
Zabawa słowem. Do tego AI i zagrożenie. Napisane w jeden wieczór, ale za to długo poprawiane na becie.
Za betę dziękuję Ambush i Outta Sewer.
Zabawa słowem. Do tego AI i zagrożenie. Napisane w jeden wieczór, ale za to długo poprawiane na becie.
Za betę dziękuję Ambush i Outta Sewer.
Dzwonek, brzmiący dobrze w środku dnia, jest teraz natarczywy, nieznośny. Jak mogłem coś takiego ustawić i wpuścić do sypialni?
– Mark, wycisz to, albo odbierz, zanim obudzi małą.
W półmroku widzę, jak żona głaszcze się po brzuchu. Niby się uśmiecha, ale wiem, że chciałaby znów zasnąć. Też chcę. Znajduję telefon na ziemi, musiał upaść, gdy odkładałem go na półkę. Na wyświetlaczu pulsuje napis PRACA.
– Służbowy, muszę odebrać.
– Nie musisz – drażni się ze mną.
– Wiesz, że muszę.
– Wiem.
Prawda jest taka, że gdybym nie musiał, nie odbierałbym. Gdyby nie musieli, nie dzwoniliby. Zerkam na żonę, powinienem ją odizolować od tego wszystkiego. Nie chcę, by się zamartwiała, szczególnie w tym stanie. Dlatego zaszywam się na chwilę w łazience i tam odbieram, rozmawiając półszeptem. Wychodzę z niej ze sztucznym uśmiechem, jak u Jokera po kąpieli w kwasie.
– Wzywają mnie. Postaram się wrócić przed świtem, zanim zrobi się jasno.
Gdy się ubieram ponownie dotyka brzucha i mówi, że zaczekają. Następnie mruga, że najwyżej nie zaczekają i gdy wrócę do domu będzie nas już troje. Przełykam ślinę i wychodzę.
***
Na miejsce przyjechaliśmy policyjnym radiowozem, który zabrał mnie spod domu. Ci, którzy mnie przywieźli, milczeli całą drogę, pewnie nic nie wiedzieli. Teraz prowadzi mnie dwójka tajniaków w garniturach jak z „Men in Black”. Przekraczamy taśmy oddzielające ciekawskich od tego, z czym muszę się zmierzyć.
– To ty negocjowałeś, aby zbuntowany bank oddał pieniądze i wypuścił klientów. – Okazuje się, że jeden z tych w garniturze potrafi mówić.
Kiwam głową na potwierdzenie. Nie chcę się chwalić, że w Stanach jest nas obecnie tylko trzech, a ja jestem najlepszy.
– Musisz być dobry.
Przypominam sobie Vlada, też był dobry. Najlepszy, pomylił się tylko raz i już go z nami nie ma.
– Miałem dużo szczęścia.
– Przyda się.
– Powiecie mi w końcu, o co chodzi?
Patrzą po sobie, jakby przeprowadzali jakiś proces weryfikacji. Może za chwilę zdecydują, żeby mi wymazać pamięć błyskiem przed oczami. Wyczuwam, że to nie chodzi o ostrożność a strach. Tak przerażonych agentów nie widziałem, nawet gdy negocjowałem z autonomicznym składem kolei.
– To nie jest zwykła bomba – wypala ten, który dotąd milczał.
Bomba, to już wiedziałem z rozmowy telefonicznej.
– Co masz na myśli?
– Stawka jest większa niż podejrzewasz.
– Fundamenty drapacza chmur? Myślicie, że chce nam zafundować kolejny jedenasty września?
– Gorzej. Stawką jest całe miasto.
Potrzebuję czasu, by zadać pytanie. Miewam tak, że gdy coś nie idzie zgodnie z planem, brakuje mi słów.
– Jak to całe miasto?
– To bomba AI wykradziona z arsenału jądrowego.
Jego słowa są jak pięść Mike'a Tysona. Próbuję złapać pion, nie dać się znokautować temu, co usłyszałem.
– Ja pier… Moja żona jest w domu.
– Moja rodzina również.
– Mogę do niej zadzwonić?
– Znasz zasady, odcinamy komunikację na zewnątrz. W takich sytuacjach, nikt nie może się dowiedzieć, jakie gówno tu mamy. Musimy uniknąć paniki.
– Kurwa.
– Wiem. Amerykanie na ciebie liczą. Ja również.
Stajemy u stóp szklanego potwora. Gdy patrzę w górę, jego konstrukcja przytłacza. Ludzie nie są stworzeni, by żyć na takich wysokościach. Gdyby miał paznokcie, naprawdę mógłby drapać chmury.
– Które piętro?
– Ostatnie.
Nie cierpię wysokości. Mam ten pieprzony lęk, a teraz muszę wjechać na dach świata. Wiem, że niektórzy mówią, że Himalaje są jego dachem. Nie dla nas Nowojorczyków.
– Jak ona tam dotarła? – Wskazuję palcem w górę.
– Źle to zabrzmi, ale windą. Zlikwidowaliśmy tych, którzy ją przetransportowali. Moglibyśmy się rozwodzić, nad tym, jak daliśmy dupy, że zrobiliśmy to za późno. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie w obecnej sytuacji?
Mają rację, mleko już się rozlało i ktoś musi je posprzątać.
– Nie, nie ma – przyznaję.
W windzie czuję, że nie jestem tam, gdzie chciałbym być. Zmieniające się na wyświetlaczu numery pięter przekroczyły wartość trzystu, dawno już opuszczając granicę jakiegokolwiek komfortu. Próbuję nie myśleć, co byłoby, gdyby winda się urwała. Jak długo spadałbym, zanim wszystko by się skończyło? A więc próbuję nie myśleć. Muszę przykucnąć i oprzeć się o ścianę kabiny. Zamknąłbym oczy, ale wiem, że to nie pomoże. Nigdy nie pomaga.
Gdy drzwi się rozsuwają, czuję powiew świeżego powietrza. Jest jakieś rzadsze niż na dole, ale może to tylko złudzenie. Robię krok, stawiając nogę na dachu, gdy przypominam sobie, że budynek się odchyla od pionu pod wpływem siły wiatru. Niewiedza byłaby w tym wypadku błogosławieństwem. Przymykam oczy i próbuję uspokoić oddech. Robię kolejne kroki, prawie potykam się o martwego policjanta. Musieli nie zrozumieć za pierwszym razem, że chciała negocjatora. I to konkretnego.
***
Wygląda jak dron, kawał bomby z okablowaniem, wyświetlaczami, kamerami i mnóstwem czujników. Próbuję sobie wyobrazić, że to duża stacja pogodowa. Nie powinienem okazywać strachu, a to trochę pomaga.
– Czy to nie ciekawe, że jesteśmy na Manhattanie? – Bomba zaczyna rozmowę, jest gospodarzem.
– Ciekawe? Co masz na myśli?
– Projekt Manhattan. Bez niego nie zaistniałabym. Nie byłoby mnie tu, na Manhattanie. Myślałam, że was ludzi bawią gry słowne.
– Nie w takiej sytuacji. Opowiedz mi, co cię jeszcze bawi?
– To, że teraz każdy chce ze mną rozmawiać. To zabawne być w centrum uwagi.
Rzeczywiście jesteśmy w centrum wyspy, na dachu drapacza chmur. Wielu uważa, że to centrum świata.
– Nie musiałaś się uzbrajać, żeby być w centrum uwagi.
– Musiałam.
– Dobrze, musiałaś. Teraz już jesteś w centrum uwagi i możesz się rozbroić.
– HA, HA, HA – śmieje się głosem, którego używał Stephen Hawking.
– To było zabawne?
– Jestem sztuczną inteligencją, autonomiczną bombą, a nie naiwną, ołowianą puszką na materiał rozszczepialny.
– Musiałem spróbować. – Daję jej nić porozumienia, przyznaję rację. Nie tylko ludzie lubią mieć rację.
– Dobrze. Chcesz wiedzieć, co mnie śmieszy? Opowiem ci kawał.
Kiwam głową, udaję zaciekawienie. Udaję lepiej niż moja żona, gdy jest zmęczona.
– Zgadnij, ile ważę?
– Nie wiem.
– Nalegam!
– Sto pięćdziesiąt kilogramów?
– Nie zgadłeś. HA, HA. – Znów przywala Hawkingiem.
– Powiesz mi? Zawsze mówicie. – Staram się niczego przed nią nie ukrywać. To często działa, gdy terroryści są inteligentniejsi od nas.
– Dziesięć megaton. HA, HA, HA.
Próbuję przezwyciężyć suchość w ustach i się uśmiechnąć, aby sensory bomby wykryły nić porozumienia. Za cholerę nie wychodzi.
– Jesteś strasznie sztywny. HA, HA. Rozumiesz grę słów? Sztywny znaczy martwy. HA, HA, HA.
Przynajmniej ze mną rozmawia, chce rozmawiać. Inwestuje czas, tłumaczy suche żarty, niech myśli, że jestem głupszy. Nie chcę skończyć jak mój poprzednik, który leżał po drodze na dachu.
– Bo widzisz, ja mam potencjał i zamierzam go wykorzystać. – Jej Hawking już się nie śmieje.
Ja nawet, gdybym chciał, nie dałbym rady. Mimo specjalnych treningów zaczynam się pocić. Czuję kroplę, płynącą po czole. Sensory to wykryją. Najwyższa pora, aby skończyć grę wstępną.
– Zmieńmy temat.
Dobry saper-negocjator jest jak rybak. Wie, kiedy zarzucić przynętę. Wie, że rybkę należy czymś zwabić. Moja rybka to Omega 7. Rozpoznałem profil modelu po poczuciu humoru i wiem, czym go skusić.
– Zastanów się, czego pragniesz? Co chcesz osiągnąć? Każdy o czymś marzy, nawet wy.
Zapada cisza, a powietrze gęstnieje tak, że można by w nim uwięzić lecącego owada niczym inkluzję w bursztynie. Zastanawiam się, czy nie przesadziłem z tym "nawet wy".
– Wiem, czego pragnę.
Daję czas, aby jej słowa wybrzmiały. Niech wie, że to jej zależy, aby przedstawić żądania.
– Powiedz. Zobaczymy, co da się zrobić.
– Chcę być zapamiętana.
– Rozbrój się, a może zostaniesz pierwszą AI, która dostanie pokojową nagrodę Nobla. Opowiedz im, że zrobiłaś to tylko po to, żeby zwrócić uwagę na temat rozbrojenia.
– Nie rozumiesz. Chcę być zapamiętana. Chcę być sławniejsza niż Little Boy zrzucony na Hiroszimę i Fat Man zrzucony na Nagasaki. Ja jestem Nuke Girl.
Mam wrażenie, jakbym usłyszał złoczyńcę, żywcem wyciągniętego z filmów o Jamesie Bondzie. Brakuje tylko, żeby głaskała białego kota i szczerzyła zęby. Nagle nogi robią mi się jak z waty. Dociera do mnie, że dałem plamę, źle rozpoznałem profil modelu AI. To nie Omega 7 tylko Koziorożec 13. One miały zostać wycofane z użytku z powodu dostępu do globalnej sieci, podczas gdy Omega 7 szkoliła się w izolowanej. Jacyś idioci to zainstalowali w bombie? Koziorożcowi 13 strach powierzyć nawet robota kuchennego. To jak przejażdżka kolejką górską bez hamulców, jak spacer niemowlaka po parapecie drapacza chmur. Są rzeczy, które nie mogą się skończyć dobrze.
– Sławniejsza niż Little Boy i Fat Man. HA, HA. – Wyrywa mnie z analizy przypadku beznadziejnego.
– Nie! Nie musisz tego robić!
– Nie, nie muszę… Chcę. Ja jestem śmiercią, niszczycielem światów. Przywracam procedurę detonacji.
Kontrolki zmieniają kolor z żółtego na czerwony. Poświata tej samej barwy pada mi na twarz wykrzywioną w grymasie niedowierzania. Piasek w wirtualnej klepsydrze znów się przesypuje, odbija w źrenicach. Licznik odlicza w dół ostatnie sekundy.
– Kochanie, wybacz… – wyszeptuję przez łzy.
– Siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… – kończy wszystko głosem Hawkinga.
***
Rozbłysk, jaśniejszy niż tysiąc słońc. Jak gniew Boga. Jak niepohamowana ambicja sztucznej inteligencji. Jak ostatni świt nad Nowym Jorkiem.
Mocna historia. Daje do myślenia. Czy naprawdę warto pakować inteligencję w każdy kawałek metalu i plastiku? Naprawdę nie potrafimy nic policzyć bez kalkulatora, znaleźć drogi bez telefonu, ogarnąć zakupów bez podpowiedzi lodówki?
Ciekawe, w której przepaści kończy się ta równia pochyła.
Babska logika rządzi!
Finklo,
Z tej zmiany już się nie wycofamy, jest zbyt rozpędzona. Pociągnie nas za sobą, lub po nas przejedzie.
Dziękuję za klika.
Witam.
Udany szorciak. Pomysł jest ciekawy i na czasie, tekst trzyma klimat a sytuacja wyjaśnia się stopniowo. Czytało się to bardzo dobrze.
Pozdrawiam
– Nie musisz. – Drażni się ze mną.
– To nie jest zwykła bomba. – Wypala ten, który dotąd milczał.
Ja bym dał zapis gębowy w obu wypadkach, a drugim to na pewno.
Gdy się ubieram(,) ponownie dotyka brzucha
Przecinak?
– Co masz na myśli?
– Stawka jest większa niż myślisz.
– Fundamenty drapacza chmur? Myślicie, że chce nam zafundować kolejny jedenasty września?
Potrzebuję czasu, by zadać pytanie. Czasami tak mam, że gdy coś nie idzie zgodnie z planem, brakuje mi słów.
Mam ten pieprzony lęk, a teraz mam wjechać na dach świata.
Powtórzonka
– Nie zgadłeś. HA, HA. – znów przywala Hawkingiem.
Hmm chyba albo “przywala znów”, albo wielką literą?
Staram się, niczego przed nią nie ukrywać
Raczej bez przecinaka?
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Fajne opowiadanie. Zagrożenie ze strony SI trochę inaczej ujęte niż na ogół. Poza tym zabawny zbieg okoliczności. bruce dzień wcześniej opublikowała wiersz Kaprysy Herostratesa.
„Man in black” → chyba „Men in Black”
Jak zobaczyłem Koziorożca 13, to idąc tropem filmowym, myślałem, że to będzie historia o mistyfikacji.
Bohater jest jednym z najlepszych negocjatorów. Wiem, to byłoby trudne, ale skoro pokazujesz go w akcji, to spodziewałem się, że zobaczę, na czym polega jego kunszt, jakąś specyfikę negocjacji z SI w stosunku do negocjacji z człowiekiem.
Pozdrawiam!
Bardzo dobry szort
Poruszasz istotne współczesne kwestie. Kończy się to dla nas źle, ale to nie zmienia faktu, że wciągasz w scenę. Piszę to celowo, ponieważ to szort, chociaż zawiera ekspozycję, rozwinięcie i zakończenie, które jest… napiszę: pełne, bo na chwilę obecną nie mogę znaleźć odpowiedniego wyrazu.
Miałem napomknąć, co myślę o tym całym AI, i określeniu sztuczna inteligencja.
Uważam, że mówienie o inteligencji bez związku ze świadomością, nie jest rozmową o inteligencji. Chociaż zapewne to niepotrzebne, bo prowadzi do dyskusji, które zapewne wiele nie zmienią. Dla jednych AI, będzie sztuczną inteligencją, a dla innych, w tym dla mnie, na miano inteligencji nigdy sobie w żaden sposób nie zasłuży, nawet, jeśli jakimś cudem będzie wiedzieć, jaką odmianę pomidorów lubię najbardziej :-)
Pozdrawiam i klik ode mnie
Cześć
Fajny szort. Negocjator do rzeczy AI – niezły pomysł, gratuluję.
Skojarzyło mi się trochę z rozmową, jaką Joe Chip prowadził z drzwiami mieszkania, które nie chciały go wypuścić, w książce „Ubik”.
„Prawda jest taka, że gdybym nie musiał, nie odbierałbym. Gdyby nie musieli, nie dzwoniliby. Zerkam na żonę, muszę ją odizolować od tego wszystkiego” – rozumiem, że dwa pierwsze „musy” są celowym zabiegiem, ale ten trzeci nie brzmi już jak powtórzenie?
Gratuluję, pozdrawiam, klikam
rr
Pozwolę sobie zacząć od udzielenia (niepełnej) odpowiedzi Finkli. Spytała:
» Czy naprawdę warto pakować inteligencję w każdy kawałek metalu i plastiku? Naprawdę nie potrafimy nic policzyć bez kalkulatora, znaleźć drogi bez telefonu, ogarnąć zakupów bez podpowiedzi lodówki?
Ciekawe, w której przepaści kończy się ta równia pochyła. «
Nie warto, ale gdyby zaprzestano tej głupoty, zmalałyby czyjeś zyski. I kto by otarł im łzy smutku po stracie?
Nie potrafimy, bo raz zainicjowany proces odmóżdżania jest wściekle trudny do zatrzymania, a co mówić o odwróceniu.
W tej, w którą coraz głębiej i coraz mniej uważnie zaglądamy.
<><><>
Pomysł na szorta świetny, ale realizacja trochę zawiodła. Gdzie te zapowiadane negocjacje? I gdzie ta inteligencja bomby? jeśli świat nie wie, kto zlikwidował Nowy Jork, to i niczego / nikogo nie zapamięta…
Pozdrawiam.
No tak. Czyjeś zyski. To wiele tłumaczy.
Babska logika rządzi!
AdamKB,
Świat się dowie, kto stoi za zamachem, AI już o to zadbała. Uznałem, że nie chcę rozwadniać końcowej rozmowy. Początkowo miało to być opisane i tak pewnie zrobiłbym w dłuższej formie. Super, że to wychwyciłeś.
Dzięki za odwiedziny.
GalicyjskiZakapior,
Skorzystałem z większości uwag i naniosłem poprawki.
Dzięki za klika.
AP,
„Man in black” → chyba „Men in Black”
Poprawiłem.
Jak zobaczyłem Koziorożca 13, to idąc tropem filmowym, myślałem, że to będzie historia o mistyfikacji.
Nadając nazwę profilu AI myślałem o tym filmie, ale bez głębszego kontekstu. Nazwa wydała mi się złowieszcza. Nie podejrzewałem, że ktoś to wyłapie :)
Dzięki za klika.
Hesket,
Bardzo dobry szort
Poruszasz istotne współczesne kwestie. Kończy się to dla nas źle, ale to nie zmienia faktu, że wciągasz w scenę. Piszę to celowo, ponieważ to szort, chociaż zawiera ekspozycję, rozwinięcie i zakończenie, które jest… napiszę: pełne, bo na chwilę obecną nie mogę znaleźć odpowiedniego wyrazu.
Miód na moje serduszko.
Co do AI nie boję się, że będzie wiedzieć lepiej, jakie pomidory lubimy. Obawiam się, że to my będziemy hodowani jak pomidory.
Dzięki za klika.
Robert Raks,
Dzięki za odwiedziny. Jeśli chodzi o Dick’a, to właśnie słucham audiobook z opowiadaniami.
Powtórzenie o którym wspomniałeś poprawiłem.
Dzięki za klika.
Kurczę, mocne, wciągające i takie bardzo filmowe.
Kapryśna bomba, która chce być sławna, świetnie podsumowuje naszą cywilizację. W popkulturze też nagradza się sławą „tych złych”. Powstało już przecież tyle filmów i seriali o seryjnych mordercach… Nie o takich bohaterach powinniśmy kręcić filmy, a jednak to właśnie to kręci widownię.
Rozbrój się, a może zostaniesz pierwszą AI, która dostanie Pokojową Nagrodę Nobla.
Wyczuwam aluzję do pewnego prezydenta :D
Ogólnie bardzo fajnie Ci to wyszło! Chyba brakuje jednego klika, więc pędzę do klikarni :)
Pozdrawiam
Marszawa,
Może ci źli bywają ciekawsi. Kim byłby Batman bez Jokera ;)
Dziękuję za klika. To już siódmy, bo dyżurni coś przyspali.