- Opowiadanie: dawidiq150 - Godzina wychowawcza

Godzina wychowawcza

Cześć. Porzuciłem swoje opowiadanie fantasy, które miało być długie. Nie mam jeszcze takich umiejętności. Natomiast krótkie teksty chyba mogę pisać. Proszę czytajcie i komentujcie!!! Jak na mnie szort jest chyba dość dopracowany. Ale błędy na pewno są. Zapraszam!!!

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Godzina wychowawcza

Zadzwonił dzwonek i dzieci weszły do klasy. Zniecierpliwione szybko zajęły swoje miejsca, bo dziś na godzinie wychowawczej miało być coś specjalnego. Dzieciaki lubiły te zajęcia. Ich wychowawczyni pani Lucyna zawsze miała jakiś fajny pomysł na zagospodarowanie czterdziestu pięciu minut. Raz było to poznawanie znaków zodiaku, innym razem jakiś quiz. Dzieci nawet żałowały, że w tygodniowym programie nie ma więcej takich lekcji.

– Zaprosiłam dzisiaj pana, który opowie wam niezwykłą historię jaką dawno temu sam przeżył. – zakomunikowała pani Lucyna. – Jestem przekonana, że bardzo was zaciekawi. Gdy skończy będziecie mogli zadawać pytania.

Następnie poszła na zaplecze, by po chwili wrócić niosąc szklankę z herbatą. Za nią wszedł pomarszczony na twarzy, siwy staruszek, wyglądający na jakieś osiemdziesiąt lat. Fizycznie jednak w całkiem dobrej formie.

Mężczyzna usiadł w ławce, specjalnie postawionej z przodu, w centralnym miejscu. Pani Lucyna położyła przed nim jego herbatę i powiedziała:

– Proszę. Może pan zaczynać.

Dziadek przez moment przyglądał się zaciekawionym młodym twarzom, wzdychnął i rozpoczął:

– Mam osiemdziesiąt sześć lat, mój umysł nie jest już taki świeży jak wasz. Dlatego mogę pominąć jakieś ważniejsze kwestie w mojej opowieści. Żeby nie robić mętliku umówmy się, że pytania będziecie zadawać na końcu.

Odchrząknął jeszcze i zaczął opowieść:

– Dobrze pamiętam jak czwartego marca, 2028 roku w telewizyjnych wiadomościach obejrzałem niezwykły materiał. Przedstawiał, gdzieś na środku Sahary otoczony piaskowym pustkowiem olbrzymi obiekt, który nie mógł z wielu powodów zostać zbudowany przez ludzi.

„Obcy wylądowali na Ziemi” – mówił spiker.

 

Na filmie zobaczyłem kompleks niezwykłych budynków. Mówię niezwykłych, gdyż charakteryzowały się idealną symetrią. Były to kule i wielościany foremne. Później ludzie dyskutowali czy obcy lubili symetryczne kształty czy chodziło o coś innego, nie wiadomo co.

Nieco obok wznosiły się bardzo wysokie maszty antenowe. Kilka wyposażono w potężne talerze, najprawdopodobniej służące do lepszego zbierania fal tak jak u nas.

„Dziwna baza ma około sześć na osiem kilometrów powierzchni” – kontynuował mężczyzna na ekranie telewizora.

 

W następnym serwisie emitowanym zaledwie kilka godzin później, dowiedziałem się, że budowla znacznie się powiększyła. Przedziwne roboty, wyglądające na zdjęciach jak mrówki albo pająki, budowały blisko kompleksu platformę.

Ta dziwna baza miała biały, niczym śnieg, kolor. Platforma natomiast była czarna jak węgiel.

Cały świat obserwował powstawanie na tak nieprzyjaznym dla ludzi terenie pustynnym płaskiego jak stół, zajmującego wielki obszar lądowiska. Gdyż jak się okazało później to było lądowisko.

Gdy obcy po ośmiu dniach je ukończyli, przyszła pora na kolejne konstrukcje, których przeznaczenia można było się jedynie domyślać. Powstały wielkie przeźroczyste bańki połączone z jakimiś znacznie mniejszymi silnikami, z których przez rury wydostawał się czarny dym. Wypełniły się one z czasem czerwoną, bulgoczącą cieczą. Powstały też bańki nieco innego kształtu, tym razem z zieloną substancją. Ciecze te sądzono, musiały być podgrzewane, bo zachowywały się jak gotująca się woda, a z dziur u góry wylatywało coś jak kolorowa para.

Wszystko to było ogromnych rozmiarów. Dwa tygodnie później na lądowisku pojawiły się pierwsze statki kosmiczne, które po zadokowaniu łączono giętkimi, srebrnymi rurami z bańkami zawierającymi czerwone i zielone płyny. Najprawdopodobniej jak się potem okazało będące paliwem do ich statków.

Ludzie, choć bardzo chcieli i próbowali, nie mogli się skontaktować z obcą rasą. Chroniło ich jakieś pole siłowe. Całkowicie niewidzialne, a zachowujące się niczym niezniszczalna fizyczna ściana. Kilka helikopterów, które wysłano by zrobiły zdjęcia z bliska rozbiło się o nią.

W obcej bazie zauważono jakieś istoty, nawet było ich z czasem coraz więcej, ale z bliska nikt nie miał możliwości ich ujrzeć, o dialogu już nie mówiąc.

Minęły trzy tygodnie od zauważenia konstrukcji obcych. Mądre głowy na całej Ziemi spekulowały, że konstrukcja została ukończona. Na olbrzymiej czarnej platformie, obok siebie stacjonowały różnej wielkości statki. Baza już się nie powiększała.

Był dwudziesty szósty marca, dwa tysiące dwudziestego ósmego roku, kiedy stała się tragedia której nikt się nie spodziewał.

Jakieś tysiąc kilometrów na północ od Kotliny Kongo doszło do olbrzymiej eksplozji. Nikt nie miał wątpliwości, że to robota obcych. Ludzie próbowali dociekać dlaczego to zrobili. Najbardziej popularną była opcja, że to eksperyment militarny. Dla ludzi okazał się on tragiczny. Najwyraźniej przybyszów w ogóle to nie obchodziło.

W wyniku eksplozji powstał lej, o średnicy ponad tysiąca pięciuset kilometrów. Zielona dżungla zamieniła się w szare pustkowie. Lecz nie to było najgorsze. W powietrze uniosła się chmura, śmiertelna dla wszelkich ziemskich organizmów. Nie była radioaktywna lecz bardzo toksyczna. Związki w niej zawarte składały się z nie występujących na Ziemi pierwiastków. Nie było przed tym lekarstwa. Chmura przesuwała się z wiatrem zabijając na swojej drodze wszystko co żywe.

Kiedy naukowcy i mądrzy ludzi debatowali jak zaradzić w zaistniałej sytuacji, doszło do kolejnej tragedii i już nikt nie miał wątpliwości, że obcy mają nas w nosie.

Na Niamey w Nigerze, najgęściej zaludnionym mieście w pobliżu Sahary niewielkie stateczki obcych rozpyliły jakąś substancję.

Okazała się zabójcza. Atakowała mózg, w kilkadziesiąt sekund uszkadzając go i powodując zgon. Do dzisiaj pamiętam sekcję zwłok emitowaną w telewizji. Po otwarciu czaszki, na filmie widać było malutkie brązowe glisty, żerujące na w połowie już zjedzonym mózgu.

Dziwny wirus momentalnie się rozprzestrzeniał tak, że nie minęły dwie doby, a liczące milion mieszkańców miasto całkiem opustoszało. Całe szczęście coś zatrzymało wirus. Do tej pory nie wiadomo co. Nieliczni twierdzą, że obcy okazali się choć trochę humanitarni i gdy ich domniemany eksperyment się zakończył, dezaktywowali zabójczy czynnik. Ja osobiście sądzę, że to bardzo wątpliwe.

Minęły kolejne dwa tygodnie i nic nowego się nie działo. Natomiast toksyczna chmura zbierała już swoje wielkie, zabójcze żniwo.

Wtedy nagle zauważono w pobliżu orbity ziemskiej olbrzymi statek. Tak wielki, że szacowano, iż jest zaledwie kilkadziesiąt razy mniejszy od naszego księżyca. Poruszał się dość wolno, minął Ziemię i w pewnym momencie ludzkość stała się świadkiem wojny obcych cywilizacji. Nie wiadomo skąd, nagle pojawiły się rakiety mające za cel olbrzymi statek. Kilka trafiło inne zostały strącone przez obronne działka. Potem zaroiło się od statków, które opuściły hangary okrętu – matki, a także łatwe do odróżnienia ze względu na swój inny kształt i kolorystykę statki agresorów. Po obu stronach mniejsze stateczki strzelały laserami a większe wyposażone były w wyczerpujący się arsenał.

Z bazy obcych na Saharze wystartowały okręty by pomóc w bitwie. Co kilka godzin wracały, jak się domyślano żeby zatankować paliwo i uzupełnić rakiety.

Bitwa trwała kilkadziesiąt godzin. Ostatecznie wyglądało na to, że goszczący na naszej planecie zwyciężyli. Olbrzymi statek bezpiecznie mógł lecieć do swojego celu.

Wszyscy zastanawiali się co będzie dalej. Jak zakończy się ta przygoda ludzkości.

Gdy statek – olbrzym oddalił się, a na saharyjskiej bazie nie było już ani statków ani nikogo doszło do eksplozji. Baza wyleciała w powietrze.

Bariera chroniąca również zniknęła. Gdy to odkryto naukowcy i politycy momentalnie wsiedli do helikopterów, by zobaczyć z bliska to co zostało z budowli obcych. W pobliżu rumowiska utworzono obozy, które szybko zamieniły się w malutkie miasteczko.

Badania ruszyły pełną parą. A było co badać i zwiedzać. Wiem to dobrze bo sam tam pracowałem. Teren był nieco skażony, lecz to było nic w porównaniu z tym co robiła toksyczna chmura.

Teraz minęło niemal sześćdziesiąt lat i wiadomo jak wygląda sytuacja. Opary zabiły półtora miliarda osób i z wiatrem wędrują dalej. Jeśli kiedyś się rozproszą będzie to za kilka albo nawet kilkanaście tysięcy lat. O obcych nie pozwala też zapomnieć olbrzymi lej pozostały po eksplozji.

Historia ta nie napawa optymizmem. Ludzie tak często zastanawiali się czy istnieje życie poza Ziemią, nawet marzyli o spotkaniu. Gdy doszło do kontaktu z obcymi ci potraktowali nas jak byśmy byli nic nie warci. Dla nich byliśmy jak jakieś owady, które nie potrafią myśleć.

Koniec

Komentarze

Przeczytałem. Ogólnie to takie sobie. Niektore fizyczne parametry i logika tekstu jest dla mnie na tyle dziwna, że nie mam przekonania do realności świata przedstawionego. A przez to trudno mi go traktować poważnie.

 

 

Za nią pojawił się pomarszczony na twarzy, siwy staruszek, wyglądający na jakieś osiemdziesiąt lat.

– Pojawił? Teleportował się czy co? Bo tak to trochę wygląda. A jeśli po prostu przyszedł za nią to czytelniej by było napisać, że przyszedł. 

 

 

Dobrze pamiętam jak czwartego marca, dwa tysiące dwadzieścia ósmego roku w telewizyjnych wiadomościach obejrzałem niezwykły materiał.

 

– Daty roczne to zdaje się zapisuje się liczbowo. Czyli “2028 roku”. 

 

 

Dwa tygodnie później na lądowisku pojawiły się pierwsze statki kosmiczne, które po zadokowaniu łączono giętkimi, srebrnymi rurami z bańkami zawierającymi czerwone i zielone płyny. Najprawdopodobniej jak się potem okazało będące paliwem do ich statków.

 

– Płynne paliwo? Prymitywni ci kosmici :) Płyny są mało ściśliwe więc zabierają wiele miejsca i sporo masy. Dlatego nasze rakiety balistyczne to głównie latające zbiorniki paliwa. To bardzo mało efektywna metoda. Dlatego my już teraz mamy przynajmniej teoretyczne środki napędu jak nuklearny albo antymaterię. Są efektywniejsze niż płynne paliwa. Oczywiście tak jest w naszym realu więc w fikcyjnym świecie może być inaczej ale to jeden z tych dziwnych detali jakie rzucają mi się w oczy. 

 

 

Całkowicie niewidzialne, a zachowujące się niczym niezniszczalna fizyczna ściana. Kilka helikopterów, które wysłano by zrobiły zdjęcia z bliska rozbiło się o nią.

 

– Śmigłowce powinny mieć radar. Radar odbija się od fizycznych, twardych przedmiotów. Jeśli niewidzialna ściana pola zachowywała się jak fizyczna ściana to powinna odbijać fale radarowe podobnie jak zwykła, fizyczna ściana. Nawet jeśli optycznie byłaby niewidzialna. Ale jw. czyli tak jest w naszym realu. 

 

 

 

W wyniku eksplozji powstał lej, o średnicy ponad tysiąca pięciuset kilometrów.

 

– Największy babol tekstu. Taki na 1500 km :) Nie wiem czy to przypadek ale jest to 10x większa wartość niż po kraterze jaki pod koniec Kredy wybił dinozaury bo tamten miał ok 150 km. Katastrofa przemodelowała biosferę na Ziemi. 10x potężniejsza eksplozja by zmiotła ją całkowicie lub może by pozostały jakieś ektremofile. Przyłożyłem pi x oko te wymiary do mapy Afryki i daje to krater jaki prawie przecina Afrykę na pół. Tymczasem w tekście właściwie nic się nie dzieje. Ot, jakby gdzieś atomówka wybuchła, lokalna tragedia i tyle. Czyli w ogóle tego nie kupuję. Albo – albo. 

 

 

 

Chmura przesuwała się z wiatrem zabijając na swojej drodze wszystko co żywe.

 

– No nie. To ciąg dalszy powyższego punktu. Eksplozja jaka by wyrąbała 1500 km krater miałaby taką siłę, że fala uderzeniowa zdmuchnęłaby wszystko co nie jest skałą czy oceanem. I rozpyliłaby co chciała po całej planecie. Jakby bezpośrednie skutki eksplozji ustały to wtedy wiatry by przez kolejne dekady/setki lat mieszać tą zawiesinę dalej. Ale cała planeta by była nią pokryta. Po czymś jak bomba atomowa to wtedy wiatr może dalej nieść skażenie, tak jak to miało miejsce np. po katastrofie czarnobylskiej. 

 

 

Okazała się zabójcza. Atakowała mózg, w kilkadziesiąt sekund uszkadzając go i powodując zgon. Do dzisiaj pamiętam sekcję zwłok emitowaną w telewizji. Po otwarciu czaszki, na filmie widać było malutkie brązowe glisty, żerujące na w połowie już zjedzonym mózgu.

Dziwny wirus momentalnie się rozprzestrzeniał tak, że nie minęły dwie doby, a liczące milion mieszkańców miasto całkiem opustoszało.

 

– Dlaczego tak mało ofiar? Trucizna zabija w ok 1 min. Czyli jak bardzo toksyczny gaz bojowy w ogromnym stężeniu. Dla osób bez ochrony (bez gazmasek, hermetycznych skafandrów, poza hermetycznymi schronami) to właściwie pewna śmierć w ciągu minuty. Ten gaz powinien wytłuc każdego kogo sięgnął a skoro krater ma 1500 km to miałby zasięg globalny. Mało kto powinien przetrwać taką rzeź. 

 

– A dwa to albo wirusy albo glisty. Rozumiem, że miało być strasznie ale niezbyt mi się to klei. Raczej by mnie przekonywało, że jeden z tych czynników był taki zabójczy. 

 

 

 

Co kilka godzin wracały, jak się domyślano żeby zatankować paliwo i uzupełnić rakiety.

 

– No właśnie. Miałyby napęd nuklearny czy antmaterię to by nie musiały :)

 

 

 

– Ogólnie to nieco chaotyczne to opowiadanie. Fizyczne i logiczne luki sprawiają, że trudno mi uwierzyć w świat przedstawiony. Obcy walczą ze sobą metodami z II WŚ – tyle, że na strzelające światełka – nie ma w nich nic odmiennego, czegoś zaskakująco co by uczyniło ich bardziej obcymi. 

 

Na plus uznaję bazę obcych na Saharze. Faktycznie opis jest ciekawy i tajemniczy. Ogólne przesłanie, że obcy mogą być obcy i niezrozumiali w swoich motywacjach też mi się podoba. Z wykonaniem w praktyce gorzej ale to opisałem powyżej. Potencjał jest ale trzeba go sporo doszlifować w praktyczne detale. Tak czy siak powodzenia w innych tekstach :)

Cześć ;)

Ogólnie nie wiem, co w zasadzie o tym myśleć, ale po kolei ;D

Kilka razy coś mi chrupnęło podczas czytania, czasem można było zgubić rytm.

Nie bardzo też rozumiem, do czego odnosi się ten wstęp ze szkołą. Myślałem, że będzie to pociągnięte na koniec, wydarzy się jakiś twist, ale zostało to po prostu urwane. Szkoda. 

Ale… na plus na pewno pomysł! Obcy, wirus, kosmiczna wojna – lubię takie klimaty, więc czytałem z pewnym zaciekawieniem ;).

Pozdrawiam serdecznie! ;)

Witam Pipboy79 !!!

 

Bardzo mnie cieszy, że tak szybko pojawiły się dwa komentarze :)) Dzięki!!! Teraz odniosę się trochę do uwag.

 

“Płynne paliwo” – założenie jest takie, że obcy są niezwykle zaawansowani technologicznie więc paliwo było również zaawansowane. Zaznaczyłem, że jest kolorowe i podgrzewane czyli całkiem inne niż u nas. Ja tak sobie myślałem, ale chyba rzeczywiście potraktowałem temat po macoszemu. Za bardzo się podnieciłem. Jednak chyba jest to kwestia sporna i może inni komentujący podejmą temat :)

 

“Wielka eksplozja” – tu podobnie, to nie była zwykła eksplozja jak przy detonacji bomby atomowej. Wymyśliłem sobie, że nie będzie w ogóle fali uderzeniowej, taki dziwny miejscowy wybuch :)

 

Więcej za bardzo nie mam na swoją obronę, ciężko jest pisać taki tekst nie mając szczegółowej wiedzy naukowej. Na szczęście ja piszę sobie dla przyjemności i ćwiczenia. Gdybym opko wysyłał na jakiś konkurs na przykład to musiałbym zrobić duży research. I nawet nie wiem czy ten research byłby taki łatwy :)

 

A więc dzięki za przeczytanie i komentarz bo jak są jakieś pozytywy to ja się bardzo cieszę.

Pozdrawiam!!!

 

Witam dovio !!!

 

Dzięki !!! Nie spodobał się wstęp ze szkołą, szkoda. Ciężko mi często ogarnąć jak zaczynać opowiadania :) A twistem jest myśl na końcu przedstawiona dzieciom :)

 

Fajnie, że są plusy!!!!! :))))))) serdecznie pozdrawiam.

Jestem niepełnosprawny...

Tytuł nie mówi zbyt wiele na temat zawartości. :P

Przyznam, że nie rozumiem pomysłu z ramką w postaci lekcji wychowawczej. Po kolei – stary mówi, że bazę kosmitów odkryto w 2028 r., a swoją historię opowiada sześćdziesiąt lat później, co oznacza, że jest ok. 2088 roku, czyli dla nas dość odległa przyszłość. Jednak tej przyszłości za bardzo nie widać, dzieci normalnie chodzą do szkoły, siedzą w klasach, lekcje trwają 45 minut(!)… Sześćdziesiąt lat to szmat czasu, zastanów się, jak wyglądał świat w latach 60., a jak wygląda teraz.

Druga rzecz – wojna obcych zostawiła po sobie wielką dziurę na środku Afryki i doprowadziła śmierci jakichś 20% ludzkiej populacji (chyba… naprawdę jestem kiepski z matmy :\), a uczniowie dowiadują się tego od gościa specjalnie zaproszonego przez nauczycielkę? Nie uczą się o tym na historii?! Przecież to musiało wywrzeć ogromny wpływ na cywilizację, na Peruna!

No… Ale ogólnie, gdyby pozbyć się ramki, zostałby może mało odkrywczy, ale całkiem przyzwoity tekst (chyba już mówiłem, że masz dobre pomysły, tylko nie zawsze udaje ci się je sensownie przelać na papier) – wręcz typowy kosmiczny horror. :) Swoją drogą baza obcych skojarzyła mi się z pewną strukturą geologiczną na Saharze.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

SNDWLKR

 

Cześć, bardzo się cieszę, że wpadłeś :) Nie wiem czy wszystko co piszę to głupoty (w sensie nie piszę opowiadania głupoty tylko ogólnie mówię, rozmawiam, piszę). Ale wydaje mi się, że mam się z czego cieszyć bo mogło by być na odwrót tzn. pomysły bym miał do rzyci a np. miałbym świetną wiedzę ortograficzną :)

 

Jest dobrze, nie poddam się!!!!

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

OK, jest pomysł na inwazję kosmitów. Trochę jakby odwrócone “Fiasko” Lema – to oni przylatują do nas i wydają się absolutnie niezainteresowani kontaktem.

Zgadzam się z przedpiścami, że rozważania na temat godziny wychowawczej niespecjalnie pasują do reszty tekstu. IMO, spokojnie można zacząć od opowieści staruszka. Tym bardziej, że nie domykasz tej szkatułki.

Ta śmiercionośna chmura też dziwna – po co oni to zrobili? Chmura miałaby sens, gdyby chcieli skolonizować Ziemię o czyścili ją sobie z obcego życia. Ale najwyraźniej nie mieli takich zamiarów. No i chmura o opisanych właściwościach powinna wykończyć większość ludzkości. A resztę dobiłby głód, skoro na powierzchni nie ma już roślin ani zwierząt.

Babska logika rządzi!

Jak dla mnie, pomijając początek, to wygląda na to na konspekt z potencjałem na całkiem dobre opowiadanie. Taka relacja z wydarzenia, brak możliwości identyfikacji z bohaterem, bo go nie ma. Brak emocji, bo wszystko podane na zimno.

Bardzo mnie cieszy, że tak szybko pojawiły się dwa komentarze :)) Dzięki!!! Teraz odniosę się trochę do uwag.

– Oki, szpoko, nie ma sprawy :)

 

 

 

“Płynne paliwo” – założenie jest takie, że obcy są niezwykle zaawansowani technologicznie więc paliwo było również zaawansowane. Zaznaczyłem, że jest kolorowe i podgrzewane czyli całkiem inne niż u nas. Ja tak sobie myślałem, ale chyba rzeczywiście potraktowałem temat po macoszemu. Za bardzo się podnieciłem. Jednak chyba jest to kwestia sporna i może inni komentujący podejmą temat :)

 

– No owszem, “płynne paliwo” to tylko stan skupienia a nie opis co to dokładnie jest. Może być cokolwiek. Ale co do kolorów to pewnie i u nas można zabarwić paliwo, tak się np. dodaje specyficzny zapach benzyny, naturalnie ona tak nie pachnie. I no właśnie “płynne paliwo” kojarzy się z naszym, rakietowym paliwem, przez co wydaje się to dość siermiężną technologią. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. 

 

 

“Wielka eksplozja” – tu podobnie, to nie była zwykła eksplozja jak przy detonacji bomby atomowej. Wymyśliłem sobie, że nie będzie w ogóle fali uderzeniowej, taki dziwny miejscowy wybuch :)

 

– Fala uderzeniowa to forma energii. Powietrze jest tylko nośnikiem i objawem tej energii. Tak działa fizyka. Przy ręcznym granacie i bombie atomowej jest tak samo. Skalą się różnią ale ogólnie to działa podobnie. Na tej samej zasadzie mamy fale w zbiornikach wodnych. Fala to w sporej mierze objaw energii jaka porusza się przez ciecz. 

 

– Jedyna możliwość aby nie było sensownej fali uderzeniowej to próżnia. Wówczas energia jest ale nie ma środka do jej przenoszenia (cząteczek powietrza lub cieczy). Tak generalizując. Ale skoro wybuch był na powierzchni Ziemi no to powietrze tam było więc powstałaby fala uderzeniowa i źródło energii wybuchu nie ma raczej większego znaczenia. Ale zaznaczam, że znam temat w ogólnych zarysach więc z fizykiem kłócić się nie zamierzam :)

 

 

 

Więcej za bardzo nie mam na swoją obronę, ciężko jest pisać taki tekst nie mając szczegółowej wiedzy naukowej. Na szczęście ja piszę sobie dla przyjemności i ćwiczenia. Gdybym opko wysyłał na jakiś konkurs na przykład to musiałbym zrobić duży research. I nawet nie wiem czy ten research byłby taki łatwy :)

 

– To raczej dola każdego kto się zabiera za publiczne pisanie tekstów. Albo – albo. Albo pisze się o czymś co się jako-tako zna lub doszkala się zbierając materiały. Albo pisze się bez tej wiedzy. Dalej to zależy kto jest odbiorcą tekstu. Jeśli laik może nie wychwycić różnych niuansów. Ale jeśli ktoś co ma jakieś doświadczenie w danym temacie to może to już wyłapać. I reakcja może być różna. 

 

 

– Tak czy siak, powodzenia przy pisaniu :)

Finkla

 

Bardzo się cieszę, że jest tyle komentarzy :)))))))) Jestem mega zadowolony.

Jestem niepełnosprawny...

Zdradzę, że początkowo opowiadanie było bez wstępu. Czyli starając się pogorszyłem!

 

Pipboy79 trafnie zauważył i tu chylę czoła.

 

Obcy walczą ze sobą metodami z II WŚ …

Można było dużo fajniej opisać wojnę. Nie wpadłem na to.

 

Finkla

 

Ta śmiercionośna chmura też dziwna – po co oni to zrobili?

Jak to? W tekście jest, że prawdopodobnie to była próba militarna. I można sobie dopowiedzieć, że mieli okazję zrobić ją na obcej planecie, dlatego to zrobili. My też na robiliśmy próby atomowe. A toksyczna chmura mogła być nawet w ogóle nie niebezpieczna dla obcych.

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, dawidiq150

Czytając Twojego szorta, przypomniałem sobie: Pod Kopułą, S.Kinga. Tam też było pole siłowe, a cała akcja toczyła się wewnątrz kopuły. Spodobał mi się zwrot: naukowcy i mądrzy ludzie, wybacz, jeśli coś przekręciłem, ale cytuję z pamięci. Tak, zdecydowanie, naukowcy niekoniecznie muszą być mądrzy. Oczywiście to zależy od tego, jak definiujemy słowo mądrość. Czasami bowiem się zdarza, że wiedzę może ktoś mieć ogromną, natomiast w życiu brakuje mu mądrości. 

Jak to? Politycy i naukowcy polecieli zobaczyć co się wydarzyło po wybuchu? Wydaje mi się, że politycy w pierwszej kolejności uciekaliby jak najdalej, bo to oni zazwyczaj wywołują konflikty, nie tylko międzyludzkie, ale przede wszystkim zbrojne, a giną, jak wiadomo niewinni ludzie. 

Szort podobał mi się pod względem rozbudowanych wizji, jakie zastosowałeś. Obrazowo: bańki, gotująca się woda, rury, dym – spoko. 

Pozdrawiam

Dzięki Hesket !!

 

Bardzo się cieszę i mi jest miło, że coś tam się spodobało. Bo ja ostatnio przeżywam trochę trudnych chwil. Ma to związek z moją chorobą. Dobrze, że jest coś co mnie podnosi na duchu :)

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

Jestem niepełnosprawny...

Witaj. :)

Wyobraźnia, jak widzę, podpowiada Ci nadal niesamowite treści i bardzo dobrze. :) Cieszy mnie niezmiernie, że tak ciekawe masz pomysły na fantastykę. :)

Ja bym jeszcze coś dopisała o reakcji uczniów, może – o komentarzu wychowawczyni, ale to Twoje opowiadanie i rozumiem, że chciałeś je tak zakończyć. :) 

Klikam za mnóstwo fantastyki. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka