I wersja:
Ty, Boże, módl się do mnie
Gdy wiedźmy pali się na stosach
Tak nonszalancko jak papierosa
Gdy matematyka należy do trupów
Jeden, dwa… milion
Pierwsza, druga Wojna światowa
Hej! Pójdziemy na spacer
Przejdziemy boso po trawie
Policzymy trupy w tej ziemi
Zerwiemy mlecze na wianki
Zagramy w klasy
Na pękniętych płytach nagrobków
A gdy przyjdzie jaka święta wojna
Nie pozwolę jej nikomu rozgrzeszyć
A gdy sięgniesz po kropidło i wodę
Ujrzysz trupa z twarzą przodem
Do ciebie
Cóż, trudno…
Było nie pić przed południem
A ty, Boże, mnie wtedy nie zrozumiesz
Popukasz się w czoło
Co druga osoba ma problemy ze sobą
A wszystko, coś ty stworzył, jest dobre
Dziękuję za lato, wodę i słońce
Za sztukę, radość, gwiazdy, zające
I szubienicę dla chorych psychicznie
Więc, Ty, Boże
Módl się do mnie
Bo ja już się nie modlę
II wersja:
Ty, Boże, módl się do mnie
Gdy po trawię chodzę bosa
A w rękach mam mlecze
Módl się, gdy zaciskam zęby
Chcąc zapomnieć duszę Śmierci
Co odwlekę, nie uciecze
Nie wiedziałam, że pod ziemią
Leżą trupy
Nie słyszałam, że jest wojna
Bez grzesznika
Nikt mi wcześniej nie powiedział
Że po śmierci czeka
Nic
Lecz ty, Boże, nie zrozumiesz
Co stworzyłeś, wszystko dobre
Lato, woda, wiersze, słońce
Radość, gwiazdy i zające
Szubienica –
Więc ty, Boże, módl się do mnie
Ja już dawno się nie modlę