- Opowiadanie: Artur Kw - Czekając, gdy Nadejdzie... Pierwsza Noc

Czekając, gdy Nadejdzie... Pierwsza Noc

Czekając, gdy Nadejdzie... Prolog https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33536

Czekając, gdy Nadejdzie... Pierwsza Noc

Oceny

Czekając, gdy Nadejdzie... Pierwsza Noc

PIERWSZA NOC

 

Polana pośrodku lasu. Na niebie jaśnieje księżyc, który oświetla wszystko. W oddali słychać jeszcze ciche grzmoty piorunów.

Esmerlda wyłania się spomiędzy drzew i gąszczy. Zatrzymuje się na skraju polany, nasłuchując. Ktoś się zbliża. Dostrzega w oddali jasny blask.

 

Esmerlda

lekko przestraszona

Któż się zbliża?

 

Wyłania się nieznajoma, młoda kobieta. Niesie małą pochodnię.

 

Nieznajoma

Zabłądziłaś w lesie? Czy nocną porą zbierać owoce się wybrałaś? Deszczowa i mokra noc, na samotne spacery.

 

  Esmerlda

opanowując niepokój

Radzono mi, przyjść tu po zmroku.

 

Nieznajoma

zaciekawiona

Któż radził?

 

Słychać szelest. Spomiędzy drzew, naprzeciwko ich, wychodzi inna kobieta. Ma krótko obcięte włosy i męskie odzienie na sobie.

 

Druga nieznajoma

Ofeo… Dziw, że postanowiłaś przybyć na spotkanie. Minionej nocy byłaś przekonana, że zrobisz coś innego…

 

Pierwsza nieznajoma, nazwana Ofeo

Czyż zmiana zdania to zbrodnia?

 

Druga nieznajoma

słabo uśmiechając się

Zależy, co spowodowało tą zmianę…

patrząc na Esmerldę

Jesteś tu nowo widziana. Jak się zwiesz?

 

Esmerlda

trochę niepewnie

Esmerlda

 

Druga nieznajoma

Ja jestem Dima. To Ofea.

 

Esmerlda

Zaszczyt was poznać.

 

 

  Druga nieznajoma, zwana Dimą

Jeszcze przyjdą…

 

 W oddali słychać kroki. Z dwóch różnych stron, wychodzą dwie postacie – kobieta w średnim wieku i druga, znacznie starsza.

 

Kobieta w średnim wieku

Wybaczcie spóźnienie. Detea zabłądziła…

 

Starsza kobieta, zwana Deteą

Kroczyłam tuż przy Tobie, Kasjo. Jeśli ty zabłądziłaś, to i ja…

 

Kobieta w średnim wieku, zwana Kasją

uśmiecha się

Zawsze wiesz lepiej.

 

Dima

klaszcze w dłonie

Jesteśmy już wszystkie, więc możesz Ofeo wsadzić pochodnię w ziemię, pośrodku polany. Noc jest jednak bardzo jasna…

spogląda na niebo

 

Kasja

szeptem

On nas widzi…

 

Dima

Gdyby widział, już by tu przybył. Wspaniała okazja, by posiąść nas wszystkie…

 

  Ofea

staje na środku polany, z pochodnią. Rozgląda się wokół

Jeszcze jej nie ma…

patrzy na Dimę

Nie ma Soleny.

 

 Dima milczy. Odzywa się Kasja.

 

  Kasja

Widziałyśmy jaka jest. Jak się zachowuje. On był w niej już wiele razy… Jak długo tak młoda kobieta może wytrwać…?

 

  Dima

Solena była silna, mimo tego, co widziała. Tego, co ją nieustannie dręczyło. Nie zrobiłaby…

 

Kasja

Wiele razy upadła tutaj, na trawie i krzyczała, by to, co zwie „Zjawami” ją opuściło. Czy to nie…

 

Esmerlda

przerywa im rozmowę

Czy mówicie o chudej kobiecie z czerwonymi włosami?

 

Ofea

Spotkałaś ją?

 

Esmerlda

Na bazarze. To ona mi o was powiedziała, kazała iść przed siebie…

 

Dima

Gdzie później poszła ta kobieta?

 

Esmerlda

Uciekła poza osadę. Ludzie ją wskazywali palcem, mówili, że jest szalona…

 

Detea

spokojnym głosem

Wybrana. Jest Wybrana. Jak my wszystkie. To On musiał być szalony, by wybrać takie jak my.

 

  Kasja

Była Wybraną.

 

Ofea

zdenerwowana

Skąd możesz mieć pewność, że jest martwa?

patrzy na Esmerldę

Widziałaś, by ktoś za nią podążył?

 

Esmerlda

Nie wiem tego. Wybacz…

 

Kasja

On ją złapał…

 

Dima

władczym tonem

Dość!

spogląda powoli po zebranych

Solena była odważniejsza, niż my wszystkie. Ona była z Nim, poznała Go. Podzieliła się z nami, tym, co On jej uczynił… Miała odwagę uciec, radziła nam uczynić podobnie. Czego się obawiamy?

 

Detea

Tego, czego nie jesteśmy pewne – czy On naprawdę jest tym, czym okazać się może.

spogląda na Ofeę

Przybyłaś znów tutaj, choć byłaś minionej nocy, tak pewna, że wiesz lepiej. Cóż wpłynęło na tą zmianę?

 

  Ofea

trochę zawstydzona

Solena. To, co mówiła i twierdziła, że widzi…

 

Detea

Strach. Tylko przed czym? Boisz się tego, co On uczyni, gdy już Ciebie posiądzie? Czy tego, co będzie, jeśli Mu się sprzeciwisz? Tkwimy otoczone przez strach, cokolwiek uczynimy, skończy się to źle. Czyż więc nic nie mamy czynić? Solena zdecydowała się coś zrobić. Jej wybór zdecydował o tym, że Ofea jest teraz z nami, jak i ta nowa Wybranka…

patrzy na Esmerldę

Chcesz wiedzieć, co tu robimy?

 

Esmerlda

Domyślam się…

 

Dima

On wybrał nas wszystkie. Niektóre już mogły go poznać, jak Solena. My dopiero czekamy. Pochodzimy z osad położonych wokół lasu. Może przypadkowo, ale raczej celowo, On wybrał te osady, a nie inne.

 

Esmerlda

Jak dowiedziałyście się o sobie?

 

  Kasja

Od innej Wybranej. Pierwszą była Fenoa…

 

Detea

Pochodzi z mojej osady. Powiedziała, bym przyszła tutaj, w głąb leśnego gąszczu. Jednak ona dowiedziała się o tym od innej, która przybyła do naszej osady z daleka.

 

Esmerlda

Więc w innych krainach są inne… Wybrane?

 

Dima

Tak sądzimy. Ja dowiedziałam się od Galii…

 

  Detea

Ona już tu się spotykała z Fenoą. Solena też już była wcześniej…

 

Kasja

Solena pochodziła z mojej osady…

 

Ofea

z irytacją

Czemu mówimy o nich, jakby nie żyły?

 

  Detea

Gdyż nawet, jeśli jeszcze żyją, są umarłe dla świata. Fenoa nie wychodzi z domu od wielu okresów żniw… I już nie wyjdzie. Jej zmierzch jest tuż za rogiem…

 

Dima

Galia, podobno zamknęła się w szopie i tkwi tam od minionych żniw… Mąż nie wie, co uczynić. A On jeszcze do niej nawet nie przybył…

 

Esmerlda

Tyle kobiet i młodych dziewcząt to spotkało… Nikt z innych mieszkańców waszych osad tego nie zauważył?

 

Detea

Kogo ciekawi, co wydarzyło się wiele, wiele żniw temu z jakąś niewiastą?

 

Esmerlda

zaskoczona

Jak to, „wiele, wiele żniw temu…”?

 

Detea

On nie przybywa tak szybko. Fenoa była jeszcze młodą dziewczyną, gdy On ją wybrał. Czekała, aż do połowy swego żywota, nim przybył. Wiele żniw później, nim powiedziała mi o tych spotkaniach Wybranek na leśnej polanie. Musiała dużo wcześniej wiedzieć, że On też mnie wybrał. Sama długo na Niego czekam. Ofea najkrócej, raptem tyle okresów żniw, co można na wszystkich palcach obu rąk policzyć.

 

Esmerlda

Chyba teraz ja czekam na Niego krócej…

 

Dima

Dla Niego upływ życia jest czymś innym. Przybywając, co kilka żniw, nie tworzy podejrzeń, że to On odpowiada za szaleństwo tych wszystkich kobiet.

 

Kasja

Czyni wszystko w sekrecie, przed tymi, którzy Go sławią.

 

  Dima

Nie chce byśmy same stały się Wielbionymi. Poruszały tłumy, jak On, przekazując Jego Objawienia. Nikt nam nie uwierzy, że On nas wybrał, jeśli tego sami nie ujrzą.

 

  Kasja

spluwa

Tchórz.

 

Detea

żartobliwie

Może moja uroda przeminie i już mnie On nie zechce…

 

Kasja

Lepiej pozbyć się złudzeń. Uroda może nie być dla Niego najważniejsza.

 

Dima

Kto urody nie ma, ten trapić się nie musi…

 

Kasja

trochę oburzona

Ja swej urody się nie wstydzę.

 

Detea

Czy zebrałyśmy się tu rozmawiać, która z nas jest najpiękniejsza lub najbrzydsza?

 

Kasja

Lepiej jest pomówić o czymś innym, niż tylko o Nim… Może naprawdę Go pożądamy, skoro, co zmrok się tu spotykamy?

 

Detea

Szukamy sposobu…

 

Kasja

 Już wiele kobiet przed nami szukało… Gdyby znalazły, już byłybyśmy wolne!

 

Dima

Musimy szukać. I rozmawiać. Wiele już wiemy, lecz wiele jeszcze nie… Nie możemy jednak wątpić i sądzić, że oddanie się Mu jest najlepszą możliwością…

patrzy na Ofeę

 

  Ofea

zawstydzona

Przepraszam. Wiele złych słów minionego zmroku powiedziałam… Głupich i niepotrzebnych.

 

Dima

Nie musisz przepraszać. Wystarczy, że On chce nas niewolić. Nie możemy niewolić się same wzajemnie. W końcu każda, podejmie swój własny wybór, gdy my lub nasze następczynie znajdą rozwiązanie tego problemu. I każda przyjmie owoce swej decyzji…

 

Esmerlda

Co wiecie… o Nim?

 

Dima

Wybiera niewiasty… Młode, lecz i starsze. Młode później stają się starszymi. Głównie spośród swoich Wyznawczyń. Wyglądasz na taką, co odwiedza Świątynie, więc wiesz, co tam mówią o Nim starcy. Oni mogą wskazać mu najlepszą Wybrankę…

 

  Kasja

Solena mówiła o nich „Psy”. Tfu!

 

Detea

Zgasisz ogień swym splunięciem.

 

Kasja

I bez ognia jasno…

 

Dima

kontynuuje

… Kilka Wybranych już go ujrzało. Do Soleny przybył na początku okresu Rozkwitu.

 

Esmerlda

Cóż jej uczynił, że…

 

  Dima

Straciła zmysły? Dokładnie nie chciała o tym mówić. Wspomniała o tajemniczym naczyniu, z którego dał jej pić. Później spowiła ją mgła. Na końcu nadeszły Zjawy.

 

Esmerlda

Zjawy?

 

Dima

Tak zwała to, co widziała. Wciąż widziała, nawet we śnie.

 

Esmerlda

Co widziała?

 

  Detea

z powagą

Straszne rzeczy.

 

Kasja

wzdycha

Spotykamy się, od dawna, lecz nie wiemy więcej niż na początku.

 

Esmerlda

Co więc tu robicie? Solena wspomniała, że możecie mi pomóc…

 

Detea

On po nią idzie. Kiedy?

 

Esmerlda

Za kilkanaście wschodów Słońca…

 

Dima

po chwili milczenia

Pytasz, co tu robimy… Szukamy sposobu. Mamy kilka… Zostać w swych osadach i czekać, aż po nas przybędzie.

 

Kasja

Uciec. Lecz wtedy możemy zginąć. On może zabić wszystkich tych, na których nam zależy. Solena uciekła jako pierwsza. Możemy więc oczekiwać owoców jej decyzji…

 

Esmerlda

A walczyć? Ktoś z Nim… Walczył?

 

  Dima

uśmiechając się

Przecież wszyscy wiem, kim On jest.

 

Detea

A może nie wiemy…

 

Dima

Księżyc chyli się ku krańcowi. Następnego zmroku dokończymy rozmowę. Przybędziesz Esmerldo?

 

Esmerlda kiwa głową na potwierdzenie.

Rozchodzą się, każda w swoją stronę. W oddali słychać ostatni, cichy grzmot pioruna.

 

 

– Możesz mi pomóc?

Esmerlda oderwała zaspany wzrok od ugniatanej dla ojca gliny. Zobaczyła jak Izbel, jej młodsza siostra, dźwiga przed sobą duże, drewniane naczynie, z którego raz po raz wychlapuje na trawę wodę.

– Daj mi, rozlejesz wszystko – powiedziała, gdy podbiegła do Izbel.

– Niosę od rzeki i nic nie rozlałam. Ręce mnie tylko rozbolały, więc zawołałam ciebie – broniła się Izbel. Była dość niska, lecz silna, jak na swój wiek. Dzieliła je różnica tylko pięciu okresów żniw.

– Niedobrze jednak się przeciążać. Nawet ojciec tyle nie dźwiga, a ma większą siłę…

– Nie chcę być jak inne dziewczyny, gdy dorosnę – odparła Izbel.

– Czyli jaka? – zapytała Esmerlda.

– Nieporadna. Zdana na mężczyzn.

Esmerlda zamyśliła się.

– Masz rację – zgodziła się. – Jednak trzeba wiedzieć, by mierzyć siły na zamiary. Nawet jeśli coś jest bardzo ciężkie, nawet największy mocarz nie da rady podołać. My mamy jeszcze własne ograniczenia swego ciała…

– Dlatego nie było ciebie w nocy?

Esmerlda o mało nie upuściła naczynia i sama nie wylała wody. Doszły już do szopy, gdzie mogła odstawić naczynie na ziemi, przy kamiennej ścianie.

– Nie spałaś? – spytała siostrę, próbując ukryć swoje zakłopotanie.

– Deszcz mnie zbudził. I pioruny – wyjaśniła. – Dobrze, że żniwa się skończyły, teraz On już może sobie przejść po osadach, nie czyniąc nikomu krzywdy.

– On? – Esmerlda spojrzała na boki. Nikogo nie było w pobliżu.

– Przecież chodzisz do Świątyni. On jest Władcą Burz i Piorunów. Wszystko zależy od Jego łaski. – Izbel spojrzała z uwagą na siostrę. – W nocy miałaś krew? Zawsze wszystko sobie mówimy…

– Tak… To było znów to. Nasza „słabość”.

Albo siła – pomyślała.

– Nie powinnaś sama dźwigać, a mi zabraniasz! – oburzyła się Izbel. Tak uroczo, że Esmerlda ją do siebie przytuliła.

– Sama nie chcesz być na łasce mężczyzn, a mnie chcesz ograniczyć? – zaśmiała się.

– Jesteśmy siostrami, to co innego. Jak mężczyzna bierze kobietę, powinni być sobie równi.

– Wśród ludzi nie zawsze jest to możliwe. – stwierdziła Esmerlda.

– Wśród Nich jest możliwe. On ma ukochaną kobietę, którą traktuje jak równą sobie – odpowiedziała Izbel.

– Skąd wiesz, że to Jego ukochana? – zdziwiła się Esmerlda.

– Nie widziałaś ich oblicz wykutych w ścianie Świątyni? Widać, że spoglądają na siebie… – Izbel się zarumieniła.

– Może tak ukazał Ich rzeźbiarz? Nie wiemy jak dokładnie wyglądają. Wszystko o Nich mówią nam kapłani, ale skąd wiadomo, że to prawda?

Izbel zrobiła jednocześnie poważną i przestraszoną minę.

– Nie możesz tak mówić!

– Dlaczego…?

– Sama jeszcze nie tak dawno mówiłaś, jaki On musi być wspaniały! Jak bardzo chciałabyś, by On…

– Izbel! – krzyknęła na siostrę, aż ta zamilkła. – Wybacz…

– Lepiej tak nie mów. On nie powinien tego słyszeć… – Izbel drżała. Złapała się za podbrzusze.

– Coś się stało? – zmartwiła się Esmerlda.

– Nic…

– Na pewno?

– Tak… Muszę iść tylko za dom…

Izbel oddaliła się, trzymając za podbrzusze.

Esmerlda mogła się domyślić, co się stało. Zna to po sobie. Piekący ból… Krew…

Zbyt szybko upływa życie – pomyślała z żalem. A On kroczy już od nieskończonych okresów żniw i okresów rozkwitów, po tylu osadach…

Na horyzoncie znów zbierały się burzowe chmury.

Koniec
Nowa Fantastyka