
Półnaga piękność, Królowa Krzyku, biegnie przez las pośród strug deszczu. Rozgląda się, lecz nie dostrzega nigdzie ratunku. Ze wszystkich stron otaczają ją wysokie drzewa, których wierzchołki zdają się muskać niebo. Podąża za nią groteskowa istota powstała z połączenia pędów i ludzkiego ciała, Pan Widmo.
Kobieta w końcu dociera do miejsca, w którym knieja się kończy, ale nie oznacza to upragnionej wolności. Napotyka bowiem na kolejną przeszkodę, tym razem nie do pokonania. Wysoka lustrzana ściana, w której po wielokroć odbija się jej postać. To koniec, monstrum zaraz ją dopadnie i rozszarpie, zbezcześci jej dziewicze ciało. Już widzi jak nadchodzi, jak spomiędzy nóg wyrasta mu konar, zmierzający powoli w jej kierunku. I wtedy… nadciąga odsiecz.
Pan Widmo zostaje rozczłonkowany przez wyposażoną w miecz Amazonkę o ognistym spojrzeniu, posiekany na kawałki, które wiją się jeszcze przez kilka minut, próbując odnaleźć się nawzajem i być może złączyć ponownie w jakiś magiczny sposób, lecz ostatecznie nie osiągają swojego celu, pełznąc na ślepo w przeciwnych kierunkach.
Królowa Krzyku wyraża podziękowanie swej wybawczyni, całując ją namiętnie w usta, jakby nie pamiętała już, że chwilę wcześniej walczyła o życie, pragnąc jedynie zaspokoić swój przez lata ukrywany homoseksualny popęd. Amazonka jednak opiera się jej zalotom, odpycha, pokazując wymownie, kto jest panem jej duszy i ciała. Oto bowiem wkracza do akcji sam Herakles, tytanowy półbóg, zbudowana z czystego testosteronu góra mięśni, pozbawiona jednak w dużej mierze intelektu, na co wskazuje nieobecność głowy.
Trójka bohaterów rozgląda się dookoła, jakby próbując odgadnąć, kto zamknął ich w tym niekończącym się koszmarze, ale nie dostrzegają oka, ukrytego za namalowanym na niebie Księżycem, który widać, choć z nieba spadają strugi wody.
Na moment przerywam obserwację i wyjmuję z szuflady kolejną postać. Tym razem jest to człowiek-lew, mityczna postać, wyposażona w ostre pazury i kły. Szarpie mi się w rękach. Muszę uważać, żeby mnie nie skaleczył. Wrzucam go szybko do humarium, by obserwować piękny spektakl krwi i walki o przetrwanie, ciekaw wyniku tego starcia. Kto przetrwa? Kto zginie? Jest więcej niż pewne, że w końcu dojdzie do nieuniknionej konfrontacji, a wtedy zrobi się naprawdę ciekawie.
Mój kompan przygląda się temu z zachwytem. Stara wersja humarium, którą on posiada to banalna zabawka, którą mogliby się zainteresować co najwyżej socjolodzy, pragnący obserwować zachowania ludzkie w ekstremalnych warunkach. Moja kolekcja zaś oferuje także ożywione fantastyczne istoty o nadnaturalnych mocach.
Lwiołak pędem rusza przed siebie, wyczuwając ludzkie mięso, ale nim dojdzie do spotkania z trójką bohaterów, wychodzę zaledwie na chwilę do toalety. Kiedy wracam, dostrzegam swój błąd. Mój znajomy zniszczył całe przedstawienie, gdyż wyciągnął Królową Krzyku, Amazonkę i Heraklesa na zewnątrz, pragnąc ich uratować przed drapieżcą. Lwiołak miota się w środku, nie mogąc zrozumieć, gdzie zniknęły jego przyszłe ofiary.
– Ja nie chciałem! Nie chciałem! – krzyczy mój kompan, ale jest już za późno. Dobrze wiedział, co go czeka, jeśli mnie zdenerwuje. Zaczyna się kurczyć, kiedy uruchamiam mechanizm, aż w końcu rozmiarami dorównuje trójce herosów. Łapię go i wrzucam do humarium. Zobaczymy jak długo przetrwa. Przynajmniej zaoszczędzę na kupnie nowej postaci.
Dobrze wiedział, co go czeka, jeśli mnie zdenerwuje. Zaczyna się kurczyć…– przed tym fragmentem dla mnie byłoby idealnie. Póżniej nie kumam o co chodzi. Udam, że tego momentu nie było.
Na początku wydaje się ok, fajnie napisane, ale czekam na to co się będzie działo dalej i później, zaskoczenie. Wow. Fajny pomysł.
Ok, może faktycznie za daleko poleciałem w swej wyobraźni pod koniec, dobrze, że to fantastyka, ale skoro fajny pomysł to cieszę się. Dzięki.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Lubię motyw “niespodziewanej siły wyższej”, także doczytanie do końca dało mi satysfakcję :)
Odczuwam pewien dysonans co do tego, czym są “postacie”. Końcówka i tytuł sugerują raczej zdolnych do myślenia ludzi, ale to co się dzieje na początku (erotyzm wchodzący trochę w absurd: konar wychodzący spomiędzy nóg i rzucenie się się jednej bohaterki na drugą w miłosnym szale) brzmi bardziej, jakby postacie były marionetkami, na które narrator (może nastolatek z buzującymi hormonami?) wywiera wpływ.
Poza tym – fajny koncept, egzekucja też spoko!
Maciej
Witaj. :)
Ze spraw technicznych mam następujące wątpliwości i sugestie (zawsze – tylko do przemyślenia):
Stara wersja humarium, którą on posiada (przecinek?) to (za dużo spacji?) banalna zabawka, którą mogliby się zainteresować co najwyżej socjolodzy, pragnący obserwować zachowania ludzkie w ekstremalnych warunkach.– powtórzenie, może celowe?
Zobaczymy (przecinek?) jak długo przetrwa.
Opowiadanie mocno mnie zaskoczyło. Nie dość, że zawiera niespodziewane zwroty wydarzeń, to dodatkowo jest oparte na wybitnie oryginalnym pomyśle. :) Do tego – arcyciekawy tytuł. :) Krótki szort, a tak wiele przekazuje, tak niesamowicie rozwija wyobraźnię. :)
Uważam, że ktoś mądrzejszy ode mnie powinien tu jeszcze zerknąć, aby nie przepadła taka perełka, dlatego pozwolę sobie podwójnie kliknąć, trzymając kciuki za Piórko. :)
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Uu, Bruce na piórko to bym musiał ten tekst znacznie rozbudować ;) Dziękuję
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Zobaczymy, szorty także tu otrzymują Piórka, a Twój test jest nadzwyczaj oryginalny. :)
Pozdrawiam, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Fajny szorciak. W niewielkiej ilości znaków udało się czytelnika solidnie zaintrygować, a potem zaskoczyć.
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Władca Marionetek?
Ciekawe, wciągające i dobrze napisane.
Przychodzi mi na myśl kwestia wolnej woli, którą możnaby poruszyć w takich klimatach.
Spoko. Podobało mi się.
Pozdrawiam
Moim zdaniem takie wyobrażenie „siły wyższej” jest jednym ze straszniejszych. Wszystko traci wtedy znaczenie i zostaje sprowadzone do tego, że bóg się nudził, więc postanowił namieszać, by zobaczyć, co się stanie, a potem znów się znudził i tak to zostawił. Wróci, by jeszcze raz się pobawić.
Sama końcówka mi nie siadła. Wydała mi się trochę przesadzona. Sam tekst bardzo dobry.
Siema!
Pan Widmo zostaje rozczłonkowany przez wyposażoną w miecz Amazonkę o ognistym spojrzeniu, posiekany na kawałki, które wiją się jeszcze przez kilka minut,
Jakoś ten pogrubiony fragment źle brzmi. Może → “… przez dzierżącą miecz Amazonkę…”? Albo jeszcze prościej → “…przez miecz Amazonki o…”?
Królowa Krzyku wyraża podziękowanie
swejwybawczyni, całując ją namiętnie w usta, jakby nie pamiętałajuż, że chwilę wcześniej walczyła o życie, pragnąc jedynie zaspokoićswójprzez lata ukrywany homoseksualny popęd. Amazonka jednak opiera sięjejzalotom, odpycha, pokazując wymownie, kto jest panem jej duszy i ciała. Oto bowiem wkracza do akcji sam Herakles, tytanowy pół-bóg
Przekreślone usunąłbym, bo można i niczemu to nie zaszkodzi. Pogrubione – półbóg.
zbudowana z czystego testosteronu góra mięśni, pozbawiona jednak w dużej mierze intelektu, na co wskazuje nieobecność głowy.
Trójka bohaterów rozgląda się dookoła, jakby próbując odgadnąć, kto zamknął ich w tym niekończącym się koszmarze
OK, ale czym się rozgląda ten Herakles, skoro nie ma głowy?
ale nie dostrzegają oka, ukrytego za namalowanym na niebie Księżycem, który widać, choć z nieba spadają strugi wody.
A może lepiej brzmiałoby → namalowanym na niebie księżycem, widocznym pomimo lejących się z nieba strug wody.?
Stara wersja humarium, którą on posiada to banalna zabawka, którą mogliby się zainteresować co najwyżej socjolodzy, pragnący obserwować zachowania ludzkie w ekstremalnych warunkach.
Nie wiem czy trafnie odczytuję Twojego szorta, ale postrzegam humarium, a konkretniej jego starą wersję, jako literaturę niefantastyczną, która oferuje wyłącznie to, co prawdopodobne, zaś humarium protagonisty jest literaturą fantastyczną, pozwalającą na o wiele więcej. W kontekście Twojego zainteresowania bizarro, na doczepkę biorąc to, co miałem okazję i przyjemność wchłonąc na bizarroconie, mógłbym pokusić się o jeszcze konkretniejszą interpretację, podług której stare humarium jest jednak może literaturą fantastyczną, jednakże ograniczoną ramami konwencji, zaś to ulepszone humarium jest z kolei literaturą bizarrystyczną, dla której te ramy nie stanowią żadnej przeszkody. Tak czy inaczej, dobry szort i dlatego kliknąłem bibliotekę.
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Fajnie napisane choć na mój gust trochę krótkie (ale to nie minus tylko moja preferencja).
Ogólnie mocne 8/10
Outta Sewer akurat takiej interpretacji nie brałem pod uwagę ;)
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
No widzisz, i tutaj wchodzę ja, cały na biało, w szpiczastym kapturze i z pochod… A nie, to nie ta impreza ;)
Known some call is air am
Początek mnie zaintrygował, w środku poczułam się skołowana. Obawiałam się nawet, że zaraz wkroczą krasnoludki, wiedźmin i Neo. natomiast końcówka mnie urzekła. Przypomniały mi się dzieci, które w czasie covidu bawiły się w grach w chowanego.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Fajny pomysł na humarium. Czyli jednak wszystko to to “Boże igrzysko”?
Babska logika rządzi!
Przedni pomysł. Byczki nieco popsuły wrażenie.
…rozszarpie, zbeszcześci jej dziewicze ciało. → …rozszarpie, zbezcześci jej dziewicze ciało.
…sam Herakles, tytanowy pół-bóg… → …sam Herakles, tytanowy półbóg…
…to banalna… → Wystarczy jedna spacja.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Regulatorzy Mała zagroda, dużo byczków. Ahhh… zawsze coś mnie zaskoczy.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Nie, Fanthomasie, mała zagroda, byczków niewiele. A że zaskoczyły… Cóż, taka ich natura. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Piórko powinno być. Koncept zajefajny.