boś Ty twórcą tego żartu) – że się udało starego Jima nabrać. AP – bo go wziąłem, za Koalę, i Koali, że go wziąłem za Anonima ;-)
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
@AP
W życiu bym Cię nie podejrzewał.
Owszem co do misia mi tu wiele zgrzytało, ale drogi @Koala75 potrafi nieraz tak zaskoczyć, że byłem niemal pewien, że to on wywinął tego psikusa :)
Gratuluję Wam, chłopaki (Tobie AP bardziej, boś Ty twórcą tego żartu) – że się udało starego Jima nabrać. AP – bo go wziąłem, za Koalę, i Koali, że go wziąłem za Anonima ;-)
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
a ja to sobie myślę, że sztuka uników jest równie ważna
jak sztuka zadawania ciosów…
klik i pozdrowienia
…Bo prawda, jak zwykle, leży sobie spokojnie pośrodku – na dowolnie wybranym boku…
Dum spiro spero. Albo coś koło tego...
George’u Hornwoodzie, narrator należy do pokolenia, którego nie uczyli asertywności. Na starość musi nadrabiać.
Finklo, no, nie ma fantastyki. Myślałem, że jak zajrzysz, to się będę tłumaczył tym „Jestem chyba z innej czasoprzestrzeni”, ale wiem, że się na to nie nabierzesz.
Koalo, dzięki za docenienie. To „misiowe” bardzo mnie połechtało.
Jimie, jeszcze raz dzięki.
Piszę rzadko, nie wdaję się za dużo w różne w dyskusje, więc jestem mile zaskoczony, że ktoś może się czegoś po mnie spodziewać lub nie spodziewać.
AS, sztuka uników brzmi trochę jak „sztuka walki bez walki”. Ale tak długo się nie da.
Poza tym to chyba nie o uniki chodzi, tylko o ograniczenia wynikające z wychowania. Na dłuższą metę nieodwzajemnianie grzeczności może frustrować.
Fascynatorze, prawda pewnie leży na dowolnie wybranym boku, ale mam wrażenie, że nigdy pośrodku.
Nie nabiorę się, ale podejście ciekawe. :-)
Babska logika rządzi!
Rozbawiło, dzięki ;)
grzelulukasie, cieszy mnie to i proszę bardzo:)
Idę. Naprzeciwko kilka dziewczyn. Kiedyś gdy przechodziłem przez szpaler młodych lasek najważniejsze było aby się nie zarumienić. Teraz żeby mnie nie wzdęło albo coś. Bo wstyd. Młode laski to teraz takie milutkie, aż żałuję że nie urodziłem się jakieś piętnaście, dwadzieścia lat później. Wykorzystują swój urok wciskając się przede mną w kasie po bilet. Rozchichotane.
Idę. Naprzeciwko grupa młodych. Co drugie słowo K… No i kto jest bez grzechu? W ich wieku też klęliśmy równo. Oszczędzania słowa na K musiałem się nauczyć. Samokontrola. Przeklinając za łatwo się odpalasz. Łatwiej cię sprowokować. Poza tym dokąd to w końcu zmierza. Jeśli ty tego nie przerwiesz musi skończyć się głupio. Prędzej czy później. Niech sobie przeklinają. Dopóki mnie nie zaczepiają i nie tykają. Do obcych ludzi nie mówimy na TY. Nie piłem z panem wódki , nie jestem pańskim kolegą. Połowę zaczepek na ulicy mi to gasi w zarodku. Że też nie wiedziałem tego wcześniej.
Idzie grupa szalikowców całym chodnikiem. Świat ich ? Kiedyś to byłem ja z moją ekipą. Świat i chodnik był nasz w drodze na koncert. Codzienni ludzie pierzchali przed nami. Dopóki nie nasłali na nas łysych bo w tamtych czasach policja miała chyba ciekawsze zajęcia .
Naprzeciwko para. Dziewczyna dmucha dymem papierosa w moją twarz. Żeby tylko. Masz jeszcze tego papierosa? I szarpie mnie za ramię. Wyrywam się przyspieszając .
Idę. Naprzeciwko dwóch karków. Gdy się zrównujemy zostaję popchnięty. Zachwiało mną ale stabilnie. Kiedyś trenowałem boks bez większych sukcesów. Tym razem jednak moja ręka sama nie wystrzeli z mocą błyskawicy trafiając na ślepo w cel jak to było kiedyś. Przeszłość jest jak film w telewizji. Jakbym oglądał cudze wspomnienia. Karki minęły mnie i zaczęły się oddalać. Żałuję ,że tak bardzo gardziłem dżudo. Młodzi teraz chcą mnie łapać za nogi kiedy ruszam z pięściami. Słabo znam się na wierszach więc się jednak odpalam. Zaczynam tańczyć, sapać i wyrywam z plecaka gaz pieprzowy. Oddalający się kark niedbale odwraca głowę i uspokaja mnie. – Spoko ziomek, nic nie będzie.
Może to moja wina, że mnie popchali bo kto normalny w środku nocy chodzi ciemną ulicą w okularach przeciwsłonecznych i ze słuchawkami na uszach. Ale chyba mam prawo do pięciu minut dla siebie tym bardziej, że idę zasuwać w robocie a spałem dwie godziny.
Loginie, dzięki za wizytę. Bohater Twojego opowiadania inaczej podchodzi do tych samych sytuacji, jest bardziej wyrozumiały. Pewnie to różnica charakterów, a może wynik wcześniejszych doświadczeń. Do tego wydaje się młodszy o jedno pokolenie.