- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Doba – zdecydowanie za krótko

Doba – zdecydowanie za krótko

Pa­mię­ci Wy­bit­ne­go Czło­wie­ka.

Za­pra­szam. :)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Ambush, cezary_cezary

Oceny

Doba – zdecydowanie za krótko

– Tato, po­patrz w obiek­tyw, kiedy robię zdję­cie.

– Chwi­lecz­kę, muszę od­po­cząć. Daj mi dwie mi­nu­ty. – Star­szy męż­czy­zna dy­szał cięż­ko, sia­da­jąc na naj­bliż­szym ka­mie­niu.

Znowu osią­gnąłem ponad pięć ty­się­cy! Tym razem to nie Atlan­tyk, lecz groź­ne Ki­li­man­dża­ro! – my­ślał z dumą, spo­glą­da­jąc na oko­licz­ne szczy­ty.

– Dzika Afry­ka! – za­wo­łał z uśmie­chem, le­d­wie wi­docz­nym wśród gę­stej, siwej brody.

Przed ocza­mi uka­za­ły się ży­cio­we do­ko­na­nia sie­dem­dzie­się­cio­lat­ka – po­wró­ci­ły nie­zli­czo­ne wy­pra­wy ka­ja­ko­we, jach­to­we i ko­lar­skie, sa­mot­ne opły­nię­cia oce­anu, loty szy­bow­cem, skoki spa­do­chro­no­we, re­kor­dy, na­gro­dy, wy­róż­nie­nia, ty­tu­ły ho­no­ro­we… I brawa, mnó­stwo braw. Speł­nił tyle ma­rzeń, po­ka­zał, że nie­moż­li­we nie ist­nie­je.

Pa­trzył z ra­do­ścią na syna, my­ślał o żonie, dru­gim synu i wnu­kach. Nie miał żad­nych wąt­pli­wo­ści – był wiel­kim szczę­ścia­rzem.

 

– Prze­szka­dza­łem ci nie­raz – po­wie­dział spo­koj­nym tonem po­tęż­ny stwor, który nie­spo­dzie­wa­nie sta­nął tuż obok po­dróż­ni­ka.

Przy­po­mniał czło­wie­ka, lecz ogrom­ne roz­mia­ry, spo­wi­ta mgłą pra­wie cała syl­wet­ka i nie­na­tu­ral­ny wyraz twa­rzy wska­zy­wa­ły na po­stać fan­ta­stycz­ną.

– Kim je­steś?

– Prze­kleń­stwem wielu ludzi. Zwę się Zwąt­pie­nie.

– To ty zsy­ła­łeś na mnie przez tyle lat wszyst­kie sztor­my, prądy mor­skie i wi­chry? – Alek­san­der przy­glą­dał się mu bez cie­nia stra­chu.

Tam­ten przy­tak­nął w mil­cze­niu.

– To była stra­ta czasu. Nie wąt­pi­łem nigdy w suk­ces, sam prze­cież wiesz.

– Wiem. Od­trą­ci­łeś mnie za każ­dym razem. I za­wsze po zdu­mie­wa­ją­cej, bo­ha­ter­skiej, dłu­giej i wy­czer­pu­ją­cej walce.

– To praw­da, bo cię nie po­trze­bo­wa­łem. Nigdy nie mia­łem żad­nych wąt­pli­wo­ści! Po­dob­nie jak teraz.

– Po­dob­nie jak teraz – przy­zna­ło z uśmie­chem Zwąt­pie­nie.

– Wie­dzia­łem, że wejdę na ten szczyt!

– I dla­te­go już ci nie prze­szka­dza­łem. Nie dziś. Nie teraz.

– Dzię­ku­ję. – Alek­san­der Doba skło­nił głowę z sza­cun­kiem.

– Że­gnaj, przy­ja­cie­lu. – Stwór od­wza­jem­nił ten gest, po­ma­chał mu i od­szedł.

 

Alek­san­der po­my­ślał z nie­wy­mow­ną ulgą, że prze­żył życie tak, ja chciał. Za­po­mniał o po­zo­wa­niu do zdję­cia i tylko kon­tem­plo­wał spo­kój oraz ciszę, ogar­nia­ją­ce z wolna umysł.

Ode­tchnął ostat­ni raz i zwie­sił głowę. Za­snął, wciąż sie­dząc na tym samym ka­mie­niu.

Na wieki.

 

 

 

(Alek­san­der Doba, 1946-2021, Instagram.pl)

Koniec

Komentarze

Myśli zapisywałabym jako myśli. 

 

Znowu mam osiągnięte ponad pięć tysięcy!

To zdanie jest brzydkie i jak z google translatora.

 

Tekst sympatyczny.

75 lat to nie żaden staruszek! Zwłaszcza Pan Aleksander! Starość zaczyna się po osiemdziesiątce!(dla Mężczyzn, bo dla mężczyzn znacznie wcześniej)

Ambush, Rybaku3, dziękuję, poprawiam, pozdrawiam. 

Ave, Bruce Anonimie! ;)

 

Przyjemny, a do tego pozytywny tekst. Aleksander to był Gość;)

Nowa Fantastyka