
Tytuł konkursu „Diabli sługę wzięli” stał się inspiracją. Dziękuję.
Tytuł konkursu „Diabli sługę wzięli” stał się inspiracją. Dziękuję.
RS-55 był uniwersalnym robotem-sługą. Sprawiłem go sobie kilka lat przed przejściem na emeryturę. Kosztował niemało, ale dałem radę. Zawsze singlem, nie dbałem o mieszkanie. Od kupienia RS-55 miałem posprzątane, przygotowane posiłki, wszystko uprane i uprasowane. Nawet rybkami w akwarium się opiekował. Gdy odwiedzali mnie goście, chował się w swoim pokoju i pokazywał tylko, jeżeli chciałem się nim pochwalić.
Żyło mi się z nim świetnie, ale na emeryturze zacząłem się nudzić. Reklamy, atakujące ze wszystkich stron, spowodowały, że uległem i zaprosiłem przedstawiciela firmy „Robotics”. Gdy zobaczył mojego robota, od razu zaoferował wszczepienie mu modułu wyobraźni. Zapłacić miałem dopiero po dwóch latach, bo to dla firmy okazja testowania nowości implementowanej na tak starym urządzeniu. Nie byłoby mnie stać normalnie na taki wydatek, rządowa podwyżka emerytur miała symboliczną wysokość, ale spodziewałem się, że za dwa lata już nie będę żył, skoro różne choróbska co rusz mnie dopadały.
Nowy moduł działał bez zarzutu. Każdego wieczoru RS-55 opowiadał fantastyczne historie. Wyobraźnię miał lepszą od mojej, więc się nie nudziłem. Ostatnią opowieść wymyślił o reorganizacji życia w piekle i pracy diabłów.
Rano zjawił się anioł, pogratulował konceptu i przekazał, że dostałem dodatkowe dwadzieścia lat życia w pełnym zdrowiu, potem znikł. Zacząłem się martwić, skąd wezmę pieniądze dla „Robotics”.
Wieczorem zapukał do drzwi elegancki osobnik, który przedstawił się:
– Jestem Lucyfer, dla przyjaciół Lucek. Nie bój się, przychodzę z biznesową propozycją.
Myślałbym, że to żart kolegów, ale ogon, którym machał z tyłu, różki, wystające z czupryny, a zwłaszcza oczy, jarzące się, jak dwa płonące węgle, przekonywały. Zaprosiłem do salonu, siedliśmy w fotelach, kazałem RS-55 nalać do kieliszka gościa absynt „Le Diable Noir”, który dostałem na imieniny. Jeszcze go nie próbowałem, ale przypuszczałem, że Lucyferowi się spodoba. Tak się stało, trunek mu posmakował i diabeł z chęcią wypił powtórnie, ‘na drugą nóżkę’.
– Zamieniam się w słuch – powiedziałem.
– Twój sługa wymyślił reorganizację mojej firmy. Diabły powariowały i chcą wolnych niedziel, a nawet zamierzają zakładać związki zawodowe. Pachnie piekielną rewolucją. Mam propozycję: dasz mi swego RS-55, a zapewnię ci pieniądze na wygodne życie przez te dwadzieścia lat, które dostałeś. Będę go dobrze traktował, żeby wymyślił zmiany rujnujące sprawne funkcjonowanie tych skrzydlatych. Niech podpowie im rewolucję.
– Co powiem „Robotics”?
– W prawdę nikt ci nie uwierzy. Nawet możesz napisać opowiadanie o tym na NF. O „Robotics” się nie martw. Szef jest od dawna na moim garnuszku.
Zgodziłem się, bo Lucek był przekonujący. Podrzędne diabły ostrożnie zabrały mego sługę do prywatnych apartamentów szefa. Wypiliśmy strzemiennego i nowy przyjaciel znikł. Dostałem za darmo od „Robotics” najnowszy egzemplarz sprzątającego robota RSOOW, z odpowiednio ograniczoną wyobraźnią. Nie nudzę się i nie żałuję, że nie przystałem na propozycję Lucka, który oferował przysłanie młodej diablicy w zamian za RS-55. Już narozrabiała w piekle i szef chciał ją wcisnąć jakiemuś naiwniakowi. Nie dałem się nabrać, więc mnie docenił. Zapewne miałbym wkrótce z nią piekielne kłopoty, bo to jednak płeć piękna.
Wolę być singlem.
Bardzo dobrze się bawiłem – historia ułożona bardzo dobrze, zaskoczenie ze szczyptą humoru i ironii, a całość lekka i przyjemna w czytaniu.
Nawet rybki w akwarium były zaopiekowane.
Ostatnie słowo jest uważane przez wielu za chwast. Nawet rybkami w akwarium się opiekował.
Reklamy, stale atakujące ze wszystkich stron
Wyrzuciłbym “stale”, bo mam wrażenie przesytu
bo to była dla firmy okazja testowania nowości implementowanej na tak starym urządzeniu. Nie byłoby mnie stać normalnie na taki wydatek, bo rządowa podwyżka emerytur była symboliczna, ale spodziewałem się, że za dwa lata już nie będę żył, bo różne choróbska co rusz mnie dopadały
Efekt bobo, może on jednak podświadomie chce tej diablicy, tylko się wstydzi?
by z jego wyobraźnią wymyślił zmiany rujnujące
Zrozumiałe, ale niezgrabne
Dostałem za darmo od „Robotics” najnowszy egzemplarz sprzątającego robota RSOOW, z odpowiednio ograniczoną wyobraźnią, ale nie nudzę się i nie żałuję, że nie przystałem na propozycję Lucka, który oferował przysłanie młodej diablicy w zamian za RS-55.
Zdanie bardzo dobre, ale za długie. Rozdzieliłbym na dwa.
Pozdrawiam!
Marzanie, nie uwierzyłem Wordowi, gdy mi podkreślił zaopiekowane. Zmienię zgodnie z Twoją sugestią. Pozostałe też wykorzystam. Dzięki. :)
RS-55 był uniwersalnym robotem-sługą. Sprawiłem go sobie kilka lat przed przejściem na emeryturę. Kosztował niemało, ale było mnie stać. Zawsze byłem singlem i nie dbałem o mieszkanie. Od kupienia RS-55 miałem zawsze posprzątane, przygotowane posiłki, wszystko uprane i uprasowane. Nawet rybki w akwarium były zaopiekowane. Gdy odwiedzali mnie goście, chował się w swoim pokoju i pokazywał tylko, jeżeli chciałem się nim pochwalić.
Było świetnie, ale na emeryturze zacząłem się nudzić. Reklamy, stale atakujące ze wszystkich stron, spowodowały, że uległem i zaprosiłem przedstawiciela firmy „Robotics”. Gdy zobaczył mojego robota, od razu zaoferował wszczepienie mu modułu wyobraźni. Zapłacić miałem dopiero po dwóch latach, bo to była dla firmy okazja testowania nowości implementowanej na tak starym urządzeniu. Nie byłoby mnie stać normalnie na taki wydatek, bo rządowa podwyżka emerytur była symboliczna, ale spodziewałem się, że za dwa lata już nie będę żył, bo różne choróbska co rusz mnie dopadały
Letka “byłoza” tu się wkradła.
Po za tym udany, sympatyczny szorciak. Nawet czwarta ściana została przełamana w tak małej ilości znaków.
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Sugestie się cieszą, że są zaopiekowane
Wymawia się szybciej, niż “otoczony opieką” albo “zauważony” i staje się słowem-workiem. Psychologowie chyba je uwielbiają – niech się psycholog wypowie :D
Milutki szorcik. Misiowy.
Zapewne miałbym wkrótce z nią piekielne kłopoty, bo to jednak płeć piękna.
Wolę być singlem.
Bardzo piękny cytat. Chyba będę go recytował każdej ciotce pytającej się, czemu nie mam w wieku trzynastu lat dziewczyny, a najlepiej żony i dzieci. :)
Pozdrawiam serdecznie!
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Galicyjski, zaraz zajmę się byłozą. Staram się unikać, a tu taki pasztet. :( Dzięki za czujność. :)
Gryzoku, myślę jednak, że trzynaście lat masz ukończone dawno temu. :D
Zacna inspiracja zaowocowała bardzo fajnym szortem, nie wspominając o niezłej fantastyce i jakże znaczącym udziale diabła. ;)
…skoro różne choróbska co rusz mnie dopadały → Brak kropki na końcu zdania.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, wcięło mi odpowiedź daną Tobie kilkanaście minut temu. Może nie kliknąłem zatwierdzenia, bo popędziłem postawić tę kropkę. To wyglądało mniej więcej tak: “Podziwiam zawsze Twoją dokładność. Jesteś niesamowita. Fantastyczna.” :)
Misiu Chciałoby się rzec:
Błogosławieni ci którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Mówię zatem raz jeszcze, że nie prześlę zdjęcia legitymacji szkolnej, gdyż ją zgubiłem.
:F
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Fajny tekst. Mam jedną uwagę. Skoro diabeł pije absynt, to czy nie powinien spożyć go w sposób klasyczny? A już najciekawiej i najzgrabniej byłoby gdy piekielnik wypił absynt metodą czeską:) Sytuacja aż się o to prosi! Poza tym absyntowi przypisywano właściwości pobudzające wyobraźnię, co podkreśla (w sposób jaki lubię) że znajomi głownego bohatera są w pełni świadomi jego problemów z wyobraźnią.
Misiu, miło mi to czytać, ale co do niesamowitości i fantastyczności – chyba przesadzasz. ;)
edycja
Byłam w klikarni. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cześć, Koala75
Przekonałeś mnie już na starcie, kiedy przeczytałem o rybkach akwariowych. Przypomniał mi się Philip K. Dick, miał takie opowiadanko o robotach, które walczyły ze sobą, a normalnie miały być na usługach przeciętnego, dobrego obywatela. Firma programowała, firma psuła i kasa się kręci :-)
Zaciekawiłeś mnie tym motywem z robotem płci pięknej. Może skusisz się na dalszy ciąg, ale już z robotycą :-) Wybacz za słowotwórstwo, ale nic lepszego mi do głowy nie przychodzi.
Super sympatyczny szorcik.
Pozdrawiam :-)
Gryzoku, nawet gdybyś przysłał zdjęcie z pieczątką tegoroczną, nie uwierzyłbym. Widocznie nie mam być błogosławionym. :)
Zarandir, witam nową czytelniczkę. Nie wiem, na czym polega picie absyntu metodą klasyczną ani czeską. Internet podaje, wspomniany w tekście trunek jest najmocniejszy i nazwa mi pasowała. Że ma własności pobudzające wyobraźnię, też nie wiedziałem. Cieszę się, że przypadkiem wyszło udanie. :)
Reg, dziękuję i nie przesadzam. :)
Heskecie, Lucek proponował diablicę, a nie robotycę. Rymnęło się, sorry. :)
Misiu, w takim razie ja też bardzo dziękuję. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg,
Witaj. :)
Znakomitym pomysłem i cudnym humorem stoi to opowiadanie i za nie kliczek. :)
Czyżby płeć piękna była aż tak straszna? :)) (Wiem, wiem, moją propozycją na Czerwcowy Koncert Życzeń było m. in. kultowe już dziś: “Nie wierz nigdy kobiecie” Budki Suflera ).
Pozdrawiam serdecznie. ;)
Pecunia non olet
Bruce, dzięki za kliczek, a płeć piękna diabelska jest straszna, bo diabelska nie może być inna. :)
Słuszny argument, Misiu.
Pecunia non olet
Bruce, wymyśliłem go, gdy jeszcze nie było tak gorąco. Dzisiaj już nie myślę i nie próbuję myśleć o jutrze. :(