- Opowiadanie: fanthomas - Humarium

Humarium

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Humarium

Półnaga piękność, Królowa Krzyku, biegnie przez las pośród strug deszczu. Rozgląda się, lecz nie dostrzega nigdzie ratunku. Ze wszystkich stron otaczają ją wysokie drzewa, których wierzchołki zdają się muskać niebo. Podąża za nią groteskowa istota powstała z połączenia pędów i ludzkiego ciała, Pan Widmo.

Kobieta w końcu dociera do miejsca, w którym knieja się kończy, ale nie oznacza to upragnionej wolności. Napotyka bowiem na kolejną przeszkodę, tym razem nie do pokonania. Wysoka lustrzana ściana, w której po wielokroć odbija się jej postać. To koniec, monstrum zaraz ją dopadnie i rozszarpie, zbeszcześci jej dziewicze ciało. Już widzi jak nadchodzi, jak spomiędzy nóg wyrasta mu konar, zmierzający powoli w jej kierunku. I wtedy… nadciąga odsiecz.

Pan Widmo zostaje rozczłonkowany przez wyposażoną w miecz Amazonkę o ognistym spojrzeniu, posiekany na kawałki, które wiją się jeszcze przez kilka minut, próbując odnaleźć się nawzajem i być może złączyć ponownie w jakiś magiczny sposób, lecz ostatecznie nie osiągają swojego celu, pełznąc na ślepo w przeciwnych kierunkach.

Królowa Krzyku wyraża podziękowanie swej wybawczyni, całując ją namiętnie w usta, jakby nie pamiętała już, że chwilę wcześniej walczyła o życie, pragnąc jedynie zaspokoić swój przez lata ukrywany homoseksualny popęd. Amazonka jednak opiera się jej zalotom, odpycha, pokazując wymownie, kto jest panem jej duszy i ciała. Oto bowiem wkracza do akcji sam Herakles, tytanowy pół-bóg, zbudowana z czystego testosteronu góra mięśni, pozbawiona jednak w dużej mierze intelektu, na co wskazuje nieobecność głowy.

Trójka bohaterów rozgląda się dookoła, jakby próbując odgadnąć, kto zamknął ich w tym niekończącym się koszmarze, ale nie dostrzegają oka, ukrytego za namalowanym na niebie Księżycem, który widać, choć z nieba spadają strugi wody.

Na moment przerywam obserwację i wyjmuję z szuflady kolejną postać. Tym razem jest to człowiek-lew, mityczna postać, wyposażona w ostre pazury i kły. Szarpie mi się w rękach. Muszę uważać, żeby mnie nie skaleczył. Wrzucam go szybko do humarium, by obserwować piękny spektakl krwi i walki o przetrwanie, ciekaw wyniku tego starcia. Kto przetrwa? Kto zginie? Jest więcej niż pewne, że w końcu dojdzie do nieuniknionej konfrontacji, a wtedy zrobi się naprawdę ciekawie.

Mój kompan przygląda się temu z zachwytem. Stara wersja humarium, którą on posiada to  banalna zabawka, którą mogliby się zainteresować co najwyżej socjolodzy, pragnący obserwować zachowania ludzkie w ekstremalnych warunkach. Moja kolekcja zaś oferuje także ożywione fantastyczne istoty o nadnaturalnych mocach.

Lwiołak pędem rusza przed siebie, wyczuwając ludzkie mięso, ale nim dojdzie do spotkania z trójką bohaterów, wychodzę zaledwie na chwilę do toalety. Kiedy wracam, dostrzegam swój błąd. Mój znajomy zniszczył całe przedstawienie, gdyż wyciągnął Królową Krzyku, Amazonkę i Heraklesa na zewnątrz, pragnąc ich uratować przed drapieżcą. Lwiołak miota się w środku, nie mogąc zrozumieć, gdzie zniknęły jego przyszłe ofiary.

– Ja nie chciałem! Nie chciałem! – krzyczy mój kompan, ale jest już za późno. Dobrze wiedział, co go czeka, jeśli mnie zdenerwuje. Zaczyna się kurczyć, kiedy uruchamiam mechanizm, aż w końcu rozmiarami dorównuje trójce herosów. Łapię go i wrzucam do humarium. Zobaczymy jak długo przetrwa. Przynajmniej zaoszczędzę na kupnie nowej postaci.

Koniec

Komentarze

Do­brze wie­dział, co go czeka, jeśli mnie zde­ner­wu­je. Za­czy­na się kur­czyć…– przed tym fragmentem dla mnie by­ło­by ide­al­nie. Póż­niej nie kumam o co cho­dzi. Udam, że tego mo­men­tu nie było.

 

Na po­cząt­ku wy­da­je się ok, faj­nie na­pi­sa­ne, ale cze­kam na to co się bę­dzie dzia­ło dalej i póź­niej, za­sko­cze­nie. Wow. Fajny po­mysł. 

Ok, może faktycznie za daleko poleciałem w swej wyobraźni pod koniec, dobrze, że to fantastyka, ale skoro fajny pomysł to cieszę się. Dzięki.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Lubię motyw “niespodziewanej siły wyższej”, także doczytanie do końca dało mi satysfakcję :) 

Odczuwam pewien dysonans co do tego, czym są “postacie”. Końcówka i tytuł sugerują raczej zdolnych do myślenia ludzi, ale to co się dzieje na początku (erotyzm wchodzący trochę w absurd: konar wychodzący spomiędzy nóg i rzucenie się się jednej bohaterki na drugą w miłosnym szale) brzmi bardziej, jakby postacie były marionetkami, na które narrator (może nastolatek z buzującymi hormonami?) wywiera wpływ. 

Poza tym – fajny koncept, egzekucja też spoko! 

Maciej

Nowa Fantastyka