
Taka tam twórczość chwili.
Taka tam twórczość chwili.
Spoglądając na swoje spalone ciało, załkała. Skóra popękała w wielu miejscach, a z ran kipiał tłuszcz. Zwęglone fałdy odpadały, a nieliczne miejsca, gdzie jeszcze coś zostało, były mocno przypieczone.
– Czy ktoś może mnie obrócić? – jęknęła kiełbaska z grilla.
***
Nagle z obu stron coś do niej przylgnęło. Spowiła ją całkowita ciemność. Dotyk był przyjemny, miękki. Jednak szybko zaczęło brakować jej powietrza. Zauważyła dziwną, czerwoną i gęstą maź.
Niespodziewanie coś oderwało jej dolną część ciała. Otworzyła usta w niemym krzyku. Kolejne ukłucia bólu sprawiały jej wyraźne cierpienie.
Po chwili nie było już śladu po hot dogu.
Hmm moim zdaniem, żeby tego rodzaju żart zadziałał, prowadzący do puenty wstęp musi być jednak trochę dłuższy – jeden, krótki paragraf to trochę za mało, żeby czytelnik na końcu mógł faktycznie poczuć się zaskoczony, bo jeszcze nie zdążył sobie zbudować w głowie tego obrazu, który próbujesz zniszczyć wyjawiając prawdę w ostatniej linijce.
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Racja. Miałem taki przypływ kreatywności w robocie. Na tyle starczyło weny. No i nie chciałem ciągnąć w nieskończoność makabrycznych opisów :)
Cóż, Darkmanie, se napisałeś, więc se przeczytałam. Nie porwało, niestety.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cóż. Mnie nie porywa 99,99% rzeczy, których obecnie doświadczam, więc nie jestem zdziwiony. Dziękuje za poświęcony czas i komentarz.
Bardzo proszę, Darkmanie. Ufam, że porwie mnie Twoja przyszła twórczość. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.