- Opowiadanie: bruce - Cena chleba

Cena chleba

Wiersz zo­stał za­in­spi­ro­wa­ny wstrzą­sa­ją­cy­mi opi­sa­mi zbrod­ni, ja­kich Po­la­cy do­pusz­cza­li się na współ­więź­niach w obo­zie Stut­thof pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej. Dziś wła­śnie, 4 lipca, przy­pa­da rocz­ni­ca ich po­wo­jen­nej eg­ze­ku­cji w Gdań­sku. Nie ma fan­ta­sty­ki, prze­pra­szam, tym razem mowa o be­stiach nie – fan­ta­stycz­nych, lecz – ludz­kich... 

Dzię­ku­ję za Wasz czas, po­zdra­wiam. 

 

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Ambush, GalicyjskiZakapior

Oceny

Cena chleba

Nie­speł­na dwu­dzie­sto­lat­ki z pięk­ny­mi twa­rza­mi,

pie­kar­ki, kon­duk­tor­ki z cud­ny­mi ma­rze­nia­mi,

prze­szko­lo­ne, by mor­do­wać bez opa­mię­ta­nia.

Po­mi­ja­jąc cy­ro­gra­fy i po­kwi­to­wa­nia,

krad­ną­ce tak dusze ludz­kie, ni­czym dia­bły z pie­kła.

Nie czuły żalu, bo z każ­dej dusza już ucie­kła.

 

Li­sto­no­sze i rzeź­ni­cy, przy­kład­ni oj­co­wie,

wal­czą­cy prze­ciw­ko Niem­com, wzo­ro­wi mę­żo­wie,

a jed­nym cio­sem cho­chlą z nóg zwa­la­li ro­da­ków,

to­pi­li w szam­bie i bili z zimną krwią Po­la­ków.

Py­ta­ni, czemu ogłu­chli na ludz­kie wo­ła­nie,

Mó­wi­li: „Dla chle­ba, panie, to dla chle­ba, panie!”.

 

I tylko dziś się na­su­wa zwątpie­nie strasz­li­we:

„Czy trze­ba nam zmyśl­nych be­stii, kiedy prze­raź­li­we,

dużo gor­sze, okrut­niej­sze drze­mią w każ­dym człe­ku?”.

Cóż lu­dziom po „Fi­lo­zo­fii” czy „Nauki Wieku”?

Naj­pierw trze­ba zro­zu­mieć, jak po­ma­gać, nie zwal­czać,

móc god­nie prze­łknąć chleb, który praca nam do­star­cza.

 

 

 

 

(trojmiasto.pl)

Koniec

Komentarze

 

skradające dusze ludzkie

A nie: kradnące?… Skradające jakoś mi nie wpisuje się w kontekst.

Tutaj szczegółowy opis ówczesnych wydarzeń:

https://www.gdansk.pl/wiadomosci/4-lipca,a,291309

Pozdrawiam.

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

bruce

 

Masz na myśli zbrodnie popełniane przez funkcyjnych (kapo), wśród których byli też Polacy, czy jakieś inne przypadki? 

Niemieckie strażniczki powieszono 4 lipca 1946 roku w Gdańsku. Może to o “nie” ci chodziło?

 

Pozdrawiam.

Dobrze, Fascynatorze, zmienię. :)

Dziękuję za link oraz wizytę, pozdrawiam serdecznie. :)

 

George’u Hornwoodzie, dokładnie o tę właśnie egzekucję dokładnie tych oprawców mi chodzi. :)

Dzięki za komentarz, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Witaj, Ambush, to najlepsze podsumowanie, niestety… :( 

Dziękuję Ci za nie, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Cześć.

Ambush powiedziała wszystko to, co myślę. Kiedyś dodałbym jeszcze “Nigdy więcej wojny!”, ale już nie jestem naiwny. Znaczy jestem, ale nie aż tak.

Z tego powodu o wiele bardziej lubiłem historię 1956+. No bo może i były reżimy, były brutalne pacyfikacje, był głód, była nędza, ale nie było, przynajmniej na naszym europejskim poletku, takich masowych i… przemysłowych zbrodni. Może i był wielki skok w Chinach, był reżim czerwonych Khmerów, było wiele równie masowych okropieństw… ale nie w Europie. I byłem już w stanie uwierzyć, że “u nas”, zwłaszcza po 1991, takie coś by się nie mogło wydarzyć. Bo przecież my wyciągnęliśmy jakieś wnioski, były potknięcia, nawet spore, no ale przecież my a Khmerowie lub Chińczycy to zupełnie inne kultury, zwyczaje itd. my niesiemy przecież dumnie sztandar praw człowieka, oświecenia, my na pewno wyciągnęliśmy jakieś podstawowe wnioski! Prawda?

Prawda…?

Wtedy doszedłem do lat 90’ i Jugosławii… To przecież nie było tak dawno, trzydzieści lat z hakiem… a jednak… Wujek był jakieś dwa lata temu na wycieczce po Bałkanach, odwiedził muzeum poświęcone oblężeniu Sarajewa i po powrocie opowiedział o tym, a w pamięci zapadła mi zwłaszcza jedna “anegdota”:

Serbowie wokół miasta rozstawili snajperów, na jakichś wzgórzach itp. z których można było strzelić w kierunku najczęściej uczęszczanych alei. Kiedy przechodził ojciec/matka z dzieckiem to… strzelali do dziecka. I to nie tak by zabić, ale tak aby na oczach rodzica powoli umierało… To ich… bawiło.

Nie jestem w stanie opisać stanu, w którym zadajesz długie i potworne cierpienie dwójce naraz ludzi, a twoją jedyną reakcją jest nikły uśmiech. To nie jest zezwierzęcenie, to jest jakieś absolutne odarcie się z człowieczeństwa, a i to wydaje mi się nazbyt łagodnym opisem…

 

“Pozdrawiam” wydaje mi się być w jakiś sposób… nieodpowiednie w tym kontekście… Zamiast tego pozwolę sobie więc na chwilę mojej dawnej, czysto dziecięcej naiwności i jednak zakończę mój chaotyczny wywód słowami:

Nigdy więcej wojny.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Jestem Ci ogromnie wdzięczna za te słowa, Gryzoku_Półpospolity, bo są one bardzo dojrzałe. :)

Czytając początek Twojego komentarza, też właśnie od razu pomyślałam o Jugosławii. Niestety, ludobójstwo jest możliwe zawsze, kiedy z głębokiego wnętrza człowieka wychodzi bestia. sad Pamiętam, jako nastolatka, przy omawianiu na lekcjach literatury o okresie II wojny światowej, nie mogłam pojąć, jak można wpaść na pomysł, aby z ludzi wyrabiać… mydło. Co musi się “zadziać” z umysłem człowieka, aby na coś takiego w ogóle wpadł. Nie do wyjaśnienia w sposób zdroworozsądkowy. frown

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję. :) 

Pecunia non olet

Bruce Nie mogłem dzisiaj zasnąć przez dobre pół godziny i tak przewracając się z boku na bok, myślałem wciąż o wszystkich tych okropieństwach jakie popełniliśmy sami na sobie na przestrzeni wieków. Sprowokowało mnie to do zastanowienia się na wizjami społeczeństwa przedstawionymi w Nowym wspaniałym świeciePowrocie z gwiazd, czy nawet po części Człowieku demolce. Wizja zniewolonego i prostackiego, ale powszechnie szczęśliwego społeczeństwa wydała mi się nagle znacznie bardziej zrozumiała, lub nawet po części… kusząca?

Chętnie dowiedziałbym się co Ty myślisz o wizji Huxleya, zwłaszcza że bodajże jest lekturą w liceum. Czy gdybyś była jedną z tych zarządców świata, to byłabyś gotowa złożyć wolność w ofierze na ołtarzu wiecznego pokoju, dobrobytu i płytkiej, ale ciągłej, szczęśliwości każdego człowieka?

Ja bynajmniej nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie bez zawahania. 

 

Pozdrawiam.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Nie przepadam za tematyką wojenną, obozową i temu podobnym, bo mnie rusza za mocno i się jej boję. Bardzo emocjonalny wiersz, który właśnie takie emocje we mnie wywołał. Do tego idealny tytuł. Dzięki temu, że nie żyłem w tamtych czasach, jest to dla mnie swojego rodzaju fantastyka, bo jest to równie nierealne jak smoki. Poruszyłaś mnie.

Pozdrawiam Cię ciepło bruce, jak zawsze.

You cannot petition the Lord with prayer!

Michaelu Moim skromnym zdaniem, ta tematyka nie może ruszyć “za mocno”. Oczywiście, porusza, często doprowadza do łez. I bardzo dobrze, bo właśnie tak powinna oddziaływać. Nie mówię oczywiście, że codziennie rano, zamiast postów na facebooku, powinniśmy czytać artykuły o holokauście, tak można pewnie wpaść w jakieś poważne zaburzenia psychiczne. Ale czasem powinniśmy o tym przypominać, a nie panicznie uciekać od tego jak od ognia.

Mnie to wyjątkowo, przepraszam za słownictwo, wkurwia. Bo w mojej szkole panuje takie podejście, że lepiej nie wdawać się w szczegóły, bo przecież dzieci się wystraszą i będzie im smutno… I co? Moi tzw. koledzy na przerwach hajlują, bo przecież tak robił jakiś śmieszny pan na tiktoku. No przepraszam bardzo, ale tak chcemy budować tą mityczną świadomość społeczną?

Zdaje mi się, że na szeroko pojętym Zachodzie zapominamy już, że wolność, egalitaryzm, równość itd. nie są stanem naturalnym. Stanem naturalnym jest to, że wbijamy do drugiego plemienia z maczugami, zabijamy mężczyzn, kobiety sprzedajemy do burdelu, a dzieci na targach niewolników. Sorki, ale nie możemy udawać, że w 1989 obaliliśmy komunę i teraz to już wszystko będzie super. Pamięć o tym czym są i jak wyglądają totalitaryzmy trzeba pielęgnować. To jak z wizytami u dentysty, nikt tego nie lubi, ale jak będziesz opuszczać wizyty i nie myć zębów przez 20 lat, to będziesz musiał sobie całą zawartość jamy ustnej wyrwać i wstawić sztuczną szczękę. Tyle że z społeczeństwem jest o tyle gorzej, że nie można ot tak go wymienić.

Nie chcę, aby to zabrzmiało jak atak personalny. Po prostu proponowałbym, abyś raz na kwartał obejrzał jakiś dokument historyczny i przeżył mniejsze lub większe katharsis. Wiem, że to nie będzie zbyt przyjemne, ale wciąż to chyba lepsze niż żołnierze z bronią gotową do strzału stojący na każdej ulicy.

Chętnie poznam kontrargumenty, może po prostu popadam w paranoję.

Pozdrawiam serdecznie. 

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Chyba mnie źle zrozumiałeś Gryzoku, albo ja źle wytłumaczyłem. Ja czytam takie rzeczy, bo chcę być świadomym człowiekiem. Dlatego wszedłem dzisiaj również w wiersz bruce. Oglądam filmy, interesuję się. Zresztą nawet z Tobą chyba kiedyś pisałem o politycznych opowiadaniach. Mówiąc „nie przepadam” miałem bardziej na myśli, że jest ona dla mnie przykra, cierpka i gorzka. Wręcz nierealna. Ale istotna w poznawaniu i zrozumieniu. Co do argumentów, które przedstawiłeś się zgadzam, ale też nigdy im wcześniej nie zaprzeczałem. 

Pozdrawiam Cię.

You cannot petition the Lord with prayer!

Gryzoku_Półpospolity, MichaelBullfinch, bardzo Wam dziękuję za dyskusję oraz życzliwe słowa na temat tego skromnego tekstu, napisanego pod wpływem chwili i bynajmniej nie stylizowanego na żaden “wybitny poemat”. :)

Zagadnienie jest poważne, ogólnie nie wiadomo, jak ktokolwiek zachowałby się w takiej czy innej sytuacji, niemniej świadomość, że młode, dwudziestoletnie dziewczyny świadomie wstępowały do NSDAP, przechodziły specjalne szkolenia, a potem bez mrugnięcia powieką dokonywały potwornych tortur, kaźni i mordów w obozach zagłady, po wojnie zaś, schwytane, miały pretensje i jak widać na fotografii – kpiły sobie z sądów; do tego – że współwięźniowie potrafili być dla rodaków nikczemnymi oprawcami, a po wojnie na powrót stawali się “przykładnymi mężami i ojcami” – to wszystko jest dla mnie bardzo trudnym do zrozumienia ciągiem faktów. A przecież to autentyczne zdarzenia, niestety – jedne z wielu. 

Rozumiem jednak doskonale obawę przed ukazywaniem Uczniom zbyt drastycznych materiałów źródłowych, opowiadaniem o takich faktach czy nakazaniem czytania opracowań. Jako uczennica potwornie przeżywałam czytane na lekcjach wspomnienia z obozów koncentracyjnych. Niektórzy nie są w stanie przejść zbyt łatwo nad tym do porządku dziennego. A ludobójstwa zawsze występowały w dziejach. Z drugiej strony trzeba też pamiętać, że psychika Dzieci i Młodzieży jest bardzo niestabilna, chwiejna, trudna do okiełznania. Wojna i jej okrucieństwo, a nawet samo okrucieństwo, niekoniecznie wojenne, to zbyt drastyczne tematy dla Młodych Ludzi. Owszem, jeśli ich rodzice chcą, mogą pozwalać oglądać takie filmy np. w TV. Szkoła nie powinna o nich uczyć zbyt dosłownie.

Wy Obaj, moi Drodzy, jesteście jeszcze bardzo młodzi. :) Patrzycie na tę tematykę pod kątem głównie własnych odczuć. I są one różne, co jest całkowicie zrozumiałe. Jednakże nauczyciel czy rodzic musi patrzeć także pod kątem wpływu tak drastycznych treści na psychikę Młodego Człowieka. Do tego dochodzi proza życia Dziecka: pała z matmy, czepianie się chemiczki, rzucenie przez chłopaka/dziewczynę, niechciana ciąża tuż przed maturą, złośliwe docinki rówieśników, itp., itd.. Młodzi mają za dużo problemów. Wielokrotnie nie potrafią sobie z nimi poradzić. O wojnie i jej podłej stronie powinni wiedzieć, lecz – szczegóły poznawać stopniowo. Nie ma sensu obarczać ich zbyt wieloma dołującymi informacjami. Powinni zrozumieć, że “nigdy więcej wojny”, ale – że każdą sprawę, która nagle zwala się na głowę, można rozwiązać spokojnie i pozytywnie, że to nie koniec świata. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Ciężka tematyka pokazana w poruszający i uderzająco dosłowny sposób.

 

Sporo jest tu rymów gramatycznych, ale skoro Kochanowski od nich nie stronił, to może nie jest problem…?

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Michaelu Zatem przepraszam, o późnych godzinach często różne słowa nadinterpretuję. (:

Pozdrawiam.

 

Bruce Jasne że, nawet gdybym mógł, nie pokazałbym moim tzw. kolegom nagrań ludzi wykręcających się w komorach gazowych, sam bym nie wytrzymał. Tak jak mówiłem Michaelowi, nie chodzi o to, by do porannej kawy czytać artykuły holokauście. Chodzi o to, by na względnie wczesnym etapie życia ludzie poznali metody, którymi zbrodniarze doszli do władzy, machając sztandarami szczytnych idei oraz podstawy tego, czego ów zbrodniarze się dopuszczali. Tak by do osiemnastego roku życia ludzie wiedzieli jak to zaczynało i jak potem było przesrane.

Dlaczego? Bo ludzie chcący sobie ukształtować elektorat dla swojej dyktatury nie czekają do osiągnięcia pełnoletności. To, stety niestety, nie są już czasy w których calutki przekaz medialny kreują redakcje gazet, radia, czy telewizji dobierające każde słowo, aby żaden odbiorca nie wyciągnął złych wzorców. (wiem, idealizuję, ale jakaś kontrola była.) Teraz mamy czasy, w których każdy popapraniec, albo i sztab popaprańców, może tworzyć część przekazu trafiającego do młodych. Zdaje mi się zatem, że z uświadamianiem nie możemy czekać, aż ludzie będą mogli wysłuchać wykładu o nazizmie bez drgnięcia ani jednego mięśnia twarzy, bo wtedy będą już ukształtowani przez nieodpowiednich ludzi i będą wiedzieli, na jaką jedyna słuszną partię mają zagłosować, aby wszystko było super.

Może jestem pesymistą, może zrobiłem wam teraz sesję czarnowidztwa, ale tylko takie myśli spływają mi do głowy, kiedy moi tzw. koledzy z uśmiechem na ustach hajlują, bo to takie zabawne, albo patrzą spode łba na każdego o choć odrobinkę ciemniejszej skórze, bo przecież “Polska dla Polaków, hehehehehe.”, nawet na mnie patrzą spode łba tylko dlatego, że mam AZS, muszę się smarować różnymi kremami, przez które wyglądam jakbym był ciągle nieco opalony.

Pewnie prowadziłem ten monolog mocno chaotycznie, więc podsumuję. W pełni się z Tobą zgadzam, nie powinniśmy rzucać młodych na głęboką wodę. Niepokoją mnie jednak dotychczasowe skutki zamaczania nam tylko paluszków. Może z tego wyrosną, a ja po prostu widzę drogę jedynie przed ów wyrośnięciem z populistycznych idei. Dlatego ważna jest dla mnie dyskusja z Tobą, w końcu jako nauczycielka masz calutki przekrój.

Serdecznie pozdrawiam!

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

GalicyjskiZakapiorze, 

Dziękuję bardzo. Jak wspomniałam, tekst oczywiście nie pretenduje do roli najlepszego utworu poetyckiego, jest miernej jakości, sklecony na szybko i nieporadnie, ale chodziło mi jedynie o zaznaczenie nim poruszonego zagadnienia – na ile człowiek młody, mający marzenia i życiowe plany, może stać się bestią i – na ile może się w nią zmienić powszechnie szanowany, przykładny obywatel, współwięzień.

 

Gryzoku_Półpospolity, dziękuję, rozumiem Twoje stanowisko i w pełni je szanuję. :)

Patrzysz bardzo mądrze i nadzwyczaj poważnie na te problemy. :)

A obecnie ogólnego przekroju chyba nie ma już nikt. :)

 

Pozdrawiam Was serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Ciężka tematyka… Jak to się dziwnie porobiło, że w pojedynkę ludzie raczej sądzą, że wojna jest straszna i nigdy więcej. Ale jak zbierze się ich wystarczająco wiele milionów, to dochodzą do wniosku, że hej, tym razem będzie inaczej, bo mamy rację, a po naszym zwycięstwie to już nastanie raj na ziemi…

Nie lubię rymów gramatycznych, więc forma mnie nie zachwyciła.

Gryzoku, czasami trudno mi uwierzyć, że masz tylko trzynaście lat.

Babska logika rządzi!

Finklo Co do podejścia do wojny osobistego i grupowego, uważam, że to bardzo ciekawy temat. Wydaje mi się, iż Twoje podejście, że każdy (lub prawie każdy) w pojedynkę uważa wojnę za straszną, może być błędne. Bo widzisz, ludzie od zawsze kumplowali się z innymi o podobnych poglądach, a teraz do akcji wchodzą jeszcze internetowe algorytmy podsuwające nam środowiska jakie lubimy, abyśmy czuli się przyjemnie, spędzali więcej czasu na platformie, oglądali reklamy… No, i tu może być pies pogrzebany. Może Ty i ja znajdujemy się bańce informacyjnej, w której wszyscy jednogłośnie skandują “Nigdy więcej wojny!”? Może gdzieś tam, hen daleko, po drugiej stronie internetu jest grupa jednogłośnie krzycząca “Kiedy wojna?”, co najmniej jakby to był koncert z ograniczoną liczbą miejsc. Spotykałem się niekiedy z takim właśnie podejściem, któż wie? Może takich ludzi jest więcej. A większość decyduje…

Zresztą jeżeli komuś zależy na ewentualnej możliwości wypowiedzenia wojny, to będzie lobbował taki przekaz medialny, a prtzekaz medialny kształtuje poglądy większości… Dobrym przykładem są “Czterej pancerni”. Przecież z tego serialu aż wylewa się przekaz “Hej, towarzyszu! Sowieci to spoczko ziomeczki! A wojna to kozacka przygoda! Nie chciałbyś zapisać się do Ludowego Wojska Polskiego i zostać czołgistą? A jeśli tak to nie chciałbyś pojechać na małą wycieczkę do Czechosłowacji w 69’?”

Wojna to biznes. Do biznesu potrzeba pracowników. By mieć pracowników trzeba ich czymś zachęcić. W normalnym biznesie będzie to duża pensja, miłe środowisko, a w wojsku będzie misja wyzwolenia świata, siania demokracji, albo jakichś innych pięknych idei wyjętych z kontekstu.

 

Co do Twoich wątpliwości do mojego wieku, nie będę kłamać, bardzo miło mi to słyszeć. (:

Wydaje mi się, że zaczęło się od wstępnego zainteresowania bardziej dorosłymi sprawami. Przez to moi tzw. koledzy dystansowali się ode mnie, próżnię wolnego czasu wypełniali rodzice albo znalezione w necie programy gospodarcze, historyczne lub kulturowe, które pogłębiały moje zainteresowanie dorosłymi sprawami, rówieśnicy się dystansowali… Rozumiesz, cykl się powtarza przez parę lat i kończę z tym, że niemal nie rozumiem tzw. kolegów, a oni nie rozumieją mnie.

Czy żałuję? Raczej nie.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Nowa Fantastyka