
przychodzi nocą
cisza
majacząca, tuląca
do snu
niknąc pośród niemych cieni
przychodzi świtem
marność
zrywająca, pulsująca
we krwi
sącząc ciemność otchłani
O, jaki smutas.
Dobrze, że chociaż noc przynosi ulgę.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Ms. Buke
Właśnie. Co ludzie powiedzą?
Cześć.
Witaj. :)
Nostalgiczne takie… Już wiem, co mnie budzi – “marność zrywająca”, nazywana potocznie budzikiem. :)
Za nostalgię klik. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Heloł bruce
Być może. Gdy ma się taki dzwonek w budziku jak „Numa numa jej”, albo „Nas ne dagoniat”, albo… – zanim oczy się otworzą, a mózg dostanie dysonansu poznawczego – nogi już same podrygują, warunkowane jak ten pies u Pawłowa. ^_^
A później już tylko: Tede & Bezele – techno, jazda jazda?
Eeee…, no taki dzwonek, to tylko przyjemność przy budzeniu, żadne tam “marności zrywające”.
Pecunia non olet
w liryce nie ma czegoś takiego jak interpunkcja
choć i owszem, można wykorzystywać znaki interpunkcyjne;
w tym wierszu można je pominąć, bo zapis bardzo dobry;
wielkie litery również do pominięcia;
wiersz nie jest zbiorem zdań (jak proza), lecz zbiorem wersów
a tylko zdania muszą się rozpoczynać od wielkich liter;
wersy – nie;
to tyle;
ode mnie klik i pozdrowienia;
Cześć AS,
Dziękuję. Takie komentarze trzymam w specjalnym słoiku po korniszonach i noszę na sznurku na szyi. ^_^
Zastosuję się. W pierwotnej wersji – czyli w notatniku – było bez interpunkcji, ale chyba opętał mnie anioł… także ten.
Pozdrawiam.