
opowiadanie raczej marne (nie umiem pisać prozy)
ale o tyle ciekawe, że jego bohaterką jest pewna liczba...
opowiadanie raczej marne (nie umiem pisać prozy)
ale o tyle ciekawe, że jego bohaterką jest pewna liczba...
Pisałem opowiadanie. Marnie mi szło.
Akcja była taka, że starzy poszli na balangę, a urwis został w domu sam.
W ramach anulowania szlabanu miał ułożyć sto różnokolorowych klocków na wszystkie możliwe sposoby.
Aliści, coś mnie tknęło.
Czy aby łobuz nie wykona zadania zbyt szybko i nie zacznie stawiać chaty na kominie?
Postanowiłem sprawdzić, ile czasu zajmie mu ułożenie klocków.
Jako że chłopak miał ADHD, przyjąłem, że stworzenie jednego wzoru zajmie mu sekundę.
Obliczenie nie było trudne. Prosta permutacja.
n = 100! (sto silnia)*
Wynik zwalił mnie z nóg.
Okazało się, że na ułożenie stu klocków potrzeba:
295000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
0000 miliardów lat.
Przy tej liczbie wiek Wszechświata (13,5 miliarda lat) jest pomijalnie mały.
Spojrzałem na końce swoich palców i odetchnąłem z ulgą.
Nie były one zakończone kurzymi pazurami ani szponami krogulca.
Oznaczało to, że każdy z 28 000 klocków fragmentu DNA** odpowiedzialnego za wzrost moich paznokci był na swoim miejscu.
W jednej chwili uświadomiłem sobie, jak mocarna musi być wiara w to, że świat powstał przez przypadek.
*) https://pl.wikipedia.org/wiki/Silnia
**) Bronisław Filipowicz, Chemia i życie
https://tezeusz.pl/chemia-i-zycie-bronislaw-filipowicz#
Żaden ze mnie matematyk, ale… Po pierwsze, DNA to nie klocki. Po drugie, budujące je związki nie układają się za każdym razem zupełnie od nowa. Po trzecie, nie układa ich jeden urwis – daj mi nieskończoną liczbę urwisów, a dam głowę, że wszyscy w miarę szybko ułożą wszystkie możliwe kombinacje. Po czwarte – słabe, nic mi nie złamałeś i nadal jestem ateistą.
Rozdzióbią nas kruki, wrony i ptaki ciernistych krzewów.
Cześć, AS-ie!
Jeżeli prawie nie podejmowałeś dotąd prób prozatorskich, ta nie jest taka najgorsza na początek, ładny język i jasność myśli robią swoje (i aż trudno mi uwierzyć, ale nie użyłeś ani jednego średnika). Niemniej szereg cech takich, jak szczątkowość fabuły i postaci, skupienie na przekazie światopoglądowym, obecność przypisów – zastanawia mnie, czy może nie jest to bardziej miniesej niż opowiadanie. Elementów fantastycznych też za bardzo nie widzę.
Co do tego przekazu, trudno uwierzyć w klocki o stu różnych barwach, dałbym urwisowi czterobarwne (a co sobie żałować: Amarantowe, Cyjanowe, Granatowe i Turkusowe). Tak czy inaczej, 100!/25!^4 to wciąż całkiem spora liczba, a analogia czystsza. Sedno wszakże tkwi w czym innym: wyobraźmy sobie, że celem jest znalezienie “najwyżej punktowanych” układów klocków, przy czym układy nisko punktowane zostają odrzucone, a te lepsze są zapisywane i służą jako podstawa do eksperymentowania z kolejnymi. Ewolucja nie każe bachorowi próbować wszystkich możliwych kombinacji, lecz gra z nim w MasterMind (oczywiście i to nie jest perfekcyjna analogia, ale już bez porównania lepsza).
Znając zresztą Twoją wiedzę i głębokie przemyślenia, jakimi się nieraz dzieliłeś w wierszach i dyskusjach, nie wątpię, że to, co napisałem powyżej, nie jest dla Ciebie nowością ani zaskoczeniem. Możesz także kojarzyć, że już w XIX wieku wysuwano i obalano podobne, a nawet bardziej złożone rozumowania typu “jak zbudować oko metodą prób i błędów i na co komu pół oka”. Zastanawiam się zatem: czy nie umyka mi w tym tekście jakaś ukryta warstwa, dodatkowa myśl, dzięki której uznałeś go za godny podzielenia się z czytelnikiem?
Pozdrawiam serdecznie,
Ślimak Zagłady
AS
Przyjemny szort. Wszystko zgrabne, pomysłowe i klarowne w przekazie. Reprezentuje dobrze twoje stanowisko, a o to, poniekąd, w tym całym pisaniu chodzi.
Bolly
DNA to nie klocki.
Jakby się tak dobrze zastanowić, to jest w nim coś z klocków.
Po czwarte – słabe, nic mi nie złamałeś i nadal jestem ateistą.
To nie jest kwestia łamania, to kwestia wizji;)
Kwestia wizji.
Bolly:
ateiści wierzą, że boga nie ma;
kreacjoniści wierzą, że Bóg jest;
tak czy inaczej kwestia istnienia Boga
jest zawsze kwestią wiary;
moja wiara jest słaba
ale kiedy obserwuję niektórych ludzi
zaczynam wierzyć w ewolucję…
Ślimak Zagłady:
szanowny Ślimaku, Adenina, Cytozyna, Guanina i Tymina
to zaiste świetne klocki i w pełni się z Tobą zgadzam;
rozważałem Twoją wersję, ale obawiałem się
że opowiadanie zmieni się w nudny, stochastyczny wywód;
postawiłem na wersję którą powyżej prezentuję
i przyznać trzeba, że liczba 100! przeliczona na miliardy lat
robi wrażenie;
(i aż trudno mi uwierzyć, ale nie użyłeś ani jednego średnika)
jakby nie było epika to sztuka operująca zdaniami
a zdanie musi się rozpoczynać od wielkiej litery
i kończyć kropką, toteż pisząc utwór epicki
dostosowałem się do wymogów;
za to w moich komentarzach średników nie zabraknie :)
serdecznie Cię pozdrawiam :)
AS
Bartkowski.robert:
bardzo dziękuję za czytanie i za Twój komentarz;
w mojej twórczości dominuje liryka, więc komentarz bardzo mnie ucieszył :)
Widzę, że miałaś jakąś wizję. Mnie osobiście nie porwała, ale rozumiem, że nie tworzysz prozy, więc mamy to, co mamy. Pewnie gdybym sam spróbował napisać wiersz, efekt byłby podobny. Nie dostrzegam elementów fantastycznych. Jak na pierwszy raz – jest w miarę dobrze. Pozdrawiam.
ateiści wierzą, że boga nie ma;
kreacjoniści wierzą, że Bóg jest;
tak czy inaczej kwestia istnienia Boga
jest zawsze kwestią wiary;
moja wiara jest słaba
ale kiedy obserwuję niektórych ludzi
zaczynam wierzyć w ewolucję…
Owszem, wierzę, że Boga nie ma. Tak jakby cokolwiek to zmieniało. Wiara wierze nierówna, bo można mieć lepsze lub gorsze powody, by w coś wierzyć. Dla mnie religię dyskredytuje właśnie samo to, że istnienie Boga jest kwestią wiary. Żeby nie było – też miewam wątpliwości odnośnie ewolucji, ale zostawiam jej badanie mądrzejszym od siebie.
Rozdzióbią nas kruki, wrony i ptaki ciernistych krzewów.
Adexx:
rozumiem Twoje stanowisko i dziękuję za czytanie i komentarz;
jednak zachęcam Cię do pisania wierszy
bo prozaicy tak samo jak poeci
operują intelektem, emocjami i wyobraźnią;
pozdrawiam;
Mam parę wierszy – kiedyś, pisząc opowiadania w moim uniwersum, dodawałem przed każdym nowym rozdziałem wiersz. Ale nie jestem pewien ich poziomu. Kompletnie się na poezji nie znam, a kiedy czytam wiersze innych, to często nawet nie wiem, o co w nich chodzi. Mogę powiedzieć, co myślę, o czym mniej więcej są i co czuję podczas czytania, ale jeśli chodzi o jakąś głębszą analizę czy interpretację – to już słabo. :P
Bolly:
Dla mnie religię dyskredytuje właśnie samo to, że istnienie Boga jest kwestią wiary.
trafiłeś w sedno; mnie też od ateizmu odstręcza fakt,
że trzeba wierzyć że Boga nie ma;
Adexx:
nie tak dawno rozmawialiśmy z szanowną Finklą na temat rozumienia wierszy;
padł przykład, że zupełnie nie rozumiem sonaty księżycowej Beethovena
a jednak słucham jej bez opamiętania;
liryka często przemawia do emocji, więc trudno o zrozumienie
kiedy czasem nie rozumiemy własnych…
warto więc zaprezentować swoje utwory liryczne;
Ślimak Zagłady jest znakomitym znawcą poezji i potrafi służyć poradą;
nieskromnie dodam, że i ja trochę wiem na ten temat;
Fajny tekst. Wniosek narratora zbyt daleko idący.