
Serce rośnie, patrząc na te czasy...
Serce rośnie, patrząc na te czasy...
łzami oczy zasklepia
przez dotyk chłodnej dłoni
duszę wznieca zapałką
serce rośnie
on posuwa palec po piasku
tworzy wszechświat
a sny pisze
końcówką księżyca
serce rośnie
zbyt duże
pęka
a sny pisze
końcówką księżyca
Urzekł mnie ten fragment – dziękuję.
tsschindler, dziękuję za odwiedziny! Miłego dnia!
Serce rośnie, oby nie pękło…
Dum spiro spero. Albo coś koło tego...
Ładnie, choć muszę przyznać, że Twój utwór ma dla mnie za wysoki poziom abstrakcji. Ewidentnie COŚ kryje się za słowami białego wiersza, jednak, czytając go, jestem w sytuacji Jowisza. Zabrakło masy krytycznej, abym stał się Słońcem.
No, ładnie napisane, ale nie jestem pewna, o czym.
Babska logika rządzi!
Witaj. :)
Malowniczo, trafiając do wyobraźni, krytykujesz – jak domyślam się z Przedmowy i tagu “Współczesność” – nasz obecny świat. :)
Pierwsza zwrotka:
łzami oczy zasklepia
przez dotyk chłodnej dłoni
duszę wznieca zapałką
w moim odczuciu pokazuje same przeciwieństwa, zakłamanie, fałsz – łzami, zamykaniem oczu nimi schnącymi, chłodną dłonią, zapałką – nie wznieca się duszy, chyba że sztucznie. Duszę powinno się wzniecać odwrotnościami: otarciem łez, ciepłem dłoni, żarem serca. :)
Interesująca jest “końcówka księżyca” – gdzie ona jest i jak wygląda? Chyba że chodzi o jego kształt, obserwowany przez nas podczas faz (”rogalik”). :) A może, skoro księżyc ma kształt owalno-jajowaty, takiej końcówki nie ma, zatem snów także?
Tak czy owak, dajesz do myślenia! :)
Klik, pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Mam podobne odczucia co Finkla.
Brzmi ładnie, ale nigdy nie byłem dobry w interpretacji poezji. /:
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Fascynator, dziękuję za odwiedziny! TaTojota, Finkla, Gryzok_Półpospolity, ogólnie podchodzę do poezji tak, że każdy może ją raczej interpretować, jak chce. Ale jeżeli chodzi o to, co ja miałm na myśli, bruce trafnie to opisała. W drugiej zwrotce w wersach "on posuwa palec po piasku /tworzy wszechświat" mam na myśli, że świat jest strasznie nietrwały, jest ciągłym przemijaniem jednego, by na jego miejscu powstało nowe. Tak jak wszystko, co zapisalibyśmy na piasku. A co do wersów "a sny pisze / końcówką księżyca" chodzi mi o intensywność marzeń, przynajmniej moich. Końcówka księżyca kojarzy mi się z czymś ostrym i czymś, czym pisze się wyraźniej. I to trochę o nietrwałości świata i życia kontra trwałości marzeń, które czasami bardziej ranią niż pomagają. No i jeżeli chodzi o tytułowe "serce rośnie" to oczywiście nawiązuję do tego znanego stwierdzenia, które odnosi się do radości. Ale mi skojarzyło się ze Smokiem Wawelskim, który rósł tak bardzo, że aż pękł. I to o tym, że coś z pozoru dobrego, jak radość z marzeń, zderzając się z fałszem i ograniczenia świata, może stać się zbyt ciężka, by ją unieść i pomieścić w sobie bez bólu. Ale żeby skończyć bardziej optymistycznym akcentem, życzę wspaniałego wieczoru! Bruce, dziękuję za tak rozbudowany komentarz! Jeżeli chodzi o końcówkę księżyca, chodziło mi o kształt rogalika, ale Twoja druga interpretacja jest bardzo ciekawa. Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!
Wszystkim Nam miłego wieczoru i dobrych snów oraz pozytywnych myśli o naszych czasach (mimo wszystko). :)
Pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Witaj,
O ile preferuję dłuższe, szumniejsze wiersze zakrawające na poematy, to Twój bardzo mi się spodobał. Na nic konkretnie nie wskażę, wszystko jest genialne. No może na szczególnie wyróżnienie zasługuje;
serce rośnie
zbyt duże
pęka
To już nadpoezja.
Pozdrawiam serdecznie!
Kwestia wizji.
Witaj,
O ile preferuję dłuższe, szumniejsze wiersze zakrawające na poematy, to Twój bardzo mi się spodobał. Na nic konkretnie nie wskażę, wszystko jest genialne. No może na szczególnie wyróżnienie zasługuje;
serce rośnie
zbyt duże
pęka
To już nadpoezja.
Pozdrawiam serdecznie!
Kwestia wizji.
Hej, Bartkowski.robert! Po pierwsze, ten komentarz po prostu robi mój dzień (choć ze względu na porę może lepiej powiedzieć: zakończenie dnia). Gdybym kiedykolwiek miała tworzyć listę najbardziej cieszących mnie komentarzy, na pewno bym go dodała (choć raczej takiej listy nie zrobię, bo mi się nie chce hahah). Po drugie, wiesz, że miałam największe wątpliwości co do tej końcówki? Zastanawiałam się, czy może nie jest zbyt prosta, ale ostatecznie z kilku wersji, które rozważałam, zdała mi się najlepsza. Tym bardziej cieszy mnie Twój komentarz, że Ci się spodobała. Dziękuję! Pozdrawiam i miłego wieczoru!
Po pierwsze, ten komentarz po prostu robi mój dzień (choć ze względu na porę może lepiej powiedzieć: zakończenie dnia). Gdybym kiedykolwiek miała tworzyć listę najbardziej cieszących mnie komentarzy, na pewno bym go dodała
Bardzo się cieszę:D
Zastanawiałam się, czy może nie jest zbyt prosta, ale ostatecznie z kilku wersji, które rozważałam, zdała mi się najlepsza.
Często (niestety, bo mam skłonność do rozpisywania się) to co najprostsze, jest najlepsze.
Pozdrawiam i również życzę miłego wieczoru!
Kwestia wizji.
Hej, DyingPoet!
Właściwie podzielam wrażenie Przedmówców, że przeczytałem coś bardzo ładnego, ale wymyka mi się spójny przekaz. Nawiązanie do Kochanowskiego oczywiście uderza mnie przy lekturze jako pierwsze, wydaje się jednak powierzchowne, raczej nie wchodzisz w dialog z tamtym wierszem. Pierwszą i ostatnią strofkę najprędzej uznałbym za opis stanu kogoś, kto dławi się od nadmiaru wdzięczności i nie daje rady jej wyrazić (rosnące serce, łzy chyba szczęścia czy roztkliwienia, dotyk chłodnej dłoni sugeruje czyjeś wsparcie i tak dalej).
Dwa pierwsze wersy środkowej zwrotki odczytałbym jako niewątpliwe nawiązanie do religii czy przynajmniej chrześcijańskiego podłoża kulturowego. Chrystus “posuwa palec po piasku” (skądinąd niezła aliteracja!) dokładnie raz, w słynnej scenie z jawnogrzesznicą, a kiedy mocą liryki zrównujesz te dwie akcje, to jak gdyby pokazujesz i twierdzisz, że skruszenie sumień tłumu jest równie trudne jak stworzenie świata. Owszem, jeżeli się zastanowić, to nawet ma jakiś związek z poprzednio proponowanym wątkiem, ale blado zarysowany.
Jednakże pisanie snów końcówką księżyca, przy całej śliczności wyrazu, nie wydaje mi się z niczym wiązać. Zresztą różne odniesienia do księżyca wydają się już w Twoich tekstach prawidłowością: w ogóle księżycowa panna z Ciebie. Planujesz może coś spektakularnego na 7 września?
Nie czuję się ekspertem od nowoczesnej wersyfikacji. Na pewno dostrzegam tutaj, może intuicyjną, próbę kształtowania rytmiki wiersza – zaczynasz od trzech akcentów na linijkę, schodząc ku dwóm i w końcu jednemu – ale potrzebowałabyś kogoś bardziej doświadczonego, żeby ocenił, czy to “dobrze brzmi” i odpowiada uznanym formom.
Pozdrawiam serdecznie!
Hej, Ślimaku Zagłady! Dziękuję za odwiedziny. Jeżeli chodzi o moją interpretację, napisałam ją wyżej. Jednak przyznaję, że powinnam jeszcze popracować nad pisaniem takich wierszy, które są i ładne, i zrozumiałe (choć i tak jest lepiej niż dwa lata temu; gdy czytam moje wiersze z tamtego okresu, to często myślę sobie, że dość dużo tam przydługawych, niezrozumiałych, pełnych patosu metafor hahahah). Rzeczywiście nawiązanie do Kochanowskiego jest bardzo luźne. Bardziej nawiązywałam do samego wyrażenia "serce rośnie". A wiesz, że nawet nie zauważyłam tej aliteracji, hah? Raczej znam środki stylistyczne, ale gdy piszę, zupełnie nie myślę, by tak świadomie jakiegoś użyć. Jeżeli chodzi o końcówkę księżyca, mam słabość do ładnych metafor. I pewnie upieranie się przy jakimś sformuowaniu, bo mnie urzeka, nie jest najdojrzalsze literacko, ale może mi przejdzie z czasem. Księżycowa panna? Hahaha, nie mogę zaprzeczyć. Z niewiadomych mi samej przyczyn mam dziwną słabość do księżyca. Jednemu z bohaterów moich opowiadań dałam nazwisko Lunacrest. Dość niedawno zastanawiałam się, jak by to było przytulić księżyc. A ostatnio, gdy smażyłam naleśniki, randomowo wpadło mi na myśl, że w sumie to one wyglądają, jak księżyce w pełni. I że mogłabym w sumie napisać opowiadanie o fabryce księżycy, w której smaży się je jak naleśniki. Ale to dziwny pomysł i chyba pozostaje mi tylko pocieszać się myślą, że każdy człowiek ma czasami takie dziecinne myśli, tylko na pierwszy rzut oka tego nie widać, hahahah. Co do 7 września, zupełnie nie wiedziałam, że będzie całkowite zaćmienie księżyca. Ale teraz strasznie mnie to ekscytuje. I jeszcze przeczytałam, że księżyc będzie czerwony. Dziękuję, że o tym napisałeś, bo chyba bym zwariowała, gdybym ominęła takie coś. Co do wersyfikacji, rozumiem, też nie jestem ekspertką i w sumie polegam po prostu na intuicji. Również pozdrawiam i życzę wspaniałego wieczoru!
Jeżeli chodzi o moją interpretację, napisałam ją wyżej.
Uznałem, że Cię zaciekawi i może bardziej się przyda na przyszłość, gdy zinterpretuję tekst tak, jak potrafię bez korzystania z wyjaśnień autorskich.
mam słabość do ładnych metafor. I pewnie upieranie się przy jakimś sformułowaniu, bo mnie urzeka, nie jest najdojrzalsze literacko, ale może mi przejdzie z czasem.
Masz do takich fraz dobre pióro, bardzo zatrzymują uwagę na Twoich wierszach. Mam nadzieję, że Ci nie przejdą, tylko z czasem nauczysz się je lepiej zszywać z kontekstem, może notować do wykorzystania w utworach, w których się najbardziej przydadzą.
I że mogłabym w sumie napisać opowiadanie o fabryce księżyców, w której smaży się je jak naleśniki.
Czytałbym! Moim zdaniem to nie jest dziecinne, przynajmniej nie w złym sensie: może świadczyć o przetrwaniu dziecięcej ciekawości świata i plastyczności wyobrażeń, bardzo przecież potrzebnej twórcom, a nie o niedojrzałości.
Co do 7 września, zupełnie nie wiedziałam, że będzie całkowite zaćmienie księżyca. Ale teraz strasznie mnie to ekscytuje. I jeszcze przeczytałam, że księżyc będzie czerwony. Dziękuję, że o tym napisałeś, bo chyba bym zwariowała, gdybym ominęła takie coś.
Wobec tego cieszę się, że szczęśliwie udało mi się podpowiedzieć. Zaćmienie będzie nisko, potrzebujesz wybrać miejsce z otwartym widokiem na południowo-wschodni horyzont. Kolor wynika z tego, że kiedy Ziemia blokuje bezpośrednie oświetlenie Księżyca przez Słońce, to jedynym światłem, które do niego dociera, jest to ugięte w atmosferze ziemskiej, a więc głównie światło na dłuższym krańcu spektrum widzialnego, czyli czerwone (prawo rozpraszania Rayleigha – utrzymanie siły promieniowania przy przejściu przez ośrodek jest proporcjonalne do czwartej potęgi długości fali). A ponieważ atmosfera się zmienia, to i całkowite zaćmienia Księżyca wyglądają różnie – czasem barwa jest ceglasta, czasem krwawa, rzadziej bardzo ciemna, prawie czarna – nie potrafimy tego zawczasu przewidzieć.
Pozdrawiam ponownie, życzę wspaniałej nocy i samych księżycowych snów!
Takkkk, zaciekawiło mnie. Bardzo to doceniam. Dziękuję!!! Jeżeli chodzi o notowanie, mam już dość długą listą przeróżnych wyrażeń, które chciałabym pewnego dnia wykorzystać. Niestety ta lista tylko się zwiększa i zwiększa, bo częściej coś do niej dodaję niż coś z niej wykorzystuję hahaha. Miło mi! Może któregoś pięknego dnia uda mi się coś na ten temat sklecić. Dziękuję za szczegóły, to strasznie ciekawe, zapowiada się genialny wieczór. Mam nadzieję, że będzie krwawy, ale w sumie żadna barwa mnie nie zawiedzie. Nie odpiszę „wzajemnie”, bo dziwnie byłoby życzyć wspaniałej nocy o 15:00, ale życzę miłego dnia!