
– Niania, gdzie mama? – Michałek zapytał zniecierpliwiony.
– Justyna jest w delegacji w Warszawie. Wróci jutro między osiemnastą trzydzieści a dziewiętnastą – odpowiedziała spokojnym głosem roboniania.
– A tata?
– Robert jest w pracy. Ma wrócić o osiemnastej.
Michałek wiedział to wszystko już wcześniej. Rodzice pożegnali się z nim przed wyjściem i wszystko mu powiedzieli. Ale i tak pytał co jakiś czas. Liczył, że niania w końcu odpowie coś innego.
– Niania, pobaw się ze mną.
– Chcesz pobawić się w chowanego?
– No dobra…
– Liczę do dziesięciu. Raz…
Pięciolatek szybko schował się pod łóżkiem w sypialni. Dwie minuty później niania go znalazła. Powtórzyli zabawę jeszcze kilka razy, ale nieważne jakiej kryjówki nie wymyślił – za zasłonami, w szafie, w koszu na pranie – niania zawsze znajdowała go w góra trzy minuty. Z tatą było fajniej – znalezienie go zawsze zajmowało mu więcej czasu, a czasem Michałek nawet wygrywał. Może tata tylko udawał, ale to mu nie przeszkadzało. Zabawa z nianią była nudna.
– Michał, pora na obiad! – zawołała roboniania.
Michał spojrzał zza kanapy. Niania wąskimi chwytnymi ramionami rozłożyła talerze na stole, po czym pojechała do kuchni po półmisek.
– Co jest do jedzenia?
– Zupa pomidorowa.
– Nie chcę!
– Twój tata wróci dopiero za cztery godziny. Obiad miał być godzinę temu. Nie jesteś głodny?
– Nie!
Na ekranie w głowie robota wizerunek twarzy zastąpiły obracające się koła zębate – znak, że przetwarzał nieoczekiwaną sytuację.
– Brak apetytu. Konieczny pomiar temperatury. Być może należy skontaktować się z lekarzem.
– Już zjem, już zjem! – Michałek krzyknął z przestrachem. Nie lubił pana doktora, nawet zdalnie. Zawsze mówił trudne słowa i brzmiał bardzo poważnie.
– Michał, dzwoni Robert.
– Tata! – zawołał chłopczyk z radością i podbiegł do niani. Na ekranie pojawiła się twarz ojca. – Tatuś, kiedy będziesz?
– Przepraszam, synku. – Robert zachmurzył się. – Mamy bardzo ciężki dzień i trochę się spóźnię. Nie czekajcie na mnie z kolacją.
– Ale tata, obiecałeś dziś plac zabaw!
– Pójdziemy jutro, Michałku. Nie zdążymy dziś, jak wrócę, będzie już ciemno.
– Ale ja chcę!
Michałek obrażony zaczął tupać i płakać. Ojciec jeszcze chwilę go przepraszał i rozłączył się – musiał wracać do pracy. Widząc, że nic więcej nie wskóra, Michałek wrócił do pokoju i zaczął bawić się klockami.
O ósmej ojca dalej nie było. To nie był pierwszy raz, kiedy musiał zostać dłużej sam. Nie rozumiał, czemu tak musi być, ale nie miał siły czekać dłużej – postanowił się położyć. Wiedział, że niania nie puści go bez umytych zębów, więc sam posłusznie poszedł do łazienki, a potem przebrał się w piżamę i położył.
– Niania, chcę kołysankę – zażądał.
Robot podjechał do łóżka i zaczął odtwarzać piosenkę, nagraną głosem mamy.
– Aaa, kotki dwa, szarobure obydwa…
To nie było to samo, co prawdziwa kołysanka śpiewana przez mamę lub tatę. Ale trochę pomagało. Michałkowi bardzo chciało się płakać, nie do końca wiedzieć czemu, ale pod wpływem głosu mamy otarł tylko pojedynczą łzę i uspokoił się. Powoli zapadł w sen.
Bardzo smutna wizja relacji rodzinnych. No i dość aktualna, bo i dziś są przecież rodzice tak zapracowani, że zaniedbują swoje dzieci.
Wróci jutro między osiemnastą trzydzieści a dziewiętnastą.
Niepotrzebna kropka.
– Tata! – Zawołał chłopczyk z radością i podbiegł do niani.
“Zawołał” małą literą.
Rozdzióbią nas kruki, wrony i ptaki ciernistych krzewów.
Moje uszanowanie!
– odpowiedziała spokojnym głosem roboniania.
Ha! Przewidziałem, że dziecko rozmawia z androidem. Jestem z siebie dumny.
Ale i tak pytał co jakiś czas. Liczył, że niania w końcu odpowie coś innego.
:(((
Z tatą było fajniej – znalezienie go zawsze zajmowało mu więcej czasu, a czasem Michałek nawet wygrywał. Może tata tylko udawał, ale to mu nie przeszkadzało. Zabawa z nianią była nudna.
:((((((((((((
Nic nie zgrzyta, wszystko płynne, oszczędne i jasne w przekazie. Wizja przerażająca, a raczej przerażająco smutna. Najwięcej ładunku grozy leży w fakcie, że wizja ta jest jak najbardziej realna. Kto wie, ile takich Michałków naprawdę zapłacze w przyszłości?
Tekst genialny, pozdrawiam serdecznie!
Kwestia wizji.
Cześć, ldziubek
Przedstawiłeś smutny, ale jakże prawdziwy problem społeczny – brak czasu, dla dzieci, dla siebie, dla wszystkich. W szorcie robot – Niania, opiekuje się chłopcem, chociaż to słowo jest odrobinę nieadekwatne. Bardziej odpowiadałoby tu pojęcie nadzoru, opieka ma potencjał emocjonalny, a robot jest martwy.
I co z tego, że jest tyle udogodnień technicznych, co z tego, że przemieszczamy się szybciej, pracują za nas maszyny, jak podsumowując – w dziwny sposób czas zaczął się kurczyć. Relacje zostały spłycone, sprowadzone do pytań: jak w szkole, no co tam, co słychać? Zabieganie, pęd, wyścig szczurów – mało nas, a nasze głowy płoną, bombardowane informacjami, przebodźcowane. Smycze, smartfony i przepełnione oddziały psychiatryczne. Wizje złe, dramatyczne, wiadomości negatywne, straszenie ludzi w tv, bo to się sprzedaje, na to jest popyt.
Klik ode mnie.
Pozdrawiam
Dziękuję, cieszę się, że się podoba. Albo budzi emocje, które miało budzić, bo nie wiem czy „podoba” to w tym przypadku najtrafniejsze określenie.
@Bolly, dzięki za wskazówki, zawsze w dialogach gdzieś jeszcze mi umkną technikalia zapisu.
I co z tego, że jest tyle udogodnień technicznych, co z tego, że przemieszczamy się szybciej, pracują za nas maszyny, jak podsumowując – w dziwny sposób czas zaczął się kurczyć.
Problemem bardzo często nie jest natura udogodnień, a to komu naprawdę służą, i czy czas uwolniony na różnego rodzaju automatyzacjach, pracy zdalnej, krótszych dojazdach, pozostaje faktycznie nasz, czy spędzamy go pracując jeszcze dłużej albo dostarczając danych Panom Algorytmu. Wiele da się o tym jeszcze napisać, fajnie chociaż, że ten problem jest coraz powszechniej dostrzegany.
Jestem bardzo ciekawa, czy Michałek, teraz pozostający pod opieką roboniani, kiedy stanie się dorosłym Michałem, będzie miał czas dla własnego dziecka…?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Można mieć nadzieję, że to nienejst codzienność Michałka – jednak z ojcem w chowanego się bawił, jednak mama mu kołysanki śpiewała. Ale w gorszym wariancie ścieżki są pewnie dwie. Albo nie znajdzie dla dzieci czasu, albo odbije aż za bardzo w drugą stronę i będzie nadopiekuńczy. Zadałbym sobie jeszcze pytanie, czy będzie chciał mieć relację ze swoimi rodzicami jako dorosły…
Ldziubku, jak sprawy Michałka mają się teraz, pokazałeś. Jak będzie w przyszłości – tego nie wie nikt. Można tylko przypuszczać, że Michałek zachowa dobre wspomnienia, a Michał będzie fajnym tatusiem. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Poważny problem świetnie zilustrowany w krótkiej formie.
Czy Michałek będzie dobrym tatą? Tu należałoby zacząć od zapytania, czy będzie tatą w (jeszcze) dzisiejszym rozumieniu…
Hej!
– Niania, gdzie mama? – Michałek zapytał zniecierpliwiony.
Aż zamrugałam.
– Niania, gdzie mama? – zapytał zniecierpliwiony Michałek.
odpowiedziała spokojnym głosem roboniania.
To na plus. Roboniania to coś, co powstanie. Fajnie będzie o tym poczytać.
I poczytałam. Tylko że mam wrażenie wycinka, który nie wnosi nic nowego, bo obecnie rodzice też pracują i też zostają z nimi nianie, a ta roboniania niewiele się różni. Okej, średnio fajnie bawi się w chowanego, ale istnieją młode nianie, które też średnio się w to bawią. Tak samo jak takie, co na niechęć do zupy zareagują podobnie. I włączą kołysankę z telefonu. Więc zabrakło mi tutaj czegoś, co wyróżni robonianię.
Ale ogólnie dobry tekst. ;)
Pozdrawiam,
Ananke