- Opowiadanie: Koala75 - Mam ducha

Mam ducha

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Mam ducha

Podobno każdy ma własnego ducha, ale ja przydzielonego mnie nawet polubiłam. Znamy się już ponad dziesięć lat. Pojawił się w trzydziestą rocznicę moich urodzin. Siedziałam wieczorem przy do połowy opróżnionej butelce ulubionego wina i rozmyślałam nad swoim losem. Akurat skończyłam studia, gdy rodzice zginęli w wypadku. Pijany debil najechał czołowo na ich samochód. Obojga nie uratowały pasy ani poduszki. Zostałam sama z firmą ojca. Musiałam się pozbierać i żyć dalej. Poprowadziłam odziedziczoną firmę i poradziłam z tym sobie. Dzisiaj firma nieźle działa, dobrze mi poszło.

Siedziałam, wspominałam wcześniejsze lata i nagle zobaczyłam na drugim fotelu mężczyznę. Nie wystraszyłam się, procenty chyba to sprawiły. Na pierwszy rzut oka był trochę starszy ode mnie, tak dwa, może trzy lata. Przystojny, elegancki, nie taki, jak ci, których widywałam na co dzień. Pomyślałam, że śnię i wtedy się odezwał:

– Nie śpisz. Będę twoim duchem. Taki dostałem przydział, będziemy się często widywać.  Jesteś interesująca, więc nie narzekam, chociaż uprzedzono mnie, że nie będzie mi łatwo, bo jesteś zimną suką.

Znikł, a ja pobiegłam do łazienki, żeby zimną wodą przegonić pijane myśli. W lustrze znowu go zobaczyłam i powiedział:

– Nie upiłaś się. Jestem prawdziwy. Nie trać czasu na próby eliminacji mnie. Aha, będę szanował twoją prywatność. Przychodząc w różnych momentach, nie zamierzam cię podglądać. Możesz tego być pewna, bo tak mnie wychowano.

Oczywiście nie posłuchałam. Biegałam do psychiatry, egzorcysty i różnych szamanów. Przybywał mimo zamkniętych drzwi i tylko pobłażliwie się uśmiechał, gdy rzucałam w niego specjalną solą, kropiłam wodą święconą i okadzałam dymem z palonych ziół.

 Gdy się przekonałam, że nic nie działa, zrezygnowałam z bezowocnych prób usunięcia go i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Był kulturalny, inteligentny i nawet błyskotliwy. Rozmowy z nim zawsze mnie odprężały i z czasem zaczęłam tęsknić do naszych wieczornych spotkań, bo tylko wieczorem się pojawiał i w dodatku nieregularnie. Zawsze przychodził, gdy potrzebowałam wsparcia, albo miałam podjąć, bardziej lub mniej, poważne decyzje. Uchronił mnie swoimi radami przed popełnieniem paru głupstw.

Jestem singielką do dzisiaj. Ludzi traktowałam przedmiotowo. Z pracowników wyciskałam siódme poty, byłam bezwzględna. Pod wpływem mojego ducha, o którym nikomu nie mówiłam, stopniowo się zmieniłam. Dla pracowników już nie jestem jędzą i zołzą. Mam kilkoro prawdziwych przyjaciół.

Mój duch jest jednak najważniejszym i właściwie tym jedynym, wymarzonym. Teraz to wiem. Czasem, gdy patrzę na swoje odbicie w lustrze, bywa mi smutno. Widzę, że czas zrobił swoje. Mój duch się nie starzeje. Na pociechę mówi, że on widzi mnie zawsze taką, jaką mnie poznał. Powtarza też:

– Kiedyś dołączysz do mnie i będziemy razem na wieki. Mam to obiecane. Będę czekał.

Ufam mu i chcę w to wierzyć. Czy może być moim Aniołem Stróżem? Jestem agnostyczką.

 

Koniec

Komentarze

Dobrze mi poszło, zresztą i dzisiaj nieźle firma działa.

Zmieniłabym szyk zdania.

 

Troszkę kłopot z tą agnostyczką. Jak zmieścić ducha w koncepcji, gdzie obecność Boga jest wątpliwa. Chociaż z drugiej strony, ona wie, że duch jest na pewno! ;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Łowuszko, tak, ma ducha i ma pytanie/problem. :)

smiley

Jakby się tak zagłębić w ten problem, to… no ciężka sprawa…

Bo dlaczego ten “duchu” zjawił się dopiero teraz? W dodatku kiedy firma

prężnie się rozwija i generuje pokaźne zyski?… No i co to za odgórnie

narzucone ustalenia za plecami podmiotu?…heh

wieczorem przy pustej już w połowie butelce ulubionego wina

Na szczęście butelka jeszcze w połowie pełna…

wink

Sympatyczne…

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Witaj. :)

Przeuroczy, wzruszający szort. Kojarzył mi się czasami z “Miastem aniołów”. :) Bardzo mi żal głównej bohaterki – sporo przeszła w życiu. crying

 

Procenty chyba sprawiły, że nie wystraszyłam się Na pierwszy rzut oka był trochę starszy ode mnie, tak dwa, może trzy, lata. – między tymi zdaniami zabrakło kropki. 

 

Pozdrawiam serdecznie, klik. :)

Pecunia non olet

Bruce, dzięki za komentarz. Kropkę dostawię. (Chyba chochlik nie był bardzo głodny, że tylko tyle zjadł.) :)

I ja dziękuje, pozdrawiam, Misiusmiley

Pecunia non olet

Witam! :D

Komentarz napisałem wczoraj, ale najwidoczniej w niewyjaśnionych okolicznościach nie dotarł do Ciebie i pewno żyje własnym życiem. Każdego, kto zobaczy mój wczorajszy komentarz, proszę o niezwłoczne skontaktowanie się w tej sprawie. Możliwe jest, że mój wczorajszy komentarz finansuje właśnie lewicowe bojówki w Ameryce Łacińskiej i stanowi zagrożenie dla tamtejszej równowagi politycznej. Co najgorsze może to doprowadzić do zmniejszenia podaży świnek morskich na rynku.

A skoro stworzyłem już w pełni wiarygodne usprawiedliwienie tego, że nie napisałem komentarza od razu, gdy tylko przeczytałem nowy szorcik, mogę wystawić wyrafinowaną recenzję tego ponadczasowego dzieła.

Miły szorciak, taki który by zawsze mówił “dzień dobry”, gdyby tylko był człowiekiem. Zastanawiająca jest też kwestia tego, że duch został przydzielony. Czyżby istniał jakiś niebiański urząd przydzielający duchy, nazywane niekiedy aniołami stróżami? To by tłumaczyło tą obsuwę w pojawieniu się ducha. 

Pozdrawiam!

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Sympatyczny szorcik.

Gdzie przydzielają te duchy? Melduję, że trzydzieści lat mam ukończone! I raczej nie będę próbowała pozbyć się takiego miłego ducha. ;-)

Babska logika rządzi!

Fascynatorze&Gryzoku, zawsze uważałem, że ta strona jest fantastyczna. Mam ponownie tego dowód. Gdy odpowiadałem na komentarz Bruce, nie było innego. Teraz pojawił się komentarz Fascynatora przed Bruce’owym, a pierwszy komentarz Gryzoka gdzieś hula po świecie.

Finklo&Fascynatorze&Gryzoku, nie wiem, kto i kiedy przydziela duchy. Może nie każdy takiego dostaje, a może Wena jest takim duchem? :)

Z tego wniosek, że komentarz Gryzoka poszedł po komentarz Fascynatora. Może jeszcze tu wróci, jak już znajdzie i przyśle wszystkich błądzących. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, zgodnie z Twoją stopką. :)

ale ja przydzielonego mi nawet polubiłam

To "mi" na akcentowanym miejscu nie brzmi dobrze.

przy pustej już w połowie butelce ulubionego wina

Lepiej: przy do połowy opróżnionej butelce ulubionego wina.

Najechał czołowo na ich samochód pijany debil.

Dziwny szyk. Co chcesz podkreślić?

Siedziałam tak i nagle

Dobra, a co to ma do firmy i rodziców?

Procenty chyba sprawiły, że nie wystraszyłam się.

I tu też nie wiem, co chcesz podkreślić.

dwa, może trzy, lata

Drugi przecinek skasuj, to nie wtrącenie.

 jak ci codzienni z mojego otoczenia

Jak ci, których widywałam na co dzień.

Jesteś interesująca, więc nie narzekam, chociaż uprzedzono mnie, że nie będzie mi łatwo, bo jesteś zimną suką.

?

Nie trać czasu na próby mojej eliminacji.

Na próby eliminacji mnie, ale to dalej brzmi dziwnie.

Przychodząc w różnych momentach, nie zamierzam cię podglądać

?

okadzałam dymem spalanych ziół

Może: okadzałam dymem z palonych ziół.

Rozmowy z nim zawsze mnie relaksowały

A nie mogły odprężać?

Uchronił mnie swoimi radami przed paroma głupstwami

Rym.

Pod wpływem mojego ducha, o którym nikomu nie mówiłam, po zaakceptowaniu go stopniowo się zmieniłam.

Bez zaakceptowania nie byłoby wpływu. Pod wpływem mojego ducha, o którym nikomu nie mówiłam, stopniowo się zmieniłam.

Pociesza mnie mówiąc, że on widzi mnie

Powtórzenie. Może: Na pociechę mówi, że on widzi mnie.

 

Misiu, jasny gwint. Streściłeś historię, zamiast ją napisać. Jasne, słodką jak ulepek, ale streściłeś. Uuuuch. Do roboty!

Tym razem mem jest milusi (stosunkowo). Następny taki nie będzie ;) (Boże, zbaw nas od grzechu lenistwa. Jutro XD)

Troszkę kłopot z tą agnostyczką. Jak zmieścić ducha w koncepcji, gdzie obecność Boga jest wątpliwa. Chociaż z drugiej strony, ona wie, że duch jest na pewno! ;)

Nie ma problemu. Agnostyk nie musi wątpić w istnienie sfery niematerialnej w ogóle, po prostu zawiesza sąd w kwestii istnienia Boga. A w kwestii istnienia ducha bohaterka ma jaką taką pewność XD

No i co to za odgórnie narzucone ustalenia za plecami podmiotu?…heh

A co to, skarbówka? XD

Czyżby istniał jakiś niebiański urząd przydzielający duchy, nazywane niekiedy aniołami stróżami? To by tłumaczyło tą obsuwę w pojawieniu się ducha. 

Jakby nie, bo czy ten urząd istnieje w czasie, hint, hint? :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, liczyłem na to, że końcówka Cię sprowokuje do skomentowania tekstu i mam, co chciałem. Zaraz się wezmę za edycję. Już się boję obiecanego gifa. ????

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, słodki ten gif, a strona jest fantastyczna, bo zmieniła smiley na ????. Może tym razem nie zmieni. smiley

Dziwne rzeczy się dzieją :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziwne rzeczy się dzieją

W fantastyce nic nie dziwi. ;)

cheeky

Sprawa jest prosta. Rzeczony “duchu” to niewydolna chińska podróba. Kiedy 

był najbardziej potrzebny – bo nawiedzona grzała rowerem ile

pary w pedałach nie patrząc dokąd zmierza – nie było go na miejscu…

No i wjechała prosto w kolczasty krzak Prunus spinosa

wink

 

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Okeeej… nie pytam… XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć, Koala75,

 

Mnie zastanawia coś innego. Jakie wydarzenie w fabule uzasadnia pojawienie się w opowiadaniu anioła stróża? Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to nagła śmierć rodziców głównej bohaterki. Jest to zdarzenie, na podstawie którego Góra podejmuje decyzję, aby wesprzeć kobietę. Tylko po co, skoro ona jest „zimną suką” i do tego jeszcze „agnostyczką”? Czyżby Góra już całkowicie odeszła od rozumu i chciała zbawiać na siłę nawet jawnych grzeszników?

No chyba, że istnieje inny powód… Na przykład, przyszła penitentka, ma super moce, które przechylą szalę zwycięstwa w nadchodzącej bitwie, Armagedonie, dobra ze złem? Posyła najlepszego agenta o numerze 007 oraz o pseudonimie operacyjnym Anioł Stróż. Jego Mission: Impossible, to uprzedzić agenta z piekła rodem, o numerze 700 i pseudonimie De-mon, i przed nim przeciągnąć bohaterkę na stronę Królestwa Niebieskiego.

Taki, albo podobny pomysł, zbudowałby fabułę, określił stawkę, wniósł napięcie. Tylko, że wówczas musiałbyś się zdecydować na dłuższa formę.

 

Ekhem, główna bohaterka się nie przedstawiła…

 

W jaki sposób można rozpoznać, że duch (niematerialna istota żyjąca poza czasem) ma trzydzieści lat? No i po co duch czeka na bohaterkę? Ponoć, tam w zaświatach, ani nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić.

No chyba, że istnieje inny powód…

wink

 

Trochę to dla mnie mało zrozumiałe, że dziewczyna nie umiała sama dojść do jedynie słusznych wniosków, że musiał ją wspomagać duch. Ale czytało się dobrze. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czyżby Góra już całkowicie odeszła od rozumu i chciała zbawiać na siłę nawet jawnych grzeszników?

Jak "na siłę"? Bohaterka mogła odmówić (a przynajmniej mogłaby, gdyby Autorowi się chciało, hint, hint, nudge, nudge), a Góra się nie poddaje. Co prawda, zwykle działa subtelniej. Ale zasadniczo byłoby Górze miło, gdyby wszyscy dali się zbawić (ludzie idą do piekła, bo chcą iść do piekła).

 przyszła penitentka, ma super moce, które przechylą szalę zwycięstwa w nadchodzącej bitwie, Armagedonie, dobra ze złem?

Widziałam ten film, Keanu Reeves był niezły XD

W jaki sposób można rozpoznać, że duch (niematerialna istota żyjąca poza czasem) ma trzydzieści lat? 

Pomijając to, że trzydzieści lat miała bohaterka, kiedy go spotkała, a o wieku ducha nie ma wzmianki, nie wiemy, czy to jest duch człowieka, czy duch, który nigdy nie miał ciała. 

Trochę to dla mnie mało zrozumiałe, że dziewczyna nie umiała sama dojść do jedynie słusznych wniosków, że musiał ją wspomagać duch.

Oj, wielu jest takich :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Oj, wielu jest takich :)

Tarnino, bardziej wierzących duchom niż sobie… :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie duchom, tylko… kurka, nie mam pojęcia, czemu/komu/wut? tacy ludzie wierzą i w ogóle o co chodzi. Niech tam :D miałam pisać XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisz, Tarnino, pisz! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Taaa…

 

A to, to co:

 

Na pierwszy rzut oka był trochę starszy ode mnie, tak dwa, może trzy lata.

 

No trzydziestki nie miał. Fakt. Ale max trzydzieści trzy. Co i tak mieści się w granicach (o)błędu.

Na pierwszy rzut oka, czyli na tyle wyglądał. Skoro ducha widać, to jakoś wygląda, nie? laugh

Pisz, Tarnino, pisz! :)

Staram się ^^ znaczy, lecę XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Leć, Tarnino! I poleć wysoko!:D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To “jakoś” jest właśnie kreacją światadevil; dlatego trzeba uzasadnić jego mechanikęcool, najlepiej fizykąenlightened.

Pozwolę sobie wtrącić, że fizyką kwantową można prawie wszystko uzasadnić, a fantastyką wszystko co nie jest sci i najlepiej zostawić tu pole wyobraźni czytających. Niech mają jakąś przyjemność. :)

Cześć, Koala75

Jeśli wziąć pod uwagę koncepcję anioła stróża w kontekście chrześcijaństwa, to anioł, którego opisujesz z definicji, nie może kłamać. Będąc aniołem światłości, mówi prawdę. Dlaczego? Oczywiście posiada wolną wolę, ale jako byt doskonały stojący po stronie Boga, nie będzie tego robił. Czyli wypowiedziane przez niego słowa: jesteś suką, są mocnym stwierdzeniem, ale w pewnym stopniu uzasadnionym, ponieważ bohaterka poznając prawdę o sobie, że postępuje źle, postanawia pracować nad sobą, dzięki czemu zyskują na tym wszyscy. 

Ukazujesz bardzo ważną kwestię, że człowiek zdolny jest do poprawy, za sprawą wyboru, świadomej decyzji, może zmieniać świat i siebie na lepsze. To od nas zależy, czym się otaczamy i kim. Wybór pomiędzy dobrem a złem można tłumaczyć w sposób duchowy, jak też bez tej otoczki. 

Bohaterka reaguje w sposób naturalny. Czyli leki, psychiatra, wydaje się, nic w tym niezwykłego, a jednak. W pewien sposób sytuacja wyolbrzymiona, ale uświadomiła mi, że często dobry głos, natchnienie, dobra myśl, może być spychana, niechciana, jest jak nękająca mucha, z tym że jest to dobry szept. Tylko dlaczego z nim walczę? Jeśli ktoś wierzy w anioły, niech będą to anioły. Cieszy mnie pozytywne zakończenie. Jak to zwykle u Ciebie, jest zazwyczaj optymistycznie. 

Pozdrawiam i klik

To “jakoś” jest właśnie kreacją światadevil; dlatego trzeba uzasadnić jego mechanikęcool, najlepiej fizykąenlightened.

Fizyka sama siebie nie uzasadnia XD A z wyglądaniem problem jest taki, że wyglądy są konkretne. Nie możesz wyglądać po prostu jak człowiek, musisz mieć konkretny wzrost, wagę i tak dalej. Ulubiona_emotka_Baila.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina, to dla dociekliwych, doprecyzowania, wzrost, waga, ilość rąk i nóg. Człowiek to człowiek, a małpa to małpa, podobnie z psem czy kotem. :-)

Czyli, żeby fizyka sama siebie uzasadniała potrzebny jest  obserwator? Beeezdura! laugh

Tarnina, to dla dociekliwych, doprecyzowania, wzrost, waga, ilość rąk i nóg. Człowiek to człowiek, a małpa to małpa, podobnie z psem czy kotem. :-)

XD Nope :D Każdy konkretny człowiek podpada pod pojęcie "człowiek", ale pojęcia nie biegają po świecie – po świecie biegają konkrety, a one muszą być jakieś ^^

Czyli, żeby fizyka sama siebie uzasadniała potrzebny jest obserwator? Beeezdura! laugh

Się, kurka, zmówili, żeby mnie tylko zdenerwować, no. Słoneczko śliczniutkie, Ty! Pupeńko maleńka! Zanim kogoś oskarżysz o relatywizm, skieruj kroczki swych stópek DO BIBLIOTEKI! Argh.

No. Nie, kwiatuszku. Obserwator nie jest potrzebny, a ja tego NIE POWIEDZIAŁAM. (Tak, będę krzyczeć. Bo głowę dam, że Wy tak specjalnie :P). Fizyka nie uzasadnia sama siebie, to znaczy: podstawowe zasady fizyki nie dadzą się uzasadnić metodami fizyki. Zrozumiała żabuchna? Żeby fizyka trzymała się czegoś przypominającego kupę, potrzeba założeń SPOZA fizyki. Przedfizycznych. Jak np. założenia, że w ogóle są jakieś prawa fizyki (zależności między zdarzeniami). Albo, że one są niezmienne w czasie. I tak dalej, i tym podobne. Od takich zagadnień samemu Einsteinowi posiwiała grzywa, nie będę udawać, że się na nich znam, ale jak misiaczek będzie niegrzeczny, napuszczę na misiaczka mojego profesora od filozofii nauki. Już on wie, jak z takimi misiaczkami postępować. Oj, indeksik mu podpisze, z zawijaskiem, zobaczy misiulek. Aha, bo naprawdę: założenia to nie coś, co cukiereczek sobie wymyśluńkał, tylko coś, co trzeba przyjąć bez dowodu, niedyskursywnie (intuicyjnie, ale oczywiście to słowo znaczy jakby co innego w języku fachowym, niż w języku prostego ludu). I proszę pupeczkę uprzejmie, żeby sobie swojego chochoła przerobiła na siennik.

(Oczywiście, fizyka jako nauka nie jest tym samym, co opisuje, ale to już wyższy szczebelek.)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Aaa, to źle zrozumiałem, myślałem, że chodzi o samo pojęcie, a nie biegające pojęcie po świecie :-)

Pani Tarnino,

 

Bardzo dziękuję za Pani wpis, bo mam wrażenie, że jest on tylko dla mnie. Będę zaszczycony, jeśli uda mi się porozmawiać z Panem Profesorem od filozofii nauki. Albowiem każde zdarzenie, które poszerzy moje horyzonty, uważam za niezwykle cenną lekcję, ale i ucztę. Chociażby z tych powodów nie toczę z nikim sporu. Po prostu prowadzę dialog.

cool

Filozofia… (sory za wulgaryzm)

 

 

(…mało kto się utrzyma…)

Vox populi, vox Dei?…

wink

 

EDIT – i tak zeszliśmy z namolnego ducha na sens istnienia według… cheeky

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Nowa Fantastyka